lip 242023
 

Padło tu wczoraj w komentarzach stwierdzenie, że powinniśmy współpracować – chyba chodziło o obcych sobie ludzi, którzy wyznają podobne poglądy i mają w związku z tym jakieś plany, których efektem jest publikowanie treści. Nie wiem ile razy podejmowałem współpracę z ludźmi, która polegała na tym, że oni brali moje książki, a potem mieli je sprzedać i oddać mi pieniądze, pomniejszone o swój zysk. To się nie działo, albo następowało z takim opóźnieniem, że ja już o tych książkach i pieniądzach w ogóle nie pamiętałem.

Nie wiem dlaczego, ale obecni na rynku wydawniczym pośrednicy traktują swoich kontrahentów jak skończonych frajerów, których można okantować, a ich produkty uważają za śmieci, które nadają się tylko do wciśnięcia innym frajerom. Po załatwieniu tych czynności pośrednicy idą do domu, by oddawać się tam sprawom naprawdę poważnym. Dalekim od głupot, do jakich zalicza się handel książką. Poza tym uważają, że fakt iż podjęli ryzyko handlu towarem tak trefnym czyni z nich niemal świętych. O tym, by jakoś we własnym zakresie promować te biedne ksiązki nie pomyślą nawet przez sekundę. Pośrednicy wielcy, tacy, jak Empik, pobierają jeszcze opłaty za magazynowanie i każdy ruch, jaki wykonują ich pracownicy przy książce, na przykład transport z jednego salonu do drugiego.

Niestety dla mnie, ten handel właśnie jest najważniejszą i najpoważniejszą rzeczą na świecie, albowiem nie mam zamiaru naśladować wielu autorów i wydawców, dla których książka jest wstępem do kariery politycznej lub medialnej. To dopiero jest idiotyzm, ale wielu ludzi uważa, że nie, że dopiero taka postawa jest godna szacunku i naśladowania. Czyli – napisz najpierw trochę oklepanych truizmów, a najlepiej je komuś ukradnij, a potem idź w politykę. Nikt się nie zorientuje, w końcu zawsze można udać pisarza. To jest – dla pewnych ludzi – oczywiste. Wokół jest cała masa osób udających pisarzy, to znaczy zajmujących się przybieraniem póz pisarzom właściwych, które zaczerpnięte zostały z książek i filmów o pisarzach i pisarkach. Być może właśnie ta maniera powoduje, że pośrednicy są tak bezczelni i traktują całe to pisarskie bydło jednakowo. Nie mogę się nad tym zastanawiać, bo moje życie to układanie kolejnych planów wydawniczych, w nadziei, że przyniosą one jakiś wynik sprzedażowy. Ten zaś zależy od kilku czynników. Po pierwsze od nowości. Nie macie pojęcia ile nowości zaplanowałem na ten rok. I ilu ludzi zaangażowałem do ich produkcji. Wszystko leży. Nic, dosłownie nic, nie ukazało się w terminie, choć być może się ukaże, bo są jeszcze terminy jesienne. Te z wiosny zostały zarżnięte. Mamy środek lata, a ja zastanawiam się czy książka, która była gotowa już dwa tygodnie temu zdąży wyjechać z drukarni przed krakowskim kiermaszem. Pewnie nie, ale będziemy próbować. Inne nowości, których jest naprawdę dużo, ukażą się dopiero na jesieni. One zaś decydują o dynamice sprzedaży i każda z nich – zawsze – przyciąga nowych klientów.

