sty 092024
 

Uważam, że największą wartością tego portalu jest jego półhermetyczny charakter. To znaczy, że jesteśmy tu wolni i nie ulegamy żadnym ideologicznym, ani propagandowym naciskom. Nawet lekkim, albowiem tematy tu poruszane nie kojarzą się nikomu ze skutecznym wpływem na kogokolwiek. To dobrze, bo tak właśnie powinno być. Najgorsze bowiem co może zrobić publicysta to skorzystać z gotowych wzorców i gotowych mędrców, którzy mu owe schematy pod nos podsuwają. Celem ubogacenia go na różne sposoby. Okay, przechodzimy do konkretów. To znaczy wracamy do pewnych wątków, które tu już były poruszane dawno, dawno temu. Wszystko zaś dlatego, że zajrzałem na stronę Polskiej Szkoły Reportażu.

Pisałem kiedyś o zapomnianej już całkiem książce Egona Erwina Kischa, starego, żydowskiego komunisty z Pragi, pod tytułem „Klasycy dziennikarstwa”. To powinien być podręcznik kontrrewolucjonisty omawiany na wszystkich zajęciach z rozpoznawania metod czerwonej propagandy. Sprawy są tam wyłożone wprost, bez specjalnego krygowania się, a ów tom, dość obszerny mógłby spokojnie nosić tytuł – „Jak kłamać, żeby się nie zorientowali”. I o to mniej więcej chodzi w reportażu. Jak również w całym dziennikarstwie. Zacznijmy od tego, że dziennikarz to taki autor, co chce być bliżej ludzi. I sam ten fakt już czyni go podejrzanym. Zajmuje się on bowiem sprawami czysto ludzkimi, co w praktyce oznacza wskazywane tu wczoraj słabości. Sam Kisch swoją błyskotliwą karierę w służbie komunizmu rozpoczął od powieści, której tytuł w wolnym tłumaczeniu można być przełożyć jako „Pasterz”. No, ale zwykle widnieje ona w spisach pod tytułem „Opiekun dziwek”.

Od tego właśnie się zaczyna. Potem dziennikarz, który już się wprawił w tematyce okołoburdelowej zaczyna pisać o pieniądzach. Tak, jak to bowiem wczoraj ustaliliśmy kariera reporterów zaczyna się od spraw ludziom najbliższych i najbardziej ich interesujących, czyli od seksu i pieniędzy. To są oczywiście kwestie, które zajmują tych jedynie, co nie mają rodziny, majątku, nie potrafią sobie sami ze sobą poradzić lub marzą o czymś, czego w żaden sposób nie potrafią zrealizować. No, ale takich jest większość i to jest właśnie naturalny target lewicy. Na nim lewica buduje swój sukces konstruując narzędzia, które dodają jej powagi – czyli dziennikarstwo na przykład.

Pewnie nie pamiętacie od jakiego to sławnego dziennikarza zaczyna swoje rozważania o klasykach Egon Erwin Kish? Powiem Wam – od Marcina Lutra. To nam w zasadzie porządkuje wszystko i paradygmat „przybliżania się do ludzi” demaskuje ostatecznie. Możemy owo przybliżanie zinterpretować jako kuszenie po prostu. I tym ono w istocie jest. W kolejnych rozdziałach już bez żenady, demaskując samego siebie i swoje intencje, Kisch wskazuje jak łgali ci klasycy dziennikarstwa, czego najlepszym przykładem jest rozdział poświęcony Stanleyowi i poszukiwaniom Livingstone’a. Dziennikarz bowiem i reporter okazuje się być po prostu agentem. I ten aspekt zawodu został najbardziej wyeksponowany i uświęcony w naszych czasach. Nie każdy jednak nadaje się na agenta, niektórzy więc muszą pozostać w obyczajówce. Tacy jak Kącki, na przykład, bo kuszenia nie można przecież zaniedbywać. I tak tworzy się cały kontent pojęć i postaci, które tworzą hierarchię i anty-hierarchię. Ich zaś podstawową zaletą jest to iż są bliżej życia i ludzi. Jak na to reaguje prawica, a raczej jak zareagowała? Bo sprawy dawno już są pozamiatane. Uznała, że należy mieć identyczną hierarchię po swojej stronie, ale podporządkowaną tak zwanym wartościom. W praktyce owe wartości to deklaracje bez pokrycia dotyczące postaw. I w imię tych deklaracji bez pokrycia skonstruowano prawicowe i katolickie dziennikarstwo. I nikt nie zrozumiał, że cel i metoda muszą być dopasowane. Nie można prowadzić ludzi ku zbawieniu bawiąc się w reportera, bo to jest pomysł wywodzący się wprost do Lutra, zagospodarowany przez komunistów. Opisywanie życia poprzez tylko wzloty i porywy szlachetności, w większości będące projekcjami samych zainteresowanych czyni z autorów i ich czytelników ofiary lewicowej propagandy. Przykłady Terlikowskiego i Hołowni są chyba nad wyraz dobrze widoczne czy nie? Potrzeba Wam jeszcze innych? Owa życiowa prawda, czy też prawda polityczna, która ma się przed nami wyłonić kiedy zastosujemy do jej wydobycia metody reporterskie, jest w istocie kłamstwem i antylegendą. Reportaż bowiem, tak, jak rozumieją go w tej całej szkole reportażu, to jakiś strzęp emocji przeznaczony do natychmiastowej konsumpcji przez zdeprawowaną i rozemocjonowaną publiczność. Napisany przez autora lub autorkę dotkniętą ekshibicjonizmem takim zwyczajnym i emocjonalnym, czego dowody dostępne są w sieci. Wkrótce jednak zostaną ukryte albowiem szefostwo GW ogłosiło wczoraj, że zdejmą z łamów tekst Kąckiego. Czyli ukręcą łeb sprawie. I ludzie dalej będą wierzyć w czystość intencji tych, co założyli Polską Szkołę Reportażu.

