Nie ma chyba w Polsce człowieka, który nie wiedziałby kto to jest Marty Feldman. Nawet jeśli nie kojarzymy jego nazwiska, to postać znamy z pewnością. To jest brytyjski aktor, który grywał zawsze postacie bardzo charakterystyczne. Znamy go z takich filmów jak „Młody Frankenstein” choćby. Grał tam Igora, upiornego sługę z wyłupiastymi oczami, który latał bez sensu po starym zamku. Ja zaś najsilniej zapamiętałem go z filmu, który nosi tytuł „The las remake of Beau Geste” po polsku zaś nazywa się „Ostatni taki film o legii cudzoziemskiej”. Jest to parodia takich obrazów jak „Kto nie maszeruje ten ginie” i innych, ale przede wszystkim starego, przedwojennego jeszcze obrazu z Gary Cooperem, pod tytułem „Beau Geste” opowiadającego o młodym angielskim arystokracie, który z przyczyn mi nie znanych zaciągnął się do legii i tam miał różne przygody. Rodzina Geste to o ile pamiętam, stara normandzka szlachta z wielkimi tradycjami i ta legia była w życiu młodego Beau jakimś zupełnym curiosum. Dokładny ideowy podkład tego filmu nie jest mi jednak znany. Bardziej bowiem interesuje mnie dziś jego parodia z Feldmanem w roli głównej. Intryga jest mniej więcej taka: w starej, normandzkiej rodzinie, której przodkowie przyczynili się do zwycięstwa pod Hastings urodził się wyczekiwany syn. Stary pułkownik Geste zapewnia mu właściwe dla człowieka jego klasy wychowanie, uczy walki na szpady i takie tam…stara się, żeby młody Beau był mężczyzną, w miarę jednak jak dzieciak dorasta widać, że to kretyn, bałwan skończony, który nie dość, że nie radzi sobie z niczym to jeszcze wpada ciągle w tarapaty. Na statkach pływających przez Atlantyk w XVIII wieku i wcześniej mówili na takich Jonasz i wyrzucali bez jednego słowa za burtę.
Pułkownik Geste przygląda się swojej latorośli z narastającą rozpaczą i w końcu postanawia przysposobić sobie drugiego syna, lepszego. Chce znaleźć gdzieś w sierocińcu jakiegoś wyrzutka pozostawionego przez matkę pijaczkę i wychować go na dziedzica, a tego z wyłupiastym okiem gdzieś wysłać, a w razie oporów może nawet i utopić. W końcu co to za wyczyn dla potomka starej, normandzkiej szlachty. I kto niby miałby mu coś zarzucić? Królowa? Żarty.
No więc idzie stary Geste do sierocińca i tam widzi chłopczyka pięknego jak aniołek, blondynka, różowiutkiego, uśmiechniętego mimo ponurych okoliczności, w jakich upływa jego życie. Od razu się ten dzieciak pułkownikowi spodobał. Od razu zapragnął go mieć. No i zadał mu nasz pułkownik typowe dla takich okoliczności pytanie: jak się nazywasz synu?
Abdyjasz Plwocina – padła odpowiedź.
Po angielsku było to pewnie coś innego, ale tłumaczenie takie bardzo mi odpowiada – Abdyjasz Plwocina….
I teraz uwaga, bo za pomocą czarodziejskiej różdżki przeniosę Was z krainy filmowej ułudy w rzeczywistość jak najbardziej realną. Voila…oto on…Abdyjasz Plwocina we własnej osobie….
Zauważcie jak ciężko doświadcza nas los. Pułkownik Geste miał bowiem wybór – kurdupel z wyłupiastym okiem, który był jego naturalnym synem, albo dziecko rynsztoka wyglądające jak anioł, a potem – kiedy już dorósł – jak Apollo, bo grał go Michael York. Z nami jest gorzej. My mamy dwa w jednym – rynsztok i wyłupiaste oko. Ktoś się kurcze niemieckich reklam proszków do prania naoglądał. Tak nie może być…
Niestety reklamacji nikt nie przyjmuje i odwołań nie ma. Tak będzie już zawsze, a na zaciągi do legii cudzoziemskiej nie mamy co liczyć. Nie wiem czy tam takich przyjmują.
Tutaj jest jeszcze gorzej: https://www.youtube.com/watch?v=QdviYAS9S2o
Człowiek od razu odkrywa jaką potęgą jest dobry stylista, jak wielki jest to zawód i od razu zaczynamy żałować, że ci co Kazimierę do programu „Najsłabsze ogniwo” przygotowywali nie zabrali się też za tego wcześniejszego…tego no, jakże mu tam…Abdyjasza Plwocinę…?
