gru 212021
 

Zanim przejdę do rzeczy chciałbym zaproponować wszystkim znaną dobrze zabawę. Oto ona – trzeba znaleźć w poniższych nagraniach dzielące te dwa przekazy różnice. Tak, jak na obrazkach. Dla mnie tych różnic nie ma wcale, ale może ktoś jednak je zauważy.

https://www.youtube.com/watch?v=O3ELRnbXAAk

https://www.youtube.com/watch?v=05G_BN-az-w&t=306s

Z drugiego nagrania dowiadujemy się rzeczy najistotniejszej, to znaczy, że stawką w grze nie jest okupacja, czy inne jakieś bzdury, ale rozwój. Tak powiedział pan Jacek. Chodzi o rozwój, a jak ktoś się nie rozwija to stoi w miejscu, czyli realnie się cofa. Wszyscy inni bowiem idą na przód. Ktoś chyba powiedział panu Jackowi, że straszenie wojną, to nie jest dobry pomysł przed świętami i zmienił on, na szczęście, swój przekaz. No, ale tylko odrobinkę. Bo minorowy ton jego wypowiedzi jednak pozostał. Jest źle, a będzie gorzej, jeśli się nie opamiętamy. A jest nad czym myśleć, bo oto zespół kilkudziesięciu osób, w tym ludzi z wojska, opracował plan reformy armii. Politycy mogą tego posłuchać lub nie. Ja się już zastanawiam, co będzie jak nie posłuchają, albo co będzie jak posłuchają, a opozycja dostanie w związku z tym jakieś zasilanie i wywróci obecny rząd, przychylny przecież panu Jackowi. Co wtedy? No, ale nie antycypujmy, bo jest naprawdę źle. Ludzie dali pieniądze na to, by opracować strategię i ta została ułożona. Zaprezentowano ją w jedenastogodzinnym przedstawieniu jednego aktora. Przyznam, że dawno nie widziałem takiej desperacji i czekam z niepokojem na to, jak rozwinie się sytuacja, to znaczy, na moment, w którym okaże się co jest grane naprawdę. Politycy zostali w drugim nagraniu określeni jako kurierzy, którzy mają tylko przenieść istotne treści i schematy do podległych sobie obszarów. To ciekawe ujęcie, oznacza bowiem, że pan Jacek reprezentuje tu kogoś, kto ma marne bardzo zdanie o polskich politykach i chce ich przekonać nie tylko do tego, że są w istocie nikim, ale także na owym przekonaniu zbudować jakąś dystrybucyjną strategię. Czy to nie dziwne? Moim zdaniem tak. I tu muszę Wam przyznać rację – pomiędzy tymi filmami są jednak różnice. W pierwszym pan prowadzący, określający się jako szaman 21 wieku, też wskazuje ludziom różne zagrożenia oraz proponuje recepty mające je zniwelować, ale nie czyni z tych ludzi kurierów złej nowiny. Przez co, w skali handlu, który uprawia staje się bardziej wiarygodny. Może jednak sprawy mają się tak, że ja po prostu nie rozumiem strategii sprzedażowych w poszczególnych segmentach rynku i akurat pan Jacek ma rację, bo kiedy sprzedaje się takie koncepcje jak te, które on wymyślił z tym kilkudziesięcioosobowym zespołem, należy właśnie w ten sposób traktować klienta. Może też chodzi o to, by zgromadzić wokół tych idei taką ilość osób, żeby na każdym politycznym mitingu PiS, wstawał ktoś i mówił – a co tam panie, w sprawie budowy armii nowego wzoru? Sam nie wiem…

