Kazanie to zostało spisane przez wiernych parafii Lisków w czasie kiedy Ksiądz Kardynał wygłaszał je w kościele. Krąży w różnych wersjach po kraju, niektóre z nich są pełne błędów i przeinaczeń. To, które udostępnił nam historyk z Liskowa, Grzegorz Waliś, jest najpełniejsze i najbardziej zgodne ze słowami Księdza Prymasa. O kim mówi Prymas Tysiąclecia? O księdzu Wacławie Blizińskim, prawdziwym bohaterze, który nigdy nie trafił do żadnego panteonu, albowiem misja jego i jego sukces nie pokrywały się z planami twórców panteonów. Dlatego właśnie my tutaj przypominamyjego dzieło, publikując napisane wspomnienia napisane jego własną ręką. Zapiski te poprzedza poniższe kazanie.
Boży twórca wzorowej wsi polskiej
Nie pamiętam dokładnie roku, w którym byłem w Liskowie. Było to jeszcze przed wojną – rok 1935 lub 1936. Rozmawialiśmy wtedy na plebanii. Ksiądz prałat mówił: „Gdybym dzisiaj zaczynał pracę w Liskowie, inaczej bym zaczynał”. Gdy zapytałem go w jaki sposób uczyniłby to teraz, odpowiedział tylko: „Może byłbym lepszym duszpasterzem…” Był jednak dobrym duszpasterzem.
Upłynął już wiek od urodzin księdza Wacława Blizińskiego, twórcy wzorowej wsi w Liskowie, kapłana, który ze służbą kapłańską Ludowi Bożemu, połączył służbę społeczną, a nawet gospodarczą.
Gdy wspominamy tę rocznicę, przypominają się nam słowa Chrystusa, które możemy zastosować do matki tego wielkiego człowieka: „Niewiasta, gdy rodzi, smutek ma, bo przyszła jej godzina, ale gdy porodzi, już nie pamięta ucisku z radości, że człowiek na świat się narodził (J 16, 21). Radowała się zapewne i tak matka, choć nie wiedziała jeszcze kim będzie jej syn.
Kto mógł wtedy przewidzieć losy tego dziecka? Tylko Bóg, który sam postanawia ludzkie istnienie. On jeden wie, kiedy, gdzie i z jakich rodziców ma przyjść na świat nowy człowiek. Myślę, że dzisiaj radość matki księdza Wacława byłaby jeszcze większa, niż ta, której doznawała trzymając go przed stu laty w swoich ramionach. Niemowlę wyrosło na rzetelnego człowieka, stało się kapłanem, sługą Ludu Bożego, społecznikiem, organizatorem, wychowawcą i wspaniałym gospodarzem, współdziałającym z Ludem Bożym w parafii i okolicy. Dzisiaj wszyscy podzielamy radość, że narodził się na świat taki właśnie człowiek. Wielką tajemnicą i darem jest człowiek. Dobry Bóg, Ojciec wszelkiego stworzenia, sam wyznacza ludziom drogi i zadania.
Widzimy, jak wiele znaczy jedno życie, które jest wyrazem woli Bożej! Jak bardzo człowiek przez dobre czyny może być wpisany w dzieje parafii, okolicy, a nawet całego Narodu. I ksiądz Wacław wpisał się w dzieje Narodu przez swoją pracę nad rozwojem jego klultury religijnej, społecznej i gospodarczej.
Początki pracy wśród ludu
Wyobrażam sobie tę chwilę, gdy pewnego dnia do ubogiej wioski, licho zabudowanej, zagubionej wśród piaszczystych pól, przyszedł nowy duszpasterz. Przyjechał tutaj jak skazaniec. Był ciężko chory na gruźlicę. W Kurii Diecezjalnej we Włocławku zastanawiano się, co zrobić z takim księdzem? Nie nadaje się przecież do ciężkiej pracy. Trzeba go wysłać gdzieś na wieś, gdzie będzie miał lepsze warunki zdrowotne. Tam jeszcze będzie coś robił, służąc w miarę swoich sił Ludowi Bożemu.
Przypuszczano, że nie będzie żył długo. Nikt się nie spodziewał, że tutaj właśnie obudzą się w nim nowe siły i energie, a lasy i piaski liskowskie przywrócą mu zdrowie. Z początku praca księdza Wacława w tej parafii była cicha i skromna. Nie stać go było na wielkie poczynania i plany. Ale powoli, w miarę powrotu do zdrowia, zaczęły w jego umyśle rodzić się pomysły, jak wspomina o tym w swoich pamiętnikach. Czytałem je podczas wojny. Sam namawiałem księdza Wacława do tego, aby spisywał swoje wspomnienia. Nie lubił bowiem o sobie mówić i pisać. Z jego skromnych pamiętników wyczytałem, jak wyglądały pierwsze rozmowy z mieszkańcami wsi. Szybko znalazł się wspólny język. Sam był ubogi – oni też. To ich łączyło. Zaczęli się często spotykać i rozmawiać. I nagle obudził się w nim geniusz kapłański, który spotkał się z uśpionym geniuszem miejscowego ludu.
Były to trudne rozmowy i trudne spotkania, bez określonego programu, bez oparcia o jakąś rzeczywistość. Idealistyczne rojenia o potędze polskiej wsi. Do konkretu było jeszcze daleko. Ksiądz w jednej z izb wiejskich wykładał swoim słuchaczom, których było zaledwie kilku, zasady spółdzielczości. Nie łatwo je przyjmowano. Uważano, że szkoda czasu na gadanie, że trzeba pracować. Narzekano, że pora na orkę, siew, żniwa, na kopanie ziemniaków, a ksiądz siedzi i gada z gospodarzami, odciągając ich od pracy.
Spotykał się z oporem. Ale wszystko przetrzymał. Wiedział, że ziarno rzucone w ziemię nie od razu kiełkuje i nie od razu wschodzi. Trzeba przetrzymać zimnicę, jesienną słotę i zimową śnieżną zadymkę, zanim słońce i światło ogrzeje niewdzięczną ziemię, tak iż pokryje się ona zielonym runem.
Na wszystko trzeba czasu. Drzewa rosną powoli. I te, na które dziś patrzymy, były kiedyś małymi, miotanymi przez wichry gałęziami. Ale wyrosły i radują nasze oczy. Wiedział o tym ksiądz Wacław, dlatego spokojnie i cierpliwie trwał. Myślano o nim: Nie pociągnie u nas długo… Przybędzie mu lat, pójdzie na większą parafię, a my tu, w Liskowie, po dawnemu będziemy żyli w błocie i niedostatku. Ale od czego jest kapłańskie serce?
Praktyczna realizacja wskazań i ducha ewangelii
Czytałem artykuł w prasie warszawskiej, napisany z okazji dzisiejszej uroczystości w Liskowie. Autor zakończył swoje rozważania o księdzu Blizińskim w bardzo osobliwy sposób. Pisze, że zauważył na jego stole dwie książki. Tytuł jednej z nich zapamiętał, ale pozwólcie, że go nie wymienię, a nawet na temat drugiej pisze, iż zdawało mu się, że był to Nowy Testament. Tej książki nie zapamiętał. Tylko mu się zdawało. Ale mnie się nie zdaje. Ja jestem pewien, że gdy Ksiądz Wacław szedł tutaj, miał w ręku, a przede wszystkim w duszy – właśnie Nowy Testament Pana Naszego Jezusa Chrystusa. Przyszedł tu przecież jako kapłan Boży, żyjący duchem Ewangelii Chrystusowej, przyszedł, aby służyć nauką nie swoją, ale Tego, który Go posłał. Może z kart Ewangelii zapadły w jego serce słowa Chrystusa: „Żal mi tego ludu, albowiem trwają przy Mnie już tyle czasu”. Głodni są, a nie ma ich czym nakarmić. Jest w prawdzie, jakieś pacholę, ma kilka chlebów i rybek, ale co to znaczy wobec tak wielkiej rzeszy? Pytali uczniowie: Jak nakarmić tylu ludzi? A Pan Jezus odpowiedział w sposób dający wiele do myślenia: „Wy im dajcie jeść” (por. Mt 15, 32-14, 16).
Była to – zda się – pokusa. Przecież wiedzieli, że „nie samym chlebem żyje człowiek”, że Chrystus przygotowywał ich do pracy apostolskiej, aby mówili Ludowi Bożemu o Chlebie Żywota. Jednak sam przezwyciężył w nich to „kuszenie” i pokazał, że mocą Bożą, siłami moralnymi i duchowymi, żywą wiarą, która mobilizuje energie ludzkie do pracy i służby bliźnim, można również przysporzyć chleba. Ten, kto umie posługiwać się światłem Ewangelii, zapewni i strawę dla ducha i korzystniejsze warunki społeczne dla zdobywania chleba. Nawet kubek wody, podany w imię Chrystusa, nie pozostaje przecież bez nagrody.
