Ponieważ umarł Fidel, musimy tu dziś zamieścić coś stosownego. Oto fragment naszej nowej książki „Cristiada”, autorstwa Javiera Barraycoa
Można by dojść do przekonania, że rewolucja meksykańska z początku XX wieku odnosi zwycięstwo: kontroluje wszystkie sektory władzy, zwłaszcza wojsko, pragnie wprowadzić nowy porządek w jakobińskim stylu. Kościół ze swojej strony rozpoczyna epokę bardzo płodnej reewangelizacji: kult Najświętszego Serca Pana Jezusa, oczekiwanie na przyjście Powszechnego Królestwa Chrystusa, pobożność eucharystyczna ze szczególnym naciskiem na adorację nocną zaczynają dominować
wśród form kultu katolickiej ludności. Wykorzystując rządy Victoriana Huerta, 6 stycznia 1914 roku, z błogosławieństwem Piusa X, Meksyk oddaje się pod opiekę Najświętszego Serca Pana Jezusa, ogłaszając go swoim królem. Tego dnia w Katedrze w stolicy kraju po raz pierwszy rozbrzmiewa zawołanie: „Niech żyje Chrystus Król!”. Rewolucjoniści widzą w tym ofiarowaniu podważenie porządku rewolucyjnego i niebezpieczeństwo dla swoich politycznych interesów. Umocnienie się Kościoła w tamtym czasie zbiega się z polityką sprowadzania do Meksyku przez Carranza i Obregóna protestanckich duchownych. Co ciekawe, chęć sprotestantyzowania Meksyku paradoksalnie kontrastuje z próbami sekularyzacji społeczeństwa poprzez wprowadzenie edukacji świeckiej i rewolucyjnej. Wobec tych liberalnych inicjatyw katolicyzm, który zaczyna się społecznie odradzać, pragnie pokazać swoją siłę. Od 1923 roku zaczęto nyśleć o zorganizowaniu Narodowego Kongresu Eucharystycznego. Dążenia do skrystalizowania tej idei powodują poważne spięcia na linii Kościół- państwo.
W październiku 1924 roku dochodzi w końcu do zorganizowania w stolicy kraju Narodowego Kongresu Eucharystycznego. Rząd czuje się sprowokowany. Kościół udowadnia swoją potęgę, mobilizując ogromną liczbę katolików. Ostatnie słowa wypowiedziane podczas Kongresu można by uznać za prorocze, jako zapowiedź Wojny Cristero: “Święci Aniołowie, którzy otrzymujecie w drogocennych kielichach Krew płynącą z tych Ran, nie napełniajcie ich aż po brzegi! Zostawcie trochę miejsca na naszą krew! Pragniemy, tak jak wielki Święty Paweł, dopełnić naszym cierpieniem Mękę Chrystusa, aby Meksyk, ukochany syn Matki Bożej z Guadalupe, stał się również najdzielniejszym z żołnierzy Króla, który umarł, ale króluje żywy!”. Słowa te wystarczyły, by władze uznały Kongres za wywrotowy i kontrrewolucyjny. Wydany zostaje nakaz o jego natychmiastowym zawieszeniu. Stosunki między państwem a Kościołem w szybkim tempie ulegają pogorszeniu. Niektóre frakcje rewolucyjne szukają w Kościele sojusznika po to, by wystąpić przeciw innym frakcjom. Jednak Kościół utrzymuje swoją niezależność polityczną i czeka na swój moment. Ludność katolicka wydaje się być uspokojona dzięki ustanowieniu święta Chrystusa Króla 11 grudnia 1925 roku oraz ogłoszeniu encykliki Quas primas.
W 1925 roku rząd rewolucyjny Meksyku, wobec niemożności podporządkowania sobie Kościoła, postanawia utworzyć narodowy kościół meksykański niezależny od Rzymu, w którym to władze polityczne wybierałyby biskupów. Nazwany zostaje Katolickim Apostolskim Kościołem Meksykańskim. Calles, stojąc już na czele rządu, oddaje władzę organizacyjną w ręce kilku księży schizmatyków, którzy go popierają. Rząd zamyka kościoły i wyrzuca proboszczów. Ks. Joaquín Pérez zostaje ogłoszony przez władze polityczne patriarchą nowego kościoła. Argumenty, które miałyby usprawiedliwić tę schizmę, są takie same jak wszystkie inne, które już mieliśmy okazję słyszeć na przestrzeni dziejów. Odwoływanie się do kościoła pierwotnego, do kościołów autokefalicznych, do kontynuacji dogmatu itp. Marne wymówki wysuwane tylko po to, by osłabić Kościół i podporządkować go państwu.
