sty 122023
 

Opublikowany tu wczoraj tekst, w połączeniu z tym co wyrabiają politycy opozycji, prowadzi nas nieuchronnie do następującej konkluzji – Niemcy chcą nas zdegradować i opakować tę degradację w wybraństwo.

Nie wiem czy pamiętacie jeszcze konferencję w Kazimierzu Dolnym i wykład prof. Anny Kocur oraz dyskusje po nim? Jeśli nie – przypomnę. Pani profesor, jak wielu historyków przed nią i zapewne także wielu od niej młodszych dopatruje się przyczyn niewydolności ekonomicznej i politycznej Polski w zbyt rozrośniętej kaście ludzi uprzywilejowanych, która u nas liczyła sobie kilkadziesiąt procent społeczeństwa, a na zachodzie ledwie kilka. W chwilach kiedy szlachta w Polsce traciła z oczu rację stanu, można było ją przekupywać byle czym, najczęściej nowymi przywilejami i towarami luksusowymi sprowadzanymi z zagranicy. I to jest prawda, ale przy założeniu, że elita nie rozumie racji stanu. No to zadajmy teraz pytanie – czy niemieckie elity rozumieją rację stanu? A jeśli tak, to jak ją rozumieją? Po zacytowanym tu wczoraj tekście Goethego oraz po wszystkich korowodach związanych z KPO, widzimy, że rozumienie racji stanu w Niemczech polega na tym, by doprowadzić do systemowej biedy wszędzie poza Niemcami. Tego bowiem dotyczą deklaracje rządów północno-wschodnich landów usiłujących blokować budowę elektrowni atomowych w Polsce. Tego dotyczą wszystkie protesty Niemców związane z Odrą. Jeśli oni czymś nie zarządzają, ma być tam nędza. To jest najprostsze i najklarowniejsze rozumienie niemieckiej racji stanu przez niemieckie elity od czasów Goethego. Czy wobec tego istnieje jakiś inny sposób rozumienia tej racji? Nie wiem i nie będę tego dziś dociekał.

Wszelkie deklaracje niemieckich polityków dotyczące Polski, o ile w ogóle padają, są dla nas degradujące albowiem Niemcy starają się Polski nie dostrzegać w szerokim spektrum spraw międzynarodowych. To jest jakaś tam lokalna sprawa, pomiędzy rządem w Berlinie, a niemieckimi mianowańcami w Warszawie. Wokół tak wytyczonej osi kręcą się wszystkie narracje opozycji skierowane do Polaków. Większość z nich jest podszyta troską. I tak poseł Neuman – czy jak on się tam pisze – ten z krzywym nosem – nagrywa podcasty z zakupami z Lidla. Pokazuje produkty, które podrożały za rządów PiS, pokazuje też przy tym swoją nieszczerą twarz. Przekaz ten adresuje do ludzi, których uważa za głupszych, biedniejszych i słabszych od siebie. Kłopot w tym, że trudno tu doprawdy znaleźć kogoś głupszego od niego. Nawet wśród resortowych emerytów. To jednak Neumanowi nie przeszkadza, albowiem on nie mówi od siebie tylko realizuje obowiązujące nad Wisłą założenia niemieckiej racji stanu. Czyli przemawia do tych Polaków, których widzą Niemcy w swoich dziwacznych projekcjach.

I wróćmy teraz do polskiej szlachty, która była od czasów najdawniejszych najbardziej znienawidzona przez niemieckie koła polityczne. A to ze względu na swoją samodzielność i ze względu na możliwość szastania pieniędzmi na prawo i lewo. Z tego oczywiście zrobiono narzędzie politycznej degradacji i Bismarck starał się przedstawiać ziemiaństwo wielkopolskie, jako pijanych bankrutów. Co nie było prawdą, dobrze o tym wiemy. Jestem przekonany, że do dziś działa ten schemat, a Polak dobrze sytuowany pozwalający sobie na luksusy, w dostępnym dla siebie obszarze cenowym, wywołuje w Niemcu nieszczere zaciekawienie, które następnie przeradza się w niechęć, a na końcu we wściekłość. Niemcy bowiem mają wdrukowane do mózgu oszczędzanie. I przeważnie jest to oszczędzanie idiotyczne. W tym zresztą dopatrują się źródeł swojego sukcesu, choć nie jest to prawda. Z tego powodu, że ich sukces jest sukcesem na tle ludów, które udało im się zdegradować. Valser wielokrotnie pisał jak w Szwajcarii postrzegani są Niemcy i chyba żaden obywatel niemiecki, nie przyjechałby do Szwajcarii, żeby szpanować miejscowym swoją kulturą bycia i pieniędzmi. Co w Polsce i w Czechach się zdarza.

