wrz 062023
 

Dowiedziałem się dziś o istnieniu człowieka nazwiskiem Ronen Bergman. Jest on izraelskim pisarzem, który zajmuje się demaskacjami. W istocie jest to izraelski oficer, który pracował ponoć w kontrwywiadzie i w swoich książkach dzieli się z czytelnikami jakimiś wyniesionymi stamtąd tajemnicami. To jest oczywiście brednia, bo żaden kontrwywiad nie pozwoliłby Bergmanowi wynieść swoich tajemnic i ich opublikować. Może jednak ów kontrwywiad za pomocą Ronena wpływać na odbiór polityki Izraela na świecie. I do tego właśnie służą izraelscy pisarze. Nawet ci piszący książki dla dzieci. Wszyscy oni są byłymi oficerami, którzy mają dobrze sprofilowaną misję, uprzywilejowaną pozycję i pewną dystrybucję. Odbywa się ona poprzez wyższe uczelnie całego świata, podobnie jak promocja ich książek. Wiadomo bowiem, że izraelskiemu pisarzowi nikt niczego nie odmówi. Musi on jedynie pisać rzeczy o jakiejś tam dynamice i nie przeginać za bardzo. Publiczność dla izraelskiego pisarza nie jest żadnym problemem, albowiem sprzedaż jest wymuszona i kontrolowana przez służby. Łatwo więc robi się z takiego pisarza gwiazdę światowego formatu i za jej pomocą załatwia się różne sprawy, aż do momentu kiedy blask gwiazdy nie przygaśnie. Wtedy znajduje się nową. Ronen zasłynął zaś z tego, że wygłosił jakieś ostre antypolskie przemówienie w Monachium, czym zwrócił na siebie uwagę Niemców i wszystkich postępowych kół w całej Europie.

Motywy Ronena nie musiały być wcale diaboliczne, może po prostu chciał poprawić sobie notowania, bo jego mocodawcy denerwowali się, że słabiej mu idzie. Nie jest to istotne. Ważne jest jak na tle pisarzy izraelskich, którzy, nawet jeśli należą do skłóconych partii, grają w tej samej drużynie, wyglądają pisarze polscy.

Oni wcale nie wyglądają, albowiem ich największym marzeniem jest, by przestać być pisarzem polskim, a zostać jakimś innym. Najlepiej izraelskim. To jednak nie jest możliwe, albowiem, żeby dostąpić tego zaszczytu, trzeba najpierw wstąpić do wojska, przejść niełatwe szkolenia i wykazać się nie tylko sprawnością fizyczną, ale także inteligencją. I to jest najgorsze. Polscy pisarze bowiem od wszystkiego, co ma jakikolwiek związek z inteligencją uciekają, jak diabeł od święconej wody. Uważają, że najważniejszą rzeczą w życiu pisarza jest odpowiednio dobrany kostium, także kostium emocjonalny. No i całe ich życie poświęcone jest poszukiwaniu takich kostiumów. Myślę, że zachowania polskich pisarzy w Izraelu byłby całkowicie niezrozumiałe. Czynni na odcinku literatury oficerowie służb specjalnych nie wiedzieliby co począć z jednym czy drugim autorem wypisującym brednie, o jakiś się nawet Ronenowi nie śniło. Wyjątkiem byliby oczywiście ci polscy pisarze, których Izraelski Związek Literatów Polskich wynajął do jakiejś zleconej roboty. Myślę jednak, że i z nimi koledzy Ronena nie mieliby za bardzo o czym gadać, albowiem jak ktoś nie spełnia pokładanych w nim nadziei, a domaga się ciągle pieniędzy, ten na uwagę nie zasługuje. Szczególnie, że reprezentuje rynek tak mały, rachityczny i wydany na pastwę wydawców i autorów obcych, jak rynek polski.

Wszyscy bowiem wiemy, że polski pisarz nie ma dziś żadnych szans na żadnym rynku. Nawet na rynku polskim. A co dopiero mówić o niemieckim czy brytyjskim. To są rzeczy nie do pomyślenia, albowiem każdą taką karierę pilotują służby i ona jest szalenie istotna z punktu widzenia polityki zagranicznej państwa. Dlaczego więc w Polsce nie ma pisarzy, którzy by się nadali to takich zadań, jak Ronen? Bo nie ma odpowiednio spreparowanej treści, która by mogła zainteresować rynki zagraniczne. Poza oczywiście treścią dotyczącą holocaustu. No, ale ten segment obstawia już Ronen, po co więc angażować kogoś, kto rozproszy i zniuansuje przekaz? Nie ma to sensu, efekt będzie słabszy. Cóż więc zostaje polskim pisarzom? Rynek lokalny, na którym miejscowe służby, tak jak to sobie wyobrażają, usiłują instalować jakiś demiurgów od siedmiu boleści i ósmego smutku. Muszą przy tym konkurować z Niemcami, którzy także mają tu swoich ludzi preparujących przekaz antypolski odziany w jakieś rzekomo wykwintne kostiumy. W rzeczywistości śmierdzący na odległość nieznanego pochodzenia padliną.

