lip 082021
 

Nie udało się jeszcze wysłać książki do druku i pewnie nie uda się przed poniedziałkiem. Taki los. Obejrzałem więc sobie wczoraj półfinałowy mecz, który za pomocą sędziego wygrali Anglicy, albowiem – jak to powiedzieli komentatorzy – należało im się. Słuchałem też tego całego ględzenia, które przy okazji każdego meczu odbywa się w studio w Warszawie i patrzyłem na zgromadzone tam postaci, coraz bardziej dziwaczne i wygłaszające nieprawdopodobnie kuriozalne komunikaty. I nagle doznałem olśnienia. Jak to jest możliwe, że jeszcze 10 lat temu wszyscy komentujący mecze używali wyrazu libero, na oznaczenie takiego Murzyna, co szybko biegał i strzelał gole? Dziś zaś nikomu ten wyraz nie chce przejść przez gardło, jakby używanie go to była jakaś kompromitacja. Czy aż tak bardzo zmieniła się taktyka i technika w futbolu? Myślę, że nie, zmieniła się narracja, której używają zachodni komentatorzy, a nasi ją po prostu naśladują. Można się zastanawiać dlaczego ona się zmieniła, ale mi jest akurat trudno orzekać w tej sprawie. Ktoś zapewne o czymś zdecydował. Nasi zaś nie potrafią dorobić się jakichś własnych kodów jeśli chodzi o piłkę kopaną i powtarzają „za panią matką”. To się rzecz jasna przenosi na politykę i pokrewne dziedziny i mamy to co mamy, czyli publicystyczne „nadążanie za zachodem”. Trzeba mówić to samo, bo wtedy będziemy tak samo ważni. Ja rozumiem, że jest covid i nadchodzi 4 fala sterowana przez nanotechnikę udającą wirus delta, sprowadzoną wprost z kosmosu. Rozumiem nawet, że sprawy mniejszości seksualnych muszą być dyskutowane wszem i wobec, a temat ten podejmują także posłowie Konfederacji, za każdym razem deklarując, że powinni mówić o czym innym, to znaczy o sprawach poważnych. To dlaczego nie mówią? Bo tylko powielając gawędy ubijane w PE i innych zgromadzeniach ustawodawczych będą rozumiani przez wyborców. Czy na pewno? Grzegorz Braun mimo całego wyrobienia publicystycznego i towarzyskiego, mimo głoszenia prawd i praw naturalnych, mimo informowania wszystkich o tym, jak fantastyczne jest życie na łonie rodziny, nie wygrał wyborów w Rzeszowie. Wygrała je jakaś postać przypominająca albinotycznego axolotla, o zbliżonym do tego gatunku sposobie komunikacji z otoczeniem. Każdy wie o co chodzi, jak axolotl chce wyemitować jakiś komunikat, to tak śmiesznie macha łapkami wokół głowy. I co? Okazało się, że to jest świetny sposób na wygranie wyborów, a cała przebogata frazeologia i głębokie przemyślenia posła Brauna niestety nie skutkują.

Nie wiem dlaczego ciągle wyświetlają mi się te wystąpienia posłów Konfederacji. Słucham tego i ciągle trafiam na deklaracje dotyczące powagi sytuacji i poważnych tematów, które trzeba poruszać. Niestety wszyscy oni dyskutują o covidzie, który to temat jest w mojej ocenie najmniej poważny. I należałoby go unikać całkowicie, co jest oczywiście trudne, ale przecież nie niemożliwe.

Pytanie istotne brzmi – czy w innych krajach politycy i publicyści polityczni także prowadzą taką właśnie kokieteryjną dyskusję? Z tego co kolega Marcin pisze o Holandii, wynika, że raczej nie. Oni mówią po swojemu o swoich sprawach. U nas tego nie ma, albowiem każdy występujący publicznie mówca, musi się przede wszystkim uwiarygodnić. To zaś może uczynić wyłącznie poprzez złożenie serii deklaracji dotyczących najważniejszych i najbardziej poruszających tematów, który zostały nam tu podsunięte. Nie wiem jak wygląda komentowanie meczów piłkarskich w holenderskiej telewizji, ale nie sądzę, by tamtejsi guru od futbolu zastanawiali się kto w tej czy innej drużynie zagra na pozycji libero.