Polityka Niemiec polega także na wywoływaniu kompleksów. Tym zajmują się w Polsce media niemieckie, które udają media polskie. Sprawy te były wielokrotnie omawiane i wszyscy wiedzą o jakie media i których dziennikarzy chodzi.

Nie wiem, jak Wy, ale ja najgorzej znoszę ten przekaz sprowadzający wszystko do kwestii cenowych. To jest wprost myślenie niemieckie, które – bez żadnych podstaw przecież – ma przekonać Polaków, że żyją w piekle drożyzny. Jeśli zaś ktoś już coś wydaje, robi to pod przymusem i najlepiej, żeby miał z tego powodu wyrzuty sumienia. Prymitywizm tego przekazu bije po oczach, bo ci, którzy się nim posługują nie oszczędzają przecież. Hołownia wyszedł ostatnio i powiedział, że po wyborach załatwi wszystkim bilet na wszystkie pociągi w kraju z 150 zł. Po co on to powiedział? Bo mu się zdaje, że ludzie uważają 150 zł za luksus. Moim zdaniem ktoś powinien Hołowni zamalować zgniłym pomidorem w gębę. Może by się trochę opamiętał.

Narracje mające przekonać ludzi, że idiotyczne oszczędności na sprzęcie obronnym, na programach dla rodzin, na transporcie, spowodują, że Polska rozkwitnie, tak jak Niemcy, zmierzają wprost do wrogiego przejęcia i okupacji. Wiem oczywiście, że ludzie chętnie je akceptują. Przed zimą nasłuchałem się o tym, jakie będą kłopoty z opałem, ile kosztuje węgiel, że nie można tyle wydawać, że będziemy siedzieli w zimnie. To jest właśnie degradacja – takie gadanie. Nazywa się to często – nieszczerze bardzo – sprowadzeniem spraw do ludzkiego wymiaru. To nie jest żaden ludzki wymiar, to jest wymiar syberyjski. I wszyscy politycy opozycji, jak jeden, chcą, żebyśmy się w tej Polsce czuli jak na Syberii. Więcej, żeby każde spotkanie w szerszym gronie kończyło się narzekaniem na trudną sytuację ekonomiczną w kraju podlaną jakimś sosem szyderstwa, które w przestrzeni publicznej emitują kabarety.

Na drożyznę najbardziej narzekają ludzie, którzy nie mają powodu skarżyć się na pobory, ale zdaje im się, że opowiadając te swoje dyrdymały, będą jak poseł Neuman – cwaniakami z grubym portfelem, którzy ustawiają życie biedniejszym od siebie. Nie będą, bo to oni są celem takich jak Neuman, a on i jego niemieccy patroni mają już gotowe pakiety rozwiązań, które pozbawią tych sympatyków zdrowego oszczędzania wszystkich zasobów, a nawet drobniaków z kieszeni. Potem im powiedzą, że okradł ich Obajtek i oni uwierzą, albowiem nikt przenigdy nie przyzna się przed sobą, że został oszukany. W dodatku na własne życzenie.

Wrócę jeszcze do Niemców, kiedy w zeszłym roku byłem w Sulejowie, gdzie bardzo lubię jeździć, było tam pełno niemieckich turystów. Powód jest jasny – u siebie za pobyt w takim obiekcie, przy tak świetnej kuchni, piwie i terenach rekreacyjnych, w skład których wchodzą lasy, wielkie jezioro, spławna rzeka i ścieżki rowerowe, musieliby zapłacić dziesięć razy tyle, co w Polsce. Siedzieli tam ci Niemcy i patrzyli na nas z pewnym niepokojem. Pomyślałem sobie, że Sulejów Sulejowem, ale jak oni by pojechali do takich Chlewisk, albo do Trojanowa, gdzie nie ma śladu niemieckiej kultury, jak w zamku w Karpnikach czy Wojanowie, jakby zobaczyli co tam jest, wojna byłaby pewna.

Dlatego też z powodów, które zostały wyżej opisane nasze konferencje, do organizowania których powrócimy późnym latem, będą się odbywać w obiektach luksusowych. Może nie bardzo luksusowych, ale na pewno nie takich które się wyróżniają na tle całej oferty konferencyjnej. Tak nam dopomóż Bóg i wszyscy święci. Żadnych krytycznych uwag na ten temat słuchał nie będę.