To chyba koniec różnic pomiędzy tymi nagraniami, a więc i tak wygrałem na punkty, choć nie przez nokaut. Pora omówić kilka podobieństw i nie chodzi mi wcale o to, że jeden i drugi prowadzący ma brodę. O wiele istotniejsze jest to, że mamy pod tymi linkami podobną ilość odsłon, a więc ludzi to naprawdę, ale to naprawdę interesuje. Może nawet rozgrzewa ich do białości. Nie ma żartów po prostu. Umiejętność skupiania na sobie uwagi, to bardzo ważna i cenna cecha, która monetyzuje się w zasadzie od razu. Tylko czy aby zawsze w takiej skali, jak sobie to wymyślił prowadzący sprzedaż? Pan Sebastian wydaje się być zadowolony, ale co z panem Jackiem? On też jest szczęśliwy? Można oczywiście przyjąć, że dyskusje o armii, obronności i zagrożeniach, to coś absolutnie priorytetowego. Przed taką tematyką nie obroni się żaden poważnie myślący mężczyzna pomiędzy 18 a 45 rokiem życia. Mowy nie ma. Tak więc target jest potężny, kwestią pozostają sposoby jego zagospodarowania. Jak wiemy mistrzem w tym jest poseł Braun, który ma tę wadę, że jest zagrożeniem sam dla siebie, albowiem zmiata przeciwników oddechem, a następnie zostaje sam na placu i nerwowo rozgląda się za kimś do zmiecenia. Kłopot w tym, że jest sam, z nagromadzoną w nim energią i pomysłami, których nie ma przeciwko komu wykorzystać. Problem posła Brauna polega też na tym, że jego przekaz choć prosty, staje się coraz bardziej hermetyczny i niezrozumiały, albowiem poszukiwania targetu doprowadziły go niebezpiecznie blisko rejonów, w których operuje pan Sebastian. Gdyby pan Jacek wespół z posłem Braunem zaczęli dyskutować o armii nowego wzoru, dopiero można by było mówić o marketingowym sukcesie i pełnej wiarygodności. Na razie widzimy, że apetyty przerastają efekt, a kiedy pan Jacek mówi, że można obejrzeć 500 slajdów, zaczynam się zastanawiać do kogo on adresuje ten komunikat? Na przeglądanie pięciuset slajdów mogą sobie pozwolić odbiorcy treści pana Sebastiana, bo oni są do takich klimatów przyzwyczajeni, a nie konsumenci politycznej bieżączki atakowani zewsząd masą komunikatów, których waga jest w zasadzie identyczna i nie sposób wskazać, który jest ważniejszy. Prowadzi to do kuriozalnych zupełnie sposobów promocji treści uznawanych za strategiczne i rozwojowe. Na przykład takich: https://twitter.com/PiotrZychowicz/status/1473005499494903815

Zapowiada się sympatyczny wieczór w miłym gronie – nadchodzi III wojna światowa!!! Jest to oczywiście komiczne i wynika z pewnego klinczu. Nie ma innego sposobu, by o nim porozmawiać, jak odwołanie się do gołych, pozbawionych wszelkich dekoracji i ozdób, realiów dystrybucyjnych.

Jestem coraz starszy i pamięć już nie ta, nie pamiętam więc gdzie czytałem ostatnio o tym, jak na jednym z krakowskich placów, w początkach XX wieku rozwijał się handel żelaznym szmelcem. No, ale może Wy pamiętacie, albowiem mogło to być opublikowane na SN.

