Bardzo trudno jest zachować powagę, gdy się myśli o tych poważnych ludziach, zawodowych nacjonalistach, którzy budowali przyszłość Polski na rosyjskim zwycięstwie.
Emanuel Małyński „Nowa Polska”
Wyobraźcie sobie taką sytuację – wpadam na pomysł, żeby zostać autorem książek i latam ze swoimi tekstami po wydawnictwach. Tam mnie oczywiście olewają, spuszczają na drzewo, albo domagają się takich korekt w tekście, których ja zrobić nie chcę. Pańcie z działów programowych kręcą nosami i wyraźnie widać, że to one by chciały być sławnymi pisarkami, ale sprawy potoczyły się inaczej i przez to nikt, poza ludźmi z wyraźnymi i otwarcie deklarowanymi koneksjami politycznymi niczego u nich nie zyska. Zrażony tą sytuacją, zaczynam publikować w internecie pełne oburzenia teksty na temat funkcjonowania rynku wydawniczego, który nie daje szansy zdolnym autorom. Jednocześnie zaś szukam jakichś kontaktów z osobami, mającymi wpływ na przyznawanie dotacji i obiecuję im wszystko, byle tylko pozwolili mi przystąpić do tego dziwnego zakonu pisarzy, którzy są promowani i drukowani. Cały czas krytykując, rzecz jasna, patologię rynkową. Czy ja coś takiego przeprowadziłem? Nie. Stworzyłem zupełnie nową jakość, dzięki której prosperuję. To się nie stało w dzień, ani nawet w rok, zajęło mi to ponad dziesięć lat uporczywej, codziennej aktywności, dzięki której mogę cieszyć się wolnością osobistą i twórczą. Zrobiłem to także, pomny na to, że w młodości, wyrażając opinię na temat innych autorów, albo czegokolwiek, zawsze słyszałem tekst taki: bo ty Gabryś tylko krytykujesz, a sam to nic nie robisz. Proszę bardzo, zrobiłem. To chyba mogę teraz trochę krytykować? Czy nie? Mam wrażenie, że mogę.
Nie mogę spokojnie słuchać ludzi, którzy biorąc z Unii pieniądze na swoje gospodarstwa, gardłują jednocześnie przeciwko tej Unii i jej polityce obyczajowej, czy jakieś innej, polityce prowadzonej w innych niż dotacje dla rolnictwa obszarach. To jest bardzo nędzne i niewiarygodne przedstawienie i ono się tu odbywać nie będzie. Zapowiadam to już dziś, w nadziei, że zostanie ono zakończone. Trzeba nie mieć szacunku dla czytelników, żeby stawiać sprawę tak – biorę, bo to moje, albowiem pochodzi z moich podatków i jednocześnie deklarować agresywną niezgodę na politykę Unii wobec uchodźców i na politykę tęczową. To jest ta sama deprawacyjna polityka. I nie można sobie z niej wyjąć kawałka który nam pasuje, a resztę odrzucić. Na tym kawałku zaś lansować się i udawać konserwatystę, a ludziom zgłaszającym uwagi, mówić, że się nie znają, albo nie wiedzą co to znaczy prowadzić gospodarstwo. Można nie prowadzić gospodarstwa, można je sprzedać. Można nie być pisarzem, a można nim być i brać dotacje. Proszę Państwa, zaletą miejsca, w którym się znajdujemy, jest to, że mało tu mamy taniochy. Przez taniochę zaś uważam po pierwsze – składanie oszukańczych deklaracji politycznych, których celem jest wyłącznie wzbudzenie emocji czytelników, po drugie takie kreślenie problemów, które uniemożliwia ich, w części choć, satysfakcjonujące rozwiązanie. Nie będzie tu się odbywał żaden festiwal oszukańczych dylematów, stymulowany przez ludzi, którzy nie mają do rozwiązania żadnych problemów realnych, a jedynie wyobrażone i rozdęte do niemożliwości. Jeśli takie rzeczy będą się powtarzać, wynajmę psychologa, który stworzy tu specjalną niszę, gdzie będą publikowane i omawiane profile psychologiczne niektórych komentatorów. To powinno skanalizować wspomniane wyżej emocje i skupić zainteresowanie tych ludzi na jedynej kwestii, która ich naprawdę ciekawi – na nich samych.