Kult pracy dziennikarza to nie jest wymysł powojenny, tylko sanacyjny. Stał za tym Wańkowicz, który się w komunie znakomicie odnalazł. Po wojnie zaś w teren, by być bliżej ludzi, ruszyli najwybitniejsi autorzy, robiący potem kariery w PRL. Tacy, jak Nienacki choćby, który zaczął swoją dziennikarską i autorską przygodę od szkalowania oddziałów Stanisława Sojczyńskiego – Warszyca. Z innymi było podobnie. Ludzie ci potem także zajmowali się „przybliżaniem” w innych już formułach. Sami nie przybliżali się do ludzi, ale ludziom coś przybliżali, kulturę na przykład. Szczególnie tę wyższą, albo wiedzę o świecie i polityce, jak Kapuściński. To co tu opisuję i co działa w najlepsze dalej to po prostu różne metody deprawacji i ogłupiania, a także wciągania na służbę. I żeby się od tego uwolnić przede wszystkim trzeba zakwestionować metodę. Tego jednak nikomu nie sposób wytłumaczyć, pewnie dlatego, że dziennikarstwo już dawno przestało być rozumiane jako tylko pisanie. Teraz mamy telewizję i Internet, a to oznacza, że najważniejsza jest prezentacja. Można sobie więc wprost powiedzieć, że  pycha triumfuje. Celem zaś dawno już przestało być pokonanie zła, a stało się nim wykreowanie – tym razem na wizji – identycznych herosów, jakich mają tamci. I z tej pułapki już nie wyjdziemy. Nawet kiedy mamy wyłożone – kawa na ławę – kim jest Terlikowski i Hołownia, dalej będziemy wierzyć w to, że istnieją prawicowi dziennikarze, którzy mają nam coś do powiedzenia, a ich słowa są jak kryształ. Oni też chcą nam coś przybliżać, zapominając całkiem, że tradycja, której są reprezentantami ma inne doświadczenia i metody. Niczego nie przybliża, przeciwnie – oddala. Pokazuje przykłady pracy i poświęcenia ponad siły i mówi – musicie zmierzać w tym kierunku. I to już w zasadzie czyni ją niewidoczną, bo któż by dziś śmiał w ogóle takie treści lansować. No chyba, że trzeba ze szczegółami opisać jakąś makabrę, wtedy tak…Na zasadzie odstraszenia rzecz jasna i wskazania, że proszę – umarł, a żadnej widocznej nagrody nie dostał.

Powróćmy do pytania z tytułu – czym reportaż różni się od reformy rolnej? Dziennikarstwo i reforma rolna to narzędzia z tego samego pakietu. Służą one temu samemu celowi – degradacji, deprawacji i rabunkowi. Nikt tego jednak nie rozumie, bo diabeł przebrany za Henry Mortona Stanleya opowiada każdemu o różnych niezwykłych przygodach, które można przeżyć już to walcząc z bandami leśnymi, już to podróżując po Afryce i obserwując jak się ona zmienia i jak staje się bardziej cywilizowana. Szkoda, że nikt nie chce zapoznać się z mechanizmami, które powodują, że Europa staje się bardziej barbarzyńska…

Powtórzę – trzeba zmienić metodę. Tego jednak nikt nie zrobi, bo musiałby zrezygnować z występów w TV. Takich zaś poświęceń nie można wymagać od ludzi poważnych. Jakby mieli oni bowiem przybliżyć wyborcom program i cele partii, którą reprezentują? Tak się przecież nie da. Ktoś tam coś kiedyś gadał, że trzeba czytać pamiętniki szlachty i żywoty świętych, a także pisać blogi i komentarze do nich – komentarz, jedna z najstarszych form literackich – ale kto by tam słuchał takich bredni. I co jeszcze? Może jakieś spotkania zamknięte organizować? A jak z tego potem wiec ludowy ukręcić? Jak demonstrację dla dobra ludu poprowadzić? Szkoda na to czasu.

