wrz 022015
 

Nie ma mowy, żeby ten rok zaowocował pojawieniem się w przestrzeni publicznej jakiejś głębszej refleksji politycznej. Podwójne wybory załatwiają nas jak podwójny nelson i jedyne na co sobie pozwalamy to entuzjastyczny bełkot, którego centrum są postaci poszczególnych kandydatów lub struktury poszczególnych partii. Kukiz jest tego najbardziej wyrazistym przykładem. Jeszcze w maju, pamiętam, ile było dziamdziania na temat szans w wyborach ile planów i projektów współpracy ze wszystkimi wokoło. I co? I wyszło tak, jak to sobie tu swego czasu rozrysowaliśmy. Kukiz zrobił klapę, Kowalskiego wyrzucili z list, jest kupa śmiechu, kamieni i czego tam chcecie. Dorośli faceci pojawiają się w tych wszystkich internetowych telewizjach i robiąc coraz głupsze miny tłumaczą się z tego, że jakoś tak mimowolnie w tego Kukiza uwierzyli. Oczywiście, że uwierzyli, jak ktoś siedzi pół dnia w domu i gapi się w telewizor, a przez to wcześniejsze pół uczy w szkole czy na jakiejś zapyziałej uczelni, to nie ma łatwiejszej rzeczy, niż zarazić go entuzjazmem do postaci takiej jak Paweł Kukiz. Nawet miejsca na listach wyborczych nie trzeba mu obiecywać.
No, ale zostawmy teraz Kukiza, są ważniejsze sprawy. Właśnie złożyliśmy kolejny numer Szkoły Nawigatorów, na dniach pójdzie on do drukarni. To chyba najlepszy numer, jaki udało nam się zrobić, najbardziej, że się tak wyrażę, „sztuczny”. W sensie, że przemyślany i złożony z pasujących do siebie i pozaplatanych elementów. Jest tam i własność i doktryna i ziemia i koncerny prasowe oraz wojsko rzecz jasna, bez którego nie można sobie wyobrazić Ameryki. Aha jest także antropologia, literatura i zboczeńcy, czyli wszystko to co normalnie w Ameryce się znajduje. I do tego jeszcze wielki tekst o amerykańskim i polskim gazie łupkowym. Skończyliśmy tę niełatwą pracę, a ja zacząłem się zastanawiać z czego można by skleić numer polski? Już jeden tekst zamówiłem, ale na razie tylko jeden. Nie oczekuję dobrych rad, bo jak wiecie one mnie tylko denerwują. Chciałbym zrobić polski numer SN tak, żeby był lepszy od amerykańskiego, no ale z czego kurcze? Trzeba by znów pisać o bohaterskiej przeszłości, albo demaskować syfilis Piłsudskiego. To są rzeczy poniżej godności uczciwego redaktora prowadzącego. To musi być numer ekstra, który podniesie ciśnienie sporej grupie osób. No, ale jak wiecie nie można zrobić pisma poświęconego doktrynie państwa, które doktryny nie ma. I tu jest właśnie największy problem. Echem tego są wszystkie te płycizny roku wyborczego, w które wpadamy, wszystkie zakochania w tych czy innych kandydatach, wszystkie rachuby na ludzi, którzy albo są skończonymi durniami, albo kukłami, albo nie mają pomysłów, albo mają zobowiązania tak poważne, że w zasadzie są już na samym początku sparaliżowani w sferze decyzji. Dobrze, dobrze, wiem, wiem, zlikwidujemy NFZ, a na to miejsce znów powstaną kasy chorych. Aha i będzie więcej mieszkań dla młodych małżeństw, a także sprawy w urzędach będziemy szybciej załatwiać. To są rzecz jasna złudzenia, którymi karmi się wiele osób i nawet jeśli postulaty te zostaną zrealizowane, to po upływie kadencji staną się one już nieważne za sprawą nowych wyborów, nowych płycizn, nowych haseł, nowych postaci wystruganych z kartofla.
Powiedzmy sobie jasno – celem istnienia państwa, nie jest strofowanie urzędników, budowanie nowych mieszkań dla młodych małżeństw, to są konsekwencje doktryny, która powoduje, że państwo istnieje i ma przyszłość. Jeśli pozostaniemy przy samych mieszkaniach i uczciwości urzędników, łatwo zorientujemy się, że nasze państwo znika powoli i wtapia się w jakieś poważniejsze struktury, w tych zaś głos nasz i naszych polityków, z wyjątkiem tych ściśle wyselekcjonowanych nic nie waży. W praktyce będzie to wyglądało tak, że zostanie nam samo gadanie o mieszkaniach i nikt nie będzie miał śmiałości zipnąć na temat realizacji tych pomysłów. Nie ze strachu bynajmniej, ale z powodu coraz głębiej postępujących zmian w mentalności. Aparat urzędniczy narzuci nam taki styl i sznyt, że będziemy chodzić jak po sznurku i reagować na gwizdek, od okienka do okienka. Ktoś powie, że już dzisiaj tak jest. Dzisiaj, to jest małe miki, ciekawie dopiero będzie. Jaka więc powinna być ta doktryna, za którą moglibyśmy ginąć w walce. Przede wszystkim trzeba ograniczyć wpływy aparatu i powiększyć swobodę działania obywateli. Ja wiem, że wszyscy o tym mówią, nawet posłanka Pawłowicz, ale wszyscy mówią o tym w kontekstach przebrzmiałych od dawna, w kontekstach socjalizm-kapitalizm. To jest dawno zgrane i nieważne. Nie ma takie opozycji. Socjalizm to taka herezja, którą się wprowadza na dużych obszarach, żeby zmniejszyć koszta produkcji. Zarządzają nią w istocie banki, a nie hierarchie heretyckie zwane doskonałymi, czy biurem politycznym KC, czy jakoś inaczej. Oni mają kawałek władzy służący do dyscyplinowania niewolników, to jest ten mniej ważny kawałek. Mechanizm główny jest w rękach banków. Tak więc jeśli ktoś chce wprowadzać socjalizm to znaczy, że domaga się systemowego zubożenia ludzi, oraz pomniejszenia kosztów produkcji. A co z kapitalizmem, o którym niektórzy tak lubią mówić? Kapitalizm, jak już się niektórzy zdążyli zorientować to jest miejsce gdzie te wytworzone w socjalistycznej zonie śmieci sprzedaje się ludziom, którzy zaciągnęli kredyty w bankach, oczywiście ze 100 krotnym albo większym przebiciem. Jasne, że obydwa warianty herezji mogą występować w różnych modyfikacjach, ale z grubsza chodzi zawsze o to samo – jeden nie dojada, wierzy w jakieś oszustwo i produkuje, drugi zjada hamburgera z papieru toaletowego, popija piwem na bazie świńskiej żółci, spłaca kredyty, zaciągnięte na mieszkanie, samochód i telewizor i nie wierzy w nic, czyli jest wolnomyślicielem. Ten drugi wariant nazwany jest czasem wolnością. Nieodzownym uzupełnieniem tej konstrukcji jest wojna. I teraz trzeba powiedzieć coś ważnego dla tych, którym się zdaje, że pozwolą nam w Polsce jednocześnie jeść i coś produkować. Obawiam się, że jedyne co będzie można wytwarzać na naszym terenie to broń i różne rzeczy z nią związane. Oczywiście, można stwierdzić, że to dobrze, bo lepsze to niż nic. No, ale może spróbowalibyśmy czegoś innego? To inne, określam zwykle słowem misja. Misja zaś musi być powiązana ze świętością. I chyba od tego trzeba zacząć planowanie polskiego numeru Szkoły Nawigatorów.
Zanim zaś w ogóle przejdziemy do jakichś konstrukcji politycznych i organizacyjnych innych niż to co widać w telewizorze i posługujących się – co najważniejsze – innym i dla większości niezrozumiałym językiem, powinniśmy zrobić sobie, na własny użytek listę nie osiągniętych celów strategicznych, które spowodowały katastrofę naszego państwa. Lista ta uzmysłowi nam, jak głęboką pomyłką jest myślenie kategoriami demokratycznymi i kategoriami kampanii wyborczej, które dziś uprawiają absolutnie wszyscy.
Zacznijmy już teraz. Jaki był cel strategiczny pierwszej Solidarności? Utrzymanie rentowności fabryk i zatrudnienia na stałym i zwiększającym się poziomie. Po tak zwanym zwycięstwie zostało to wyśmiane i postawiono na tak zwaną restrukturyzację, czyli rozpieprzono wszystko dookoła i przerobiono nas z producentów na konsumentów śmieci. Dlaczego ludzie dali się oszukać? Bo nie używali słowa herezja adekwatnego do okoliczności, a używali całkiem błędnych i mylących słów socjalizm-kapitalizm Solidarność i robotnicy przegrali albowiem cel strategiczny nie został nawet rozpoznany, nie mówiąc już o próbach jego realizacji.
Jaki był cel Polaków walczących o niepodległość w roku 1918, 1919 i latach późniejszych? Odbudowa kraju w granicach z 1773. Czy został osiągnięty? Oczywiście, że nie, bo dobrzy doradcy z zachodu, podpowiedzieli Polakom, że trzeba dać szansę bolszewikom, bo są słabi i niewydolni, zaraz przepadną. Tereny zaś za Dnieprem i Berezyną słusznie zaś należą się Rosji, a Polacy na tym mniejszym terytorium będą mieli szansę zbudować bardziej wydolne państwo. To była pułapka o konstrukcji prostej, tak prostej, że idiota by się zorientował, ale myśmy się nie zorientowali, bo wierzyliśmy w jedność narodów cywilizowanych walczących przeciwko barbarii i zdawało się niektórym, że nas się do takich właśnie narodów zalicza. Cel strategiczny został co prawda rozpoznany, ale nie zrealizowano go, bo w jego miejsce ktoś postawił inny cel, prawie taki sam, ale jednak inny. Prawie zaś, jak wam wiadomo robi wielką różnicę.
Ulubiony bohater wszystkich polskich państwowców, Stefan Batory, rozegrał swoją kampanię moskiewską w sposób fatalny. Podkreślam – fatalny. Cel strategiczny czyli zdobycie Narwy nie został osiągnięty, wojna była prawie zwycięska, a prawie jak wiecie robi wielką różnicę. Można było odciąć kilka kuponów od tego niby sukcesu, ale przyszłość pokazała, że kluczowa sprawa – port na wschodnim Bałtyku musi należeć do Polski, jeśli należy do kogoś innego Polska staje się nieważna. I nie ma znaczenia jak wielkie i barwne są jej wojska, ile pieniędzy gromadzą w skarbcach magnaci i jak piękne kościoły się w Polsce buduje. W okolicznościach istniejących od połowy XVI do końca XVII wieku cała pomyślność i sukces Polski i Litwy opierała się o ten jeden punkt – port na wschodzie. Cel strategiczny został rozpoznany, próbowano go zrealizować, ale intryga Szwedów i Francuzów to uniemożliwiła.
Państwa jagiellońskie obejmowały w XVI w. całą środkową Europę. Najważniejszym celem strategicznym unii jagiellońskiej było utrzymanie w całości Węgier. Zostało to zaprzepaszczone, zamienione na jakieś plewy, na śmieci, na architekturę renesansową, poprawianą przez Hansa Franka w czasie okupacji. Na hołd pruski i inne duperele w rodzaju religijnej tolerancji. Przepadło, bo nikt nie rozumiał jaki jest cel strategiczny. Tym zaś było utrzymanie w ręku innym niż niemiecki całego wydobycia na terenie państw jagiellońskich. Dlaczego doszło do katastrofy i Polska straciła jedynego sojusznika politycznego na całym świecie? Kiedy dziś o tym myślę, przychodzi mi do głowy coś jeszcze, coś poza tymi wszystkimi okolicznościami, które opisałem w II tomie Baśni i które pokazaliśmy w komiksie Święte Królestwo. Sprawa miała jeszcze jeden wymiar. Oto Polska i Litwa były obszarem związanym z bankami weneckimi, Węgry zaś związane były z domami bankowymi Genui, a z Wenecją prowadziły permanentną wojnę, jedną z najstarszych swoich wojen. Realizację celów strategicznych należałoby więc zacząć od zbudowania konkurencyjnej sieci bankowej, opartej o rodzimy kruszec. Do dyskusji jest, czy było to możliwe. Bez Żydów pewnie nie. No, ale zamiana Żydów na Niemców w sektorze bankowym skończyła się dla Polski totalnym zadłużeniem, o którym się dziś nie mówi, bo czas ten nazywany jest przez dawnych i współczesnych propagandystów złotym wiekiem. Cel strategiczny został co prawda rozpoznany, ale przez obcych i oni z wprawą mechaników samochodowych rozłożyli ten cel na część pierwsze, a potem na miejsce tych najważniejszych powtykali elementy z tektury.
I tak można się bawić jeszcze długo, do czego zachęcam. Wyjeżdżam dziś na cały dzień, więc nie będę komentował.
Zostawiam Wam pytania, jakie zadawano mi po spotkaniu w Bielsku Białej