Na razie jednak psychologa tu nie ma, ja zaś, ani nikt z autorów, nie zajmujemy się terapią indywidualną. I nie rozwiązujemy osobistych problemów ludzi, którzy nie czują żadnego zagrożenia związanego z osobą Rafała Trzaskowskiego, albowiem dawno już obstawili opcję chroniącą ich przed konsekwencjami takiego wyboru. Dziś zaś prowadzą jedynie kampanię obnażającą patologie w systemie, którego są integralną częścią i domagają się oklasków. Nie ma na to mojej zgody.
Na koniec tej części tekstu, umieszczam proste równanie, które w mojej ocenie załatwia wszystko: Rafał Trzaskowski = obozy dla uchodźców. Wszystkim, którzy deklarują, że Duda jest najgorszym prezydentem, w historii, życzę, by te obozy powstały w bezpośredniej bliskości ich domostw.
Pojawiły się wczoraj na stronie coryllus.pl komentarze dotyczące mojej postawy, że jest zbyt jednoznaczna. Otóż ona jest taka właśnie, bo mam możliwość wyborów realnych. Nie muszą się chować, ani nikogo kiwać, nie muszę deklarować otwartej niechęci to tej czy innej części polityki unijnej realizowanej w Polsce, bo ona jest w rzeczy samej daleko ode mnie. Nic, póki co w moim życiu, od tej polityki nie zależy. Jeśli ktoś się spodziewa, że będę się zachowywał jak Grzegorz Braun, albo ma wątpliwości co do mojej postawy, uważając, że jest ona zbyt miękka i ugodowa, niech jeszcze raz przeczyta to, co napisałem powyżej. Jeśli nie rozumie tego mechanizmu, niech poczeka aż Trzaskowski zawoła – chwała wielkiej Polsce, albo aż Grzegorz Braun się z nim sfotografuje w braterskim uścisku.
Problemem Polaków przed wyborami nie jest wybór tego czy innego kandydata, ale komunikacja i optyka. Zajmę się najpierw tą drugą kwestią. Tak, jak wybory samorządowe, nie są wyborami, a kooptacją, tak wybory krajowe, nie są wyborami, ale socjotechniką. Kłopot ludzi stających do wyborów polega na tym, że oni coś przeczuwają, ale nie umieją tego ubrać w słowa, a więc tupią i wołają, że nie wykonano żadnych politycznych deklaracji, z poprzedniej kadencji. Wszystko zaś co deklarują politycy to kiełbasa wyborcza. No i jeszcze próbują ustawiać rankingi – ten lepszy, tamten gorszy. Sukces wyborczy w Polsce polega na tym, by zadeklarować i zapewnić opiekę państwa najsłabszym i tym, którzy dopiero wchodzą w życie, czyli tymi którzy mają głos, ale rozumieją najmniej. Cała reszta zaś ponosi koszty tych deklaracji. Mówię jak jest, żeby mi potem nikt nie zarzucał, że nie stawiam spraw w należycie jaskrawym świetle. Do czasów rządów PiS wszystko kończyło się na deklaracjach, a ci, którzy znajdowali się pomiędzy obydwoma istotnie interesującymi polityków grupami i tak płacili. Tak było za Wałęsy, Kwaśniewskiego, za pierwszego PiS-u, który oddał władzę i za PO. Teraz ktoś poszedł po rozum do głowy i postanowił jednak trochę podkręcić wyborczy potencjometr. Co nie oznacza, że ci, którzy znajdują się poza sferą istotnych zainteresowań polityków nie muszą płacić. Muszą, a na osłodę, mogę dodać, że ja także się wśród nich znajduję. Tyle, że pieniądze trafiają do ludzi, którzy do tej pory byli usuwani na margines, albo na emigrację. Mam nadzieję, że każdy rozumie stosowane tu przeze mnie uproszczenia oraz konieczność ich zastosowania. Sytuacja, która opisałem, jest najwyraźniejszym triumfem socjalizmu, w polityce, z jakim się stykamy. Nie potrafimy się od tego uwolnić, bo wszystkie narzędzia poznania, jakie są nam dostępne, pochodzą z socjalistycznego lamusa. To dobrze widać jeśli za wzorzec realiów politycznych uznamy opis szczęścia. Co to jest szczęście w wymiarze politycznym dla Polaków? Tani kredyt na mieszkanie. A jeśli nie to, to na przykład praca w supermarkecie z elektroniką, albo darmowe przedszkole dla dzieci. I tyle. Nikt nigdy nie wyjdzie poza takie deklaracje. Te zaś są wyraźnym sygnałem dla kasty politycznej, że może ona robić wszystko. Dlatego też, między innymi, nie mogę słuchać spokojnie ludzi, którzy pozostając w tym diapazonie emocji, wzbogaconym nieco jakimiś rzekomymi spostrzeżeniami dotyczącymi geopolityki albo wojny, zabierają się za ocenę naszej sytuacji. Ta zaś domaga się przede wszystkim zmiany optyki i zmiany komunikacji.
