sie 222018
 

Wczoraj wieczorem nagrywaliśmy z Józkiem programy do radia, na zapas. Mieliśmy nagrać trzy i prawie się udało, w jednym jednak walnąłem taką głupotę, że miałem chęć odkręcić sobie głowę, jak tam siedzialem i postawić ją obok na blacie. Poprosiłem Józefa żeby to skasowali i mamy tylko dwa programy zapasowe, bez gwarancji, że nie ma w nich jakichś idiotyzmów mojego autorstwa. Nie wiem jaki jest dzień tygodnia i w zasadzie powinienem zwolnić, ale nie mam na to szans. I kiedy już wracałem do domu, pomyślałem sobie, że skoro tak dobrze mi poszło w tym radio, to w zasadzie mogę, nie znając żadnego języka zostać wielkim językoznawcą. Bo czemu nie.

W nowym numerze nawigatora znajduje się archiwalny tekst o sporze pomiędzy frankistami a talmudystami dotyczącym mordów rytualnych. Sprawa miała charakter dużej kontrowersji i przetoczyła się przez diasporę jak huragan. Szło z grubsza o to, jak odczytywać słowa w języku hebrajskim, w języku bez samogłosek. Każdy może sobie przecież tam wstawić dowolne samogłoski i zmienić znaczenie słów. To jest konstatacja niby oczywista, ale jednocześnie wstrząsająca, albowiem język może być jednocześnie dostępny i hermetyczny. Ma niejako dwa poziomy i występuje w dwóch wersjach, dla „słyszących” i dla „niesłyszących”. Nie wiem czy tak jest ze wszystkimi językami semickimi, ale zakładam, że tak. No, a jeśli tak, to myśl moja szybuje w następującym kierunku – w okolicznościach kiedy nie ma wojny, a ludy semickie mogą się przemieszczać, zawierać transakcje, dyktować i pisać listy, osiedlać się w miastach tworzą one natychmiast płaszczyznę, gdzie zbiegają się niktki wszystkich ważnych wymian, a sposób komunikacji – podkreślam – sposób komunikacji, a nie małpia złośliwość, czy podstępy wrośnięte w serce, powodują, że zaczynją one kontrolować rynki. Mają bowiem narzędzie, którego wszyscy pożądają – hermetyczny język. W rzeczywistości nie jestem jednak językoznawcą i być może to są tylko moje naiwne wyobrażenia, przecież każdy lud starożytny mógł opracować sobie system szyfrowania korespondencji, cóż to był za problem. No tak, ale do tego systemu trzeba było ludzi przyuczać, a semita się z tym rodził. On już na samym początku wiedział, że to co zapisuje może występować w kilku, jeśli nie kilkunastu wariantach i za każdym razem oznaczać coś innego, w zależności od okoliczności. Język był więc jego tarczą i bronią, a także źródłem powodzenia i sukcesów. I teraz tak – rynki w starożytnści to były oddzielone od siebie pustyniami miasta, podporządkowane teoretycznie lokalnym władcom. Rynki te były wyspecjalizowane i wsobne, a ich struktura była hermetyczna, przywileje zaś i pozycja poszczególnych kupców były dziedziczna. O czymś takim jak wolny rynek nikt raczej nie myślał, choć opisuje się tamte czasy tak, jakby ów wolny rynek był sprawą naturalną. Kupcy z Krety, po najeździe achajskim, przenieśli się do Syrii i tam osiedli. Fanatstycznie, ale kto im na to pozwolił? Musieli przenieść się z czymś, z gotówką i towarem, a także mieć oparcie na miejscu, bo nikt przecież tak po prostu by ich na rynek nie wpuścił. Nic takiego nie jest, a i pewnie nie było praktykowane. Nie to jest jednak najistotniejsze. Oto mamy ten język bez samogłosek, w którym