lis 242013
 

Zgodziliśmy się kiedyś z Toyahem, że lektura tygodników wydawanych przez „naszych” jest czymś najbardziej chyba inspirującym na świecie. Gazownia jest tak przewidywalna, że nie ma w ogóle o czym mówić, a jeśli miałbym ją do czegoś porównać to do zjeżdżalni na basenie, którą każdy święcie oburzony Polak patriota sunie wprost do basenu z treściami bogoojczyźnianymi. Dopiero na dole przekonuje się, że basen ten wypełniony jest jabłkami, które kąpią się w nim ponieważ przeznaczone zostały na wyrób taniego wina dla tychże Polaków-patriotów. Niektóre są nadgniłe i przez to nad basenem unoszą się chmary muszek owocówek.
Ma się tę wyobraźnię, co….?
Jak już pisałem, kupiłem sobie przedwczoraj tygodnik „W sieci”. No i w tym tygodniku znalazłem wkładkę-katalog. W środku zaś były zdjęcia książek, tak właśnie – książek. „W sieci” bowiem postanowiło zająć się sprzedażą wysyłkową książek. I to jest pomysł znakomity, bo on ratuje wiele wydawnictw przed bankructwem. Czy tak samo będzie w przypadku ulubionego tygodnika polskiej prawicy? Nie mam pojęcia. Może być różnie, zważywszy na dobór oferty. Są w tym katalogu wszystkie chyba książki „naszych” autorów, a „Dolina nicości” Wildsteina oznaczona jest jako hit, co uważam, za poważne nadużycie. Mamy tam nawet książkę Jana Polkowskiego pod tytułem „Ślady krwi”, która opowiada – a jakże – o pogmatwanych polskich losach. Najlepsze jest jednak co innego. Najlepszy jest moim zdaniem Paolo Coelho, który poleca nam w tym katalogu luksusowe wydanie „Królowej śniegu”. Tak, tak, chodzi o tę samą „Królową Śniegu”, którą znacie, o tę napisaną przez Andersena. No i Coleho, na polecenie wydawcy tej książki lansuje ją tak:

„To prawdopodobnie najbardziej niezwykła książka dla dzieci, jaką widziałem” – powiedział o tym wydaniu Paolo Coelho.

Tak jest tam napisane. Nic nie zmyślam – prawdopodobnie najbardziej niezwykła książka.

Tak się szczęśliwie złożyło, że pewien mój znajomy pracuje nad biografiami ludzi omawiających krytycznie, bądź na odwrót, konieczność zmian w globalnym systemie edukacji. I w tekstach jednego z tych hochsztaplerów znalazł taki oto fragment, który bez pozwolenia tu zamieszczam:

„Czasem oczywiście Twoi ukochani naprawdę myślą, że marnujesz swój czas i talenty, robiąc coś czego nie popierają. Tak było w przypadku Paolo Coelho. Zwróć uwagę, że jego rodzice poszli dalej niż większość ludzi by go od planów odsunąć. Kilkakrotnie oddali go do szpitala psychiatrycznego, gdzie został poddany terapii elektrowstrząsowej. Zrobili to, bo go kochali. (…) Powodem, dla którego rodzice Coelho go hospitalizowali, było to, że jako nastolatek namiętnie chciał on zostać pisarzem. Pedro i Lygia Coelho mieli poczucie, że marnuje sobie życie. Sugerowali, że mógłby pisać trochę w wolnym czasie, jeśli czuje, że potrzebuje się bawić w coś takiego, ale jego prawdziwa przyszłość leży w byciu prawnikiem. Kiedy Paolo nie przestawał gonić za sztuką, rodzice czuli, że nie mają innego wyjścia jak oddać go do domu dla psychicznie chorych by wybić mu z głowy te destrukcyjne poglądy. Państwo Coelho umieścili Paulo w zakładzie psychiatrycznym trzykrotnie. Wiedzieli, że ich syn jest niezwykle bystry, wierzyli, że ma przed sobą obiecującą karierę i zrobili to, co w ich odczuciu musieli zrobić, by pchnąć go na właściwe tory.”