Ksiądz Wacław w swoim młodym kapłańskim idealizmie żył właśnie tymi prawdami. Jest to niewątpliwe. Wynika z jego powołania kapłańskiego, za którym poszedł. Wynika to również z jego osobistych rozważań i przemyśleń. Poddał się czarowi Ewangelii, która mówi: „Wy im dajcie jeść” – „Godzien jest pracownik zapłaty swojej”. – „Ojciec niebieski wie, że tego wszystkiego, co byście jedli, pili, czym byście się odziewali, pilno potrzebujecie”. W imię Bożych mocy i żywej wiary trzeba się dzielić chlebem, trzeba uczynić wszystko, aby w Ojczyźnie naszej i na świecie nie było głodnych, nagich i bezdomnych.
Ksiądz Wacław powoli, cierpliwie, wytrwale, nie zrażając się przeciwnościami, przełamywał wątpliwości mieszkańców Liskowa i okolicy. Gdy czcimy jego pamięć, powinniśmy jednocześnie uczcić i pierwszych Liskowian, z którymi on pracował. Ksiądz Wacław wyczuł geniusz ukryty w Ludzie Polskim i odkrył jego niezwykłe możliwości, jeżeli tylko przez pracę, wychowanie, przykład i umiejętną organizację potrafi się tymi wrodzonymi wartościami pokierować i uznać je za dar Stwórcy.
Ksiądz Wacław szukał w najbliższym otoczeniu takich właśnie ludzi i znalazł ich. Może na początku nie rozumieli go, ale mu zaufali i zawierzyli. Bo mówił do nich kapłan katolicki, który kierował się nie interesem własnym, ale miłością ludu i słowami Chrystusa: „Żal mi tego ludu”… – „Wy im dajcie jeść” (por. Mt 15, 32-14, 16).
Właśnie dzisiaj w całej Polsce czytany jest list Episkopatu, wydany z okazji 80-lecia ogłoszenia Encykliki Leona XIII, zaczynającej się od słów Rerum novarum cupiditas – „Pragnienie nowych rzeczy”. Jest ona poświęcona warunkom bytowania ludzi pracujących, zwłaszcza świata robotniczego. Słowa papieża Leona XIII są niezwykle aktualne dla dzisiejszego świata. Korzeniami swymi sięgają jednak daleko, aż do Betlejem, do „Krainy Chleba”, gdzie narodziło się Słowo, które stało się Ciałem i Pokarmem. Kościół nie po raz pierwszy zajął się warunkami bytowania ludzi pracujących. Encyklikę Rerum novarum ożywia ten sam duch Ewangelii Chrystusowej – „Żal mi tego ludu”. – „Godzien jest pracownik zapłaty swojej”. – Tym duchem żył także Ksiądz Wacław.
Pamiętamy wszyscy przypowieść o robotnikach w winnicy. Chrystus karze właścicielowi winnicy zapłacić wszystkim po denarze, nawet i tym, którzy pracowali tylko jedną godzinę. Bo chociaż nikt ich nie najął przez cały dzień, to jednak i w tym dniu musieli wyżywić siebie, swoje dzieci i cała rodzinę. Zdawałoby się, że jest to tylko przypowieść. Ileż w niej jednak głębi myślowej, nie tylko filozoficznej, jak i nawet ekonomicznej i gospodarczej! Oczywiście Ewangelia nie jest traktatem o gospodarowaniu. Jest objawieniem Prawdy Bożej, przyniesionej przez Chrystusa od Ojca, który jest w niebie. Jest pouczeniem, jak mamy przejść przez ziemię do Ojca, który jest w niebie. Ewangelia ma przedziwną właściwość przenikania duchem Bożym serc ludzkich. Pobudza nas do wyjścia z siebie i spotkania się z innymi, do podania im dłoni, do uśmiechu życzliwego, do podzielenia się chlebem, do służenia radą i wszechstronną pomocą.
Chociaż więc Ewangelia nie jest traktatem ekonomicznym, czy systemem gospodarczym, ale jako Dobra Nowina, Duchem Bożym ma przenikać wszystkie – a więc i ekonomiczne – dziedziny życia ludzkiego i usprawnić je tak, aby człowiek człowiekowi był bratem i dzielił się z każdym sercem i chlebem. Wszyscy mamy wspólnego Ojca w niebie, który posłał Syna swojego i Brata naszego, Jezusa Chrystusa na ziemię. A Chrystus przypomniał nam najważniejsze przykazanie, jednoczące wszystkich: „Będziesz zmiłował Pana Boga Twego. Będziesz miłował Pana Boga twego… Będziesz miłował po Bożemu bliźniego twego jako samego siebie”.
Z rozproszonej masy ludzkiej powstaje przez wiarę wspólnota, zjednoczenie serc i myśli w Obliczu Boga. Wiara w Boga Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, ma wielkie znaczenie dla wszystkich dziedzin życia i oddaje ona największą przysługę rodzinie ludzkiej, jednocząc ją we wspólnej trosce o innych.
Duchem Ewangelii ożywione są wszystkie wysiłki Kościoła, ale nie wystarczy znać tylko naukę Ewangelii, trzeba uruchomić w sobie moce konieczne do jej wykonania. Trzeba zdobyć się na czyn! Wiara bez uczynków martwa jest. Rozumiał to ksiądz Wacław. Przemyśliwał on nad tym, jak wykonać wskazania Chrystusa. Jak nakarmić głodnych? Jak pomóc słabym i biednym? Wszystkie natchnienia do swej pracy czerpał z ducha żywej wiary i praktycznie rozumianej Ewangelii Chrystusowej. Ci, którzy patrzyli na jego życie, szczególnie starsi, wiedzą, że siedział nie tylko w spółdzielniach, ale i w konfesjonale. Mówił nie tylko na zebraniach, ale i z ambony. Podejmował nie tylko niezwykły wysiłek i ofiarę, aby poprawić byt ludzi, ale i na ołtarzu składał ofiarę.
Był duszpasterzem w każdym calu. Właśnie ze zmysłu duszpasterskiego, a nie na odwrót, wyrosła jego energia społeczna i talent ekonomiczny. Najlepszym dowodem jest fakt, że w całej parafii bardzo rozwinięta była cześć Serca Bożego, zwłaszcza w pierwsze piątki miesiąca i częsta komunia święta. Parafia Lisków wyróżniała się wśród innych w Diecezji Włocławskiej.
Ksiądz Wacław pracował bardzo ofiarnie. Chociażby jednak kapłan w swej pracy duszpasterskiej całkowicie poświęcił się służbie Ludowi Bożemu, to jeszcze nie zaspokoi waszych pragnień i potrzeb. Każdy z Was pragnie miłości Bożej i to całej, pełnej! Każdy oczekuje jej przekazu od kapłana. Gdyby więc kapłani pracowali najofiarniej, jeszcze Was nie zaspokoją. Może tego dokonać sam Bóg, który jest Miłością, i z którego czerpiemy wszelką miłość, aby nią obdzielić serca wasze.
W miarę jak rósł chleb w dzieżach liskowskich, jak coraz lepiej się żyło – zwłaszcza najbardziej zasłużona spółdzielnia budowlana, pralnia, łaźnia i piekarnia – rozumieliście lepiej, „że nie samym chlebem żyje człowiek, ale wszelkim słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4, 4).
Wiemy, że wiele się zmieniło w naszej Ojczyźnie od chwili, gdy po raz pierwszy rydle i łopaty zanurzały się w piaszczystą glebę Liskowa, aby budować nową drogę i nowe, lepsze domy.
Gdy dzisiaj po licznych zmianach ustrojowych w naszej Ojczyźnie, prowadzona jest gorączkowa praca społeczna i gospodarcza, pomimo różnych zastrzeżeń, uznajemy, że praca ta jest konieczna, niezbędna i błogosławiona. Od niej zależy, czy będzie żyło się lepiej. Czy będzie mniej głodnych, nieszczęśliwych, opuszczonych i chorych. Nic nie zwalnia nas z obowiązku niesienia pomocy. Musimy wyzbyć się obojętności i uwrażliwić się na potrzeby braci. Musimy przezwyciężać w sobie tak liczne, niestety, wady narodowe. Opóźniają one postęp społeczny i gospodarczy, a przez to utrudniają promieniowanie Ewangelii Chrystusowej, która powinna być „zaczynem” i przenikać całe nasze życie. Dlatego dzisiaj wszyscy radujemy się ze wzmożonego wysiłku, który jest podjęty w całej Ojczyźnie. I chcemy przyłożyć rękę do pługa, do kowadła, do maszyny, aby usprawnić funkcjonowanie współczesnego życia gospodarczego.