Mam jeszcze ważny komunikat. Ponieważ rozpoczyna się rok szkolny, postanowiliśmy, że album Sanctum Regnum opowiadający historię upadku średniowiecznych Węgier, album w języku angielskim, zaopatrzony w płytę długogrającą z muzyką Tomka Bereźnickiego, będzie do 30 września kosztował 30 zł za egzemplarz plus koszta wysyłki. Tak szkolna promocja.

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie, do księgarni Tarabuk przy Browanej 6 i przypominam, że 4 września w Piastowie, w tamtejszym domu kultury, odbędzie się mój wieczór autorski, początek o 17.00. 18 września zaś będziemy mieli z Toyahem wieczór autorski w Kietrzu, niedaleko Raciborza, początek o 19.00, następnego zaś dnia można nas będzie spotkań na jarmarku franciszkańskim w Opolu, wieczorem zaś w auli uniwersyteckiej będzie nasz kolejny wieczór autorski. Początek chyba o 18, ale pewien nie jestem. Zostawiam Wam jeszcze nagranie z Zielonej Góry i z Bielska Białej.
 

 

  73 komentarze do “O celach strategicznych i niemożności ich osiągnięcia”

  1. Ja się nie mogę powstrzymać, by dac archiwalny wątek muzyczny,
    https://www.youtube.com/watch?v=PpYZs4wEPlc

  2. „wolnomyśliciel” pochodzi od powolności 😉
    Broń to ostatnia rzecz jaka będzie u nas składana bo o produkcji broni (powyżej tzw 3 generacji) nie ma co mówić 😉

  3. Nie wiem, co to 3cia generacja, ale wiem, ze WB poszukuje programistow do dronow, fajna rzecz 🙂

  4. Dlaczego w Polsce ludzi myślących jak Pan jest tak mało???

    Doktryna.
    Musi być lepsza niż jakakolwiek inna, o wiele lepsza.
    I taką trzeba stworzyć.

    Kolejne pytanie.
    Czy kiedyś, a może i obecnie, takiej doktryny nie było lub nie ma – w tym sensie, że ktoś ją stworzył, tylko nikt o niej nie wie, bo się nie przebiła.
    Może da się coś znaleźć w przeszłości.

  5. Jakby Pan nie skończył pisać to doszedł by Pan do wniosku, że tak się działo, bo Polacy są głupi.

  6. F16 czwarta; F22, F35 piąta!
    Jak sabotuje!!! się produkcję uzbrojenia to najlepiej świadczy budowa korwety Gawron i haubicy 155 mm. 20 lat działań i mniej niż zero. Tylko Trybunał Stanu i pluton egzekucyjny może pomóc 😉

  7. Dlaczego Polacy? Od końca XIV wieku rządziła dynastia litewska, potem z któtkim interwałem szwedzka. To na nich spoczywaj odpowiedzialność. O jakich Polakach pan mówi?

  8. Panie Gabrielu, jeżeli szuka Pan tematy na nastepny numer SN proponuje zaprosić kogas kto zna sie na prawie międzynarodowym aby wyjaśnił wszystkim na temat Traktatu Lizbońskiego…gdyż myślę że do większości to nie DOCIERA…a mianowicie iz traktaty stanowią prawo ponad prawem krajowym, konstytucją itd….czyli my już NIC nie możemy..poza modleniem się że EU pewnego dnia się rozpadnie w jakieś wielkiej katastrofie finansowej…tak więc dywagacje że jakaś partia zrobi to czy owo…nie mają sensu..Polska nie jest krajem niezależnym..jestesmy kolonią większego tworu…jeżeli załozymy iż systemy polityczno społeczne kierowane są przez konglomeraty finansowe..to przydałoby się wyjasnienie mechanizmów kreacji pieniądza przez banki centralne oraz komercyjne (tylko niech Pan nie zaprasza ludzi typu Dr. Krajski gdyż ten nie ma pojecia o czym mówi na tematy finansowe).
    Myślę…że te dwa tematy są decydujące aby ułożyć sobie obraz świata w jakim żyjemy ( na poziomie Polski)…bez tego miotamy się w jakiś niepojetych szczegółach które doprowadzają nas do totalnej „niemocy”…

  9. A to przepraszam, ale się zastanawiam gdzie wtedy byli Polacy i co robili w kwestii swojej strategii.

  10. Nie zamierzam współpracować z Krajskim

  11. Wiesz co to jest to całe państwo islamskie? To jest wstęp do utworzenia wolnego Kurdystanu. Nie można tego zrobić inaczej niż destabilizując cały region za pomocą tych miśków. Potem okaże się, że wszyscy potencjalni stabilizatorzy są niewydolni i trzeba będzie komuś dać szansę. Tym gamoniom zaś urządzi się jakąś nową Norymbergę, powiesi się ich albo rozstrzela i znów będzie fajnie.

  12. Inaczej: czy pan się czuje idiotą?

  13. zamów u mnie tekst o Zygmuncie Wielkim, to zobaczymy jak z ta wiernością było

  14. No nie lubi Pan podpowiadania, ale misyjny kwartalnik powinien mieć tekst opisujący dyplomację Possevino. On uratował „wydźwięk” propagandowy interwencji moskiewskich. Jeśli ta Narwa jak Pan pisze była taka istotna, to Possevino przebywając w Sztokholmie wiedział wszystko o kulisach przygotowań do tej, nazwijmy to „narewskiej zdrady”. Papieski dyplomata tak jak wiedział, rozumiał tak ratował przed klęską interwencję wojskową katolickiego króla.

  15. całe szczęście…gydż on opowiada jakieś brednie na tematy finansów światowych (nie mam pojęcia na temat jego wiedzy na temat lóż masońskich)..tak czy śiak…tematy mechanizu sterujacego jest według mnie najistotniejsza..reszta (jeżeli nie rozumiemy fundamentu) to tak jak plotki na Pudelku..:))

  16. Nie ma człowieka, który by napisał dobry tekst o Possevino

  17. Ale to mysliwce x generacji, a w kwestii karabinow, systemow wsparcia piechoty itp. To jeszcze dajemy rade. A pluton egzekucyjny to najlepiej uzbrojony w jakies tepe narzedzia zeby bylo dlugo i bolesnie 🙂

  18. khem, khem, a jakias ksiazka to nie miala byc przypadkiem 🙂

  19. do książki trzeba dorosnąć

  20. Pan gra w siatkówkę sam ze sobą. Sam sobie wystawia i sam ścina. Co więcej – nie ma Pan przeciwnika i nikt nie ustawia bloku. Z tego powodu nawet nie musi Pan wysoko podskakiwać.

  21. Miałam dwie osoby w rodzinie (urodzone i wychowane pod Kaliszem) którzy analizując społeczność Królestwa Obojga Narodów używały określenia: wierna koroniarska szlachta. Takie mieli zdanie o swoich przodkach. Może trochę przesadzali z tym ograniczeniem terytorialnym ale nie byli głupi.

  22. Dobrze, że pan musi, dwulinijkowymi komentarzami. Nie zasługuje pan nawet na epitet gaduły, a gdzie mówić o pisaniu.

  23. No nie.
    Wiadomo, były, są różne uwarunkowania.
    Jeśli będziemy ciągle wszystko tłumaczyć, tym że to nie Polacy, bo dynastia litewska, szwedzka, Sas, czy co tam, to dojdziemy przez masonów, Rosjan i „Ukraińców” do żydów.
    No i wiadomo.
    Wszystkiemu winni, rządzą, nawet jak się lodówkę otworzy to wyskoczą.
    Nie przesadzam.

    To my Polacy jesteśmy przyczyną tego co się u nas dzieje.
    Podstawową przyczyną.

