Zacznę nie od Scotta, ale od „Resetu”. Wreszcie mogliśmy wysłuchać pełnej wersji przemówienia prezydenta Kaczyńskiego z września roku 2009. To istotne, albowiem mówił on także o tym, jaka jest różnica pomiędzy zaplanowanym mordem politycznym, którego dokonali Rosjanie w Katyniu, a śmiercią jeńców wojennych, z armii najezdniczej, którzy zmarli w obozach na tyfus. Tego wcześniej nie pokazywali, tak jak nikt nie mówił, że całe pojednanie tusko-ruskie polegało na zrównaniu tych dwóch wydarzeń – Katynia i śmierci jeńców bolszewickich wziętych do niewoli pod Warszawą w roku 1920. Na takim fundamencie mieliśmy budować pojednanie. Nikt wcześniej nie pokazał, że w czasie gdy Tusk i Sikorski godzili się z Putinem, na Białorusi trwały manewry, w których ćwiczono taktyczne uderzenie jądrowe na Warszawę, a ruscy tajniacy wydali książkę o tym, że Polska jest odpowiedzialna za wybuch II wojny światowej. To wszystko zostało wreszcie zebrane i ujęte w jedną, choć mocno niezgrabną formułę. Z filmem bowiem, także dokumentalnym, jest tak, że musi przemawiać obrazem. Z „Resetem” zaś jest tak, że najważniejsze są komentarze po filmie. A raczej nie komentarze, a komentujący. I to odbiera temu obrazowi wiele. Niewielu jednak próbuje to zrozumieć. Podobnie jak przy poprzednim odcinku nie jestem w stanie pojąć, dlaczego przerwach oddzielających poszczególne sceny pokazują Rachonia, a nie Sikorskiego, jak mówi o robieniu laski Amerykanom. Ten głos powinien być niczym mantra w tym filmie, tak jak to jest z tuskowym „fur Deutschland”. Scena kiedy nie wpuszczają Sikorskiego na kreml, kiedy zatrzymuje go jakiś krawężnik i cała kolumna musi zawracać, a potem tamci przepraszają, chyba nawet aż cztery razy, wprost domaga się takiej wstawki. Dzięki filmowi „Reset” dowiedzieliśmy się, co znaczy w języku dyplomacji słowo „przepraszam”. Nie to, co nam się, biednym szaraczkom, wydaje.
Początek też był zaskakujący, bo kto pamięta, że stręczyli Cimoszewicza na przewodniczącego Rady Europy? Poirytowany Putin odpowiadający dziennikarce TVP, że może czas już skończyć z obarczaniem odpowiedzialnością za wojnę tylko Ribbentropa i Mołotowa, bo inni także mają swoje za uszami, także powinien być pokazywany we wszystkich programach publicystycznych. Nazwanie historii Polski zapleśniałą bułeczką, z której ktoś wydobywać chce rodzynki, jest godne tego by odsłuchać tę wypowiedź kilka przynajmniej razy.
Gęby słuchających przemówienia prezydenta Kaczyńskiego tak zwanych światowych przywódców, to także widok bezcenny. Oni tu chcą potęgę od Lizbony po Władywostok budować, a tu jakiś im durzy coś o odpowiedzialności. No i list Putina do Polaków opublikowany w gazowni, a także artykuł o tych nieszczęsnych jeńcach, którzy tu umarli, biedactwa. A po co oni tu przyszli? Ktoś może coś o tym napisał? Jak to śpiewał poeta nieco już zapomniany – gdyby się inaczej zgięła historii sprężyna, to rehabilitowalibyśmy dziś Stalina. Nikt póki co nie postawił jeszcze w Polsce pomnika Franiowi Kutscherze, ale widzimy, że sytuacja jest rozwojowa. Niech no tylko Ochojska zostanie jakimś ministrem. Na koniec było rozdzielenie wizyt w Katyniu, w kwietniu 2010. Czyli wskazanie na jawną zdradę. To wskazanie jest jednak także wskazaniem na fakt, że trzeba było aż śmierci prezydenta, byśmy zrozumieli, że nie można prowadzić polityki po dziecinnemu, Tylko czy na pewno to zrozumieliśmy?