Tutaj zaś macie człowieka, który do niedawna uważany był za wielką nadzieję czarnych, tych co trzymają wiadomo z kim…https://www.youtube.com/watch?v=Z-RimCWf5lA Nadzieję ową dawała ponoć jego inteligencja, przenikliwość i wrodzona bystrość. Ponoć pan ów powiedział kiedyś w radio czy na wizji, że on nie może rozmawiać z każdym, bo do rozmowy z nim trzeba się przygotować, on nie może tak po prostu wymieniać opinii z ludźmi z ulicy, z jakimś Abdyjaszem Plwociną na przykład. I proszę, okazało się teraz, że nie tylko może, ale jeszcze jest z nim w jednej bandzie, a do tego kokietuje nas najbezwstydniej, jakby zapomniał, że jest krakowskim profesorem i ma takich znajomych, że nikomu z nas się to nie śniło. W Krakowie zaś jak wszyscy wiemy dobre kontakty to podstawa.
Moje 12 letnie dziecko wpadło teraz w osobliwą fazę, nie wiem co zrobić, bo chyba powinienem mu tego zabronić. Otóż on ogląda na YT filmy z Clintem Eastwoodem, te wiecie trochę starsze: „Za garść dolarów”, „Za garść dolarów więcej”, ale przede wszystkim „Dobry, zły i brzydki”. Niektórzy przed wyborami usilnie starają się wymyślić coś, co pociągnie ich kampanię niczym lokomotywa, wpadają przy tym w koleinę-pułapkę i widać od razu, że nie mają doprecyzowanych pomysłów na całość. Ktoś wymyślił, żeby się do tego ostatniego filmu dowiązać i proszę – oto zły
I brzydki:
Casting na dobrego został zatrzymany kiedy w drzwiach pojawił się Abdyjasz Plwocina.
Nie będę Was dalej dręczył ludźmi Palikota, bo bez przerwy puszczają ich w salonie24 obok każdego tekstu. Po to zdaje się uruchomiono tę całą telewizję salonową. Najsmutniejsze jest to, że nasi nie są wcale lepsi. Ponoć profesor Karski ma 160 cm wzrostu, a w spocie reklamowym udaje żubra z puszczy. W innym spocie głaszcze konie, poklepuje ułanów po dziewięćdzisiątce, a może na odwrót już nie pamiętam i no zachowuje się jak pater patrie, jak stary pułkownik Geste kiedy przybył do sierocińca w poszukiwaniu ratunku. Sami zobaczcie:
http://gosc.pl/doc/1998859.Spotyknoty/6
http://gosc.pl/doc/1998859.Spotyknoty/5
Ja się przy okazji każdych kolejnych wyborów staram powstrzymać od krytyki kampanii PiS, ale mam pytanie: skoro partia dostaje pieniądze na działalność, a my liczymy na sukces, w kraju zaś jest nieprzeliczona ilość agencji reklamowych, które za niewielkie pieniądze potrafią zrobić kampanię prawdziwą, dlaczego my musimy patrzeć na to jak Karski szuka sieroty w lesie, a potem w mleczarni?
Odpowiedź jest właściwie jedna i doskonale znana. Wybory do PE nie maja jakiegokolwiek znaczenia. Służą jedynie maskowaniu poczynań gangów i lobbystów. A skoro tak, nie ma ani jednego powodu, żeby w nich uczestniczyć. I niech mi nikt nie zarzuca, że ja się czepiam Karskiego, chodzi bowiem o to, jak my jesteśmy taktowani i o oczekiwania jakie się nam stawia. To jest deal z gatunku słabo-silnych ta wymiana: ja kandyduję ty głosujesz, jak nam to oznajmia kandydatka Palikota https://www.youtube.com/watch?v=ivysC7ofmYk. Oczywiście można tam iść, można się ekscytować i wierzyć, że nasz kandydat jeśli go poprzemy coś tam zmieni. Ja jednak chyba zrezygnuję. Poczekam do wyborów samorządowych i tych kolejnych.
Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl, gdzie sprzedajemy książki Toyaha i I tom Baśni jak niedźwiedź, w cenach bardzo przystępnych. Mamy także trzy zeszyty komiksowe o przygodach Jana Hardego – żołnierza wyklętego. Jeśli ktoś nie lubi kupować przez Internet może zajrzeć do księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie, do księgarni „Przy Agorze’, która mieści się przy ulicy o tej samej nazwie pod numerem 11a, do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, a także do księgarni „Latarnik” przy ulicy Łódzkiej w Częstochowie.
Rezygnując głosujesz na Abdyjasza Plwocinę lub innego POrnoGrubasa 😉
Nie, rezygnując głosuję na Karskiego.
