Jak każdy się już pewnie domyślił, czytając to co tu było umieszczane na temat historii i filozofii antycznej, wszystkie w zasadzie zagadnienia z tego zakresu są zniekształcone przez nadinterpretacje. Albo nawet przez zwykłe chciejstwo. To znaczy autorzy akcentują jeden problem bardziej, a inny mniej. Lub – po latach twierdzeń, że coś było białe – przechodzą do niezrozumiałych uporów twierdząc, że było jednak czarne. I tak to się plecie. Dziś zaś w ogóle wszystko co wiąże się z antykiem przestało mieć znaczenie, albowiem historia starożytna przestała być uważana za fundament cywilizacji i nikt ze współczesnych gangsterów nie szuka tam żadnych uzasadnień dla swoich przewałów finansowych, jak to było w epoce zwanej renesansem. Czasy współczesne uzasadniają same siebie, bez dowodów, według praktyki, czyli po leninowski, t znaczy tak jak Mongołowie, którzy zjawili się w Europie w XIII wieku. Jeśli zaś chodzi o przeszłość, do niedawna najtęższe umysły sięgały wieku XVIII, a ci mniej biegli w historii koncentrowali się na Hitlerze. I to w zasadzie wystarczyło, żeby tłumaczyć zjawiska, w tym zjawisko demokracji, które – jak wiadomo – jest dla naszego świata najważniejsze. I do demokracji właśnie prowadzą wszystkie sznurki, nitki i powrozy.
Jak wiemy demokracja narodziła się w Atenach. A pewien żyjący tam człowiek wskazał nawet co było jej fundamentem. I nie był to wcale Platon, stary zamordysta wywodzący swój ród od Posejdona, co było, jest i będzie, jawnym kłamstwem. Nie był tym człowiekiem także Arystoteles, który doliczył się u muchy czterech nóg, a potem opisał całą przyrodę, jak leci. Pan ten nazywał się Demades i był ateńskim mówcą i politykiem. Jego ród nie wywodził się od Posejdona, wręcz przeciwnie, od ludzi, którzy przed Posejdonem czuli paniczny lęk. Był ponoć marynarzem, a jak chcą niektórzy rybakiem. W każdym razie śmierdziało od niego na kilometr, a karierę zrobił, albowiem uwielbiał pokazówki. Paraliżował Ateńczyków swoją wymową, nie zaczepiany i nie pytany przez nikogo zaczynał, nie bacząc na okoliczności, drzeć mordę gdzie popadnie i argumentować. Był ponoć królem improwizacji. To zjednało mu zwolenników wśród ludu. Taka była wersja oficjalna, ale była też ta druga, której nikt nawet nie próbował ukrywać. Pan Demades realizował w Atenach politykę macedońską i zwalczał jednego z ulubionych bohaterów pasjonatów kultury i historii antycznej – Demostenesa. Ten ostatni zaś był agentem perskim, czego dziś już pisać nie wolno, albowiem w wyniku najnowszych badań oraz „wedle wszelkiego prawdopodobieństwa” ustalono, że jednak nie był.
Demades miał opinię sprzedawczyka, nicponia, naciągacza i człowieka bez skrupułów. Kiedy, jak wszyscy ważni Ateńczycy poszedł walczyć pod Cheroneę, dostał się do niewoli. A taki, na przykład, Demostenes zwiał z pola bitwy. Przez co sytuacja zrobiła się dwuznaczna. Demades, rozumiemy, że wraz z Diogenesem z Synopy, który też się dostał do niewoli w tej bitwie, dostali zadanie do wykonania. Dobrotliwy król Filip nie kazał odrąbać im głów, ani nie polecił strącić ich ze skały. Wrócili do Aten każdy ze swoją misją. Co robił Diogenes mniej więcej wiemy. Demades zaś miał doprowadzić do wydania Macedończykom Demostenesa i jego kolegów, biorących pieniądze z Suzy. Na eksterminację oczywiście, bo nic innego nie wchodziło w grę. Okazało się jednak, że postąpił inaczej. Przybył do Aten i powiedział wprost do wielkiego mówcy i stratega Demostenesa – wyskakujesz z pięciu talentów i zamieniam tobie i twoim koleżkom kaesa na trzy lata w zawieszeniu. Co ty na to? Demostenes trochę się zdziwił, że życie jego i jego przyjaciół, których tak cenił, ze względu na ich niezłomną postawę, kulturę i pochodzenie, wyceniono na pięć talentów jedynie. Bo cóż to było wobec skali przekrętów, jakich się wszyscy dopuszczali? No, ale, ukrywając niepokój w sercu, zgodził się. Piszą, że Demades zainkasował, wrócił do Pelli i przyklepał deal z Filipem i jego następcą Aleksandrem, który się jeszcze nikomu z niczym nie kojarzył. To jednak wydaje się trochę dziwne. Można jednak założyć, że tak było, bo Demostenes żył w najlepsze jeszcze ładnych parę lat. No, ale być może chodziło o coś innego, może Macedończycy chcieli tę całą ateńską bandę sprzedawczyków, twórców piramid finansowych i fałszerzy przeciągnąć na swoją stronę i liczyli co im taniej wyjdzie – zniszczenie Aten, tak jak już zniszczyli Teby, czy może współpraca z miejscowym gangiem? Nie jest to dziś istotne dla naszych rozważań.