  24. Nie, nic nie muszę a już na pewno nie muszę tu pisać. Ale myślę, że nie zasługuję na żadne epitety.

  25. Mieszko I chciał zrobić z Królestwem Polskim(wtedy jeszcze Księstwem) to co Węgrzy zrobili u siebie, czyli lenno św Piotra. Bolesław Chrobry poszedł inną drogą i związał się z młodym Ottonem III. Współpracy z papiestwem to nie przekreślało, wręcz przeciwnie, ponieważ papieżem w kluczowym momencie został Gerbert z Aurillac, który tak umiejętnie działał z Ottonem, że wszystko szło w jak najlepszym kierunku. Jaki cel stawiał sobie Bolesław? Mi się wydaję, że panowanie nad całą słowiańszczyzną zachodnią jako król. Oczywiście tego nie osiągnął bo ktoś nie dopilnował, żeby nie ukatrupić jedynej osoby, która poza Bolesławem tego chciała a nawet robiła wszystko, żeby Chrobremu się udało. Ta osoba to Otton III.
    Oczywiście władcy cesarstwa z tego okresy, zarówno wcześniejsi jak i późniejsi, również znali ten cel strategiczny i robili wszystko żeby nie pozwolić na zjednoczenie słowiańszczyzny zachodniej pod jednym berłem. Kwestią jest jeszcze czy którykolwiek władca Polski poza Mieszkiem i Chrobrym znał ten cel. Mówię tutaj o okresie X i XI wieku, później podobny projekt to właśnie ten jagielloński, o którym Pan wspomniał.
    To do szukania celów strategicznych do czego Pan zachęcał.

    A z innej materii to zostawię tutaj link o imigrantach i własności, tylko nie w Ameryce a u germańców.

    http://www.pch24.pl/imigranci-przybliza-niemcy-do-komunizmu–wladze-landu-nie-wykluczaja-konfiskaty-mieszkan,37871,i.html

