sty 062024
 

Dorastałem w momencie, kiedy w mediach lansowano najbardziej kakofoniczną, nędzną i pretensjonalną muzykę. Wykonywaną przez słabych, nie umiejących grać i śpiewać wykonawców. Myślę, że to właśnie przez to nigdy się muzyką nie zainteresowałem, choć mam swoje obsesje muzyczne i czasem sobie czegoś tam na YT słucham. Od roku 1981 do dziś w polskiej muzyce rozrywkowej nie zdarzyło się nic godnego uwagi. Po prostu nic. Wszystkie te kawałki były chamską, śpiewaną propagandą, udającą sztukę. Żeby ten fatalny stan jakoś przykryć komuna wymyśliła poezję śpiewaną, która miała swoją gradację, ale i tak wszystko trzymało się na Marku Grechucie i jego interpretacjach, mniej lub bardziej udanych. Dekadę przed moim urodzeniem było lepiej o tyle, że nie emitowano tej straszliwej kakofonii, jaka była lansowana w czasach mojej młodości. No i nie kradziono na chama kawałków zespołom zachodnim, co przecież w dekadzie stanu wojennego powtarzało się często. Nie będę tu wymieniam nazw zespołów, albowiem szkoda mojej i Waszej uwagi na te wykwity. Dekadę przed moim urodzeniem śpiewano proste piosenki przy dźwiękach gitary, czynili to tacy sami protegowani Franka Walickiego, jak później, ale nieco mniej zmanierowani.

Przykład muzyczny pokazuje nam jak różnymi drogami, z zastosowaniem przymusu, bo muzyka to jednak towarzyski przymus, można trafić do serca odbiorcy. I teraz zastanówmy się jak do serc odbiorców trafili ludzie spod znaku ośmiu gwiazdek? Przecież to się nie mogło udać. Przekaz tak infantylny, ubogi, słabo zaaranżowany, pretensjonalny odniósł jednak skutek. Dlaczego? Przyczyną zapewne było osobiste zaangażowanie osób biorących w nim udział, a także złamanie pewnych zasad. Dość sztywnych i nie łamanych w Polsce dotąd. Chodzi o to, że nobliwe panie z uniwersytetu wyszły na ulicę i przy cichym poparciu swoich koleżanek, które na uczelniach pozostały, zaczęły skandować wulgarne hasła. Przez media wrogie PiS zostało to odebrane jako demonstracja wolności i manifestacja sprzeciwu przeciwko rzekomej dyktaturze. Sukces tego przekazu brał się stąd, że ludzie żyjący w informacyjnej bańce od trzydziestu lat, nagle postanowili się zabawić w uciśnioną mniejszość, żeby sprawdzić jak to jest. Ponieważ dyktatury w istocie nie ma, zabawili się nieźle. Naszym kosztem. Także swoim, ale do tego nigdy się nie przyznają, przekroczyli bowiem tę granicę, zza której nie można się już cofnąć.

Niestety polityka to sprawa poważna i nikt nikomu niczego tam nie tłumaczy, przeciwnie każdy zakłada pułapki na przeciwnika. O czym PiS zapomniał, w przemożnym pragnieniu zjednoczenia narodu wokół wspólnych projektów. Takie zjednoczenie mogło się udać komunistom po wojnie, kiedy kraj był w ruinie, to się mogło udać Żydom w Izraelu, to się mogło się udać PiS w Polsce anno domini 2023, ale przy pewnych założeniach, które zlekceważono. Za dobrą mieliśmy sytuację, ludzie zaś, do których PiS adresował swój przekaz byli krańcowo zdeprawowani, ale nie zdawali sobie z tego sprawy. Sfera budżetowa w Polsce, poprzerastana związkami rodzinnymi żyje od trzech dekad w całkowitym dobrobycie i bezpieczeństwie. Ludzie ci nie marzą o niczym, niczego nie chcą i nigdzie się nie wybierają, no może w wakacje na Seszele. Ich najważniejszą misją jest trwanie i wprowadzanie do struktury, którą obsługują swoich dzieci i krewnych. Są także pewni, że to co zostało im dane trwać będzie wiecznie. Wielu z nich jest jeszcze do tego całkowicie pewnych, że wszystko co mają zawdzięczają sobie. Każda zaś rzecz lub projekt, które ułatwiają ich życie, na przykład droga poprowadzona w pobliżu ich domu, należy im się z samego faktu, że istnieją i oddychają. Nigdy chyba w całej historii kraju nie żyła tu tak wielka grupa ludzi, całkowicie i permanentnie nie zaineresowana analizą stanu faktycznego i okoliczności w jakich egzystują. Mówimy o osobach, które nigdy nie szukały pracy, nigdy nie podjęły żadnej aktywności poza rutynową, a do tego solidnie znudzonych oferowaną im rozrywką. Ile można oglądać głupkowate filmy na Netflixie? Nie chcę tu pisać o zdeprawowaniu obyczajowym tych ludzi, bo ono zapewne stanowiłoby wdzięczny obiekt dla pisarza książek o tematyce obyczajowej, ale pewien jestem, że odegrało swoją rolę. I do takiej grupy PiS adresował swój przekaz wołając – chodźcie z nami! Demonstrował przy tym całkowitą bezradność wobec ulicznych prowokatorek, te zaś miały carte blanche na wulgarne okrzyki przez co gwiazdki w liczbie ośmiu nie degradowały ich towarzysko. Gdyby jednak jakiś działacz PiS, albo choćby tylko sympatyk powiedział w towarzystwie tych pań wyraz – dupa, dostałby ostrą reprymendę, a być może nawet któraś zdzieliłaby go w łeb parasolką. Pozostałe zaś zareagowałyby na to oklaskami. Ujmując rzecz bardziej syntetycznie – PiS postawił się w roli ofiary, ale nie zdawał sobie z tego sprawy. Tamci zaś wskazali nie wroga, a ofiarę właśnie. I zaproponowali znudzonym, leniwym, zepsutym cwaniakom udział w całopaleniu. Ofiara zaś z całym naiwnym entuzjazmem wkroczyła na przygotowany stos.