Istnienie polskich pisarzy nie ma sensu z punktu widzenia państwa. Nie wypełniają oni takiej roli, jak pisarze izraelscy i nie można ich nigdzie zaprezentować – są Zulusami przytupującymi na śniegu w oczekiwaniu na autobus do lepszego świata. Próby konkurowania z pisarzami izraelskimi opisującymi holocaust to jakaś żenada i śmiech pusty. Kogo niby te emocje mają ująć? I to w chwili, kiedy od pisarzy w Polsce, urodzonych 40 lat po wojnie oczekuje się, że wezmą na siebie rzekome winy ich przodków, którzy nie dość mocno narażali życie dla ratowania swoich żydowskich sąsiadów.

Znajdujemy się więc w kropce i jedynym ratunkiem jest dla nas stworzenie zakresu treści hermetycznych, które nie będą zrozumiałe dla nikogo, najmniej zaś za izraelskich pisarzy. Będą jednak, przez swój hermetyczny charakter, na tyle niepokojące, by wydać na nie pieniądze i obudzić zainteresowanie innych. To jest jedyna droga. Reszta propozycji to wodzenie po manowcach, które i tak skończą się przed bramą z napisem ARBEIT MACHT FREI. I za takie rzeczy właśnie powinniśmy się zabrać, mając świadomość, że możliwości polskiego rynku i polskich autorów materializują się w postaci i twórczości istot takich jak Sylwia Chutnik, Szczepan Twardoch czy Jakub Żulczyk. To są ludzie zabiegający o uwagę. Odwrotnie niż pisarze izraelscy, którzy uwagę czytelników dostają w pakiecie razem ze służbowym poleceniem, by zostać pisarzem. Nie idźmy tą drogą. Nigdzie bowiem nie zawędrujemy. Zajmijmy się rzeczami dla nas samych i dla naszego kraju istotnymi, a także autorami, o których mało wiadomo, ale którzy mają spory dorobek, za życia zaś mieli coś do powiedzenia w tematach innych niż życie płciowe alkoholików płci obojga zmuszonych do spłacania kredytu mieszkaniowego.

Oto wreszcie ukazała się książka profesor Anny Filipczak-Kocur, pod tytułem „Skarbowość Rzeczypospolitej w latach 1587 – 1648”. Nakład jest niewielki, a my sprzedajemy go w drodze jakiegoś absolutnego wyjątku.

Do tego, po raz pierwszy od czasów przedwojennych, wydajemy obydwa tomy wspomnień księdza Józefa Borodzicza, kapłana, który walczył na Wileńszczyźnie z rusyfikacją, zbudował dwanaście kościołów, a potem działał na emigracji na rzecz Kościoła i odrodzonej Polski. Przez intrygę agentów ochrany poprzebieranych za polskich dyplomatów został deportowany do ZSRR, jako „poddany rosyjski”. Jednak, dzięki katastrofie statku, ocalał i mógł wrócić do Włoch, gdzie stale mieszkał. Tom zawiera także listy księdza do Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego. Część nakładu będzie dystrybuowana w naszym sklepie w cenie 85 zł za egzemplarz, a reszta na allegro w cenie 120 zł za egzemplarz.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/skarbowosc-rzeczypospolitej-w-latach-1587-1648/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/polskie-kresy-w-niebezpieczenstwie-pod-wozem-i-na-wozie/

  20 komentarzy do “Czym polski pisarz różni się od pisarza izraelskiego?”

  1. Redaktor Sommer zamierza wytoczyc proces socjologowi Rafalowi P. za to, ze kapus donosil w Izraelu i opublikowal w gazecie Haaretz oszczerstwa przeciw Sommerowi.

  2. Kosciol wybudowany przez ksiedza Borodzicza w Miorach na Bialorusi w stylu polskiego neogotyku stoi i jest caly czas czynny.

    Czy ksiadz Borodzicz, ktory wyjechal do Wloch, znal Mussoliniego?

  3. Istnienie polskich pisarzy nie ma sensu nie tyle z punktu widzenia państwa ile z punktu widzenia ministra kultury i dziedzictwa narodowego czyli obecnie Piotra Glińskiego 😉

  4. Wg oswiadczenia redaktora Sommera Ministerstwo Kultury dofinansowalo jego film o Jedwabnem kwota 80.000 zl oraz wydaje miliardy na filmy antypolskie.

    Redaktor jest teraz atakowany przez srodowiska zydowskie i miejscowych donosicieli z powodu filmu i ksiazki.

