wrz 052023
 

Choć nie były przecież same przez się żadnym dobrodziejstwem, ale katastrofą, rabunkiem i wyzyskiem. A mieszkańcy zaboru austriackiego byli jeszcze, do połowy XIX wieku w zasadzie narażeni na działanie praw i kar absolutnie bestialskich. W takiej Rosji urzędnika zawsze można było przekupić, ale w Galicji przez Franciszkiem Józefem raczej nie. Pod zaborami każdy miał jednak świadomość gdzie żyje – w państwie opresyjnym, które nie ma dla niego żadnej oferty. W miarę jednak jak podziały kraju się utrwalały, okazywało się, że opresyjne państwa mają jednak dla miejscowych jakieś propozycje. Poza tym, same muszą bronić wolności osobistej poddanych i ich własności przez oszalałymi ideologami. Własność więc była zabezpieczona. Jeśli ktoś przestrzegał prawa i uczył się pilnie spokojnie robił karierę i nie musiał w tym celu zostawać policyjnym szpiclem. Wyjątkiem była Austria, gdzie szpicli rekrutowano wielu, z różnych bardzo środowisk. W Rosji polski szpicel był rzadkością i otaczała go powszechna pogarda. Prusacy w ogóle nie mieszali porządków i Niemiec żył sobie, a Polak sobie, w dwóch całkiem odrębnych kosmosach, które znajdować się mogły po dwóch stronach tej samej drogi.

Kontakt z bliźnimi, także innych nacji i wyznań był czymś naturalnym. Interesy robiono poważne i choć bieda w niektórych miejscach aż piszczała, zawsze można było wyjechać na saksy, albo do Ameryki. Powstania wybuchały, a ich celem było wyrugowanie Polaków z własności i w zasadzie była to jedyna droga, jaką miał zaborca, by operację tę przeprowadzić. Tylko prowokacja na wielką skalę, skoordynowana przez wszystkich trzech okupantów działała. No, ale takich numerów nie dało się robić raz za razem, zwłaszcza, że budziły one różne demony także w żywiołach państw zaborczych. Powstania były dramatem, ale pamięć o nich umacniała i integrowała naród. Nawet jeśli ktoś był im przeciwny i chciał iść drogą podwójnej lojalności. Co było niemożliwe, ale wielu próbowało. W czasie zaborów były więc trzy kierunki postępowania: izolacja, czyli emigracja wewnętrzna, która była dość wygodna jeśli ktoś miał popłatny zawód, albo majątek, podwójna lojalność czyli udawanie głupka, albo bunt.

Zdecydowanie za mało uwagi poświęcamy dwóm pierwszym postawom, koncentrując się na afirmacji buntu. Z tego właśnie skorzystali komuniści, którzy wzięli bunt na sztandary i zrobili z niego metodę. Jeśli ktoś buntuje się w słusznej sprawie nie może być przecież zły. Intencje ma na pewno szczere, a jeśli coś mu nie wychodzi, to zapewne przez to, że jest zbyt wielkim entuzjastą i nie rozumie realiów. Jak się mu wyjaśni co to są realia na pewno się opamięta i naprawi swoje błędy. To była jest i będzie gówno prawda. Przepraszam wrażliwców. Komuniści po to afirmowali bunt, żeby nie tłumaczyć się przed nikim ze swoich działań. Bunt w istocie jest przemocą i chodzi tylko o to, by tę przemoc czymś atrakcyjnym zakamuflować. A skoro można zakamuflować jawną przemoc, to można zakamuflować wszystko. W sklepie spożywczym czy wielobranżowym, czy nawet w taniej jatce u Żyda, mięso było mięsem i pochodziło z zaszlachtowanego w sposób rytualny bądź nie, zwierzęcia. W sklepie komunistycznym sprawy te nie były wcale oczywiste. Po pierwsze w takim sklepie mogło w ogóle nie być niczego. I nikogo to nie powinno dziwić, skoro już wcześniej zaakceptował jawną przemoc. Po drugie, jak już się coś pojawiło, to nie musiało wcale być tym na co wyglądało. I nawet jak nie było można było w związku z samym tylko zaistnieniem czegoś udającego połeć słoniny na haku w mięsnym, ogłosić sukces w całym kraju. Tak wielki, jakby chodziło o zwycięskie powstanie. Cała komunikacja bowiem została zawłaszczona i cała komunikacja służyła afirmacji przemocy oraz jej kamuflowaniu. A wobec tego wszystko mogło być sukcesem. Tak w państwowym, jak i w indywidualnym wydaniu. Ja żyłem w schyłkowej komunie i pamiętam, że do największych sukcesów zaliczano wtedy zakup używanych spodni typu jeans. Ja wiem, że byli tacy, co szli do Pewexu i sobie te spodnie po prostu kupowali, ale ja do nich nie należałem.

