maj 222020
 

Tym, że u nas nikt nie zajmuje się pozyskiwaniem ekscytujących informacji na tematy obyczajowe, a także tym, że najważniejszą jakością przez nas kolportowaną jest możliwość polemiki na różne tematy. To jest w mojej ocenie sprawa poważna, dla której warto poświęcić wiele, dlatego nie mogę spokojnie patrzeć na sugestie niektórych kolegów, odmawiających nam prawa do wymiany poglądów z obecną ekipą rządzącą. Ekipą, od której wymagamy przede wszystkim skuteczności i jednoznacznego określenia się, po czyjej stronie stoi.

Podkreślę – możliwość uprawiania autentycznej polemiki jest najważniejsza. Jeśli ktoś tego nie rozumie, spróbuję wyjaśnić, a jeśli nadal nie zrozumie, to sam jest sobie winien.

W świecie mediów elektronicznych, publicznych i prywatnych, autentyczna polemika nie istnieje, albowiem media to machina propagandowa i dystrybucyjna. Wszelkie więc polemiki jakie się tam pojawiają muszą być sformatowane, a ludzie którzy je prowadzą nie są ludźmi, ale produktami sprzedającymi inne produkty. Miejsca takie jak to, w którym wszyscy piszemy, dają zaś ludziom rzadką możliwość wypowiedzenia swojego zdania. I nawet jeśli to zdanie nie jest szczególnie przychylne ekipie rządzącej obecnie powinno być wypowiedziane, albowiem nie zebraliśmy się tu po to, by uprawiać polityczne kulty. I nie po to, bynajmniej, by udawać publiczność na meczu między naszymi a onymi. Bo każdy mecz się kiedyś kończy i można iść do domu. Nas zaś nikt z tego stadionu nie wypuści.

Wracajmy do produktów medialnych. Jak wszystkie produkty mogą być one dobre i złe. W polskich mediach mamy w zasadzie same złe. Ekscytowanie się więc produktami i oczekiwanie, że wniosą one coś dobrego w nasze życie, jeśli za ich pomocą poruszone zostaną jakieś ważne czy rzekomo ważne kwestie, to jest zachowanie mocno niedojrzałe i nieadekwatne do profilu tego portalu. Komuś może się wydawać dziwne, że ja to piszę, ale uważam, że najgorsza awantura tutaj jest lepsza niż uładzony chór głosów, nawet bardzo ironicznych.

Teraz omówmy kilka produktów medialnych oraz sposoby ich zastosowania. Sylwester Latkowski jest bardzo słabym produktem medialnym. To jest ktoś, kto przypomina konsystencją zeszklony, kiszony ogórek, a sprzedawany jest jako dojrzała brzoskwinia. W dodatku sprzedaje się go w obszarze treści drażliwych i wrażliwych, które wywołują duże emocje. W tle zaś mają, tak ukochane przez wszystkich manipulatorów, dobro nieletnich. Postawmy ważne pytanie – czy dzięki działalności Sylwestra Latkowskiego, bezpieczeństwo nieletnich zagrożonych wykorzystywaniem seksualnym się poprawiło? Podejrzewam, że nie. Poprawiły się za to humory niektórych pedofilów, którzy mają teraz dobry argument do tego, by wykazać się swoją wrażliwością, niewinnością, współczuciem i oburzeniem na tego durnia Latkowskiego, który zachował się skrajnie nieprofesjonalnie, jeśli wziąć pod uwagę standardy medialne, nawet te obowiązujące w Polsce. Nieprofesjonalnie to znaczy nieskutecznie. Teraz kolejna kwestia – czy ktoś wierzy w to, że media mogą załatwić, choć na parę lat problem pedofilii? Oczywiście, że nie bo od tego jest prokuratura. Nie wiem, jak to tam jest teraz, ale kiedy byłem dziennikarzem w lokalnym tygodniku nie było w prokuraturze komputerów. Tak więc wszystkie ruchy medialne wokół pedofilii są czystą, nasączoną emocjami propagandą. To jest polityczny spór oszustów, którzy chcą zbudować na tym swoje kariery. Jeśli się komuś wydaje, że to taki mecz, w którym „albo my wygramy, albo oni”, jak mówią słowa starej piosenki, powinien się trochę zastanowić o czym mówi. I modlić się gorąco do Pana Boga, by nigdy nie musiał w żadnej sprawie stawiać się w prokuraturze.

