Zacznę od opisu pewnej sytuacji. Oto w sobotę, na targach książki, które połączone były z kongresem prawicy poszedłem, tak jak to czynię zwykle, wręczyć w prezencie nowe książki Grzegorzowi Braunowi. Akurat udzielał jakiegoś wywiadu. Kiedy mnie zobaczył, przerwał gawędę, odprowadził mnie na stronę zwracając się do mnie ze słowami „panie kolego” zapytał, czy masa krytyczna oszczerstw pod jego adresem publikowanych na naszym blogu doszła już do punktu kulminacyjnego. Nie powiem, zdziwiłem się, a nawet zbaraniałem. Jedyne co mogłem zrobić to obiecać Grzegorzowi Braunowi, że więcej żadnych oszczerstw pod jego adresem na naszym blogu publikować się nie będzie. Nie będę tego czynił ja, ani nikt z komentatorów. Jeden rzut oka na twarz Grzegorza Brauna upewnił mnie, że żadne wyjaśnienia nic nie pomogą, a jedynie pogorszą moją sytuację. Kiedy wróciłem do domu i nieco ochłonąłem zacząłem sprawdzać kiedy i jakie oszczerstwa rzucaliśmy tutaj na Grzegorza Brauna. I rzeczywiście, okazało się, że 2 marca tego roku napisałem iż zagrał on w serialu o Roju oficera NKWD, a to nie jest prawda. On tam zagrał oficera LWP, co zasadniczo zmienia sytuację. Jeśli jednak ktoś gra w filmach czyli występuje publicznie, nie może się jednocześnie domagać, by nie pisać o nim, bo tego nie lubi. Aktor jest osobą publiczną i póki co nikt nie usiłuje temu zaprzeczać. Ja może machnąłbym na tę historię ręką, albo wzruszył ramionami, bo która to już przecież z kolei osoba domaga się, by nie pisać o niej oszczerstw, gdyby nie pewna okoliczność. Uświadomiłem sobie, że przez cały niemal zeszły rok prowadziliśmy tutaj nieustającą promocję Grzegorza Brauna. Czyniliśmy to co prawda nie ze szczerej ku niemu sympatii, ale bardzo interesownie, albowiem Grzegorz Braun był jednym z gości targów „Rozetta”, nie zmienia to jednak faktu, że od lutego do jesieni 2016 był Grzegorz Braun pozytywnym bohaterem naszych tekstów. Jak pamiętacie dostałem od niego nawet propozycję wystąpienia w filmie, ale się rozchorowałem i nie mogłem się pojawić na planie. Jeśli po czymś takim ktoś opowiada o masie krytycznej oszczerstw, to znaczy, że ma jakieś błędne, albo niedokładne informacje. Postanowiłem więc zbadać sprawę, czyli – jak mawiają autorzy wybitni, tacy jak Witold Gadowski – przeprowadzić prywatne śledztwo. Nie zabrało mi ono wiele czasu, po prostu zadzwoniłem w kilka miejsc i porozmawiałem z kilkoma osobami. I cóż się okazało? Oto na naszym blogu pojawiają się regularnie osoby, które – rozumiem, że same z siebie, nie inspirowane ani przez Grzegorza Brauna, ani przez nikogo – sprawdzają ile i czego złego napisaliśmy tutaj o Panu Grzegorzu. Piszę „Panu Grzegorzu”, albowiem postanowiłem zakończyć tę niezwykle inspirującą znajomość. Czynię to ponieważ nie przywykłem do komunikowania się z ludźmi za pomocą siatki donosicieli. Wiem na pewno, że Pan Grzegorz Braun nie czyta tego bloga, a swoje o nim opinie opiera na doniesieniach właśnie – Szanowny Panie Gestapo – zupełnie jak w felietonach Stanisława Michalkiewicza.
Jak wiecie jednym w atutów jego bloga jest jego całkowita przejrzystość, nie dokonuje się tutaj nic, czego nie można by zaobserwować i objąć rozumem, a ponieważ na wszystkich imprezach, z dużą w dodatku regularnością, pojawiają się ludzie pytający mnie dlaczego nie występujemy już Grzegorzem Braunem, należą się tym ludziom, podobnie jak i wszystkim innym, jakieś wyjaśnienia. Oto i one. Bardzo proszę, by nikt więcej nie zadawał mi pytań dotyczących Pana Grzegorza Brauna i nie dociekał czemu nie pojawiamy się już razem na wizji. Zapowiadam również, że żadne oszczerstwa na temat Pana Grzegorza Brauna nie będą pojawiać się na tym blogu. Jeśli ktoś z komentujących wpisze tu cokolwiek, co będzie nosić znamiona takiego oszczerstwa, zostanie z bloga usunięty. Dziękuję za uwagę.
Na targach było świetnie. Formuła imprezy jaką przyjęli organizatorzy sprawdziła się znakomicie. Jedynym mankamentem były schody, bo targowaliśmy na piętrze. Trzeba było wnieść książki na plecach, a potem je znieść. Nie ma jednak co marudzić, targi się udały, było sporo osób mimo niewielkiej promocji na mieście. Jeśli zostanę tam jeszcze kiedyś zaproszony na pewno przyjadę.
