lis 042021
 

Wszyscy wiemy, jak telewizja państwowa manipuluje wyrwanymi z kontekstu cytatami. To jest okropne i wszyscy się oburzają widząc po raz setny jak Donald Tusk mówi patrząc wprost do kamery – fur Deutschland. Ja jednak od wczoraj stałem się fanem Wiadomości i postanowiłem oglądać je regularnie. Powód jest prosty, wymieniony cytat już się zużył i pisoska propaganda sięga po inne, których istnienia nawet się nie spodziewałem. Wczoraj okazało się, że Donald kiedyś wypowiedział słowa takie oto – cytuję z pamięci – jeśli w polityce nie potrafisz grać emocjami, nie masz co liczyć na sukces. Aż się uśmiechnąłem. Mamy oto bowiem prawdziwego profesora w politycznej akademii, który jest mistrzem w grze emocjami. Myślałem przez moment, że może ktoś to zmanipulował, że Donald tak nie powiedział, ale po chwili zastanowienia musiałem sam sobie przyznać, że to musi być prawda. Ludzie bowiem jadący na tym, co uważają za emocje, nie mogą zrozumieć, że mówienie o tym niweczy moc zaklęcia. Tak więc musiałem uznać, że to prawda. Teraz trzeba się zastanowić, co mistrzowie politycznych zagrywek uważają za emocje, na których można wygrywać swój polityczny sukces. Już wiemy co to oznacza dla ministra Sikorskiego – kokieterię religijną. Ktoś mu widocznie podsunął myśl taką, że ci katoliccy ortodoksi wcale nie kochają Kaczyńskiego, wcale…Tylko zapomniał mu ów ktoś dokładnie wyłożyć, o co chodzi z tą mszą trydencką i jakie tam dokładnie numerasy lecą.

Dla Tuska, który – by odbudować swoją pozycję po ewentualnej przegranej PiS będzie musiał chyba zmienić płeć – emocje to oskarżenia rzucane na Kaczyńskiego w związku ze śmiercią Adamowicza. Tu w zasadzie nie wiadomo co powiedzieć. Chyba w Wiadomościach powinni cały czas puszczać scenę z filmu Seksmisja, gdzie Stuhr wrzeszczy do feministek – nie odpowiadamy tylko za gradobicie i koklusz! To byłaby adekwatna riposta. Czy wobec tego możemy stwierdzić, że Tusk wie, jak grać na emocjach? Nie ma o tym pojęcia rzecz jasna. On wie, że taka figura istnieje, ale zgubił gdzieś instrukcję obsługi do niej, albo mu ją podmienili źli ludzie. I teraz zalicza kompromitację za kompromitacją. To się nie zmieni, albowiem zmieniły się emocje, czego on i jego ludzie nie zauważyli. Ich obłęd polega na tym, że wierzą w trwałość treści pisanych patykiem po wodzie, wierzą, że oszustwa, które proponują staną się prawdą, albowiem oni je uwiarygodnią. W grze na emocjach jednak chodzi o coś innego, o to, by wirtuoz był wiarygodny. Jeśli ta okoliczność nie zachodzi można próbować eskalacji, ale to się zawsze kończy źle. Kolejnym krokiem jest obrażanie się, a potem już tylko eskalacje wymierzone w legalną władzę, kończące się nierzadko tragicznie. To oczywiście wzbudza falę emocji, ale innych zupełnie niż Tusk z Sikorskim się spodziewają. Myślę, że oglądamy oto niesławny koniec pana Donalda, którego miejsce zajmie Trzaskowski. Jeśli on też zamierza grać na emocjach, PiS może spać spokojnie, nie trzeba włączać budzika, czy czego tam, bo emocje Trzaskowskiego są mniej wyraziste niż emocje rzecznego minoga.

