sie 112023
 

Ponieważ został mi do napisania jedynie wstęp do nowej książki zatytułowanej „Między próżnią a metafizyką, czyli histerie starożytnych Greków”, chciałem Wam zaproponować pewną zabawę. Co jakiś czas dostaję maila, albo ktoś wpisuje komentarz, że ten i ów analityk medialny posługuje się w swoich wypowiedziach naszymi, wypracowanymi tu formatami. Wzruszam ramionami, bo to za każdym razem jest prawda, a czasem nawet więcej niż prawda, albowiem znajduję nazwisko tego analityka, albo kogoś z jego rodziny w swoim sklepie. Ujawnić go rzecz jasna nie mogę, więc siedzę cicho. No, ale takie postępowanie jest, przyznacie, irytujące. Przypomina bowiem sytuację z VIII księgi przygód Tytusa, Romka i A’tomka, kiedy to chłopcy przenieśli się w czasie i mieli różne przygody. Tytus zaś pewnego razu trafił do krzyżackiej niewoli i tam się zestarzał. Czas bowiem, mimo przeskakiwania z jednej epoki do drugiej, płynął dalej swoim tempem. Kiedy tak siedział w tym lochu przychodził doń astrolog średniego mistrza, bo takowy rezydował nad lochem Tytusa i wypytywał go o różne ważne sprawy. Mimo bowiem przepychu, splendoru, mediów, pióropuszy i innych atrybutów władzy, średni mistrz i jego otoczenie, gówno, pardon wiedzieli. I kiedyś wychodzi ten astrolog z lochu Tytusa i mówi – jeśli kiedyś odkryją, że swoje mądrości biorę od małpy, jestem zgubiony. Dla tych ludzi my jesteśmy małpami, a oni koroną stworzenia. I inaczej nie będzie, możecie się nie łudzić. Choćbyśmy nie wiem co robili.

Na czym więc ma polegać zabawa? Jeśli we wrześniu wydamy tę książkę, bo jeszcze musi być redakcja, korekta i takie tam sprawy, będziemy obserwować, który z mistrzów analizy politycznej i w jakich kontekstach, używa metafor i porównań antycznych. I na jakich mędrców się powołuje. Taka zabawa w słówka. Mam nadzieję, że się zgodzicie. Mam też nadzieję, że zabawa będzie przednia.

I tak po raz kolejny doszliśmy do kwestii dystrybucji formatów. Ja celowo używam tych, przez wielu znienawidzonych, a przez wielu niezrozumianych słów, bo one oddają istotę rzeczy. I nie ma lepszych formuł, bo wszystkie inne zaciemniają obraz. Jest producent, konsument i pośrednik. Żeby towar dotarł do konsumenta, musi być przede wszystkim atrakcyjny sam z siebie, albo wpisywać się w obowiązujące trendy, czyli pasować do koniunktur. Te zaś zwykle są obarczone pewnym ładunkiem propagandy. Nawet całkiem sporym. Pośrednik decyduje, czy sama atrakcyjność towaru wystarczy, bo przeznaczyć go na rynek. Przeważnie nie wystarczy, bo na rynku treści pośrednicy są certyfikowani i mają określone zadania. Certyfikowani są nieformalnie poprzez związki rodzinne i towarzyskie, albo formalnie poprzez zlecenia propagandowe. I to są sprawy czytelne, które jednak, co jakiś czas wywołują w sieci tak zwaną gównoburzę. I tak było niedawno, kiedy jakiś trans w muzeum pop-kultury gdzieś w Ameryce wygumkował z wystawy o Harrym Potterze, autorkę tej książki panią Rowling, albowiem powiedziała ona coś, co mu się nie spodobało. Konkretnie zaś nie zgodziła się na likwidację różnić płciowych, takich jakie znamy. Ktoś powie, że tu się nie ma co zgadzać czy nie zgadzać. Otóż jest, albowiem handlujemy treścią, czyli opisami, które mogą się zgadzać ze stanem faktycznym lub nie. Te, które się nie zgadzają są teraz na topie i pośrednicy pilnują, żeby to one były dystrybuowane. Te drugie zaś – zgodne ze stanem faktycznym są chwilowo odłożone na półkę. Można się zastanawiać dlaczego, ale to nie zmienia funkcji i decyzji pośrednika. On wpuszcza na swój rynek to co chce, a pani Rowling akurat mu przeszkadzała. Mimo iż powiedziała, że kocha osoby trans, a nie zgadza się jedynie na kwestionowanie istnienia kobiet jako takich. Widzimy, że ta biedna kobiecina całkiem się pogubiła. Nie zrozumiała gdzie jest i myślała, że deklaracje składane przez pisarzy mają jakieś znaczenia dla pośredników. Otóż nie mają. Ta osobopostać czy też może osobokurator wystawy ma określone przepisami kompetencje i na sentymenty nie ma tam miejsca. Działamy w pop kulturze, mamy tam cały, duży dział tekstów kultury, w którym jak byk stoi, że jest 58 płci i tego mamy się trzymać. A kogo kocha lub nie kocha pani Rowling nie ma znaczenia nawet dla niej samej. Podobnie jak nie mają znaczenia żadne deklaracje, które mają prowadzić do obłaskawienia pośrednika. On, kiedy je słyszy, w ogóle nie wie o czym jest mowa. Żeby cokolwiek zrozumiał, trzeba zakwestionować jego kompetencje i to można zrobić jedynie stawiając mu zarzuty. Te zaś muszą pochodzić ze sfery propagandy, albowiem pop-kultura to w istocie propaganda. No chyba, że akurat nakryliśmy go z narkotykami lub nieletnią jakąś osobopostacią. Wtedy sytuacja jest prostsza, ale przyznajmy, że z punktu widzenia pani Rowling jest też nie do wyobrażenia. Można też zakwestionować kompetencje tej osobopostaci nieformalnie, czyli w taki sposób w jaki Vito Corleone zakwestionował kompetencje tego pana, co hodował konie gdzieś w Hollywood i nie chciał zgodzić się na propozycje, jakie mu przedłożono. No, ale wiemy z kolei, że tamto, to był tylko film, w dodatku stary. Teraz sprzedająca przez muzeum pop-kultury różne formaty osobopostać jest w zasadzie nie do ruszenia. Zaakceptujmy ten fakt, przestańmy się wygłupiać i zajmijmy się tworzeniem swoich, nienaruszalnych kompetencji. To nie będzie łatwe, albowiem formaty, które sprzedajemy są atrakcyjne także dla innych, ale ci inni nie chcą, by one były kojarzone z nami. Stąd też bierze się tak duża dynamika pomysłów w naszym wydawnictwie – nie możemy zbyt długo stać w jednym miejscu.

