sty 212014
 

Tekst ten miał się początkowo nazywać „Strategiczne błędy prawicowej publicystyki”, ale pomyślałem, że to słaby tytuł i raczej nieprecyzyjny. Prawicowa publicystyka nie popełnia bowiem błędów strategicznych. Nie może ich popełniać, albowiem czynności takie to przywilej bytów, które są traktowane podmiotowo, czyli takich, których władza i wpływy pochodzą z uzurpacji, a nie z mianowania. Tego zaś w żaden sposób o prawicowej publicystyce powiedzieć nie można. W obszarze penetrowanym przez prawicowych publicystów role są rozpisane, każdy wie gdzie ma stać i co mówić, a budżety, nawet jeśli są realizowane z pewnymi opóźnieniami, to jednak w końcu pojawiają się tam gdzie trzeba. Nie może być więc mowy o błędach strategicznych, bo nie ma strategii. Nie na tym poziomie. To oni są częścią strategii i mogą ją jedynie realizować w sposób mniej lub bardziej zgodny z instrukcjami. Jeśli zaś coś schrzanią to będzie to wynikało z głupoty, lenistwa albo nieumiejętności słuchania lub też czytania ze zrozumieniem.
Dokładnie widać to po reakcji Igora Janke na posunięcia Viktora Orbana. Otóż nasz gospodarz napisał kiedyś książkę o węgierskim premierze, książkę słabą, roszczeniową i mającą wszelkie cechy roboty na zlecenie. Można oczywiście spekulować kto zlecił Igorowi Janke tę robotę, ale nie trzeba. Panowie, bowiem z wydawnictwa „Demart”, z którymi miałem nieprzyjemność się zetknąć, twierdzili, że to oni stoją za wszystkim. Być może tak jest w rzeczywistości, a być może tylko im się zdaje, bo też chcieliby podejmować strategiczne decyzje, a nie mogą. W każdym razie robota była zlecona, a celem był sukces. Ja nie chcę tutaj dywagować w tej akurat chwili, co wydawca rozumie pod pojęciem sukces, ale próba wciskania książki o „Orbanie” użytkownikom salonu świadczyć może, że sukces tej publikacji był umiarkowany. Ponieważ jednak sukces jest jak kij i ma dwa końce, pozostawmy ten koniec rynkowy w spokoju i zajmijmy się końcem drugim, nazwijmy go emocjonalno-prestiżowym. Ponieważ ja czytałem wszystkie teksty Igora Janke dotyczące Węgier i Gruzji, śmiało rzec mogę, że prestiż i emocje z nim związane to jest coś, co naszego gospodarza napędza mocno. A nie dość, że napędza to jeszcze oślepia w sposób nie pozwalający na realną ocenę sytuacji. Kiedy bowiem Igor Janke pisał swoją książkę o Orbanie, kiedy redaktor Sakiewicz organizował wycieczki do Budapesztu, gdzie występował publicznie kreując się na męża stanu, Jerzy Targalski, w niezależna.pl najspokojniej w świecie pisał, że za Orbanem stoi Putin. I ja mam teraz pytanie do Igora Janke i redaktora Sakiewicza? Nie czytaliście Targalskiego? A jeśli czytaliście to co? Nie wierzyliście w to co mówi? Traktowaliście go jak durnia?
Ja się nie dziwię Tomaszowi Sakiewiczowi, bo on jest człowiekiem dającym się łatwo ponieść powierzchownym emocjom, ale z Igorem Janke jest inaczej. Igor Janke próbuje posługiwać się mózgiem, a to stawia przed nim różne wyzwania i poddaje go wymaganiom, którym Sakiewiczowi nikt głowy zawracał nie będzie z przyczyn aż nadto widocznych.
Mamy więc ten cały Instytut Wolności, którego szefem jest nasz gospodarz, jego misja jest jakoś tam określona poprzez słowo „wolność” między innym, a także poprzez słowo „demokracja” i jeszcze słowo „rozwój” jak przypuszczam i kilka innych słów mniej już istotnych. Szefowie tego instytutu, w tym Igor Janke ulegają poważnym złudzeniom, z których największym i najbardziej ambarasującym jest złudzenie wolności i samodzielności. Jednak my, wychowani w pokrętnej logice późnego PRL i III RP, wiemy, że jak coś się nazywa „wolności”, to zapewne z