Co jeszcze powoduje, że sprzedaż wzrasta? Nowe rynki. Jakiś czas temu wysłałem większość swoich tytułów do hurtowni. Nie wszystkie, bo aż taki głupi nie jestem. No, ale większość tak. I wszystko działało, to znaczy pieniądze przychodziły z trzymiesięcznym opóźnieniem, co w księgarstwie jest sprawą raczej normalną i nikt o takie głupstwa żadnych bojów homeryckich nie toczy. W związku z tą, bardzo komfortową, sytuacją postanowiłem wydać cały segment książek, które nadadzą się na rynek, a także będą pasować do naszej tutaj niszy, w której zajmujemy się różnymi horrendami i kuriozami. I tak udostępniłem czytelnikowi polskiemu Leona Cahun. Okazało się jednak, że w czasie przedłużających się prac nad udostępnieniem prozy Leona polskiemu czytelnikowi, hurtownia przestała mi płacić. Czekam spokojnie na realizację zobowiązań, bo też jestem człowiekiem i rozumiem okoliczności, ale książek już tam nie wysyłam. Postanowiłem za to otworzyć sklep na allegro i tam umieścić tytuły, które były kiedyś u nas, ale w o wiele wyższych cenach. Są to same najpoważniejsze armaty, które miały największą dynamikę sprzedaży. Póki jest ich mało, sprzedaż w zasadzie stoi i nie ma się tym co przejmować, bo zaplanowałem, że na allegro wejdzie kilka tytułów, które nie znajdą się w naszym sklepie, albo znajdą się, ale w ograniczonej ilości. No, ale – o czym było na początku – wszystkie terminy zostały zawalone. Tak więc cały misterny plan stanął w miejscu i czekamy do jesieni. Tak się niestety składa, że ja też mam jakieś zobowiązania i je muszę realizować, albowiem moi kontrahenci czekać nie mogą. Ja zaś nie mogę im powiedzieć – mam w nosie wasze sprawy idę w politykę, albo – nie rozumiecie, że walczymy wspólnie o udręczoną ojczyznę i prawdę?! Takich rzeczy jak wiecie nie robię i robił nie będę. Przez co jestem trochę na aucie i pozycja moja, jako wydawcy i autora nie jest za mocna, a wręcz jest podejrzana.

Jakby tego było mało, dziś kończy się mój urlop, który spędzam, jak zawsze w Polsce. Ten urlop, ze względu na obiekty, które oglądałem i zwiedzałem był tak inspirujący, że narobiłem nowych planów, jeszcze bardziej rozległych niż te poprzednie, które nie zostały zrealizowane w pierwszej połowie roku. Nie mogę ich na razie zdradzić, albowiem nie miałoby to sensu. Musicie poczekać po kolei na realizację wszystkich tych projektów.

No, ale w związku z tym, że znalazłem się w takiej sytuacji muszę zrobić coś absolutnie strasznego, czego nie robiłem nigdy wcześniej i co jest dla mnie samego tak bolesne, że nawet sobie nie wyobrażacie. Muszę obniżyć ceny nowości. Tak się nie robi. Wszyscy to wiedzą. No, ale – jak mawiają – rzemieślnicy pracujący czy poważnych zleceniach publicznych do swoich byłych żon domagających się alimentów – najpierw muszę popłacić ludzi.

Tak więc ogłaszam dziś promocję, która potrwa dwa tygodnie, bo nie można przeginać. I zakończy się tuż przed Krakowskim Kiermaszem Książki i Sztuki. Jak bowiem dowiedziałem się w czasie pisania tego tekstu, zdążymy z tą nowością na ten kiermasz. A książka ta jest tak świetna, tak pełna szczegółów, tak dobrze udokumentowana, a do tego dotyczy tego samego okresu, co zekranizowane przygody Szlimakowskiej, że powinna wzbudzić zainteresowanie.

Jakaś więc iskierka nadziei jest w tym całym ambarasie. Aha, jeszcze jedno postanowiłem umieścić znów w sklepie te pozycje, które stoją na allegro i czekają na jakieś wspomaganie. No i lekko obniżyć ich cenę. Podkreślam – lekko – bo tam są naprawdę drogie. Nie mogę więc wkurzać tych, którzy już za nie zapłacili i teraz muszą patrzeć jak inni biorą je w obniżonej cenie.

