Wszyscy dobrze wiedzą o tym, jak głęboko elity III Rzeszy interesowały się mistyką. Przykładem najważniejszym może być Goebbels, który uwierzył, że Nostradamus w centuriach opisywał triumf Niemiec. Kłopot Goebbelsa polegał na tym, że miał on do dyspozycji wyłącznie radio, gazety i partyjne mitingi. Poza tym żadnymi środkami masowego przekazu nie dysponował. Mógł jeszcze wydawać książki, ale te zdaje się miał w pogardzie, jako zbyt słabo oddziałujące medium. Stąd kąsek tak smaczny i dobrze rokujący jak centurie nie został wykorzystany na wielką skalę. Być może stało się tak dlatego, że Goebbels potraktował Nostradamusa serio i spodziewał się znaleźć w jego przepowiedniach jakieś dosłowności, których tam w istocie nie ma. Goebbels nie miał też za dużo czasu, by zająć się porządną kampanią opartą na ezoteryce, bo cóż to jest 12 lat z lekkim okładem, dla poważnego projektu. Co innego taki Diugin, którego wszyscy od wielu lat traktują serio i zastanawiają się, czy czasem jego brednie nie mają jakiegoś uzasadnienia. A także – jaki zasięg osiąga on emitując swoje treści i ile osób im ulega. No i najważniejsze, czy można je – za pomocą jakiegoś wytrychu – po tym Diuginie przejąć i zagospodarować. Tak, w moim mniemaniu działa mechanizm propagandowy, który wyrasta wprost z Goebbelsa i jego pomysłów.
Brak czasu zemścił się na Goebbelsie, ale nie zemścił się na nas. My bowiem możemy przyjrzeć się centuriom w dłuższej perspektywie, a pomogą nam w tym pogardzane przez ministra propagandy Rzeszy, choć szeroko kolportowane broszury propagandowe. Oto w jednej z nich, wydanej w roku 1942, autorstwa ks. Józefa Radlińskiego, a zatytułowanej Księga losów Europy, cudowne przepowiednie Nostradamusa z roku 1558, czytamy:
Kto wraz z nami przeczytał uważnie proroctwa Nostradama, wywnioskuje z różnych oznak, że początek wielkiego 57 letniego okresu pokojowego jest bliski. Przypominam raz jeszcze słowa, dotyczące katastrofy Anglii i końca antychrześcijańskiego bolszewizmu. Oprócz tego zdradzimy czytelnikom, że Nostradamus w centurii X,72 dopiero na 1999 rok zapowiada przyjście wielkiego wojownika, który spowoduje zamieszki wojenne. Jeżeli od 1999 odjąć liczbę 57, otrzymamy 1942 rok. Rok ten, okres wielkich historycznych rozstrzygnięć, przygotuje pokój Boży, którego wszyscy tak bardzo pragniemy.
Rok 1942 nie przygotował, jak wiemy pokoju Bożego, rozpoczął za to triumfalny marsz bolszewizmu do Europy po trupach żołnierzy Hitlera. Jednak nie on nas interesuje, a ta druga data – 1999. Wtedy bowiem, 31 grudnia dokładnie, do władzy doszedł Włodzimierz Putin, zwany przez Korwina ekscelencją, a przez Diugina Katechonem. To on jest według Nostradamusa i lansującego jego przepowiednie Goebbelsa tym wielkim wojownikiem…Można się oczywiście z tego śmiać. Ja jednak bym odradzał i zalecał przegląd metod i technik tłoczenia do głów propagandy. Zamiast jednego, statycznego i martwego Nostradamusa oraz jego centurii, które są interpretowane przez proroków mniejszych, mamy dziś całe rzesze domorosłych Nostradamusów, którzy mając poparcie różnych organizacji, ani myślą znikać z naszego życia. Nawet po otwartej kompromitacji. Trwają na posterunku, a wątpliwości jakie budzą ich komunikaty są lekceważone. Zychowicz, zwolennik marszu na Moskwę razem z Hitlerem, dalej emituje swoje brednie. Mecenas Bartosiak, który pouczał generałów na okoliczność prowadzenia wojny manewrowej jest w tym samym miejscu, w którym był wcześniej. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Propagandyści ułożeni są warstwowo, a przygotowane dla nich treści są przyporządkowane do poszczególnych emocji i poszczególnych grup konsumentów, które zostały wyłonione w ostatnich 30 latach działania ośrodków propagandowych. I żadna krytyka się ich nie ima. Krytyka oczywiście istnieje i służy ona do deprecjonowania takich jak my tutaj. Wielokrotnie mogliśmy oglądać przykłady takiej krytyki. Dziś przybiera ona, wobec wojny, formę nieco mniej agresywną, pojawiają się bowiem zatroskani, którzy martwią się, że z tymi analizami historycznymi, to jeszcze jakoś mi idzie, ale z oceną wypadków bieżących to już gorzej. Nie przewidziałem bowiem wojny. Błędne oceny słupów, na których opiera się cały propagandowy program trujący duszę, nie mają jednak znaczenia, prawda? Oni muszą być i muszą bredzić, bo bez tego wszystko się zawali. Dlatego właśnie nie będzie tu umieszczał swoich komentarzy żadne zatroskany o przyszłość realista. Niech nawet nie próbuje. Istnienie coraz to młodszych emitentów treści propagandowych, którzy są promowani masowo i indywidualnie, jest potrzebne do tego, by unieważnić inne treści. Dlatego niech Odys, syn Laertesa nie reklamuje tu tej propagandowej młodzieżówki, bo oni się niczym nie różnią od tych starszych. Mój portal nie będzie też służył do tego, by ktoś lansował tu spreparowane w jakichś laboratoriach formaty.