No dobra, teraz przejdźmy do biografii Ridleya Scotta, którą znaleźć można w wiki. Czego się z niej dowiadujemy? Tego, na przykład, że istnieje zawód taki jak choreograf walk. Wynajmuje się takiego choreografa do filmu i on tam ustawia wszystkich walczących i mówi im co i jak mają robić, żeby wyglądać dynamicznie i uwodzicielsko w czasie scen mordu zbiorowego, a nie jak banda klepiących się po łbach plastikowymi szablami dzieci. To ważna funkcja taki choreograf. Prawie tak samo ważna, jak urzędnik w kancelarii prezydenta, który nie może być po pierwsze idiotą, po drugie idiotą, po trzecie idiotą. A teraz popatrzcie sobie na puszczane ostatnio do upojenia nowe rekonstrukcje fragmentów bitwy pod Grunwaldem, pochodzące z filmu „Korona królów”. Czy tam był zatrudniony jakiś choreograf walk? Już sam widok rycerzy wyciągających miecze z pochew wskazuje, że raczej nie. Łatwiej uwierzyć, ze scenarzystka Łepkowska to wszystko ustawiała osobiście, żeby trochę więcej zarobić. U Ridleya takie numery by nie przeszły, choć uczciwie przyznajmy, że nie wszystkie filmy mu się udawały. Wielu w ogóle nie da się oglądać, ale to pewnie z tego powodu, że on nie miał do końca miał świadomość za co się bierze. Z opisów w tej biografii wynika, że niektórych scenariuszy Ridley w ogóle nie czytał, a niektóre przejrzał po łepkach. Nie to jest jednak najistotniejsze. Oto okazało się, że człowiek ten wyszedł z reklamy. Jest autorem jakiejś, najbardziej popularnej w Wielkiej Brytanii reklamówki. I nie tylko – także innych reklamówek, które produkował wraz z bratem Tonym. Co to oznacza? Że Ridley nie musiał czytać scenariuszy, bo on zupełnie inaczej niż my myślał o budowaniu historii. Interesowały go elementy tworzące napięcie, czyli nie tylko obraz, ale także muzyka, interesowało go prowadzenie narracji, sposób w jaki pojawiają się pointy poszczególnych scen i jak to wszystko przekłada się na sprzedaż promowanego towaru.
Wyobraźcie sobie też, że ja dopiero wczoraj dowiedziałem się, że film „Obcy” to film Ridleya, a także, że „Telma i Louise” to również jego film. Nie miałem o tym pojęcia, a ze mną pewnie miliony ludzi. Informacja bowiem o tym, kto jest reżyserem istotna była tylko dla ludzi z branży.
Jak wszyscy reżyserzy świata Ridley jest propagandystą. Dlatego zrobił film „Królestwo niebieskie”, które było po prostu muzułmańską agitką, wymierzoną w świat chrześcijański. Ponoć cała kawaleria marokańska, na rozkaz króla, brała w tym udział. To ważna wiadomość, bo łatwo mogę sobie wyobrazić, moment kiedy Putin wynajmuje Ridleya do swoich przedsięwzięć i mówi – towarzyszu Scott, nakręćcie nam tu film o tym, jak nieodpowiedzialni Polacy wywołali II wojnę światową. I co myślicie, że Ridley by się cofnął? Oczywiście, że nie, bo to jest profesjonalista i zależy mu na opinii innych profesjonalistów. Ci zaś, jak wszyscy ludzie sztuki uważają, że kunszt manifestuje się w przekonujących realizacjach absolutnych kłamstw. Dopiero wtedy widać kto naprawdę jest wielkim filmowcem. Co prawda „Królestwo niebieskie” było filmem fatalnym, ale tylko z naszego, chrześcijańskiego, punktu widzenia. No i z punktu widzenia źródeł oraz właściwej ich interpretacji. No, ale nasz punkt widzenia jest coraz trudniejszy do obrony, także dlatego iż nie rozumiemy, że jeden obraz wart jest tysiąca słów. I produkujemy film „Reset”, który wymaga półgodzinnego komentarza po projekcji. Do ważnych produkcji nie zatrudniamy specjalistów od reklamy, którzy mają kampanijne sukcesy, ale kogoś innego zgoła, kto może ma i dobre chęci, ale nie wie jak ważny na planie jest choreograf walk.