  26. Maly fragment
    …..
    Podrozdzial 1.2. Czym jest taktyka, sztuka operacyjna, strategia i ideologia
    w działaniach społecznych.
    Problemy taktyki, sztuki operacyjnej i strategii, zostały doskonale opracowane w naukach wojskowych. Dlatego zacytuję tu polskiego klasyka tych nauk – generała Stefana Mossora.
    „Sztuka wojenna dzieliła się dawniej, jak wiadomo, na dwa tylko zasadnicze odłamy: taktykę i strategię.
    Taktyka była umiejętnością uszykowania wojska do walki, strategia – nauką prowadzenia wojny.
    (…)
    ————————————-
    W tym opracowaniu pomijam z polskiej strony – działania tajnej Ligi Narodowo Demokratycznej, która od 1958 roku prowadziła prace analityczno-naukowe i rozpoznawczo-inspiracyjne, zaś ze strony obcej – działania agentur innych państw wpływające na sytuację w Polsce. Osoby zainteresowane tą problematyką odsyłam do mojej książki Wpływ totalnej wojny informacyjnej na dzieje PRL, wydanej w Kielcach w 1999 roku.
    ——————————————————-
    W miarę wyraźnego podziału starć wojennych na walkę, bitwę i wojnę chciano mieć trzy terminy dla określenia nauki dowodzenia w każdej z nich. I wówczas powstał wyraz operacje jako odpowiednik dla bitwy.
    Teoretycznie więc sztuka wojenna dzieli się obecnie na 3 kategorie: taktykę, działania operacyjne i strategię”.
    „Taktyka w pojęciu nowoczesnym obejmuje nie tylko umiejętność ugrupowania wojska do walki, ale i uzgodnienie kilku walczących obok siebie czynników do wspólnego wysiłku mającego jeden cel ograniczony w czasie i przestrzeni.
    (…)
    Wysiłek taktyczny ma zasięg ograniczony, bo opisane współdziałanie wojsk i środków ogniowych nie da się ustalić na dalszą metę.
    (…)
    Działania operacyjne są dziedziną daleko szerszą od taktyki. Nie chodzi tu o zorganizowanie krótkotrwałej walki poprowadzonej w jednym kierunku, ale o zgranie kilku walk bądź kilkudniowych serii walk, poprowadzonych oddzielnie na kilku zbieżnych kierunkach, nieraz bardzo odległych od siebie, ta kombinacja wielokierunkowego działania do jednego celu przy pomocy kilku zgrupowań o różnej sile stanowi zasadniczą cechę operacji.
    (…)
    Strategia jest najwyższą dziedziną sztuki wojennej. Nie zniża się ona nigdy do rzemiosła wojennego, jakim jest bezsprzecznie taktyka, pozostając zawsze na wyżynach potężnych zamiarów, rozstrzygających o losach krajów. (…)”.
    W polityce dodać tu jeszcze trzeba walkę ideologiczną, gdyż ideologia w rozumieniu socjocybernetycznym, wytycza zasadnicze cele wszelkich działań społecznych, w tym również wszelkich rodzajów walki.
    Powyższy podział możemy uogólnić na sterowanie wszelkimi działaniami społecznymi.
    Wróćmy jeszcze do rozważań naszego klasyka wojskowości, który w swym dziele przytacza następujący cytat pruskiego teoretyka sztuki wojennej K. Clausewitza:
    „Zarówno w taktyce jak i w strategii jest przewaga najpoważniejszą zasadą zwycięstwa”. „Należy ją uważać za ideę podstawową i dążyć do niej wedle możności, zawsze i przede wszystkim”.
    „Przewaga przybiera na polach bitew postacie najrozmaitsze. Najprostszą jej postacią jest przewaga fizyczna (liczebna lub materialna). Brak takiej przewagi może być częściowo zastąpiony czynnikami uzupełniającymi, które są zresztą zawsze niezbędne do wygrania bitwy, a mianowicie:
    1) przewagą sztuki wojennej (przewaga względna, uzyskiwana przez ekonomię sił i wyzyskanie czynnika zaskoczenia),
    2) przewagą moralną (przewaga umysłu i ducha dowódcy oraz nastroju moralnego wojska).
    Tu się nasuwa pytanie, w jakim stopniu mogą te dwa czynniki duchowe uzupełnić brak przewagi liczebnej i materialnej?”
    Na szczeblu taktycznym powyższy stopień jest znaczny, ale już na szczeblu operacyjnym znacznie mniejszy. Nasz klasyk stwierdza, że „(…) przeprowadzamy często podświadomą analogię między wspomnieniami taktycznych walk małych oddziałów a bitwami jednostek operacyjnych i strategicznych, które to analogie istniały za czasów małych armii zawodowych, ale dziś już nie istnieją. I dziś jeszcze
    jest możliwe, że szwadron kawalerii rozbije pułk tejże broni, jeśli go znienacka zaskoczy. Pobije on wówczas 4-krotną lub 6-krotną przewagę korzystając z tego, że skutek zaskoczenia trwa właśnie tyle czasu, ile mu go trzeba do pobicia przeciwnika. Ale nie jest już do pomyślenia, żeby jedna dywizja piechoty pobiła cztery równie silne i dobre dywizje, ponieważ do ich unieszkodliwienia potrzeba by co najmniej dwu dni lub więcej czasu, skutek zaś zaskoczenia (nawet zupełnego, na nocnym nieubezpieczonym postoju, czego się nie można spodziewać), nie trwa na tym szczeblu nigdy dłużej niż kilka godzin, co najwyżej jedna noc.
    To sprawia, że im wyższy szczebel, tym trudniej o zaskoczenie i tym mniej czynników zastępujących siłę można odeń oczekiwać. O ile bowiem w walce indywidualnej lub w walce małych oddziałów taktycznych nie brak nawet w ostatnich wojnach, ba nawet w wojnie pozycyjnej, zdumiewających przykładów bohaterskiego zuchwalstwa, które w ciągu kilku minut rozprawiało się z rojem nieprzyjaciół, o tyle nie ma takich samych przykładów na szczeblu operacyjnym i strategicznym.
    ———————————————-
    S. Mossor, Sztuka wojenna w warunkach nowoczesnej wojny, Warszawa 1945 (II wydanie), Wojskowy Instytut Naukowo-Wydawniczy, s. 172-173,
    Tamże, s.. 174-176.
    K. Clausewitz, O wojnie, Warszawa 1928, s. 151, 156. Cyt wg. S. Mossor, Sztuka wojenna…, wyd. cyt. s. 185.
    S. Mossor, Sztuka wojenna…, wyd cyt., s. 185.
    ———————————————
    W sumie, żeby uniknąć rozczarowań, bądźmy skłonni uznać tezy Clauzewitza za miarodajne i przyjmijmy, że pobicie dwukrotnie silniejszej (liczebnie lub materialnie) armii będzie dziś rzeczą niezwykle trudną, jeżeli nie niemożliwą, chyba, że przeciwnik będzie bezwartościowy, na co w Europie już liczyć nie można”.
    Stosując powyższe zasady do walki cywilnej i w ogóle działalności społecznej, w szczególności zaś walki politycznej, możemy stwierdzić, że działania taktyczne, to w demokratycznym państwie, przede wszystkim poszczególne walki przedwyborcze, toczone w różnych miejscach i w różnym czasie. Obiektem oddziaływania jest psychika społeczeństwa, zaś celem poderwanie autorytetu przeciwnika i budowanie autorytetu własnego. Na szczeblu taktycznym decydujące znaczenie może mieć czynnik zaskoczenia, wybór właściwego kierunku uderzenia – zgodny z oczekiwaniami społeczności w danym czasie i na danym obszarze oraz czynniki, które generał Mossor nazwał czynnikami przewagi moralnej – przewaga umysłu, ducha i autorytetu polityka, który tę walkę prowadzi oraz nastrój działaczy partyjnych i publiczności.
    Działania operacyjne w walce politycznej, to w demokratycznym państwie, cała zorganizowana kampania wyborcza, której kierownictwo ma za zadanie
    ukierunkowanie poszczególnych walk, prowadzonych w różnych miejscach i w
    różnym czasie, w taki sposób by zmierzały one do jednego wytyczonego celu –
    którym jest zwycięstwo wyborcze. Tu już nie wystarczy sama przewaga moralna,
    konieczna jest bowiem odpowiednia siła materialna, niezbędna do pokonania
    przeciwnika. Siła ta wyrażać się może zarówno odpowiednią liczebnością
    działaczy i zwolenników danej partii, jak też środkami finansowymi, którymi ona
    dysponuje.
    Rola tych czynników materialnych jest jeszcze większa w działaniach
    strategicznych, w których chodzi już nie tylko o wygranie następnych wyborów,
    ale o rozwiązywanie zasadniczych, długofalowych problemów społeczeństwa,
    którym zwycięska partia lub koalicja kieruje. Bez wytyczenia zasadniczych celów
    działań społecznych, rozwiązać takich problemów się nie da – i tu właśnie
    konieczne jest włączenie jakiejś ideologii, która wytyczaniem tego rodzaju celów
    się zajmuje.
    Strategia wynika z ideologii, sztuka operacyjna wynika ze strategii, zaś
    taktyka ze sztuki operacyjnej. Można to schematycznie przedstawić w następujący
    sposób:
    Cele Metody ich realizacji
    Ideo logia Strategia Sztuka operacyjna Taktyka
    Pojęcie ideologii ma w tych rozważaniach znaczenie ogólne i oznacza
