Tekst miał dziś opowiadać o czymś innym, ale wczoraj dowiedziałem się, że zmarła osoba, która była symbolem niezależnego świata blogerskiego. Ewa Ligocka pisała w salonie24 i w blogmediach. Kiedy pojawiłem się w salonie ona chyba już tam była, ale mogę się mylić. Może pojawiła się w tym samym czasie co ja, albo chwilę po mnie. W każdym razie wystartowaliśmy prawie równocześnie. Elig nie miała żadnych planów w związku z blogiem i chciała po prostu pisać, a także wymieniać myśli w komentarzach. Kiedy się kolegowaliśmy, dawno, dawno temu, zwracała mi uwagę, że niepotrzebnie się czepiam niektórych, bo ludzie chcą sobie po prostu pisać i już, nie muszą od razu budować imperium wydawniczego.
Ewa Ligocka była osobą, która od samego początku okazała mi bezwzględne i absolutne poparcie. Nigdy się nie wahała, choć przecież nie znaliśmy się dobrze, nie gadaliśmy za często, ona miała swój blog i swoich czytelników, a ja swoich. Często do mnie zaglądała, a kiedy w latach 2012 – 2013 jeden z komentatorów organizował spotkania blogerów na swojej działce, zawsze tam była. Ewa Ligocka była matematykiem, pracownikiem dydaktycznym i naukowcem. We wczorajszym wspomnieniu na blogmediach napisano, że wychowała wielu doktorów i magistrów, miała też pewnie dorobek naukowy, ale nic o tym nie wiem. Mówiła o sobie bardzo mało, kiedyś wspomniała, coś o swoim mężu. Zmarła jednak w samotności, w dodatku już jakiś czas temu – 28 października 2022. O tej śmierci zaś dowiedzieliśmy się wczoraj.
Ewa Ligocka była pierwszą osobą, która kupiła moją książkę – Pitval prowincjonalny. Kiedy na początku wydawało się, że cały ten projekt, w którym wszyscy dziś uczestniczymy nie ma sensu, bo ludzie nie chcą czytać książek jakiegoś coryllusa i za nie płacić, bardzo mi pomogła. To była niewielka kwota, ale wystarczyła, żebym utrzymał się na powierzchni. Właśnie straciłem wtedy pacę, a wydawnictwo było w powijakach i nikt nie wiedział, jak ono się rozwinie i dokąd zajdziemy.
Nie wiem, czy ktoś to jeszcze pamięta, ale kiedyś przyznawanie się do tego, że jest się prawicowym blogerem to był wielki wstyd. Jedna z blogerek zainicjowała akcję czytania tak zwanych „obciachowych gazet”, albowiem gazownia – całkiem przecież nie obciachowa – w ten lekceważący sposób pisała o Gazecie Polskiej, Gazecie Warszawskiej i kilku jeszcze tytułach. Elig często brała udział w tych spotkaniach, polegały one na tym, że w widocznym miejscu grupa osób, przy kawie i rozmowie, przeglądała i czytała te tytuły, które uważane były za hańbiące. Dziś to wszystko wydaje się niesłychanie dziecinne, ale tak było.
Napisała kiedyś tekst o mnie. On się wyświetlał przez długi czas, jako pierwszy, kiedy wpisało się nick – coryllus – do wyszukiwarki. Już dawno się nie wyświetla. Odczytywałem sobie ten tekst w momentach, kiedy wydawało mi się, że to wszystko dalej nie pojedzie, a ja nie będę już mógł wstawać rano i pisać kolejnych kawałków i książek. Ewa Ligocka, obca osoba, nie znająca mnie wcale, a tylko poprzez teksty, napisała coś co podnosiło mnie zawsze na duchu.
Potem w czasie jakiegoś spotkania z Ziemkiewiczem i Wildsteinem wstała i publicznie zaczęła mnie chwalić. Trzeba było widzieć twarze panów redaktorów, najwybitniejszych przecież autorów w całej Wielkiej Polsce. To była duża rzecz, bo chyba ja sam bym tak nie potrafił. Ewa Ligocka nie miała wahań w takich sytuacjach.
Wczoraj napisali, że była znajomą prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Jeździła z nim dawno temu na wykłady do Białegostoku. Nie miałem o tym pojęcia, w ogóle nic o niej nie wiedziałem, poza tym, że uczyła matematyki i prowadzi bloga. Szła zawsze swoją drogą i miała swoje sprawy, czasem zbliżała się do innych blogerów, a potem wędrowała znów ku jakimś swoim spostrzeżeniom i fascynacjom. Miła, zabawna, serdeczna i oddana wielu sprawom starsza pani – Ewa Ligocka.