można skladać dowolne zeznania i zawsze upierać się, że są one prawdziwe. Lud posługujący się takim językiem podporządkuje sobie każde państwo, albowiem umiejętność czytania i pisania nie jest umiejetnością powszechną. Nawet jeśli w państwie mówi się innym niż semicki językiem, nie ma to znaczenia, bo ten ze względu na swój charakter staje się natychmiast jezykiem tajemnic handlowych. Co w związku z tym musi zrobić państwo, żeby nie pozwolić na podporządkowanie swojej struktury interesom semitów i ich organizacji? Wprowdzić powszechną edukację i zapis samogłosek. To oczywiście nie załatwia sprawy, a jedynie marginalizuje ludy posługujące się językiem o podwójnym charakterze. No, ale uwalnia państwo od ciśnienia i daję urzędnikowi państwowemu nie byle jaką broń do ręki – jednolitą wykładnię przepisów i jawny zapis transakcji. Także tych zawieranych z państwem. Jeśli państwo ma do tego jeszcze historyków, policję, armię i patrycjat zajmujący się biznesem, semici są w kłopocie. Oczywiście radzą sobie monopolizując poszczególne sektory gospodarki, bo nie ma takiej możliwości, by ludzie przestali potrzebować podwójnego zapisu, ale są to sektory marginalne. Powstaje imperium, poza kontrolą ludów semickich. I to jest Rzym. W tym imperium dopiero, na bazie ustaleń powszechnie obowiązujących i jawnych, opierających się na zapisie samogłoskowym może tworzyć się rynek, na który mogą wkraczać wszyscy, o ile uiszczą opłatę imerialną i różne haracze dla urzędników. Co jest lepsze? Sam nie wiem. Cała Europa i cała tak zwana zachodnia cywilizacja jest dziedzictwem imperialnej polityki Rzymu, ale może to nie jest wcale fajne? Może powinniśmy powrócić do transakcji zrozumiałych tylko dla wtajemniczonych i do wsobnych, hermetycznych rynków, na które nie wejdzie byle kto? Szydzę oczywiście, bo właśnie w takiej sytuacji się znajdujemy, tyle tylko, że nie rozumiemy dlaczego, wydaje nam się, że jesteśmy dziedzicami Rzymu, ale w rzeczywistości jest inaczej, choć nikt przecież nie posługuje się językiem o podwójnym znaczeniu. Tak się wydaje nam, prostaczkom, tak jak mi się wczoraj wydawało, że wystarczy iść do radia i coś powiedzieć, a będzie fajnie. Nie będzie, trzeba się wcześniej chwilę zastanowić. Gadaliśmy z Józkiem o niebezpieczeństwie dotyczącym polityki Niemiec wobec polskiego węgla i sektora energetycznego. Chodzi o to, żeby skłonić banki do zablokowania kredytów na inwestycje węglowe w Polsce. No, jak można do czegoś takiego skłonić banki? Trzeba im coś zaproponować chyba. Nie wiemy co, ale wiemy, że szykowana jest w tych zakresach jakaś akcja propagandowa. Ja zaś, z głupia frant zaproponowałem wczoraj, żeby kredytować te węglowe inwestycje z Izraela. Bo w zasadzie czemu nie? Sensu poszczególnych wielkich transakcji i tak nikt nie rozumie, bo isntrukcje obsługi i sam ich zapis wykonane są w języku hermetycznym, podwójnym, zrozumiałym tylko pozornie. Po co więc zachowywać jeszcze dodatkowe pozory i prowadzić jakiś uciążliwy spór z większym i silniejszym sąsiadem? Sprawdźmy jaką ofertę maja semici i co w zamian proponują. Nie czytajmy jednak zby uważnie tych umów, bo nam to wiele nie da, zobaczmy co mają w workach i czy rzeczywiście chcą nam to zostawić w zamian za dzierżawę kopalni węgla.