    systemy norm społecznych wytyczających zasadnicze cele działań społeczeństwa
    jako systemu autonomicznego. Przy czym przez system autonomiczny – zgodnie z
    definicją Mariana Mazura – rozumiemy system, który ma zdolność do sterowania
    się i może przeciwdziałać utracie tej swojej zdolności, albo inaczej mówiąc jest
    swoim własnym organizatorem i może się sterować zgodnie z własnym interesem
    (w określonych granicach).
    W tym rozumieniu ideologią jest nie tylko np. komunizm, który wytyczał
    zasadnicze cele działań społecznych ludności ZSRR, czy nazizm, który wytyczał
    cele działań III Rzeszy, ale także obrona wolności, praw człowieka i szerzenie
    systemu demokratycznego i poprawności politycznej – które wytyczają zasadnicze
    cele USA i UE oraz innych państw współczesnej demokracji w stylu zachodnim.
    Walka społeczna toczy się zarówno w sferze ideologicznej jak politycznej,
    ekonomicznej i propagandowej. W sferze ideologicznej chodzi o narzucenie lub
    przekonanie ludzi do własnej ideologii i realizacji wytyczonych przez nią celów. W
    sferze politycznej chodzi o narzucenie lub przekonanie ludzi do własnej strategii,
    sztuki operacyjnej i taktyki. W sferze ekonomicznej chodzi o narzucenie lub
    przekonanie do działań gospodarczych zgodnych z własnym interesem. Wreszcie w
    sferze propagandy chodzi o rozpowszechnianie własnych koncepcji i rozwiązań we wszystkich lub tylko wybranych dziedzinach życia.
    W mniejszej skali możemy samodzielnie działające firmy (przede wszystkim prywatne) traktować jako systemy autonomiczne. W tym wypadku ideologię firmy będzie stanowić to, co nazywa się jej misją społeczną, czyli zaspokajanie określonych potrzeb klientów. Jak podają zachodnie podręczniki biznesu, John D. Rockefeller na początku swojej kariery, tłumaczył swoim pracownikom, że misją jego firmy jest dostarczenie klientom taniego, dobrego oświetlenia – chodziło wówczas o lampy naftowe. Z tej działalności, odpowiednio w miarę potrzeb społecznych modyfikowanej, wyrosła potem wielka fortuna Rockefellerów.
    —————————–
    Tamże, s. 186-187.
    Por. M. Mazur, Cybernetyka i charakter, Warszawa 1976, s. 163. Należy tu podkreślić, że system autonomiczny nie jest niezależny od otoczenia i musi wchodzić w różnorakie sprzężenia z innymi systemami (autonomicznymi i nieautonomicznymi) funkcjonującymi w jego otoczeniu.
    —————————–
    Niektórzy teoretycy biznesu tłumaczą, że zysk to niejako produkt uboczny dobrego wypełniania misji polegającej na zaspokajaniu potrzeb klientów.
    W marksistowskich podręcznikach ekonomii politycznej, ideologię firm kapitalistycznych przedstawiano inaczej. J. W. Stalin w swej pracy pt. Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR pisał, że „główne cechy i wymogi podstawowego ekonomicznego prawa współczesnego kapitalizmu można by było sformułować mniej więcej w następujący sposób: zapewnienie maksymalnego zysku kapitalistycznego w drodze wyzysku, ruiny i pauperyzacji większości ludności danego kraju, w drodze ujarzmiania i systematycznego ograbiania narodów innych krajów, zwłaszcza krajów zacofanych, wreszcie w drodze wojen i militaryzacji gospodarki narodowej wykorzystywanych dla zapewnienia najwyższych zysków”.
    W powyższym ujęciu istotę zasadniczych celów – czyli rzeczywistą ideologię – kapitalistycznych przedsiębiorstw i całej gospodarki, określono zupełnie inaczej niż robił to J. D. Rockefeller. Ponadto określono też istotę zasadniczej strategii tejże gospodarki.
    Nie wdając się w ocenę, które z powyższych ujęć jest bliższe prawdy, ograniczymy się do stwierdzenia, że każde z nich w pewien (choć zasadniczo różny) sposób, określa to, co nazwaliśmy ideologią firmy.
    Na zakończenie tego rozdziału trzeba podkreślić, że w hierarchii skuteczności społecznej, najwyżej stoi wybór odpowiedniej ideologii, następnie właściwej strategii, potem rozwiązań operacyjnych i na koniec taktycznych. Błędnych wyborów ideologicznych nie da się nadrobić nawet najlepszą
    strategią, sztuką operacyjną czy taktyką – czego dobitnym przykładem jest los III Rzeszy, której kierownictwo dokonało złego wyboru anachronicznej już w owym czasie polityki imperialnej i błędnych koncepcji rasistowskich. W rezultacie nawet skuteczna w pierwszym okresie II wojny światowej strategia tzw. wojny błyskawicznej, bardzo wysoko stojąca sztuka operacyjna i taktyczna wojsk niemieckich, nie mogły uchronić III Rzeszy od ostatecznej klęski.
    Z kolei błędnych wyborów strategicznych nie da się nadrobić dobrą sztuką operacyjną i taktyką. Jako przykład może tu służyć nasza kampania wrześniowa w 1939 roku. Strategia zastosowana przez polskie kierownictwo polityczne, postawiła nasze wojsko w beznadziejnej sytuacji – nasi bowiem zachodni sojusznicy nie wywiązali się z zobowiązania uderzenia na III Rzeszę z zachodu, zaś Stalin jako sojusznik Hitlera ze swego zobowiązania się wywiązał (choć trochę zwlekał obserwując, czy Francja i Wielka Brytania uderzą na Hitlera w 14-tym dniu wojny, jak się zobowiązały). W tej sytuacji strategicznej, nawet wielkie bohaterstwo naszych żołnierzy i dowódców na szczeblu taktycznym i pewne udane działania operacyjne w bitwie pod Kutnem, nie mogły uchronić Polski od klęski. Równoczesnego uderzenia z dwu stron, dwóch największych armii lądowych i powietrznych ówczesnego świata, nie było w stanie wytrzymać żadne ówczesne państwo.
    Natomiast błędy operacyjne i taktyczne popełnione przez Stalina i jego podwładnych, w pierwszym okresie wojny z III Rzeszą, zostały z nawiązką nadrobione skuteczną strategią ZSRR, którą przyjęto w podczas wojny, w okresie który nastąpił po pierwszych klęskach operacyjnych.
    Warto na koniec zwrócić uwagę na to, że z jednej strony taka instytucja jak Kościół katolicki, a z drugiej strony wolnomularstwo, spełniające funkcje instytucji kwasireligijnej we współczesnych państwach demoliberalnych, zajmują się w zasadzie programowaniem ideowo wychowawczym i walką w sferze idei, nie zaś (poza pewnymi wyjątkami) prowadzeniem działań o charakterze strategicznym czy tem bardziej operacyjnym i taktycznym w sferze politycznej.
    Rzecz jasna, programowanie ideowo wychowawcze i walka ideologiczna, pośrednio wpływa na strategię, a także może również pośrednio wpływać na działania operacyjne i taktyczne, nic więc dziwnego, że zarówno Kościół katolicki, jak i wolnomularstwo, były niejednokrotnie podejrzewane o bezpośrednie sterowanie politycznymi działaniami w sferze zarówno strategicznej, jak i taktyczno operacyjnej. Wiele przykładów na to znajdujemy w historii wolnomularstwa po Kongresie Wiedeńskim, gdy policje polityczne państw Świętego Przymierza, szukały w lożach wolnomularskich sztabów kierujących działaniami wywrotowymi. Analogicznie w państwach komunistycznych w XX wieku, organy policji politycznych, szukały w Kościele katolickim, sztabów sterujących bezpośrednio działaniami antykomunistycznymi – widoczne to było
    szczególnie wyraźnie w okresie stalinowskim. Zarówno jedne jak i drugie
    działania, dawały niewielkie rezultaty, co przedstawiciele policji tłumaczyli sobie
    istnieniem jakiejś superkonspiracji, nie rozumiejąc dobrze relacji między
    działaniami i walką w sferze ideologicznej i strategicznej, operacyjnej oraz
    taktycznej.
    ——————————–
    J. W. Stalin, Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR, s. 62; cyt. wg. M. Rozental i P. Judin (red.), Krótki słownik
    filozoficzny, Warszawa 1955, s. 509-510.
    ——————————–
    W średniowieczu, kościelne organy inkwizycji, bardzo dobrze rozumiały
    rolę ideologii i dywersji ideologicznej, w walce społeczno-politycznej,
    niejednokrotnie nawet przeceniając pewne jej przejawy, co prowadziło do różnych
    błędów i wypaczeń. O ile jednak Kościół katolicki do II Soboru Watykańskiego,
    przywiązywał wielką wagę do czystości swej doktryny, to wolnomularstwo
    zajmowało się głównie rozmywaniem wszelkich doktryn, pod hasłem tolerancji. To
    podejście wolnomularskie, przeniknęło równieżo Kościoła katolickiego –
    zwłaszcza w okresie po II Soborze Watykańskim……..