Z zaskoczeniem przyjąłem wieść, że wielu ludzi dalej wierzy w Diugina, a także w metodę, którą on stosuje, czyli wyszydzone już dawno, jeszcze w XIX wieku stylizowanie się na proroka i mędrca przedwiecznego. Tak, jak napisałem wczoraj, żeby umożliwić bestialstwo trzeba najpierw strywializować przekaz, w taki sposób, by śmierć w męczarniach wydawała się zabawą. Podobnie jak cała polityka. Cała rosyjska propaganda pracowała dla tego celu przez trzydzieści lat. Pomagała jej propaganda niemiecka. Pani Merkel infantylna i złośliwa krasnalica, wierzyła, że jest Katarzyną II. Putin, który robił sobie zdjęcia bez koszuli na koniu, z karabinem, jeszcze do niedawna był lansowany jako macho. Pisała o tym Gazeta Wyborcza. To są idiotyzmy, za którymi ukrywa się ludobójstwo. To jest dehumanizacja, która ma przekonać polityków nie do tego wcale, że my jesteśmy podludźmi, ale że oni są nadludźmi. Oni i ich poddani. Widzimy, że wszystko to ma charakter karnawałowej zabawy, każdy nosi jakąś maskę, za którą ukryta jest jego prawdziwa natura. I nie mówcie mi, że Merkel nie widziała o krematoriach, których produkcję zlecił osobiście sam Putin. Oczywiście, że wiedziała, wiedział o tym zapewne także Tusk. My zaś możemy się tylko zastanawiać, kto pierwszy i kiedy wpadł na pomysł, by zastosować krematoria do masowej i indywidualnej eksterminacji. Oto fragment książki Johna Irvinga zatytułowanej Wojna Hitlera. Opowiada on o tym, co Niemcy znaleźli w sowieckiej ambasadzie w Paryżu.
Po kilku dniach od ataku połączonych sił niemieckich na Rosję, Szwecja, w której gestii znalazło się reprezentowanie interesów ZSRR w Rzeszy i okupowanej Europie, udzieliła Niemcom dyskretnego pozwolenia na przeszukanie budynku ambasady radzieckiej w Paryżu. (…) Na oficerach Heydricha daleko większe wrażenie niż odnaleziony w ambasadzie bogaty łup w postaci aparatury radiowej, zapalników czasowych, detonatorów oraz materiałów wybuchowych, wywołały jednak innego rodzaju piece, na które natknęli się w zajmowanych przez GPU skrzydle budynku. Jak wykazało bowiem śledztwo, służyły one do spopielenia ludzkich zwłok. (…) Oto fragment raportu (…): „Całkowicie izolowane od reszty budynku skrzydło ambasady, w którym zajmowały się biura GPU oraz izby tortur, można określić mianem perfekcyjnie wyposażonego technicznie warsztatu zbrodniarzy i morderców; na makabryczne wyposażenie składały się (…) piec elektryczny oraz wanna, w której ćwiartowano zwłoki (…). Wedle zatem wszelkiego mniemania wielu nieostrożnych „białych emigrantów i francuskich przeciwników reżimu radzieckiego zniknęło w tych czeluściach- „wylecieli oni kominem” w dosłownym znaczeniu tego słowa.
Niech więc mi nikt tu nie pisze, że musimy się zastanawiać, co będzie po wojnie i czy czasem nie korzystniej byłoby wysłać jakieś sygnały pojednania do Putina.