Czy już wszystko jasne? Paolo Coelho, najsłynniejszy literacki hochsztapler doby obecnej wylądował trzy razy w wariatkowie gdzie podłączali go do prądu, bo rodzina chciała by został prawnikiem. Ja Wam dziś nie powiem, kto to napisał, bo postać ta zostanie omówiona w 2 drugim numerze naszego kwartalnika, ale zwróćcie uwagę na ten sposób wyjaśniania spraw – był u wariatów, bo rodzina chciała, żeby został prawnikiem. On zaś chciał być pisarzem. Pisarz zaś to wariat według rodziny Coelho. I ani słowa o rzeczywistych powodach leczenia Paolo w brazylijskim Głupiejewie.
Przyznacie, że to jest szalenie inspirujące. Tym bardziej, że w tym samym katalogu znajdujemy jeszcze książki innych pisarzy, których nikt u wariatów nie zamykał i do prądu nie podłączał. A moim zdaniem należałoby im się jak nic. Mamy oto książkę zatytułowaną „Książęta Highwayu” Marcina Baranieckiego, która opowiada o młodych Polakach emigrujących do Kanady, po to, by pracować tam jako kierowcy wielkich ciężarówek mknących po bezkresnych przestrzeniach interioru. To jest coś co się nadaje nie na trzy, ale na pięć pobytów w Tworkach. Mamy całkowicie fałszywą propagandową agitkę o tym, jak cudownie jest wykonywać jeden z najbardziej niebezpiecznych i wyczerpujących zawodów w Ameryce, którego nie chce już wykonywać nikt, bo jest to kojarzone z deklasacją i biedą. I mamy tych ładujących się w to młodych Polaków. Całość zaś opatrzona jest tytułem „Książęta Highwayu”.
Cóż tam jeszcze jest w tym katalogu. Otóż jest cała strona poświęcona katolickiemu psychologizowaniu, czyli jednej z najgorszych rzeczy moim zdaniem, w które wpakowali się katoliccy publicyści, ale o tym kiedy indziej, no i jest Norman i Szewach.
I ja się teraz będę zastanawiał, jak to jest, że w każdym zbiorku patriotycznych i katolickich treści wydawanych przez naszych muszą się znaleźć obaj ci Panowie. Ja nie mam nic przeciwko nim, broń Boże, chciałbym jednak zobaczyć kiedyś taki zbiór treści polsko-katolickich, w których ani Normana ani Szewacha nie będzie. Chciałbym zobaczyć ich książki reklamowane przez Gazownię na przykład, albo przez kogoś całkiem spoza branży politycznej. Szewach Weiss opublikował to co zwykle, czyli swoje wspomnienia i rzecz nazywa się dość bezpretensjonalnie – „Ludzie i miejsca”. W środku jest niespodzianka, autograf autora. Jak nie wiem jak to załatwili, ale wygląda na to, że biedny pan Szewach siedział i podpisywał wszystkie egzemplarze. Współczuję mu z serca. Norman Davies zaś obecny jest w tym katalogu poprzez swoją książkę „Orzeł biały, czerwona gwiazda”. Ja jej nie znam, ale w ciemno obstawiam, że powtarza w niej to co napisał w „Bożym igrzysku” na temat granicy ryskiej. A napisał, że była to granica uczciwa. Jak rozumiem treści lansowane przez Normana Davisa, nie spędzają snu z powiek „naszym”. A ja bym się upierał, żeby to jednak ktoś z Polski pisał o tamtych wydarzeniach, a jeśli nie z Polski to może chociaż ze Szwecji. Byle nie Norman, który nie dość, że przynudza to ma jeszcze tu u nas różne sprawy do załatwienia.
Rozumiem, że obecność obydwu panów na stronach katalogu książek sprzedawanych przez redakcję „W sieci” może być interpretowana jedynie jako chęć zwiększenia obrotów. Oni gwarantują jakość, sukces i zainteresowanie czytelnika. Upewniam się tylko….tak myślimy? Chyba tak…A co w takim razie gwarantuje książka Mariana Zacharskiego? Ja rozumiem, że chodzi o „tego” Mariana Zacharskiego? Książka ma tytuł „Operacja Reichswera”, umieszczona została jak na szyderstwo tuż koło książki Normana Davisa. Naprawdę. Zacharski pisze – tak można wywnioskować ze źle złożonego i urwanego opisu jego książki – o znakomitej i świetnie przygotowanej akcji polskich szpiegów sprzed wojny wymierzonej w Niemców, która przyniosła świetne rezultaty, całkowicie nie wykorzystane przez tych głupich polityków. I popatrzcie jakie to szczęście, że książka Szewacha Weissa jest na innej stronie. Ktoś chorobliwie dociekliwy mógłby zacząć wysnuwać jakieś wnioski z tego przypadkowego przecież układu. Mogłoby się to skończyć nawet zamknięciem w wariatkowie. Widać bowiem gołym okiem, że wiele spraw coraz bardziej zaczyna przypominać dom państwa Coelho w Sao Paulo.