Architektem owej strategii jest człowiek o „duchowości“ głęboko rewolucyjnej: Plutarco Elías Calles. Jest prawdziwym mężem stanu w rozumieniu rewolucyjnym. Rządzi Meksykiem, bezpośrednio bądź pośrednio, od roku 1924 do roku 1935, a jego dzieło kontynuowane jest po dziś dzień. Współczesna Partia Rewolucyjno-Instytucjonalna (Partido Revolucionario Institucional PRI) jest przedłużeniem Narodowej Partii Rewolucyjnej (Partido Nacional Revolucionario PNR), założonej i narzuconej narodowi przez niego. Calles unifikuje kraj i eliminuje siły odśrodkowe. Tworzy nowoczesne wojsko, podporządkowując sobie skłonnych do buntu rewolucyjnych generałów. Centralizuje ustawodawczo państwo, znosząc lokalne prawa poszczególnych stanów federalnych. Rozwija nowoczesną biurokrację, która obejmuje całe terytorium kraju, czego przykładem może być instytucja Urzędu Skarbowego. Podczas swojej kadencji podejmuje się wielkich projektów w sferze publicznej. Człowiek nowoczesny, ale również nowy Neron.
Skutkiem narodzin meksykańskiego Lewiatana jest konflikt z Kościołem.
W 1926 roku Calles jeszcze bardziej radykalizuje antyklerykalne prawa z roku 1917 i wprowadza je z całą stanowczością w życie. Podczas posiedzenia kongresu
1 września 1926 roku ogłasza, że zostało zamkniętych 129 szkół katolickich, 29 świątyń i że prace nadal trwają. Wydala zagranicznych księży katolickich, jednocześnie otwierając drzwi dla protestanckich metodystów ze Stanów Zjednoczonych. Łamiąc wszystkie dyplomatyczne normy, usuwa z kraju trzech
delegatów Stolicy Apostolskiej: prałatów Philipi, Ciminio i Caruana. Jego nienawiść jest tak wielka, że podczas prywatnych spotkań chwali się, że osobiście zabił 50 księży. Ale Kościół wciąż żyje. Z niektórych komitetów Akcji Katolickiej i z Krajowej Katolickiej Konfederacji Pracy powstaje Zjedoczenie Ludowe (Unión Popular) w Jalisco. Założycielem był Anacleto González Flores, który bazował na projektach P. Bergoënda, fundatora Akcji Katolickiej. Wzorce czerpał również z polityki katolika Ludwiga Windthorsta skierowanej przeciwko Bismarckowi, a także działalności społecznej biskupa Kettelera. Katolicka nauka społeczna Leona XIII czy Alberta de Mun będą kolejnym źródłem inspiracji dla tego ruchu. Zjednoczenie Ludowe odgrywa fundamentalną rolę w organizacji rebelii cristeros na zachodzie kraju. Ich ulotki Gladium dochodzą do liczby 100 000 egzemplarzy. Organizacja jest bardzo prężna i niezbiurokratyzowana, prowadzona przez ludzi pochodzących z klasy robotniczej i wiejskiej, tak przez mężczyzn, jak i przez kobiety.
Mamy kolejny dzień targów przypominam, że przyjechała do mnie tylko niewielka część nakładu Wspomnień Hipolita Korwin Milewskiego. Wysyłka się przez to opóźni, ale każdy dostanie swoje książki. Proszę się nie martwić. Zostawiam Wam fragment książki oraz link do przygotowanego przez Pana Marka elektronicznego indeksu nazwisk znajdujących się w pierwszym tomie. Na targach będę miał tylko 100 egzemplarzy. Najmocniej wszystkich przepraszam. Oto link do indeksu. W poniedziałek napiszę o nim coś więcej.
A Viva!
Do serii Coryllusowych „Baśni …” chyba brakuje „Baśni meksykańskiej”?.
