cze 022022
 

Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać od komentowania bieżączki, która zaczyna przypominać film SF z lat siedemdziesiątych, kiedy to główni bohaterowie na oczach widza zamieniali się w krwiożercze gąsienice. Najpierw jednak zacznę od krótkiego opisy sytuacji, którą można określić jako przekraczanie granic. Jak nas uczyła Zofia Nałkowska – są granice, których przekraczać nie wolno. Każdy ma takie granice i każdy ma różną tolerancję na ich przekraczanie. Ja mam bardzo wielką, a to z tego względu, że bywają sytuację, w których sam nie potrafię się powstrzymać od przekraczania granic, głównie werbalnych i mówię coś, czego potem bardzo długo żałuję. A nie dość tego, w chwili kiedy to mówię, jeszcze się upieram z wielką zaciekłością, że mam rację. Wielu ludzi skrzętnie i pracowicie ukrywa w sobie linie graniczne, za którymi rozciągają się obszary jestestwa, do których nikt nie ma wstępu, albo takie, do których nikt nie chciałby mieć wstępu, nawet gdyby mu płacili. Wielokrotnie się o tym przekonałem.

Zmierzajmy jednak do pointy – po przekroczeniu granic zmienia się w relacjach wszystko. Można to oczywiście próbować odwrócić, ale ilość dobrej woli potrzebna do tej operacji przeważnie znacznie przekracza zgromadzone w człowieku zapasy. I musi upłynąć sporo czasu zanim będzie można podjąć na nowo jakieś negocjacje i porozumienia. Dziś okazało się, że te, jakże złożone, relacje osobiste, można przenieść w skali 1:1 na relacje między narodami, organizacjami i państwami. Oto wynegocjowany wspólnie przez kraje UE szósty pakiet sankcji na Rosje właśnie się zawalił, albowiem jego ustalenia podważyły Węgry, domagając się by nie obejmować sankcjami patriarchy Cyryla. To jest kuriozum, które porównać można jedynie z wyczynem posła z Upity imć Sicińskiego, który pierwszy zerwał sejm wołając – veto! Zasadne jest wobec tego pytanie, jak wygląda teraz lojalność krajów Unii względem siebie, skoro można ją podważyć dla mocno problematycznego dobra jakiegoś starego szamana, który rzuca całkiem nieskuteczne zaklęcia? Orban właśnie udowodnił, że UE jest fikcją. To nie koniec jednak, znalazł bowiem i będzie dalej znajdował gorliwych obrońców w starej Unii, albowiem Węgry to kraj, który został wyznaczony do roli prowadzącego rozpoznanie bojem. Chodzi o to, by stosować możliwie dużo przegięć badając jak daleko można się posunąć zanim Polska i kraje Bałtyckie nie ogłoszą wystąpienia z UE. Jak bowiem inaczej tłumaczyć to kuriozum? Kim jest dla Orbana patriarcha Cyryl?!

Postawa ta zmienia trwale także relacje pomiędzy Polską a Węgrami. Piszę to już kolejny raz, ale wszyscy wiemy o co chodzi i wiemy też, że należy to podkreślać. Sympatia Polski do Węgier była zawsze bezinteresowna. W układzie tym Węgry okazały się być jednak szalenie interesowne. Tak dalece interesowne, jak lafiryndy ze starych francuskich piosenek, które porzucają życie z wrażliwym poetą, by za dwa sznycle wskoczyć do łóżka rzeźnikowi. I to jest oczywiście powód do drwin z poety, ale tylko do chwili, kiedy przychodzi refleksja, że rzeźnik to jest ten facet co za pomocą siekiery odrąbuje głowy cielaczkom. Możemy więc zrobić tylko jedno – życzyć Węgrom miłego wieczoru w towarzystwie istot bliskich im duchowo i przyjąć do wiadomości, że kolejna, nieprzekraczalna granica została przekroczona. Powrotu nie ma.

