wrz 182023
 

Westchnąłem sobie wczoraj głęboko, czytając komentarze i postanowiłem jednak napisać dziś tekst. Wpływ na to miała także wieczorna emisja pierwszego odcinka serialu „Dewajtis”. Zrobimy tak, czasem będę pisał, a czasem będę wrzucał gotowce. Chodzi bowiem o to, że kiedy wchodzą do sprzedaży nowości, szczególnie takie jak wspomnienia księdza Józefa Borodzicza, to sprzedaż powinna skakać jak kangur. A ona człapie jak stara szkapa. Ponieważ każda nowość to koszty, zastanawiałem się wczoraj co zrobić, żeby zdynamizować sprzedaż. No i jedyne co mi przyszło do głowy, uważam, że słusznie, to poświęcenie czasu na produkcję, kosztem bloga. Wtedy bowiem mógłbym przez pół roku, zakładając, że będę pisał wolno, a do tego jeszcze robił nawigatory, wyprodukować dwie nowe całkiem książki w cenach przystępniejszych, niż te wymuszone przez koszt produkcji obecnie. Choć zapewne nie cena książek jest problemem, albowiem Michał, który sprzedaje na allegro książki dla dzieci, ma w ofercie tytuły składające się z problematycznej jakości obrazków i trzech linijek tekstu na każdej stronie (a stron jest 20), które kosztują 70 zł za egzemplarz. I ludzie wyrywają to sobie z rąk. Z innymi publikacjami jest podobnie, „Lalka” Bolesława Prusa, w półtwardej oprawie kosztuje 50 zł, choć jest dostępna w pdf, w brykach i w audiobooku. My sprzedajemy rzeczy absolutnie unikatowe. Powtarzam więc – nie wierzę, żeby cena była problemem. Koniunktura też nie, albowiem emisje filmów kostiumowych są dla wielu ludzi atrakcją samą w sobie. I pal licho to całe „Polowanie na ćmy”, które powtarzają teraz z TVP Historia. Puścili „Dewajtisa”. Akcja dzieje się na Kresach, autorką powieści na podstawie której powstał serial jest Rodziewiczówna, gra tak zwana plejada polskich aktorów, a do tego jeszcze zrobili jakieś świetlne stylizacje, które tworzą klimat i wszystko tam wygląda z deczka nierealnie. Koniunktura więc jest – robi ją TVP. Na czym więc polega problem? Moim zdaniem na pewnym zmęczeniu. I całkowitym rozjechaniu się treści kresowych wspomnień z tym, co o Kresach usiłują nam powiedzieć współcześni twórcy. Pomijam już meandrowanie prozy Marii Rodziewicz, która starała się ująć jak najwięcej prawdziwego, dość skomplikowanego życia, w swoich powieściach, ale jednocześnie dopakować to poetyką, żeby było atrakcyjniejsze i bardziej emocjonalne. Chodzi o to, że sprawy te są dziś całkowicie niezrozumiałe, a ich pokazanie w filmie niemożliwe. Ten cały „Dewajtis” był kręcony na chybcika, a poznajemy to po tym, że akcja dzieje się ciągle w tej samej porze roku. Mamy retrospekcję, która nie wygląda jak retrospekcja, potem główny nurt narracji i ciągle jest lato. Oczywiście, kłopot jest taki, że w zasadzie nie ma dziś zim, więc ukazanie powstańców z roku 1863 w scenerii zimowej, w ogóle nie wchodzi w grę. No, ale reżyserowi nie o to chodziło, a o szybkie zrobienie filmu, który można nazwać superprodukcją. Szkoda w ogóle o tym gadać. To jest normalna telenowela, a nie żadna superprodukcja, tylko tyle, że wynajęto historyzujące obiekty, które robią tło i poprzebierano aktorów w dziwne ubrania. Choć w zasadzie należałoby powiedzieć, że aktorów w tym filmie nie ma. Jedyną osobą, która coś gra jest Pakulnis. A reszta to jakieś drewniane kukły. Nie to jest jednak najciekawsze. Oto bowiem w zeszły wtorek mogliśmy oglądać serial „Reset” i w tym serialu pokazali upokarzający występ polskich artystów, którzy zagrali dla Miedwiediewa, domagającego się dziś likwidacji Polski, albo zrzucenia na nią bomby atomowej. No i wśród tych składających hołd Miedwiediewowi znalazł się Mirosław Baka, o którym już zdążyłem zapomnieć, tak świetne były jego kreacje. I co się okazuje! Oto w pierwszym odcinku „Dewajtisa” Mirosław Baka gra jedną z ważniejszych ról! Całe szczęście jego bohater umiera pod koniec odcinka, a więc raczej już go nie zobaczymy. Za to przez cały serial oglądać będziemy Michalinę Olszańską, gwiazdę kina rosyjskiego. No i rzecz najważniejsza na liście płac figuruje Ilona Łepkowska, która nie jest wymieniona jako scenarzystka, ale jako opiekun artystyczny. Obojętnie to by to nie znaczyło. Oznacza to, że przez TVP nie może przecisnąć się nic, na czym by Ilona Łepkowska nie położyła swojej wypielęgnowanej dłoni.