Nietrudno zauważyć, że wszyscy, łącznie z międzynarodowymi działaczami organizacji wrogich Polsce grają na tych emocjach, albowiem stawką jest stabilizacja i prosperity przez najbliższe lata. Kto będzie żył w przyzwoitych w miarę warunkach, a kto będzie się zmagał z tak zwanymi problemami społecznymi i energetycznymi. Stąd biorą się te wszystkie wrzaski o wyjściu Polski z UE i o wyrzuceniu jej z NATO, albowiem stwarza zagrożenia. To jest doprawdy niezwykłe. Przyjęto nas do tej organizacji, żeby oddalić rosyjskie zagrożenie od granic starej Europy, a teraz ktoś pragnie to zagrożenie przybliżyć z powrotem, kosztem Polski rzecz jasna, albowiem tamci co obiecują, że gaz do zapalniczek będzie tańszy, czy coś, a może też, że coś kupią na ten swój bieda rynek…Są to dla mnie niepojęte sprawy. Nie spodziewałem się, że w tak krótkim czasie sytuacja się odwróci i będziemy musieli stawiać czoło takim wyzwaniom. Całe szczęście, w przeciwieństwie do wielu ludzi nie muszę – dokonując wyborów politycznych – wiązać tego decyzjami dotyczącymi mojej sytuacji zawodowej. A niektórzy moi koledzy muszą, bo zostali źle potraktowani przez obecną władzę. I choć są mądrymi i dobrze wykształconymi ludźmi, przeszkadza im to w ocenie kontekstów. Do pewnego stopnia ich rozumiem, ale tylko do pewnego. Ja, na szczęście jestem wolny. To znaczy, że mogę nie lubić Glińskiego, Kurskiego, mogę nie oddać swoich książek za darmo Matyszkowiczowi, bo niby dlaczego, a jednocześnie popierać politykę rządu. Uważam też, że należy przede wszystkim skończyć z grą na emocjach. To jest szczyt dziecinady. A kiedy mówi o tym Tusk, to jest to coś znacznie gorszego – manifestacja niezrozumienia gdzie i po co się ów człowiek znajduje.

Poza tym gra na emocjach, którą starają się uprawiać wszyscy wokół staje się figurą komiczną-dramatyczną. Dowody na to można mnożyć, ale trzeba by bez przerwy wymieniać te same nazwiska. To zaś mogłoby być zrozumiane, jako pożądany odzew. Tak więc nie gramy na emocjach. Nie wierzymy w szczerość reżysera Smarzowskiego, nie wierzymy w dobre intencje jego recenzentów. Nie chcemy słuchać, że Kaczyński to Kalkstein i nie chcemy oglądać ministra Niedzielskiego na szubienicy. Wszystkie bowiem wymienione pomysły pochodzą z jednego źródła, a raczej bajora. Nie będę tu mnożył epitetów, albowiem – powtórzę – uprawiając patologiczną komunikację sami zamieniamy się w patologię.

Powyższe stwierdzenia mają swoje konsekwencje, te zaś dotyczą decyzji rynkowych, związanych z obrotem książek. Jeśli ktoś uważa, że dystrybucja nacechowanych emocjami politycznymi i tym dobrze nam znanym, bardzo charakterystycznym sprytem, publikacji prowadzi go do sukcesu finansowego, życzę mu z całego serca powodzenia. Nie dostanie jednak ktoś taki moich książek do sprzedaży. Nie mogę bowiem pozwolić na to, by tak słabo sprzedające się publikacje, ja te które wydaję blokowały drogę do prosperity pośredników znajdujących się na rynku. Nie będę sprzedawał swoich książek z rabatami pośrednikom promującym Tomasza Grygucia i Olszańskiego. Jestem w dodatku w tej szczęśliwej sytuacji, że nie muszę się z tego nawet tłumaczyć. Decyzja wchodzi w życie z dniem dzisiejszym. I niech nikt nawet nie próbuje mi niczego tłumaczyć i wyjaśniać, ani mailem, ani telefonicznie. Życzę wszystkim sprzedawcom treści wielkich sukcesów, a sam będę kontynuował swoją niełatwą drogę wśród przeciwności i różnych meandrów. Inni niech szybują po nieboskłonie, niesieni wiatrami…

  26 komentarzy do “O cytatach wyrwanych z kontekstu i grze na emocjach”

  1. Sugerowanie nam dróg wyjścia z UE albo z NATO,  bo stwarzamy im zagrożenia , bo dostali  obietnicę,  że za odstąpienie nas, będzie im się żyło spokojniej….. jakiś czas , bo

    zdaje się, że nikt nie wie jaka będzie np. za rok cena gazu, benzyny, energii itd

  2. Krótkoterminowe kontrakty są zawsze ważniejsze, tak jak zaspokajanie chwilowych potrzeb. W polityce są dziś ludzie, dla których Jaruzelski to człowiek z neolitu, a co dopiero mówić o Stalinie

  3. tak,

    pewnie też  już zaplanowali   -w krótkoterminowym kontrakcie-

    kogo odpalą przy następnej   -propozycji nie do odrzucenia-

    którą im złoży dysponent surowców.

  4. Dla wielu ze spiżu. Nie wiadomo co gorsze.

  5. O Melchiorze Wańkowiczu pisano swego czasu, że można stracić majątek ale nie stracić rozumu. Pewnie dlatego Pan Melchior „nie kopał się z koniem” i potrafił też nieźle grać na emocjach.