Co jest istotnym celem politycznym dla wrogów Polski działających w Polsce? Drenaż zasobów, ludzi, gotówki, wszystkiego. I ustalenie takich zasad tego drenażu, by ludzie nawet nie mogli pomyśleć iż mogłoby być inaczej. Wszystko to widzieliśmy za rządów PO. Fałszywe deklaracje, paraliżujące duże grupy wyborców plus nachalna „proeuropejska” propaganda, dająca się streścić w zdaniu – przecież bierzesz pan dotacje, o co panu chodzi?!
Kwestia komunikacji i wyrażania wprost poglądów w formułach nieznanych kaście politycznej jest sprawą kluczową i najważniejszą. To forum istnieje także po to, by taką nową komunikację budować. I nawet jeśli nikt nas nie będzie traktował serio, nie ma to znaczenia, albowiem im mniej serio będziemy traktowani, a przy tym im więcej będzie tu indywidualnej aktywności, tym lepiej. Sukces bowiem widoczny będzie w wymiarze realnym. Pod warunkiem jednak, że nie damy się zwieść fałszywym, albo idiotycznym deklaracjom.
Teraz kwestia metod prowadzenia polityki w Polsce przez wrogów Polski. Żeby uzyskać swobodę w drenażu kraju z zasobów i ludzi przeprowadza się zawsze tę samą operację. Montuje się szerokie spektrum sił, które mają jedno i to samo źródło finansowania. Siły te, a raczej bezsiły, różnią się składanymi deklaracjami, które nigdy nie mają pokrycia. Ich celem jest zawsze tylko rozproszenie głosów. I to się dzieje na naszych oczach od czasu, kiedy Adam Michnik wymyślił Bolesława Tejkowskiego. Tak, jak w omawianych tu kiedyś ubeckich montażach w czasie zjazdów Solidarności. W stenogramach było zawsze rozpisane dokładnie, co ma mówić ekstremista numer jeden, a co ekstremista numer dwa. I mowy nie było, żeby któryś improwizował. W ten sposób rozgrywa się wyborców. I nie chodzi tu wcale o to, że taka komunikacja zagospodarowuje emocje, którymi ludzie myślą podejmując najważniejsze decyzje. Chodzi o to, że ta ustawka uniemożliwia stworzenie nowej, sensowniejszej komunikacji. Dyskusja polityczna bowiem może się toczyć wyłącznie wokół Matki Bożej w klapie Wałęsy, czarnej teczki Tymińskiego, Kościoła, strzelnicy, mennicy (żadna nie powstała) i dotacji unijnych. To są sprawy poważne i istotne dla wyborcy, który – wychowywany w tym systemie od lat – jest jak dziecko. I nie chce dorosnąć. Jedną ręką bierze, a kiedy mu odbierają więcej, płacze, że został okradziony. No i wskazuje winnego. Nie tego, rzecz jasna, który mu wcześniej coś wręczył.