Zasada jest taka – kultura może obronić się przed barbarią, tylko wtedy kiedy uczestniczący w niej ludzie są świadomi swojej wyższości. Czy PiS dał swoim zwolennikom takie poczucie? Nie sądzę. Myśmy je sobie przyznali sami. Kultura, żeby ocaleć musi rozumieć jakie paradygmaty rządzą barbarią. Nikt tego nie analizował. Szczególnie lekko potraktowano udział zdeprawowanych kobiet w kampanii Tuska. A to on był kluczowy. Śmierć syna posłanki Filiks jasno wskazała, że nie ma takiej sytuacji, której oni nie zinterpretowaliby na swoją korzyść, przeciwko partyjnemu w końcu wrogowi. Wszystkie osobiste emocje tych istot były zaprzęgnięte do polityki. Potwierdził to jeszcze atak na marszałek Witek i jej umierającego męża. Już wtedy było wiadomo, że tamci nie żartują i nie zamierzają brać jeńców. Strona zaś, która ma aspiracje i chce reprezentować cywilizację, nie może odpowiadać tymi samymi formatami. No, a właśnie tak się stało i przed wyborami, prócz afery wizowej, nie istniejącej przecież, wszyscy ekscytowali się tym, czy Szafarowicza wyrzucą ze studiów. Telewizja zaś, próbowała trafić do i tak przekonanej publiczności poprzez formaty demaskatorskie. A wszystko w paśmie, którego tamci nie oglądali, a interesowała ona wyłącznie tych i tak przekonanych. Ponieważ w PiS panuje zgubne całkiem przekonanie, że osobisty charyzmat poszczególnych członków partii wystarczy za cały przekaz, mamy to co mamy. Tamci mieli w dupie nasze demaskacje i to jak oni kłamią. Bo dobrze wiedzą jak. My zaś i tak zagłosowalibyśmy za PiS. Zmarnowano czas i pieniądze, a teraz nadchodzi kolejna odsłona tych samych praktyk, tyle, że w innej skali.

Praworządność nazywa się bezprawiem, a bezprawie praworządnością. PiS zaś nie jest w stanie obronić ani siebie, ani nas. Przeciwnie nawołuje byśmy bronili partii. Tyle, że my dziś nie mamy takiej możliwości. Trzeba ogłosić nowe wybory, bo te zostały sfałszowane. Wtedy pójdziemy do urn.

Mamy więc sytuację analogiczną, jak ta po wojnie. I może się zdarzyć, że będzie ona eskalowała w tę samą stronę – w stronę terroru. KO zaś podobnie jak towarzysze Józef Czaplicki i Roman Romkowski, zorganizują nową operację „Cezary”. Pułapka się zamknie i będzie po wszystkim. Komentatorzy zaś, jak to czynią już dziś, będą wołać głośno – to się nie dzieje! To się nie dzieje!

Barbaria i bezprawie zaczynają udawać prawo i kulturę. Te ostatnie zaś podlegają penalizacji i nazywane są bandytyzmem.

