paź 192020
 

Człowiek dostaje czasem głupawki, szczególnie jak jest zmęczony. No i wtedy, dla przykładu, zaczyna oglądać to, co fejsbuk wrzuca dla rozrywki na swoją stronę, a co zwykle kryje się pod jedną z ikonek na górnym pasku. Tą, przypominającą monitor komputera. Wiecie o co mi chodzi? O te fragmenty meczów, gole Lewandowskiego, bitwy czołgów z rosyjskich filmów, a także o hinduskie teledyski i przygody garbatych oraz karłowatych murzynów w Nigerii, którzy marząc o sławie i pięknych kobietach, snują się po jakichś slumsach, albo bagnie. To jest fajne, bo za każdym kliknięciem otwiera się nowy zestaw. To znaczy otwierał się do wczoraj, bo wczoraj właśnie miałem wrażenie, że cały czas pokazują to samo. Wszystko zaś za sprawą Tomasza Piątka. Kim jest ten pan, wszyscy mniej więcej wiedzą. To jest literat-demaskator, który oskarżył Macierewicza o kontakty z rosyjskim wywiadem. Teraz zaś reklamuje swoją książkę o największych tajemnicach Morawieckiego. I to właśnie tę pogadankę fejsbuk puszczał wczoraj raz za razem, jakby się normalnie zaczęła powtórka programu z telewizji komunistycznej zatytułowanego „Przepraszamy za usterki”. Ze sześć razy zaczynałem oglądać tego Piątka i nigdy nie dałem rady wytrwać dłużej niż pół minuty. Teraz refleksja ogólna. Są ludzie mniejszego i większego kalibru, nie wiem od czego to zależy, ale tak jest. Jedni przeznaczeni są do ryzyka, podejmowania decyzji, szybkich działań, a inni do takiego pieprzenia trzy po trzy, jak na przykład ja. Popatrzyłem wczoraj na tego gościa i pomyślałem, że on jest substancją porównywalną do emulsji, która powstałaby po wymieszaniu zjełczałego masła z owocowym jogurtem. Zapach,smak, wszystko pasuje. Jeśli zaś idzie o demaskację Morawieckiego, to odkrył on, że premier, ze swoim, pardon, przydupasem alias sponsorem Misiakiem, zamiast pracować dla dobra państwa, urządzali imprezy z dziewczynami, chodzącymi po kwadracie w samej bieliźnie. Kto by to pomyślał….? I kto by uwierzył? Otóż wielu ludzi w to wierzy, a ja się zastanawiam, jak to jest w ogóle możliwe, że człowiek pokazujący się publicznie, człowiek o tej, że się wyrażę konsystencji, ma jakichkolwiek zwolenników? Gotowych w dodatku czytać jego książki. Zajrzałem więc do wiki, albowiem pan ten, jak każdy prawdziwy pisarz ma notkę biograficzną w wiki i wszystko zrozumiałem.

Znalazłem tam, w tym opisie pisarza Piątka, wszystkie gadżety, służące kokietowaniu ćwierćinteligentów. Mamy więc informację, że Piątek to pisarz, dziennikarz i copywriter. To zdaje się ma zrobić wrażenie na mieszkańcach Pruszkowa, z którego ten pan pochodzi. Potem leci uniwersytet w Mediolanie, gdzie nasz bohater studiował lingwistykę. Potem mamy informacje o sukcesach, czyli zdemaskowaniu Macierewicza jako ruskiego agenta i Morawieckiego, jako dziwkarza i pijaka z inklinacjami do złodziejstwa. No i rzecz jasna popisy i opisy dynamicznej sprzedaży książek Piątka. Puszczam to w ogóle mimo uszu, bo to jest już nie wiem który misiek, opowiadający, że w jeden dzień, w jeden dzień panie, sprzedał 10 tysięcy egzemplarzy jednego tylko tytułu. Ja nie wiem czy na tej lingwistyce w Mediolanie były jakieś zajęcia z liczenia na palcach, ale obstawiam, że jednak nie. No i choć autor wyuczył się włoskiego i innych języków i pracował w ważnych redakcjach, kwestii dystrybucyjnych i prostych rachunków nie ogarnia. Może to wina wydawcy, który studiował na jakiejś innej, mniej sławnej uczelni, nie wiem i nie będę zgadywał.