Wróćmy do propagandy i jej organizacji. Wczoraj jakaś kretynka zapytała prezydenta Dudę, czy ciepłe przyjęcie uchodźców z Ukrainy w Polsce nie wynika czasem z tego, że Polacy chcą w ten sposób zatrzeć pamięć o swoim współudziale w holokauście. Zostało to natychmiast podbite na twitterze przez kilku komentatorów. I nikt nie zastanowił się, że pani tak, jak również inne wariatki, w tym zakładająca właśnie nową partię Marianna Schreiber, są częścią zinfantylizowanej kompletnie machiny propagandowej stworzonej przez następców Dugina. Machiny, która działa prawie jak perpetuum mobile. Jest tania, łatwa w obsłudze i skuteczna. Szczególnie jeśli ma się do dyspozycji inne żywe nośniki, które w kluczowych miejscach powielą istotną dla centrali informację. Nie wiem, czy to tak działa. Wiem, że u mnie takich rzeczy nie będzie.
Podkreślałem to już zresztą wielokrotnie wcześniej. Sukces jest możliwy tylko dzięki wypracowaniu własnego języka komunikacji i własnych kodów kulturowych. Nie zaś poprzez podłapywanie motywów z sieci, które wydają się atrakcyjne, darmowe i inspirujące. Nie przypuszczałem jednak, że może to mieć aż tak poważny wymiar. Jest wojna i ona się toczy również tutaj. I niech każdy weźmie to pod uwagę.
Jeśli chodzi o krematoria, przypomnę, że Leonid Eintingon, urodzony jako Nahum Eintingon, człowiek stojący za zabójstwem Trockiego, kiedy walczył po stronie republikańskiej w Hiszpanii, woził ze sobą krematorium na kółkach. By spalać w nim zwłoki przeciwników politycznych i dowódców armii Franco. Nikt o tym nie pamięta, albowiem każdy wsłuchany jest i wpatrzony w ludzi emitujących kłamstwa. I każdy zastanawia się czy czasem nie tkwi w nich ziarno prawdy. Nie można przecież łgać bez przerwy – myślą ludzie. I dlaczego mamy słuchać tylko jednej opcji? Wysłuchajmy wszystkich, wtedy wyrobimy sobie właściwą, bliską prawdy opinię. Jeśli ktoś tu wyemituje ten lub podobny komunikat, nie pojawi się więcej na tym portalu. Nie prowadzimy tu bowiem kółka dyskusyjnego, ale próbujemy zrozumieć jak działa zło i jak można mu się skutecznie przeciwstawić. Każdy kto próbował będzie rozmyć tę kwestię, zostanie wyrzucony.
Wojnę zaczyna się i kończy propagandą. Przez 45 lat rządów post PKWNowskich, nikt n nie powiedział, że Polacy ja przegrali. Ci sami kazali nam zapomnieć o żołnierzach podziemia antykomunistycznego, a oni po prostu Radzieckich nie chcieli. Teraz mamy mieszaninę cwaniaków z pogrubionymi polaną strachem. Przenośne krematoria, tłumaczyłby próby z zlokalizowaniem mogił żołnierzy antykomunistów. Zbrodnie pozostaną zbrodniami nieważne ile wapna propagandy nastąpią, żeby je ukryć.
Tak właśnie
– zatrzeć- pamięć o współudziale w holokauście – dziennikarze to chyba dostają jakieś specjalne bonusy za wstawianie tego bezprecedensowego zdarzenia jakim był holocaust do każdej wymiany zdań, czy to schodach, czy w samolocie, byleby był mikrofon i byle poszło w świat, …
przy holocauście prawda umarła pierwsza
…na schodach..
Mamy wysyp Hań, które nie cofną się przed niczym aby tylko poprawić swoją pozycję (w swoim mniemaniu). Przez myśl im nie przejdzie, że gdy przyjdzie do ostatecznych rozstrzygnięć, to zostaną puszczone przez komin mobilnego krematorium do atmosfery. Wtedy to dopiero będą mogły patrzeć na wszystkich z góry.
To jawna prowokatorka. Ilu takich jest nie wiemy, ale nie dowiemy się też, jeśli nie postawimy jasno kwestii – w mediach które starają się o wywiady z ważnymi politykami są prowokatorzy rosyjscy i niemieccy
Dokładnie
I bardzo dobrze. Wielokrotnie podpisując się swoim imieniem i nazwiskiem zadawałem jawnym agentom rosyjskim dlaczego jeszcze nie siedzą. I ktoś mi odpowiada. Nie jawnie, pod jakimś nickiem, ale jednak. Nie czują zażenowania. Głupota, determinacją, bo wzięło się jakieś pieniądze? I tak pójdą siedzieć, dziwi mnie jednak upór. Duginy dorobiły się dobrej prasy i silnej pozycji. Pogadasz jak my a potem cysterna szampanskowa i drużyna petersburskich baletnic, szepczących poezję bez limitu. Otóż nie. Ta „narracja” jest do kitu. Ja jestem niestety za stary na wojnę i odszedłem z kwitkiem, ale ktoś posprząta.
David, a nie John Irving napisał Wojnę Hitlera.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.