  8 komentarzy do “O konieczności wydawania pieniędzy na luksusy”

  1. gdzie ci Niemcy by byli, gdyby nie byli po II wojnie potrzebni Ameryce do zatrzymania sowietów. Gdzie w ogóle oni by byli gdyby Brytole przez wieki nie potrzebowali ich do równoważenia Franków.
    Wmawianie Polakom, że są gorsi od zachodnich nacji, które nasiliło się jeszcze po wycofaniu się komunizmu, daje teraz owoce. Musimy iść z Zachodem czy do Zachodu  bo inaczej zginiemy, walka o to abyśmy nie szli Północą i Południem plus nie zaprosili kawałka Wschodu.  Czyż nie na siłę i nie na szybko w 1995 roku przyjmowali do Unii kraje skandynawskie  i Austrię  ?

  2. Nie pamiętałem, że to tak późno było

  3. Ten ich Goethe to mały nienawistnik i pyszałek. Wystarczy przeczytać te jego durnowate „Cierpienia młodego Wertera”. Siedzi i wpiernicza groch i ma być to powód to zachwytów.

  4. Dzień dobry. Ano tak to jest i większość tak zwanych Polaków nie zdaje sobie z tego sprawy, albowiem po eksterminacji szlachty polskiej – przypomnijmy, że to jej wyłącznie dotyczyło słowo „Polak” jeszcze na początku XIX wieku – zdolność miejscowych do postrzegania rzeczywistości, że o racji stano nie wspomnę – znacznie się zmniejszyła. Nic nie poradzimy, jest jak jest i trzeba to najpierw przyjąć do wiadomości. Kto jest winien tej eksterminacji to temat na osobną dyskusję, ja tylko przypomnę mój ulubiony cytat łaciński; „is fecit…” Z łaciny także nie wolno zrezygnować, skoro już przy tym jesteśmy. Na ile to Niemcy są beneficjentami obecnego układu – też możnaby dyskutować, ale niewątpliwie oni mają zadanie ustawiania rzeczywistości Polakom i im podobnym oraz eksploatowania ich dla dobra przedsiębiorstwa BRD, bo tak sobie życzą udziałowcy. Na pewno dostają wyższe wynagrodzenia i jak każdy, kto jest na pensji nie mogą znieść tego, że ktoś dostaje więcej. Póki co to oni mają być majstrami a my robolami i dlatego ich komfort psychiczny jest chroniony, ale to się ostatnio zmienia, bo udziały w przedsiębiorstwie PRC zdaje się przynoszą już więcej i Wspólnicy się zastanawiają, czy tych Polaków jakoś inaczej nie możnaby wykorzystać, na przykład na bliskim wschodzie, stąd te zbrojenia i – histeria w rajchu. Ciekawe czasy nadchodzą…

  5. Z tego co pamiętam to Norwegowie nie sjorzystali z „okazji” i dobrze się mają poza UE.

  6. Niemcy wcale tak dobrze nie gospodarują, w ich mniemaniu każdy ma przyjąć walutę cudowną Euro, która dusi słabe, mało konkurencyjne gospodarki jak Grecja, Włochy czy Portugalia… Skazuje to całe narody na drożyznę i brak możliwości właściwej konkurencji, na poziomie ich rozwoju. Teraz Czesi robią zakupy w sklepach przy polskiej granicy, robią to Litwini czy Niemcy. To samo się tyczy Słowaków, skolonizowanych gospodarczo oraz politycznie praktycznie całkowicie przez naród niemiecki. Jak na Słowacji wygląda rynek medialny? Tam jest tylko pro-unijnie, „pro zachodnio”. Teraz tego dobrodziejstwa chcą Chorwaci, podwyżki na niektórych produktach prawie 100% po wprowadzeniu Euro.

  7. To co Niemcy mają w tradycji to siłowe zwalczanie polskości z ledwie skrywanym lekceważeniem i nienawiścią. To jest z kolei zupełnie obce naszej tradycji, budowaliśmy idee wyższe, poza drobnymi epizodami szanowaliśmy sąsiadów i partnerów umów.
    To musi do dzisiaj mocno drażnić duchową wciąż satrapię niemiecką, skrywaną pod pozorami wyższej kultury europejskiej.

  8. Disce puer latinae ego te faciam mocium panie

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.