Można sobie gładko z tej biografii przejść do opisu książki Piątka o Macierewiczu, która to książka zasadza się na intrydze następującej – Macierewicz w USA kontaktował się z politykami, którzy prawdopodobnie mogli współpracować z rosyjską ambasadą. To, że brednie wypisywane przez Piątka wcześniej, standardowe idiotyzmy fantasy i inne głuptactwa, służące uwiarygodnieniu autorów w oczach lumpenproletariatu skupionego wokół Krytyki politycznej, zostały od razu przetłumaczone na rosyjski, ukraiński i serbski nikomu snu z oczu nie spędza. Nie to mnie jednak dziwi. Oto ludzie z tak zwanej prawicy, czyli dziennikarz Wybranowski i prof. Cenckiewicz, zabrali się za polemikę z Piątkiem i wskazali na błędy i nieścisłości w jego książkach. W mojej ocenie cała kreacja tego człowieka służyła temu właśnie, by ludzie tacy jak Wybranowski i Cenckiewicz, uwiarygodnili go w oczach publiczności. Wybranowski to nawet napisał, że Piątek ma literacki talent, ale z tą logiką i zestawianiem faktów coś u niego nie sztymuje. Nie wiadomo w zasadzie co powiedzieć. Gość zyskał krytyczne opinie najtęższych piór i mózgów prawicowej publicystyki i teraz może już walić w nich jak w bęben, przywołując zestawy różnych rzekomych faktów i nadając im dowolne znaczenia. Nikt i tak nie będzie tego sprawdzał, bo chodzi o wywołanie emocji. I wierzcie mi, że znajdzie się na tyle duża grupa zwolenników Piątka, nawet jeśli nie zaliczymy do niej tych, co go wymyślili, dali mu pieniądze i zrobili z niego pisarza, że uda im się zablokować na parę godzin ulicę Marszałkowską w Warszawie. Najgorszy był jednak minister Macierewicz, który poleciał z całą sprawą do prokuratury. Ta zaś nie dopatrzyła się znamion, czy coś tam…No, ale od razu zareagowały wszystkie te broniące praw człowieka organizacje, które, podobnie jak Wybranowski z Cenckiewiczem pisarza, zrobiły z Piątka męczennika. Kłopot powstał dopiero wtedy, jak Piątek pokazał się publicznie, bo jego ogólny look może się kojarzyć z wieloma bardzo rzeczami – mi na przykład przychodzi na myśl od razu ta opisana wyżej emulsja – tylko nie z męczeństwem. No więc włożono go na pawlacz. Teraz fejsbuk go ściągnął i cyrk zaczyna się od początku.

Zastanawiam się, jak to jest, że mijają lata, mamy tyle tych służb, tylu inteligentnych ludzi tam pracuje i nie ma żadnego zespołu, który wypracowałby metodę gaszenia takich kreacji i unieważniania ich. To jest moim zdaniem niepojęte. Zawsze jest to samo i zawsze jest to haratane na chama: lingwistyka, nagrody, porody, przedwczesne wzwody, książki, prążki, drążki, kościół ewangelicko reformowany, którego Piątek jest członkiem i dojrzałe pisarstwo do tego. I za każdym razem „nasi” dziamdziają tak samo, jakby ich największą troską, było zdobycie cienia choć sympatii Piątka. A najgroźniejszy minister w całym rządzie i najbardziej zdeterminowany poseł leci z tym do prokuratury. Nie ma żadnego mopa, który by tej jogurt z masłem wytarł z podłogi? Najwyraźniej nie ma.

Pod wieczór fejsbuk zmęczył się Piątkiem i zaczął pokazywać Sumlińskiego dla odmiany. Nawet głosu nie włączyłem. Sumliński z kolei demaskuje Szumowskiego, ale z pozycji patriotyczno prawicowych. Jest wyraźnie słabszy od Piątka, bo podłącza się pod koniunkturę globalną, która nie wymaga odeń żadnego wysiłku. No i nie popierają go żadne globalne organizacje walczące o prawa zwierząt. Ciekawe jak u niego ze sprzedażą w czasie pandemii? No, ale tym się nie chwali, w przeciwieństwie do tamtego.