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy pomagają mi zbierać pieniądze na mieszkanie dla Saszy i Ani. Mamy już połowę potrzebnej kwoty. Będziemy kontynuować zbiórkę do skutku.

W nagrodę umieszczam tu występ egzaminacyjny Władysławy, siostry Ani, który odbył się jeszcze latem. Władzia idzie na studia magisterskie, a do tego pracuje w chórze cerkiewnym w Dnieprze. I radzi sobie całkiem nieźle.

A tu możecie posłuchać jak śpiewa

https://drive.google.com/file/d/1sDD8WD_WJAGlnZmY2NAA7pfkGTj7Wbqu/view?pli=1

Link do zrzutki jest tutaj

https://zrzutka.pl/shxp6c?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification

  15 komentarzy do “Czym reportaż różni się od reformy rolnej czyli kontent raz jeszcze”

  1. Handschuh to etymologicznie „but na rękę”, co nie znaczy, że tytuł znanej ballady Schillera należy przekładać „But na rękę”, a tym bardziej krótko „But”. Chodzi bowiem o rękawiczkę, nie o obuwie. Tak samo Mädchenhirt to etymologicznie może i „pasterz panienek” lub „pasterz dziewczynek” (a nie po prostu „pasterz”), jednak w czasach Kirscha było to jedno z eufemistycznych określeń sutenera vel alfonsa. „Panienka / dziewczynka” może po polsku, tak samo jak niemieckie „Mädchen”, oznaczać w pewnym kontekście dziwkę, ale profesja sutenera nijak się w naszym języku nie kojarzy z pasterstwem. Dlatego tytuł „Opiekun dziwek” jest w adekwatny, podczas gdy „Pasterz” byłby zupełnie bez sensu.

  2. Wyrzucam stąd pana. Mam nadzieję, że rozumie pan za co

  3. Dzień dobry. Otóż właśnie. Mi jeszcze jeden termin się ciśnie na usta, z tych lubianych przez Pana. Mianowicie naśladownictwo bez zrozumienia. To jeden z większych grzechów tych naszych samozwańczych przewodników narodu, którzy – dla mnie z zupełnie niskich pobudek – walczą o ten nasz „rząd dusz”, nie rozumiejąc co to znaczy dusza i co można jej zrobić – z głupoty albo ze złej woli. No ale właśnie dlatego – że katolikami są oni tylko deklaratywnie – nie są oni – jak mówi efektowne powiedzonko – częścią rozwiązania, a jedynie częścią problemu. Ja się mogę wymądrzać, ale sam nie wynalazłem dobrego sposobu poradzenia sobie z tą hałastrą, przychodzi mi do głowy jedynie bojkot, no ale ja w młodości widziałem telewizory na parapetach, więc mi łatwiej. Każdy kij jednak ma dwa końce, człowiek musi bowiem się troszczyć o dostęp do informacji, prawdziwej rzecz jasna, do której dostęp jest utrudniony, sposoby mamy jakie mamy, innych nie ma, więc musimy z nich korzystać. Ważne, żeby ktoś od czasu do czasu zwrócił nam uwagę na zwykłą złą wolę ludzi którzy nimi rządzą, żebyśmy nie daj Bóg nie dali się wziąć na jakiś lep. Pan to robi i w tym Pańska wielka zasługa.

  4. I będziemy tak czynić dalej. To naśladowanie bez zrozumienia można jeszcze połączyć z myśleniem epizodami. Im się zdaje, że powtarzanie jakichś epizodów widocznych w sławnych filmach lub przedstawieniach, albo tylko opowiadanie o nich to jakaś metoda.

  5. Dorzuciłbym do tego jeszcze biografie współczesnych polityków, artystów i ogólnie różnych „wybitnych” ludzi pisane w formacie „w rozmowie z…”  w kontrze do pamiętników szlachty.Te „rozmowy z” to już patologia do potęgi skupiająca wszystkie wyżej opisane metody deprawacji czytelnika.

  6. I konieczne skupienie na własnych duchowych przeżyciach

  7. Zafascynowany Kischem Stanisław Brodski był investment Agnieszki Holland. Jaką to mała planeta.

  8. oJCZYMEM Holland.

  9. Pamiętam, ze według Kischa dobry reportaż to nie ten w którym pies pogryzł człowieka, tylko taki który opisuje jak człowiek pogryzł psa 😉

  10. Jak Iwaszkiewicz napisał pamiętnik i skupił się nie tylko na duchowych przeżyciach, to celę Konrada w Wilnie zlikwidowali.

  11. Moze stad tytul patologicznego filmu bodaj zrobionego w Belgii, gdzie naturalistycznie prowadzona kamera i na czarno-bialo towarzyszy grupie psychopatow dokonujacych ochydnych morderstw – to sie nazywalo wlasnie „Czlowiek pogryzl psa”.

  12. Nikt już nikogo nie chce gryźć.

    Zaskoczeni, poddają się bez walki…

  13. Reportaże prosto z piekła. Nasi to detaliści.

  14. jak ten od kopania i drugi równego rytmu …

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.