    doc. J. Kossecki Wawa 2008.

    Pozdrawiam

  27. Jego ojciec i brat byłi w sektorze obrotu zlotem..czyli mocno przyspawana rodzina do kartelu finansowego

  28. Nie dajemy!
    Amunicji precyzyjnej nie produkujemy!
    Rakiety zasięg do 5 km 😉

  29. Zgadzam się z HENRYm. Jak niby polski przemysł zbrojeniowy daje rade z produkcją karabinów jak MSBSa robią ile? 8 lat? I jeszcze nie wprowadzili do produkcji seryjnej. Wedle wiki prototypy od 2007 i jeszcze nie widać produkcji seryjnej. Dla porównania Czesi Brena(wedle wiki) prototypy mieli w 2009, w 2010 wygrał konkurs i od 2011 jest w produkcji seryjnej i wdrażany do wojska. Prawdopodobnie Česká zbrojovka Uherský Brod zaczęła pracować nad karabinem jakoś wcześniej, ale jednak mimo to różnice widać.

  30. Dlatego,że gdzie dwóch Polaków, tam trzy rózne zdania. Było, jest i będzie.

  31. Nie wierzmy w to, nie wierzmy w polnische Wirtschaft, nie wierzmy w polskie piekło, nie wierzmy, że Jan III Sobieski był pantoflarzem, nie wierzmy, że Władysław Łokietek był kiepskim królem, a ogólnie wierzmy w siebie.

