kw. 192024
 

Ludzie zajmujący się zawodowo przykuwaniem uwagi, przede wszystkim nie chcą jej stracić. To powoduje, że po pierwszym i drugim sukcesie, jaki osiągną, tracą zainteresowanie dla nowości i nie potrafią zrozumieć, że ich fach polega na ciągłych poszukiwaniach i narażaniu tego co już zdobyli i osiągnęli. Wszelkimi sposobami starają się utrzymać to, co już mają, stając się żywą ilustracją ewangelicznej prawdy – kto chce zachować swoje życie straci je…

W przypadku ludzi przykuwających uwagę proces ten jest rozciągnięty w czasie i posiada szereg gwarancji, ale zdychanie ich projektów rozpoczyna się w zasadzie już w tym momencie, kiedy otrąbiaj sukces. Skala przedsięwzięć, które mają na celu przykucie uwagi jest różna, od bardzo kameralnych do gigantycznych. Te ostatnie umierają wolno, jak Gazeta Wyborcza na przykład, tarzając się w coraz bardziej miałkich i nędznych tematach, jak jamnik w stolcu znalezionym gdzieś w trawie.

W mojej ocenie, największym projektem mającym przykuć uwagę, który zdycha i zdechnąć nie może, jest historia sztuki i w ogóle zabytki. Zasilanie temu obłędowi daje co roku ambitna młodzież z prowincji, przekonana, że to za chwilę będzie uczestniczyć w czymś niesłychanie interesującym. Nie ma nic nudniejszego i bardziej banalnego od historii sztuki i zabytków. To znaczy mogło by być inaczej, ale nie jest albowiem ludzie, którzy odpowiedzialni są za promocję tego obszaru przede wszystkim starają się zachować to co już mają. Tymczasem mają niewiele i w ogóle nie wiadomo ile dokładnie, poza tym łatwo zakwestionować ich stan posiadania. Korzystają z aparatu pojęć i metody, którą każdy dziś ma głęboko w plecach i nawet się na te gawędy nie ogląda. Nie udzielają odpowiedzi w żadnej istotnej kwestii i w zasadzie zajmują się bardzo tanim gawędziarstwem. Ich rola sprowadza się tylko do pilnowania depozytów, które w każdej chwili mogą być przeniesione w jakieś inne, odpowiedniejsze miejsce.

Na drugim miejscu są eksperci. Wszyscy ci ludzie zachowują się jakby chcieli mieć ciastko i zjeść ciastko. Programy w Internecie pełne są publicystyki, którą prowadzą dziwni faceci w kraciastych marynarkach, tytułujący te swoje gawędy, jako skończoną kontrowersję, od której marszczyć się będzie wszystkim skóra na plecach. Po obejrzeniu pięciu minut tego szajsu wszyscy ziewają. Chodzi w tych programach tylko o to, by odnieść się do wypadków aranżowanych przez służby, albo do tego, co tam algorytmy wygenerowały na hot spotach największych portali. I tyle. Wniosek stąd płynie prosty – kontrowersje promowane dziś w mediach to po prostu cenzura, a ich funkcja polega blokowaniu innych poza cenzorskimi newsów.

Na trzecim miejscu są pisarze, którzy nie potrafią już nawet sprzedawać własnych szajb, bo te stały się banalniejsze niż opowieści historyków sztuki oprowadzających wycieczki po prowincjonalnych muzeach. Pisarze to ludzie usiłujący wskoczyć na grzbiet jakiejś koniunktury, która uniesie ich hen daleko ku samemu środkowi tajemniczej i gorącej pustyni. Dokładnie tak samo, jak mieszkańcy planety Arrakis zwanej Diuną wskakiwali na grzbiety pustynnych czerwi. Tyle, że w Polsce nie ma tak wielkich koniunktur jak te robaki. Pozostaje więc słodkie pierdzenie o trudnym dzieciństwie, molestowaniu przez księdza, albo eksploatacja regionalizmów, jak to czyni Szczepan T. No i tradycyjnie polski antysemityzm lub opresje szkolne, które wrażliwym, pragnącym studiować historię sztuki młodzieńcom uniemożliwiają realizację marzeń.