Nie mam wyjścia. Krytyki nie przyjmuję. Nie pójdę w politykę, nie napiszę, jak Migalski, powieści pornograficznej. Obniżę też, na te dwa tygodnie, część starych tytułów.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/przygody-kapitana-magona-leon-cahun/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/cistercium-mater-nostra-tradycja-historia-kultura-ii-2-2008/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/cistercium-mater-nostra-tradycja-historia-kultura-ii-2008/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/cistercium-mater-nostra-tradycja-historia-kultura-iii-2009/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/cistercium-mater-nostra-tradycja-historia-kultura-iv-2010/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zaginiony-krol-anglii/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/krucjata-dziecieca/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zabojczyni-leon-cahun/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/gabriel-ronay-anglik-tatarskiego-chana-tlumaczenie-gabriel-maciejewski-jr/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/leon-cahun-niebieski-sztandar-powiesc-o-przygodach-chrzescijanina-muzulmanina-i-poganina-w-czasach-wypraw-krzyzowych/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jan-kapistran-biografia/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ryksa-slaska-cesarzowa-hiszpanii/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/walka-urzetu-z-indygo/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sylwetki-zbigniew-sujkowski/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/smierci-nie-udalo-sie-pokonac-historia-biologiczna-ksiazat-radziwillow-na-birzach-i-dubinkach-koniec-xv-wieku-xvii-wiek/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-i-2/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zle-czasy-pamietnik-stanislawa-karpinskiego-z-lat-1924-1943/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zydowscy-fechmistrze/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/swiety-ludwik-jacques-le-goff/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-iii/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sacco-di-roma/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sanctum-regnum/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/straz-przednia/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/z-kronik-klasztoru-i-kosciola-o-o-bernardynow-w-zaslawiu/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/budowa-jachtow/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-tom-ii-wielki-powrot/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-i/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/czerwiec-polski/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/okraina-krolestwa-polskiego-krach-koncepcji-miedzymorza/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jak-nakrecic-bombe/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/czy-krolobojstwo-krytyczne-studium-o-smierci-krola-stefana-wielkiego-batorego/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pieniadz-i-przewrot-cen-w-xvi-i-xvii-wieku-w-polsce/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/lichwa/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/i-co-kiedys-bylo-fajniej/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ojciec-dreadnoughta-admiral-john-fisher-1841-1920/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/wielki-zywoplot-indyjski/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/komisarz-zdanowicz-i-ponczochy-guwernantek-juz-wkrotce/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/dzieje-gornictwa-i-hutnictwa-na-gornym-slasku-do-roku-1806/

  5 komentarzy do “Muszę zrobić coś strasznego”

  1. Pocieszę Cię, że prowadzenie jakiejkolwiek działalności gospodarczej w Polsce to droga przez mękę  😉

  2. Prowadzę firmę od 30 lat i jest to 30 lat nieustannych ułatwień dla biznesu 🙂 Ale wystarczą 3 lata by zorientować się, że zakładając działalność gospodarczą dobrowolnie schodzisz do świata „gorszego sortu” z tą różnicą, że z komunistami czy postkomunistami to władza musi się jednak liczyć, a na nas „byznesmenach” można jeździć jak na łysej kobyle. I niestety musimy głosować dalej na socjalistów pobożnych z PiS bo innego wyboru nie ma 🙁  Nasi „władcy marionetek” skrupulatnie pilnują aby nie pojawiła się żadna poważna partia prawicowa.

  3. Nie ma poważnej prawicy, bo są organizacje tajne

  4. Ja troszeczkę z innej mańki niż współkomentujący, ale też w temacie.

    Jakieś pół roku temu, że zdumieniem odkryłem, że jeden z moim znajomych został „uznanym pisarzem kryminałów”. Ciekawe, bo nie napisał wcześniej nic innego, a z tego co widzę w jego mediach społecznościowych, za chwilę wychodzi trzeci tom przygód jego bohatera, a on kończy pisać czwarty (każdy oczywiście liczy jakieś 500 strony).

