cze 022018
 

Byłem dziś na ósmą w kościele i przez pół mszy myślałem o rewolucji. A nie dość, że o rewolucji to jeszcze o Świrskim, bo wczoraj na koniec dnia, onyx zaskoczył mnie – pogrążonego w lekturze ciekawych i rzadkich treści – linkiem do kolejnych wyczynów Świrskiego. Nie podniesiemy się z tego, mowy nie ma.

Zacznę od rewolucji. Nie ma sensu opisywanie jej językiem używanym do tej pory, czyli zapożyczonym z akademickiej filozofii. Rewolucja to część globalnej ekonomii i tak ją należy rozumieć i tak traktować. Jeśli więc na jakimś dużym obszarze, gdzie praca jest tania, a gospodarka ekstensywna ktoś nawołuje do reformy rolnej, czyni to w dwojakim celu – chce podnieść koszta produkcji żywności, a to oznacza tylko jedno – produkcję na rynek lokalny, w dodatku produkcję chronicznie niewydolną. To jest zaplanowane i wpisane w cele rewolucji. Ludzie, którzy ją planują zdają sobie z tego sprawę i tylko szczery idiota może myśleć inaczej. Drugim celem jest zadłużenie obszarów przeznaczonych pod rozdrobnienie, co czyni się za pomocą gawędy o konieczności mechanizacji rolnictwa. Jest jeszcze trzecie złudzenie, łączące te dwa – centralna dystrybucja kredytu i technologii. Jeśli mamy obszar objęty rewolucją nikt się, za przeproszeniem nie opieprza i nie wypuszcza tam przedstawicieli handlowych firm produkujących ciągniki. Podpisuje się odpowiednią umowę z „doskonałymi” z KC, a następnie instaluje się licencjonowane i solidnie opłacone fabryki produkujące na rynek wewnętrzny. Gospodarstwa zaś, które rozdrabniano w pierwszym okresie rewolucji ulegają komasacji, co zwykle nie może się odbyć bez strzelania, wieszania, zakopywania żywcem w dołach i topienia pod lodem. Całość tych operacji nosi nazwę walki z kontrrewolucją. I zawsze, podkreślam, zawsze kończy się zwycięstwem rewolucji.

Co to ma wspólnego ze Świrskim. Ma i to wiele, choć związek nie wydaje się na pierwszy rzut oka bezpośredni. Oto Świrski, podobnie jak wielu innych „doskonałych” z naszego obszaru herezji, posługuje się przy opisie podejmowanych przez siebie działań, formułami, które mogą już dziś wywołać tylko śmiech. Ciągle jednak traktowane są serio, ponieważ uspokajają sumienia i pełnią rolę zaklęć. Podobnie jak rewolucyjne bajanie o reformie rolnej, która sama z siebie powinna nakarmić chłopa i jego rodzinę. Wystarczy zastrzelić dziedzica, przepędzić jego dzieci i już, garnek się zrobi pełen.

Świrski nie będzie co prawda robił rewolucji, ale będzie utwierdzał jej zdobycze. W taki oto sposób:

Pokazanie faktów i uświadomienie Amerykanom, a szczególnie amerykańskim elitom, że Polska była ofiarą dwóch systemów totalitarnych jednocześnie i że skutecznie z nimi walczyła to ważne dla zrozumienia nie tylko historii, ale i aktualnej sytuacji politycznej.

Żeby nie wyszło, że ja tu jakieś wyjęte z kontekstu wypowiedzi umieszczam, ustawiam sobie w ten sposób Świrskiego do bicia, a następnie go flekuję, dam link do całości tekstu. https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/396759-tylko-u-nas-maciej-swirski-o-najnowszym-projekcie-polskiej-fundacji-narodowej-to-wyjatkowa-inicjatywa-takich-dzialan-nie-da-sie-przecenic

