lip 272019
Od września ubiegłego roku gada się to tu to tam, o tej książce
Chciałem wziąć cały nakład, który liczył ponoć 300 egz. Dostałem dwadzieścia na bardzo marnym rabacie.
Tego chciałem 50 egz
Dostałem ledwie 10 egz.
Wygląda na to, że biznes akademicki się zwija, ale wszyscy udają, że sprawy idą w dobrym kierunku. Specjalistycznych publikacji z zakrsu historii nie ma, ale to nic, najważniejsze, że gender się rozwija i niszczy faszyzm. Nie wiem w zasadzie co tu jeszcze dodać. Może tylko – kto pierwszy ten lepszy. Dodatkowych egzemplarzy nie będzie.
Tak sobie myślę o latach 1992 – 93, kiedy bardzo dużo pracowników dydaktyczno – naukowych (szczególnie tych z prawicowym nachyleniem) zostało wywalonych ze szkół wyższych. Kryterium selekcji nie było merytoryczne tylko zupełnie inne. No i mamy skutki.
Jeżeli tak było, to był skuteczny element marszu przez instytucje zarazy w nowej rzecxywistości. PRL wygenerował w naturalny sposób kadrę proPRLowską i chyba znacznie liczniejszą antyPRLowską. Taki odwrotny skutek od zamierzonego, z tym, że ci anty- byli poupychani po kątach, bez stanowisk i wpływów. No i trzeba było z tym zrobić porządek na nowej drodze życia, bo jeszcze wyszli by z piwnicy i zażądali udziałów ….
Poupychani po kątach albo „negatywnie głosowani” i wyrzuceni, tak jak się to przytrafiło niedawno w głosowaniu kandydatury prof. Krasnodębskiego. Poseł Krystyna Pawłowicz, jeśli dobrze pamiętam z lat 90 – tych, to się w podobnej sytuacji odwróciła na pięcie i opuściła mury UW.
No i do sprawdzonych kadr doszły na zwolnione miejsca nowe, wskazane kadry i są one do dzisiaj. Jeśli się okazało że bieżący rektor UW od 10 lat nie napisał artykułu, to co to za uniwersytet?
Takich prac zbiorowych jak te pod red. Kucharczyka życzę uniwerkowi, ale wiem że są to moje tylko życzenia.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.