wolnością nic wspólnego nie ma. No, ale tym z samego środka instytutu najtrudniej uwierzyć w to, że nie ma. Oni wierzą, że ma. I wierzą też w to, że prezydent Gruzji został wybrany demokratycznie, a prezydent Węgier, jak się już postawi Brukseli i ugra swoje będzie realizował politykę demokratyzacji i szerzył wolność gdzie się da. A nawet jeśli ktoś w nich tę wiarę złamie i uczyni z Gawina i Jankego, jednym brutalnym gestem zgwałcone dziewice, to zawsze będą mieli koło ratunkowe. Zawsze będą mogli powiedzieć: to nic, musimy zachowywać pozory, dla tych durniów z salonuy24, którzy niczego nie rozumieją. Tak mogłoby być, ale nie jest. I Igor Janke przyznał się do tego wprost. On został przez Obrana uwiedziony i porzucony. A to świadczy, że Igor Janke wierzył w misję swojego instytutu i wierzył też w demokrację oraz wolność. I to jest proszę Was straszne.
Pamiętam spotkanie w Hybrydach, którego gościem był Jerzy Robert Nowak i jego kolega z Węgier. Prowadziła je Anita Czerwińska. Spotkanie dotyczyło sytuacji na Węgrzech i odbyło się w samym środku ambarasu medialnego zatytułowanego „Budapeszt w Warszawie”. Kiedy słuchałem co oni mówią, pomyślałem, że Jerzy Robert Nowak musi być specjalnym ulubieńcem Adama Michnika, musi być wręcz przezeń hołubiony, bo trudno o łatwiejszy cel na prawicy, niż człowiek tak powierzchowny i skupiony na sobie, a jeszcze do tego przekonany o własnej racji i występujący w Radio Maryja jako ekspert. To jest cel idealny. I Michnik nigdy nie pozwoli na to, by Jerzemu Robertowi włos spadł z głowy. Ponieważ był to taki moment, kiedy ja również wierzyłem w to, że Węgry się podniosą, a do tego jeszcze wydawało mi się, że przywrócą królestwo, bo korona jest w parlamencie, wstałem i zapytałem o to wprost – kiedy przywrócicie królestwo. Pytanie skierowane było do Węgra, który tak się przestraszył, że o mało nie wszedł pod krzesło. Republika – wołał – na Węgrzech będzie republika! Jerzy Robert Nowak zaś powiedział mi, że jestem w wielkim błędzie sugerując, że na Węgrzech może reaktywować się monarchia, a to z tego względu, że Węgrom monarchia kojarzy się z Habsburgami. Sala zaś zaczęła się ze mnie śmiać, bo przecież wypowiedział się ekspert z RM i zgasił mnie od razu. Fakt iż na Węgrzech rządziło 5 albo 6 dynastii i zawsze można się do którejś odwołać, pomijając Habsburgów nie zrobił na nikim wrażenia. Nie mógł zrobić, po sala pełna była politycznych realistów wierzących w ekspertyzy autorytetów. Podobnie jak Igor Janke, który też jest politycznym realistą i wierzył do niedawna w to, że Orban o własnych siłach, przy pomocy Sakiewicza przemawiającego z trybuny rozprawi się z bankami, które gnębią jego kraj.
No więc ja dalej będę się upierał, że nie ma dla Węgier innej drogi niż monarchia i wynika to wprost z historii tego kraju. Myślę, że Orban to wie i warto było by zapytać go co myśli o monarchii, co myśli o Trianon i co myśli o przyłączeniu Siedmiogrodu do reaktywowanej korony św. Stefana. Zakładamy bowiem, że Viktor Orban jest politykiem poważnym, to znaczy takim, który myśli o przyszłości swojego kraju. Nie możemy poczynić innych założeń, bo jego umowa z Rosją świadczy o poważnych zamiarach. To znaczy jakich? Węgrzy nie mają innego wyjścia jak tylko zanegować granice wyznaczone w Europie środkowej po I wojnie światowej. Orban o tym wie, ale teraz tego głośno nie powie, być może nie powie tego nigdy, a kwestią tą zajmie się jego następca. Jeśli Węgrzy tego nie zrobią, znikną i żadne strategiczne partnerstwa z Rosją nic im nie pomogą. To strategiczne partnerstwo, te pieniądze, które dostali od Putina posłużą do tego, by