Jako, że to los nas wyznaczył do ogrywania roli biednego poety, co mieszka w mansardzie i musi męczyć się z lekkomyślnymi kobietami, możemy sformułować w ogólnych zarysach mało realistyczny program narodowy dotyczący postaw wobec tej wojny. Będzie on całkiem przeciwny programowi politycznych realistów, przenikliwych analityków budujących doktrynę na faktach, wyliczeniach i dowodach z pola bitwy. My mówimy inaczej – nie można porozumiewać się z pijanymi rzeźnikami, nawet jeśli obiecują, że każdej niedzieli będzie na obiad wołowy szponder albo karkówka. Nie można uprawiać realizmu politycznego w zamian za jakieś grosze lub wręcz porcje jedzenia, kiedy rzeźnik – podkreślam – pijany, ugania się z siekierą za biegającymi po ulicy dziećmi. Nie można go na siłę przebierać w garnitur i udawać, że już wytrzeźwiał i od tej pory już będzie miły. No chyba, że zamierzamy się do niego przyłączyć. Konstatacja ta powinna uruchomić w naszej głowie wszystkie możliwe alarmy. Powinniśmy też zrozumieć, jak celowa i potrzebna jest w tym momencie postawa jaką reprezentuje minister Błaszczak składając zapytanie ofertowe dotyczące 500 systemów obrony przeciwlotniczej, a także jak ważny jest jego wyjazd do Korei w sprawie zakupu czołgów. Nasz minister reaguje na wyczyny rzeźnika w sposób, o który nikt biednego poety by nie podejrzewał, a Węgrzy zwani do niedawna bratankami, wyrażają gotowość świadczenia wszelkich dlań usług. Nawet nie za to, żeby się uspokoił i nie stwarzał ambarasujących sytuacji, ale za owe wspomniane wcześniej dwa sznycle, które – czego wszyscy są świadomi – można kupić wszędzie. Od nas zaś, od swoich starych przyjaciół Polaków, dostaliby je wręcz za pół darmo, bez konieczności czynienia nikomu upokarzających awansów. To jednak nie wchodzi w grę, albowiem program, który Węgrzy chcą zrealizować wykracza daleko poza ramy nakreślone dzisiejszymi układami. I mimo tego, że wszyscy widzą, jak słabo radzi sobie pijany rzeźnik, Węgrzy przekonani są, że może on trwale zmienić sytuacje w Europie.

Przypomnijmy więc jeszcze raz o co chodzi Węgrom. O zmianę układu jaki przyjęła Europa po traktacie w Trianon. Kto był najważniejszym beneficjentem tego układu? Francja i popierana przez nią Rumunia. Kogo Francja popiera dziś? Putina, to jasne. Czy to oznacza, że skłonna jest do rewizji wspomnianych postanowień, bo jest w tym samym nieformalnym układzie co Węgry? Oczywiście, że nie. Trzeba by było złamać tajny i trwały sojusz Francuzów z Rumunią i Mołdawią. Czy w ogóle się na to zanosi? To absurd, wszyscy o tym wiedzą. Na co więc liczą Węgrzy? Że Putin da im kawałek Ukrainy, a oni powiedzą swoim obywatelom, iż oto dokonała się odbudowa Wielkich Węgier. Czy takie coś można w ogóle nazwać programem politycznym? Rzecz jasna nie. To jest program gangsterski, w dodatku wykonywany bez przekonania. I w zasadzie obliczony na to, że nikt tego Węgrom pamiętał nie będzie. Obawiam się, że my będziemy pamiętać. Wiem, wiem, ambicje Węgrów są wielkie i oni mają w nosie naszą pamiętliwość. Oglądają się tylko na prawdziwie wielkich graczy. Już wcześniej się oglądali i właśnie dlatego są dziś w tym miejscu, w którym są.

Przypomnijmy teraz jak nazywało się państwo, o którego reaktywacji marzą Węgrzy. Czy nie było to czasem królestwo Węgier, lenno św. Piotra? No tak. A jak się nazywa państwo, w którym rządzi Orban? To jest Republika Węgierska. Czy ona ma coś wspólnego z tamtym państwem? Oczywiście, że nie, albowiem tamto państwo prowadziło politykę, raz lepszą, raz gorszą, ale była to jednak polityka. Orban niczego nie prowadzi, nie wyznaczył nawet założeń jakiejkolwiek polityki. Jak każdy oszust chcący wzbogacić się na wojnie, mówi o konieczności zachowania pokoju.