Opowiadano mi taką anegdotę. W Puebli zaraz po wyborze Karola Wojtyły na papieża, odbywał się Kongres Eucharystyczny. Przyjechał (chyba pierwsza Jego pielgrzymka) papież Jan Paweł II i wita Go tłum i na powitanie jakiś mężczyzna śpiewa pieśń. Papież pyta się kogoś z otoczenia, kto to śpiewa, bo pieśń jest ładnie wykonana – odpowiedź podobno była taka: Ojcze święty,to śpiewa znany w świecie piosenkarz- Iglesias – Ojciec Święty skomentował – jakoś mi umknęło.
Miał inne priorytety.
…tak JP II miał całkiem inne priorytety muzyczne, na przykład dzieła Mahlera…
… także działalność ks. Nawrota wśród Indian Ameryki Płd. Jan Paweł II wysłał księdza w tamte rejony żeby uratować muzyczne dokonania misji jezuickich.
A propos indeksu i zapowiadanych na poniedziałek rozszerzeń tematu. Zamieszczam ciekawy link który może się przydać w pracy.
http://rybitzky.mobile.salon24.pl/156110,prawda-vs-cenzura-1-0-walka-trwa-uwolnijmy-wikipedie
Tak, zdecydowanie inne priorytety,
Mozna je bylo poznac np. w Asyzu, gdzie poganie (z kultow voodoo), w rytmie bebnow w klasztorze franciszkanow zarzynali kurczaki ofiarne….
niestety na Kubie nie zwyciezy Chrystus a korporacjonizm w groteskowej formie. Amerykanie od dawna planula „odebranie swojego”. Prostytutki na Kubie maja juz smartfony do pelnej demokratury brakuje tam coca-coli.
Pleine d’accord.
To kwestia czasu jak pojawi sie tam „kapital”… McDonald’s… jakis Kentucky Chicken… czy
inna Pizza Hut…
… i jakis Carrefour albo Geant… bien sur.
Muerte o socialismo
Wszystko przemija, nawet najdłuższa żmija.
Tak się towarzysze lansowali https://youtu.be/J6ZjnxnDSOM
Swoja drogą mają w sobie niezwykłą witalność. https://youtu.be/xW7p5fnVkKU
Daj Boże Kubańczykom odrodzenie. Wszystkim nam daj.
A pogański posąg Buddy postawili na ołtarzu w katedrze. Nie ma przypadków… dlatego to bluźnierstwo ukarano trzęsieniem ziemi i zawaleniem katedry.
Najpobożniejsi księża obrońcy wiary dziś to potomkowie Cristeros uczniowie ks prof Joaquín Sáenz y Arriaga Sociedad Sacerdotal Trento
The Plot Against the Church by Maurice Pinay czyli ks Arriaga który „nie spał” na Soborze Watykańskim II gdy zmieniano dogmaty tylnymi drzwiami co kosztowało go nienawiść modernistów i liberałów w sutannach
https://forumdlazycia.wordpress.com/2012/04/21/spisek-przeciwko-kosciolowi-maurice-pinay/
i to jest celem a rewolucyjni kubanczycy niech śnią o raju ideologizowanym socjalizmem, etc lepsze KFC niż 40 lat w pierdlu bez wyroku, problem tkwi w definiowaniu: na Kubie nie ma racjonalności jest tylko komunizm a w jego miejsce wejdzie korporacjonizm i tylko z zewnatrz, to jak w RP mitologizownanie jakiśtam patriotów a własność jest przez liderów owych przekazywana w inne ręce niż nam się wydaje, jest to wojna o własność i aktywa – oraz o licencje na zarządzanie – i to jest kwintesencją tzw. polityki w RP – wyścig o licencje na zarządzanie [przy okazji jest to licencja na zabijanie niczym dla 007]
Amerykanie nic tam nie mają – inwestowali tam w czasach gdy nie było umów o ochronie inwestycji, zresztą ich udział tam był zbyt duży, dziś choćby urząd monopolowy by się przyczepił. Castro bardzo słusznie wyrzucił obcy kapitał i tak samo powinno być w każdym kraju zdominowanym przez zagranicę.