Od czwartku ruszają w Warszawie Targi Książki Historycznej, gdzie będę sprzedawał swoją nową książkę „Baśń jak niedźwiedź. Historie amerykańskie. Część I”. Tydzień później – 5 grudnia zaczynają się targi książki we Wrocławiu, tam będzie premiera kwartalnika „Szkoła nawigatorów”. 5 grudnia zaś w nieznanym jeszcze miejscu i o nieznanej godzinie, odbędzie się we Wrocławiu spotkanie z Grzegorzem Braunem i ze mną. 11 grudnia podobny wieczorek będziemy mieli w Błoniu, a 14 grudnia Toyah i ja zapraszamy na swój wieczór w Katowicach, u franciszkanów. Początek o godzinie 17.00
No a teraz wszystkich zachęcam do oglądania okładki kwartalnika na stronie www.coryllus.pl

  19 komentarzy do “Patriotyzm bez Szewacha Weissa i Normana Davisa?”

  1. Szewach i Davies
    Cudze chwalicie, swojego nie znacie 😉

  2. To nie jest jakas wielka tajemnica co sie leczy elektrowstrzasami. Coehlo, mowiac eufemistycznie ma „zryty beret”: Przykra sprawa, Zdarza sie nawet w najlepszych rodzinach. Bliscy chcieli mu pomoc, ale mysle, ze historia inaczej wygladala. On chcial zostac prawnikiem, a ze to odpowiedzialna robota jest, to rodzina mu wbila w glowe elektrowstrzasami, ze niech juz lepiej zostanie pisarzem, bo na prawnika to on sie nie nadaje. A dalej do belkotu produkowanego przez „zryty beret” stosunkowo latwo jest dorobic fraze o niezrozumieniu geniuszu przez masowego czytelnika i w ten sposob mozna juz drukowac schizofrenika, psychopate i niedoszlego samobojce jako artystyczne objawienie. Bedac odbiorca tej produkcji trzeba miec piec lat i blond loczki, zeby sie na to dac nabierac.
    A Szewach i Norman? Panowie dostali przydzial sluzbowy i produkuja zgodnie ze zleceniem i specyfikacja. Z takim pakietem autorow i rekomendujacych jest sie rzeczywiscie i doslownie – „W sieci”. Piekne ujecie tematu – zjazd, albo lepiej powiedziec „obsuwa” w zgnile, fermentujace jablka, ktore konwertuja w tani i najgorszej jakosci alkohol, ktory powoduje taki czad w glowie, ze po nim normalnie funkcjonowac sie juz nie da. A stad do terapii elektrowstrzasowej juz tylko jeden kroczek.

  3. Szanowny Coryllusie, cytowana przez Ciebie tak obficie wkładka nie jest ofertą „W Sieci” ale jakiegoś klubu PDP z Krakowa. Rozumując per analogiam można popełnić tekst, na podstawie Twojej strony w S24, że oferujesz polisy na niemieckie samochody, kotły centralnego ogrzewania itp, itd.
    Swoją drogą, dawno, dawno temu, w Rzepie niejaki RAZ popełnił był tekst, w którym wyrażał zdziwienie, że inwestorzy na rynku „mediów papierowych” inwestują swoje pieniądze w kolejne Gazownie. Było to po przejęciu Wprost przez Media Point. Zadał całkiem sensowne biznesowo pytanie: po co klient ma kupować mutację Gazowni jeśli można kupić oryginał. Wnioskował, że przyszła pora na biznes „po prawej stronie”. Rezultatem tego było, jak sądzę DO RZECZY, początkowo bojkotowane przez reklamodawców, które pokazało jednak, że target prawicowy (sprzedawane nakłady) istnieje.
    Pozdrawiam.

  4. No oczywiscie! I ta wkladka znalazla sie ” W sieci” tak calkiem przypadkiem. Odlowoiona zostala zapewne. Ten zestawik przypomina mi druzyne blogerow z Salonu24… Sakiewicz obok Gowina, Jakubowska i Czarnecki, Barbur i Wipler, „Dziczka” Terlikowski i Forum Zydow Polskich, Gazeta Polska i Gugulski…. Coelho by lepiej tego nie wymyslil.