Nazywając rzeczy po imieniu trzeba powiedzieć, że ten sposób formatowania komunikacji to jest jeszcze jeden przejaw zniewolenia. Być może najtrudniejszy do przełamania, albowiem nie można człowiekowi powiedzieć, żeby się zamknął, kiedy on mówi o rzeczach społecznie i powszechnie ważnych. Skoro padło słowo zniewolenie, nie od biedy będzie przywołać tu kilka metafor więziennych. Każdy wie, jak grypsera zachowuje się wobec takich więźniów, którzy pod celą emitują komunikaty „społecznie ważne”. Metoda jaką stosuje owa grypsera nie wzięła się zapewne znikąd i u jej podstaw leży głębokie rozeznanie sytuacji. Dla grypsery gość co mówi o rzeczach społecznie ważnych to po prostu prowokator. Tak było, jest i będzie i nie ma chyba więźnia, który by się na to nabrał. No, ale nie wszyscy siedzą, to znaczy nie wszystkim się wydaje, że nie siedzą, tak chyba będzie precyzyjniej, a więc mamy do czynienia z pomieszaniem pewnych postaw i pojęć. Mamy całkiem świadomych prowokatorów, mamy prowokatorów-idiotów, wierzących, że to wszystko jest na poważnie i mamy grypserę, która współpracuje z dyrekcją więzienia. Nie mamy tylko gdzie uciec. To znaczy, parę osób może przyjść tutaj i poczytać o czymś innym, niż próba depopulacji nacji poprzez szczepienie dzieci w przedszkolach, co to będzie, co to będzie….Niestety to jest za mało, żeby opanować sytuację, a współczesna grypsera wprost została wynajęta do robienia prowokacji. Najbardziej mi żal tych biednych lekarzy, którzy są ciągani na przesłuchania i wierzą, stając potem przed kamerami, że to wszystko kogoś naprawdę interesuje i oni, poprzez swoją postawę mogą coś zmienić. Nie mogą, bo za nimi stoi już cały szereg psychopatów w kitlach, którzy podkręcają na maksymalne obroty wszystkie covidowe wątki. I to oni właśnie ukradną całą narrację Janka Pospieszalskiego i tych biednych, ufających mu ludzi.

Nie wiem ile razy mam to powtarzać, ale spróbuję ponownie – nie warto rozmawiać. Przeciwnik niepokoi się serio dopiero wtedy kiedy zyskujemy zwolenników mówiąc językiem, którego on nie rozumie, albo takim, którego on nie może zrozumieć ani używać, a jeśli spróbuje, zamieni się natychmiast w małego albinotycznego axolotla machającego śmiesznie łapkami wokół głowy. Wszystkie inne sposoby komunikacji są pułapką, do czego służącą, okaże się wkrótce. Mam jednak taką sugestię – cała ta impreza to ćwiczenia z bezradności. Ludzie, którzy nakręcili tę histerię, a także ci, którzy o niej dyskutują – jako świadomi, bądź nieświadomi, entuzjastyczni prowokatorzy – prowadzą grupowe ćwiczenia z bezradności. Trudno bowiem to rozumieć inaczej. Mam na myśli te demonstracje, wystąpienia, kazania głoszone z trybuny sejmowej. To wszystko tylko cieszy tych, którzy stworzyli pandemię, bo wyraźnie wskazuje im, że nie ma granic i można wszystko. Sprzeciw zaś wyrazi się wyłącznie poprzez wygłaszanie kontrowersyjnych komunikatów pod namiotami ustawionymi na ulicy. Oni już zaś zadbają, by wygłaszali je odpowiednio przeszkoleni prowokatorzy.

  17 komentarzy do “O formatowaniu narracji albo czy axolotl może zagrać na pozycji libero?”

  1. Coryllusie, w punkt 100/100.

    Jedynie u Ciebie można trochę odetchnąć od tych matrixowych narracji o covidzie.

    Przecież tego się nie da ani słuchać ani oglądać. A wspominam o tym, bo czasami usiłowałam się czegoś dowiedzieć z matrixa. Ciągle jeszcze mam złudzenia, że się trafi jakaś uczciwa informacja. Korzystam tylko z internetu (radia, tv, prasy). No nie udało się i już nie usiłuję. Pozdrawiam serdecznie .

  2. To jest kwestia specyfiki danego społeczeństwa czy narodu – w UK nie trzeba specjalnie stosować kija i marchewek a cały naród jak owce pędzi do punktów szczepień bo ktoś im taki „blitz spirit” odnowił. No ale skoro od kołyski sa bombardowani narracją o świętym, „bepłatnym”, pierwszym i najlepszym na świecie (bo bezpłatnym) National Health Service i wszystko co tenże NHS fimuje jest z definicji genialne do tego stopnia że wartoby nawet ręke dać sobie dla nich uciąć, to nie ma co się dziwić.

