Miałem to nazwać „Dlaczego Polacy nienawidzą Polski”, ale wolałem tak. Julek napisał wczoraj bardzo dobry tekst o tym, że wyborcy antypisa chcą przede wszystkim strącić sobie z pleców Polskę. Uważają ją za garb, przeszkodę i ciężar. I szukają kogoś, kto ułatwi im pozbycie się jej ostateczne. To jest temat wałkowany po tysiąckroć, ale przecież jakoś tak powierzchownie, bez zrozumienia. Ja, z racji wykonywanych obowiązków, chciałem rzecz postawić na gruncie praktyki sprzedażowej. Wszystko przez to, że obejrzałem wczoraj dwa fragmenty filmów, dość duże. Jeden film to były „Legiony”, a drugi to „Chłopaki nie płaczą”. Powiem tylko jeszcze na wstępie, że nazwanie tych filmów gównem, przepraszam, że przy niedzieli, to jest obelga dla załóg wozów asenizacyjnych.
Jeśli założymy, że film „Legiony” to oferta Polski dla jej synów, a ten drugi film to oferta antypolska dla tych, co chcą się Polski ze swojego życia pozbyć, to – biorąc pod uwagę kryteria handlowe i sposób prezentacji oferty – uznać będziemy musieli, że składa ją nam ta sama osoba lub organizacja. To jest nie do ukrycia i widzimy wyraźnie, w jednym i drugim filmie te same emocje, które są całkowicie niezrozumiałe dla człowieka usiłującego przyjąć jakąś postawę wobec otaczającej go rzeczywistości. Ten wniosek jest straszliwy i miażdżący, wskazuje on bowiem, że pomiędzy politykami, którzy ryzykują życiem, jak Lech Kaczyński, a wyborcami, istnieje cała grupa ludzi, z dostępem do budżetów i dystrybucji, o której nikt nie kręci filmów i nie pisze książek. Grupa, która wymyka się wszelkim opisom, ale stanowi zwarty jakiś krąg osób, przygotowujących ofertę dla narodu. Ofertę, za pomocą której politycy będą się z narodem komunikować. Oferta ta składa się ze strzępków – nomen omen – emocji, które ludzie dysponujący budżetami podpatrzyli w innych, wcześniej nakręconych filmach. Potem zaś umieścili w swoich i opatrzyli lub nie, jakimś ironicznym komentarzem. W jakiś przedziwny sposób doszli oni do wniosku, że coś takiego jak scenariusz w filmie nie jest w ogóle potrzebne, że ukazanie właściwej kolejności zdarzeń, czy choćby pór roku – po wiośnie nie następuje wszak zima – nie ma żadnego znaczenia, a liczą się właśnie te emocje. Mamy więc w jednym filmie szczelnie odzianą w wełnianą konfekcję identycznego niemal kroju parę, która usiłuje odbyć stosunek płciowy w parku, wokół pałacu w Starym Otwocku. W drugim zaś jakaś pani, której odzienie koresponduje z odzieniem otaczających ją mężczyzn, a mam tu na myśli ekstrawagancję jednego i drugiego stylu, usiłuje znaleźć partnera i ojca dla swojego dziecka, a kryterium tego szukania są wpływy wśród ludzi, osiągane za pomocą brutalności i sprawności w posługiwaniu się bronią. To jest to samo, co w filmie wcześniejszym, ale inaczej oświetlone. Jeszcze jedno różni film „Chłopaki nie płaczą” od „Legionów”. W tym pierwszy słychać listy dialogowe. W tym drugim dialogów w ogóle nie ma, albowiem jest to zlepek podpatrzonych i przeredagowanych scenek bez związku ze sobą, a jak ktoś coś mówi, to trzeba podkręcać głośność na 17, żeby cokolwiek usłyszeć. A i tak okazuje się, że są to rzeczy bez znaczenia dla rozwijających się na ekranie zdarzeń, które naprawdę, tylko ktoś nieskończenie życzliwy osobom odpowiedzialnym za ten szajs odważyłby się nazwać akcją.
Film to nie jest rozrywka, jak się wydaje wielu ludziom. Film to najważniejsza ze sztuk, jak rzekł towarzysz Lenin, film to komunikacja i źródło cytatów, którym ludzie potrafią posługiwać się w codziennym życiu. Film to też obszar gdzie dokonuje się podmiany znaczeń i dewastacji postaw, a wielu z nas wierzy, że nie jest to robione celowo, ale przypadkiem. Ludzie, którzy stworzyli film „Legiony” przypadkiem ubliżali przez dwie godziny inteligencji widza i jego wrażliwości, przypadkiem też wzięli za to pieniądze. Wyprodukowany przez nich koszmar przypadkiem jest puszczany w TVP Historia i przypadkiem też jest sprzedawany innym telewizjom, które – jak przypuszczam – nie chcą go kupić, żeby sobie nie ukręcić powroza na szyję i nie ściągnąć na łeb jakiejś kontroli finansowej. To wszystko dzieje się przypadkiem i nie ma w tym ani jednej celowej i przemyślanej decyzji. Jeśli do czegoś można mieć pretensję to chyba tylko do tych, którzy wybrali osoby dysfunkcyjne, a przekonane o własnej kompetencji, do wykonania dzieła znanego jako film pod tytułem „Legiony”. Czyli do kogo? No właśnie – do kogo? Ja tu celowo nie wymieniam nazwisk osób odpowiedzialnych za ten film, albowiem słyszałem, że niektórzy członkowie ich rodzin są na mnie śmiertelnie obrażeni, że ośmielam się krytykować tę twórczość i postawy. Niepotrzebnie, jestem tylko nic nie znaczącym blogerem, bez wpływu na cokolwiek. Nagrody i odznaczenia państwowe i tak będą, spox.