Otóż to wszystko dzieje się, w dodatku od dawna – od wojny. I żeby się temu przeciwstawić, trzeba zmienić metody działania, ale na razie nie bardzo jest jak. Na to przyjdzie pora po 11 stycznia. Wyzwanie jakie stoi przed PiS jest bardzo trudne, trzeba wygrać wybory w Warszawie. Tylko w ten sposób można odwrócić los. Na to jednak nikt nie jest gotowy, albowiem wszystkim się zdaje, że to co widzimy to takie przekomarzanie się. Otóż nie, jest poważnie. Do gry wracają dzieci i wnuki starych towarzyszy. I chcą mieć nie tylko władzę polityczną, ale także dzierżyć rząd dusz. Tego zaś nie da się utrzymać bez fizycznej likwidacji wrogów. No i nie da się tego zdobyć za pomocą prostych, dziecinnych wręcz formatów, w które bawią się dziennikarze pisowskich mediów. I nie da się tego zrobić kiedy kultura jest zawłaszczona. Wielu ludzi szydzi, że ministrem od kultury jest teraz pułkownik policji politycznej. Nie bardzo rozumiem gdzie tu jest ten moment do śmiechu? To są bardzo poważne sprawy i one zawsze były poważne, ale ludzie zasłuchani w kakofonię medialną tego nie rozumieją. Nie wiem czy kojarzycie Barbarę Toruńczyk? Wieloletnią redaktor „Zeszytów literackich” pisma uwodzącego wszystkich wioskowych i małomiasteczkowych intelektualistów, formatu przekonującego wątpiących, że kultura, ta prawdziwa, to właśnie okolice tych Zeszytów. Wszak i o Miłoszu tam było, I o Herbercie…A także o Nowaku Jeziorańskim. Ojcem pani Barbary był pułkownik Henryk Toruńczyk, pierwszy dowódca KBW. Co oczywiście nie ma żadnego znaczenia, albowiem dzieci nie dziedziczą wad i wyborów rodziców, są wolne. Tak wolne, jak taczanka na stepie.

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy pomagają mi zebrać pieniądze dla Saszy i jego córki Ani, lat dziesięć, codziennie trochę przybywa. Miejmy nadzieję, że do końca stycznia uda się zebrać całość. Jeszcze raz bardzo dziękuję i jeszcze raz proszę tych, którzy chcą i mogą pomóc, by wsparli moje starania.

https://zrzutka.pl/shxp6c?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification

  19 komentarzy do “O infantylizacji przekazu”

  1. Za chwilę zajmą nam przesmyk suwalski i nikt palcem w bucie nie ruszy.

  2. Oczywiście, że nie ruszy. Wszyscy zaśpiewają – nic się nie stało, Polacy nic się nie stało!

  3. Wczoraj obejrzałam fragment z tzw. tv komercyjnej. Zimna wyrachowana nienawiść. Ciarki przeszły mi po plecach. Patrzę co tam w mediach obecnej opozycji, a tu przekonanie, że to taka gra, uda się przetrwać. Przyznam , że nie mam pojęcia jak walczyć z taką irracjonalną nienawiścią.

  4. Wielki Przekaz rodzi się w czasach wielkich wyzwań, a nie w czasach wielkiej koniunktury. Przez dekadę ludzie żyli problemami zagospodarowania 500+, wyjeżdżenia się nowiutkimi autostradami i rozsiadaniem się w sprężystych fotelach pociągów wielkich szybkości.

    Dopiero teraz nastają czasy skromności i pokory, czasy utworów i wytworów (ducha).

    Zenek Martyniuk będzie mniej koncertował, a więcej komponował. Może podgoni muzykę do nowej opery narodowej narodu polskiego? Po zakończeniu nadawania telewizji TV Republika Bronisław Wi może wreszcie dokończy libretto do tego dzieła? Gmyz podobno jest już na granicy bankructwa, może osadzony w więzieniu za długi przeleje na papier swoją wersję „Oskarżam!”?

    Pamiętajmy, że gdy Pan Bóg chce kogoś ukarać to mu odbiera rozum.

    I czeka.

    Z tego co widać, tym razem ukarał bardzo surowo, w duchu Starego Testamentu: całkowite odebranie zdolności do posługiwania się rozumem.

  5. Pozwole sobie skomentować artykuł ripostą do niezbyt rozsądnego komentarza przy wczorajszym wpisie „PiSowi potrzeba [..]ogromna inwestycja we wszelkie formy marketingu politycznego w internecie (Wykop, fan pejdże, memy, fora wp, onet) – na każdy wpis trolla z KO dwa wpisy ludzi z PiS”

    To nic nie da. To jest własnie infantylizacja krytyowana przez Gospodarza. Esencją nieszczęścia przekazu PiS nie jest to że nie umiał sobie poradzić z nawiedzonymi wariatkami (w 2017 sobie umiał) anii to że za mało odmieniał słowo Tusk w TVP.