Tak…
… i to o czym napisales juz tam ma miejsce i sie dzieje. Ciesza sie ci biedni
Kubanczycy… moze garsteczka z nich sie zalapie… i to tez wcale nie jest takie
pewne.
Juz w zeszlym roku, troche przed spotkaniem z Papiezem byl wyswietlany
we francuskim telewizorze obszerny reportaz z Kuby, o tym jak ta wysepka
„sie otwiera”… widzialam te euforie niemalze… te radosc… te nadzieje…
a Franki juz remonowali hotele w Hawanie i otwierali butik Luis Vuitton…
Holendrzy buduja stacje benzynowe… Angole tez juz tam sa…
… pomyslalam sobie smutno, ze od naszej polskiej zlodziejskiej „transformacji” sprzed 20-tu paru lat – nic sie nie zmienilo… ten sam zlodziejski „schemat”.
Dokladnie tak.
Kapital obcy z Polski WON !
Obawiam się że to ostatnie dni Kuby. Kuby jaką być może niektórzy z nas poznali. Kuby biednej, maczeta grubo ciosanej. Paradoksalnie wyspy ludzi szczęśliwych bo nic poza sobą nie mających. Realny socjalizm a właściwie tropikalny komunizm, zabrał ludziom wszystko w zamian nie dając nic, nawet węgla na zimę bo w takim klimacie niewiele potrzeba do przeżycia. Ludzie tam jadą na programie minimum, kolejne pokolenie. A dla zmęczonych realnym socjalizmem, zawsze na horyzoncie jest ziemia obiecana z opowieści babć i dziadków – Floryda.
Amerykanie chcą tam wrócić z kilku powodów. Strategicznie Kuba była rosyjskim lotniskowcem zacumowanym u wybrzeży USA. Muszą odbudować tam wpływy. Ekonomicznie, Kuba to nowe tereny do zaorania hamburgerami. No i cudowny kierunek turystyczny z hotelami które trzeba odbudować. Teoretycznie miejsca pracy dla tubylców ale zyski dla swoich. Powróci perkal i paciorki…. Nie będzie pracy dla wszystkich, pojawi się rozwarstwienie społeczne, zawiść, zazdrość….skąd to znamy.
Tak jak pisze Paris,…transformacja może wyjść im bokiem.
Wersji optymistycznej jakoś nie widać. A życzę Kubanczykom wszystkiego najlepszego.
Jak widać zapotrzebowanie na „kościoły” narodowe, protestanckie tzn. pogańskie jest zawsze.
Ja potrzebuję do swojej biblioteki jakichś katolickich szlagierów, które traktują o:
– wczesnochrześcijańskich herezjach typu: arianizm i manicheizm (np. zmagania św. Ambrożego czy św. Augustyna)
– herezjach późniejszych typu: luteranizm, kalwinizm
Ja wiem, że husytyzm i manicheizm za sprawą Katarów został przez Gospodarza wyczerpany w Baśniach.
Nie wiem, czy Gospodarzowi wpadła w ręce książka takiego anarchisty, angielskiego Żyda (od polskiej Żydówki), z rodziny o dość komunistycznej przeszłości, który podjął się pracy antropologicznej na temat pieniądza i długu.
„Debt: The First 5,000 Years” – David Graeber
http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr5_2012_Logika_sensu/17.Kowzan.pdf
Obszerna książka nie doczekała się tłumaczenia, ale angielskie audiobooki są dostępne i można przez to przebrnąć.
Czy żydowska kontrola nad zapisami księgowymi w światowych finansach FED, BOE, BOS, ECB, NBP itd. rzeczywiście zapewni długotrwały pokój na świecie?
Można zaryzykować hipotezę, że system kredytowy na świecie, bez żydowskiej diaspory byłby trudny do osiągnięcia, ponieważ opiera się na zaufaniu, które niejako tylko oni są w stanie utrzymać za sprawą własnej niezawodnej sieci (kiedy przywódcy państw gojów są pokłóceni, a nawet nie odzywają się do siebie), której dzisiaj emanacją jest żydowskie Facebook i Google jako jedyne powszechnie akceptowane i stosowane narzędzia do uwierzytelnienia Internautów w innych usługach w Sieci.
Oni biją nas na głowę, swoją pomysłowością wychodzą o dobre stulecie w przód.