Interesuje nas Demades, albowiem on wskazał co było i jest nadal fundamentem demokracji. Jak się tu bowiem w naszych dyskusjach utrzęsło i ustaliło, zasady wypracowane w antyku, nie tylko przez Arystotelesa, ale także przez innych, obowiązują do dziś i są powszechnie ważne. Demades powiedział, że fundamentem demokracji jest teorikon. Co to jest teorikon wyjaśnia, ale w sposób niepełny polska ciotka wiki:
Teorikon (gr. theorikon) to zasiłek w wysokości dwóch oboli, wypłacany w Atenach od czasów Peryklesa ubogim obywatelom na opłacenie wstępu do teatru, a z czasem na wszelkie widowiska. Był jednym z charakterystycznych przejawów polityki kulturalnej państwa ateńskiego w V w. p.n.e.
Zniesiony na wniosek Demostenesa z przeznaczeniem na cele wojskowe.
Widzimy więc wyraźnie czym się różniła polityka Demostenesa od polityki Demadesa. Ten pierwszy uważał, że trzeba łożyć na wojsko, a lud niech sobie gra w klasy, albo w klipę, ten drugi zaś uważał, że publiczne przedstawienia są ważniejsze niż wszystko inne i one powinny być przede wszystkim ludowi dostępne. Kto miał rację? Demades oczywiście. Gdyby rację miał Demostenes, bitwa pod Cheroneą byłaby wygrana przez koalicję. Tylko idiota bowiem może myśleć, że zabranie dwóch oboli biedakom pozwoli na stworzenie skutecznej armii, która ma w dodatku walczyć z kimś takim jak Filip. Jak brzmiała doktryna polityczna i wojenna Filipa Macedońskiego? Prosto: nie ma takiej twierdzy, do której nie wszedłby osioł obładowany złotem. Jeśli przeciwko tej doktrynie wysuwa się inną: zajmumajmy biedocie dwa obole, co to dał je im Perykles, a zróbmy to przez pośrednika złodzieja, to wtedy wystawimy wojsko, że ho, ho, to skutki są oczywiste. I takie były.
Jak to się ma do naszych czasów? Prosto. Konflikt pomiędzy funduszem strategicznym i rozrywkowo-religijnym został zniwelowany. Nie istnieje. Przesunięto to, wskutek działań filozofów nowożytnych, na inną płaszczyznę. Żeby zniszczyć państwo, każde państwo, stworzono doktrynę eksportową, zwaną liberalizmem. Ona nie obowiązuje w kraju, w którym powstała, bo tam obowiązuje ateński protekcjonizm. Kolportuje się ją po prowincjach. Jej istotą jest stwierdzenie, że każdy nie-liberał jest wrogiem wolności osobistej. Z czegoś takiego nawet Demades by nikogo nie wyciągnął, bez względu na wysokość łapówki. A jednak u nas to działa. Gdyby zaś ktoś wyskoczył z takimi rewelacjami na dworze w Pelli zostałby zarąbany mieczami w jednej chwili. No, ale – powtarzam – u nas to działa. Oba bowiem fundusze – strategiczny i rozrywkowy – określane są przez liberałów nadużyciem władzy wobec obywatela. Tyle mówią współcześni krzewiciele łapówkarstwa a la Suza. Ci drudzy – z Pelli – domagają się, by też porzucić fundusze strategiczne i rozrywkowe i w ogóle wszystko oddać biedocie, ale przez certyfikowanego pośrednika. Którym byłby oczywiście Demades. I oba stronnictwa negują zasadność tych funduszy, przesuwając akcenty polityczne w inne miejsce.
My zaś musimy powrócić do fundamentów demokracji. I o to będziemy walczyć w nadchodzących wyborach. O fundusz strategiczny, który tworzony jest w oparciu o nadwyżki handlowe i o fundusz rozrywkowy, który musi być z całą pewnością zwiększony, ażebyśmy nie musieli już oglądać w mediach publicznych różnych idiotek. I to się musi udać. Dziękuję za uwagę.
Dzień dobry. Co do tych idiotek, to nie byłbym taki pewien… No ale mniejsza z tym, wiemy do czego służą u nas media i kto je kontroluje. Dawniej można było chociaż odwrócić telewizor do okna i pójść na spacer, ale system się uszczelnił i trudniej się przed tym chronić. Co nie znaczy, że nie można, są książki, nordic-walking, bieganie… Ja oczywiście, jako sknera, popłakuje w cichości nad każdą złotówką wyrwaną mi przez peryklesów na finansowanie idiotek, ale wychodzę z założenia, że skoro połowa nieszczęścia już się stała – kasa zajumana – to uratujmy się choć przed drugą jego połową – i nie oglądajmy tego. Szanujmy naszą wrażliwość. A i pobratymcom dajmy jakiś sygnał, na miarę naszych możliwości. Do zobaczenia na spacerze 🙂
Można coś zaimprowizować jak Demades na agorze
– można, ale on miał kryszę, a my najpewniej skończylibyśmy w wariatkowie… Wydawanie książek to zdaje się maksimum tego, co sensownie można robić.