W komunie jak wiadomo własność była wspólna. Nam się zdawało, że tak nie jest, bo niektórzy mieli domy, rowery, a czasem samochody. Domy były w większości reliktem epok poprzednich czyli czasów międzywojnia i zaborów. Nowe domy mieli ci, którzy posiadali resztówkę własności rolnej, albo należeli do systemu. Wielu ludziom wydawało się, że mają rower. Na przykład na naszej ulicy mnóstwo osób żyło takimi złudzeniami, do chwili kiedy tego roweru nie postawili przy płocie i nie weszli na podwórko sąsiada, żeby pogadać z nim dosłownie przez minutę. Wracali, a roweru nie było. To był realny socjalizm i tak wdrażano w życie postulat o wspólnej własności wszystkiego. Na pierwszy ogień poszły rzecz jasna ruchomości. Z nieruchomościami było jeszcze fajniej, bo one posłużyły do masowych wyłudzeń pieniędzy przez państwo, czyli do systemu książeczek mieszkaniowych. Sprzedawano na raty, poprzedzoną daniną na rzecz państwa, absolutną fikcję, której nikt nie zamierzał realizować w deklarowanych wymiarach. Coś tam pobudowano w dużych miastach, ogłoszono sukces, ale chodziło głównie o to, by ludzi z prowincji przenieść do tych miast i zatrudnić ich w wielkich fabrykach socjalizmu. Zakłady te były wyższą formą nadzoru nad produkcją. Nie trzeba było chronić każdego z osobna, albowiem afirmująca bunt ideologia, zamknęła granicę i nazwała niewolę wolnością, a opresję szczęściem. Do tego wprowadzono powszechny alkoholizm. I nie mówcie mi, że był on dobrowolny. Pijaństwo miało charakter terroru środowiskowego. I nie można było po prostu nie pić. Poza tym funkcjonowało powiedzenie – kto nie pije ten donosi. Oczywiście donosili przede wszystkim ci, co pili.

O ile pod zaborami człowiek zdobywał istotną wiedzę dotyczącą przetrwania w każdych warunkach, o tyle w komunie wszelka wiedza była po prostu fikcją. Stanowiła zbiór informacji zbędnych. Żeby bowiem skorzystać z tej zdobytej na Politechnice, należało wyjechać z kraju. Żeby wyjechać z kraju trzeba było mieć paszport, żeby mieć paszport trzeba było coś podpisać, itp, itd. Kordony za komuny, w przeciwieństwie do kordonów w czasach zaborców nie były fikcją. Przedostanie się z Królestwa do Galicji i z powrotem bez paszportu nie było żadnym problemem. Wyjazd na legalny i akceptowany przez opresyjne państwo turnus OHP w Czechosłowacji był operacją logistyczną o jakieś nikomu dziś się nawet nie śni.