  5. Holland ciepło przyjęta w Wenecji

  6. Dzień dobry. Nie mogę się oprzeć i nie zadać przekornego pytania; to są jacyś nieizraelscy pisarze? Chyba w podziemiu, tam, gdzie Klinika Języka. Nie było jeszcze państwa Izrael, a już izraelskie służby realizowały różne zadania związane z Polską i tak się dzieje do dziś, a tak zwani „pisarze” są jednym z tych zadań. W świetle tego są tak samo izraelscy jak p.Ronan, tylko pracują na innym odcinku. Przechodzą inną rekrutację, inne szkolenia, utylizowani tez są inaczej. Było niedawno o tym, czy rozbiory Polski się skończyły czy trwają. Jeśli odpowiemy sobie na to pytanie, będziemy wiedzieli także wszystko o pisarzach.

  7. Rozbiory sie skonczyly, ale dziala w najlepsze pedagogika wstydu, ktora polega na tym, ze jako dziecko musisz sie podzielic ciasteczkiem z kolega, bo inaczej jestes „be” i rodzice cie skarca a jako juz dorosly osobnik musisz sie zdecydowac czy chcesz stracic reke, czy noge.

    No wiec my sie zdecydowalismy w 1944 w rezultacie pedagogiki wstydu, ze stracimy Baczynskiego i Gajcego.

  8. „polski pisarz nie ma dziś żadnych szans na żadnym rynku” – to chyba dotyczy wyłącznie gównonurtowców. Andrzej Pilipiuk twierdzi (wywiad-rzeka „Po drugiej stronie książki” str. 23), że obecnie kilkunastu polskich pisarzy żyje wyłącznie z pisania fantastyki. Która „się nie liczy”. Ale czytelnicy ją kupują, nie potrzeba żadnych dotacji, stypendiów ani państwowych budżetów. Nie wiem, jak to wygląda na świecie szerokim, ale co najmniej 1 Sapkowski tam wyszedł. Być może otworzy drogę kilku innym.

  9. Zgadza sie. Nie mozna sluchac malkontentow ani ludzi, ktorzy sie wstydza.

  10. Poczekajmy na festiwal w Berlinie .Tam będzie dopiero gorąco …

  11. A można napisać fascynującą powieść na temat przygód weneckiego „dyplomaty”

    Alberta Viminy w ówczesnej Europie.

  12. Tymczasem w Karpaczu Czlowiekiem Roku 2023 zostal wlasciwy czlowiek reprezentujacy „cały zespół amerykańskiej misji w Polsce”.

  13. Latwo znalezc materialy do ksiazki. Moglbym to zrobic, ale mi sie nie chce.  Poza tym @Coryllus i tak by mnie nie wydal.

    http://www.europaorientalis.it/uploads/files/1986/1986.14.pdf

    Vimina interesowal sie modą wsrod kozakow. W ogole o co Pani chodzi?

    Poza tym, tutto quello che sai sui cosacchi è sbagliato.

    Potrzebujemy ksiazek zrodlowych, podstawowych, popularyzatorskich, w ktorych wytlumaczy sie tlo polityczne wydarzen i sytuacje calej Europy albo przynajmniej na obszarze od Wloch do Rosji w XVII wieku. Bez podstawowej, ogolnej wiedzy na ten temat nie ruszy sie do przodu.

    Jezeli mowimy o kozakach, to kultura, ludzie i architektura w moim rodzinnym miescie jest dokladnie taka sama, jak 3500-4000 km na wschod. Jestem u siebie 3,5 tys. km na wschod. Nie rozumiem tych sztucznych granic, barier, plotow, sankcji wprowadzonych za namowa jankesow. Po co?…

  14. Proszsz Pani, wystarczy sprawdzic, gdzie, u kogo spal Vimina w Polsce i w innych krajach. Bezposrednia przyczyna upadku RON i rozbiorow byla Wenecja z calkiem prozaicznych powodow. Polska nie miala szans w tej grze, a glupi kozacy jeszcze mniejsze.

  15. Pasozyt i zywiciel znikneli z mapy w tym samym czasie pod koniec XVIII wieku. Kto potem przejal interesy na Morzu Srodziemnym w XIX wieku?

  16. Mozna upraszczac jeszcze bardziej stwierdzajac, ze przyczyna upadku RON byly francuskie perfumy umiejetnie uzywane. I tak dojdziemy do wniosku, ze glowna sprezyna historii sa ludzkie instynkty, czyli odruchy naszego gadziego mozgu. Nawet pieniadze i religia nie maja takiej sily.

  17. Poza tym nic nie mam do Rosjan i moge tez zatanczyc kazaczoka, wiec nadaje sie na agenta na wschodzie. To moze byc fascynujace doswiadczenie.

    https://youtu.be/MpQEumX-NGc?si=pO-zcXaqSYiBQiVl

    https://youtu.be/DY0w8MHLvjQ?si=q4BQ08wuNXa3t0cn

  18. Mogę też walczyć przeciwko Francuzom, jeżeli chcecie

    https://youtu.be/ELI212NgR6M?si=k4u25RKb30tK46Tq

  19. A teraz trochę seksu z żydem dla zainteresowanych: https://youtu.be/cGKjhJVG2Y4?si=llPkRegdFt0N00Rt

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.