Każdego roku wspominała tych blogerów, którzy odeszli. Z każdym rokiem lista się wydłużała, z każdym rokiem też coraz mniej osób interesowało się tak istotną kiedyś niszą, jak polityczne blogi. Dziś dowiadujemy się, że odeszła Ewa Ligocka, a z nią chyba wszystko co nam jeszcze zostało z dawnego salonu24, miejsca, które my – blogerzy – zawłaszczyliśmy dla siebie nie zważając na nikogo i na nic. Było świetnie… Naprawdę fajnie. Świeć Panie nad duszą Ewy Ligockiej, jednej z najjaśniejszych gwiazd starego, blogerskiego świata.
Na koniec umieszczę tu informację dotyczącą miejsca pochówku. Nie wiem czy jest ona prawdziwa, pojawiła się po prostu wczoraj na blogmediach: Ewa Ligocka pochowana jest na cmentarzu południowym w Antoninowie Kwatera 38F Rząd 8 grób 10. Pogrzeb zorganizowała opieka społeczna. Ewa Ligocka zmarła w szpitalu na Banacha, dokąd zabrano ją z domu 25 października 2022 roku. Nie wiem na co chorowała. Nie spotykała się już chyba z nikim, bo dowiedzielibyśmy się o tej śmierci wcześniej. R.I.P
Smutne.
Ludzie ludziom gotują samotność. Znak czasów?
Znalem kiedyś starszą panią, absolwentkę przedwojennego warszawskiego gimnazjum. Opowiadała, że wszystkie koleżanki-absolwentki utrzymują ze sobą kontakt. Była wtedy pod osiemdziesiątkę, żyło ich wtedy, jeśli dobrze pamietam, siedemnaście. Odwiedzały się, pomagały wzajemnie, zwłaszcza chorym. Bywało, że któraś, o kulach, wnosiła jedzenie po schodach dla drugiej, bardziej chorej.
Oschłość, zimna fala, skrajny merkantylizm, wyrachowanie w relacjach międzyludzkich są przerażajace.
Kiedyś naprawdę było inaczej.
Dlatego dawna reklama, chyba Ery, z tekstem „zadzwoń do mamy”, była celna. Jak ktoś ma mamę …
Ale zadzwoń do kolegi, zapytaj jak się czuje wujek, napisz kartkę z podróży, odwiedź kuzyna gdy będziesz przejazdem w jego mieście …. i nie oczekuj cudów, że zatruci cywilizacją ludzie oddadzą ci trochę ciepła… Nie zrażaj się, próbuj dalej ….
Tak mnie natchnęła śmierć Ewy Ligockiej …
Szanowny Gospodarzu „w dodatku już jakiś czas temu – 28 października 2012” – Elig zmarła w 2022 roku!
W 1991 laureatka nagrody Bergmana (http://www.ams.org/prizes-awards/pabrowse.cgi?parent_id=36). Oznacza to że jej praca naukowa była na absolutnie najwyższym, światowym, poziomie.
2012 czy 2022?
Szanowny Panie; Ewa zmarła nagle. 23. 10 jest jej komentarz na Blogmedii, 25 wezwała pogotowie, 28, w piątek zmarła. Miała 75 lat i nie była schorowana. Nie zapobieglibyśmy pewnie zabraniu jej przez MOPS, bo zdarzały się jej przerwy w blogowaniu, a szpital by nas spławił (RODO). Taką kwaterę podał nam MOPS na Przemyskiej 11. Nie wiemy na co chorowała i czemu nie mieli żadnych danych. Pogrzebu w ogóle nie zorganizowano, nikt nie miał informacji. Wywieźli zakopali… Wybieramy się zobaczyć grób. Naukowcem była wybitnym, miała międzynarodowe nagrody, doktorat i habilitację. Była córką znanego autora Alfreda Ligockiego z Katowic.
Poprawiłem, to literówka przecież
Kiedyś wspominała o mężu. On musiał umrzeć przed nią…?
I jeszcze taka parafraza mi przyszła do głowy, chociaż nie znałem jej tekstów, ale rekomendacje są wystarczające :”zmarła blogerka elit”…
Byliśmy na grobie Ewy. Naokoło same pochówki Opieki społecznej. Polecam kontakt ze mną na e-mail
Opieka społeczna jest samorządowa, czyli można powiedzieć, że warszawska platforma pogrzebała prawicową blogerkę.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.