  6. No, ale on nie stracił majątku. Mieszkając w Polsce wynajmował dom w Londynie. To nie jest bohater mojego romansu, o czym nadmieniam uczciwie

  7. To racja, że prof. Donald i Sikorski nie rozumieją niczego i nikogo. Nie są w stanie przekonać kogokolwiek z grona wytresowanych połykaczy prawdy z onetu/tvn/itp. Klinika Języka to świetne wydawnictwo z bogatą ofertą, ale niestety ludzie wolą konsumować powierzchowne, płytkie publikacje. Rynek zalany czymś w kształcie „tatuażysty z ałszfic”, czy „wspomnienia cilki”. Jak to łatwo pójść do sieciówki i kupić komuś na prezent takie coś. Szwagierka zapytała się co bym chciał pod choinkę – poprosiłem o nawigatora tekstylnego. Tak sobie myślę – gdybym kupił komuś ze znajomych, rodziny takiego nawigatora to pomyślałby o mnie jak o wariacie. No i o tych emocjach to dodam, że mam wokół grupę osób z wyższym wykształceniem i większość ma system nerwowy na wierzchu. Wystarczy, że prof. Donald przejedzie po prętach klatki pałką z nazwą CO2 albo EU i już świrują.

  8. Prosze sie zrewanzowac szwagierce. Autentyczne nagrania z egzorcyzmow, ksiazka + DVD wydawnictwa poznanskiego, znani i lubiani autorzy:

    http://kmt.pl/pozycja.asp?ksid=43419

  9. Dzień dobry. No to jest trudne dość, żeby na tych emocjach grać skutecznie, jak pewien stary doktor z Niemiec, autor powiedzenia „powtarzaj tak długo, aż sam uwierzysz”, n.b. ojciec współczesnego marketingu. Po prostu standardy stoją wysoko i byle kto nie doskoczy, taka jest gorzka prawda. Człowiek kieruje się emocjami, odszczekano właśnie wszystkie poprzednie teorie o racjonalnych czy też ekonomicznych pobudkach. Prawda zapewne leży pośrodku, bo ludzie są po prostu różni, dlatego słuszność ma polskie (my nie gęsi…) powiedzenie; rzucaj g..nem – zawsze coś się przylepi. Klinika Języka jest zaś jedynym chyba miejscem, gdzie emocji się nie eksploatuje nadmiernie, eksponując inne aspekty życia, równie ważne, bo człowiek to całość, a wszelkie próby rozszczepiania go na frakcje, by znaleźć tą Golemową karteczkę i nim sterować są z góry skazane na porażkę a i śmieszne przy tym.

  10. Nie będzie łatwo przy stole świątecznym spokojnie i rzeczowo rozmawiać o bieżących sprawach dotyczących Polaków, skoro media znowu wywlekają sprawę Alicji Tysiąc i jej życia pełnego udręki.

    Donald Tusk zdradził nam swój sposób na chore dzieci.

  11. Tak – nie jest to łatwe. Smutne jest to, że często automatycznie wyłącza się logiczne myślenie, a załącza emocje. Z moich obserwacji widzę, że w rodzinie nastąpił pewien mechanizm obronny – rozmowy o pogodzie, bigosie, sporcie, ewentualnie kto ile dawek i jakiego specyfiku już przyjął:) W pracy widzę, że ludziom puszcza i pianka czasami wychodzi ust.

  12. Kupiłem wczoraj samochód po Niemce. Jeździła nim tylko na zakupy i do kościoła. Podobno płakała, jak sprzedawała. Od momentu przyjścia do komisu do założenia nowych tablic rejestracyjnych minęło półtorej godziny. Naprzeciwko wydziału komunikacji stoi barak, w którym dobrze zbudowana babka na prasie wyciska tablice rejestracyjne. Najczęściej podaje się swoje inicjały i na przykład datę urodzenia – dwie cyfry.

     

    Peugeot 206, silnik benzynowy 1,36, ma swoje lata, ale przebieg 167.000 km, centralny zamek, elektryczne szyby, 4-drzwiowy, w idealnym stanie – wszystko działa do najmniejszej żarówki, czyściutka tapicerka, nie ma luzów na drążku zmiany biegów, felgi i nadkola bez rdzy, jeszcze są ślady farby na amortyzatorach, w podwoziu początki korozji, opony w normie, nowy TÜV do listopada 2023, cena – 1200 euro.

    Kolega negocjował u znajomego z komisu, ale ostatecznie nie wziął, bo dostał od kogoś inne auto. Wcześniej miał corollę w dobrym stanie kupioną za 1500 euro, ale skasował ją na rondzie.

    Także ja tam do Niemców niczego nie mam, tylko przykre jest, że ryży Donald chce mordować polskie dzieci w tym sensie, że uważa, że wychowanie dziecka może być udręką i w związku z tym jest zwolennikiem aborcji prewencyjnej.