Pieniądze w czasach zborów, szczególnie złote, a każde państwo okupujące Polskę biło takie monety, były towarem jak wszystko inne, w dodatku towarem poszukiwanym wszędzie. Za komuny nawet wartość połcia słoniny można było zakwestionować, albowiem mógł on być styropianową dekoracją sklepu, a co dopiero papierków z wizerunkiem Waryńskiego czy nawet Kopernika.

W czasach zaborów nie istniała psychologia, albowiem wszelkie problemy jakie człowieka dotykały można było rozwiązać za pomocą jakiejś tam osobistej aktywności. Jak kogoś odtrąciła rodzina dziewczyny, w które się zakochał, mógł sobie poszukać zamożnej wdowy. Nie istniała też seksuologia, albowiem natężenie emocji związane z życiem osobistym było duże, także poprzez splecenie tego życia ze sprawami majątkowymi. Żadne więc dyrdymały wyjaśniające co i jak należy robić prywatnie w alkowie, nie były nikomu potrzebne. Oczywiście było pełno patologii, ale komuna jej nie zlikwidowała tylko przypudrowała. Psychologia zaś za komuny stała się jednym z narzędzi inwigilacji.

Człowiek wyjeżdżający z komuny na tereny gdzie jej nie było, wyglądał, zachowywał się i mówił, jak Zulus przeniesiony do zimowej metropolii, gdzieś w Północnej Ameryce. I w zasadzie należało go przez długi czas izolować, żeby nie zrobił krzywdy sobie i bliźnim. No i był w zasadzie bezradny. Człowiek wyjeżdżający z Krakowa do Londynu, nawet jeśli nie miał za dużo w portfelu czuł się w miarę swobodnie i nie zwracał na siebie uwagi dziwacznym wyglądem i zachowaniem. A jak jechał do Wiednia, był wręcz u siebie. Trochę gorzej było z mieszkańcami zaboru rosyjskiego, ale oni, ze względu na gigantyczny rynek nie musieli wyjeżdżać za granicę za chlebem. No chyba, że coś nabroili i przekupiwszy urzędnika, musieli zniknąć. Jeśli ktoś już stamtąd wyjeżdżał, wiadomo, że miał pełny portfel i znał języki. Jego obecność na salonach nikogo nie raziła. Z Prus nikt nigdzie nie wyjeżdżał, albowiem podwójny kosmos – polsko-niemiecki – pracował dla prosperity tego państwa. Mimo tego iż Polacy chcieli je możliwie szybko rozwalić.

Ostatnie dwieście lat naszej historii naznaczone są tragizmem i udręką. Próbujemy jednak jakoś ratować swoją psychikę budując na tym grząskim gruncie różne złudzenia i tworząc projekcje nie zawsze mające sens. Nie wiadomo czemu, na przykład, uważamy, że komuna była tym okresem w historii, który dawał każdemu jakieś tam szanse. Było dokładnie na odwrót. Nie było żadnych szans. Można było jedynie iść do wojska, albo milicji. Jeśli ktoś oczywiście nie został zgwałcony przez rodzinę i zmuszony do studiowania medycyny. Ale i to lepiej było robić na uczelni wojskowej.

Moja propozycja jest taka – skoncentrujmy się na jednej najważniejszej kwestii, przestańmy afirmować bunt, a zacznijmy afirmować legalne działania, które są realizowane dzisiaj. Może się bowiem okazać, oby nie, że przez najbliższe 150 lat, nie będziemy mieli się do czego odnieść, poza reformami i działaniami PiS. Nie wiadomo co przyniesie przyszłość. Może się zdarzyć, że będziemy musieli wielbić bezprawie, bez możliwości żadnej, nawet najbardziej intymnej refleksji na jego temat. Takie jakieś czarne myśli mnie dziś naszły. No, ale ufajmy, że będzie dobrze.