z Węgier zrobić kraj najnowocześniejszy w regionie i najlepiej uzbrojony. Węgrzy chcą być tym, czym była w XVI wieku Szwajcaria. I fakt, że nie ma na Węgrzech gór, niczego nie zmienia. Węgrzy strzec będą szlaków na Bałkany, tak jak Szwajcarzy strzegli szlaków do Italii i będą pobierać za to wynagrodzenie w pieniądzu i w naturze. Pytanie istotne z naszego punktu widzenia brzmi: przeciwko komu będą to robić. Tym moim zdaniem powinien zająć się autor kolejnej książki o Viktorze Orbanie, która musi być napisana w sposób nieco bardziej dojrzały niż książka Igora Janke.
Czy Orban zbliżając się do Rosji coś ryzykuje? Moim zdaniem nic. Zostańmy i my na chwilę politycznymi realistami, zapomnijmy o koronie św. Stefana i pomyślmy i historycznym doświadczeniu Węgrów w czasie ostatnich 500 lat. Kluczową datą dla tego kraju będzie rok 1552, odsunięcie się Siedmiogrodu i panów węgierskich od katolicyzmu, co oznaczało na płaszczyźnie politycznej poddanie się pod władzę banków i dworów obcych z zachowaniem pozornego, opłacanego pieniądzem uzależnienia od sułtana. W praktyce zaś oznaczało to, że Węgrzy stały się krajem, z którego pobiera się najemnika na różne wojny i umieszcza się tam agentury, mające za cel destabilizację sytuacji w Europie Środkowej. I tak będzie również tym razem. Teraz Węgry nie podporządkowały się bankom, ale Putinowi, zachowały pozorną opłacaną pieniądzem zależność od Brukseli, a na ich terenie Rosja, Turcy i każdy kto chce prowadzić będzie działania mające za cel destabilizację sytuacji w Europie środkowej. I tylu znajdzie się przy tym stoliku graczy, że Orban nie nadąży z liczeniem pieniędzy. Nic mu nie grozi, nie zabiją go, nie ma żadnego ryzyka. Jeśli ktokolwiek powinien uważać to tylko i wyłącznie Polska. I to nie ze względu na obecność rosyjskich pieniędzy na Węgrzech, ale ze względu na obecność w kraju ludzi takich ja Igor Janke i Tomasz Sakiewicz. Ze względu na obecność życzeniowej myśli politycznej i folkloru, który nie odnosi się do faktów, do politycznej tradycji i celów, a także do pieniędzy, ale buduje swoją misję wokół całkowicie fałszywego i ambarasującego hasła „Polak, Węgier dwa bratanki”. I oczywiste jest, że jak ktoś zacznie wypisywać pod tym tekstem komentarze, że nie, że on był na Węgrzech pił palinkę i jadł kiełbasę z papryką i było super i bariera językowa wcale mu nie przeszkadzała, to rzecz jasna wyleci z bloga.
Cieszmy się, że nasz gospodarz nie napisał książki o prezydencie Gruzji, bo mogłoby być jeszcze ciekawiej. Mogłoby się okazać, że nie tylko Orban siedzi w kieszeni u Putina, ale także on sam – Igor Janke.
Proszą Państwa, na naszych oczach wypalają się pewne złudzenia, znika mgiełka i pojawiają się kontury tego, co z grubsza można uznać za rzeczywistość. Jeśli Unia przegra na Ukrainie będzie musiała siąść do negocjacji z Rosją i Bóg jeden raczy wiedzieć z kim jeszcze, bo przecież nie znamy treści wszystkich dokumentów podpisywanych w kuluarach przez Viktora Orbana. W czasie tych negocjacji, Węgrzy robić będą minę sfinksa, który zadaje zagadki, Ukraina, gładko przejdzie pod zarząd Kremla, łącznie z banderowcami, którzy łasi są na etaty i przywileje, a Polska stanie się nie dość, że celem polityki wszystkich dookoła, nawet tych najmniejszych, to jeszcze narzędziem w rękach banków. I zobaczymy co wtedy zrobi Igor Janke i Tomasz Sakiewicz. Jakie szaliki założą i co będą nucić pod nosem. Obstawiam, że zacznie się od zorganizowania wielkiego benefisu, jestem bowiem pewien, że równanie, które zaprezentowałem w tytule jest dobre i prawdziwe. Ambaras + dysonans = benefis. I nie chce być inaczej.