Powtórzę jeszcze raz – z ciężkimi przestępstwami nie walczy się w mediach, tylko na ulicach i w lokalach, gdzie one się odbywają, a także w sądzie. Ludźmi do tego celu przeznaczonymi są oficerowie śledczy, komisarze polityczni w bardzo ciężkich przypadkach oraz prokuratorzy. I nie mówicie mi teraz, że wszyscy oni są skorumpowani, a bez zwycięstwa PiS nie uda się zreformować aparatu sprawiedliwości, a tego zwycięstwa nie będzie bez Latkowskiego. To są brednie. Za pomocą oskarżeń o pedofilię atakuje się Kościół, a nie PiS, rząd PiS i media które go obsługują powinny przede wszystkim zadbać o wiarygodność demonstrowanych intencji. Tego się nie da zrobić za pomocą Latkowskiego, bo jest on skrajnie niewiarygodny. Nie można, w obronie dzieci posługiwać się kimś takim jak Latkowski. Nie ważne czy on rzeczywiście siedział za wymuszenia rozbójnicze, czy tylko to sobie spreparował razem z kolegami. Do takich spraw powinni podejść ludzie, którzy pracują przy wykrywaniu przestępstw i nadają się do tego, by zrobić z nich produkty medialne. Ludzie, którzy pracują w organach ścigania, a jednocześnie mogą i nie boją się, stać się twarzami kampanii anty pedofilskiej. To jest właściwa droga.

Powróćmy do polemik. Fingowanie ich i formatowanie to nowa forma cenzury. To jest oczywiste i intuicyjnie rozumie to każdy cwaniak, który stara się o pracę w mediach. Rozumieją to także wszyscy, którzy z mediów publicznych zrobili swój rodzinny biznes, podzielony na sektory i zarządzany w myśl zasad, które nam, biednym widzom wydają się co najmniej dziwaczne. Nie można więc, w Szkole Nawigatorów, nawet stawiać kwestii – polemizować czy nie – albowiem jest to negowanie jakości najważniejszej. Od słów krytyki, które padną tutaj nic się rządowi PiS nie stanie. Z powodu uniemożliwienia wymiany myśli, na pewno ucierpi ten portal.

Teraz pora na wspomnienie o innych, słabych produktach medialnych, którymi próbuje się nakładać cenzurę na treści istotne, nazywając to dyskusją publiczną. Wczoraj Terlikowski, który niebawem zacznie pouczać samych Marsjan w zakresie eksploatacji ich planety, powiedział, że pedofilia nie może być kijem, którym okłada się politycznego przeciwnika. Od razu też pojawiły się pod jego wypowiedzią komentarze pochwalne. To mi przypomina miejsce, gdzie ćwiczono wszystkie poza policyjne metody nakładania cenzury. Chodzi mi o pracownie języka polskiego w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych, bo tam się to szkolenie w zakresie zamordyzmu zaczynało. Schemat był taki. Najpierw pani polonistka stawiała całkiem fikcyjny problem, który z istoty nie mógł znaleźć rozwiązania, bo przesłanki były fałszywe. Potem dwóch największych mądrali dyskutowało ze sobą, kto jest winien zaistniałej w lekturze, dramatycznej sytuacji, a na koniec wstawał jeden – taki arbiter – i mówił, że to społeczeństwo jest winne. No i pani się uśmiechała i każdy z nich dostawał piątkę. Dziś ten sam schemat jest ćwiczony w mediach. Oni nawet wszyscy tak wyglądają, jak najmądrzejsi w całej szkole idioci, którzy przychodzą na każdą szkolną akademię z aksamitką zawiązaną pod szyją. Swoje kwestie wyklepują pod sznurek, a potem odbierają nagrody. I to dotyczy każdego – Latkowskiego udającego przestępcę, Terlikowskiego udającego ojca rodziny, Rożka udającego zapalonego naukowca, który bada różne problemy i Radka Kotarskiego, rzekomo zafascynowanego historią i działaniem ludzkiego mózgu. To są produkty systemu nauczania, który wszyscy znamy. To są mężczyźni, których status społeczny został zatwierdzony przez stare ciotki płci obojga, zarządzające ich klanami. I zmienić tego nie można. Nie mówcie mi jednak, że przez nich można cokolwiek załatwić, albo cokolwiek omówić w zakresach, które określamy tu jako istotne. To się nie uda. Dlatego też Szkoła Nawigatorów powinna funkcjonować w innych zakresach, a działalność wymienionych osób nie może być omawiana w kategoriach skuteczności, bo oni nie do tego służą. Jeśli zaś rząd PiS chce walczyć z pedofilią musi mieć w zanadrzu ekipę śledczą, a na froncie policjanta, którym nie może być z całą pewnością Dariusz Loranty. Musi to być ktoś wiarygodny i nieskazitelny jak David Attenborough propagujący wiedzę i przyrodzie, ktoś absolutnie przekonany o słuszności swoich działań i ktoś bardzo oddalony od kryteriów atrakcyjności tak wizualnej, jak intelektualnej reprezentowanych przez panów tutaj wspomnianych. Wykreowanie kogoś takiego zależy od szczęścia, albo do uporczywej pracy fachowców PR, no i oczywiście od zgody i porozumień pomiędzy urzędnikami sprawującymi władzę w różnych ministerstwach. Pokładanie jakiejkolwiek nadziei w Latkowskim to coś absolutnie nie do przyjęcia.

Ktoś zapyta – a co dziś będziesz bracie sprzedawał? A nic. Powiem tylko, że książka o św. Andrzeju się skończyła, zaraz skończy się książka o św. Stanisławie, a potem Cristiada i ksiądz Tokarzewski. No, a potem zaczną się pytania i listy – a kiedy wznowienie. Nie będzie wznowienia, bo za pomocą wznowień nie prowadzi się polityki wydawniczej. Dziś też mnie nie będzie, a więc bawcie się dobrze.