Listę uczestników konferencji musimy zamknąć do 25 września, czyli czasu mamy niewiele. Nie mogę, tak jak w przypadku innych konferencji, przedłużać tego terminu, bo pałac położony jest na uboczu, organizatorzy muszą więc wszystko wcześniej dla nas przygotować. Będzie miło, ale tak, jak napisałem, wybór dań na kolację będzie ograniczony. Na Sali zmieści się tylko 70 osób, tak więc mowy nie ma, żebym wyprzedawał jakieś dodatkowe miejsca po terminie. Zapraszam tych, którzy uważają, że warto.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/udzial-w-8-konferencji-lul/

 

Jeśli ktoś może wspomóc Saszę i Anię, będę wdzięczny. Zbieramy na mieszkanie, w którym pozostaną jeszcze przez rok i na nagrobek dla Julii, żony Saszy i mamy Ani

 

https://zrzutka.pl/shxp6c?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification

 

Teraz słowo o dystrybucji. Jest ona taka, jaka jest i mamy małe możliwość wpływania na nią. Jeśli więc będą jakieś dodruki, to w cyfrze, w niewielkiej ilości i będą one drogie. Trochę tańsze w naszym sklepie, a droższe na allegro. W naszym sklepie jednak ich ilość będzie ograniczona. Będą też książki tańsze, ale sami wiecie, że trudno dziś znaleźć książkę nową w cenie poniżej 50 zł. Muszę jednak najpierw te swoje tanie książki wyprodukować. To chwilę potrwa.

Wznowiłem II tom Kredytu i wojny, a także Bitwę o Warszawę, jednak w niewielkiej ilości. Kredyt będzie w starej cenie, tak jak i pierwszy tom, ale Bitwa będzie droższa. Na razie umieszczam ją w naszym sklepie, a od przyszłego tygodnia będzie na allegro, ale w cenie wyższej. Wracam też do sprzedaży Dziejów górnictwa, które wznowiłem w nakładzie homeopatycznym, stąd cena.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-ii/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/bitwa-o-warszawe-1944-major-zbigniew-sujkowski/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/dzieje-gornictwa-i-hutnictwa-na-gornym-slasku-do-roku-1806/

  29 komentarzy do “Czy rozbiory były lepsze niż komuna?”

  1. W czasie zaborów na sklepie była nazwa Rzeźnik a w sklepie było mięso,

    za komuny sklepy nazywały się Mięsne a w środku był rzeźnik 😉

  2. właśnie ta ciągła afirmacja buntu i powstań, szczególnie powstania w zaborze rosyjskim, powstania w zaborze pruskim (szczególnie te zwycięski 1918-1919) plus śląskie nie były reklamowane. Buntowaliście się przeciwko carowi , przeciwko nam radzieckiej władzy nie musicie ….
    Jak chciało się zagonić do roboty naród to im się puściło w telewizorni serial o budowaniu przedsiębiorczości w Wielkopolsce czy o rodzie Ślązaków , co by naród wiedział ze bez roboty nie ma nic

  3. To ja będę „udawał głupka”.

  4. Jeszcze były i są dobre intencje. Te służyły i służą do zwalniania z odpowiedzialności. Wyrżnęli miliony ludzi, ale chcieli przecież dobrze, chcieli zbudować raj na ziemi … nie wolno nikomu nawet wypominać jego niecnej przeszłości, bo przecież miał takie dobre intencje.

  5. Intencje czyste,

    Grzechy soczyste 😉

  6. „Lalka” Prusa opisuje jak to się kluło z tym socjalizmem przywożonym z Rosji przez subiektów . Wspólna własność nawet żon,takie farmazony rozpowszechniali ludzie którym marzyło się życie bez pracy. Jest to ideologia przeciwna boskiej bo praca sprawia że człowiek się doskonali,zakony które żyły próżniaczo degenerowały się.  No ale tym ideologom chodziło o życie na cudzy koszt,masy pracują a ideolodzy odprawiaja kongresy,posiedzenia,zjazdy i gadają o sprawozdaniach z wydajności a tv  transmituje to arcy ważne wydarzenie. Byłoby śmieszne gdyby nie tragiczne tego  dla mas konsekwencje. Na szczęście,internet sprawił że głupota nie bardzo ma sie czym maskować,ludzie po przejściach coraz ostrożniejsi i wyczuleni na kłamstwo.