    Ale to jest folksdojcz, a nie prawdziwy Niemiec!

  13. Pani, która u mnie w gminie wytłacza tablice rejestracyjne, wygląda jak higienistka z władców móch, ale jest wesoła i sympatyczna:

     

    https://m.youtube.com/watch?v=3P8SK4c7tRQ

  14. Pierwsze słowo po niemiecku, jakie opanowało moje dziecko, to był właśnie „Spielplatz”. Mamy świetne wspomnienia z placów zabaw. Jeden jest przy starym murze miejskim, drugi to olbrzymia łąka wśród drzew z boiskiem do piłki nożnej i siatkówki, tyrolka, huśtawka, a oprócz tego jest wiele innych miejsc zabaw dla dzieci. Niemcy kochają dzieci i starają się, żeby miały dobre warunki rozwoju.

  15. Chłopcy wyżywają się najchętniej na strzelnicy.

  16. Kilka lat temu kupowałem samochód od Polaka i okazało się potem w warsztacie, że licznik kilometrów był przekręcony.

    A propos gier i zabaw, to w moim miasteczku tydzień w tydzień, w każdą niedzielę do południa rozlega się huk wystrzałów w hali klubu strzeleckiego. Na zewnątrz słychać, jak jeden z Niemców ryczy komendę, po której rozlega się huk wystrzałów. Serie trwają kilkadziesiąt sekund. Kulki z farbą znakującą dolatują aż na chodnik poza ogrodzenie.

    Nie wiem, czy ci młodzi Niemcy strzelają do sylwetki uciekającego Polaka, który przekręca liczniki albo do sylwetki żyda lub do tarczy, która nie budzi żadnych skojarzeń ani emocji, w każdym razie istnieje zawsze jakiś dylemat moralny do dyskusji i pretekst do rozliczeń z przeszłością. Wszak filozofów tu nie brakuje.

  17. Kiedyś przez dwa tygodnie szukałem samochodu w Belgii i Holandii. Nie widziałem żadnego powyżej około 160 tysięcy km. Wniosek oczywisty – większość starych samochodów miała przekręcone liczniki. Trochę mnie to zaszokowało. Potwierdziły się plotki, że Belgia to złodziejski, korupcyjny kraj. Co wynikało z innych jeszcze sytuacji i rozmów w czasie tego rekonesansu.

  18. Kiedyś odwiedzałem fabrykę w Niemczech. 10 tysięcy zatrudnionych. Całe przygraniczne miasteczko żyło z tego zakładu. W środku jak w zakładzie pracy w PRL-u. Stare toalety, niewymienione okna, stare szafki socjalne, stołówki, rowery pracownicze itp.. Identycznie jak w zakładzie postPRLowskim, z którym wspólpracowałem.

    W Polsce było zdaje się około 10 tysięcy dużych zakładów. Większość wyparowała. Każdy dawał odrobinę stabilizacji, bo może nie dobrobytu. Pomyślałem, że gdyby ten niemiecki zakład upadł, ludzie w tym miasteczku chyba by zwariowali wyrwani z błogostanu i rozbiegli się z krzykiem po okolicznych lasach. A nasi ludzie musieli przez to wszystko przejść. Nagle wylądować w zimnej kąpieli na mrozie. I do dzisiaj zmagać się z rzeczywistością w warunkach dużo gorszych niż niemieckie.

    Ale wydrapujemy się z tego bagienka, w pobliżu miejsca gdzie mieszkam są trzy profesjonalne prywatne strzelnice ….

  19. W ramach programu szkoła-mennica-strzelnica?

    Ps. Czy wypuszczenie banknotu 20 zł z Lechem Kaczyńskim świadczy o tym, że mamy niezależność w emisji pieniądza?

  20. Szkoła też jest w pobliżu. Gorzej z mennicą 🙂

  21. To znaczy, ze Niemcy moga miec na strzelnicy rowniez sylwetke uciekajacego Belga. Francuza juz im nie wypada po 70-ciu latach formalnej przyjazni, wspolpracy gospodarczej i wymiany mlodziezowej.

  22. Czyli 150tys. polakow zabitychprzez system to tylko statystyki? No tak Stalin powiedzial ze smierc jednodnostki to tragedia smierc milionow to statystyki. A to tylko 150 tys. polaczkow. Napisal pan ze za kare pana reka bedzie przywiazana sznurkiem do snopowiazalki. Oby…..

  23. Jest pan strasznie wkurwiajacym czlowiekiem. Bez wachania poszedl bym na gniazda karabinow maszynowych byle sie od pna uwolnic(jako dowodcy) Mimo to jest pan swietnym pisazem(Polski John Dee) Pozdrawiam

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.