Rozumiał to Ksiądz Wacław i dlatego zakładał w Liskowie szkoły, które były zda się, na wyrost. Może były wówczas jeszcze niepotrzebne, ale twórca ich był przekonany, że „nauka ludu dokona cudu”. Jednocześnie dbał o podniesienie poziomu moralnego, żądał od współczesnych sobie trzeźwości. Zwalczał pijaństwo, które jest wielkim wrogiem postępu i dobrobytu Narodu. Walczył z opieszałością i lenistwem, domagając się od swoich współpracowników rzetelności i uczciwości. Wiedział, że dopiero, gdy te wartości moralne będą uruchomione, owocować będzie olbrzymi trud całego pracującego w Polsce społeczeństwa i Narodu.
Liskowski proboszcz pracował i na wsi i w świątyni. Był łącznikiem między mieszkańcami wsi, a mieszkańcem tej świątyni. Między dziećmi Bożymi i Wysłannikiem Ojcowej Miłości, Jezusem Chrystusem.
Wspomnienie urodzin księdza Blizińskiego niech obudzi w nas uczucia wdzięczności wobec Boga, że taki człowiek na świat się narodził: duszpasterz i dobroczyńca rodziny parafialnej, organizator polskiej wsi, wychowawca wielu serc i umysłów. Życiem swoim dał przykład jak siły materialne i nowoczesne mają być złączone z siłami ducha i z mocami Bożymi.
Dziękujemy jego Matce, że posłuchała Ojca Niebieskiego i wydała na świat dziecię, któremu na chrzcie nadano imię „Wacław”. Niechaj świeci światłość jego przed ludźmi, abyście widzieli uczynki jego dobre i chwalili Ojca Naszego, który jest w niebie. Amen.
Stefan kardynał Wyszyński
Wiara bez uczynków martwa jest.
Amen.
Uczynki bez wiary też są martwe
Amen
to nie działa w obie strony
Zastał wieś jako zbiorowość pijaków tonących w długach, niepiśmiennych analfabetów uzależnionych od karczmy a zostawił tę wieś w pełni chrześcijańską, mądrze gospodarującą.
Lisków przywrócił Bogu. Dzieło jednego człowieka.
Nie odpowiedz moze, ale przyczynek do refleksji, kapitalizm, socjalizm czy cos innego w Polsce, ktore to pytanie kiedys Toyahowi zadalem:
„Pamiętamy wszyscy przypowieść o robotnikach w winnicy. Chrystus karze właścicielowi winnicy zapłacić wszystkim po denarze, nawet i tym, którzy pracowali tylko jedną godzinę. Bo chociaż nikt ich nie najął przez cały dzień, to jednak i w tym dniu musieli wyżywić siebie, swoje dzieci i cała rodzinę.”
Tam jest błąd w tekście. „Każe”- powinno być. To nie Pana wina, bo Pan tylko zacytował.
Jestem pierwsza fanka ksiedza Blizinskiego.
Marzy sie czlowiekowi,po zapoznaniu sie z jego dzialalnoscia, zeby znow takie samowystarczalne wsie i spolecznosci sie tworzyly.
Tutaj artykul opisujacy konkrety: ile przeszkod, oporow i ogromnych trudnosci formalnych musial przejsc ksiadz (wiele z jego przedsiewziec na poczatku mialo charakter tajny i nieformalny) zanim udalo mu sie te cuda w Liskowie zrobic. Polecam!
http://www.ekonomiaspoleczna.pl/wiadomosc/987620.html
A tu fragment dotyczacy tego, ze jednak komunie udalo sie calkowicie zabic ducha w ludziach:
„Ks. Wacław dochował się współpracowników, którzy mogli rozwijać jego dzieło. A jednak II wojna światowa i PRL dzieło to całkowicie zniszczyły. W niemieckich obozach zginęła większość współpracowników, zniszczeniu uległa część liskowskich przedsięwzięć. Niemcy zlikwidowali bank spółdzielczy, zniszczyli sieronicec. Pozostawili jedynie to, co przynosiło im realne korzyści: gospodarstwo rolne przy sierocińcu, mleczarnię i spółdzielnię handlową. Ksiądz Bliziński musiał ukrywać się przed Niemcami, zmarł w Częstochowie w 1944 roku.
Po wojnie bliski współpracownik i wychowanek ks. Blizińskiego, ks. Aleksander Kwiatkowski, starał się wskrzesić projekty swego mentora – odbudował mleczarnię, placówki oświatowe, cegielnię i betoniarnię, odtwarzając ich działalność na zasadach przedwojennych, spółdzielczych. Jednak od 1948 roku komunistyczne władze zaczęły niszczyć liskowską spółdzielczość, przejmując aktywa miejscowych przedsiębiorstw i na dziesięciolecia wymazując liskowskie idee z ludzkiej pamięci. Powstały nowe spółdzielnie: Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska” oraz Spółdzielnia Kółek Rolniczych, ich działalność jednak nie była już oparta na ideach księdza-społecznika. Pomysły zwrotu w stronę przedsiębiorczości spółdzielczej powracały w Liskowie w okresach odwilży – w 1956 r. oraz na początku lat 80.
Po 1989 roku nie starano się wskrzesić przedsięwzieć ks. Blizińskiego.
– Nie było próby reaktywacji spółdzielni przedwojennych, m.in. dlatego, że nie było komu tego robić – mówi Stefan Ferenc, pasjonat historii Liskowa. – Wielu ludzi zginęło, a pozostali to często była ludność napływowa, która osiedliła się tu po 1945 roku. To nie byli liskowianie, zwłaszcza nie było ich we władzach gminy. Przeszłość Liskowa nie była znana i była tabu. A teraz jest za późno, nie ma już tego doświadczenia. Teraz jesteśmy też społeczeństwem zbyt konsumpcyjnym.”
Wielkim Bożym Darem jest taki kapłan.
Na drodze moich poszukiwań historycznych – wkoło historii Czeladzi – spotkałam dwa takie nazwiska: Ksiądz Augustynik, Apostoł Zagłębia; i Ksiądz Pieńkowski, dobry duch patronujący poczynaniom starych mieszczan czeladzkich, kochany i doceniany.
Pisałam o nich i jeszcze będę.
Teraz wspominam te nazwiska, bo warto i dziś rozejrzeć się wkoło siebie – jakich mamy kapłanów, komu należy zaufać, wspierać, iść razem, budując…
.
dam taki przykład z życia doradcy podatkowego
W początkowej fazie polskiej pieriestrojki, gdy jeszcze prasa fiskala nie zgniotła drobnego i średniego biznesu, miałem taka oto rozmowę z jednym z bogatszych lokalnych przedsiębiorców, w czasie gdy prowadziłem mu księgi handlowe.
Mówie mu, masz flotyllę samochodów: osobowe, dostawcze, ciężarowe. Często kierowcy podjeżdzaja pod brame rezydencji w której zamieszkujesz, a tu dojazd fatalny, 150 metrów kolein i wybojów na drodsdze zanim dojedzie się do asfaltowej szposy. Mieszka przy tej drodze ze trzech podobnych krezusów, byście się zrzucili i sami wybudowali utwardzony dojazd bo co to jest dla was te 150 metrów, zamiast łamac resory na tych wertepach rozjeżdżanych przecież głownie przez wasz transport.
On mi na to, ze mógłby i sam połozyc asfalt na tym kawałku drogi, ale tego nie zamierza zrobić, gdyż tzw. Państwo zdziera z niego tak wysokie podatki, ze to ono powinno zadbac o takich podatników jak on, ale „państwo” 9czytaj urzędnicy państwowi) oczekują od niego, poza podatkami jedynie łapówek za rozliczne zgody, którymi obwarowywane są coraz to nowe obszary działalności.
Woli zatem łamać resory i dawać zarobić prowadzącym warsztaty samochodowym, niż dopłacać do złodziei-urzędasów, szczególnie lokalnych.
Takie są fundamenty III RP .
Oni w tym artykule, scisle dotyczacym spraw przedsiebiorczosci, nie opisuja aspektu wiary i praktyk religijnych ludzi z Liskowa.