  32. Niestety to nie kwestia wiary.To widzi oko bez pomocy szkiełka nawet.

  33. Imperium terrae finitur, ubi finitur armorum potestas

  34. Naród musi być uzbrojony. To podstawa.
    Broń w każdym domu jest najlepszym ekwiwalentem wojsk taktycznych.
    W zasadzie nikt nie odważy się wejść na terytorium, którego większość mieszkańców dobrze włada bronią, ma broń i ma czego nią bronić. Taki kraj i jego mieszkańców można jedynie zaatakować z powietrza, ale trzeba najpierw mieć pretekst, dokonać jakichś prowokacji „usprawiedliwiających” napaść.

    Zatem najpierw prawo do broni, broń tania i powszechnie dostępna. I wówczas – parafrazując p. Maciejewskiego – zacznie się życie poważne i państwo poważne, a Polska i Polacy? Nawet jeśli nie będziecie zbyt silni ekonomicznie, a nie będziecie, bo tymczasem jesteście zupełnie wydrenowani, by się liczyć w sprawach geopolitycznych, to przynajmniej będą przed Wami mieć respekt albo się będą Was bać. Tu bowiem działa proste prawo: albo ty się boisz, albo się ciebie boją.

  35. Z tym socjalizmem i kapitalizmem to jest naprawdę ciekawe.Może i socjalizm wprowadza się po to żeby zmniejszyć koszty produkcji,ale efekt jest dokładnie odwrotny wystarczy popatrzeć na socjalistyczna UE w której koszty produkcji są tak duże,że powoli Europa staje się prowincją i jej wzrost jest żaden i na najbardziej dziś chyba kapitalistyczne Chiny w których wszystko się opłaca.Jasne można przejąć po czerwonych zakłamywanie pojęć i np zrzucać winę za tzw kryzys na zachodzie na kapitalizm, ale tak po prostu nie jest, Ameryka bogaciła się wtedy kiedy była kapitalistyczna wiek temu…dziś jako kraj socjalistyczny gospodarczo wypada coraz gorzej więc drukuje sobie te dolary.Kapitalizm to system w którym najlepiej wynagradzany jest ten kto najlepiej zaspokaja potrzeby innych…i w takim państwie nie ma oczywiscie darmowej szkoły szpitala i mleka dla dzieci.Ciekawe też, jakim sposobem mozna było zrealizowac cel pierwszej Solidarnosci utrzymania rentowności fabryk? Mam nadzieję, że nie tak, że zmienimy dyrektorów komunistycznych na naszych….a naszym to już się na pewno uda.Tylko i wyłącznie sprywatyzowanie z licytacji!mogło uchronić te fabryki, ale oczywiscie wcale nie musiało,bo na wolnym rynku moglyby przegrać,ale po co wtedy utzymywać coś do czego trzeba doplacać? natomiast utrzymanie ich jako państwowe nawet i z naszymi dyrektorami byłoby niemożliwe.
    Za kogo ginąć w walce? To jasne!
    Pro fide rege et lege.

  36. To się daje okiełznać.
    A wynika z kompleksów – każdy musi zainstnieć, bo to buduje na nowo to nadszarpnięte ego.

  37. Kluczu, czy ty w ogóle umiesz czytać? Gdyby realizacja celów strartegicznych była prosta, wszyscy wydawaliby podręczniki zatytułowane „Jak realizować cele strategiczne”

  38. Takie teksty, to jest jak wymachiwanie Korwina trzydziestką ósemką w studio TV, przed Dziewulskim. Chyba po to aby zdyskredytować, ośmieszyć wolny dostęp do broni. A bać to się nas ewentualnie mogą jak będziemy mieli dużo modelarzy…

  39. W moim wpisie bronię kapitalizmu który przez Ciebie Coryllus został zrównany z socjalizmem czyż nie? Tu mój problem z czytaniem? Nie pisałem,że realizacja celu strategicznego-np utrzymania rentowności postprlowskiej fabryki jest prosta,w demokracji nic nie jest proste.Opisałem jedynie sensowne rozwiazanie-prywatyzacja z licytacji i wiem że takiemu rozwiązaniu przeciwstawić się mogły siły nie do przezwyciężenia,ale piszę o tej prywatyzacji bo mam wrażenie że nie dla kazdego jest to oczywiste,skoro w powyższym tekście kapitalizm to kredyty i jedzenie hamburgerów.Są państwa które osiągnęły sukces choćby gospodarczy np.Singapur..może ktoś opisze na przykładzie tego państwa drogę do bogactwa i wyda w cyklu „Jak realizowac cele strategiczne-wysoki wzrost gospodarczy państwa.”

  40. Nie ma żadnego kapitalizmu, to są pojęcia pułapki dla takich kluczów jak ty

  41. Świetnie, to żeby nie było nieporozumień nie używajmy pojęcia kapitalizm a mówmy – brak ingerencji państwa w gospodarkę….a naprawę państwa,w takim może warto zacząć od naprawy pojęć.

  42. Dzięki tym wpisom doznałem oświecenia! skąd ta niezrozumiała dla mnie sympatia do PiS, zwalniam z obiecanego mi tłumaczenia… gdy Braun wejdzie do sejmu;-).

  43. A ja wiem, że od momentu rozpadu Libii, upadku Iraku, wojny domowej w Syrii i powstania Państwa Islamskiego Izrael sypia spokojnie. Nie ma w tamtym regionie takiej zorganizowanej w państwo siły, która by mu zagrażała. Ostatni akord to miała być rozprawa z Iranem ale Obama na tą wojnę się nie zdecydował i zawarł z Iranem pokój. Pokój, który sprawi, że miliardy $ popłyną do Iranu i wzmocnią wszystkie utrzymywane przez niego budżety (broń atomowa, Hezbollach itp).

  44. Wielu je wydaje. Ale raczej nie zrealizowali swoich celow strategicznych.

  45. Polonocentryzm – w zyciu prywatnym, towarzyskim, publicznym.
    Bez wysilania mozgu, na dzien dobry, tyle kazdy moze wniesc do idei – polska doktryna.

  46. Najpierw potrzebni są stratedzy, którzy cele strategiczne wyznaczą.

  47. Kapitalizm = Konkurencja.W PL lat 90 robiono to tak. Za pośrednictwem np.Andersen Business Consulting , KPMG składamy ofertę zakupu /np.Milmet produkcja łóżysk,Huta Baildon – produkcja wierteł / Gdy juz mamy dokładny wykaz sprzedawanych produktów – parametrów oraz liste odbiorców wysyłamy swoich handlowców pod własciwe adresy z ofertą – 50 %. Jednoczesnie negocjujemy zakup , uzupełnienie dokumentów itp. Tak po 1-2 latach negocjacji wracamy do nowej ceny zakupu gdyż wiadomo że w tych firmach pojawiły się problemy ze sprzedażą.I tak Milmet został zakupiony przez SKF za 30 % poczatkowej wartości / Istnieje do dziś juz pod 3 nazwą / Hutę Baildon zaorano .Ceny produktów wracaja do właściwych a i rynek uporządkowany.

  48. To kolejne tzw. pobożne życzenie, o którym Pan sam zapomni jutro rano. O ile bowiem sam postulat jest dobry, to Panu zabraknie pamięci, woli, wytrwałości. I nie tylko Panu – większości, prawie wszystkim. Ci zaś, którzy mogliby to pociągnąć są zbyt nieliczni.
    Potrzebna jest misja, która jest motorem głównym i podstawą doktryny zarazem. A do misji odpowiednio liczną grupę „misjonarzy” lub kilu a nawet jednego, ale takiego, który pociągnie za sobą większość. A tego wszystkiego nie ma.