  7. Jutro zaczyna się Forum Ekonomiczne w Krynicy odbywające się w Karpaczu.

    Bąbelki, bańki, wodotryski, pawie pióra i konfetti przygotowane – są w pogotowiu, żeby uświetniać rauty.

  8. Dzień dobry. Zgadzam się w całej rozciągłości, że te wszystkie bunty, których pełna jest nasza historia w ostatnich 200 latach były inspirowane przez wrogów naszych najszczerszych, a miały na celu całkowitą likwidację nas jako narodu z nadziejami co najmniej na własne państwo. Po uprzednim ograbieniu z majątku, który posłużył w części na zapłatę bezpośrednim wykonawcom tej operacji, po cóż bowiem osobiście brudzić sobie ręce. Kłopot w tym jedynie, że wynajęto do tej roboty monarchie, które same były na celowniku, co przytomniejsi wiedzieli już wtedy. Tych jednak jest zawsze mniejszość, więc tańce na grobie Rzeczpospolitej należały do zwyczaju, głównie w celu pacyfikacji samych Polaków. Jednak we wszystkich mocarstwach zaborczych widać było próby oswajania Polaków i uczynienia z nich jakoś tam lojalnych obywateli i nadzieja, że z czasem rozsądek zwycięży i ten czy inny „najjaśniejszy pan” stanie się dla nich symbolem stabilizacji i dobrobytu. CK Austria i tak była zbudowana z ziem i ludów nieniemieckich, koncept był jakoś tam sprawdzony. Niemcy w ogóle głównie mieszkają na ziemiach Słowian, których połknęli raczej niż wyeksterminowali. Limes Sorabicus i historia Serbów połabskich to wystarczające dowody. O Rosji szkoda gadać, jej sens istnienia w oczach sponsorów skończył się z chwilą upadku Polski. Po co dalej inwestować w Rosję, skoro zadanie wykonane? No ale ruscy o tym nie wiedzieli, a do nich mało co dociera. Zaczęto zatem ją powoli demontować, co się udało w 1917-tym. Zbudowano na jej miejscu coś innego, okropnego ale potrzebnego tym, którzy to zbudowali. U nas zresztą też się coś buduje, coś innego niż ta Polska, co to tu była 1000 lat prawie. No i chyba jest już blisko zakończenia tej budowy, sądząc po projekcie polskich satelitów radarowych…

  9. Ujawniono projekt. Nazywa się ” aktywiszcz”.

  10. Błąd. Aktywiszcz jest rodzaju męskiego. Chodziło chyba o aktywiszcze jako określenie aktywnej lewicowej osoby  niebinarnej.

  11. Potrzebni aktywiści, aktywistki i aktywiszcza do przenoszenia książek z magazynu

  12. Niedyskryminujaca i niewykluczajaca forme jezykowa wyloniono zapewne na drodze dyskursu.

  13. A jak to różnica, obie formy są językowymi dziwolągami.

  14. Na gwałt potrzebni aktywiści, aktywistki i aktywiszcza 😉

  15. jeszcze lepiej to wymyślili bolszewicy, jak opisuje Sołżenicyn

    w rosyjskich miastach na bagażówkach wożących więźniów  był napis  'Miaso’

  16. czyli wielki, obraz pt „Pożegnanie Europy”, wiszący w  Cytadeli, przedstawiający ostatni europejski etap podróży uczestników Powstania Styczniowego, skazanych na katorgę syberyjską , mógłby mieć podtytuł „Pożegnanie z własnością”

    wiem od rodziny, że przed przystąpieniem do powstania , ratowano mienie przepisując je notarialnie na krewnych

