Opowiadałem wczoraj o Jezuitach w Ameryce Południowej, mieliśmy tu taką pogadankę, dla której pretekstem była moja amerykańska książka. Ogrywałem standardy, bo miałem gorączkę i ledwo tam siedziałem. Było więc o wielkoobszarowych gospodarstwach rolnych, o tekstyliach i polityce Anglii i Francji wobec Portugalii i Hiszpanii. Mamy nagranie, ale nie wiem jak wyszło i chyba wolę nie wiedzieć. Przed pogadanką obejrzeliśmy połowę filmu „Misja” Rolanda Joffe. Ten film ma trzydzieści lat, a ja już zapomniałem jaki jest znakomity i jak prosto przy tym zrobiony. Siedziałem tam i żałowałem, że nie mam pieniędzy na produkcję filmów fabularnych. Dopiero byśmy poszaleli. Dystrybucję jakoś by się zorganizowało. Bardzo przyjemnie jest obejrzeć film bez efektów specjalnych, z prawdziwymi aktorami, na płaskim ekranie. Robert de Niro ma w tym filmie trochę ponad trzydzieści lat i wygląda naprawdę świetnie. Wtedy, w roku 1986 nic nie zapowiadało, że tak brzydko się zestarzeje. Trzeba też przyznać, że to jest człowiek, który w zasadzie powinien grać wyłącznie role w filmach kostiumowych, bo w garniturze, zaczesany do góry wygląda dużo słabiej. No, ale wyszło jak wyszło. Pan de Niro wybrał swoją drogę, a my kroczymy swoją.
Zapytał mnie na koniec Jarek, dlaczego powstał ten film, jak to się stało, że w roku 1986 wyprodukowano tak fantastyczny, apologetyczny film o Kościele, którego reżyserem był w dodatku Żyd. Ja nie wiem. Może dlatego, żeby się uwiarygodnić przed przemianami, może dlatego, żeby zwrócić uwagę na tych współczesnych jezuitów, którzy piszą na swoich stronach, że KEN była dobrą instytucją, bo dawała pracę tym zakonnikom, których pozbawiono podstaw bytu kasując Towarzystwo Jezusowe. Nie wiem. Tak sobie potem trochę gadaliśmy, bo atmosfera zrobiła się kameralna i cała historia likwidacji misji jezuickich ułożyła nam się w taki oto szereg sekwencji. Najpierw – w czasie unii hiszpańsko- portugalskiej – niechęć i niezrozumienie ze strony króla oraz ciche przyzwolenie na wyłapywanie niewolników przez paulistas. Potem po oderwaniu Portugalii, nagłe przebudzenie i zezwolenie na uzbrojenie Indian oraz walkę z Portugalczykami. Później 150 lat nieustającej prosperity i dominacji na rynkach światowych (głównie mate i tekstylia), następnie sterowana centralnie likwidacja rozkładająca się także na kilka etapów. Najpierw pułapka w postaci oferty udrożnienia drogi przez Atlantyk dla hiszpańskich okrętów i transportowców. Jak pamiętacie Hiszpanie nie mogli pływać do Buenos Aires prostą drogą bo brytyjska, francuska i portugalska bandyterka grasowała na morzach. Wszystko trzeba było transportować lądem od strony wicekrólestwa Peru. Oferta wysunięta przez nierozpoznanych lobbystów zwanych kupcami sewilskimi zakładała, że wymieniona bandyterka przestanie napadać, ale trzeba skorygować granice i przesunąć je na zachód. Po stronie portugalskiej powinny zostać właśnie misje jezuickie, co w praktyce oznaczało ich zagładę. Rzecz nie była łatwa do przeprowadzenia, ale jak raz umarł król Filip i zastąpiono go królem Karolem (opowiadam w wielkim skrócie). W międzyczasie głównymi urzędnikami państwa zostali brytyjscy agenci. Flotą zaś hiszpańską zaczęli zarządzać tak zwani „zagraniczni specjaliści”, którzy mieli ją ulepszyć. To ten właśnie moment widzimy w filmie „Misja”, jak korygują granice na korzyść Portugalczyków. Doszło oczywiście do walki, która w filmie kończy się zagładą misji. W rzeczywistości jednak wszystko poszło trochę inaczej. Po wygranej wielkiej bitwie i kilku potyczkach żołnierze i politycy dostali zadyszki i musieli odpocząć. Ci ojcowie, którzy dobrowolnie przeszli na drugą stronę granicy wyszli na tym gorzej niż ci co zostali i oparli się sile. Pieniędzy na wojnę nie było, tym bardziej, że toczyła się ona pomiędzy mocarstwami w kilku miejscach globu i miała charakter konfliktu światowego, czyli konfliktu o rynki (głównie herbata i tekstylia). Nie było forsy, a trzeba było dalej likwidować tych jezuitów. Co robić? Może zaproponować im reformę rolną? Jasne, świetny pomysł, jezuici – napisali paryscy paszkwilanci zwani filozofami doby oświecenia – tłamszą wolność Indian, bo nawrócili ich, wykształcili, nauczyli pożytecznych rzeczy, a teraz odmawiają im użytkowania wspólnie wypracowanej własności. Niech ziemie misji podzielą na działki i dadzą każdemu Indianinowi kawałek, wtedy będzie wolność i własność. Pisaliśmy o tym wielokrotnie i wiemy jak takie numery się kończą. To jest stara zagrywka, na którą biedni ludzie nabierają się zawsze. Chodzi o dewastację wielkich, dobrze prosperujących gospodarstw rolnych, które produkują tanią żywność. Kiedy się ludziom powie, że będą mieli ziemię na własność, na której będą mogli urabiać sobie ręce po łokcie, ludzie ci dostają małpiego rozumu i gotowi są mordować. Indianie Guarani byli wyjątkiem, oni tę ziemię wzięli niechętnie, a uczynili to w obliczu osłabienia i degradacji swoich przyjaciół i patronów z Towarzystwa Jezusowego. Z białymi, cywilizowanymi chłopami w Polsce, na Rusi świętej i w każdym innym miejscu było inaczej. Oni na wieść o tym, że dzielona będzie ziemia od razu chwytali za widły i szli robić porządek z dziedzicem. Potem sytuacja rozwijała się dwojako, albo przychodził pan z banku i proponował kredyt, który z istoty nie był spłacalny, albo ziemię przejmowało państwo i dewastowało ją dalej za pomocą tak zwanej gospodarki kolektywnej, produkując mało i niekonkurencyjnie, a czasem wręcz nic nie produkując. Kiedy ziemia przejdzie już reformę rolną staje się ponadto wdzięcznym narzędziem do wywoływania klęsk głodu na dużych obszarach, co czasem nazywane jest depopulacją i zawsze wymierzone jest w tych durniów, którzy się wcześniej na tę ziemię połaszczyli.