Na stronie www.coryllus.pl mamy już cztery portrety bohaterów naszego komiksu o bitwie pod Mohaczem. Można tam także kupić poradnik „100 smakołyków dla alergików” autorstwa Patrycji Wnorowskiej, żony naszego kolegi Juliusza. No i oczywiście inne książki i kwartalniki. Jeśli zaś ktoś nie lubi kupować przez internet może wybrać się do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, do księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie, albo do księgarni wojskowej w Łodzi przy Tuwima 33, lub do księgarni „Latarnik” w Częstochowie przy Łódzkiej 8.
4 lutego zaś, w Gdańsku, w Manhattanie odbędzie się mój wieczór autorski. Początek o godzinie 17.00.

  30 komentarzy do “Dysonans + ambaras = benefis. Igorowi Janke”

  1. Byłem na Węgrzech i odkryłem tam, że świat (kula ziemska) się kręci. Dlatego nie dziwię się, że dla @Coryllusa świat kręci się dookoła Węgier 😉

  2. Dla mnie? Dla nas wszystkich.

  3. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić sojusz banderowsko-moskiewski…cały majdan jest pod hasłem „J…t’ kacapju”.

  4. A sojusz Orbana z Putinem łatwo sobie wyobraziłeś?

  5. ten Nowak z radia Maryja ma ciekawą przeszłość za peerelu na Węgrzech … coś mu się nie podobał siedzący w ambasadzie USA kardynał MITSZENDY ( wiem ze źle napisałam nazwisko , fonetycznie ) nie mam czasu szukać

    ze dwa dnie temu dopisałam pod którymś blogiem cos … o Smoleńsku i Gapolu …… już o północy .. nie chce mi się przepisywać bo muszę leciec….

  6. aaa , pod tekstem o 12 apostołach

  7. Prawdę mówiąc nie, ale nie sądzę by na Węgrzech beneficjenci Moskwy znaleźli się w lesie związani drutem kolczastym i z wyłupionymi oczyma,a na Ukrainie to możliwe.

  8. W stosunku do Węgier mamy o tyle przechlapaną sytuację , że mamy na karku żydostwo z namaszczenia Stalina , plus żydowskich lichwiarzy z zachodu .