Jeśli się komuś zdaje, że problem z Pis polega na tym, że partia słuchaUSA, albo, że nie wsadziła do więzienia mafii vatowskiej, pozwalając na odwiedzanie tych cel i tłuczenie kijem po kratach, bo tylko to tak naprawdę zadowoliłoby prawdziwie zainteresowanych polityką wyborców, ten niestety się myli. Problem Pis polega na tym, że ¾ partii wierzy w to iż opisany wyżej sposób komunikacji jest dobry i właściwy, a sztuka polega na tym, by wyeliminować z życia publicznego tych, którzy mają inne na ten temat zdanie. Do tego, by dewastować komunikację polityczną służą programy prowadzone przez Ogórkową i Łęskiego, a także sposób prowadzenie kampanii przez ludzi prezydenta Dudy. Kampanii, która w zasadzie nie jest prowadzona, bo „robi się sama’, w myśl zasad zaprojektowanych dawno temu, nie przez patriotów bynajmniej. Tego niestety wytłumaczyć się nikomu nie da, albowiem dyskusja toczy się wokół kwestii, które dla polityki globalnej prowadzonej w Polsce nie mają najmniejszego znaczenia. Mogą jednak zapewnić zwycięstwo w wyborach. O tym do czego prowadzi taka postawa i akceptacja tego sposobu komunikacji mówić nie muszę – do porozumienia pomiędzy kolejnym pokoleniem ludzi związanych PO i tymi menedżerami z PiS, których horyzont nie jest zbyt szeroki, a umówmy się, że takich jest większość. I ludzie ci sami sobie nadali nazwę politycznych realistów. Takie porozumienie zaś to będzie prawdziwa katastrofa. Bo tamci łatwo przekonają tych z PiS, że można rządzić tylko obiecując, a nic nie dając. Przecież trwał ten stan w Polsce całe lata i nikt się nie pokapował. Wystarczy tylko sprofilować odpowiednio scenę polityczną i kazać prezydentowi rapować.
Pojawiła się tu wczoraj wiadomość, która wstrząsnęła mną mocno. Oto, ponoć, bo tego nie potwierdziłem, ale nie ma to aż tak wielkiego znaczenia, jakby się zdawało, były minister Antoni Macierewicz będzie montował jakąś grupę z Marianem Kowalskim. Zespół ten wystąpi pod nazwą „Pilnujmy Polski 2050”. Nie wiem co powiedzieć w zasadzie? Chyba tylko – który to już, ku….a, raz?! To jest najwyraźniejszy w mojej ocenie efekt dewastacji komunikacji politycznej w Polsce i najbardziej wyrazista pogarda dla inteligencji wyborcy. Trzaskowski w roku 1980 popisywał się tym, że ma kolejkę elektryczną, a Macierewicz zafundował sobie Mariana. Wszystko po to, by widz uznał go za swojego i dobrze zrozumiał, jakie ma on intencje. To jest wyraz głębokiego niezrozumienia mentalności Polaków. To jest kolejna próba tresury według dawno skompromitowanych zasad. Mnie to akurat dziwi, bo zdawało mi się, że minister Macierewicz jest jednak kimś innym. Proszę Państwa, nawet jeśli wszyscy w takie rzeczy będą wierzyć, my tutaj nie możemy się tej presji poddawać, bo to nas degraduje i czyni uczestnikami dyskusji jaka odbywa się w programach Łęskiego i Magdy. Każdy może dokonywać wyborów politycznych jakich chce, ale niech nie robi z tego taniochy. Tak się umówmy, bo będę wywalał bez ostrzeżenia.
Obecnie najważniejszą rzeczą jest dobrze oszacować możliwe przepływy głosów od pokonanych kandydatów do pretendentów. Symulacje na podstawie sondaży pokazują, że wszystko jest możliwe i każdy głos jest na wagę konia, znaczy królestwa ☺
Niestety
„Trudno jest zachować powagę gdy się myśli o poważnych ludziach, którzy budowali przyszłość Polski na rosyjskim zwycięstwie” … ani na rosyjskim ani na pruskim (vide zachwyty Kołłątaja Królem Prus – książka prof. Z. Zielińskiej „Kołłątaj i orientacja pruska u progu Sejmu Czteroletniego”).