Sami możecie się domyślić co to realnie może oznaczać – uświadamianie Amerykanów, a szczególnie amerykańskich elit. W nowym, ukraińskim nawigatorze opublikujemy znakomite opowiadanie o amerykańskich elitach. Napisał je Charles Merrill, zmarły w zeszłym roku w Nowym Sączu, bankier i filantrop, sponsor paryskiej Kultury i Czesława Miłosza. Tam znajduje się cała prawda o amerykańskich elitach. O czym nam chce powiedzieć Maciej Świrski i czego on nie rozumie. Ktoś powie – wszystkiego! Bingo, ale czego nie rozumie szczególnie…Otóż tego, że jego plan opiewa na następujące czynności. Polska wysyła do USA młodych naukowców, którzy mają tam przeglądać jakieś papiery. Płaci za to PFN, bo nie Amerykanie przecież. Na koniec publikacje tych naukowców stają się częścią produkowanej na rynek lokalny propagandy, w której – już dziś mogę się o to założyć – nie będzie miejsca na nic innego poza martyrologią Żydów zabijanych przez złych komunistów. Oczywiście, kwestie takie, jak rekrutacja tych badaczy, którzy będą przez Świrskiego w USA utrzymywani za pieniądze PFN, zostawiam na boku. Nie będę się zajmował oczywistościami.

To jest mój punkt widzenia. Świrski ma inny. Opisuje to tak:

Najistotniejszy jest fakt, że praca naukowa polega też na tym, że jeśli na jakiś temat pojawia się publikacja, to inny badacz który publikuje na ten temat musi przeczytać wszystko co napisano o tej kwestii. W ten sposób publikacje uczestników Polskiego Programu VoC znajdą się w obiegu naukowym USA, ponieważ tam będą publikowane. I dalej, niejako drogą osmozy polski przekaz historyczny znajdzie się w tamtejszym obiegu intelektualnym, czego do tej pory nie było.

Opublikowanie prac w USA, gwarantuje, że one się znajdą w obiegu intelektualnym? Ho, ho, tak, tak…Na przykład Gross opublikował swoje prace w USA i one już od dawna są w tym obiegu, mimo iż nie posiadają znamion prac naukowych. Ciekawe, prawda? Oczywiście, że ciekawe, bo obieg intelektualny to nie jest żaden obieg, ale przymus czytania tego czy innego autora. Przymus dokonywany za pomocą bardzo agresywnej promocji, na którą Świrskiego nie stać.

Ten tak zwany obieg intelektualny, o którym mówi Świrski, to jest gleba, na której wyrastają propagandowe kwiatki. Po to organizuje się życie naukowe, żeby z mnogości publikacji i punktów widzenia formułować doktryny potrzebne do realizacji celów państwa. Takie jak na przykład socjalizm i doktryna rewolucji eksportowanej gdzieś daleko poza granicę kraju. I nie mówcie mi teraz, że rewolucja to wynalazek rosyjski, bo już Was przecież Karoń uświadomił, że jest inaczej. Uczestniczenie więc w tego rodzaju przedsięwzięciach, a także wydawanie na nie pieniędzy nie przysparza Polsce chwały, nie przysparza też chwały badaczom, ani nawet Świrskiemu. Czyni nas, po raz kolejny zresztą, jakimś tam elementem globalnej układanki kłamstw, w której może i uda nam się przetrwać, ale tylko tak długo, póki nie okaże się, że naukowcy z innych krajów, takich jak Rosja czy Niemcy, też mają podobne programy i piszą poważne prace o wielkości i męczeństwie swoich ojczyzn. Już lepiej by było gdyby Świrski wydał te pieniądze na zbudowanie sieci polskich restauracji w centrach wielkich amerykańskich miast. Wtedy elity na pewno by to doceniły, a i promocja byłaby łatwiejsza. O wiele łatwiej bowiem sprzedać kotlet schabowy z kapustą, niż zarżniętych przez rewolucję właścicieli ziemskich, którzy w dodatku nie byli Żydami. Piszę to, bo po cichu jednak liczę na to, że nie o samych Żydach będą zbierać materiały. No, ale restauracje i tak by były lepsze. Na dziś to tyle, wracam do lektury.

Zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl gdzie mamy nowe nagranie o książce Okraina Królestwa Polskiego.