Kiedy już zrobiono tę reformę rolną było po jezuitach. Król Karol, którego banki straszyły ujawnieniem jakichś straszliwych tajemnic dotyczących jego pochodzenia wydał rozkaz wydalający wszystkich jezuitów z granic królestwa, a każdego – podkreślam – każdego kto im w jakikolwiek sposób pomaga skazujący na śmierć w trybie doraźnym. I tak to etapami doprowadzono do likwidacji jedną z najskuteczniejszych i najlepszych organizacji jakie kiedykolwiek powstały w historii świata. Nałożono na to kalki propagandowe, w których jezuici byli przedstawiani jako obłudni dusigrosze współpracujący z samym diabłem i tłamszący wolność dobrych z natury dzikich. I rzecz ta trwała aż do emisji filmu 'Misja” kiedy wszystko się zmieniło. I dziś, dzięki Rolandowi Joffe, już można mówić dobrze o jezuitach.
Teraz zaś skorzystajmy z podstawowej wiedzy matematycznej i zastanówmy się, czy jak się przyłoży do historii jezuitów twierdzenie Talesa to na tej drugiej osi odbiją się przyszłe losy Kościoła. Doszliśmy wczoraj do wniosku, że tak. No więc wojny już były, reforma rolna także, własności w Kościele nie ma, są tylko obciążenia, z którymi Kościół radzi sobie ściągając datki od wiernych. Wszelkie próby podejmowania działalności gospodarczej przez księży i zakonników kończą się wciągnięciem ich w jakąś pułapkę i kompromitacją. Czekamy teraz już właściwie na to kto będzie tym królem Karolem III i wyda rozkaz, że każdy kto pomaga księżom zostanie zabity w trybie doraźnym. Twierdzenie Talesa, przypominam, jest zasadą obowiązującą powszechnie. Polemika z nim jest z góry skazana na klęskę. Czy księża i zakonnicy myślą w ten sposób o historii Kościoła? Czy myślą w ten sposób o polityce ustępstw? Przypuszczam, że nie. A jeśli myślą, to pewnie tłumaczą sobie, że ten rozkaz nie padnie dziś, ani nawet za tydzień, że może za dwa pokolenia, albo za 200 lat. Tymczasem mówią nam, że intronizacja Chrystusa to herezja, a jak się ich zapytać co z obchodami 500 lecia reformacji w Rzymie, wtedy milką.
Zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do księgarni Przy Agorze, do sklepu FOTO MAG oraz do księgarni Tarabuk. Jak będzie nagranie to je tu wrzucę.
Heretycy do Rzymu w 500 rocznicę to na kolanach będą zasuwać 😉
Wyraźnie słabniesz Henry
Milczenie jest złotem, ale nie dotyczy to Przewodnika (Kościoła ).
Część księży o tym w ogóle nie myśli. Dlaczego? Dlatego że przez lata wpajano słowa św. Jana Pawła II, że: „trzeba bardziej być niż mieć”, plus ogólne hasła: „Kościół ubogi”, „własność w Kościele to śmiertelna pułapka” (vide Kossak- Szczucka „Bez oręża” – opowieść o nic nie posiadającym św. Franciszku z Asyżu – ideale Kościoła).
Przez postać arcybiskupa „Misja” nie jest wcale jednoznacznie prokościelna. Momentami wydawała mi się wręcz krytyką działań ” białego człowieka”, który wpuszcza tubylców w pułapkę miłości i miłosierdzia, by za chwilę pokazać ” prawdziwe oblicze”.
To jeden z filmów, który kończy się sceną po napisach końcowych…Wiem bo zostałem w kinie, by do ostatniej nuty wysłuchać muzyki Morricone.
Bohaterem tej ostatniej sceny jest arcybiskup.
A tu parę ciekawostek o kolejnym filmie Joffe, także o finansowaniu.
http://wpolityce.pl/m/kultura/199402-kto-sie-boi-opus-dei-ciernista-droga-filmu-rolanda-joffe-nasuwa-pytanie-kto-tu-rzadzi-i-dokad-nas-prowadzi
Ja właściwie mieszkam w na takich ziemiach które są skutkiem „misyjnej działalności kościoła”. Zagadka gdzie: na tych pustych ziemiach w 1667 nadano klasztorowi ziemię, aby prowadził swą działalność.
Ciekawostki Kłopotowskiego nie są ciekawostkami
Ponad 10 lat temu, pewien arcybiskup w Chicago powiedział do mojego przyjaciela, że on ( arcybiskup ) umrze jeszcze pewnie we własnym łóżku, ale jego następcy będą ścigani i spaleni na stosie.
Przypominam, że stosy, to wbrew powszechnym wyobrażeniom, specjalność heretyków.
Oczywiście wsród młodych księzy jest róznie. Jedni ida z duchem czasu – tak jak im się wydaje, że trzeba. Możliwe że to specyficznie zrozumiana nauka JP II a może koniunkturalizm.
Ale rozmawiałam jesienią w Sanktuarium Łagiewnickim z księdzem średniego pokolenia, o mszy łacińskiej. Że powinna być choć jedna w niedzielę w każdej duzej parafii. Podniosłam kwestię, czy ci młodzi umieją odprawić Mszę po łacinie – na co ksiądz się obruszył – powiedział, ze trzeba zgłaszać taką potrzebę proboszczowi, i juz.
Jak będę na rozmowie u siebie – owszem, zgłoszę. Ciekawa jestem reakcji.
.
Specjalnie obejrzałem teraz na youtube koniec filmu:
https://www.youtube.com/watch?v=VoqYb7R6eBI
Ale ta scena, moim zdaniem, niczego arcyważnego już nie wnosi.
Biskup obojętnie podpisuje istotny dokument i podnosi oczy na widza.