Na szczescie Prymas Wyszynski, w zamieszczonym kazaniu, skupil sie wlasnie na tym. Bez Boga, bez Ewangelii, bez swiadectwa wiary, ksiedzu Blizinskiemu nie udaloby sie ludzi tak cudownie zaktywowac.
„Chociaż więc Ewangelia nie jest traktatem ekonomicznym, czy systemem gospodarczym, ale jako Dobra Nowina, Duchem Bożym ma przenikać wszystkie – a więc i ekonomiczne – dziedziny życia ludzkiego i usprawnić je tak, aby człowiek człowiekowi był bratem i dzielił się z każdym sercem i chlebem. Wszyscy mamy wspólnego Ojca w niebie, który posłał Syna swojego i Brata naszego, Jezusa Chrystusa na ziemię.”
Działa w obie strony.
John Nash matematycznie wykazał prawdziwość zasady miłości Boga i bliźniego, za co przez lata był uważany za schizofrenika, a niecałe dwa lata temu został wraz z żoną zamordowany w tak zwanym wypadku samochodowym.
Nie potrzeba mi matematykow i ich skomplikowanych pieknych umyslow, zeby wierzyc w zasady Ewangelii:)
Oczywiście, nie mogę wykluczyć, że w Pana przypadku właśnie w taki sposób działa.
Kim bylibyśmy bez takich Księży i takich Prymasów. A teraz może warto spojrzeć na „dokonania III RP” w świetle kazania Ks. Kardynała Stefana Prymasa Wyszyńskiego. Od 1939 r. lat robiono wszystko, aby Polskę przekształcić „ze wsi Lisków ks. Blizińskiego ” w „bagno wokół karczmy”. I to wcale nie ustało w 1989 r. Chyba nawet destrukcja uległa przyspieszeniu. No i kto myśli dzisiaj, że „godzien jest pracownik zapłaty swojej”. Mnie najbardziej boli wytworzenie po 1989 r. na masową skalę zjawiska bezdomności. Z przyzwoleniem i aprobatą władz, podobno – katolików.
Dobry dzień na taką notkę: Świętego Józefa Robotnika.
Działalność ks. Blizińskiego to wielka praca, pięknie przypomniana tutaj przez kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Podobnego typu przedsięwzięcia próbowali realizować na właściwą sobie skalę również ludzie świeccy, często metodami, które nie przystoją kapłanom.
Dziad mój wójtem był. Miał na sumieniu rodowód PPSowski, pobudowanie szkoły czterolatki, spółdzielni mleczarskiej i remizy z sala taneczną. Tę kolejność inwestycji zmuszony był udowodnić oponentom sztachetą.
Co do Niemców, to Dziadek musiał przed nimi uciekać. Po wojnie nie miał do czego z rodziną wrócić, bo z trudem można było dojrzeć w ziemi ślady fundamentów. Był to jeden z nielicznych zniszczonych do imentu domów we wsi.
Wylądował na ZO w mieście, bez ziemi, bez której nie mógł znaleźć sobie miejsca; władza ludowa stwierdziła, że nie ma przepracowanych lat w PRL i aby zdobyć uprawnienia emerytalne pracował jako stróż na budowie.
Taka rodzinna historia z wojną i władzą ludową w tle.
Nie potrzeba, ale wyliczenia Nasha potwierdzają prawidłowość działań księdza Wacława. Jedno musi zgadzać się z drugim.
W poprzednim zalinkowanym obszernym artykule ze strony ekonomiaspoleczna jest taka charakterystyczna klamra:
poczatek artykulu:
„Mimo wielu przeszkód, ks. Wacławowi udało się przekonać parafian do wspólnego działania. Pierwszym przedsięwzięciem było dokończenie budowy kościoła, (…)”
Po czym nastepuje bardzo dluga wyliczanka wszystkich dzialan, wszystkich inicjatyw – a byl tego ogrom – przerywanych I wojna i na powrot wskrzeszanych. Potem upadek – wiadomo, komuna. I takie zdanie na koncu: „Jedynie kościół pozostał bez zmian.”
Wiara bez dobrych uczynków to luterstwo, a dobre uczynki bez wiary to talmudyzm.
A’propos naszych Dziadków: stoi przede mną na biurku, zdjęcie pamiątkowe Kardynała Wyszyńskiego.
Na odwrocie podpis ręką mojego Dziadziusia:
,,Pamiątka z pobytu J.Em. Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Kardynała Polski w Sosnowcu. 1966 rok.,,
.
Mam jeszcze w którymś albumie zdjęcie robione z tłumu. To na biurku, jest oficjalne, pamiątkowe. Kard. Wyszyński ma za tło orła i nad nim obraz Matki Boskiej Częstochowskiej.
.
Ten wątek budowy kościoła mimo zdumiewających czasem przeszkód jeszcze się w innych okolicznościach u mnie pojawi. Ale to jest typowe… No ale dziś o ks. Blizińskim.
Artykuł znalazłaś ważny.
Dzięki.
.
Teraz mi wyjaśniłeś te ZO w waszej biografii. To tylko na marginesie.
A ta kolejność poczynań…wcale nie taka niezwykła…. Też na inny czas, ale warta przemyślenia…
.
Bez wiary nie ma rozeznania. A dobre uczynki bez rozeznania kończą się dawaniem głodnemu piątej pary butów, a bosemu trzeciego obiadu.
I to jest patologia w rozumowaniu i w życiu; układ odnoszenia wartosci do jakiegoś państwa;
To wspomniane Państwo stanowi patologię, a nie przytoczone rozumowanie.
Pewnie, ze dziala.
Piekne dzis Swieto. U Kapucynow w Krakowie zawsze wtedy sa sluby wieczyste. Swiety Jozef Oblubienic NMP jest patronem prowincji krakowskiej.
Nawiazujac do Pani wypowiedzi:
Ksiadz Blizinski tez wcale nie dzialal w porozumieniu z jakimikolwiek wladzami, a wbrew. Czesto nielegalnie. Wiadomo jaka byla sytuacja. Poczatki jego pracy to wlasnie ciemnota, bagno, niemoc i pijanstwo w Liskowie.
Czytam, ze jedyna inicjatywa ksiedza Blizinskiego (wsrod setek innych) do jakiej dolozylo sie panstwo, byla budowa gimnazjum.
A my teraz swoja niemoc prawie zawsze zrzucamy na panstwo. Nigdy nic nie zrobimy jak bedziemy ogladac sie na wladze. Wiem, ze nie mozemy pozbierac sie po rozczarowaniach po 89 roku, a i teraz oczekiwania byly ogromne, ale jednak troche da sie robic tu i owdzie.
Zjawisko bezdomnosci to dramat. Jak zwykle, jesli chodzi o pomoc i motywowanie do podjecia wlasnej dzialalnosci najbardziej bezradnych- dlugotrwale bezrobotnych, , najwiecej jest inicjatyw tworzonych przez ksiezy, ludzi zwiazanych z KK.
„matematycznie wykazał prawdziwość zasady miłości Boga i bliźniego” –
fascynujące! użył rachunku całkowego czy wystarczył suwak logarytmiczny?
Jest nadzieja – po obejrzeniu filmu o wizycie Sławoj – Składkowskiego w Liskowie , nasuwa się jedna konstatacja: wiele można zbudować kiedy nie jest się okradanym.
Czy naprawa kawałka drogi to na złość państwu czy na pohybel resorom?
I to jest kryterium: skala i zakres okradania; od mienia poczynając a na wartościach kończąc
Stwórcę doznaje się wszędzie także w rachunku całkowym
Takie dziury to ja widziałem i widzę tutaj może nie często ale są, ho, ho, tak, tak :-).
Tylko może jest ta różnica, że w radio na przykład słyszę reklamy, by zainteresować się jakimś nowym portalem o small biznesie, bo tam znajdziesz wiele potrzebnych ci informacji i pomoc w prowadzeniu tegoż. I ja wiem, że to jest prawda. I też informacje w radio w formie reklamy, że z nowym rokiem podatkowym, 1 kwietnia, wzrasta minimalna płaca (o czym już kiedyś wspominałem, jak to ona będzie wzrastać co roku do 2019) i byś o tym człowieku nie zapomniał, w podtekście, by pracodawca nie zrobił cię w bambuko.
Państwo stara się o swoich poddanych i podaje im informacje tak prawie, że łopatą do głowy, bo oni tak czasem nawet tego nie zauważą, co wokół nich, będąc na zakupach lub w tym pubie i oglądając ten futbol w tv tamże 🙂
Rozumowanie rowniez, takie komunistyczne. Ogladanie sie zawsze na panstwo blokuje, juz w glowie, jakiekolwiek dzialanie. W tym przypadku: nie zrobie se wygodnej drogi (chociaz moge) bo to panstwo powinno mi zapewnic.