  19 komentarzy do “Świrski uświadamia Amerykanom czyli celebracja formuł fałszywych”

  1. Mnie się wydaje, że to chodzi o stworzenie warunków dla studiowania w amerykańskich ośrodkach naukowych, dla jakiejś zaprzyjaźnionej a może spokrewnionej grupy. Uzasadnienie tego eventu jest tak bałamutne, że nie widzę inaczej. Komu i co chce on uświadamiać.? A polskie dowcipy wśród społeczności amerykańskiej to kto kreował, robotnicy Detroit, czy gazety? A jeśli gazety to czyje one były? Kto to utrzymywał i nadawał kierunek publikacjom gazetowym ?

    Z elitą amerykańską , to może ta młodzież skierowana do pracy naukowej zrobi sobie jedynie jakieś zdjęcia z jakichś wieców. Nic poza tym. No i skończy tam studia i zrobi doktoraty i tyle.

  2. to myślenie w Kościele o niejakim Świrskim to była po spowiedzi zadana pokuta ?

  3. Uświadamiać spadkobiercom sponsorów rewolucji, żeśmy ponieśli krzywdy i szkody z tytułu rozpętania przez tychże sponsorów rewolucji? Drogą osmozy przekonywać Amerykanów, że oni funkcjonują jako światowy gracz polityczny przede wszystkim dzięki temu, że przedrozbiorowa Polska została spacyfikowana? Hadko słuchać.

  4. Maciej „utopia” Świrski – wystylizowany na Franza Josefa, trafił nawet do „Ucha Prezesa”, teraz może już spokojnie zostać ministrem kultury, podczas jeszcze lepszej zmiany.

  5. Za przetłumaczenie i wydanie po angielsku książki Ewy Kurek o żydowskich dzieciach w polskich klasztorach zapłacił rosyjski emigrant, który chciał się odwdzięczyć za to, że po rewolucji bolszewickiej znalazł w Polsce na czas jakiś bezpieczne miejsce do życia. Teraz każda amerykańska biblioteka uniwersytecka ma tę książkę w swoich zbiorach.

    Może by zacząć od tłumaczenia i wydawania po angielsku, tego co już jest napisane po polsku, zaczynając od książek Ewy Kurek i różnych pamiętników żydowskich autorów z czasów wojny.

    A tak z innej beczki. Można by też przetłumaczyć na angielski, francuski czy hiszpański i wydać książki Stanisława Lema. Lem jest bardzo popularny w Niemczech, bo znalazł się ktoś, kto prawie całą jego twórczość po niemiecku wydał.

  6. Oczywiście spadkobierców sponsorów rewolucji nie ma sensu do niczego przekonywać, bo oni wiedzą swoje i mają swoje źródła i w pewnych sprawach mogą się nawet lepiej orientować.

    Nie wszyscy są jednak spadkobiercami sponsorów rewolucji. Jest bardzo dużo ludzi, którzy mało co wiedzą i to do tych ludzi jest adresowana cała propaganda antypolska. Fundacja Narodowa powinna zadbać, by pewne książki historyczne już napisane po polsku, były dostępne po angielsku. To chyba nie jest taki wielki koszt.  Rozumiem, że jak Fundacja Narodowa wyda  kilkanaście naprawdę wartościowych książek, to ktoś może je przeczyta. Jak nie wyda, to na pewno nikt poza Polską ich nie przeczyta.

  7. Jest jeszcze inny, o wiele poważniejszy od powyższego problem. Polska powstała i może funkcjonować jako silny gracz polityczny wyłącznie w obrębie papieskich planów misyjnych. Co skutkuje tym, że bez tradycyjnego katolicyzmu, który został zepchnięty głęboko do piwnicy przez syjonistów ze szczególnym uwzględnieniem Amerykanów, nie ma mowy o odzyskaniu przez Polskę pozycji z początków siedemnastego wieku. A powrót papieża na pozycję tradycyjną, której jest on obowiązany niezłomnie bronić, oznacza wojnę totalną z szerzycielami syjonizmu, oenzetem itd. Innymi słowy siedzimy w piwnicy razem z papieżem Benedyktem, a nasi najdrożsi sojusznicy dbają o to, byśmy przypadkiem nie wydostali się na powierzchnię.

  8. W USA tak jak i w Polsce ludzie pracy są upupiani i ogłupiani. Ale dostrzegają problem. Trzeba grać na te sama nutę co oni.