Prawdziwie, to sa ostatnie dni Kuby jaka byc moze niektorzy z rodakow
poznali, widzieli badz znali z roznych przekazow… wlasnie we francuskim
telewizorze zapodano, ze Raul Castro czyli brat nieboszczyka juz jest
po „telefonicznej” rozmowie z prezydentem Trump’em…
… w bliskiej przyszlosci chce „omowic” warunki swojego ustapienia z wladzy
na Kubie…
…wiec… bye, bye Cuba… wyspa jak wulkan goraca…
dogmaty to będą chcieli zmieniać może już niebawem /sądząc po tym, co się dzieje/ zwołując sobór doktrynalny
jak na razie to http://www.pch24.pl/sobor-niedogmatyczny,522,i.html
Ks. Guza polecam… Wybitny specjalista od luteranizmu (żeby znać wroga), i ks Chrostowskiego… wybitnego specjalisty od historii naszego kościoła (żeby znać siebie).
Pierwsze oznaki odwilży na Kubie były już kilka lat temu. Słuchałam rozmowy na ten temat w Polsat 24. Wszystko jest zaplanowane tak jak było u nas od roku1989, co do deka, krok po kroku mają robić to samo.
Tylko interwencja ODGÓRNA może wykoleić te plany. Inaczej to rozszarpia tę Kubę, tak jak „nasz nieszczęśliwy kraj”.
Dzisiaj odmawialam Różaniec przy TV Trwam. Przed rocznicą nowe porządki w kaplicy. Maryja ma inną koronę. Z kolorowymi kamieniami, czyżby wróciła poprzednia? Nie jestem pewna, bo figura teraz stoi na tle kolorowych klejnotów, a zmianę zauważyłam w ostatniej chwili.
Może jest ktoś bardziej spostrzegawczy ode mnie.
Gdyby wróciła poprzednia korona, wykonana ze złotych obrączek i kolorowych kamieni półszlachetnych i pereł, to bym się ucieszyła.
dla Rozalki – pretekst do uciechy przyziemnej – o 17oo na Targach Coryllus był w świetnej formie a Jego stoisko było oblężone. Ciągła kolejka po książki.
I to jest naprawde wspaniala wiadomosc na niedziele.
Mb,
Na Kubie już oficjalnie nastaje czas wielkiej JUMY czyli grabieży zagrabionego znamy to z własnego podwórka.
Biografia Fidela Castro jest klasyczna dla komunistów, nauka w szkole katolickiej, uposażona rodzina, ukąszenie heglowskie itp.. Zabawy z bronią, które zawsze się dobrze kończą- przykład bunt i rewolta na koszary Moncada, za którą to akcję powinien dostać czapę. Skazany w r. 1953 na karę 15 lat, a w dwa lata później jest już na wolności (amnestia i może dopomógł tatuś znany prawnik). Takie to były srogie rządy Batisty..
Charakterystycznym dla komunistów jest także postępowanie ze swoimi wrogami-ofiarami, ci nieszczęśnicy nigdy nie mogą już liczyć na sprawiedliwy wymiar kary, bo są po prostu przeznaczeni do eksterminacji, ma ich nie być Nie inaczej było za rządów Castro, w pierwszym okresie częściej sięgano po nagana i kula w potylicę, a w późniejszym okresie zamykano lub ktoś wypadał z 7 piętra.
Opowiadano mi kiedyś, iż bodajże w roku 1969 był bardzo ambitny plan produkcji cukru z trzciny cukrowej, który nie został zrealizowany ze względu na przyczyny klimatyczne. A że był to rok pamiętny,okrągła rocznica rewolucji na Kubie, Fidelowi bardzo zależało aby czynem uczcić rocznicę. Desperacja była tak duża, że plan udało się wykonać dopiero w połowie roku 1970, wówczas księgowo zamknięto rok 1969. Był to zatem najdłuższy rok jaki poznali Kubańczycy, zwany też niekiedy ruskim rokiem;-)
Ciekawym było, że w przestrzeni publicznej na Kubie Fidela Castro nie było,jego miejsce zajmował Che Gevara, widoczny na każdym kroku. To był taki zgrzyt, poza Kubą ten kraj kojarzył się z Fidelem, a na miejscu wyglądało to tak jakby krajem rządził Che Gevara. Zapewne roztropni towarzysze biorąc pod uwagę permanentny kryzys i niedobory zaopatrzenia, sprawce tego stanu usunęli w cień, epatując Kubańczyków słuszną wg nich ideą, którą reprezentował wierny do końca rewolucjonista Che.