    Komentatorzy piłki kopanej w polskiej TV wpisują się w tradycję rozbudzania w Polakach umiłowania szklanych paciorkow i wyznawania kultu działań pozornych. Taki zbiorowy masochizm medialny.

    Przy okazji o komentatorskim słownictwie – bywają jakieś takie „słowa-klucze” od lat uzywane przez sprawozdawców jak zdarta płyta, np. uparte określanie Anglików jako „synów Albionu”. Proszę mi uwierzyć że żyjąc w UK 17 lat NIGDY nigdzie przy żadnej okazji, footbolowej czy jakiejkolwiek innej, nie słyszałem żeby ktoś użył takiego pretensjonalnego określenia. mówi sie po prostu England grają dobrze, albo źle, i że ktoś tam zdobył bramkę, dobrze lub źle kopnął albo fiknął kozła „for England”. Stąd też żartobliwe określenie jeśli ktoś nadużywa alkoholu, że jest „drinking for England”. Ale o jakichś „synach Albionu” ( a co z córkami?) cisza.

  3. Dzień dobry. No tak to jest. Ja o odsiadce wiem głównie z książki Urke Nachalnika (świetna…), ale co do reszty mogę się wypowiadać w oparciu o własne doświadczenia. Tak zwany „dyskurs publiczny” (przepraszam…) w innych krajach wygląda inaczej, bo inaczej przebiegało tam formatowanie umysłowości publiczności. Ono bowiem jest pierwotne w stosunku do formatowania narracji. Tam się to zaczęło od niejakiego Ludra i innych jakobinów, u nas w przyśpieszonym tempie, za to skutecznie sprawę załatwiali Mieczysław Moczar i Maciej Szczepański. Dlatego teraz rzeczywiście większości zdaje się, że nie siedzą. Reszta jest pod każdym względem pomijalna. No ale jest Klinika Języka, można sobie czytać, uzupełniać braki w po-KEN-owskim wykształceniu i przygotowywać się na przyszłość, która niewątpliwie nadejdzie. Że o Dniu Sądu nie wspomnę.

  4. Libero to termin siatkarski. To po prostu obrońca, który nie może atakować 😉 Nasi komentatorzy piłkarscy używali go w czasach gdy w Milanie grał Paolo Maldini. Tylko, że on parę goli strzelił. Wszystko inne się zgadza. To jest ta sama komunikacja od dziesiątek lat. Jesteśmy w dupie.

  5. Są „synowie Albionu” a nie ma „cór” może dlatego, że niekiedy ludzie stąd jadą do Lądka i tamejsze „córy” widzieli. A woleliby nie.

  6. Franco Baresi z Milanu bo wtedy Paolo Maldini grał na lewej obronie

  7. Libero to termin który w siatkówce pojawił się  stosunkowo niedawno wraz z reformą zasad gry . w piłce nożnej funkcjonował odkąd pamiętam .

    Nowym słowem piłkarskim stało się Cierpienie , komentatorzy od pewnego czasu chyba wszyscy, używają Go w najprzedziwniejszych kontekstach.

  8. pierwszym libero był Franz Beckenbauer

  9. cierpienie w latach 90- tych było zarezerwowane dla taksiarzy, nazywano ich cierpiarzami albo złotówa

    no i po latach cierpienie zmieniło branżę nie dręczy przewoźników ale piłkarzy

  10. Aramando Picchi był pierwszym uznanym libero tej gry.  Był ostatnią linią obrony, a czasami był nie do przejścia.  Stworzony przez Helenio Herrerę był jak siła natury.  Picchi był konstrukcją, która stanowiła bazę dla Catenaccio.

  11. Beckenbauer to stoper był.

  12. Wg mnie jest odwrotnie. Tzn w siatkówce libero to konkretna funkcja. Taki zawodnik ma inny kolor koszulki i, jak pisałem , obowiązują go inne zasady. W piłce są stoperzy, obrońcy, skrzydłowi itd. Tylko bramkarz ma inne uprawnienia 😉

  13. Jeszcze jedna szczepionka i nauka pomoże wszystkim nieszczęśliwym stworzeniom w cudzej skórze

  14. nie zgadzam się….. stoper to zwykły przecinak,,,,, klasyczny przykład wybitnego stopera to Fabio Cannavaro ,,,Libero a takim był Franz Beckenbauer musi mieć dobrą technikę, wizję , umiejętność długiego podania. Dobre opanowanie piłki jest niezbędne aby  pełnić rolę drugiego rozgrywającego   Stoperem to był Waldemar Tumiński (he,he,he) Funkcja libero zanika, ostatni wielki to Roland Koeman

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.