Miejsca czwarte i piąte zajmują naśladowcy tego badziewia, którzy starają się wszystkie zauważone nieskuteczne chwyty przeskalować, albowiem pokładają nadzieję w tym, że jak będą o czymś opowiadać i jeszcze się przy tym krzywić, to osiągną wymarzony sukces.

Wszyscy ci ludzie zajmują się tępieniem wrażliwości. To jest ich cel główny, ale nieuświadomiony. A skoro tak, to jasne jest, że mamy do czynienia z osobami wynajętymi do tej roboty, albo z pożytecznymi idiotami. Inni w środowisku medialnym nie występują.

Dowodem na to jest choćby Tomasz Rożek, który swój program prowadzony u Stanowskiego zapowiada takimi oto słowy:

Dziś wyjaśnimy kwestie etycznych aspektów zakupów i wpływu mody na ubogie społeczeństwa. Porozmawiamy też o tym, czy świat boryka się z nadmierną konsumpcją.

Gołym okiem widać, że Rożek nie zamierza niczego wyjaśniać, ale zaciemniać i na tym zaciemnionym tle błyszczeć niczym robaczek świętojański. Cóż to bowiem są kwestie etycznych aspektów zakupów? Że za każdym razem kupując apaszkę sprawdzać mamy ile kropli potu pakistańskich kobiet i dzieci w nią wsiąkło? Być może jest to jakiś sposób, ale z pewnością nie jest to żadne wyjaśnienie. Bo ono leży gdzie indziej i daje się streścić w formule – czy obszary, na których produkuje się tekstylia są celowo utrzymywane w nędzy? Wiele wskazuje, że tak, a to już jest prosta droga do pytania – kto za tym stoi? Tego jednak dr Rożek nie wyjaśni, bo i po co? Jeszcze by komuś się w głowie zakręciło do takich szaleństw. A po co…? O borykaniu się z nadmierną konsumpcją nawet mi się nie chce wspominać. Koniec bowiem nadmiernej konsumpcji bywa gwałtowny i ja go już raz przeżyłem. Było to w czasach, kiedy z dnia na dzień zniknęły ze sklepów batoniki ze smokiem Telesforem, a cukier sprzedawano na kartki. Potem się okazało, że to, co wydawało się zwyczajnym życiem, było dobrobytem. Sądzę więc, że nie ma czegoś takiego, jak nadmierna konsumpcja. Bo ta potrafi się przerodzić w zdrowy altruizm i nowe formuły zagospodarowywanie dóbr. Wielu w to nie chce uwierzyć, ale kiedy ich słuchamy, mamy całkowitą pewność, że są to gangsterzy. Kiedyś udawali rewolucjonistów, a dziś analityków. I ich można by umieścić na szóstym miejscu podium, wśród tych, co koniecznie muszą skupiać na sobie uwagę. Nie ma czegoś takiego, jak nadmierna konsumpcja – powtórzmy. To są wymysły tych, którzy szukają miejsca pod zainstalowanie taniej produkcji rzeczy najprostszych, do wykonywania których nie potrzeba wysokich technologii. I wmawiają ludziom, że żyje im się za dobrze. Za chwilę, kiedy połowa firm ucieknie z Polski, a lokalni producenci dostaną po rogach od skarbówki w podcastach zacznie się wychwalanie Gierka i Gomułki, a także innych komunistów, którzy „zapewniali ludziom pracę”. Niewiele dni dzieli nas od tego momentu. I powiem Wam, że większość oglądających będzie kiwała ze zrozumieniem. Ludzie ci bowiem nie widzą na czym polega sukces współczesnej propagandy, choć działa ona tak samo, jak za późnego Gierka – odbiera się cukier i dokłada godzin nadliczbowych. Piętnuje się konsumpcję, bo jest nadmierna, w tym także konsumpcję treści, usuwa technologię i nieodmiennie towarzyszącą jej kulturę życia, a ludzi zapędza do krosien. I życie wreszcie staje się proste. Tych zaś, którzy będą na nie narzekać, nazwie się bumelantami, niebieskimi ptakami, albo jakoś podobnie.