  9. Sojusz Orbana z Putinem… To realizm czystej wody. Węgry, kraj mały i sponiewierany przez historię bardziej niż Polska, musi złapać swoją falę i próbować utrzymać się na jej grzbiecie. A to oznacza, że nie może sobie pozwolić by utonąć w UE, czyli podporządkować się Niemcom bez reszty. Szuka więc innego punktu oparcia — Polska stwarzała złudzenie dla takiej nadziei, ale najwyżej do Smoleńska, potem czar prysł, choć po prawdzie i przed Smoleńskiem trzeba było wielkiej naiwności, by dać mu się oczarować. Turcja oczywiście jeszcze nie wchodzi w grę, nie ten etap. Może kiedyś. Pozostaje Rosja, stosunkowo obecnie bezpieczna z punktu widzenia Orbana, bo zajęta konsumpcją Ukrainy i Polski. Zależy jej na rurze, a Węgrom na inwestycjach. No i na argumentach w dyskusji z Niemcami i Brukselą. Więc nic tu nie ma do rzeczy to, że połowa Węgrów nienawidzi Rosjan bardziej niż ta połowa Polaków, która ich nienawidzi, a druga połowa boi się Rosjan nie mniej niż nasi lewacy. Orban usiłuje przeprowadzić Węgry wąziutką ścieżką między przepaściami, bez pewności, że ta ścieżka w ogóle tam jest. Ale przynajmniej próbuje. A w Budapeszcie faktycznie, byłem, piłem jakieś straszliwe cholerstwo po którym na dłuższą chwilę traci się zdolność widzenia, ale nie wiem, czy to się liczy, bo to był napitek od wesołych Węgrów ze Słowacji, którzy specjalnie pojawili się tam na święto narodowe. Zrozumieć ich mowy za cholerę się nie dało, ale muszę przyznać, że trudno było nie zrozumieć niektórych gestów gapiów obserwujących pochód, w którym szliśmy ulicami miasta. Takich jak ten, gdy ludzie wychodzili z tłumu, by ucałować polską flagę. Nie wiem, o czym to świadczy, może o naiwności prostych ludzi wobec bezdusznej polityki, może o jakimś rozpaczliwym poczuciu osamotnienia i wdzięczności za próbę pocieszenia, ale niewiele rzeczy w minionej pięciolatce ujęło mnie tak za serce. I dzięki temu nie miało znaczenia to, że budapeszteński taksówkarz bezczelnie oszukał nas przy rozliczaniu kursu, ani dość niefrasobliwa organizacja imprezy, czy nieco spartańskie warunki podróżny i noclegu.

  10. Rosja niczego nie konsumuje, gdyby konsumowała, nie ukazywałyby się w Polsce takie książki jak „Resortowe dzieci”.

  11. to ile tego tokaja poszło ? 🙂

  12. @coryllus…………. trochę niższego rzędu strategia , ale bliższa ciału koszula ……… Na stronie radiokrakow.pl …… jest dziś informacja , wywiad i zdjęcia Hali EXPO ….. otwarcie w maju …. tam się przeniosą targi książki .

    informacja na lewym marginesie strony .. taki ,, telewizorek ,,, z kilkoma zmieniającymi się tematami

  13. Tokaj był konsumowany w Tokaju rzecz jasna. Winiarnia znajdowała się w byłej kopalni złota, @Coryllus potwierdzi, że złoto tam wydobywano w dawnych czasach, na głębokości stu metrów. Beczek było tyle co butelek w monopolowym. Ale efekt był dopiero po wyjściu na powierzchnię! Eksperyment można powtórzyć w mieście z jakimś wysokościowcem 😉

  14. >> Rosja niczego nie konsumuje, gdyby konsumowała, nie ukazywałyby się w Polsce takie książki jak
    >> „Resortowe dzieci”

    ;*)

  15. Byli, żyli krewni, którzy wojnę spędzili w obozie jenieckim w Kadarkut na Węgrzech. W ich opinii tubylcy to po prostu życzliwi, zwyczajni, mili ludzie, ale o ile pamiętam nie katolicy. Część polskich żołnierzy została na Węgrzech żeniąc się z dziewczynami węgierskimi, tam kończyli studia.
    A co do tekstu, to cierpliwie czekam na jakieś optymistyczniejsze Coryllusowe przemyślenia, bo dotychczasowe stosowane przez niego zdzieranie zasłony z „prawd w naszych głowach utrwalonych” doprowadza mnie do bezradności.