  49 komentarzy do “Asy w rękawie”

  1. Ten Piątek to się lokuje koło Środy ☺

  2. Heniu, to Majchrowski, z przysłowiowej oszczędności, zlikwidował czwartek?

  3. Taki z Piątka pisarz jak ze Środy profesor ☺

  4. Fenomenalna powieść – przypomniała mi się parę lat temu w kategorii „życie imituje sztukę”: niemiecka policja aresztowała kierownictwo neonazistów w byłym NRD, ale trzeba ich było puścić, bo zdaje się 4 z 5 członków egzekutywy okazało się pracownikami kontrwywiadu.

  5. Książka o Dudzie Piątka jest bardzo zabawna – tylko trzeba słuchać że zrozumieniem co on wygaduje np.:

    „Po spotkaniu Dudy z przedsiębiorcami w Chinach nastąpiła prawdziwa tragedia – w Opolu zaczęto plotkować”

    Ale Sparkasse w Lipsku- no,no.

  6. Można by pomyśleć, że zaniżanie poziomu wpisane jest w plan. Ja natomiast uważam, że jest ono po prostu dopuszczalne, bo i tak już wszystko hula. Można brać jako najemników coraz tańszych debili. I teraz ciekawy efekt: im bardziej śmiejemy się z głupoty tych, których nam Gospodarz przedstawia, tym bardziej są oni efektywni. Dialog, którego jesteśmy świadkami prowadzi jedna osoba – nie ma więc się co dziwić, że w końcu jej opinia zwycięża.

  7. Henry i Charakternik –

    na wesoło ,bardzo dobrze,  ale jak by tu wstawić Poniedziałka,  on pewnie by ten cały tydzień „ubarwił”, nie tylko zawodowo. Już jest:  pisarz (Piątek) – profesor(Środa) – aktor – ……..

    Bolesny brak Wtorku i Soboty, bo Niedziela – gdzieś było to nazwisko w finansach może Giełda?

  8. Jest Bogdan Niedziela, wicemistrz Europy w ju-jitsu – ale on robi to co na czym się zna i nie doznał wzmożenia na pouczanie bliźnich, więc niezbyt pasuje do pozostałych…

  9. „Z piątku niedziela” – jak zwykle prorocza i urocza książka Stanisława Barei 🙂

  10. A propos tematu „Piatek w Mediolanie” (i w Genui) to Wlosi uwierzyli, ze w Polsce nazwano ten dzien tygodnia od nazwiska fenomenalnego pilkarza.

    W Madrycie robilismy sobie jaja z nauczycielek wmawiajac im, ze po Krakowie jezdzi sie konno i mozna tam spotkac niedzwiedzia.

    Przewodniczka z galerii Prado wziela nas na bok, zeby zapytac czy Polska lezy nad Dunajem (gdzies miedzy Rumunia i Rosja?) i czy wobec tego mamy dostep do morza.

    Ale faktem jest, ze dobrze placa (stypendia) w porownaniu z uczelniami w Polsce i sa fajne imprezy w miedzynarodowym gronie.

  11. „Chumanistyka”.

  12. Dzień dobry. A ja pozwalam sobie na luksus nieznania p.Piątka, jego dzieł i ich odbiorców (w miarę możliwości…) Produktów p.Zuckersteina też nie konsumuję i w ogóle wypracowałem sobie przez lata różne sposoby ochrony zdrowia psychicznego przed takimi atakami. Ponieważ pozory muszą być zachowane – przymusu nie ma 😉 Oczywiście zabawnie jest poczytać co tam Pan Gabriel myśli o tym całym folklorze, ale poświęcenie na takie rzeczy większej ilości czasu byłoby jego marnotrawstwem.

  13. Chiszpan nie musi wiedzieć, gdzie leży Polska, ponieważ nie jest przeznaczony do pracy w Polsce. Polak powinien nieźle orientować się w geografii.

    Stanem siły państwa jest nie tylko nauka historii, ale geografii również.

  14. Niedziela to jest niestety Wszystkich Swietych.

    No i jak zatrzymac Polakow w domach?

    Bo potem bedzie „milion w srode, milion w sobote”.

  15. Nasi ludzie pracuja w kopalniach miedzi w Hile, ale rodakow Cervantesa jest od kilku lat bardzo duzo w Polsce. Pracuja i studiuja. Sa praktycznie wszedzie – w knajpach i na ulicach duzych miast, bo u nich slabo z praca aktualnie.