W czasie pięcioletnich moich studiów mieliśmy tzw. starostę roku. Wybraliśmy jezuitę. był to Leszek, który tworzył niezmiennie w ciągu lat atmosferę pozwalającą łagodniej przeżyć nie przebierających w środkach pomysły asystentów. Z kolegami chodził podkrakowskimi górkami i wyjaśniał im biblijne zawiłości, co u fizyków jest normą. Leszek to był autorytet, który trwał, trwał, bo właśnie Leszek udzielał nam kościelnych ślubów, czyli po kolei parom z roku. Potem Leszek nie otrzymał paszportu i pracował w uniwersytecie, zrobił doktorat, dopiero w latach chyba osiemdziesiątych wyjechał na misje do Ameryki i powrócił, ale nie mieszka już u jezuitów w Krakowie. Dwie zakonnice również studiowały. Tacy to „oświeceni ateiści” tworzyli skład Instytutu Fizyki w prl-u. Pozostał mi prezent ślubny Leszka w formie książeczki z kazaniami, no i niestety tylko zdjęcia.
Fizycy tak mają:)
Należy stworzyć tutaj „klub fizyka”:).
pozdrawiam:)
.
http://diecezja.waw.pl/3507
Ale kłopoty filmu są kłopotami.
No i to właśnie ta scena o bardzo oddaje dwulicowość arcypasterza i jest w wymowie bardzo nie bardzo prokościelna. Wiem, że ten podpis to wyrok śmierci, niemniej wzrokiem żebrzę o Wasze zrozumienie i przebaczenie…
@TADMAN
Tadziu, widzę pod wczorajszym blogiem Ewę Thompson o Maciejewski. Spodobało Ci się to, więc proszę o przybliżenie, bo to nam się tu wszystko wiąże.
.;)
Wiesz, to już kolejny film o katolikach prześladowanych w Hiszpanii nakręcony przez topowego reżysera i rozpowszechniany pokątnie. Jak myślisz skąd ten rozdźwięk? Bo siły zła nie pozwalają?
Nie widziałem tego filmu. Pewnie obejrzę w święta. Wolełbym żeby to były siły zła ale obawiam się polityki historycznej robioną za sporą kasę prawie jak w Hollywood.
Okay, ale jeśli założymy, że to miało tak wyglądać, to efekt końcowy wypadł wręcz przeciwnie. Nikt poza komunistyczną prasą nie zauważył.
Właśnie 🙂
Ponadto ten zwyczaj, ze po napisach jest jeszcze ostatnia scena, dopiero wchodził do filmów i większość ludzi wyszła w czasie napisów końcowych.
No tak ale to już życie obrazu po życiu.
Film był bardzo ceniony przez Kościół i jakoś doceniany…
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Misja_(film_1986)
Ale ja już zawsze będę miał przed oczami gościa, który „tylko wykonywał rozkazy”.
Mogę się mylić ale „Misja” zalatywała mi bardzo teologią wyzwolenia. Tyle, że bardzo przewrotnie za „wyzwoleńców” robili w filmie jezuici. W końcu przecież bohater grany przez De Niro chwyta za broń… Ci źli to oczywiście najwyżsi hierarchowie Kościoła i politycy.
A odbiór filmu poszedł zupełnie innymi ścieżkami, bo to Pan Bóg czasami kule nosi.
Ale oczywiście mogę się mylić.
Spróbuję rozpracować tego Joffe w czasie Świąt..
Redemptorysta Łubieński, w swoich pamiętnikach pisze, że przed wojną mówił do swoich seminarzystów w Kielcach „moi męczennicy”, bo przeczuwał że nie będzie lekko.
Niektórzy maja przeczucia.
Na salon24 Magazynier troszkę przetłumaczył, ale i tak się prosi komentarz…
Bardzo lubię w „Historiach amerykańskich” tę, którą polecił kiedyś Tadman, o Rodrigo de Mendoza, a szczególnie jej zakończenie i list jaki wysłali Guarani do gubernatora do Buenos Aires. Napisali w sprawie jezuitów, że są im niezbędni, oraz że m.in.:
Nie jesteśmy niewolnikami i pragniemy dać do zrozumienia, że nie podoba nam sie obyczaj hiszpański, który nakazuje, by każdy troszczył się o siebie, zamiast wspomagać się wzajemnie w codziennych pracach.”
Mi się też ten „hiszpański” obyczaj nie podoba. Lepiłam dziś pierogi z kapustą i grzybami w towarzystwie dużo starszych i dużo młodszych ode mnie pań. Bez tej wzajemnej troski przy pracy, byłoby naprawdę ciężko.
Panu Gabrielowi życzę dużo zdrowia i dziękuje za wpis o „Misji”, którą oglądałam kilka razy, kiedy weszła u nas do kin.
Na teraz, może jeszcze troszeczkę wieczorem. Chciałbym ocenić pod kątem tego, że zdaje się iż w bibliografii nie ma prof, prof. Nowaka, Żaryna i dr. Cenckiewicza, a jest Misiek i jego autor. No, wiemy iż Gospodarz wiąże wszystko w jedną całość, czyli gospodatkę, pieniądż/kredyt, wojsko, zdobywanie nowych rynków zbytu i siły roboczej, która da produkcję do zbywania i jeszcze wiara i ustawiczne zamachy na nią. Od tych problemów prawdziwi naukowcy stronią. 🙂
To co wczoraj po angielsku zamieściła zaskoczona.
Nawiązując do słów Maciejewskiego, możemy powiedzieć, że geopolitycznie rzecz biorąc, Polska jest ostoją przywrócenia tradycyjnego porządku. Tradycja i duch samowystarczalności gospodarczej, suwerenność i samowystarczalność, które są równoznaczne z życiem człowieka wolnego, nie są jeszcze w pełni „rozdziobane przez wrony i kruki.” Wracając do polskich symboli oznacza to powrót do tradycji recta ratio, i do dogłębnych badań, i propagowania idei Chestertona, które będą pomocą w transformacji dzisiejszego społeczeństwa najemników w kraj wolnych. prywatnych posiadaczy.
Ja tylko napisałem, że dla mnie to najpiękniejszy kawałek Maciejewskiego, ten o redukcjach jezuickich. Nie spodziewałem się tego po Nim, no ale wtedy jeszcze nie miałem okazji z Nim porozmawiać face to face. :D.
Bingo! To jest ta wlasnie droga… i jest ona jak najbardziej do wykonania!
Nie ma nawet zadnej dyskusji… a Pan Bog czuwa, prowadzi i da sile!
To jest to! Alleluja i do przodu !!!
Tak jest, Gabriel to widzi. Daj Bóg żeby i społeczeństwo w większej liczbie dostrzegło, bo na razie mało nas, bardzo mało…
Redemptorysci to cudowny zakon! To najlepsze co moglo nam sie przydarzyc!