Czy coś z tym można zrobić? Na skalę przemysłową nie, ale ponieważ wszystko zmierza do tego, by pozbawić nasze życie zdobyczy cywilizacji, a potrzebę takiej zmiany głoszą fałszywi prorocy, możemy spróbować zrobić coś indywidualnie. Na przykład spotkać się 24 maja o 18.00 na zamku w Łęczycy i pogadać tam o geopolityce z Tomaszem Badowskim. W całkiem innych formułach w dodatku niż te, które proponują nam internetowi i telewizyjni publicyści.

Po uporczywych poszukiwaniach lokalu, którego wynajęcie nie zrujnowałoby nikogo, dzięki pomocy Beaty, trafiłem na zamek w Łęczycy. Rozmawiałem z panią dyrektor, która udostępni nam salę bez opłat, ale musimy zrobić imprezę otwartą dla miejscowych. Oczywiście zgodziłem się, ale i tak zrobimy listę osób uczestniczących, bo statystyki to ważna rzecz. Tak więc na czym stoimy? Spotykamy się 24 maja na zamku w Łęczycy, pomiędzy Łodzią a Kutnem. Odbędzie się tam drugie spotkanie w katakumbach, którego gościem będzie kapitan Tomasz Badowski. Tematem spotkania będzie wojna na Ukrainie. Tytuł  – „Czy powinniśmy bać się wojny?”. Wieczór będzie wyglądał tak, jak ten poprzedni w Ojrzanowie. Będę miał już ze sobą dwie nowe książki. Wstęp jak powiadam jest wolny więc nie będzie żadnego „co łaska”. Zaczynamy o 18.00. Łęczyca to, jak wszyscy pamiętają, miasto, w którym rządził niegdyś diabeł Boruta. Jest tam przepiękny rynek, zamek, w którym mieści się muzeum, dwa kościoły, w tym barokowy klasztor i największa atrakcja ziemi łęczyckiej, romańska kolegiata w Tumie. Czasu na zapisy nie ma wiele, ale wierzę, że Państwo zdecyduje się wziąć udział w wydarzeniu. Zapraszam.

 

A w przyszły piątek:

  14 komentarzy do “O ludziach przykuwających uwagę”

  1. Dzień dobry. Co do jednego – zgoda; wiele obszarów świata jest sztucznie utrzymywanych w ubóstwie. Ciągle jeszcze wielcy tego świata potrzebują taniej siły roboczej – i taką sobie hodują w różnych bangladeszach i polskach. Każdy ludek oczywiście ma swoje przeznaczenie, kierownictwo bowiem zarządza tym od lat, więc wie kto do czego się nadaje. Zważywszy więc choćby na procesy demograficzne w tak zwanych krajach rozwiniętych perspektywy dla naszego kraju na przykład są bardzo długofalowe. Samych tylko pielęgniarek i opiekunek starców nie nadążymy produkować, a gdzie hydraulicy, kolejarze, informatycy… Z tymi tekstyliami to jednak zajęcie ryzykowne, tanie szmaty bowiem potrzebne są dla tłumów nędzarzy, którzy je właśnie produkują, wąż zżera własny ogon… Przeczuwam więc jakąś poważną epidemię w ubogich krajach Azji południowo-wschodniej – z miliardami ofiar. Technologia jest dziś na takim poziomie, że prosty pracownik przestaje być potrzebny. Oczywiście – są zawody, w których człowieka zastąpić jest trudno – jak wyżej – ale także zawód koryfeusza musi być póki co wykonywany przez człowieka. To właśnie inspiruje wymienione kategorie, ale nie na długo – AI nadchodzi…

  2. AI polegnie w starciu z poprawnością polityczną i rasową

  3. – tak nam się dzisiaj zdaje, tym wychowanym na Sofoklesie. W niedalekiej przyszłości sprawy ulegną znacznemu uproszczeniu. A Sofokles? Czy nie ma w tym imieniu literówki przypadkiem…?