  5. Mylisz się. To są na pewno biznesy powiązane. Nie może być innego wyjaśnienia.

  6. Niestety większość literatury, która jest serwowana jest obdarzona dużą dozą impotencji. Brak wyrazistości. Życia. Taka umieralnia. I do tego jakieś złote myśli starca. Zblazowanie.Tak jakby non stop dostawali globusa. W mojej ocenie są to zwykłe objawy próżności. Nie mają nic do powiedzenia, ani napisania, ale się produkują, tylko po to, by ludzie ich czytali i o nich mówili. Mogą nawet źle. Byle gadali i karuzela się kręciła.
    Na Pana natknąłem się przypadkiem na youtube 3 dni wcześniej. Zainteresowało mnie co Pan mówi i jak Pan mówi. Szczególnie to o Wielkiej Brytanii, Rosji Iwana Groźnego, a także o roli finansów. Podoba mi się, że pokazuje Pan, że historia nie polega na podawaniu zdarzeń, faktów, dat, ale na ich wyjaśnianiu i taką formę Pan proponuje. PRL to niestety był okres głębokiej indoktrynacji, gdzie myślenie krytyczne było wyłączone. Nauka nie była nauką, ale tresurą. Większość została zainfekowana indoktrynacją, czego objawy widać na co dzień.
    Życzę Panu dużych dobrze sprzedających się nakładów i realizacji pomysłów książkowych.

  7. Proszę uprzejmie o przekazanie panu Grzegorzowi Braunowi
    opis metod, chwytów i form cenzury stosowanej przez Szewacha Targalskiego http://naszeblogi.pl/42504-cenzura-na-nb
    cenzura antychrześcijańska (wydarzenie na Zamku Ujazdowskim)
    brednie i plucie na muzułmańskich gojów
    podjudzanie przeciw gojom perskim
    uważa że goje nadwiślańskie położyć swe głowy pod rakiety gdy Winnica zaatakuje Persję
    http://1.bp.blogspot.com/-ERwz4RRvnT4/TmV_xgGFAEI/AAAAAAAAxrM/tgaDFQpi1Ik/s1600/muslim+christian+division.jpg

  8. Coryllus powtarza czasem , że historia jest pisana nie z naszej pozycji a z pozycji Imperium … Brytyjskiego np …. Jestem dobrym przykładem … Starsi czytelnicy muszą pamiętać zarówno program nauczania historii w prlu … jak też tłumaczone z angielskiego powieści . Jak nastolatka bardzo zainteresowałam się wtedy historią gospodarczą Angli …. Lata później , w lipcu 1981 byłam w Londynie … po odbyciu zwiedzania ,, obowiązkowego,, przygotowanego przez moich angielskich gospodarzy …zapytano mnie co ja sama chcę zobaczyć…. Jak się zdumieli , chciałam iść do City , na Giełdę , do Banku Angli … jeszcze bodaj parę innych miejsc wymieniłam ,,, najstarszych …. w City …. Spełniono moje życzenie …. dziwiąc się że nie obrazy , muzea Zyskałam bardzo w ich oczach……. Nawet prlowska szkoła ustawiła mi w głowie , co jest najważniejsze … zapewne nie było to celowe … po prostu tak pisana jest historia w Polsce …
    A jak przed laty byliśmy szczęśliwi że angielski historyk Norman D. pisze o NAS ….. a starsi pamiętają może jak byliśmy dumni że niejaki Bidwell osiadł w Polsce i tu pisze książki historyczne … co prawda o Anglii … ale U NAS ….. Przykro …. potem zaczęłam to rozumieć…. warto aby ludzie zaczęli poznawać historię z naszego punktu widzenia

  9. Niech pan zostawi Darskiego w spokoju, dobrze….

  10. Bidwell to był jakiś komunistyczny szpieg przecież.

  11. Bidwell był tu u nas z musu ,,, dostał stadninę koni w Sudetach , w Przysiece bodaj,,, Polkę za żonę … on o stadninie nie miał pojęcia , to padło w końcu ,,, za to pisał po angielsku a żona tłumaczyła na polski i mu to wydawano ….. ale PR działał … patrzcie tak u nas dobrze że Angielski pisarz tu zamieszkał ….Tak to działało …..
    Nie na mnie akurat , bo jako dziecko byłam dobrze wychowywana … pisząc My , mam na myśli t. zw. ogół ….Zeby to My zaczęło myśleć inaczej trzeba naprawdę albo syzyfowej pracy , albo nie wiem ,,, jakiegoś nagłego ostrego walnięcia po głowie…….