Bardzo przepraszam, ale są jakieś inne sposoby wskazania dyskretnie wydawcy, że w tekście jest błąd. Są, prawda? Jak myślisz, czy ogłaszanie takich uwag publicznie pomaga czy przeszkadza w sprzedaży nakładu. Koledzy napracowali się nad tą książką naprawdę solidnie. Jest bardzo wiele wersji tekstu, nie było to łatwe. Skąd więc ten przymus, by publicznie wskazywać błędy? Mnie to doprowadza do furii, bo wiem, że ani Miłoszewskiemu, ani Bondzie, ani Mrozowi nikt żadnych błędów nie wskazuje.
I teraz wielokrotnie musimy działać przeciw i wbrew państwu, jak za komuny i wcześniej też
qwerty nie wpuszczaj nas w kanał, że musimy działać przeciwko państwu, okay…jak będziemy rzeczywiście musieli tak działać, to z pewnością nie będziemy o tym opowiadać na blogu. Nie działamy przeciwko państwu, okay…
Ok, tylko skąd te rzesze błagających o pomoc ……, zrozumiałem
Nawet dwa dodac dwa to tez, dzieki Bogu, prawda.
Bardzo dobry dzien…
… sw. Jozefa robotnika… a dla mnie osobiscie jeszcze imieniny mojego sp. taty… ale styknie prywaty…
… patrzac na „dokonania 3RP”… w swietle Jego kazan wychodzi tylko calkowite zaprzeczenie tego o czym mowil. Dzisiaj po latach widac tylko calkowite SPRZENIEWIERZENIE WLADZ… przeciwko ludziom… Polakom… narodowi calemu, ze… PANU BOGU to nawet nie wspomne!. Dzisiaj jak na dloni widac jak SZATANSKIE SILY… NIEPOLSKIE wdrazaja z widocznym jak na dloni przyspieszeniem przyzwoleniem i aprobata wladz… podobniez demokratycznych… i rzekomych katolikow… swoje chore i patologiczne ideologie… totalitaryzm… socjalizm… gender !!!
I to oczywiscie z wrazliwosci… i przemoznej dbalosci o nas obywateli… o caly narod… i ZAWSZE DLA NASZEGO DOBRA…
… nawet jak go nie chcemy i wbrew naszej woli !!!
I za naszą kasę zabieraną przymusem wielokroć wbrew prawu
Tak, bo albo 4 albo prawie 4
Tylko do takiej zwykłej roboty to się nikomu nie spieszy, na darmowe lancze to bieeeegiem i za każdą cenę
„Nic nie zwalnia nas z obowiązku niesienia pomocy.” Ksiądz Kardynał poprzeczkę zawiesił wysoko.
Przepraszam. Nie zastanowilam sie nad tym, a powinnam byla. Odruchowo pomyslalam, ze na blogu jest kopia „robocza”, a zwrocilam wieksza uwage, bo akurat ten fragment zostal w komentarzu powtorzony.
Ogledniej rzecz ujmujac: nie ogladajac sie na panstwo..
Dlatego przywołałem fragment z listu, bo to jest imperatyw
W mojej rodzinie bylo dosc podobnie…
… dziadkowie uzyli biedy i harowy, ze chyba ze 2 pokolonia moznaby obdzielic… tata tez po parcelacji dziadkowego „majatku 11 ha” do Warszawy za robota i szczesciem jechac musial… potem bylo budowa „socjalizma”… a potem przyszla „Solidarnosc”… i upragniona „wolnosc”…
… na fali tych roznych zlodziejskich „transformacji” musialam jechac za chlebem do Francji… zeby sobie radzic… a teraz znowu „mundrosc etapu” wprowadza… na zywca i na chama… SOCJALIZM… i emigrantow, zeby bylo z kim sie „socjalizowac”… no i zeby „naszej waadzy” zylo sie dobrze… i zeby im „zrodelka uszczesliwiania” nigdy nie wyschly !!!
A teraz pan Macierewicz i Sakiewicz… w kurwipublice… chce kolejne, najmlodsze pokolenie Polakow do „patriotycznej armii narodowej” powolac… bo juz nie ma dla nich ani szans ani miejsca… na zmywaku… a w montowniach wyprowadzonych z Niemiec, z Francji wedlug innowacyjnego pomyslu i „kastytocji biznesu nadpremiera Morawieckiego juniora praca jest… tylko dla Ukrainca… a dla Polaka NIE MA !!!
Taka teraz „mundrosc etapu”… i „zondy” paranoikow.
Okay, ale postarajmy się tu być dla siebie dobrzy po prostu. To jest nasz blog, księgarnia i dystrybucja, a nie szkoła, ani też konspiracja i tajne komplety jak się zdaje qwerty’emu
Dzięki za komplement, a podejmiesz dystrybucję wykładów ? Finansujemy wszystko
Nie podejmę żadnej dystrybucji
Żartowałem, wybacz
Staram sie. Ze „tajne” to nikomu sie chyba jednak nie wydaje, narod nas czyta, wszystko jak na dloni. Dlatego wlasnie pare razy zwracalam uwage na „nieprzystojne” jak na ten blog, chyba troche psujace mu reputacje, wypowiedzi niektorych.
Jesli chodzi o wytykanie literowek – bede ostrozniejsza. Nie korzystalam do tej pory z formularza kontakt, ale moze w ten sposob lepiej.
Wlasnie…
Pan, my… nie dzialamy przeciwko panstwu… my to panstwo tworzymy… wladza, ktora sie sprzeniewierza narodowi… ktora co innego mowi… a zupelnie co innego robi… wrecz bezczelnie i zuchwale klamie caly narod przez swoich funkcjonariuszy…
… to nie PANSTWO !!!
To wtedy, przy okazji odsłonięcia pomnika, Prymas wygłosił to kazanie?
http://roweromaniak.pl/pgm/Roz.php?nr=p0500
To bardzo dziwne ale spotkałem kilku budowlańców ,którzy nostalgią wspominają pracę dla starej gwardii pruszkowskich i wołomińskich gangsterów i to tych z pierwszych stron gazet. Wychodzili od nich i zarobieni i najedzeni w przeciwieństwie do prac wykonywanych dla bardzo znanych dziennikarzy,profesorów czy biskupa ,których określali jako złamane ch..e. Podobnie nieżyjący Borys Bieriezowski postawił w Londynie kilku Polaków na nogi.
Mam nieodparte wrażenie, że siły zła mocno są przeciwne nagłaśnianiu biografii taki postaci jak ks. Bliziński.
Nie za bardzo mogę porządnie czytać komentarze, bo to czasem spore wyzwanie, ale powiem tak : już w dniu wejścia do oferty naszej!!! tu księgarni , dyskusja poszła ,,nie tak,,………..
Dziś panowie, nie wymienię nicków, sprzeczają się o rzecz uboczną w stosunku do wielkiej postaci, którą nam Gabriel poprzez wydanie ksiązki przybliżył!!!!!!!!!!!
.
Ile razy trzeba podejść do tematu, zeby było wreszcie na temat???
Ja usiłuję czytać, bo z racji tych ,,moich,, księży, o których wyżej napisałam, jestem bardzo zainteresowana zdobyciem wiedzy………….i widzę kolejne nieudane podejścia.
Idę odmówić jakieś modły…i tak idę na popołudniową mszę. Wcześniej siądę w ławce, przed Jezusem Miłosiernym ….
.
Gabriel, przepraszam Cię, tym razem ja się zdenerwowałam. Przepraszam za wchodzenie w Twoje kompetencje. Idę.
.
Adres mailowy coryllusavellana@wp.pl
Też mam takie wrażenie….
Bo to jest BANDYCKIE panstwo… i BANDYCKIE prawo stanowi… tak samo jak UE to BANDYCKI „projekt”… BANDYTOW, ZLODZIEI i DEGENERATOW… ktory wlasnie bankrutuje i dogorywa na naszych oczach…
… i zbytecznie €-posel Kuzmiuk codziennie zaklina rzeczywistosc, ze Polska to… „zielona wyspa” albo inszy „kraj kwitnacej wisni”… albo inny „musk” rozniez €-posel Poreba bedzie „zcalal UE” zeby byla „jednosciom”, bo inaczej… to on chyba tylko pensji nie wezmie za to swoje pierdzenie w brukselski stolek i gledzenie tych swoich „zlotych mysli”… w Naszym Dzienniku !!!