… Jan Pawel II i Ojciec Dyrektor !!!
.:)
Zazdroszcze tego spotkania „tete a tete”, ale… wszystko jeszcze przede mna.
Wierze, ze bedzie mi to dane… i wystarczy, ze podam reke i powiem – to JA!
… mysle sobie, ze rozmowa bedzie zbedna… przeciez rozumiemy sie bez slow.
Nikt nie zadał jeszcze dwóch istotnych pytań JK, a które zadaje na Salonie 24 Bozon. A to, co widzimy przecież, jest działaniem według formuły faktów dokonanych /oby przepowiednie o.Rydzyka sprzed 20 lat się nie spełniły/.
Wiem, ze musialam widziec ten film „Misja” z Robertem de Niro.
Tytul jest mi dziwnie znajomy… jednak po tylu latach – zeby mnie
zabil – po prostu nie pamietam… dzis nie dam rady nawet „rozpracowac” tego filmu z braku czasu, a prawde powiedziawszy nawet juz nie mam ochoty go przypominac sobie,
bo rzeczywiscie de Niro bardzo brzydko „sie starzeje”,
i fizycznie i etycznie! No coz, jego wola… zal i smuteczek.
W tamtych latach to byla klasyka – powiedzialabym dzis…
Dustin Hoffman, Andy Garcia, Al Pacino, Meryl Streep,
Gene Hakmann, Hopkins, Morgan Freeman, Eastwood, Gibson,
to byly „Himalaje” Hollywood… nie bylo sily abym nie „zaliczyla”
filmu w takiej gwiazdorskiej obsadzie… a dzis… czar prysl!
Dzis juz nie „lapie” sie na zadne – podkreslam – ZADNE filmy
o tematyce „koscielnej”!
Dzis pomna o doswiadczenie nie podniecam sie ani obsada aktorska,
ani producentem filmu, ani tym gdzie film „katolicki” bedzie wyswietlany!
… ani tym bardziej nie interesuja mnie zadne recenzje klopotowskich
i jemu podobnych cwaniakow i manipulanow! Kopiec, kropka!
Coraz wiecej ludzi to dostrzega, prosze mi wierzyc.
Dobro jest zawsze mniej krzykliwe.
Tadmanie – nie bądź taki oszczędny i wyważony w ocenie tekstów, zauważasz jeden a nie zauważasz tekstu o śmierci Andrzeja Boboli, ani tego o intrygach Hohenzollernów, ani innego spojrzenia na Irlandię, czy heretyków itd., itd. od pierwszej Baśni do ostatniej teksty są urokliwe, znakomite, pisane z pasją i wiedzą i logiką . Wszystkie znakomite.
Ej, Paris! To było na targach książki w Spodku (krótko, bo był to środek dnia), a drugi raz w tym roku, przed południem, było senne jeszcze, tylko przewalały się tabuny wycieczek. Najpierw porozmawiałem z Toyahem (po raz pierwszy) i pogratulowałem wiadomej sprawy, a potem z Coryllusem. Jak zobaczyłem, że jest już więciej ludzi na stoisku to poprosiłem o wpis w kupionym KiW i dałem nogę, by dać szansę innym. 🙂
Wracając do Toyaha i Zosi Osiejukowej, to ta para pokazała, że Kuria Krakowska bardzo poważnie potraktowała przyszłoroczne ŚDM Kraków 2016. Bardzo lubię taką robotę, bez fanfar a robi się to co trzeba i wtedy takie satanistyczne dupki nie maja okazji robić sobie jaj w kościele. Akcja KK w stylu izraelskich komandosów. 😀
Paris!
Mam w swoim internetowym skarbczyku, ale link już nie jest aktualny. Ktoś mi zwrócił uwagę, że sprawa znana i jest prawdopodobnie kompilacją, ale ponieważ wziąłem to z jednego miejsca to piszę, że autorem był los (taki nick) piszący na rebelya.pl i na ivrp.pl.
Taki tekst niegdys napisalem http://rebelya.pl/discuss…iace-narzedzie/
W nim pada kluczowe zdanie – Dla człowieka wolnego cnotą główną jest odwaga, dla niewolnika jest nią przemyślność, rozumiana jako
umiejętność ucieczki przed batogiem.
Jest taki (pozorny) paradoks, ze wiele narodów bardziej czci bitwy i wojny przegrane niż zwycięskie: Grecy Termopile, Rzymianie Kanny, Anglicy Balaklawe, Amerykanie Alamo… Rzymianon nie brakowalo zwyciestw, więc dlaczego tak umilowali bitwę pod Kannami?
Paradoks jest pozorny, bo dla człowieka wolnego cnotą główną jest odwaga, a bitwa przegrana pokazuje odwagę ostateczną – odwagę do końca. Bitwa wygrana tej mozliwosci nie daje.
Niewolnik ma inny system wartosci – dla niego odwaga jest glupotą,
przegrana frajerstwem, a jedyna cnota to umiejętność ucieczki od batoga.
Rosjanie nie sa wolnym narodem jak Grecy, Rzymianie i Anglicy – oni
wspominaja tylko bitwy wygrane.
Dzis mamy niepowtarzalną okazję: sluchajcie co mowią różni ludzie o
Powstaniu Warszawskim. Kto czci odwage ten Polak, kto szydzi z klęski ten sowieciarz. Prosty schemat prawica-lewica nie starczy, bo na tzw. prawicy sowieciarzy tez sporo.”
Los to ostatnie zdanie napisał gdzieś przed 2010 rokiem, koło 1 sierpnia i koresponduje to z tym co pisane jest tutaj, czyli o tzw. naszych
AniuzUW! Jest wiele potraw, które lubimy, ale są takie, które bardziej. 🙂
PARIS, Tadziu
No właśnie temat reakcji niewolnego człowieka. Mamy w duszy wolność więc mamy odwagę. Sławimy ją.
Ale tyle razy przegraliśmy i tak nas wykrwawiono… Ludzie rozpoznają tę sytuację, nawet jak nie specjalnie dokładnie znają nasza historię. Ja naprawdę dużo rozmawiam z tzw szarym człowiekiem. ( przez te spacery z psem ).
Oni tak mądrze nie rozmawiają. Oni chca przeżyć. I to nie tylko w sensie, zeby nas juz nie mordowano. Chcą przeżyć zwyczajnie – do wypłaty, której może nie być np w małej, prywatnej firmie.