Ktoś zapyta – a czy ty bracie, nie możesz sam, nieformalnie przejąć innych formatów, nawet tych certyfikowanych, szczególnie wtedy kiedy certyfikaty są także nieformalne i idą po rodzinie i znajomych? Tym się właśnie będziemy zajmować przez najbliższe pół roku. Jeśli się nie uda, wrócimy do naszych starych szaleństw czyli do urzetów barwierskich, marzanny, średniowiecznych historii, komisarza Zdanowicza i Zbigniewa Nienackiego wędrującego przez piekło pod rękę z pułkownikiem Przymanowskim.

O formatach już było, to teraz o organizacji zatrudnienia. Już druga osoba, z byłych pracowników TVN, zdecydowała się ujawnić, jak strasznym doświadczeniem była praca w tej stacji. To ciekawe, albowiem ma to z całą pewnością znaczenie w kampanii wyborczej. Nie żebym bronił TVN, ale używanie tej broni jest dość niebezpieczne, albowiem wszystkie media, a szczególnie elektroniczne to w zasadzie patologia. Nikt tam nie przychodzi i nie wychodzi w przepisowych godzinach, ludzie żyją w organizacjach nieformalnych, donoszenie jeden na drugiego jest praktyką trwałą i akceptowalną. Kariery nie da się zrobić, albowiem ci, co pokazują się publicznie, zostali tam umieszczeni z jakiegoś nierozpoznawalnego klucza. Chamstwo jest czymś naturalnym i nie ma doprawdy znaczenia, czy szefem jest kobieta czy mężczyzna. Można się oczywiście skarżyć, ale to ma sens tylko w momentach, kiedy skargi te są potrzebne drugiej stronie politycznego sporu. Ludzie zaś zgłaszający je i piszący o nich książki sami, nierzadko, mają na sumieniu jakieś niepiękne sprawki. Tak już po prostu jest z pracą u kogoś. I nie ma znaczenia, jaka to jest strona politycznego sporu. Przy bliższym oglądzie tych spraw okazuje się wręcz, że najwięcej wolności i swobody ma małpa siedząca w lochu pod zamkiem średniego mistrza.

Informuję, że już tylko 39 miejsc zostało na naszej konferencji w Ojrzanowie. Po krótkim zaś zastanowieniu, zdecydowałem, że ostatnim wykładowcą będę ja sam. Muszę trochę oszczędzać. Koledzy Grudeq i Pioter wystąpią na kolejnej, która mam nadzieje, odbędzie się zimą w Krakowie. Wygłoszę wykład pod tytułem „Kim był ksiądz Józef Borodzicz”.