Była idealna możliwość wywrócenia na nice wszystkiego co budował PiS, kiedy były wybory prezydenta Warszawy, gdyby „podpuszczono” Jakiego na prezydenta i zaraz potem był strajk nauczycieli i dołączył by się stołeczny transport pasażerski (Niemiecka spółka) to nie byłoby co zbierać. Zablokowanie stolicy przez zamknięte szkoły i brak transportu – z PiS zostałby tylko kurz.
Ala PiS zostało uratowane przez tych co musieli zamieść pod dywan sprawy wyrzucania ludzi z mieszkań – dużo rodzin wyrzuconych na bruk to nie bagatela. Wyborcy Trzaskowskiego chcieli wariantem nie budzącym wątpliwości (wybór Trzaski) zamknąć tą sprawę.
Może taki wariant jak wybór prawicowego prezydenta i zrobienie mu dwóch strajków (do czego są potrzebne Warszawie usługowe firmy niemieckie ?) jest w przygotowaniu ???
Nie byłoby utyskiwania na PiS, gdyby nie błędy PiS i zwyczajna buta władzy. To zmarnowany potencjał. Niech PiS to zrozumie i wreszcie wyciągnięcie wnioski a nie straszy jak kiedyś PO.
A po kiego grzyba ten sojusz z Gowinem? To pokazuje że Kaczyński nie jest dobrym taktykiem. Trzeba było budować kadry. A młodzi PiS? Litości. Gdzie nowi liderzy? Syn Czarneckiego?
Logika PiS to: daliśmy wam 500 więc wszystko nam wolno, a inni to zdrajcy. Ludzie takiej buty nie lubią. Spraw ekonomii, zadłużenia, przyszłości, meandrow polit zagranicznej malo kto rozumie. Nawet czytelnicy coryllus.pl mają z tym niekuedy problemy.
A teraz strach, bo sądaze skaczą…
Te wybory po prostu pokażą jedno: ile ma PiS jeszcze kredytu zaufania u ludzi.
PiS się boi bo zdewastowal Tv i sądy, więc jak to przejmie przeciwnik to będzie robił nawet nie jak oni, ale jeszcze gorzej.
Czas na kotrewolucje chyba mija… I tego PiS nie mogę odpuścić tak łatwo. Dlatego są konieczne naciski na nich, a nie powielanie wszystkiego co wymyślą spindoktorzy partyjni.
Tu się pewnie nie zgadzamy z Autorem. ale podyskutować można.
Niech pan przestanie, dobrze. Może niech pan rozwinie własny potencjał najpierw, zanim zacznie oceniać cudzy
„Buta PiS, zdewastował sądy, Tv” daj pan spokój z tymi bredniami. Musi pan poszukać lepszych wpisów w zeszyciku agitatora. Może są na drugiej stronie?
Mam dla pana straszną wiadomość, Korwin nie zagłosuje na Trzaskowskiego, bo zakazał fajerwerków, a on lubi.
Panie Coryllusie, kiedy pojawi się Świety Ludwik?
W przyszłym tygodniu niestety dopiero. Operacja zmiany okładek, druku nowych i nakładania złota, znacznie się przeciągnęła
Nareszcie jakaś dobra wiadomość.
Ja tylko ostrzegam, bo jak PiS przegra to wtedy wszyscy będą pisać, i Do Rzeczy i Sieci i sakewiczowszczyzna. I coryllus. Lepiej przed by uniknąć błędów.
Tyle w temacie…
Zapomniał się pan jeszcze na Sun Tzy powołać, Davila to za mało.
Jakby go nie oceniać to ,,Gest Piłata ,, jest ,,Gestem Piłata,,
A Pan go właśnie robi
Napisał Pan: „Nie mogę spokojnie słuchać ludzi, którzy biorąc z Unii pieniądze na swoje gospodarstwa, gardłują jednocześnie przeciwko tej Unii i jej polityce obyczajowej, czy jakieś innej, polityce prowadzonej w innych niż dotacje dla rolnictwa obszarach.”