Ja wiem, ze im sie nie spieszy, bo ich „zajecie” to bywac wsrod „cfanszych”… uskuteczniac belkot… i zakaszac…
… ale to juz absolutnie nie zre… te gamonie naprawde sie cofaja i jak mowi „profesor” Zybertowicz… oni nie nadazaja!
I owszem…
… zawsze trzeba pomoc… ale najpierw SWOIM !!! To sie chyba nawet fachowo nazywa… kolejnosc milosierdzia.
Ledwo Maryla Sztajer napisała, a tu zaraz wkrada się tylnym wejściem relatywizowanie, gdzie zbóje są dobrzy dla szarego człowieka i tylko dlatego, przepraszam za kolokwializm, że dadzą się nażreć. Taki człowiek jest wybawieniem dla władzy, bo zapcha kałdun i nic więcej mu nie potrzeba.
Ksiądz Bliziński pokazał, że zwykłemu człowiekowi potrzeba czegoś więcej i obudzenie w nim wiary daje niespodziewane plony. Ów fragment przytoczony w komentarzu jestnadziei „Jedynie kościół pozostał bez zmian.” daje podstawy do wiary, że kontynuacja jest możliwa.
Byc dla siebie dobrymi. To wlasnie jest jedna z najwazniejszych rzeczy.
biografia ks.Blizińskiego jest przesłaniem i dowodem, natomiast kazanie ks.Kardynała jest [używając języka z dziś] dyrektywą; ale zawsze pada pytanie: czy zachwyty nad biografiami/kazaniami/etc przekładamy na codzienne bytowanie? jest 2017r. i na pewno ochronek nie będziemy budować, zatem jak definiować obszary aktywności przy założeniach o pomocy bliźnim? 10 zł do puszki co niedziele ma załatwić sprawę?
i po tym nas poznają ale też za tą dobroć nas nienawidzą
tak też tłumaczymy, że każdy ja, ty, on,.. ma być jak Państwo przede wszystkim wobec tego co nas otacza, wobec tego bezmiaru patologii [dalej pass bo mnie gospodarz …]
subkultura gitowców górą w hierachii społecznej? świetni kandydaci na szmalcowników, też były niezłe ceny
i jest też problem, jak nasze czyny/zachowania/działania/.. mają oddziałowywać na tych, których zwalczamy, innymi słowy jaką otoczkę do tego co czynimy przedstawiamy i czy to ma szanse na zrozumienie/dostrzeżenie/…
Co pięknie opisał afrykański Sapieha w swoich wspomnieniach – konkretnie dotyczyło pomocy żywnościowej dla afrykańskich plemion, którą udzielała ONZ. W śnie wariata nie wymyśliłby człowiek takich nonsensów. Nie mówiąc o kosztach i wysiłku ludzkim. Te plemiona, wraz ze swoimi stadami, były pędzone dziesiątki kilometrów do miejsca, gdzie urzędnicy ONZ, po stosownym wypoczynku i pobycie w dobrych hotelach, wystawiali wśród traw kociołki z zupą. Po misce na twarz murzyńską.
Bedac w Paryzu tez spotkalam kilku panow z Polski, ktorzy robili jakies prace budowlane u Gudzowatego i Kulczyka we Francji… oczywiscie nie majac z nimi stycznosci, bo od tego byl „specjalny czlowiek”… tez sobie chwalili warunki pracy… choc nie byly one specjalnie „powalajace”… nie bylo zadnych zgrzytow, bo umowy byly zawsze dotrzymywane.
Natomiast bratu mojemu w latach 90-tych przydarzylo sie robic budowlanke w domu samego Perszinga w Ozarowie pod Warszawa… zupelnie przypadkowo, jakis kolega go poprosil o zastepstwo… Kilka razy, wieczorem po pracy, przy piwie… Perszing opowiadal troche o sobie, o mafii… i przestrzegal.
Brat nie wspomina tej pracy „z nostalgia”… choc warunki pracy i placy mial „panskie”… to jednak byl bandzior… no i brat mial tego swiadomosc… mysle, ze to jednak kwestia „zasad i charakteru”… bardzo indywidualna.
Da się, ale jest trudniej. Trzeba wiedzieć komu pomagasz, czasem nawet tylko przypadkiem znajdziesz. A założenie pomocy dla dzieci w postaci jakiegoś przedszkola czy żłobka czy choćby jakichś koloni na wsi w lecie jest praktycznie niemożliwe, przez naszą bierność a może brak orientacji. Bierność biernych socjalistów, bo Państwo dba o nasze dzieci i ich zdrowie, to dobre Państwo. Dbają o nasze emerytury, zwolnili dzieci z obowiązków wobec rodziców. No to dzieci są wolne, mają się samorealizować, a rodzice też są wolni, niech zdychają z bogiem. Tak mi się przypomniała Ziemia Obiecana, stąd też ten bóg z małej litery. Tak przecież nie wprost nas atakują, tylko po troszku zabierają wolność bo tak o nas dbają. Tak bym zrobił letnie kolonie dla dzieci, przecież mnie na to stać. I mam dokąd. Moje pięcioro i jeszcze z kilkanaście innych. I dziewczyny które by z nimi były. I kucharki która tam są.
Zmywarka która spełni normy dla mycia naczyń dla dzieci kosztuje dwa i pół miliona złotych. Wszystko da się obejść, dać w łapę, ale nie potrafię dawać w łapę. Jakieś szkolne stołówki jeszcze są, sam nie wiem jak im się udaje. A ksiądz Bliziński czy inni przyszli na ugór, tam nic nie było, budowa od początku. Może łatwiej? No i ksiądz, to też coś znaczy. A teraz to się przychodzi na pustynię rozczarowania i zniszczenia, to jest straszniej niż ugór.
dobrze nazwałeś tą pustynię
Ta, zmywarki za dwie i pół bańki proboszcz liskowski nie miał, to fakt, ale sierociniec założył
„Mnie najbardziej boli wytworzenie po 1989 r. na masową skalę zjawiska bezdomności.”
Tak. Tak.
I polskie kobiety, dziewczyny, przy szosach.
Wykorzystał teorię gier. Ksiądz Wacław za to miał wiarę i wykonywał dobre uczynki, kierował się zasadą, że nie wolno żyć cudzym kosztem.
Nie było sanepidu to nie musiał. A moja córka jadła kluski z podłogi które zgubił jej starszy brat i jest zdrowa, wspaniała i ma czwórkę moich wnuków. Tak się zastanawiam, trzeba chyba być tak uważnym jak Toyach żeby zwrócić uwagę na to jak nas otaczają, tak troskliwie otaczają że może tylko Valser by nam pomógł.
Toyah, bo się znowu obrazi
to życie jest grą? i o sumie zerowej?
Alez Pani Marylko…
… te „sily zla”… one zawsze byly, sa i beda przeciwne naglasnianiu takich biografii jak sp. ks. Blizinski. Nam trzeba zawsze miec rozeznanie i swiadomosc… co to sa te „sily zla”… KTO-ZACZ i SKAD one sa !!!
Ze sp. ks. Blizinskim sprawa jest bardzo jasna i klarowna… to byl TYTAN PRACY… swiadczyl swoim zyciem… przykladem… i praca posrod tego biednego ludu w Liskach… i w kosciele na AMBONIE tez…
… a dzis co jest chore, wykolejone i zdemoralizowane elity… NIC NIE ROBIENIEM z nieograniczonym dojsciem do panstwowej kasy… z ZEREM odpowiedzialnosci za swoje dzialania… kompletnie oderwanych od rzeczywistosci… i z milionowa rzesza oplaconych biurwokratow do wyrywania obywatelowi kazdego grosza z gardla… oczywiscie… w majestacie prawa…
… a wlasciwie stanowienia bezprawia i szerzenia anarchii !!!
A Ty musisz mieć jakieś podpórki, tak zwyczajnie nie potrafisz wierzyć?
Nie lubię Lutrów, Kalwinów, ale lefebrystów też nie.
Nie moja rola, ale ja bym Cię stąd wywalił. Już dawno
Sprawa jest poważniejsza, ta pomoc ZABIJA.