  13 komentarzy do “O formatach i organizacji zatrudnienia”

  1. To że małe pasożyty, żywią się twoimi tekstami to wiadomo od dawna.

    Ale już nadchodzi potwór który pożre wszystko.

    https://chat.openai.com/share/a8196c31-892e-4cd0-95f9-d8f214474cb3

    Powyżej, to jest studium przypadku jak AI radzi sobie w grach komputerowych ale dobrze ilustruje co będzie się wkrótce działo 😉

  2. Palmę pierwszeństwa jako najczęściej cytowanego demagoga dzierży Krzysztof Karoń. Na prawicy wszyscy posługują się pojęciami z jego książki i nikt nie kwestionuje źródła. Środowisko prawicy udzielającej się w mediach nie jest duże i ludzie o sobie wiedzą. Media głównego nurtu mają rozpisane scenariusze z Waszyngtonu, Berlina czy skądś tam i ignorują nie tylko lokalnych demagogów, ale w ogóle historię Polski, kulturę i nasze interesy.

  3. Rozmowca zawaza, ze AI posluguje sie koncepcja edukacji ze starozytnej Grecji. AI ma w calosci wgranego Platona, Pitagorasa i innych, o ktorych nie wiem. Moze Gospodarz wie cos wiecej o edukacji w starozytnej Grecji.

    Ps. Dla mnie nie do konca jasne jest pojecie edukacji oraz nazwa „Grecja”, ale posluguje sie nimi, bo na razie nie mam zamiennika.

  4. Moim zdaniem lacinska nazwa Graecus pochodzi od slowa agrestis i oznacza wiesniaka, prostaka. Graeculus zas idzie jeszcze dalej i oznacza „Grekopiteka” – wiesniaka do kwadratu, najpierw po buncie Tarentu wspomaganym przez Pyrrusa, a potem po pokonaniu Macedonczykow przez Paulusa w 168 r. p.n.e.

  5. Tak, Krzysztof Karoń osiągnął status gwiazdy. Wykorzystał pomysł nagłośnienia paradoksu Marksa i komunizmu obecnego i budowanego na naszych oczach w Europie, ale dla większości niewidocznego. Widziałem potencjał tego pomysłu i sam o nim myślałem, ale liczą się nie pomysły, a ich realizacje. Dlatego grupa podrażniona paradoksem przyjęła jego aktywność z wielką sympatią. Wydawał się idealnym gościem do literackiej biesiady w jakimś lokaliku przy Krakowskim Przedmieściu. Trochę przepitym, trochę przepalonym, z wdziękiem improwizującym na każdy temat.

    Teraz w tej kawiarni pozostał kolejny pusty stolik…

  6. tak. Karoń już filozofuje  w niebie

  7. Ten potwór jest mocno przereklamowany. To jest raczej gra na samospełniającą się przepowiednię. Próbują, próbują i gówno z tego wychodzi ale jak się swoją mądrość zaciąga z szamba czyli z internetu to wynik jest z góry przesądzony. Tak jak u ludzi nikt nie ma na czole oznaczonego stopnia swojej inteligencji, tak też w sieci cała „wiedza” jest jednakowo mądra albo jednakowo głupia. Sztuczna inteligencja nie rozróżnia. Za monitorem musi stanąć jakaś osobopostać i wgrać do systemu odpowiednie wyróżniki dla treści „prawilnych” i „nieprawilnych”. I tu wracamy do propagandy. Nihil novi. Bez ręcznego sterowania się nie obędzie.

  8. Oczywiście nie takiej gwiazdy jak Spejson czy choćby Cieślak, raz dwa trzy…

    Czyli wygrywa pop i subkultura epatująca prowokacyjnym humorem wycelowanym w biomasę tłumu.

  9. Całe to g że sztuczna int . pozwala się promować nowym hwretkom, którzy kupią z wiary i nauki. Przykładne tego jest taki lizak dr Dragan który jak wody sqoedonej unika odpowiedzi na pytanie co z wolną wolną sztucznie inteligencji, bo wtedy musiałby przejście do zagadnienia motywacji decyzji a zatem i do etyki i to jest problem 

  10. ,,Mars i Saturn jady trujące wydzielają ,które pod każdy pancerz się wedrą i armię twoją zgubią …,,

  11. Krzysztof Karoń odszedł w dogodnym dla siebie momencie, ponieważ fakt istnienia AI prowokuje pytania i problemy, z którymi słynny demagog mógłby sobie nie poradzić. Potrzeba umysłu przygotowanego na nowe wyzwania, który weźmie się za bary z przeciwnikiem.

    Tymczasem na Dalekim Wschodzie (Chiny, Japonia, Korea) AI można już wydupcyć, Watykan wprowadza konsekwentnie e-spowiedź. Chłopi dostają baty od AI, która przez usta komisarzy brukselskich reguluje różne obszary naszego życia. Intelektualiści już dawno wystawili AI „kapliczki” i  oczekują nadejścia nowej ery. Dużo rzeczy już nas zaskoczyło w XXI wieku i mamy rozdziawione gęby od zdziwienia.

    Ale, panie, zeby tak łun z łunym?!!…

  12. Bo my mamy proszę Pana lepsze pytie, niż w Delfach albo w Dodonie.

    Nasze już dawno przegoniły ichnie!

    https://youtu.be/w-a9GSpV4EY

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.