Się zobaczy
– to mi w Panu imponuje chyba najbardziej – to niepoddawanie się. Tak trzymać! 🙂
Moim zdaniem demokracja nie ma fundamentow, tylko wisi (nie opiera sie) na czyms, co jest przeciwienstwem fundamentow, ale odpowiedniego slowa nie znajduje.
Powiedzmy, ze pop-kultura opiera sie na wspomnieniach z wojska lub na rolnictwie (przesilenia slonca, zasiewy, zbiory, plodozmian itp., czyli kobiety, wino i spiew).
I tu pare ciekawostek. Otoz, w Polsce od romantyzmu kultura jest zdominowana przez wspomnienia z wojska (rozbiory, powstania etc.) Doszlo do tego, ze minister Blaszczak ponoc chce skads wypozyczyc na defilade 15 sierpnia samoloty F35, bo wlasnych nie mamy na stanie. Prezydent Duda od siebie dorzucil nowe swieto „dzieci wojny” 10 wrzesnia. Obawiam sie, ze ludzie moga miec dosc i juz „rzygaja” tematem wojny, powstan, ale wladza jeszcze tego nie wie. Z drugiej strony eee… nie mamy rolnictwa, dlatego swieta rolnicze nie wchodza w gre – o trupie sie nie rozmawia. Jak wyjezdzamy za granice, to jestesmy w szoku, ze w innych krajach ludzie na wsi normalnie sie bawia.
Jeszcze jest tradycja niemiecka piosenek pijackich „a drinking song” czyli cos niby ludowego, ale nie typowo wiejskie, bo pije sie w karczmie pod dachem i mozna pic tak samo w miescie, jak na wsi, a wiec rzemieslnicy moga tak samo swietowac. No i propagandysci Hitlera doszli do wniosku, ze zolnierze Wehrmachtu moga spiewac piosenki pijackie (albo ludowe), zeby bylo im razniej na froncie wschodnim daleko od domu.
Dlatego powstalo zamieszanie z powodu wykonania piosenki ludowej skomponowanej w 1830 roku, ulubionej „a drinking song” znanej skadinad grupy Webera i teraz specjalisci zastanawiaja sie, czy to bylo na miejscu, czy nie.
https://youtu.be/g4udvLv5WMM
W kazdym razie zyjemy w nienormalnym swiecie, pelnym absurdow. Uwazam, ze elementy starozytnosci w naszych czasach sa stosowane, „recepcja antyku” jak najbardziej ma miejsce, ale jest to juz parodia tego, co bylo kiedys.
Ostatnio Witek Gadowski z Krakowa porusza podobne tematy, ktore tutaj sie pojawiaja (moze zaglada na blog) i jest czasem zabawny nawet. Moze obawia sie konkurencji z Warszawy.
Niech pan mu powie, żeby nie zaglądał. Tak będzie dla niego lepiej
Dziękuję
Proponuje starcie dwóch demagogów pod pomnikiem Floryjana Straszewskiego naprzeciw przejscia podziemnego. „Demades vs. Demostenes”.
https://polska-org.pl/foto/8910/Pomnik_Floriana_Straszewskiego_Krakow_8910821.jpg
https://www.mixedmartialarts.com/.image/c_limit%2Ccs_srgb%2Cq_auto:good%2Cw_620/MTk4MTc4MzkyNTE0ODMxNTUw/mamed-khalidov-colosseum.webp
Tylko nie 10 września.
Zapłacę obola za to przedstawienie.
Coryllus dziękuje za uwagę,
Expertum dziękuje za dzisiejszy tekst.
Proszę uprzejmie
S. Krajski wskazuje, że współczesna demokracja wywodzi się z filozofii o charakterze demonicznym – tak w dużym skrócie.
https://youtu.be/byZDRjDhDvw
To by tłumaczyło odlot władz Polski, jak również okoliczność, że cokolwiek współczesna władza by nie zarządziła, to będzie to miało charakter totalitarny. Przykład ministerstwa zdrowia:
https://youtu.be/80lRop7T47k
Również dziekuję za ten tekst , muszę wrócić do Grobów Heronei A. Krawczuka
Tam jest dużo o Demostensie i o stosunku Macedończkow i Ateńczyków do niego.
Muszę tylko sprawdzić, czy pojawia się tam Demades, bo pamiętam tylko że Demostenes pisał jakieś złosliwe pamflety przeciwko Filipowi , chyba „filipinki”.
Tu polecam audiobook jeśli kogoś to zainteresuje :
https://youtu.be/HDYMmH4Bk6M
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.