Takimi oto myślami zabawiałem się wczoraj. Jutro zaś o 18.30 mam spotkanie z czytelnikami w Zielonej Górze – Aleja Zjednoczenia 92. Zapraszam też na portal www.prawygornyrog.pl

  29 komentarzy do “Jak zostałem wielkim językoznawcą”

  1. Potwierdzam program radiowy był wczoraj. Odkryłem wsiadając wieczorem do samochodu i słyszę Gabriela Majewskiego mówiącego o polityce wobec Węgier (niestety końcówka). Czy to jest gdzieś w Internecie i kiedy jest na antenie?

  2. A tu mamy sprawy, o których dziś pisze Gospodarz zapodane w formie narracji naukowej (hagady?) – rzecz dotyczy lat 70-1492: https://www.wuj.pl/page,produkt,prodid,2362,strona,Garstka_wybranych_Jak_edukacja_uksztaltowala_dzieje_Zydow_70_1492,katid,31.html

  3. a ja mam taka anegdotę banalna, ale miała miejsce. Opowiada reżyser „Zaklętych rewirów” czyli p. J. Majewski jak z scenarzystą Hajnym siedzą przy kawie  (podczas kręcenia tegoż) filmu, sniadanie w hotelu, obok przy stoliku siedzi pani i wyraźnie przysłuchuje się ich rozmowie. A panowie wypowiadają się:  Majewski po polsku – a scenarzysta po czesku. Po szerokim wymienieniu poglądów, wypiciu kawy panowie wstają a przysłuchująca się ich rozmowie pani, mówi po angielsku: każdy z panów   mówił innym językiem i jak żeście się  zrozumieli`?

    A sam wpis genialny, taki jak i wczorajszy.

  4. takim rodzajem edukacji, szczególnie dokładnie, realistycznie   opisanym przez Nachalnikowa to można tylko zejść na drogę zła, jak to też zrobił Nachalnik. Najlepsze było to okradanie uczniów ze śniadań i dokarmianie tym własnych dzieci pana nauczyciela z chederu.

  5. Dlatego trzeba postawić elektrownię atomową jak Węgrzy -Paks (1982) i cześć. Jeszcze za Orbana ją rozbudowują (2017-). Izrael ma do produkcji militarnej תחנת כוח גרעינית

    Można zerknąć: https://www.google.com/maps/@46.5780238,18.8524279,2944m/data=!3m1!1e3

    I tu: https://www.google.com/maps/@31.0669846,34.9957824,1468m/data=!3m1!1e3

  6. Słucham i słucham i słyszę na razie, że gościem Józefa Orła jest pan Józef Orzeł. Ktoś mu czasem przerywa.

  7. Czytam właśnie Silk Road  Petera Frankopana, rzekomego dziedzica wymordowanego chorwackiego rodu możnowładców którzy zbuntowali się przeciw Habsburgom po oszustwie dotyczącym niepodległości. W wesołej Anglii ród restytuowano, a jego latorośl jest oxfordzkim historykiem. Chorwacka szlachta oczywiście go nie uznaje.

    Książka traktuje o tym o czym powinna, od starożytności poprzez wieki średnie. O tym o czym w zasadzie już wiemy – o udziale Żydów w muzułmańskiej dekompozycji świata chrześcijańskiego, o słowiańskich niewolnikach, o dochodzeniu do potęgi przez włoskie miasta. O skuteczności stepowych organizacji handlowych poprzez millenia.

    Bardzo ciekawe dlaczego jej do teraz nie przetłumaczono. Ale jako ciekawostka – Słowianin i niewolnik brzmią tak samo w holenderskim, szwedzkim, niemieckim, angielskim, włoskim. Dalej nie sprawdzałem

  8. Cywilizacja oparta o Rzym, została pożarta przez Semitów, chyba już od projektu o nazwie „Karol Wielki”, aczkolwiek przez następne kilkaset lat siły w miarę się równoważyły dookoła sporu papiestwo/cesarstwo. Nie dostrzegamy w naszych rozważaniach Chin, już zabrali Afrykę i republiki środkowoazjatyckie i krok po kroku idą na Zachód, może w tym tkwi nasza szansa, tym bardziej, że katolicyzm jako doktryna jest dla nich państwowo bardzo interesujący. Na koniec anegdotka: miałem spotkanie z władzami polskiej filii chińskiego giganta, na spotkaniu Prezes lat 60 i śliczna dziewczyna ok 27 lat. Pani posługiwała się piękną polszczyzną, śliczna Chinka z przedniojęzykowym „l”. Zapytana skąd tak doskonała znajomość trudnego polskiego wysypała się „Proszę Pana, w mojej szkole w Pekinie, nauka polskiego zaczynała się w wieku 5 lat”. Pomyślcie masz 27 lat i 22 lata stażu w „razwiedce” Szacunek 🙂 Pani w trakcie naszego spotkania z 3 razy nakrzyczała na Pana Prezesa, bo to ona była prawdziwym szefem, przynajmniej tu w Warszawie a ja skromny góral doceniam ludzi przygotowanych do swojej pracy.

    pozdrawiam

  9. To jest zupełnie fantastyczna wiadomość!

  10. Tu nie ma nic fantastycznego, to tylko opcja na negocjacje z kolejnym „Obrem-Olbrzymem”, ich propozycje inwestycyjne w stosunku do Polski, powodują „kolorowy zawrót głowy”, problem w tym, że jesteśmy w innej, wiadomej grupie wpływów. Jedyne pozytywne, że oni będą czekać, aż u nas, ktoś pójdzie po rozum do głowy, pytanie czy pójdzie?