  9. tak to jest programowo fałszywe. Już in statu nascendi nikt zatrudniony w tej Fundacji nie wierzy w sukces takiego pomysłu. Pomysł ten jest wart zachodu, dopiero kiedy się na niego popatrzy  z punktu widzenia np. doświadczeń PRL w zakresie szkolenia młodej kadry naukowej np. takiego Fullbrighta, itd

  10. a poza fałszywymi założeniami wyjazdowymi jest jeszcze dodatkowo tak jak piszesz, nikomu za oceanem nie potrzebna Polska bo jest katolicka.

  11. „Już lepiej by było gdyby Świrski wydał te pieniądze na zbudowanie sieci polskich restauracji w centrach wielkich amerykańskich miast.”

    Dokładnie, można jeszcze zainwestować w indiańskie „wigwamy” hazardu. A to drugie pod płaszczykiem odwiecznego sojuszu polsko- indiańskiego. My biali, oni czerwoni. Rację ma Pan Krzysztof Laskowski, że albo RON albo Stany Zjednoczone. Skoro tak, to niektórzy Indianie (nie wszystkie plemiona) może byłyby podatne na tego typu sugestie. Pod duchową opieką Supłatowicza.

    A na poważnie to jeden z najlepszych tekstów Szanownego Gospodarza. Dziękuję.

  12. I bardzo dobrze Ci sie wydaje…

    … mnie sie juz nawet nie wydaje, bo mam pewnosc, ze chodzi o kolejna wymiane i  „hodowle swoich”… nic wiecej… CZYSTA  hodowla sFoiH  !!!…  przeciez kazdy wzglednie ogarniety obywatel  Polski czy nawet innych narodowosci  doskonale zdaje sobie sprawe co to za wykolejona banda ci  ZONdzONcy i te dete Jelity czy aLtorytety… a Swirski „szczur biurowy” – coz tylko smiechu wart…

    … po prostu… wszystko juz bylo tylko  NAS  NIE  BYLO  !!!

  13. Tego od dawna mi brakowało. Wspaniałe zdanie:

    Polska powstała i może funkcjonować jako silny gracz polityczny wyłącznie w obrębie papieskich planów misyjnych. 

     

    Mogę cytowac?

  14. Fakt, że pomysł PFN nie został zglanowany na starcie, dowodzi jednego: ekonomicznego analfabetyzmu ogromnej ilości zwolenników tej ekipy. Przecież nawet zakładając, że można wpłynąć na postrzeganie tematu używając uniwersytetu (a to jest mocno wątpliwe założenie), Polska nie jest w stanie finansowo konkurować z nakładami czy żydowskimi, czy rosyjskimi na tworzenie narracji. Jeżeli coś można zdziałać tymi środkami (o ile coś w PFN zostało po opłaceniu jachtu i pensji krewnych / znajomych królika), to najwyżej pozwy: każdego padalca od 'polskich obozów’ wlec do sądu. Amerykanie to nacja przyuczona do rozstrzygania najdrobniejszych dupereli w sądzie (dlatego prawnicy to tam tak potężna kasta) i dla nich sprawa jest prosta: wyskoczył jakiś Gross, opowiada że Polacy mordowali Żydów, nikt go nie zaskarżył – czyli mówi prawdę.

  15. >Gospodarstwa zaś, które rozdrabniano w pierwszym okresie rewolucji ulegają komasacji…

    Od chutorów do kołchozów

  16. no taki mały paradoks, na fotkach Georgiusa, właściciele chutorów wszyscy w butach, ale ci co będą w przyszłości  przewodzić komasacji chutorów, czyli ta młodzieżówka z miasta co biegnie radośnie  przed wojskiem to biegnie boso.  Kapitalne posunięcie,  decyzje o posiadaniu oddać w ręce bosych.

  17. Go ahead, jak to mówią.

  18. Przy okazji…

    … tez pozwole sobie na cytowanie tego Pana fantastycznego komentarza… tego bycia w piwnicy z Benedyktem… ale po 100-kroc WARTO  zawalczyc z tym detym syjonizmem… ta cala ONZ’owska nedza… i  BANDA  WYKOLEJENCOW  !!!

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.