…”działalność organizacji humanitarnych jest przede wszystkim skoncentrowana na realizowaniu projektów i pozyskiwaniu nowych kontraktów, a także walce z konkurencyjnymi organizacjami, próbami zajęcia ich miejsca, gdy te na znak sprzeciwu próbują ograniczyć swoje działania w jakimś zakresie. Autorka książki podważa właściwie zasadność udzielania pomocy na obszarze, na którym panuje reżim, ponieważ organizacje humanitarne, nie dysponując ani taka władzą, ani odpowiednimi środkami, by powstrzymać jego uzbrojonych funkcjonariuszy przed wstępem do ośrodków dystrybucji żywności, stają się „mimowolnym kolaborantem”. Polman zwraca uwagę na to, że udzielana pomoc prawie zawsze uzależnia ludność od organizacji humanitarnych, które zatrudniając miejscowy wykwalifikowany personel, wyłuskują z życia gospodarczego najlepszych ludzi – lekarzy, nauczycieli, urzędników – a w konsekwencji w szpitalach
i szkołach nie ma kto pracować. Jednocześnie przy odbudowie zniszczeń zatrudnia się wolontariuszy z Zachodu, a miejscowa ludność jedynie się temu przygląda, choć nie brakuje wśród niej osób, które mogłyby się do tej pracy przyłączyć i dzięki temu później bardziej szanować jej efekt.”
http://liberte.pl/tsunami-szczodrosci-karawana-kryzysu-za-kulisami-przemyslu-pomocy-humanitarnej-lindy-polman/
Przypomniało mi się z Woyniłłowicza, żeby pomagać, organizować, zarządzać jedynie tam gdzie się teren zna i rozumie.
Żeby nie mnożyć komentarzy link o banku księdza Skargi. Ja nie wiedziałam, może i kilka innych osób przeczyta:
http://www.stefczyk.info/publicystyka/historia/bank-ksiedza-skargi,10086851577
Teraz za każdy objaw inicjatywy gospodarczej w Kościele- lincz. Papież też nie pomaga, mówiąc o Kościele ubogim, a większość nie zna historii i bierze to dosłownie. Może zresztą taka jest intencja? Nie wiem….
Napisalam co mysle ntt… w sumie nic nowego…
… moze znowu jeden z nick’ow… pan Orda… zapyta mnie czy… „nie zapomnialam wziazc lekow?”
Kościół właśnie jest ubogi. Uboższy już być nie może bo zniknie
Jak mozna dzialac przeciwko panstwu jak monister powiedzial, ze panstwo istnueje teoretycznie? Mozna tylko teoretycznie przzeciwko niemu dzialac swiadczac ze to nie ch*j dupa i kamieni kupa.
I analogicznie Polacy właśnie są ubodzy i już bardziej być nie mogą bo znikną.
Odbierz maila
Dopoki nie bedzie odpowiedzialnosci za swoje czyny… dopoki nie bedzie kary za swoje czyny… to mozemy sobie darowac szanse, ze oni to zrozumieja.
Bez prawa, bez kary – nie ma o czym mowic… „ryba psuje sie od glowy”… musi byc WLASNA POSTAWA… WLASNY PRZYKLAD !!!
Kiedys to byl ks. Blizinski… i ciagle jest… i bedzie zawsze przykladem… ten „modus operandi” jest niezmienny… a dzis wzorem jest Gospodarz – wlasna ciezka, konsekwentna praca… Jego malzonki… wspolpracownikow – BEZ DOTACJI !!!
Da sie? Pewnie, ze sie da…
Kiedys ksiezne Diana „sie wystawiala”… chetnie z Matka Teresa z Kalkuty… teraz Angeline Joli wystawiaja… albo inszego poj**** Bono!
Tam z cała pewnością jest jeszcze więcej patologii, związanych z tą pomocą humanitarną. Skądinąd zawsze dziwiłam się „rozrzutowi” pani Ochojskiej. Tu kręci się filmidła o byłych pegeerach /bodaj „Arizona” czy coś w tym stylu – marka sikacza/, a polskie fundacje latają po świecie całym. Wykopaliśmy studnię w Afryce – melduje pani Ochojska.
W necie jest sporo fotografii dotyczących Liskowa i x. prałata Blizińskiego.
Np.: http://kalisz.liszewski.info/index.php/2014/liskow-ksiedza-blizinskiego-wystawa-praca-i-kultura-wsi-1937/
Obejrzenie tych fotografii doskonale komponuje się z kazaniem x. prymasa Wyszyńskiego. Chodzi o skalę rzeczywistych dokonań.
Można zorganizować obóz harcerski (szkołę przetrwania, lub podobne, wymagające aktywności uczestników w sprawach bytowych). Nie trzeba zgłaszać do sanepidu, tylko do kuratorium. Z linkowanego poniżej wywiadu z biurwą z tegoż sanepidu wynika, że przysłowiowa zmywarka nie jest wówczas wymagana, a w razie nadgorliwości inspektora w jakiejś innej dziedzinie korzystniej zapłacić mandat (do 500 zł) niż inwestować w niepotrzebną infrastrukturę. Tekst jest z 2013 r., ale chyba przepisy się od tej pory nie zmieniły: http://poradnik.ngo.pl/wiadomosc/908340.html
Najfajniejsze było, jak owa Diana kicała po polu minowym w kamizelce kuloodpornej. Gdyby nie dzisiejszy dzień święty, to bym napisała: rzewne jaja.
Kiedy pomyśleć, że po 89-tym tak mogła wyglądać cała Polska, mlekiem i miodem płynącą, a w zamian grabież, jak w czasie „potopu”, i bezprzykładna agresja na dusze.
Zdjęcia ładne (chociaż uśmiechnęłam się przypomniawszy sobie opisy najazdu oficjeli sanacyjnych u Jałłowieckiego, jak chłopki trzy dni z kwiatami na peronie stały).
Nie lubię Ochojskiej od zawsze. I tu nasuwa mi się takie pytanie: dlaczego zawsze (no prawie) namawia się ludzi na pomoc innym gdzieś hen daleko, za lasami, za górami? Te wolontariaty w Afryce, Indiach etc. ? I nie jest to jakaś specjalność polska, na zachodzie jest tzw. gap year i młodzi jeżdżą po świecie „pomagać”?
Warto zwrócić uwagę na fragment homilii Prymasa” w naszej Ojczyźnie, prowadzona jest gorączkowa praca społeczna i gospodarcza, pomimo różnych zastrzeżeń, uznajemy, że praca ta jest konieczna, niezbędna i błogosławiona.”…
w tym samym duchu Prymas Tysiąclecia ostrzegał naród w 80-tym roku,
Dla płytkarza czy stolarza to bez znaczenia czy ktoś jest bandziorem czy świętym tylko czy płaci lub nie .
Tak, pamiętam jego kazanie na Jasnej Górze podczas strajków w 1980. TV chętnie transmitowała, bo Prymas namawiał by skończyć ze strajkami, wziąć się do roboty, żniwa niedługo, i tak dalej. Tutaj panie dzieju naród zrzuca kajdany, a tu taka gadka. Prymas wówczas wiedział że to wszystko bokiem nam wyjdzie.
bo nie płaci swoimi, zarobionymi lecz ukradzionymi? człowieku, zastanów się kogo kreujesz na dobrego pana co to płaci ponad wartość; jak Tobie ktoś za…. dom/auto i będzie dobrze płacił za remonty to jak rozumiem będziesz zadowolony, że dobry pan? – rozumu choć na miligramy życzę
Porządny człowiek ale płacący z opóżnieniem lub wcale w zestawieniu z bandziorem który płaci +plus charakter i zasady jak się utrzymuje rodzinę……. Tak mi przyszło do głowy czy ostatni występ Międlara w Londynie to nie właśnie przeciwko polskim budowlańcom. Szejkowie mają ludzi ,którzy taszczą za nimi walizki z pieniędzmi i oni pewnie są jeszcze lepszymi ananasami niż nasze rodzime pershingi. Każdy chce dla nich pracować bo to ustawienie sie do końca życia.
zawsze troszkę liczymy, że jakieś opamiętanie może nadejdzie do poszczególnych 'aparatczyków’ i może tej łaski dostąpią lub będzie im dana; ot, takie marzenia
Paris, to TY bywasz nie raz, nie dwa lekiem na otrzeźwienie,
jak ma i nie płaci to porządny? a idi na … z takimi mądrościami
Józef Zator Przytocki i jego pamiętniki.
Tyle się na tym blogu pisze o dobrych kapłanach.
Proponuję zainteresować się ta postacią …
Nasłuchałem się o x. M. Tokarzewskim od Coryllusa, że postanowiłem sięgnąć po Straż przednią. Niezwykła. W podzięce podsuwam powyższe.
Właśnie . Bo to wychodzi dopiero gdy przychodzi do zapłaty a nie przed.