Handel ów rozpoczęli kupcy żydowscy, którzy zaczęli skupować złom i stare jakieś śmieci, pozornie nikomu niepotrzebne. Płacili oczywiście gotówką, bez zbędnej zwłoki, a swój towar po lekkim liftingu puszczali w obieg na tym samym placu, albo gdzieś wywozili. Nikt się tym nie interesował, albowiem w handlu chodzi o to, by ciągle był ruch pieniądza, a nie o to, by zastanawiać się skąd się wzięła rama starego łóżka czy bateria łazienkowa wyrwana ze ściany. Na placu zrobił się tłok, a jego efektem było powstanie zorganizowanej sieci pośredników dostarczających towar zainteresowanym nim kupcom. Kim byli ci pośrednicy? Złodziejami rzecz jasna, którzy kradli w domach wszystkie metalowe rzeczy, jakie dały się oderwać od ściany. Tak bowiem działa magia gotowego pieniądza, że samą swoją obecnością powoduje on, iż ludzie organizują się w spójnie wewnętrznie, lojalne i gotowe na wszelkie ryzyko grupy. Czy kupców zajmowało to, skąd pochodzą przekazywane im za gotówkę rzeczy? Oczywiście nie, bo to nie należy do sfery zainteresowania kupca. Takimi sprawami może się zajmować policjant, człowiek, którego okradziono, albo lokalny polityk. Nie interesowało to też owych pośredników, którzy – głusi na społeczny ostracyzm – brali na siebie całe ryzyko i wszystkie rodzaje odiów. Pieniądz to w końcu pieniądz. Pomiędzy kupcami a złodziejami wytworzyła się symbioza, a jedni zależeli od drugich. Nie znaczy to jednak, że któraś z tych grup gotowa była wziąć na siebie odpowiedzialność za czyny tej drugiej, albo dzielić z nią ryzyko. Nie było też mowy o wzajemnej sympatii, albowiem interesy wykluczają takie emocje. Był tylko biznes. Kupcy mieli swoje ryzyko, które minimalizowali, albowiem byli dobrze zorganizowaną, hierarchiczną grupą, a złodzieje mieli swoje, które minimalizowali brutalnością lub tylko rozpowszechnianiem legend o niej. Można też założyć w ciemno, że obie grupy traktowały się z lekką, choć we wzajemnych stosunkach dobrze ukrywaną, pogardą. To bowiem zawsze ułatwia relacje handlowe. Tak wyglądają gołe realia dystrybucyjne w branży, która nie podlega żadnemu legendowaniu. Czy one działają zawsze? Myślę, że tak. Możecie więc sobie sami dopowiedzieć resztę i wskazać do której grupy zalicza pan Jacek polskich polityków, mówiąc o nich – kurierzy. Można się oczywiście zastanawiać, czy mimowolnie nie nazwał on ich w ten sposób, albowiem sam czuje się ledwie kurierem i rola ta coraz bardziej mu doskwiera. No, ale problem ten pozostawiam do rozważenia Wam. Wiem, wiem, zbliżają się święta i każdy chciałby je spędzić w miłym towarzystwie. Nie jest to jednak, do ciężkiej cholery powód, żeby zapominać o III wojnie światowej.

  5 komentarzy do “Przed nami długie lata pokoju, czyli jak kreować rynek”

  1. Dzień dobry !

    Myślę, że pan Jacek stracił mnóstwo punktów w ” złotym”targecie 18-45, gdy uciekł od prezesowania projektowi CWK. Ludzie ci zrozumieli, że guru nie wytrzymał zderzenia z realnymi problemami i odpowiedzialnością, więc uwił sobie gniazdko na palmie, z której gromkim głosem poucza nas wszystkich pewny, że żaden prokurator, ani inspektor Skarbówki się za nim na drzewo nie wdrapie. A i kokosy na wyciągniecie ręki…Ciekawie będzie, jak właściciel palmy zjawi się w końcu z piłą 🙂

  2. Dzień Dobry. No to ja spróbuję tą resztę dopowiedzieć bo lubię proponowane przez Pana modele i nawet jeśli pobłądzę, to tak zwana rozrywka intelektualna tez się liczy. Otóż dalej jest tak, że w grupie złodziei zaczynają tworzyć się rywalizujące podgrupy, jedna osiąga dominację i po jakimś czasie się rozleniwia. To znaczy nie chce już kraść i zabijać, woli nic nie robić prócz egzekwowania haraczy. W rozsądnej wysokości, bo to profesjonaliści a nie prorocy mniejsi, więc nie zadusza rynku z którego żyją lecz będą go chronili. Przybierają tytuł lokalnego księcia, prezydenta miasta czy jaka tam tytulatura jest w modzie. A i dla proroków mają ofertę, ktoś bowiem musi opiewać ich czyny, bądź to za garść monet, bądź pod naganem. Przyszłość pana Jacka jest zatem jasna i pewna.

  3. Ja akurat cenie Bartosiaka za rezygnacje z presesowania. Fakt, tam sie chyba nie  nadawal.

    Swiadczy o tym fatalna jakosc jego audiobooka, i slaba -ksiazki ze zbiorem felietonow.

    A do Gabriela mam przewrotne pytanie, kiedy relacja wydawca-pisarz ma podobny charakter, a kiedy inny niz w notce?

  4. rada osiedla przy wymianie wind została postawiona wobec zobowiązań na rzecz Winda Warszawa, jednakże przytomny ś zapytał pracownika adm a dokąd wywieziono/sprzedano drzwi od wind tj 10 pięter 5 klatek, trochę tego złomu było, nikt się nie przyznał do „przytulenia” kasy złomowanych drzwi – a trochę tej kasy było – sami obliczcie

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.