Jak się próbowałam mądrzyć to widziałam zmęczone oczy młodych ludzi i mruknięcie: dobrze pani mówić, bo pani już na emeryturze. A jak ktoś mnie wziął za młodszą, to pytanie : a …pani to na uczelni,. na etacie … bo pamiętali…Tu się ludzie znają.
Więc juz tylko patrzę.
No i „Los” mial i ma absolutnie racje. Dla mnie i mojej calej rodziny,
znajomych, najblizszych sasiadow Powstanie Warszawskie
to SWIETOSC!
I nie ma o czym w ogole dyskutowac!
Kiedy będzie filmik z tej pogadanki o Jezuitach? Chciałbym go sobie dziś zobaczyć i posłuchać.
Wiesz co, słabo wyszedł ten film, byłem zupełnie bez formy.
Mrozek wyjaśnił, że sobotnia manifestacja była mniejsza, bo gdy znajdowała się przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego (skąd rozpoczynał się marsz), tłum kończył się na Alei Szucha. Natomiast niedzielna demonstracja PiS, gdy dotarła przed TK, zajmowała całą Aleję Szucha, pl. Na Rozdrożu i część Alei Ujazdowskich, do wysokości Alei Róż. Rzecznik KSP dodał, że w sobotę uczestnicy marszu zajmowali tylko ulice, natomiast w niedzielę ulice i chodniki.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Ilu-naprawde-bylo-uczestnikow-marszow-w-Warszawie-Rozbiezne-szacunki-wladz-miasta-i-policji,wid,18042182,wiadomosc.html
Do tekstu „polityka kadrowa” świetna charakterystykę tej trójki dziennikarzy „uciekniętych” do Niemiec, którą napisał Pink panther, brzmi ona mniej więcej tak: „trzech dziennikarzy pod 50-tkę, którzy zorientowali się, że ogłoszenia spółek skarbu państwa nie będą już zamieszczane w GW”.
Nic o intelekcie, o misji dziennikarskiej, tylko ta obecność przy czyimś korycie.
Ja sądzę, że młodzi księża poradzą sobie.A jeśli chodzi o źródła utrzymania czyli kasy to wczoraj z ciekawości pod wpływem SN zajrzałem, na stronę Cystersów, i zdziwiłem się bo w Opactwie w Wąchocku produkują płytki ceramiczne, sprzedają je. Uruchomili nawet kawiarnie w Wąchocku klasztorną, muszę się tam wybrać. Jak będę coś wiedział to napiszę.
Na czyich kolanach będą zasuwać, Panie Henry?
Pani Marylko, trzeba patrzec i trzeba z ludzmi rozmawiac. Wiem, ze jest bardzo ciezko, ale
jesli „opuscimy rece” moze byc jeszcze ciezej. Nie mamy innego wyboru !!!
A teraz wiesci z Francji. Zakonczyly sie wybory regionalne we Francji. Frekwencja wyborcza
byla wbrew oczekiwaniom bardzo niska…. 47% !!! Ogolnie Marine Le Pen i Marion Marechal
„przegraly” we wszystkich regionach Francji gdzie tydzien temu wygraly ze zdecydowana
przewaga, a to tylko dlatego, ze Sarko pomimo zlozonej „obietnicy” Monsieur’owi Pujadas’owi
w ubiegly poniedzialek, ze koalicji przeciw FN nie utworzy… danej obietnicy tradycyjnie zreszta
nie dotrzymal i we czwartek wieczorem jednak koalicje utworzyl.
Dawno Francja i Europa takich jaj – i co tu duzo mowic – takiego qrestwa i prostytucji politycznej
nie widziala!
„Prawicowy” Sarko razem z „socjalistycznym” Hollande’m przeciw „narodowemu
socjalizmowi” Mariny ! Pomimo tej zmasowanej prostytucji politycznej Marina
„przegrala” w stosunku 43% !!! , a Marion przegrala az 47% !!!
To jest rewelacyjna przegrana! Gdyby nie ta prostytucja polityczna… to bylby KNOCKOUT
dla calej „klasy politycznej” we Francji.
Oczywiście to tylko moje przypuszczenie, ale jeżeli będzie to msza łacińska w wydaniu księży posoborowych, to będzie tzw. msza indultowa – z najważniejszym problemem jakim jest zmiana Kalendarza liturgicznego i pewnymi zmianami w rycie, co sprawia, że odbiega ona od jedynej prawdziwej mszy katolickiej, jaką jest msza trydencka. O mszach w nowym rycie nie można powiedzieć, że są katolickimi.
Paris, ładnie powiedziane.
Jeszcze kawałek z Ewy Thompson.
😀 Kiedy skończyłem to rzuciło mi się w oczy, że pani profesor cytuje Gospodarza z II tomu Miśka ze strony 16. Boję się spojrzeć co Gospodarzowi wepchnąłem pod pióro. 🙁
Raz kozie śmierć.
Dystrybucjonizm, Chesterton, Polska
Chesterton i Belloq zdecydowanie sprzeciwiali się ztechnicyzowanemu porządkowi, gdzie człowiek był zredukowany do trybiku w maszynie. Obaj byli krytyczni, zarówno względem socjalizmu, jak i kapitalizmu, a ich odpowiedzią był dystrybucjonizm.
…Chesterton powiedział, „Przeciwieństwem zatrudnienia nie jest jego brak, czyli bezrobocie, ale przeciwieństwem zatrudnienia jest niezależność…
…W swojej książce „What is wrong with the World”, Chesterston odsłania 4 powody kłopotów naszej rzeczywistości: rozbuchane rządy, takiż biznes, feminizm i powszechne nauczanie. Ogromny biznes, według Chastertona, idzie ręka w rękę z feminizmem, i ma ogromne korzyści z wyciągania kobiet z ich ognisk domowych.
Dlatego dystrybucjonizm wymaga stosownego ethosu, który powinien być umiłowany przez wszystkich członków społeczeństwa.
Polskie doświadczenie
Umiłowanie przez dystrybucjonistów wolności, indywidualizmu i przywiązania do swojego miejsca na ziemi; wszystko to jest typowe dla przemyśleń Arystotelesa i św. Tomasza.
We wczesnym okresie czasów nam współczesnych, Polska nie zaadoptowała modelu scentralizowanego i absolutystycznego państwa. Gabriel Maciejewski prawidłowo zauważył, że „stawianie na piedestale silnego państwa, broniącego płacących podatki obywateli” nie zdobyło serc i umysłów Polaków żyjących współcześnie.