Czyli rozumieć należy to tak, że ludzie do wynajęcia nie podlegają żadnym ocenom, ani też podejrzeniom. Są po prostu rekwizytami, ułożonymi przez kogoś w jakiejś hierarchii, z których się korzysta pragnąc zrobić wrażenie na widzu? Tak chyba mogę zinterpretować obecność Baki i Olszańskiej w tym serialu?No, ale ktoś te hierarchie układa, prawda? I ktoś pilnuje, żeby ci, a nie inni akurat pojawiali się na planie pierwszym. W filmie wystąpiła też Małgorzata Pieczyńska, która dawno, dawno temu wsławiała się rozmaitymi bon motami na temat życia osobistego i uczuciowego Polaków. Wcześnie wyjechała do Szwecji, ale zdaje się wróciła. No i dziś możemy ją oglądać w „Dewajtisie”, na szczęście pewnie też przez kilka pierwszych odcinków, bo gra wdowę po Mirosławie Bace i chyba jej postać długo nie pociągnie. Choć wszystko może się zdarzyć. Nie pamiętam, jak to tam Rodziewiczówna ułożyła.

W serialu nie ma, póki co księży, a sceny batalistyczne były kręcone tak, jakby nastolatki bawiły się w wojnę na podwórku. Wszyscy w dodatku byli w niedopasowanych mundurach, marszczących się gdzieś poniżej paska.

No, ale najistotniejszy jest ten zasób aktorski, który, jak dobrze widać jest nie do zmiany. Muszą być ciągle ci sami ludzie i z czegoś to wynika. Nie z kunsztu zawodowego pana Baki, który jest w tym serialu cały porośnięty dziwną szczeciną, ani z urody pani Michaliny. Inne jakieś „metampsychozy” za tym stoją. I pozostaje mieć tylko nadzieję, że nie mają one żadnego przełożenia na politykę, że chodzi tylko o budżety i te rzekome kariery ludzi udających aktorów. Bo jeśli jest inaczej, to musimy pilnować nie tylko portfeli, ale także zamykać dobrze drzwi na noc.

Jedno jest w tym filmie godne uwagi – że oś intrygi i emocji nie została zmieniona, a przynajmniej na razie tego nie widać. Głównym bohaterem jest człowiek zaangażowany w pracę i podniesienie swojego majątku. Nie będzie psował dziewek i robił innych jakichś głupstw, które lewica przypisuje zwykle właścicielom majątków ziemskich na Kresach. Kłopot w tym jedynie, że samej Rodziewiczównie sprawy te wydawały się drugorzędne i naładowała do tekstu emocjonalnych łamańców, zaburzających trochę odbiór.

O co naprawdę chodziło na Kresach przedstawię jutro, publikując tu dwa rozdziały wspomnień księdza Józefa Borodzicza, gdzie opisuje on różne ciekawe i pobożne inicjatywy, których celem było pogodzenie cerkwi z Kościołem. Do przedsięwzięć tych także angażowano wybitnych aktorów. Może nie tak świetnych, jak Mirosław Baka, ale na pewno bardziej charakterystycznych.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/polskie-kresy-w-niebezpieczenstwie-pod-wozem-i-na-wozie/

  13 komentarzy do “Kresowe superprodukcje”

  1. Rodziewiczówna prezentowała postawę konserwatywną, narodową, patriotyczną w oparciu o tradycyjne ziemiaństwo i wiarę katolicką. Maria Rodziewiczówna, to ulubiona pisarka mojej babci. Ze względu na jej pamięć filmu nie obejrzę 😉

  2. Baka musi byc byc porosniety, poniewaz inaczej wygladalby jak nastolatek z poprawczaka.

    Zagral tez Boryne w „Chlopach 2023”.

    Moim zdaniem o doborze aktorow decyduja bardziej budzety i dostepnosc aktorow, niz jakies tajemne wybory ocierajace sie o teorie spiskowe.

    Powinien Pan poznac blizej swiat filmu od kulis, jak sie robi te „kielbase”.

  3. Wpisalem w google fraze „pisarz w filmie” i wyskoczylo mi cos takiego:

    Jak zarabiac jako pisarz?

    – Pisarz zarabia, gdy podpisze korzystną umowę licencyjną na wydanie swojego utworu i oczywiście, gdy książka się dobrze sprzedaje. Zarabia też na przekładach, na adaptacjach filmowych. Otrzymuje również raz w roku wynagrodzenie za wypożyczenia biblioteczne.

    Pisarz czasami wystepuje w filmie, jezeli jest charakterystyczny.
    https://youtu.be/0ux0kyUenR0?si=_whnzN4WqqFN_YQo

    Najlepiej poznac kogos z Warszawy z tego srodowiska, nie musi byc od razu ktos z samej gory. Rezyserzy debiutanci potrzebuja tekstow na scenariusze.

  4. Tylko czy w „Resecie” był aby na pewno pokazany Baka a nie Żmijewski na tym występie dla Miedwiediewa? Ale może coś przeoczyłem

  5. Racja. Nie można kalać pamięci przodków

  6. Tak zarabiają pisarze zatrudnieni na etatach w policji

  7. O ile pamiętam był w powieści wątek Żyda donosiciela. Na Polaków oczywiście. Ciekawe, czy zostanie w serialu pominięty

  8. @”zapewne nie cena książek jest problemem” – jako osobnik niegdyś ocierający się o markieting i sprzedaż, podejrzewam, że problem to raczej niezbyt trafna identyfikacja (za przeproszeniem) „targetu” (jak mawiają młodzi wykształceni z dużych miast). Albo błędny wybór „kanałów” marketingowych. Przy czym gówny ściek drożny nie jest i raczej nie będzie. 

  9. Gryguć ma we wrześniu wykłady co tydzień. Zwiedza Polskę za darmo i dobrze się bawi, a przy okazji sprzedaje książki. Dzięki dużej ruchliwości potrafi dotrzeć do każdego członka (za przeproszeniem) targetu.

  10. Gryguć ma w takim razie zasilanie bateryjne. Taka odmiana drona.

  11. Krzysztof Jackowski też ma dobre wyniki mimo, że siedzi na miejscu w domu.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.