Ridley nakręcił właśnie film o Napoleonie. Czemu ten film służy jeszcze nie wiemy, ale trzeba przyznać, że szaleństwo wokół niego narasta. Ludzie zastanawiają się, co też z historii Napoleona zostanie w tym obrazie pominięte, albo jak przedstawieni będą lansjerzy. Nie wiadomo właściwie co powiedzieć. Myślę, że cała historia Napoleona zostanie pominięta, a Ridley Scott pewnie nawet nie wie co to lansjer. On nie jest bowiem od tego. On ma tak wszystko ustawić, żeby uruchomić wyobraźnię widza. Raz mu się to udaje, a raz nie, ale częściej mu się udawało, o ile polityka nie domagała się nachalnie udziału w kręceniu poszczególnych scen.
Nasza sytuacja jest odwrotna – to filmowcy domagają się nachalnie udziału w polityce. Nie rozumiejąc, że tam akurat, odwrotnie niż na planie, żaden choreograf walk nie jest potrzeby, bo śmierć przychodzi znienacka. I nic jej nie zapowiada, ani muzyka, ani dochodzące z offu szepty, nic w ogóle. A czasem jest wręcz przeciwnie, jak w tym Smoleńsku, kiedy każdy myślał, że wszystko będzie dobrze, bo rozdzielenie wizyt nie lubiących się polityków, to nic takiego, obaj się przecież znali, gadali ze sobą, a różnice poglądów są przecież czymś normalnym w demokracji.
Przypominam, że w dniach 5-6 sierpnia odbędzie się w Krakowie, w hotelu Polonia Kiermasz Książki i Sztuki. Na miejscu będzie dwoje artystów z Krakowa – Irena Czusz i Tomasz Bereźnicki, a także pracownia Sztuka Cięcia z Częstochowy. No i wydawnictwo Klinika Języka oczywiście.
Filmowcy politykują a politycy, tacy jak Komorowski i Kwaśniewski, grają na bagnetach pomnika żołnierzy bolszewickich w Ossowie 😉
ale Eisensteinowi czy Leni Riefenstahl mógłby buty czyścić. Wydaje mi się, że powinniśmy odróżniać reżyserów filmów propagandowych od wytwórców nachalnej agitki, która nie ma nawet wartości estetycznych, nie mówiąc już o opracowaniu treści przekazu.
Swego czasu musiałam przeczytać kilka biografii Napoleona różnych autorów, polskich i zagranicznych. Dziwna rzecz, jakie drobnostki zapamiętuje się z takich lektur, zamiast np. szczegółów bitwy pod Austerlitz. Pamiętam np., że kamerdyner Napoleona musiał dla niego „rozchadzać” buty i „roznaszać” kapelusze (słynne pirogi stosowane), ponieważ cesarz miał delikatne stopy i czubek głowy. Tzw. gest napoleoński, czyli chowanie dłoni za rozpiętą połą bluzy mundurowej wziął się stąd, że w młodości Bonaparte był ubogi i nie stać go było na rękawiczki, wolał więc nie pokazywać gołych rąk. Nie znosił perfum, preferował naturalny zapach kobiecego ciała i gdy po dłuższej nieobecności powracał do domu, zawsze wysyłał do Józefiny krótki list z jedną informacją: „Nie myj się!”. Jego ulubionym daniem był pieczony kurczak z pietruszką. Gdy jakaś książka mu się nie podobała, wyrzucał ją, a ponieważ czytał ciągle, także podczas przemieszczania się karetą od bitwy do bitwy, łatwo był cesarza znaleźć po szlaku wyrzuconych przez okno książek, którymi wzgardził. A co do Polaków, to wyrobił sobie o naszych rodakach opinię we wczesnej młodości na podstawie lektury Woltera i innych encyklopedystów. Miał więc nas za północnych Irokezów, niecywilizowanych chamów, którzy przez warcholstwo utracili własne państwo. Podobno przed śmiercią miał powiedzieć, że w życiu nie pomylił się tak bardzo jak w swoim stosunku do Polaków.