Jaka jest główna relikwia Węgrów? To korona św. Stefana. Gdzie ona jest dzisiaj? W parlamencie. A gdzie znajdowała się w czasach królestwa Węgier? Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale chyba w kościele koronacyjnym królów węgierskich w Białogrodzie Dunajskim? Kościół ten został zniszczony przez Turków. Czy ktoś go odbudował? Mam wrażenie, że nie, ale jeśli tak się stało, chętnie przyznam się do błędu. Jeśli jednak nikt tego kościoła nie odbudował, to jak można traktować serio deklaracje Orbana? Szczególnie w chwili kiedy zaczyna on stawać w obronie takiego starego oszusta jak Cyryl. Kiedyś trochę żartem, a trochę nie, napisałem, że w losy Węgier w czasie rewolucji 1848 roku odwrócić mógł tylko car. I tylko pod warunkiem, że wszyscy Węgrzy przeszliby na prawosławie. Tak się jednak nie stało. Wielokrotnie też pisałem o tych momentach w historii Węgier, kiedy otwarcie prowadzili oni politykę zgodną z interesami Bizancjum w Europie Środkowej. Były to czasy bardzo dawne. Czy Orban teraz do nich powraca? To ważne pytanie, ale jest ważniejsze – czy czyni to świadomie? Bo może się okazać, że oto odsłania się przed nami stały i niezmienny trend w polityce Europy Środkowej. Wobec którego musimy przyjąć jakąś postawę. Myślę, że przyjmujemy właściwą. Węgrzy zaś po raz kolejny obudzą się z ręką w nocniku. Ten cały rzeźnik bowiem okaże się na koniec impotentem.

  20 komentarzy do “Czy patriarcha Cyryl wpływa na bezpieczeństwo Węgier?”

  1. Cyryl ma jedynie przykryć drugie weto w sprawie sprzedaży produktów z ropy. Co w kontekście przekazania wina mszalnego na Ukrainę od Węgrów przez polski Caritas stanowi nowy szczyt hipokryzji. Nawet Franciszek grzmi o martwych tradycjach, a eksperci Watykanu wypowiadają się krytycznie o postawie Cyryla.

  2. „WĘGRY. UKRYTY PŁOMIEŃ”

    Film dokumentalny wg scenariusza i w reżyserii Mariusza Pilisa, świadka(notabene istotnego, ale pomijanego zapewne świadomie jak i wielu innych), w sprawie zbrodni z 10.04.2010 roku).

    Jest to opowieść o mniejszościach węgierskich zamieszkujących dzisiejszą Słowację, Rumunię, Serbię, Ukrainę, która w wyniku Traktatu w Trianon z 1920 r. znalazła się w granicach tych państw i których istnienie wywołuje napięcia w całym regionie.

     

    https://vod.tvp.pl/video/wegry-ukryty-plomien,wegry-ukryty-plomien,58280214

  3. Uważam, że ten Cyryl to poważniejsza sprawa

  4. Nikt tych mniejszości nie prześladuje przecież.

  5. To nie jest takie oczywiste, bo problemy mniejszości węgierskich w tych krajach są różne i te problemy pokazuje właśnie ten film Mariusza Pilisa.

  6. Tu trzeba dodać dla jasności, że film nie konfrontuje przedstawianych problemów mniejszości węgierskich, z opiniami przedstawicieli narodowości krajów w których te mniejszości się znajdują.

  7. Jeśli Cyryl dla Orbana jest sprawą poważną, to znaczy, że Orban popiera  Wielkie Mieszadło, którym Rosja posługuje się od wieków. Rosja, Niemcy i Węgry dążą do zmiany granic i są w zmowie?