Te wybory nie mają żadnego znaczenia dla nas, mają znaczenie dla wybranych posłów, bo po pierwsze dają dobre utrzymanie posłowi przez kadencję, a jesli odbębni taki poseł 2 kadencje, to ma emeryturę posła PE i te pieniądze (źródło utrzymania) jest warte każdego wygłupu. Teraz więc jest ważne jak przekonać wyborcę: Armand Plwocina przekonuje do siebie szczując na …. Piskorski szczuje na …. Kaliszowi ciagle mało …. i chce więcej. itd
Będę głosować na osobę, którą znam z jej wystąpień publicznych, publikacji naukowych i pracy dydaktycznej – taka decyzja daje mi jakąś gwarancję co do intelektualnego poziomu wystąpień tej osoby na forum PE.
A babcia mi mówiła ” Pamietaj Jasiu że polityka to najwieksza ku … /kurtyzana / na swiecie i trzymaj sie od tego z daleka.”
W sprawie wątku sprzed dni kilku.
End of the Radhanite age
The fall of the Tang Dynasty of China in 908 and the destruction of the Khazar Khaganate some sixty years later (circa 968-969 AD) led to widespread chaos in Inner Eurasia, the Caucasus and China. Trade routes became unstable and unsafe, a situation exacerbated by Turkic invasions of Persia and the Middle East, and the Silk Road largely collapsed for centuries. This period saw the rise of the mercantile Italian city-states, especially Genoa, Venice, Pisa, and Amalfi, who viewed the Radhanites as unwanted competitors.
Malutki fragment tego co znalazłem na temat organizacji sieciowych w Europie Środkowej i Wschodniej przed Piastami. Radhanici byli żydowskimi kupcami zarządzającymi min. szlakiem jedwabnym, specjalizowali się w handlu przedmiortami o małej kubaturze i dużej stopie zwrotu oraz słowiańskimi niewolnikami. Kaganat Rotsmanów graniczacy od północy z Chazarskim.
Dla mnie to terra coraz mniej incognita, strasznie ciekawa, bardziej nawet niż okolice szwedzko-kozackiej interwencji w „róg bestii”. I dobry powód tworzenia wczesnych państw słowiańskich – po prostu do obrony przed kupcami.
Coryllus
Szacunek i wdzięczność
🙂
niezle ktos towarzystwo wypuszcza. Jak Armandy i Kalisze sie zalapia na eurofuche dzieki glosom to znaczy ze ludzie maja powaznie zaburzone postrzeganie i analize na poziomie przedszkolnym.
Pieniadze jakie biora europoslowie sa naprawde przyzwoite: 7,5 tys. euro ale to tylko gola pensja, drugie tyle maja w dodatkach I funduszach na prowadzenie biura etc. Ja policzylem ze eurodzialacz zarabia na czysto w ciagu 5-letniej kadencji 1 million zlotych. Taki mniej zaradny bo np. zaradny Marek Migalski zaoszczedzil przez kadencje 1,3 miliona zl.
To jest taki cyrk z dobrze oplacanymi blaznami ktorzy radza o ksztalcie banana albo o skladzie jogurtu.
Jak sie przejrzy pare ksiazek historycznych na Zachodzie, czy to podreczniki akademickie czy eseje historyczne to uderza jedno: oni tam skupiaja sie na jednym temacie: GOSPODARKA, PIENIADZ, HANDEL. Bo to warunkuje wszystkie inne tematy.
Dlatego Coryllus zajal sie wreszcie arcyciekawym tematem w swoich Basniach I zadal pytanie:
gdzie sa pieniadze? Chwala mu za to.
Ta kobieta (Barbara Nowacka) co wymyśliła plakat „rodzinny” z Wojtyłą, obok jakąś kobietą i dzieckiem co to razem na tym plakacie czy banerze mają się w trójkę prezentować jako rodzina – to córka Izabeli Jarugi – Nowackiej, niedaleko upada jedno od drugiego. Mama popierała transwestytów a córka ubliża nam , no i oczywiście startuje z palikociarni do UE.
Kasa kasą, alibi dla gangsterów — alibi, ale nieprawdą jest jakoby nie było sensu głosować w tych wyborach. Przyczyn tego jest kilka, ale bodaj najważniejsza jest taka, że nieobecni nie mają racji. Skoro więc, póki co, jesteśmy w tej Unii, a PE nie jest wyłącznie klubem dyskusyjnym, ale jednym z narzędzi politycznych, to po prostu głupotą byłoby go odpuścić.
• jeśli w PE nie będzie sensownych polskich polityków, tylko różne Otylie albo Adamki (nie żebym ich nie szanował, porządni ludzi, naprawdę, sól ziemi i w ogóle), to naszym unijnym nieprzyjaciołom czy po prostu bona fide rywalom tym łatwiej będzie wygrywać swe interesy kosztem naszych.