  12. Terlikowski wlasnie ujawnil na frondzie.pl,ze bierze udzial
    w debatach w Knessecie izraelskim o metodach walki politycznej z muzulmanami europejskimi,ktorzy rzekomo maja niedlugo tu stanowic wiekszosc.
    Autor jeszcze niedawno wzywal do wypowiedzenia wojny Iranowi przez Polske…
    A to wszystko czytam,i widze bardzo wyraznie,ze Izrael bedzie walczyl z muzulmanami do ostatniego Polaka.
    W koncu Talmud uczy,ze jedno zydowskie zycie jes warte wiecej niz zycie wszystkich gojow na Ziemi…
    Niekiedy mowia nam ,ze tu chodzi o walke z rasizmem,z antysemityzmem.
    No,no,to by bylo cos.
    Tylko,ze dla mnie rasizm to nie jest obrona przed silnymi i uzbrojonymi w bron atomowa.
    Walka z rasizmem to chronienie Zydow,WTEDY gdy mordowali ich Niemcy,kiedy byli oni SLABI i BEZBRONNI.
    To wspieranie muzulmanow dzisiaj,tam w Europie ,gdzie sa slabi.
    To zwalczanie antypolonizmu,a Polacy sa slabi wszedzie,i wszedzie dyskryminowani,i przesladowani.
    Jednym slowem to nie jest cos raz na zawsze ustalonego.
    Katolik i rycerz katolicki jest zawsze po stronie biednych,i wyzyskiwanych.

  13. acha , co do piszących … przecież i teraz paru byłych /?/ szpiegów pisze …… i wcale im to nie szkodzi … mam wrażenie że nawet pomaga , bo uważa się że wiedzą o czym piszą… w zasadzie słusznie …. istotnie wiedzą…. W przeciwieństwie do idiotów którzy nawet szpiegami nie byli a piszą….Trzeba zwyczajnie umieć czytac to co jest napisane … Sam Pan to czyta ze zrozumieniem …..

  14. Walnięcie może nie zadziałać, albo wywołać efekt odwrotny od zamierzonego.

  15. Zapewniam pana, że Terlikowski nie stał nawet obok Knesetu. Niech pan już więcej tych bzdur nie wypisuje, bo pana wywalę.

  16. Dziś kolejny dowód, że Sakiewicz i Sp. nie wierzą w żaden tam zamach pod Smoleńskiem.

    Mimo tego, że już wiele, z 7 godzin, temu Gmyz pokazał kolejne zdjęcia Tuska i Putina,
    to „niezalezna” wrzuca co chwilę coś o Ukrainie, a o zdjęciach tych „nic nie wie zupełnie”.

    To jest geszefciarstwo a nie Chęć Dociekania Prawdy.

    ——-
    A propos zaś tych zdjęć Gmyza, to osobiście według mnie przestawiają zupełnie coś innego niż mówi Gmyz:
    na pierwszych dwóch mowa ciała Putina mówi (ułożenie dłoń): „Wierz mi !” a twarz: „Czy mi uwierzysz?”, a Tusk patrzy w górę (oznaka, że nie wierzy)
    potem zaś na kolejnych odzywa się Tusk i w pierwszej sekundzie Putin bardzo bacznie wpatruje się, co usłyszy (to moment gdy Tusk powiedział po polsku a tłumacz jeszcze nie przetłumaczył na rosyjski),
    potem Tusk odzywa się, że nie uważa, by Rosjanie zrobili to specjalnie, tylko że to pech (ruch dłoni w dół) i coś w stylu „nasze kraje powinny zachować przyjaźń”
    a na to na kolejnym zdjęciu Putin się uśmiecha z dużą ulgą, że Tusk nie idzie na konflikt.
    Nie wiem czy tak było ale tak to widzę na tych zdjęciach.
    ——–
    Jeśli to był zamach (choć wątpię), to zaaranżowany przez kogoś kto miał interes by doprowadzić do konfliktu Polska-Rosja (może eksport polski „za szybko” się rozwija), a Polska nie ma żadnego interesu w powstaniu konfliktu polsko-rosyjskiego.

    Ale ktoś może ma. Tylko kto ?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.