    Znajdując w internecie kawałek jego prozy, trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to pretensjonalna sztampa. Zresztą, chłopak pisze to pod jeszcze bardziej pretensjonalnym pseudonimem.

    Nieco mniej dziwi jego nowa odsłona, kiedy przypomnę sobie, że naście lat temu był początkującym modelem, chwilę później założył zespół muzyczny. Wszystko to jednak chyba „nie żarło”, więc musiał wymyśleć siebie na nowo.

    Z pomocą przyszła tu zapewne żona, która jest za przeproszeniem „infuencerką lajfstajlową” i na swoim instagramowmym koncie publikuje zdjęcia i filmiki z ich „glamour” życia. Wszyscy tam, łącznie z dzieckiem są najczęściej ubrani na biało, książki mają ułożone kolorami, odwiedzają egzotyczne miejsca, piją kolorowe drinki. Czasem tylko (łącznie z panem literatem) reklamują,bo okazuje się, że ciuszki które mają na sobie są konkretnej marki i akurat można je korzystnie nabyć.

     

    Kariera wymyślonego na nowo pisarza z pseudonimem ruszyła od razu z kopyta. Jego powieść z miejsca stała się bestsellerem, w Empiku eksponują ją na półkach, dzień dobry TVN robi wywiad, pełno go na różnych targach, wieczorach autorskich, wywiadach prasowych i radiowych – wszystko to w bardzo nowoczesny sposób relacjonowane na Instagramie. Słowem, widać, że w promocję początkującego uznanego pisarza kryminałów ktoś włożył duże pieniądze.

    Uznany autor kryminałów, choć jego bogata kariera nie trwa jeszcze roku, wychodzi poza pisarską – najwyraźniej dla niego za ciasną – banieczkę i bierze udział w jakże ambitnym programie pod nazwą „Wakacje z teściową”. Przeżywa pełne przygód wczasy na Majorce, oczywiście nasycone nieoczekiwanymi zwrotami akcji,podczas których dochodzi do mnóstwa mniej lub bardziej żenujących sytuacji.

     

    Jeśli ktoś doczytał do tego miejsca, to teraz będzie najlepsze. Uznany pisarz kryminałów o pretensjonalnym pseudonimie jest czynnym zawodowo prokuratorem w Wejherowie i z tego to faktu uczynił swój największy atut. Każda jego książka i działalność na przybity te stempel – prokurator pisze kryminały, to chyba kto jak kto,ale on się zna na zbrodni! Nic to, że prokuratorem jest od niedawna. Nic to, że z prawdziwymi zbrodniami za bardzo w pracy nie zdążył się zetknąć. Haczyk działa. Każdy wywiad, każdy wpis bije po oczach tą etykietą – „prokurator pisze kryminały”.

    Ba, nawet w tym programie w TVN style co chwilę sam to podkreślał.

    Ta kariera to wspaniała egzemplifikacja tego, o czym Pan tu dzisiaj, ale i od zawsze pisał Panie Gabrielu.

    Chłopakowi wypada pogratulować.

    Jedna drobna rzecz, tylko gdzieś tam mi spokoju nie daje. Zgodnie z ustawą,prokurator nie może podejmować innych niż swoja praca zajęć, poza działalnością naukową, publicystyczną, artystyczną,a i tak może się temu sprzeciwić przełożony, który musi być o wszystkim z wyprzedzeniem poinformowany. Nade wszystko, prokurator nie może robić niczego co uwłaczałoby godności jego zawodu. Widać latanie z teściową po plaży nudystów,reklamowanie dresów i seria wywiadów po wszystkich mediach,w ocenie prokuratury, tej godności nie uwłacza.

    Dziwne.

    Mógłby chłopak chociaż coś tej nieszczęsnej prokuraturze odpalić. Przecież w końcu karierę uznanego pisarza kryminałów buduje na niczym innym jak haśle „czynny prokurator”.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.