  11. 20 sierpnia 2018 – czyli dwa dni temu – Józef Orzeł ogłosił siebie „drugim Stańczykiem” zaraz po Stanisławie Janeckim – Stańczyku pierwszym, być może dlatego drugim, że Stańczyk to nazwisko utworzone z imienia Stanisław a nie Józef. Ogłosił siebie że chciałby.

  12. Coś mi sie zdaje ,że w największej firmie ochroniarskiej  w Polsce, pakiet większościowy mają Chińczycy.

  13. czytasz w wersji angielskiej? no to pomyśl czy dasz radę przetłumaczyć. Aspiruj.

  14. No i jesteśmy w domu. Gadajmy po polsku. I niech jeden czy drugi Angol spróbuje nas zrozumieć. Yes, yes, yes … ☺

  15. W mojej okolicy przygarnęli kopalnię i wyczekują. Sama kopalnia została zamknięta w ramach reformy Buzka. Zamknięta i dla pewności zalana. Później okazało się, że ta decyzja była pomyłką bo pod ziemią zalegają jeszcze spore i udokumentowane pokłady węgla. Niestety, wszystko już tam było dawno pod wodą.

    Kilka lat temu kopalnię wydzierżawiła spółka brytyjsko-holendersko-izraelska, każdy z udziałowców „es de buena famiglia”, żadnego Todesco. Nie wiadomo tylko dlaczego wzięli  tę kopalnię – dbają bardzo o część naziemną, ochraniają i jednocześnie nie widać by przymierzali się do wydobycia.

  16. Węgiel będzie gazyfikowany pod ziemią. Na górę rurami popłynie gaz.

    Zalanie kopalni nie było błędem lecz działaniem celowym, moim zdaniem.

  17. Rozwinąłem ilustrację brokera na mojej stronie szkoły językowej o podstronę mobilnej szkoły uniwersalnego kodu językowo-numerycznego.

  18. kiedy Singer otrzymał nagrodę Nobla, to ci co się liczą musieli mieć przeczytane jego książki, no i ja też chciałam należeć do ej elitarnej grupy. Pamiętam opis, chyba pochodził ze „Sztukmistrza  z Lublina”,  rozmodlonego ichniego kapłana co miał na czole zaczepiony „tefim” (pierwsza ilustracja) i w warstwach swojego ubrania musiał mieć coś w rodzaju koszuli z frędzlami i albo ta koszula, albo te frędzle chyba nazywane były „cycełe”. Było to dla mnie pierwsze i ostatnie  zderzenie z opisem ich modlitwy i  stąd to zapamiętałam. Nachalnik przedstawia pobratymców jako cwanych i obłudnych no  bo „kręci sze” w innym tyglu społecznym.

  19. Bez problemu. Tłumaczyłem już prace naukowe w drugą stronę. W przyszłym roku uwolnią mi się moce przerobowe. Ale nie na tyle, żeby załatwiać wydawanie i prawa autorskie z oszustem herbowym.

  20. Nie jestem tak bogaty. I mam rodzinę na utrzymaniu.

  21. (Formatowanie mi się całkiem nie podoba, ale) znakomita intuicja! Parę języków liznąłem, otarłem się o starożytność, i to tutaj wydaje mi się to sensowną hipotezą. Nie można przesadzać, ale w sumie jakoś tak to działa. Istnieją dość sensowne i uznane analizy wpływu azjatyckich pism ideograficznych na charakter tych ludów, ale to tutaj wydaje się jeszcze istotniejsze.

    Pzdrwm

  22. kto jest oszustem herbowym? Chodziło mi o to, że ciekawe sprawy trzeba tłumaczyć, trzeba wiedzieć co gdzie  i kiedy, chociaż i tak nie nadążymy za tymi (pożal się Boże ) demiurgami manipulującymi nami , to jednak opóźnienie zapewne będzie mniejsze.

  23. Frankopan właśnie czy też bardziej nawet jego ojciec z jego roszczeniami.

    Książka ma 520 stron do bibliografii która liczy stron 97. A której tłumaczenie jest dużo bardziej pracochłonne.

    To pół roku pracy co najmniej. W czasie wolnym którego nie mam dużo.

  24. no właśnie przydałoby się wspomaganie finansowe

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.