W jego opinii, to jest doktryna „ślepego pożądania różnych polskich reformatorów”, którzy trwali przez lata okupacji, jak i zaborów – doktryna, która jest niedoskonała, zasadniczo fałszywa i prawdopodobnie nawet kryminalna, ponieważ kraj taki jak Polska może być mocny tylko siłą swoich obywateli, a nie siłą urzędników lub centrum. Geopolitycznie, Polska zajmuje fatalne położenie dla takiej organizacji.”
Polski rząd zbudowany pod auspicjami „silnego centralnego rządu, może być rzeczywiście mocny tylko, jeśli obywatele będą słabi.” Maciejewski wykazuje, że w początkach czasów nam współczesnych, główną siłą polskiego rządu „była szlachta i magnaci, którzy wyrażali solidarność, i byli mocni przywilejami i majątkami oraz wiarą w jednego boga.”
Dlatego Polska nie poddała się duchowi tamtych czasów, ale wybrała własną drogę.
Według Feliksa Koniecznego, Polska była jednym z pierwszych krajów, który wprowadził wolność handlu. Dla przykładu, Polska była w awangardzie Europy, kiedy wolność handlu na spławnych rzekach (główne arterie wodne w tym czasie) ogłoszono w 1447 roku.
No cóż Gospodarzu, jednak Koneczny. 🙂
To moje miało byc do tego:
Paris mówi:
13 grudnia 2015 o 18:15
Coraz wiecej ludzi to dostrzega, prosze mi wierzyc.
Dobro jest zawsze mniej krzykliwe.
No to miałaś szczęście.u mnie na fuw starostą został taki jeden co w czrnym kapelutku chadzał ,a jego prawą ręką była równie rasowa koleżanka.
Wydaje sie, że celem glownym tego pontyfikatu jest likwidacja aktywow Watykanu. W imie ubostwa ewangelicznego i i przewrotnie zinterpretowanych zalecen Chrystusa bogactwa Stolicy Apostolskiej zostana uplynnione.
Franciszek mogl niczego nie posiadac, poniewaz posiadajacy wszytko dokola byli katolikami i jako tacy przyniesli Franciszkowi to, co bylo konieczne do misji wyznaczonej mu przez Boga.
Dzis natomiast ci, ktorzy maja wszystko lub chocby bardzo wiele, nie tylko nie sa katolikami, lecz przeciwnie, walcza z Kosciolem.
Indult nie sa juz wymagane.
Istotnie, nowa msza jest zbiezna z rytem napisanym przez Cranmera „eksperta” religijnego Henryka VIII, ale dopiero porownanie jej z rytem arianskim z wieku V pokazuje cala okropnosc tego rytu w jego bezboznosci i rozlicznych bluznierstwach przeciw Bostwu Jezusa Chrystusa, przede wszytim w powszechnej praksis celebracji tylem do Pana Boga.
Czy zatem sw. o. Kolbe i sw. Pius X moga sie czuc zawstydzeni w obecnosci obu wspomnianych najlepszych przydarzonych?
to było chyba tylko takie pobożne życzenie.
A to taka perełka kompilacja przemyśleń p. Joffe. Jest też o fizykach i o Bogu choć nieco inaczej niż dwa posty niżej u lilav.
http://opusdei.pl/pl-pl/article/there-be-dragons-i-sw-josemaria/
No i przeczucia o teologii wyzwolenia były dość trafne.
http://opusdei.pl/pl-pl/article/there-be-dragons-i-sw-josemaria/
TB In the beginning of The Mission, De Niro’s character is a mercenary who, after the killing of his brother, goes through a major life transformation. I remember discussing it with you and Daniel Berrigan one day, the process of regret through remorse and then the cleansing. De Niro’s character, at that cleansing point, becomes a Jesuit priest who eventually, in order to protect the mission and to protect his flock, takes up arms again. Do you know what Liberation Theology is? (Absolutely) Is The Mission a contemporary metaphor?
RJ Absolutely a contemporary metaphor. It’s a metaphor for South Africa, where exactly the same thing is happening, where priests are standing up against the Church.
Tylko link kiepski dodałem.
Tu ten dobry:
http://bombmagazine.org/article/861/roland-joff
Pius X jest mi z tych 4 swietych najmniej znany. Sw. Maksymilian jest
rowniez znanym swietym. Moj kosciol parafialny w Polsce gdzie mieszka
moja mama jest pw. Sw. Ojca Kolbe… oprocz tego w stanie wojennym
w Polsce do Niepokalanowa chodzilismy na piechote 8 km.
Rozumiem. Rzeczywiscie na takich imprezach trudno o jakas
konkretna rozmowe, ale sie widzieliscie.
A to „sledztwo blogerskie”, komentarze i wiedza z nich plynaca
no i reakcja Kurii to rzeczywiscie mistrzostwo swiata !!!
Nie podobami sie bardzo, ze PiS afiszuje sie w akcjach organizowanych przez
tzw. strefe wolnego slowa. Bardzo brzydko sie bawia… czas skonczyc z tym falszem
i obluda!
Te gierki organizatorow „protestow” i „marszow” do nikad sa nazbyt czytelne.
Lepiej niech „organizatorzy” zorganizuja jakis protest przeciwko „prostytucji dziennikarskiej”
swoich kolegow po fachu!
Jakiego Przewodnika?
Ja jestem po 30-stce i rola Kościoła jako przewodnika dla mnie skończyła się do 10 roku życia, kiedy w międzyczasie skończyły się zajęcia katechetyczne na plebanii i wyklejanie zeszytów obrazkami. Tyle było tego przewodzenia, jakiekolwiek późniejsze zetknięcia to zazwyczaj z jakąś nadmierną dewocją, której nie krytykowałem w przeciwieństwie do kolegów heavy metalowców z klasy, ale nadal tego nie rozumiałem.
Wtajemniczanie w katolicyzm metodami nakładania rąk to też dla mnie jest jakieś voodoo, ale rzeczywiście mało kto jest w stanie oprzeć się tej zbiorowej presji z wyjątkiem mnie.
Czasy się zmieniły, reguły gry zaostrzyły, może nadmierna religijna dewocja i egzaltacja nie jest metodą na obecne wyzwania a raczej jest tylko placebo dla ludzi, którzy nie potrafią główkować w imię Boga?