A dlaczegóż to? Co jest w tym bulwersującego?
Proszę pana, unia będzie dawać pieniądze, wtedy kiedy będzie mogła realizować tu całą swoją politykę, także te jej fragmenty, które oburzają pana i ludzi mieniących się konserwatystami. To proste. Jeśli więc ktoś wyciąga rękę po pieniądze, a jednocześnie deklaruje chęć zwalczania ruchu LGBT stawia się w mojej ocenie w sytuacji dwuznacznej. Ja wiem, że ciężko jest odzwyczaić się od pobierania darmowych gratyfikacji, ale powtórzę pytanie, które zadałem tu wczoraj – czy Hipolit Milewski sięgnąłby kiedykolwiek po jakieś dotacje? I jeszcze jedno – polityka unii zmierza ku wydziedzieczeniu i dotację są fundamentalnym elementem tej polityki. Powtórzę – ja pana rozumiem, bo ciężko jest nie wziąć jak dają. No, ale uważam, że należy się starać.
Z czego wynika utylitarny wniosek – możesz brać tylko, jeśli STAĆ CIĘ żeby nie wziąć.
Bo tylko wtedy nie będziesz uwięziony tymi dotacjami.
Oczywiście jeśli zależy Ci żeby być niezależnym. Bo może nie zależy.
Ale wielkie słowa mi wyszły…
Zgadzam się z Pańskim podsumowaniem sytuacji jako transakcji wiązanej, choć dodałbym jeden aspekt: część ludzi może nastawiać się na wyciągnięcie kasy póki Unia ma siłę finansową i dotacje są coś warte, w sensie realnej siły nabywczej. W kontekście Milewskiego: w 1905 czy 1916?
Rozumiem sedno wyrażonej przez Pana opinii, jednak zastanawiam się dlaczego użył Pan dla jej uzasadnienia przykładu dotyczącego rolnictwa właśnie. Postrzegam ten zabieg jako chybiony. Nie żyjemy w świecie Hipolita Milewskiego. Żyjemy w świecie jaki nastał po nim, w świecie, w którym dla takich jak on dawno już zabrakło miejsca.
Nie było pomysłu co zrobić z problemem rolnictwa w Polsce. Do dziś tego pomysłu nie ma, a przyczyny są różne, jedną z nich jest brak faktycznej politycznej reprezentacji interesów wsi, czy szerzej producentów żywności. Wszystkim było na rękę wpasować cały sektor w struktury i rozwiązania unijne nawet kosztem bezpieczeństwa interesu narodowego i upośledzenia konkurencyjności polskiego rolnictwa. Sami chłopi wcale się do eurokołchozu nie pchali, ale związane z nim regulacje pozwoliły im odetchnąć z ulgą po długich latach doświadczeń z panującą na rynku dziką bandyterką, która wielu z nich kosztowała dorobek życia, a czasem i samo życie. Obecnie „brać czy nie brać” to już nie jest kwestia jakiegokolwiek wyboru.
Czy rynek rolny w Polsce ma szanse i potencjał by odzyskać samodzielność, jak wygląda to od strony mentalnej w obecnym pokoleniu, słabo już pamiętającym inną rzeczywistość -tego nie wiem, bo od długich lat ten temat mnie nie interesuje.
Jednego natomiast jestem pewien – kwestia produkcji rolnej, będąca jednym z newralgicznych dla Polski zagadnień znajduje zdecydowanie za mało uwagi i troski, przede wszystkim wśród realizatorów polskiej polityki… a właściwie wśród realizatorów polityki w polskiej przestrzeni.
„polityka unii zmierza ku wydziedzieczeniu i dotację są fundamentalnym elementem tej polityki.”
Tutaj pełna zgoda, neistety niewielu dostrzega to zjawisko i związane z nim zagrożenia.
„Rafał Trzaskowski = obozy dla uchodźców. Wszystkim, którzy deklarują, że Duda jest najgorszym prezydentem, w historii, życzę, by te obozy powstały w bezpośredniej bliskości ich domostw.”