Nie no nie wytrzymałam jednak i muszę to wrzucić:
Janina Ochojska
szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej dla „Dziennika Gazety Prawnej”:
Gdyby przeciętny muzułmanin zobaczył, jak się w Polsce traktuje kobiety, to by się przeraził. Przeraziłby się tym maltretowaniem, poniżaniem. Nie twierdzę, że aktów przemocy wobec kobiet w rodzinach muzułmańskich nie ma, ale popatrzmy na siebie...
Prawdziwe działania na rzecz społeczności (jak ks. Biziński. Wawrzyniak) zamienia się na fałszywki typu Polska Akcja Humanitarna, WOŚP itp. Świat całkowitej fikcji. Przyucza się ludzi do dwu rzeczy: daj 5 zł, bo sam nic nie zdziałasz, oraz do czekania na pomoc w postaci darów, grantów, paczek itp.
Ponoć Kadafi chciał pustynię nawodnić i rozwiązać problem wody, ale nie… będzie Ochojska studnie wiercić
Jeszcze raz . Plytkarzowi czy murarzowi jest obojętne czy ktoś mu płaci kradzionymi i ja nic na pana oburzenie nie poradzę. Jak by pan miał ze 30 -40 ludzi to co zwolnić ich bo nie robię dla złodzieja czy innego bankstera? Zdaje sie ,że taki Marek Jurek to dla zasad rząd rozwalił rylko ,że on sam za to nie zapłacił
Ta baba od zawsze działa mi na nerwy. Początkowo jakoś instynktownie, na zasadzie – cuś mi tu śmierdzi.
Za pomysły Marka Jurka myśmy zapłacili. Hucpa platformerska sprzedała szpitale o mało lasów nie sprzedali i o mało nie wprowadzili uchodźców. Takie koszty poniosło 38 mln Polaków za 8 lat bezhołowia platformy.
Waw…
… zdawalo mi sie, ze sporo wiem o tych tzw. akcjach pomocowych czy o tych calych „konwojach” humanitarnych ale mimo wszystko nie mialam swiadomosci, ze to az taaaka SKALA PRZEKRETU !!! To po prostu SZOK !!!
Dzieki wielkie za ten ARCYCIEKAWY link i artykul… nie ma sie co dziwic, ze pozostale ksiazki Lindy Polman nie sa przetlumaczone na jezyk polski…
… jeszcze za duzo bysmy sie dowiedzieli… i po co nam to w ogole?
Osobiscie… mam tylko satysfakcje, ze tej Ochojskiej wydry… pomagierki za dotacje… nigdy nie wspomoglam… i juz napewno nie wspomoge… ani jej ani zadnych innych tego typu „pomocowych zlodziei”!
I tu z wczesniejszego Pani linku…
… wnioskuje… ba, nawet jestem prawie, ze pewna… ze ta mlodziez to jedzie tylko do czarnej roboty, zamiast miejscowych… coby za duzo sie nie naumieli i sami sobie z czasem nie poradzili… takie utrzymywanie getta za panstwowe… unijne dotacje… a na ich czele… znani „sfiatowi” filantropi !
bierz kasę za pracę ale nie gloryfikuj złodzieja;- przekroczyłeś pewną granicę i postaraj się ją dostrzec;- tak na marginesie to nieraz występuję jako świadek w procesach złodzieji i każdy z nich to 'panisko’ dla usługodawców, ale żeby kreować podziw? co to to nie; a może kasę trzymałeś w Wołominie?
Wiem, ze to prawda… i wiem, ze to strasznie boli… ten zalosny Miedlar w Londynie… no i jeszcze jak w tym wszystkim zachowac twarz i zasady… byl taki czas w moim zyciu, prosze mi wierzyc, ze czarne mysli przychodzily do glowy… byl placz, modlitwa, zaciskanie zebow i codzienne podnoszenie sie…
… jakos – z boza pomoca – tamte problemy minely… ale znowu nadchodza inne… drze kazdego dnia o siebie… o bliskich… i tak musi byc… Pan Bog cierpial i my tez cierpiec bedziemy… pamieta Pan? Ogrod Oliwny??
Szejk z walizka pieniedzy… to nie jest rozwiazanie… i nie kazdy chce dla nich pracowac i nie ustawi sie Pan do konca zycia – to jest niemozliwe !
Zdrowia, wytrwalosci… i glowa do gory,
Tak, natychmiast to samo przyszło mi do głowy. A teraz proszę wystawić sobie, jak wyglądałaby polska wieś, gdyby państwo nie zrabowało majątków ziemianom, zamieniając je w te straszne i patologiczne pegeery na utrzymaniu budżetu. X. Bliziński był stypendystą /finansowała jego naukę w seminarium/ Ludwiki hrabiny Ostrowskiej, pani na Maluszynie /jej brat był członkiem Rady Regencyjnej/. Dzisiaj z Maluszyna został jakiś szczątek bramy wjazdowej z kordegardą bodaj.
No, ja tez tak mysle, ze jakies otrzezwienie do tych co „na gorze” tez dotrze… i ze zawroca z tej drogi… tu nie ma innego wyjscia.
Nooo, ten opis przyjazdu oficjeli do Kamienia jest bardziej soczysty! I też zaraz mi się nasunął :), ale mniejsza z tym. Mnie absolutnie zaskoczył rozmach dzieła x. Blizińskiego. Nie wyobrażałam sobie tak tego, lecz znacznie skromniej.
/I, naturalnie, szlag mnie trafił, gdym zoczyła tam ówczesnego ministra rolnictwa, Poniatowskiego Juliusza, postaci zabójczej… Sześciokrotnego ministra rolnictwa, którego Witos, chłop z chłopa, wywalił ze swojego rządu, bo nie zgadzał się z Poniatowskim w kwestiach rolnych właśnie./
A czy nie doszło by również do tego:
http://lublin.wyborcza.pl/lublin/1,48724,19326957,zamoyski-idzie-razem-z-kod-em-pikieta-w-sobote.html
Potomek hetmana Jana Zamoyskiego…ehh
Jaki podziw i jakie granice? Ksiądź Bliziński eliminując żydowskich pośredników to sobie skład wybierał patrząc czy ktoß nie złodziej,nie pijak itp czy wziął to co miał i zastał? Rynek i rzeczywistość wygląda jak wygląda i nie ja to wymyśliłem . Na marginesie -jako dziecko nasłuchałem sie od starszych ludzi opowieści co to znaczyło sprzedać zboże z pomininieciem żydowskich pośredników na targu w Szydlowcu lub Przytyku. Księdzu i chłopom nie było łatwo . Możliwe ,że nie raz kłonice musiały iść w ruch. Nikt poważny nie pozwala usunąć się z rynku a kupcy żydowscy poważni byli do bólu . Co do procesów złodzieji to jest pan świadkiem zawodowym?
Skoro nie zrozumiałeś, to mówi się trudno. Nikt nie ma przecież obowiązku wszystkiego rozumieć, tak więc i nie można od nikogo wymagać czegoś, co przekracza jego możliwości.
PS
Można także zapytać, komu to i dlaczego robiło owo „Państwo” na złość, nie budując kawałka drogi w środku miasta w przeciągu 50 lat od zakończenia ostatniej wojny?
Tak, powinno miedzy innymi i to także zapewnić za podatki, które taki przedsiębiorca płaci. I który daje zatrudnienie kilkudziesięciu pracownikom.
Kapitalne te zdjęcia, budynki solidne, widać jaki ogrom pracy został tam włożony. Można pomarzyć, co by było, gdyby nie okupacja jedna a potem druga. Wciąż jednak trwa walka pomiędzy siłami, które chcą doprowadzić do kompletnej atomizacji społeczeństwa a spontanicznymi odruchami jednoczenia się i wspólnego działania przez różne grupy, zainicjowane przez pasjonatów danej tematyki.
X płk. dr Józef Zator- Przytocki, postać w Gdańsku absolutnie kultowa!
https://www.google.pl/search?q=j%C3%B3zef+zator+przytocki&rlz=1C1AOHY_plPL719PL719&espv=2&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwjBjpO-oePSAhUsJ5oKHbRZB5kQ_AUIBygC&biw=1280&bih=709#imgrc=LCTC6rbxjgnXNM:
Tu – pierwszy z prawej – podczas pamiętnej wizyty x. prymasa kard. Wyszyńskiego.w Gdańsku.
https://www.google.pl/search?q=j%C3%B3zef+zator+przytocki&rlz=1C1AOHY_plPL719PL719&espv=2&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwjBjpO-oePSAhUsJ5oKHbRZB5kQ_AUIBygC&biw=1280&bih=709#imgrc=hLlxiTOimdNeQM:
nie rozumiesz o czym mówię, cześć