Kto na chwilę obecną posiada informacje jak prowadzić takie jezuickie misje? Wypadałoby to powielić i trzymać na czarną godzinę, bo możliwe, że jak sprawa się rypnie to przynajmniej będziemy wiedzieć jak się organizować. Zakonnicy niewątpliwie posiadali(ją?) cenną wiedzę o organizacji podobnie jak Templariusze o kasie, ale jak Kościół „mądrze” kasuje zakon za zakonem to mnie to przypomina podcinanie gałęzi, na której się siedzi.
Odnośnie produkcji Misji to nie jeden Żyd a dwóch Żydów. Według mnie to po prostu jest dobra historia tak samo jak wracanie do dinozaurów w Jurassic Park. To była chyba ostatnia większa próba zarobienia tudzież ściągnięcia katolików do kin. Później zdaje się już żaden Żyd nie chciał ryzykować tylko musiał Mel Gibson.
Jeżdżenie małym „fiacikiem” to zdrowe przegięcie i w tezie Kolegi właśnie się mieści. Przecież w prywatnych rozmowach przeciwnicy KK mówią o szatach, ofiarach, bogactwie. Jeśli Papież ostentacyjnie daje przykłady, jak to Kolega określił „ubóstwa ewangelicznego” to woda na mlyn takich sądów.
Ostatnie zdjęcie, gdzie papież Franciszek przypada ustami do ręki jakiegoś rabina, cały zgięty w pół, a rabin nie skłania sylwetki i stoi, jakby połknął kij.
Papież, jak Papież, nawet obmywa stopy, ale rabin jest pewnie z tych, by ominąć grzecznościowy zwrot „Jego Ekscelencjo” mówi pan papież
Paris, ja widziałem ich obu, bo oni by zgłupieli, gdyby mieli wszystkich zapamietać. 🙂
Wlasnie widze, ze sw. Pius X jest Pani nieznany, skoro pisze Pani takie slowa. Mysle tez, ze to Pius X byl najwiekszym darem nie tylko dla Polski, ale calego Kosciola w XX w. A przy tym byl z pochodzenia Polakiem.
Pytajac Pania, mialem na mysli dziela i to co glosili oraz pisali.
Na przyklad Pius X potepil modernizm, Jan Pawel II byl promotorem modernizmu.
Jak to mozliwe, by wobec tak razacych sprzecznosci obaj byli rownie swieci?
Swiety Maksymilian jasno wyrazal sie zagrozeniach plynacych ze strony zydow i sluzacej im masonerii, a o. Rydzyk co glosi w tym zakresie?
A to sa sprawy wazne, istotne, bo w tych obszarach leza przyczyny tego, o czym miedzy innymi pisze p. Maciejewski.
Św. Franciszek z Asyżu niczego nie posiadał, jednak jego Zakon już tak.
Nie rozumiem relacji Pana wpisu do mojego. Krytyczny czy zgodny?
Franciszek zgina sie przed rabinem, a przed Najwietszym Sakramentem stoi, jakby polknal kij. Znamienne.
Na rzie jezdzi fiacikiem, bo nie mozna od razu wystawic skarbca watykanskiego na licytacje. Ludzi trzeba osowic, urobic, przygotowujac d tak powaznej operacji, jak likwidacja aktywow. Tak uwazam.
To mialem na mysli.
Monastyr musi miec ziemie i inne dobra, ale mnisi nie powinni miec niczego wlasnego.
Pisze Pani o 4 swietych. Wymienieni zostali Pius X, o. Kolbe, JP II i …o. Rydzyk. Co do trzech pierwszych na liscie – ok, ale nie slyszalem o tym aby Kosciol kanonizowal/beatyfikowal kogokolwiek za zycia….
Ponadto odnosnie JP II to, pamietajac o nieomylnym nauczaniu papieskim, jemu takie nieomylne nauczanie przydarzylo sie w trakcie 26 letniego pontyfikatu jedynie RAZ – gdy wypowiadal sie o kaplanstwie kobiet. Wszystko pozostale czego nauczal – to nauczanie prywatne a te nie jest nieomylnym. Naprawde w przypadku JP II wskazana bylaby duza ostroznosc przy Jego wykladni katolicyzmu. To moze byc stosunkowo prosta sciezka tam, gdzie nie chcielibysmy trafic…
Nie wiem czy można się w 100% zgodzić z Kolegą, ale zwrócenie uwagi na te rzeczy poszerza moje widzenie spraw dziejących się w Wiecznym Mieście.
Pan Tadman 13 grudnia 2015 o 19:37 o czczonych bitwach przegranych.
Prosze nie miec za zle, ale nie wymienil Pan Kosowa 1389, na ktorym zbudowany jest caly serbski etos do dzis i swiat Serbow.
Bitwa kosowska rozni sie od wszystkich innych przez to, ze musiala byc przegrana, jesli Serbowie maja byc blizej Boga niz tego swiata i do konca swego istnienia pamietac, ze brak jednosci narodu jest tak samo odrazajacy, jak rozbijanie Kosciola, i musi byc ukarany.
Dlatego serbski orzel w herbie ma na tarczy cztery litery C, co znacza: Samo Sloga Srbina Spasava. To samo na narodowej fladze: CCCC wpisane w KRZYZ Chrystusa.
O Cranmerze wiem i w NOM jest ponad 30 odwolan do jego „modyfikacji” mszy katolickiej. Moglby Pan rozwinac nieco watek arianski?
Tylko @tipsi się wykazał poczuciem humoru 😉
Przede wszystkim materialne, ale tez formalne, pomniejszenie czci naleznej Bogu w Zbawicielu.
Glowna teza Ariusza: Jezus Chrystus nie jest Bogiem rownym Ojcu co do istoty, czyli w Bostwie. Stad brak form (gestow, postaw, stosownego milczenia, jezyka sakralnego, w rytach posoborowych) w obecnosci Chrystusa Eucharystycznego, tudziez tylem do Boga.
Teza Ariusza jest zbiezna z pogladem synagogi na temat Jezusa z Nazaretu; zydzi nie uznaja Go za Boga, ktory stal sie czlowiekiem. Dlatego te elementy liturgii posoborowej, w ktorych brak czci naleznej Bogu w Jezusie Chrystusie mozna nazwac kryptoarianskimi, czyli zydujacymi. Zachod od niedawna to zauwaza, np.:
http://www.kkbids.episkopat.pl/uploaded/a24/I%20INFORMACJA.pdf
ale ma wyrazne trudnosci w powiazaniu tego z liturgia. A przecie zasada lex orandi… stosuje sie do kazdej liturgii, nawet satanistycznej.