Jeżeli więc Ridley Scott chce swój film o Napoleonie dobrze sprzedać, musi go przedstawić od takiej właśnie strony, bo że cesarz Francuzów „wielkim człowiekiem był”, to już nam wbito do głów w szkole. Ileż można się ekscytować kolejną ekranizacją wielkiej bitwy? Zaskakujące ciekawostki lepiej się sprzedają. Na razie filmu nie widziałam, więc ocenić go nie mogę. Wiem natomiast, że prawdziwa przyjemność z oglądania będzie miał tylko widz, który o Napoleonie wie niewiele lub nic, reszta zawsze będzie miała jakieś anse.
Coryllus wraca powoli do formy 😉 .
A tutaj proszę Ridlejowa reklama piekarni: https://youtu.be/6jpizSrYdJQ
Jednak „Pojedynek” Ridleya Scotta (jeden z lepszych filmów o epoce napoleonskiej) na podstawie Józefa Conrada Korzeniowskiego to wizualny majstersztyk. Jeśli Nap9leona zrobi choć w połowie tak dobrze zrobi to będzie dobrze.
Normal
0
21
false
false
false
PL
X-NONE
X-NONE
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:”Times New Roman”;
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
Normal
0
21
false
false
false
PL
X-NONE
X-NONE
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:”Times New Roman”;
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
Napoleon, po prostu geniusz, wiedział co robi, preferując naturalny zapach kobiecego ciała. W ten sposób sprawdzał czy miedzy nim a Józefiną była „chemia”. Współcześnie perfumy i dezodoranty tłumiąc naturalne feromony maskują wzajemne preferencje oszukując obydwie strony w związku. Bowiem, wbrew pozorom zapach stanowi bardzo silny bodziec, dzięki któremu wybieramy sobie partnerów. Ważnym elementem wyborów są perfumy i dezodoranty jakich używamy. Połączone z naszymi naturalnymi substancjami chemicznymi zwracają na nas uwagę płci przeciwnej. Obecnie istnieją gotowe mieszanki perfum z feromonami, do najlepszych, zarówno dla kobiet jak i mężczyzn, należy m. in. wyrób marki Love+Desire, łączący delikatny i zmysłowy zapach z silnymi feromonami takimi jak: androsteron, copulins i estratetraenol. Mieszanka ta działa na wszystkich i potrafi wszystkich wprowadzić w błąd zwiększając w perspektywie ilość rozwodów 😉
Przepraszam, ale już zapomniałem, że tutaj z Worda się nie kopiuje 😉
Dlatego powtórzę.
————————————–
Napoleon, po prostu geniusz, wiedział co robi, preferując naturalny zapach kobiecego ciała. W ten sposób sprawdzał czy miedzy nim a Józefiną była „chemia”. Współcześnie perfumy i dezodoranty tłumiąc naturalne feromony maskują wzajemne preferencje oszukując obydwie strony w związku. Bowiem, wbrew pozorom zapach stanowi bardzo silny bodziec, dzięki któremu wybieramy sobie partnerów. Ważnym elementem wyborów są perfumy i dezodoranty jakich używamy. Połączone z naszymi naturalnymi substancjami chemicznymi zwracają na nas uwagę płci przeciwnej. Obecnie istnieją gotowe mieszanki perfum z feromonami, do najlepszych, zarówno dla kobiet jak i mężczyzn, należy m. in. wyrób marki Love+Desire, łączący delikatny i zmysłowy zapach z silnymi feromonami takimi jak: androsteron, copulins i estratetraenol. Mieszanka ta działa na wszystkich i potrafi wszystkich wprowadzić w błąd zwiększając w perspektywie ilość rozwodów
Najpierw człowiek się nawącha, a potem jest lamento
https://youtu.be/cCpbAn3kwh4?list=RDcCpbAn3kwh4
https://youtu.be/PsIy-L4jsfk
I nawyobraża nie wiadomo co.