  16. ja miałam 30 lat temu taki efekt po tokaju że niech Bóg broni ,, ale kopalni złota nie było , noooooooo ciekawe
    Teraz już nie muszę pić , mam taki obraz Macieja Leśniaka …. czerwonawe trawy , czerwone słońce zachodzi , trawy się zamykają nad głową widza . Wisiał nad moim fotelem i jak odchyliłam głowę do tyłu to tak jakbym leżała pod wirującym słońcem …. No obraz już dawno przewiesiłam .. 🙂

  17. to słońce się rusza … Ziemia jest płaska …. moim zdaniem

  18. na węgrzech głównie protestanci .. Orban też nie katolik , ale nie pamiętam co konkretnie

    OPTYMISTYCZNE u corullusa jest to , że działa i idzie mu …. i niech WAm wszystkim też idzie …… 🙂

  19. Przepraszam za troche poboczny temat ale zdumiewa mnie brak prawdziwej mysli politycznej, kapitalu wlasnego polakow i trudnosci z tym zwiazanych. Pierwsze 10 lat 3RP bylo do przewidzenia, ale po Wielkim Skubaniu Polski cos tam jakis rodzimy kapital rozruchowy powstal!? Mija juz 25 lat i dopiero od 4-5 lat cos sie rusza, gdzie pozostale 10lat? Jestem przekonany, ze najwazniejszy jest kapital wlasny polskiej rodziny, ale idzie to o wiele za wolno. Pan Prezyden L.Kaczynski dal ten kapital Polakom wieloma decyzjami ale jeszcze za malo . Tu sie klania emigracja, ale musza znac zagrozenia.

  20. Nie wiem jak on sam,ale była notka że któreś z jego dzieci przeszło na judaizm (córka chyba).

  21. Janke to miernota I metny typ. pamietam go z program ktory prowadzil z takim drugim gosciem, chyba Kozak sie nazywal, tak to byl „Janke I Kozak”. Ubrani w czerwone koszulki ze swoimi nazwiskami rozmawiali z roznymi postaciami publicznymi o pierdolach.

  22. dzieci kogo? Orbana czy Coryllusa?

  23. zajrzałam na salon przed chwilą , wszystko pokawałkowane … udało mi się przeczytać mistrza pługa , który zapowiada , że kończy swoje blogowanie jeśli nie przestaną ciąć notek …..
    coryllusa bym nie dała rady czytać w kawalątkach …coraz mniej jest powodów zeby zaglądać na salon

  24. Zawsze byłem przekonany, że jedynymi szeroko znanymi, niezależnymi komentatorami byli: na lewicy Jerzy Urban, na prawicy Janusz Korwin Mikke, Stanisław Michalkiewicz,czy Adam Wielomski, no i ta monarchia, oczywistym jest, że jest to najlepszy ustrój nie tylko dla Węgier ale każdego kraju, przecież nikt nic lepszego nie wymyślił…a i jeszcze Putin,lepiej z Putinem niż tą całą zachodnią zgnilizną moralną.

  25. Kluczu, zagalopowałeś się, nie sądzisz?

  26. Tak, przesadziłem z niezależnymi komentatorami…jest ich trochę więcej.

  27. na pewno nie jest idiotą

  28. zwrot „zawsze byłem przekonany” , jest z gruntu fałszywy

  29. Przesadziłeś z Putinem, to taka sama moralna putain jak ci z zachodu. Do tego — wściekła i mordercza. Wybór między nimi to jak wybór między dżumą i cholerą.

  30. Proszę w takim razie wskazać obecnego prezydenta jednego z krajów zachodnich,który publicznie mówi,że „geje muszą zostawić dzieci w spokoju”…Putin wzmacnia i wspiera w Rosji prawosławie, który zachodni prezydent wspiera chrześcijaństwo? a może któryś mówi islamskim ekstremistą, że należy uszanować prawa kraju w którym jest się gościem?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.