  8. Sicinski nie zerwal sejmu, ale zaprotestowal przeciwko jego prolongacie. Tlumaczyl  to prof. Konopczynski.

  9. Mogą się zawieść, po to „Wielkie Mieszadło” jest, jak się wydaje narażone bardzo poważnie na utratę tych łopatek, którymi się posługiwało i posługuje.

    Oby tylko USA nie dało się ponownie nabrać na ruską „maskirowkę” jaką ruscy przygotowali na czas polityki resetu USA-Rosja dla Obamy, w postaci rzekomego prozachodniego „liberała” Dmitrija Miedwiediewa, który pozbawi kłów autorytarystę Putina i będzie można bezpiecznie przytulić Rosję do czułych piersi USA/Niemiec/niemieckiej UE.

    Teraz ruski czekista Putin ma przygotowanego nowego prozachodniego liberała w postaci „prześladowanego” przez reżym Putina  Aleksieja Anatoljewicza Nawalnego, absolwenta z 2010 roku Szkoły Liderów przy amerykańskim Yale University  i z którym odstawiono podobną maskirowkę, gdy ten Putin zabójca Politkowskiej, Litwinienki, czy B.Niemcowa zabitego  27 lutego 2015 w Moskwie, nie potrafił zabić A.Nawalnego i po podaniu mu jakiejś trucizny, wypuścił go do Niemiec na leczenie, a ten pomimo tego wrócił do Putina, by spędzać czas w kolonii karnej i  stamtąd prowadzić  wrogą Putinowi propagandę.

    Ile razy ten Zachód da się Rosji robić w bambuko, bo gdyby faktycznie Rosja znalazła się w trudnym położeniu, to nowego Gorbaczowa 2.0 mu podarują a za kilkanaście lat później, kiedy znowu Zachód zapała miłością superresetową, będą mieli nowego Putina 2.0.

    Chytrość rosyjskich elit jest  rodem od Czyngis-chana, podobnie do chytrości Chińczyków.

  10. Oni mają na to pozwolenie, a poza tym proces decyzyjny w Moskwie jest krótki i dotyczy jednego – zorganizowania złodziejstwa i ludobójstwa. Zachód to rafa koralowa z mnóstwem sprzecznych nieraz interesów różnego kalibru

  11. Czy Królestwo Węgier przejmowało się jakimiś mniejszościami?

  12. To nie jest istotne, istotne że jest to pewien symbol. Kolumb też nie dotarł pierwszy do Ameryki, a uznaje się go za jej odkrywcę

  13. W zachodnich mediach pojawiają się informacje, że to Izrael blokuje wysyłanie przez Niemcy rakiet przeciwpancernych Spike na Ukrainę.

    Wcześniej Izrael zablokował przeniesienie systemu obrony przeciwrakietowej Iron Dome (Żelazna Kopuła) na Ukrainę.

    Z kolei Szwajcaria blokuje Niemcom wysyłanie amunicji przeciwlotniczej, a Danii wysyłanie bojowych wozów opancerzonych na Ukrainę.

    Jednym słowem, Izrael trzyma w garści wiele zachodnich „mocarstw” tak, jak gdyby to Izrael był globalnym supermocarstwem a nie USA(może to prawda, że „ogon macha psem”?).

  14. Dobrze że jest ten Izrael, bo inaczej trzeba by było samemu wszystko brać na klatę.

  15. Całe szczęście Londynu nie trzyma

  16. Cyryl wykreślony, ropa została. Niewiele ugrał Orban. Raczej fatalnie mu wyszło.

  17. Izrael jest tam gdzie jest, aby Londyn byl po obu stronach.

  18. Może mnie pamięć myli, ale to z Węgier przywieziono amunicję karabinową na wojnę 1920 roku – amunicję, której przywóz blokowały Czechy. Na „usprawiedliwienie 1920” Węgier – przed chwilą uporali się z Węgierską Republiką Rad… Może dzisiaj już zapomnieli… Zapomnieli Budapeszt 1945?

  19. Drobna korekta: chodzi o 500 wyrzutni rakiet HIMARS. To artyleria rakietowa, do rażenia celów naziemnych, nie przeciwlotnicza.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.