Ludzie tacy podzielą się na dwie grupy: jedni obarczą winą PIS, drudzy zacisną zęby i będą udawać dumę z bycia Europejczykiem, który pomaga słabszym.
Dziś u mnie w robocie słyszałam, że wcale nie PIS odwojował umowę gazową Pawlaka, tylko Tusk.
Nikt się niczego nie nauczy nawet biciem na gołą dupę, bo oni chcą być bici, byle tylko „być w Europie”.
Żaden rynek rolny nie ma szans na uzyskanie samodzielności, albowiem dewastacja rolnictwa jest celem rewolucji, która trwa. Ta rewolucja dokonuje się metodą dwa kroki w przód, krok w tył, przez co stwarza złudzenie, że raz jest lepiej, a raz gorzej, ale generalnie da się przeżyć. W pewnym momencie nastąpi przyspieszenie i nic się już na wsi nie uchowa. Użyłem tego porównania, ponieważ ludzie znajdujący się w takiej jak opisana sytuacji, a aktywni na forum, mają najwięcej do powiedzenia na temat żab gotowanych na wolnym ogniu. Oczywiście nie oni są tymi żabami. Im się przecież powodzi całkiem nieźle
Dlatego budując swoją narrację sięgamy do czasów dawnych
Jestem wiec w klubie z monarchistami jak Małyński, który wiadomo co pisał nt demokracji. Lekcja Barabasza jest kwintesencja demokracji.
A Chrystus jako Król nie podlegał głosowaniu. To był kolejny policzek w twarz Zbawiciela dać go pod głosowanie.
To nadużycie robić takie porównania.
Plus zakaz uboju oraz nowe prawo zakupi ziemi za wiadomo którego rządu patriotycznego
Nie .Jest Pan w klubie z Armią Czerwoną stojącą na Pradze w czasie Powstania Warszawskiego.
Imo Gasset precyzyjniej skumał real: „[…] Przesądna dusza jest bowiem jak pies poszukujący pana. […] człowiek odczuwa nieprawdopodobną potrzebę służenia. Pragnie przede wszystkim służyć – służyć drugiemu człowiekowi, cesarzowi, czarownikowi, bożkowi. Czemukolwiek, byleby oddalić od siebie przerażenie samotnego pojedynku z przeciwnościami życia.„
Pan tam jest. To Pan jest za wyborem mniejszego zła. Wtedy większe to byli hitlerowcy, mniejsze sowieci. Popiera Pan sowietów.
Ja tak jak Józef Mackiewicz czy Nsz widzę 2 wrogów i nie przykładam ręki do zwycięstwa żadnego.
wrogów???
Taki radykalizm w dzisiejszych czasach jest dobry przy myciu uszu… bo inaczej wszystko się poplącze.
W czasie II w. św. Polska została zaatakowana przez 2 wrogów.
Czego tu nie rozumieć?
Reaguję na zaczepke Gerwazego
Demokratyczne igraszki
Genialne.
to nie są wrogowie to są dwie grupy, jedna chce (jakby) żyć kosztem drugiej, to jest próba rozstrzygnięcia za nas:
(taka działkowa ilustracja, może nie trafiona, ale mi nie przychodzi do głowy nic inteligentniejszego):
„u mnie studnia u ciebie szambo” – no nie !!!
i nikt mnie nie pyta o zgodę na taki podział, co tam nawet nie wolno mi mieć wątpliwości, ja wolny obywatel w swoim kraju , bo gdzieś ktoś kogoś wyznaczył na tą lepszą stronę … ze studnią.
ci zamieszkujący po stronie studni są bezwzględni i zdecydowani , i nie kryjąc się ze swoimi cynicznymi zamiarami, na emigrację wyślą 2 mln młodzieży ale nie ustąpią
Oczywiście Trzaskowski to dno, ale boli że obóz PiS popełnia tyle błędów.
A tak w ogóle to znak pokoju. Różnimy się ale w gruncie rzeczy chodzi nam o dobro.