Powróćmy jednak do tematu – kto i na jakiej podstawie zdecydował, że ludzie ci zdolni są do dźwignięcia odpowiedzialności tak wielkiej, jak stworzenie filmu o zaraniu niepodległego państwa polskiego? Sami sobie odpowiedzcie na to pytanie. Ja wracam do rozważań sprzedażowych.
Wyżej opisany dramat to oferta jaką politycy PiS i antypis mają dla swoich wyborców. Jest ona przygotowana przez te same osoby. Nasz problem zaś nie polega na tym, że Polacy chcą się pozbyć Polski i głosują przeciwko PiS-owi, ale na tym, że to ta kasta pośredników przekazujących emocje chce się pozbyć Polski. Ta Polska jednak ciągle kreuje jakieś budżety na własną promocję, a więc nie można się jej pozbyć tak po prostu. Trzeba ją jeszcze przedtem udręczyć za pomocą tych szmatławych wykwitów.
Decyzje polityków dotyczące 500+ czy czego tam, mają w komunikacji znaczenie drugorzędne wobec produkcji filmowych szarpiących emocje. Ludzie, z dwojga złego, wybierają film „Chłopaki nie płaczą”, albowiem jest w nim coś, co z daleka może uchodzić za ironię. W rzeczywistości jest to gówno w lesie przykryte papierem od paczki papierosów „Sport”, ale skoro nie ma innej oferty, człowiek i tak się uśmiechnie – że tak łatwo dał się nabrać. Konsekwencji żadnych nie poniesie. Film „Legiony” zaś zapowiada, że wszyscy, prędzej czy później, będziemy musieli umrzeć dla Polski. I nie jest ważne, że to prezydent Kaczyński umarł dla Polski. To jest już nieistotne, albowiem zostało tak samo spostponowane przez filmowców, jak każda inna sprawa istotna dla narodu. Ważne jest tylko to, że w tej ofercie – która ma nam pomóc w byciu Polakami – na pierwszym miejscu jest śmierć. Na drugim zaś seks w parku w cholernie niewygodnych do noszenia i ściągania ubraniach. I to właściwie tyle. Czego więc oczekujemy? Tego, o czym mówią antypisy – zemsty. Nie oczekujemy narracji, która ma nas pobudzić do myślenia, bo myślimy cały czas. Oczekujemy postawienia przed sądem osób odpowiedzialnych na śmierć prezydenta, bo w jego osobie zniszczono cały zestaw pojęć służących do komunikacji z narodem i wlano strach do wielu serc. Co dostajemy zamiast tego? Już tłumaczę – politycy antypis mówią, że trzeba z nami rozmawiać, że trzeba być dla nas dobrym i łagodnym, to na pewno zrozumiemy, jak bardzo błądziliśmy. Nie wiem czy można postawić człowieka w gorszej sytuacji i zafundować mu większe upokorzenie, a tu jeszcze mamy coś dodatkowego – zwalanie odpowiedzialności za zaniechania i tępotę działaczy, na nas właśnie. Jak wobec takiej sytuacji ma się określić wyborca niezdecydowany? Ma poprzeć PiS? On to wszystko widzi, analizuje i wie, że tamci na pewno nie zaproponują mu śmierci. Mogą mu zaproponować posłuszeństwo, wezmą odpowiedzialność za wszystko i nawet jak go okradną, to przecież będzie żył. Może jeszcze każą mu donosić na bliźniego, co głosował na PiS. Wielkie mi co…Nikt się przecież nie dowie.
Oczywiście można teraz wołać – oferta Tuska jest fałszywa. Może i tak, ale co z tego? Można krzyknąć – to ta oferta zawiera w sobie śmierć! Ale tego nie widać, a jak śmierć przyjdzie nic nie będzie już miało znaczenia. Ważne, żeby żyć złudzeniem do samego końca. Można też powiedzieć – przecież pokazaliśmy wam jakie to zło! Tak, i doprowadziliście do sytuacji, w której to zło przejmuje władzę. Z kim więc mamy się porozumiewać? Z bezsilnymi, którzy nic nie mogą, nawet skonstruować uczciwej oferty, i oczekują, że to my im damy siłę, czy ze złymi, którym dobrowolnie oddaliście władzę? I będziecie ją nadal oddawać po kawałku we wszystkich dziedzinach życia. Piszę to w imieniu wyborców niezdecydowanych. Bo ja sam, świadom opisanych tu zależności będę z ciężkim sercem nadal głosował na PiS. Pozwólcie mi jednak nie komunikować się na żadnym poziomie, nawet na poziomie „dzień dobry” z politykami i działaczami tej partii, ani też z osobami wyznaczonymi przez nich do skonstruowania oferty, za pomocą której odbywa się komunikacja z narodem. Niech się trzymają z daleka. Tak będzie najlepiej.