  4. Ktos na ochotnika musi sie dac przykuc w piwnicach („katakumbach”) zamku w Leczycy i dac potorturowac na przyklad przy pomocy ognia w imie „wartosci”, zeby pobudzic emocjonalnie gawiedz i dzieki temu uczestnicy spotkania lepiej zapamietaja tresc wykladu i bedzie to jakies trwale przezycie, a nie typowe spotkanie z pania z biblioteki, ktora zacheca do czytania ksiazek historycznych, zamiast picia piwa i gapienia sie w odbiornik tv. Trzeba ludzmi wstrzasnac.

    Proponuje przykuc Henia.

  5. Freski w kaplicy wieziennej w Leczycy sa ladniejsze, niz w wielu wspolczesnych kosciolach.

    Tutaj krecono film Vabank.

    Muzeum mozna zrobic w wiezieniu, a zamek powinien byc zamkiem tak, jak zamek Grodno na przyklad, ktory od sredniowiecza nie zmienil swojej funkcji i nie jest zadnym „muzeum”.

    https://podroze.onet.pl/ciekawe/opuszczony-zaklad-karny-w-leczycy-jeden-z-najciezszych-w-polsce/rrwcjg7

  6. Jeszcze czytam żołnierzu…Po co Henia przykuć…….,żołnierz wolności idealnie się do tego nadaje. Wstrząsnąć ,a nie mieszać. Ot co….

  7. 1) Zabytki. Mam nadzieje, ze kustosze zabytkow z Leczycy nie przeczytaja dzisiejszej notki, bo mogliby sie obrazic, chociaz juz zasluzyli sie dla ruchu katakumbowego.

    2) Eksperci. MON oswiadczyl, ze prowadzi cwiczenia na granicy Litwy i Polski dokladnie wedlug planu eksperta Strategy&Future p. Bartosiaka, bo chociaz nie wiadomo jak bysmy tego pana deprecjonowali, to Polska NIE MA INNYCH EKSPERTOW, niz tych, ktorych ma.. Malo tego – niektorzy z nas pojda w kamasze, by walczyc dokladnie wedlug wskazowek tego „smiesznego” pana i jego strategicznych planow, ktore przestana byc aktualne i strategiczne juz w pierwszym dniu kinetycznej akcji militarnej.

    https://youtube.com/shorts/OvNdDMIyf5I?si=h5UlCJzukTN8POiw

    https://youtu.be/C3qk8zQWA0s?si=K0q2r7XiMMUNbVl1

    3) Pisarze. Mam nadzieje, ze to nie jest samokrytyka, bo wlasnie chcialem podziekowac gospodarzowi w imieniu spolecznosci Leczycy, w tym bezrobotnych i emerytow, ze beda mieli okazje zobaczyc prawdziwego pisarza z Warszawy.

    https://youtu.be/ws6tJP-_VFA?si=B4bRY-euXaxGbgo1

    4) Ambitna mlodziez z prowincji. Nie powinno sie lekcewazyc inteligencji ludzi z prowincji.

    https://youtu.be/9gzeNOr0b2w?si=wfxag0rag6tbpZkh

  8. Bo mnie sie nie da tak latwo przykuc, prosze pani… Jestem, jak piskorz.

    https://youtu.be/EbvZZsYZmEY?si=QHCs_d-r9eEOj8N0

  9. A może pani się zdecyduje przykuć? Lista jest otwarta.

    https://youtube.com/shorts/pdHv8yJ5ejA?si=mvqxiCqv-pUMACgt

  10. Dwie na jednego?… ok, zgadzam się.

    Zróbmy to w Łęczycy!

    https://youtu.be/UYuurJdslWQ?si=a3jmsxcG2i61XVnE

  11. Lubię ogrody ,a w nim kwiaty,do których ogrodniczki mają dobre ręce…W moim ogrodzie nawet na kamieniu mi urosną..

  12. I to jest sztuka, a nawet artyzm (ogrodniczy oczywicie)!

 Dodaj komentarz

(wymagane)

(wymagane)