I mamy wspólnego bohatera… św Ludwika
właśnie, jeszcze tylko tydzień oczekiwania na książkę
Przepraszam, że nie na temat, ale zaciekawił mnie ten artykuł i może kohoś też zaciekawi :
https://beskidzka24.pl/jak-john-d-rockefeller-czechowicka-rafinerie-budowal/
Weźmy np. Rynek reklamy. Nie wiem ile bezpieczników trzeba by było wbudować w system prawny zeby zneutralizować formatowanie umysłów czyli to co sie po prostu globalnym korporacjom opłaca? To albo byłaby parodia albo majstersztyk. Co nie oznacza ze nie trzeba zabezpieczyć np. praw rodziców, tylko kto im.powie ze ich dzieciaki siedza na tik toku. Moze hip hop ze swoim buntowniczym przekazem o braniu odpowiedzialnosci za swoje zycie, niezależnosci od trendów , poczucia honoru i lojalnosci wobec swoich. To pocieszające zjawisko pokazujące jaki potencjał drzemie w młodych. Może puścić to wszystko na żywioła, wojna idei na równych zasadach. Nikt nikomu kto.jest z zewnątrz nie pomaga. Mam.wrażenie ze koserwatysci byliby pewni wygranej, przy w miare sprawiedliwych zasadach, ja chyba tez.
„Co jest istotnym celem politycznym dla wrogów Polski działających w Polsce? Drenaż zasobów, ludzi, gotówki, wszystkiego. I ustalenie takich zasad tego drenażu, by ludzie nawet nie mogli pomyśleć iż mogłoby być inaczej. Wszystko to widzieliśmy za rządów PO.„
Nie tylko za PO. Kiedyś w to nie wierzyłem, ale cały okres po 89 to było jedno wielkie żerowisko. Wcześniej PRL jakoś tam pilnował SWOJEGO interesu.
Niestety nikt nie próbuje nawet określić skali problemu, wskazać zagrożeń i rozwiązań. Nie słyszę specjalistów PiSu analizujących w TVP te problemy w przystępny, zrozumiały sposób. Mam wrażenie, że nie jest to celem PiSu. Ale to temat na po wyborach. Póki co stoimy w brodzie na środku rzeki, a Trzaskowski chce nas zawrócić. A tam czeka UB. Na szczęście przy Dudzie prezentuje się jak chłystek i w tym nadzieja na zwycięstwo.
tak wcześniej PRL jakoś pilnował swojego interesu: FOZZ, kasa Coopexim i wszystkich centrali handlu zagranicznego i cała ta transformacja była ich … i się elita PRL zestarzała ale knucia przeciwko społeczeństwu nie odpuszcza… knują jeszcze chociaż mają emerytury i kolejne gwarancje dochodowe w parlamencie UE …. na naszych plecach zaszli wysoko , to ciągle nas nie lubią, to ciągle o nas tylko negatywnie… wytrwali są w tym nielubieniu własnego społeczeństwa
Pasuje do tego okręg Baku, inwestorzy Zglinicki i Nobel opisani w Szkole Nawigatorów inwestowali tam jeszcze przed Rockefellerem, tylko że pewnie inwestor z Ameryki został przez PRL spłacony a inwestor Zglinicki z inwestycji w Baku żadnego odszkodowania nie otrzymał … a Nobel nie wiem, być może jakąś kasę wywiózł do Sztokholmu, bo z czegoś ta nagroda Nobla jest fundowana. Fundacja Zglinickiego i jej kapitał gdzieś przepadły w zawierusze wojennej
Nie oddaje się łatwo wodopoju. Na początku zmian myślałem, że uwłaszczanie się tzw nomenklatury czy kadry kierowniczej jest zjawiskiem naturalnym, ale ograniczonym. Okazało się, że to była jednak rzeka podziemna, grube miliardy wypompowywane rurociągami ….
Zdolność dostrzegania tego olbrzymiego żydowskiego słonia w salonie właściwa jest nielicznym. Może np. Macierewiczowi, którego strącono (tiny.pl/tv6hj) z piedestału być może za sprzeciw wobec pomysłu umieszczenia WOT w Izraelu a Mosadu w 'polsce’.
I to jest ten dylemat, lepiej jeździć na roboty do Holandii czy do kibuców?
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.