  9 komentarzy do “Czym Szkoła Nawigatorów różni się od mediów publicznych?”

  1. Naszemu Gospodarzowi wielkie dzięki za książeczkę o św. Andrzeju!

    Cała rodzina przeczytała, a nastoletnia młodzież czeka na … ekranizację !!!!

  2. Sekielski pluje na duchownych KK a Latkowski na kaznodziei sekty TVN-u. Bezpieczeństwo dzieci jest całkiem nieistotne w tym filmowym opluwaniu  ☺

  3. na SN do tekstu E.Rembikowskiej, BTWSelena napisała, że oby nas uratowano przed zniszczeniem, exodusem, że nawet nie zależy to od nas , tylko od poukładanych w świecie interesów. Banksterka (Kto?..,Kogo…?) gdzieś  tam sobie karty sobie rozdaje…

    Jeśli się załapiemy jako podmiot czyichś interesów to będziemy trwać, a te podpuchy Latkowski – Sekielski – Terlikowski to gównoburze.

  4. Off top. Unia horodelska – zawarta 2 października 1413 w Horodle pomiędzy Polską a Litwą. (…) W wyniku unii do polskich rodów herbowych przyjęto 47 rodów bojarskich wyznania rzymskokatolickiego. Na Litwę przeniesione zostały herby: m.in.  Trzaska https://pl.wikipedia.org/wiki/Trzaska_%28herb_szlachecki%29  Znani herbowi : Rafał Trzaskowski https://pl.wikipedia.org/wiki/Rafa%C5%82_Trzaskowski  jeśli wierzyć wikipedii i heroldii https://pl.wikipedia.org/wiki/Heroldia  I jeszcze off top off topu „”Pełna lista herbownych nie jest dziś możliwa do odtworzenia, także ze względu na zniszczenie i zaginięcie wielu akt i dokumentów w czasie II wojny światowej (m.in. w czasie powstania warszawskiego w 1944 spłonęło ponad 90% zasobu Archiwum Głównego w Warszawie, gdzie przechowywana była większość dokumentów staropolskich).”

  5. Rafał Trzaskowski herbu kozy ☺

  6. no właśnie tak rozmawialiśmy ze znajomymi o paleniu archiwów, one płoną tylko na naszym terenie czy szerzej? Bo I WŚ to chyba palenie po miastach i dworach archiwów mieszkańców d. Wielkiego księstwa Litewskiego (vide opisy w „Pożodze”), czy opisy przebiegu innych kampanii bolszewickich, wszystko podpalano, ktoś dał rozkaz do podpałki. W „zdarzeniach II W Ś”  (eufemizm),   robota Einsatzkommando i Armii Czerwonej szła w tym samym kierunku , choć każda armia miała jak wiemy,  inne uzasadnienie. Jedna szykowała sobie lebensraum na 1000 lat i miała budować nowe już swoje  archiwa, a druga miała budować nowy ustrój na całym świecie. Obie armie dopalając archiwa naszych Kresów, oraz dopuszczając do spalenia Warszawy i dewastacji ziem polskich miały za cel podstawowy (jak pisze Szarru -kin ) zniszczenie zasobu archiwów  staropolskich (a być może przewiezienie w inne miejsce?) Dużo spłonęło, to tak wygląda jakby było „zamówienie” na tereny I RP.

  7. Unia w Horodle w ramach „kolonizacji” dokonywanej przez Polskę  obwieszczana światu np przez Tokarczuk i jej wyznawców. A w praktyce odwrotność kolonizacji czyli upodmiotowienie, zrównanie partnerów współpracy.

    Może gdzieś też przyczynek do upadku Rzeczpospolitej . Bo kto wie czy polityka bezwzględnej siły, kolonizacja i wyrżnięcie nie jest skuteczniejszym fundamentem.

    I jeszcze jedno – gwiazda Karoń w jednej z pogadanek też użył pojęcia „jakaś kolonizacja kresów” zaliczając minusa.

    Ale jeszcze większą wpadę zaliczył Michalkiewicz, mówiąc, że reforma rolna i likwidacja szlachty „nie była do końca dobra”…

  8. „jakaś kolonizacja”  i „reforma rolna nie do końca dobra”  – tak, nie chcący użyte eufemizmy bez znaczenia a nawet „bon moty” –  jak ja ich k… nienawidzę.

    IPN miał ze dwa – trzy lata temu wystawę o ziemiaństwie podlaskim , ziemiaństwie ziemi augustowskiej (nie pamiętam tytułu wystawy) ileż tam było informacji,   foto, a dalej z ziem Kresów są info  już tylko w archiwach rodzinnych po 2 – 3 fotografie ze zdewastowanego dworu , właściciele w najlepszym razie wyrzuceni ze swojego mienia, mienie spalone a ich ziemia zamieniona we wspólne uprawianie chyba na wzór kibucu

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.