W ostatnich latach to nawet świetną i cenioną kubańską kawę ograniczono na rynek wewnętrzny, bo potrzebne były dewizy. Ze sprzedanej kawy kubańskiej część pieniędzy przeznaczano na zakup za granicą lichej kawy i mieszano ją oficjalnie w proporcji 50/50 z grochem!
I taka ciekawostka, na elewacjach wielu domów widać nie zniszczone od rewolucji emblematy masońskie.
A tak w ogóle, to do rewolucji biznes fotograficzny na Kubie zdominowany był przez Polaków.
ps. ciekawe jaki będzie pogrzeb, może Castro się nawrócił?
Czyżby na Kubie znalazły się nasze rodzinne ?
Co to kogo obchodzi ?
Oni nikogo nie biją. Po prostu działają stadnie przeciwko obcym. Ich skuteczność polega na oszustwie i pomocy szabesgojów.
Kubanscy Kubanczycy sa w gorszej sytuacji niz Polacy bowiemich jElita polityczne zyja na Florydzie. Jak wroca too miejscowym nic nie zostanie. Amerykanie nacjonalizacji nie uznali i teraz chca swoje spowrotem. nie tyle te wille w Miramar ale przemysl cukrowy gorniczy rope gaz i inne. Koscioly sa raczej puste, tylko garsta hard core wiernych . reszta oglada w TV zachodnie seriale dla mass.
Kubanczycy sa trenowani do nowej rzeczywistosci od lat. glownie TV (amerykanskie latynoskie seriale) chodzi o rozbudzenie „chcicy” na rzeczy egzotyczne. zgrabnie przebiega monetyzacja opieki zdrowotnej , na wypisie od lekarze sa od roku wypunktowane wszelkie lekarstwa zabiegi itp obok sa ceny w peso ale pacjieci jeszcze nie placa , daje sie im troche czasu na przyzwyczajenie. no coz wejda z jednej slepej uliczki w druga
Calles miał odpowiednie korzenie, a Guevara podobno też. Castro był urodzonym bandytą. We wczesnej młodości dokonał zamachu na przewodniczącego związku studentów, ponieważ chciał zająć jego miejsce. Broń do przewrotu otrzymywał z Florydy, a w czasie walk na Kubie spotykał się z dziennikarzami. To był taki Majdan na miarę ówczesnych możliwości. Gdyby Amerykanie chcieli go usunąć, to dawno spotkałby się z Leninem.
A które to wydanie specjalne Szkoły Nawigatorów traktowało o Żydach? Można to jeszcze kupić?
obok 7, po prawej
Essense to jak ten Etrusk z przysłowia, co wiedział wszystko o całym powiecie a judawał niewiedzącego i jednak o …. drogę pytał.
Do Fidela jeździli na konsultacje różni ważni oficjele m.in Mitterrand. To a’propos znaków masonskich. Tam to dopiero musiała/musi być speluna wszelkich bandytów. A jakie mieli metody leczenia, inny by się już dawno przekręcil, a ten żył do dziewięćdziesiątki.
Dziękuję
https://www.google.pl/search?q=radość&client=ms-opera-mobile&channel=new&espv=1&prmd=imvn&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwjN9oar5sjQAhVGjSwKHS5QAQMQ_AUIBygB&biw=1280&bih=752#imgrc=Zqtl6TiptG-OhM:
Coz…
… schemat „perpetum mobile” my Polacy znamy z autopsji…
pozostaje mi tylko absolutnie przyznac racje El Hombre… absolutna
racje.
Szkoda, ze nie o 2 stulecia wychodza w przod!
Exactement!
Sa „bezkonkurencyjni” we wszelkim oszustwie i braku zasad etycznych i moralnych…
a szabesgojow wystarczyloby tylko wziazc za morde i pociagnac do odpowiedzialnosci…
i skonczylaby sie ta cala… „chlubna” dominacja… i wszelka „deta” supremacja!