  16. Nie Korwin – Miki, tylko Fiku – Miku ☺

  17. Był kiedyś Subotić w TVN.

  18. Widzę, że Kolega jest ofiarą Erazmusa. Nic osobistego, bo moja córka również.

  19. Nie Erazmus, praktyki budowlane dla inzynierow.

  20. On napisał też opartą na własnych doświadczeniach książkę Heroina, myślę, że nie zerwał do końca z nałogiem

  21. To jest szalony bieg do przodu, na zatracenie

  22. To po chiszpańsku, po polsku czyta się czumanistyka

  23. Szczęśliwy pan, a ja się uzależniłem

  24. Zbigniew Buczkowski w filmie „Smażalnia story” chodził w koszulce z napisem „Finlandia ” i zarywał dziewczyny, a jego kumpel miał koszulkę z napisem „Suomi”.

    To po prostu działa.

     

    https://images.app.goo.gl/hxMjYPJo3E7BHm6J8

  25. Tak, myślę, że ma Pan rację.

  26. Pszoniak i Seweryn zostali uznani przez „salon” dopiero po występach w
    Comédie-Française.

  27. Po powrocie udawali, że zapomnieli poprawnie mówić po polsku.

  28. To nie było w NRD tylko w RFN,faktycznie aresztowowali kilku szefów neonazistow ale BND kazała ich wypuścić bo większość to ich kapusie. Zakładam że po lewej stronie w tej całej Antifie jest podobnie. Pozdrawiam

  29. Dlatego napisałem „byłym” 🙂 Formalnie to jeden kraj od 30 lat, de facto – różnice dalej są spore.

    Antifa to też praktycznie pewniak w tej kwestii, zgadzam, się.

  30. Prawa czy lewa to bez znaczenia ,wszystkie te ruchy i tak są na usług służb. Rozumiem o co Ci chodzi,Neonazisci to narodowi socjaliści a Atifa to goszczystowcy internacjonalisci,więc to dwie strony tego samego medalu

  31. Jedni kupują książki, ludzi których nienawidzą, napisane przez Piatka o Macierewicza, Dudzie i Morawieckim, a drudzy książki Cenckiewicza, Kowalskiego o Wałęsie, Jaruzelskim, Kiszczaku. I interes się kręci.

  32. Oczernianie było od zawsze majstersztykiem propagandy. Niekiedy sądy sądy skazywały za taką podłość, ale sprawy rozgrywały się na płaszczyźnie politycznej. Dlatego Oates dostał dobrą rentę od Wilhelma III Orańskiego, a uwiędła prostytutka/celebrytka Dogrumof przegrała resztę życia, choć wrobiła w swe potwarze nawet Adama Czartoryskiego (miłośników bibliotek publicznych odsyłam do reportażu „sądowego” Adama Naruszewicza z roku 1785).

    Mam przed sobą ogłoszenie z londyńskiego The Times 1992, gdzie poszukuje się prawnika z kilkuletnią praktyką w sprawach defamacyjnych za £50000 rocznie, co dziś wydaje się sumą śmiesznie niską.

    Mam nadzieję, ze nie ryzykuję oskarżenia o defamację dołączając do mojej dzisiejszej ilustracji angielską antypropagandę Napoleona, który podgląda goły taniec dziewcząt, w tym późniejszej cesarzowej.

    Gołe tańce

  33. Nie ma takiego słowa, jak defamacja. Jest dyfamacja. Tak podaje internet i słownik języka polskiego.

  34. Tak samo nie mówi się derekcja tylko dyrekcja.

  35. Człowiek dostaje czasem głupawki.

    https://www.youtube.com/watch?v=OamwaXs_CmI

    końcówka jest tak wymowna….

  36. Możesz to samo napisać do B’nai B’rith w sprawie Ligi Antydefamacyjnej

  37. Bo to jest anglicyzm. Źle przetłumaczone z angielskiego.

  38. Jak to jest z „prawem pastorału” , Kuliszer w swojej historii pisał że Wikingom i innej średniowiecznej bandyterce , to prawo zabraniało nachodzenia Kościoła podczas napadu. W Kościele mogli się ludzie schronić. A to dzisiaj nie obowiązuje? A co to za akcja Policji jest na tym filmie ?

    Odjęło mi mowę. O co chodzi?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.