Czy oryginalna liturgia arianska podobnie traktowala Pana Jezusa? Tak.
Czy znajdzie sie w Kosciele junak (oprocz tego nieszczesnego Haramzy), co wystapi z obrona Ariusza i jego liturgii? Watpie, bo jawnosc i wielkosc bluznierstwa Ariuszowego nie da sie okrecic w zadne szmaty ekumenizmu. Ale kryptoarianska liturgie codziennie sie odprawia.
>Dla człowieka wolnego cnotą główną jest odwaga, dla niewolnika jest nią przemyślność, rozumiana jako umiejętność ucieczki przed batogiem.
>dla człowieka wolnego cnotą główną jest odwaga, a bitwa przegrana pokazuje odwagę ostateczną – odwagę do końca. Bitwa wygrana tej mozliwosci nie daje.
>co mowią różni ludzie o Powstaniu Warszawskim. Kto czci odwage ten Polak, kto szydzi z klęski ten sowieciarz.
Zapominacie Państwo o „przesycie”. Pokazywanie naszej odwagi tylko przegranymi odbiera Ducha i można tez wtedy zastanawiać się jaka jest wartość w czymś co determinuje przegraną.
Jak mamy wokół nas symbole naszych zwycięstw – np bogacący się Polacy w odblokowanej gospodarce to możemy sobie nawet na główne święto narodowe ustawić przegraną.
A samo Powstanie Warszawskie to jest przecież bardziej złożony problem niż to „świętość” albo „głupota”. Przegniły socjalistyczny rząd IIRP i takie samo dowództwo wojskowe dbało w ogóle o swoje kariery posyłając bezsensownie na startę prawdziwie wolnych czyli odważnych ludzi nie mając możliwości osiągnąć żadnych istotnych celów.
W Polsce w IIwojnieświatowej „obrazek” ukazujący najbardziej wolnych, odważnych Polaków jest w tym, że wielu ich było w tym czasie na froncie wschodnim. Kontekst tej sytuacji jest taki: selekcja negatywna w wojsku IIRP w tym czasie działała tak, ze takich ludzi ustawiano na wschodzie na głebokim zapleczu- jak kadrowcom wojsk IIRP się wtedy wydawało.
to dość ekscentryczne udać się do Łagiewnik i pytać o łacińskie msze, trzeba mieć stalowe nerwy :), przy okazji, 10 minut od sanktuarium jest msza trydencka na ul. zdunów.
Zastanawiałem się skąd taki nick. 🙂
Racja.
Prosze Pana, chce powiedziec – ni mniej ni wiecej – ze jestem
„pokoleniem” Jana Pawla II i Ojca Rydzyka.
Absolutnie nie uwazam, aby sp. Pius X czy o. Maksymilian Kolbe
byli „gorszymi swietymi” od mojego ukochanego Jana Pawla II.
Panie Marku, oczywiscie przejezyczylam sie. Ojciec Rydzyk naturalnie
jeszcze nie jest swietym!
Pamietam, jak jeszcze za zycia o Janie Pawle II mowilo sie „swiety”
za zycia… sama uwazalam Go za czlowieka „danego” nam przez dobrego Boga… wlasnie za swietego!
Do dzis tak uwazam i zdania nie zmienie.
Ojciec Rydzyk… byc moze tez bedzie swietym! Wszyscy powinnismy
dazyc do swietosci… i maly i duzy moze swietym byc.
Skąd?
Rzeczywiście można to rozumować w dwojaki sposób. Możliwe, że Joffe oprócz innych osiągnięć w tym filmie potrafił zadowolić obie strony, a przynajmniej stworzyć dla jednej wysokiej jakości złudzenie. Niewątpliwie Joffe przynajmniej docenia przeciwnika i np. taki Coryllus czy ja nie zorientował się dopóki ktoś nie udowodnił jakie były prawdziwe motywy.
Dobre dochodzenie Betacool!
Jak widać agenda wytrwale postępuje i zbiera zatrute owoce.
Nie ma to jak rozdrabniać Kościół na różnej maści protestanckie kościółki a do tego jeszcze doprowadzić do swoistego multi-kulti w samym Kościele, aby powstało coś takiego jak katolewica i inne jej formy, aby każdy mógł interpretować nauki Kościoła do woli jak Żydzi kabałę.
Trudno powiedzieć co mu w głowie siedzi.
Mnie nie interesuje wyplenianie w sobie demonizacji innych czy też propagowanie różnorodności modelów postępowania.
Mnie interesuje oferta jaką daje dzisiejszy katolicyzm i moim zdaniem nie jest atrakcyjna. Nie potrzebuję pozytywnych zastępników w postaci zachwytu jakichś tam braciszków produktami Apple, że to jest jedno z tych wspaniałych estetycznych dzieł bożych.
Przede wszystkim to jest informacyjny chaos i mimowolne ogłupianie 85% populacji. Jest medium, w którym kwitnie świeckość.
Jedynie Wikipedia i YouTube jest czymś pożytecznym.
Ale tak jak YT tak i Wikipedia jest wystawiona na działanie różnych wpływów,
Google w prosty sposób propaguje treści jakie chce (w końcu jest właścicielem YT), a wokół Wikipedii stoją firmy prywatne, które za pieniądze poprawiają wizerunek lub naginają czasoprzestrzeń historyczną.
Należy jasno podkreślić najważniejsze „core values” katolicyzmu i wokół tego budować samowystarczalne wspólnoty a oprócz tego budować hierarchię świecką, która nijak ma się do obowiązujących hierarchii, których szczyty kończą się gdzieś tam w lożach masońskich i innych organizacjach tajnych.
Jaka jest przeciwwaga dla wyrafinowanych organizacji masońskich i państwowych służb specjalnych?
Stosunki własnościowe i społeczne zmieniły się diametralnie to też należy zmienić strategię.
Księża w dzisiejszych catrakcjzasach to już w ogóle wyrywają włosy z głowy chcąc ogarnąć ten moralny miszmasz swoich wiernych.
Żydzi niczego nie będą upowszechniać, bo oni potrzebują więcej ludzi oddanych kwestiom wyłącznie świeckim, zupełnych laików, a przede wszystkim konsumentów z kartami kredytowymi.
Jak sami widzicie są religie elitarne, których członków się podziwia a natomiast te powszechne krytykuje się.
Pani katechetce wielokrotnie powtarzałem będąc jeszcze w liceum, że szanuję organizację, ale jest ona zupełnie nieprzygotowana na warunki XX i XXI wieku.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.