Są kwestie, w których Etruskowi wypada się od czasu do czasu skonsultować, ale tak poza tym to sam dochodzi do wszystkiego.
O powiecie to mało wie, bo go kwestie świeckie nie interesują.
tzn. ósmy numer
Dzięki, obadałem, rzeczywiście potwierdza moje podejrzenia.
Mnie tylko martwi, że Guz niejako tłumaczy się tak jakby kościół przespał sprawę i dopiero w 19 wieku ogłosił Matkę Boską niepokalaną.
Tutaj zdaje się zrobili to pod presją krytyki zajadłych protestantów.
Prawdą jest, że Matka Boska zawsze była pod obstrzałem, bo każdy dobrze wie, że aby podważyć autorytet Jezusa należy najpierw podważyć autorytet Maryi, tylko że w czasach przed reformacją i w czasie reformacji zdaje mnie się Matka Boska była dla wierzących luksusem który się manifestuje i nie trzeba tego bronić poprzez specjalne nazewnictwo. Mnie zaskoczyło, że taka banda mężczyzn spod Lepanto potrafiła zwycięską bitwę zadedykować nie Jezusowi a Matce Boskiej Różańcowej.
Dzisiaj natomiast katolicy muszą jak mantra wszędzie dodawać Matka Boska „zawsze dziewica”, „Niepokalana” Matka Boska, dla mnie osobiście jest to zbędne, w rezultacie powstają takie łańcuszki i kiedy ja to wypowiadam to odnoszę wrażenie jakbym nie pytany brał udział w jakiejś walce na zaklęcia.
Zamiast skupiać się na sednie, panicznie koncentrujemy się na szczegółach, w których podobno tkwi diabeł.
Mnie coś takiego świadczy o defensywności.
Katolicyzm nie został zaprogramowany do działań defensywnych.
Nawet w jak najgorszych czasach prześladowań tak na prawdę był w ofensywie i ma być w ofensywie.
Taka pruska dyscyplina nazewnictwa wśród świeckich Katolików powoduje, że ten ruch dodatkowo się marginalizuje, bo teraz spróbuj powiedzieć Matka Boska bez dodania „zawsze dziewica”, widocznie nie odrobiłeś zadania domowego, jesteś podejrzany.
To z kolei zabija możliwość wyłaniania się oddanych sprawie Katolikom, którzy nie koniecznie muszą zdawać egzamin z metafizyki i transcendencji na 5+.
I widzę to gdziekolwiek się pojawię w środowisku Katolików, ci ludzie pasują do Koloseum a żadnej bitwy a tym bardziej morskiej by nie wygrali, nawet by nie zorganizowali.
Ci odważni Wenecjanie, Genueńczycy czy husarzy to musi być jakiś mit.
Skoro Katolicy mają być miodem na każde serce w tym wtórnie pogańskie to dlaczego w ogóle dochodziło do jakichkolwiek eskalacji zbrojnych, jak to w ogóle usprawiedliwić?
Albo to czego doświadczam w interakcji z katolikami to jest tak na prawdę już tylko samo jądro katolicyzmu, warstwy zewnętrzne już się oddzieliły na dobre, zostało miękkie, wraże wnętrze.
Nie może być, że w przeszłości tak mało było ludzi wierzących a pozostali byli tylko zwykłymi tradycjonalistami z okazyjnymi przebłyskami wiary.
nie, 10 /od góry/
Jeżeli będziemy do wszystkiego podchodzić po aptekarsku zakładając że katolicyzm człowieka określa jego wiedza teologiczna i semantyczne niuanse (czy klękać czy stać, czy śpiewać czy mówić, czy po łacinie czy po polsku itd. itp.), to ulegniemy jednej z ulubionych zabawek diabła – wmówienie światu że katolik musi być bez wad i pod sznurek (najlepiej taki jaki on sam wymyśli i podsunie) bo inaczej katolicyzm jest do… To jest ulubiony „argument” ateistów, ale tłumaczenie się z tego jest totalną pomyłką.
Pokusa fałszywie pojmowanej doskonałości bo inaczej wszystko beee była przyczyną wszystkich herezji którym się kościół nie podobał
„Luter i jego herezje – ks. Prof. Tadeusz Guz” [Tuba Cordis]
https://www.youtube.com/watch?v=hP7pL5nbzEE
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.