    Esencją nieszczęscia jest to że nie popierali żadnej przestrzeni WZJAEMNEJ komunikacji (medium) ludzi o poglądach patriotycznych. Media służyły do przekazu góra -> dół. Po 2010 przez krótką chwilę takim medium była blogosfera na salonie24.pl . Jakby 10% zasobów pompowanych w Sakiewicza czy Karnowskich w latach 2015-2023 przeznaczono na stworzenie takiego samograja to bysmy byli dziś w zupełnie innym miejscu. No ale taki samograj by przede wszystkim uwierał leśnych dziadków w partii. Tusk ich nie uwiera, uwierają ich wewnętrzni konkurenci do ucha Prezesa. Było mineło i jest „po ptokach”.

  6. Dzien dobry, od świeta jestem wyjatkowo uprzejmy i dlatego  pozwalam uprzejmie Sądowi Najwyższemu i Panu Prezydentowi Andrzejowi Dudzie stanąć w pierwszym szeregu, w obronie polskiej konstytucji 😉

  7. uliczne prowokatorki może niech opowiedzą coś  o powiązaniach rodzinnych i zawodowych swoich pradziadków, dziadków i rodziców, tak to już czwarte pokolenie / a może i piąte/ walczyło ośmioma gwiazdkami o to żeby było jak było….

    przecież przodkowie i przodkinie ulicznych prowokatorek pracowali , w jakichś całkiem niezłych  instytucjach, przecież Żółkiewski i Janion skądś brali pracowników o gwarantowanej jakości

  8. One nie muszą niczego mówić, nikt nie czeka na wyjaśnienia, nikogo nie rusza, poza świadomym rdzeniem społeczeństwa, że np czyjś ociec lub dziadek strzelał komuś w tył głowy, był agentem struktur totalitarnego reżimu czy choćby symbolicznie wynosił do domu słoiczki z konfiturami jako członek PZPR. Społeczeństwo zostało umoczone w brudne sprawki,  przekupywanie czy klepanie podłości i niewoli. Członkowie PZPR z rodzinami to owoc  okupacyjnego PRL-u, uformowana zgniła tkanka społeczna, przekazująca geny poddaństwa i nienawiści do suwerennej Polski. Ile tego było? Pewnie ca 10 mln.  10 mln stalinowskich kadr.

    Do tego nowy narybek, wyhodowany przez liberalno-lewicowe media, uwiedziony przez złotoustego Kwacha, kazania Geremka, pokrętną retorykę Michnika, pokrętną  logikę Tuska, nasycony stałym, niezmiennym, ledwo wyczuwalnym strumieniem jawnej i podprogowej propagandy

  9. tak

    a wstępne założenia i cała transformacja przepięknie pokazana na Netflixie w najnowszym serialu o karierach gospodarczych, prywatyzacji i oczywiście o miłości

  10. Tam są czopy magmowe z bardzo cennymi metalami rzadkimi. Za Gierka przymierzali się do eksploatacji ale jakoś „nie wyszło”. Słyszałem plotki, że te złoża po cichu sprzedano jakimś banksterom. Więc jest bardzo prawdopodobne, że ktoś może jednak zabronić kacapom.

  11. Podobno lemparcica ma piękne ubeckie korzenie…

  12. … a ubecja początkowo głównie polegała na przejętej agenturze gestapo. Teraz będzie w Polszcze git – gdy z folksdojczem ubek-żyd!

  13. Ważną próbą będą przesłuchania przed komisjami sledczymi – powinna pomóc w tym M. Wassermann.

  14. Wojsko nie ma czasu na takie rzeczy, musi się zająć Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy.

  15. czyli WOŚP będzie bezpieczne, prezydenci miast chętnie się pojawią

  16. Będzie chyba ostra konkurencja między kandydatami skoro, potrzebują aż wojska.

  17. Wszedłem na chwilę na rozmowę Pińskiego z jakimś chyba emerytowanym oficerem, wszystko widzą odwrotnie, Sienkiewicz to rycerz dobrej sprawy, oczekiwanie żeby skutecznie i jak najszybciej zneutralizować PiS, komentarze w rodzaju zaufajmy Tuskowi, w Tusku nadzieja, normalnie wstrząs anafilaktyczny , obca planeta, inne DNA.

    Ale ONI żyją naprawdę!

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.