Jeszcze dwa wydarzenia z wczoraj, jakże znamienne. Prezydent Andrzej Duda odznaczył jakimś ważnym odznaczeniem Omenę Mensach, znaną pogodynkę. Krzyż pani Omena dostała za działalność charytatywną. Wczoraj pojawiła się też informacja o śmierci blogerki 1maud, którą wielu z nas pamięta z salonu24. Jak napisano na portalu niezalezna.pl generowała ona miliony odsłon w salonie24, napisała też dwie książki. Jedna z nich nosi tytuł „Perełki peerelu” i była ponoć bestsellerem. Świeć Panie nad jej duszą.
Tuska hybrydowa hydra w jednym pakiecie EkoEuroErosa znalazła dużo chętnych.
Jak tej hydrze łeb może urwać PiS 😉
Oto prawdziwy powód braku umiejętności komunikacyjnych rządzących: #ŚledczymOkiem – YouTube
Na razie rzuca się na nią z plastikowym nożem w zębach
To znaczy?
Legiony – film o niczym
film LEGIONY, jest straszny, sprowadza się do odkurzenia wypłowiałych, zleżałych mundurów, gdzieś ze strychów zdjętych, podmiot liryczny to chuda siostra/pielęgniarka, która w nocy na sali pełnej rannych żołnierzy pcha się do łóżka swojego narzeczonego, jeszcze ta scena w parku w otwocku starym, te dwie sceny utkwiły mi w pamięci bo ich nieobyczajność na tamte czasy była nieprawdopodobna
no po lekturze książek jak Zawadiaka, W POLU, Wspomnień ks Sopoćki /z tego czasu/, czy Meysztowicza Gawędy o czasach i ludziach itd chyba film miał zdezawuować pamięć o Legionach no i tak się stało.
tyle
Pierwsza Kadrowa przewraca się w grobie
Miejmy nadzieję, że MM czyta od czasu do czasu pańskie teksty. Kiedyś coś tam Pan wspominał o nieudanym mecenacie WBK. Może teraz, gdy będzie miał więcej wolnego czasu, przemyśli wiele spraw.
Teraz to ja już nie chcę jego mecenatu
Legionów nie widziałam, na tym drugim byłam trochę z obowiązku – beznadziejny, jak większość ostatnio wyprodukowanych polskich filmów.
Zazdroszczę Francuzom – co obejrzę jakiś film francuski, to jest co najmniej dobry. A filmy dla dzieci/młodzieży bardzo dobre.
Nawet nie miałam na myśli mecenatu, raczej przemyślenia.
Ja wiem że mi tam w niebie z karku łba nie zedrą
Trochę się na mój widok skrzywi Św. Duch
Lecz się tam za mną wstawią Olbromski i Cedro
Bom był jak prawy ułan – lampart, ale zuch
/zwrotka z wiersza Ułańska Jesień – B.W-D/
No, ale to jest właśnie najgorsze. Że oni na podstawie takich elukubracji kręcą te filmy, które są dla nikogo. Ludzie myślą, a w dodatku przede wszystkim o sobie. Nikt nie wie kim byli Olbromski i Cedro i guzik to kogo obchodzi
To znaczy, że CBA dobrała się do skóry bardzo wielu prominentnych ludzi i popsuła bardzo dobrze zapowiadające się biznesy. Sypnęli kasą i uruchomili wszystkie swoje aktywa. Trzaskowski zapowiada likwidację CBA. Można się jedynie domyślać komu na pięty nadepnęli, bo jakoś utarł się zwyczaj, by specjalnie opinii publicznej nie informować np.: o tym, czyja wytwórnia narkotyków czy papierosów została zdmuchnięta.
No, ale jak aferzyści mogli mieć więcej środków niż rząd na kampanię i skuteczność?
Żyć złudzeniem do samego końca..
W piosence z Babylon Berlin wybrzmiewa to:
Wunder warten bis zuletzt
A co z Pałacem w Otwocku Wielkim?
Jest w nim jakiś potencjał?
To obiekt rządowy
no tak, i info ze ci źli siedzą w areszcie ale postępowanie sądowe jeszcze nie rozpoczęte
Dygresja. Prosta analiza:
https://fb.watch/ogDB3nQdFU/
Nie tyle sami aferzyści, ale ci co za nimi stoją… to się uzbierało.
Inspiracje czyli każde działanie ma sens.
https://www.youtube.com/watch?v=q-R04eet-fM
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.