    Wymienione w tym tekście przez autora przegrane szanse to chyba jednak tylko widzialna część przyczyny. Ludzkie dokonania – lub zaniechania – mają bowiem przyczyny głębsze, do których w przede wszystkim zalicza się grzechy i wady.

  49. Z polskim „skrzywieniem” Polak sie rodzi, to jest organiczne. Jedyny wysilek to nie wstydzic sie tego stanu ducha!

  50. W Polsce po 1989 przeprowadzono wrogie przejęcia i likwidacje. Dokonano tego na podstawie decyzji ponadpaństwowych. jak zauważył dziś p. Maciejewski: władze PRL (KC) miały bardzo ograniczony zakres władzy, zaś likwidacja polskie gospodarki nie należała do ich kompetencji. Wykonano dyspozycje z zewnątrz, i to bynajmniej nie z Moskwy.

  51. Eternalstudencie, bingo!
    … i dlatego nie ma to tamto… 3 zmiana musi za to beknac! Nie moze byc inaczej, zdrajcy narodu
    polskiego i zlodzieje MUSZA poniesc kare!

  52. Co wydaje?Trzeba przyjrzeć się państwom w którym obywatelom żyję sie lepiej niż w Polsce, jak do tego doszły jakie miały podatki itp itd wtedy kiedy sie bogaciły nie teraz kiedy są bogate i pozwalają sobie na różne socjalistyczne fanaberie.Jasne że wielu wzbogaciło się na kradzieży i wyzysku innych bo taką mają doktrynę która umożliwia im łupienie innych co tak lubi opisywać Coryllus np łupienie rosji przez anglie.No ale ekonomia to nie jest nauka o niczym. Bogactwo pochodzi z pracy z której państwo zabiera absolutne minimum.I jasne można cały czas jak w Polsce wybierać sobie socjalistów takich co nazywaja się prawicą patrz PiS albo lewica patrz SLD którym wydaje sie że 500zl na dziecko, albo państwowa służba zdrowia to super sprawa i można przeżywać kolejne rozczarowania i szukać przyczyn tajnych i ukrytych i cieszyć sie z przeskoczenia na wyższy poziom że to wszytsko jest pikuś bo jak nie ma doktryny to jest bida, ale można również zamiast czerwonych cymbalów co to wierzą w sprawiedliwość społeczną i inne solidaryzmy i pice na wodę poprzeć po prostu polityka który mówi że chce likwidacji podatku dochodowego, dać szansę zdrowemu rozsądkowi, a potem jak będzie wiecej pieniędzy w portfelu uprawiac wyższe filozofię o doktrynie państwa.

  53. Dynastia vs społeczność jednego języka (wówczas – XV-XVI w.) chyba pojęcia naród jeszcze nie używano). Jak – Pana zdaniem – ta relacja – dynastia vs naród – była brana pod uwagę przez dynastię? Czy w tamtych czasach dla poddanych polskojęzycznych było bez znaczenia, jakiej narodowości jest król? Czy coś wiadomo na ten temat?

  54. Dwa pytania do p. Maciejewskiego, które zamieściłem przed chwilą wyżej, ale z obawy, że mogą umknąć, zamieszczam ponownie:

    Dynastia vs społeczność jednego języka (wówczas – XV-XVI w.) chyba pojęcia naród jeszcze nie używano).

    1)Jak – Pana zdaniem – ta relacja – dynastia vs naród – była brana pod uwagę przez dynastię?
    2) Czy w tamtych czasach dla poddanych polskojęzycznych było bez znaczenia, jakiej narodowości jest król? Czy coś wiadomo na ten temat?

  55. W moim pytaniu z góry pomijam kryterium zgodności religii jako – wydaje mi się – kryterium nadrzędnym.

  56. Gdyby odpowiedź pisemna na moje pytania zajęłaby zbyt wiele czasu, by ją teraz tu zamieścić, to uprzejmie proszę o uwzględnienie tego zagadnienia w przyszłości podczas któregoś ze spotkać publicznych. Ciekaw jestem pańskiego poglądu na ten temat.

  57. Czy ludzi takich, jak np. Balcerowicz, Michnik, Kuroń, Geremek, min. Kaczmarek można nazwać zdrajcami? (Nie wiem, do jakiej nacji należy Janusz Lewandowski, który ma na koncie chyba najwięcej „przekształceń własnościowych i prywatyzacji”, ale jeśli tej samej, to i on również).

    To jest poważny nadal problem, wbrew temu, co twierdzi p. Maciejewski, mówiąc, że nie wierzy w tę judeopolonię. Otóż nazwanie Polski Kanaanem oznacza jedno: skryte i wrogie całościowe przejęcie, łącznie z językiem, jak to miało miejsce w przypadku biblijnego Kanaanu. jest tylko w tym, jeden paradoks, en mianowicie, że nie robią tego ci „biblijni etruskowie”, lecz owe mityczne 13 plemię. Profesor Pogonowski pisał o tym kilka lat temu przy okazji wydania książki prof. Sanda:

    http://www.pogonowski.com/display_pl.php?textid=1068

    Oni są niedościgłymi specjalistami od wszelkiego rodzaju przejęć w historii ludzkiego rodzaju: najpierw przejęli religię z jej heterodoksyjną doktryną mesjańską, czyli herezją względem rdzennego mozaizmu, a potem zaczęli – jak mawia p Maciejewski – ekspandować. I to ekspandowanie trwa, zaś do przejęcia dosłownie wszystkiego, co jest na ziemi, zostało mi już naprawdę niewiele.

  58. Przeciwnie – wstydzić się, żałować, zadość uczynić, zmienić się. Jak w katechizmie moralnym, jak uczy Kościół.

  59. O, tak, Eternalstudencie! Ci wyzej wymienieni przez Ciebie to dopiero czubek gory lodowej… troche tych lotrow, sprzedawczykow, obwiesiow i pospolitych kanalii przez te ostatnie lata naszej „wolnosci”
    sie uzbieralo, ze pojade Kmicicem. Nie wolno zapomniec o szubrawcach za10.04.2010…
    Dla wszystkich – bez wyjatkow – Trybunal Stanu i dozywocie! Zero litosci… pomijajac tylko tych
    co juz sa na Sadzie bozym,

  60. Dlatego wtłacza się nam wszędzie do głów, że dla żydów Ziemia Obiecana to rejon Palestyny. Oni się z tego cieszą i śmieją widząc tą głęboką naiwność. Tymczasem dla nich pojęcie Ziemia Obiecana tzn. cała kula ziemska, a nie jakiś tam lichy obszar nad Morzem Martwym.

  61. ..”Pokój, który sprawi, że miliardy $ popłyną do Iranu i wzmocnią wszystkie utrzymywane przez niego budżety (broń atomowa, Hezbollach itp). „.. – I wobec takich okoliczności Izrael może spać spokojnie????? Toż to wyrok jest!!! Wyrok śmierci!

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.