  17. Oczywiście ” jaka to różnica”.

  18. Różniszcze.

  19. Jackowski mówi, jak będzie. Facet ma łeb…

  20. Rozmawiałem wczoraj ze znajomym Ukraińcem, ćwierćpolakiem, szczerym banderowcem i patriotą. Było o wojnie, o korupcji, o Żeleńskim, gościu ocierał się o spore biznesy i kręgi władzy, ale bez przesady :), i wielokrotnie odkrywał jakieś nowe kulisy zdarzeń. W pewnym momencie wybuchł, że to Ameryka zniszczyła komunę, w której naprawdę dało się żyć, było tanie żarcie, darmowe kolonie, ludzie budowali domy, a elity to miały wręcz raj … Trochę mnie zaskoczył taką afirmacją komuny, do której zalicza też wczesne lata 90-te, bo w 80-tych był małym dzieckiem.

    Piszę o nim w kontekście dzisiejszej notki, bo z pewnością wielu Polaków podobnie ocenia PRL. Problem w tym, że wspominając dobre czasy, przydzielone mieszkanie czy asygnatę na samochód, albo dobrobyt raszyńskiego szewca lub józefowskiego producenta plastików, zapominają, że był to system głęboko niemoralny, zniewalający i odwracający wartości, choć wprowadzający ludzi w lokalne nirwany jak piaskowy nrd – owski dziadek.

  21. Ukrainiec ma rację. W Polsce w latach 1970-tych i 1980-tych nie było komuny. To był włoski faszyzm. Żyło się całkiem dobrze. Były takie wady, że kurs waluty był sztucznie zaniżony, gnojono przedsiębiorczość a żydzi mieli za dużo do powiedzenia w kulturze i zwalczali Kościół. Za pierwsze dwie wady odpowiadał Zachód, za punkt 3 i 4 żydzi. Komuna by nie upadła, ale żydy pokłóciły się z chamami. No i był problem nr 5, czyli ZSRR.

  22. Było fajnie, był entuzjazm.

     

    Był Tytus, Romek i A’Tomek

     

    Władza była blisko ludzi

     

    Duce zap*** przy żniwach:

     

    https://youtu.be/huI_AaP3Vkg?si=f9N8eOGHOSlvJEs9

  23. Ukrainiec mówił o Ukrainie. A w Polsce były zajazdy -Kmicic, Rębajło, Zerwikaptur i motel George.

  24. Na szczęście, internet sprawił że głupota nie bardzo ma się czym maskować, ludzie po przejściach coraz ostrożniejsi i wyczuleni na kłamstwo – pozwolisz, będę cytował 😉

  25. Słucham sobie na youtube Resetu, bo zapomniałem jak się włącza telewizor 🙂

    Trochę rozwlekle, ale rzetelnie i konkretnie. Czy dotrze do narodu?

  26. Każdy przywódca kocha swój naród. Chodzi o to, żeby ta miłość nie była nadopiekuńcza, jak w przypadku Kaczyńskiego ani perwersyjna, jak w przypadku niemieckiej miłości sado-maso wobec narodu uprawianej przez Tuska i jego partię.

    Obecnie mamy doktrynę: lepiej, żeby państwo było zadłużone, niż okupowane.

    Tylko przez kogo może być okupowane, jak nie przez banki – wierzycieli? Kaczyński uwierzył tym, którzy mówili, że Polska musi stracić albo rękę, albo nogę i wybór należy do nas. Tak twierdzi USA i tzw. Zachód. A my nic nie musimy tracić.

  27. czy to co napisałeś to jest takie sobie trochę bezmyślne, czy jesteś pudłem rezonansowym w łańcuchu  promocyjnym /reklamowym/ jakiejś kliniki ortopedycznej

  28. Po prostu znam zycie i ludzi. Zachowania patologiczne – psychologia, prosze Pani.

    Tzw. alternatywa Kaczynskiego jest nieprawdziwa.

  29. Plus praktyka sadowa. Ciekawe, czy Kaczynski wygra proces z Janem Pinskim?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.