https://youtu.be/9xom0JpXjpo
No tak
No nie wiem. Ten Eisenstein jest silnie przesolony
Obawiam się, że Ridley nie sprosta tym wymaganiom
Jak to wraca powoli do formy? A kiedy ja zgubiłem formę?
Czekajmy
Trochę było słabiej ostatnio. Dlaczego tak myślę? Raz już kiedyś ktoś przerabiał lekcję w trakcie I wojny światowej. Filmowcy z Hollywódd wspierali Kaisera i nie było na nich rady do czasu poboru najważniejszych gwiazdorów do wojska. Wtedy jakoś zmienili poglądy, i od tej pory jest sojusz fabryki snów z rządem. Oni popierają rząd, a rząd im daje zlecenia na przygotowanie opinii publicznej do planowanych zmian. Dlatego najpierw była Casablanca, a potem wysłanie wojska do Europy. Najpierw były filmy o odstrzale komet i planetoid, a dopiero potem zwiększenie budżetu dla NASA. Nie mogłem uwierzyć w to co czytałem ostatnio co streścić można postulując wyłapanie i ukaranie zdrajców w pierwszej kolejności, a potem dzielne zmagania z opinią publiczną. Otóż nie, fachowo, to najpierw tłumaczy się co się planuje i zapowiada, oswajając ludzi z konsekwencjami a dopiero potem robi się to co przewiduje plan. Dlatego najpierw nakręcono Pierścień Rybaka, a potem było konklawe. Dlatego najpierw nakręcono i Dunikerkę i Churchilla, a dopiero potem zdaje się był Brexit. Zresztą to chyba sam Coryllus pisał kiedyś, o Gretce Tundberg, że to nic nowego, bo Karol Gustaw [przed wojną w Niemczech najpierw wysyłał do Rzeszy wróżbitów. Tyle tytyułem wyjaśnienia z mojej strony odnośnie tego aspektu zarządzania zmianą jaki dotyczy relacji z publicznością i z tym co ona sobie myśli, czyli z opinią publiczną.
Ha ha, jakie to wszystko czytelne, niestety:))
Może i tak, bo ruscy mają inny gust, natomiast u Adolfa były proste kryteria: albo czuł ciary na plecach oglądając siebie w kinie, albo artysta dostawał bilet do KL.
Hehe… odnośnie wróżbiarstwa i okultyzmu, to sprytny żyd z Budapesztu, niejaki Houdini był jednym z najlepszych iluzjonistów i cyrkowców na świecie. Wyśmiewał i demaskował seanse spirytystyczne, przez co pokłócił się z sir Arturem Conan Doylem. Autor Sherlocka Holmesa był zawziętym okultystą i spirytystą.
Adrien Brody jako Harry Houdini
https://variety.com/wp-content/uploads/2014/08/houdini-history-channel-tv-review.jpg?w=1000&h=562&crop=1&resize=681%2C383
Różnica między cywilizacją żydowską i chrześcijańską polega na tym, że żydzi robią sobie jaja ze wszystkiego, a chrześcijanie robią wszystko na poważnie. Humor zawsze wygra z ponurakami.
Wg wróżbitów „Polska też się uratuje”
https://youtu.be/E_HHFMSmHCQ
Coś się Panu pokręciło.
Pierścień Rybaka ma tytuł „Trzewiki Rybaka” https://www.filmweb.pl/film/Trzewiki+rybaka-1968-93431
Churchill -> „Czas mroku” https://www.filmweb.pl/film/Czas+mroku-2017-782092
Z holokaustu tez???
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.