• jeśli w PE zamiast posiadających profesjonalne przygotowanie i doświadczenie Waszczykowskich, Wojciechowskich, Krasnodębskich itd. znajdzie się trzoda od winiarza z Biłgoraja, człowiek-gruszka, baba z jajami czy jakiś wesoły pedzio, to prędko okaże się, że zostaną oni jedynym politycznym przekaźnikiem na linii Bruksela-Warszawa i tym łatwiej nastąpi w Polsce eskalacja genderyzmu, zaprzaństwa, wręcz zdrady narodowej, co gorsza, współuczestnicy Unii będą nas postrzegać przez pryzmat tej hołoty, co da im dodatkowy pretekst do uznawania, że Niemcy mają rację i „coś z tą Polską zrobić trzeba”.
Dowodem na to, że rządzącej bandzie zależy na zniechęcenie nas do zwracania uwagi na te wybory, jest właśnie jakość kampanii, sprowadzającej się właściwie do geobbelsowskiego wpierania wyborcom, że chodzi tu o grubą forsę dla paru cwaniaków i nic ponadto.
Aż nie chce mi się wierzyć, że coryllus, tak wyczulony na wielopiętrową robotę propagandową nie dostrzega tej ordynarnej manipulacji, w której media, gdy omawiają kandydata z PiS, szydzą z jego „parcia do koryta”, a gdy z PO — z namaszczeniem tłumaczą, jakie to ważne, by naszych interesów w PE doglądali ludzie poważni i godni zaufania. Przecież toporne szwy propagandy widać tu nawet w bardzo kiepskim oświetleniu.
PE ma znacznie mniejsze znaczenie, niż powinien mieć jako reprezentant państw pono demokratycznych, ale wcale nie jest tak, że, pardon my French, gówno znaczy. Stanowi on jakąś — zbyt słabą, ale jednak — przeciwwagę dla KE, ciała o zdecydowanie mafijno-masońskiej proweniencji.
Rolą naszych deputowanych w PE jest właśnie wyciśnięcie z unijnego prawodawstwa maksimum ochrony polskich interesów w unii, a także wpływanie na hamowanie złodziejskich zapędów naszych sprzedajnych rządów. I co by nie mówić, przykłady udanych działań tego rodzaju są, n’est-ce pas?
Jest więc PE areną walki, ułomną i niedoskonałą, ale póki co jedyną, do której w unii mamy jakiś dostęp. I grzechem byłoby jej nie wykorzystać.
M. Migalski publikuje swój kalendarz w którym podaje ile mu co zajęło w czasie posłowania w PE. Mam tylko pytanie, co w tym czasie załatwił dla swojego kraju? Z tej reklamy nie dowiecie się tego, a to znaczy, że idzie tylko w sprawy ilościowe. Stare marksistowskie ciągoty?
Te dziewczynki i ci chłopcy z PE nie obronili, nie załatwili właściwie nic rozsądnego dla nas. Mam przekonanie, ze te doskonałe zarobki to nic innego, jak kupowanie ich obecności tam i jedynym ich zajęciem jest podnoszenie rączek tak, aby nie rozgniewać :kasjera”.
Armand Ryfiński przebija Marty Feldmana zdecydowanie. Świetnie wypada w spocie, znaczy się, że jest niezgorszym aktorem. Wytrzeszcz ma możę trochę gorszy, ale nazwisko i skontrastowane imię to istne cudo. Mam nadzieję, że to nie jest jego pseudo polityczne, bo byłbym srogo zawiedziony. Mówkę też palnął niezgorszą.
Szkoda, że obejmuje dopiero piąte miejsce. Ale może to ten z tylnego siedzenia, który wskoczy za kierownicę, kiedy ludziska wytna jedynki, czy dwójki?
Stawiam tezę, że to swoistego rodzaju polityczna Conchita Wurst. I tu przypomina mi się wywiadzik kobiety z brodą, który po zwycięstwie powiedział, że cieszy się z pierwszego miejsca i że to pozwoli, że więcej takich jak on śmielej wkroczy w życie publiczne. Dla mnie to zabrzmiało jak groźba, no i te spoty pokazują, że jest ona całkowicie realna. Ci od tych spotów myślą (badania marketingowe?), że skoro ludzie kupili ów dziw z Austrii na zasadzie ale jaja nomen omen, to na tej zasadzie będą również wybierali do PE. Po mojemu te wybory będą bardzo ważne, bo pokażą dowodnie stopień naszego skretynienia. Mam jednak nadzieję, ze co innego Eurowizja, a co innego Europarlament.
„Dobry, zły, brzydki” …. Genialny film, obejrzałem kilkadziesiąt razy, jeszcze na VHS-ie.
To to samo. I od nas pewnie będzie nieco lepiej niż z pozostałych Eurolandów – ale ostatecznie to nie ma znaczenia, bo i tak to Komisarze podejmują wszystkie ważne decyzje.
przepraszam – Szanowne Jury
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.