Tak jak wszystkie, te targi również mają swoją specyfikę i swoich charakterystycznych gości. Oto przez dwa dni przysiadał się do nad kandydat na prezydenta Białorusi pan Prószyński. Pogawędziliśmy nieco, było i ciekawie i zabawnie. Ludzie zadawali mi jednak dziwne pytania, widząc naszą ofertę chcieli dowiedzieć się czy ja jestem specjalistą od Czech. Na stole leżała bowiem książka czeska. Jakoś nikt nie wpadł na pomysł, by pytać Stanisława Michalkiewicza o to czy jest specjalistą od Gierka, choć napisał książkę „Gierkizm czyli dobra zmiana”. Nie chcę się chwalić, ale miałem wrażenie, że mieliśmy najbardziej różnorodną i bogatą ofertę. Patrzę na to wszystko jako handlowiec, bo nie ma co kryć, że jak jadę na targi zamieniam się w handlowca i zachowuję się tak jak powinien się zachowywać człowiek sprzedający z sukcesem produkt, do którego jest całkowicie przekonany.
Książka o wołach robiła furorę. Okazało się ponadto, że bardzo wielu ludzi zna i postać i twórczość Bronisławy Rychter Janowskiej, a więc dziennik i album jej poświęcony sprzedały się w całości. Zaraz będziemy domawiać kolejne egzemplarze. Oczywiście nie obyło się bez dyskusji o jakości i treści. Pewien pan przekonywał mnie, że nie ma sensu dokładać do książki obrazków i zdjęć, nie ma sensu wydawać niczego w twardej oprawie, albowiem najważniejsza jest treść. Ja oczywiście rozumiem taką postawę, ale się z nią głęboko nie zgadzam. A wszystkie kolejne doświadczenia jakie zdobywam na targach tylko mnie w tym utwierdzają. Jeśli ktoś mówi, że interesuje go treść, staje się w końcu uzależniony od anegdoty i poszukuje już tylko kolejnych sensacji. One się oczywiście znajdują, ale nawet jeśli są ważne, poprzez marną formę ulegają natychmiastowej degradacji. Nie jest łatwo przekonać ludzi do tego, bo każdy liczy się z groszem, no ale na tym między innymi polega nasza działalność, żeby znaleźć uczciwy kompromis między jakością a ceną.
Tak więc, podsumowując, targi wypadły znakomicie i atmosfera była bardzo dobra.
Teraz pozostaje już tylko czekać aż wydrukuje się pierwszy tom Baśni socjalistycznej, a kiedy to się stanie zjawię się z nim na jarmarku radia Wnet, na stadion bowiem nie wybieram się w tym roku.
Zapraszam do księgarni Przy Agorze, do księgarni Tarabuk w Warszawie, do sklepu FOTO MAG, do antykwariatu Tradovium w Krakowie i do sklepu Gufuś w Bielsku Białej.
Przypominam, że mamy już nowy numer Szkoły nawigatorów, przypominam także o naszym indeksie zawierającym biogramy osób występujących w moich książkach
jak widać prawda jest towarem a popyt wzrasta, gratulujemy;
a GB tak po prawdzie nikogo nie interesuje jest sam w sobie zakochany
Bardzo proszę o nie powtarzanie plotek i oszczerstw
ilustracja plus tekst jest istotą komunikowania się, cząstkowe operowanie składnikami [tekst lub ilustracja] są wydzielonymi niszami o ograniczonej zdolności dokonywania przekazu; każdy z doświadczenia wie, że inne emocje towarzyszą gdy w ręce i przed oczami jest broszura a inne gdy jest to tom w twardej oprawie; łatwość weryfikacji/doznania tekstu w odniesieniu do ilustracji jest przywilejem czytelnika i to wskazuje na twarde oprawy [też ilustracje] jako na pożądany towar, który zawsze mieć będzie nabywców/zwolenników
przepraszam, to się nie powtórzy
ciekawe jest sformułowanie, iż 'najważniejsza jest treść’;- to jest spójne z doktryną, iż narracja ma wygrywać: z dowodami, z prawdą, z logiką, z…;- propaganda jako zwycięzca w boju o literaturę?
Na to wygląda
Właśnie dlatego, że najważniejsza jest treść, musi ona być odpowiednio podana. Mam lekcje z naszymi juniorami. Zawsze kładę im do głowy, żeby nie czytali książek historycznych „na sucho”. Z tego rodzą się koszmary, które straszą !! Mają brać mapy geograficzne, historyczne … Korzystać z dostępnych albumów, które przedstawiają budowle, obrazy … czy inne pozostałości materialne danej epoki. Strasznie cierpią, bo uważają, że to przesada. Wystarczy przecież przeczytać i mieć z głowy … eh! Dlatego jestem jak najbardziej za tym, aby w książkach były zdjęcia, ryciny, reprodukcje, tabelki, wykresy … Szkołę Nawigatorów zaczynam najpierw od okładki, następnie od spisu treści a potem od przeglądania obrazków. Treść idzie na koniec.To jest bardzo ważne! Dlatego cieszę się Gospodarzu, że nie dajesz się przekonać w tej sprawie. Trzymam za to kciuki!
Mnie GB bardzo interesuje, slucham GB i czytam rownie chetnie jak Pana Gabriela, czytam blog i nie spotkalem sie z jakimis „oszczerstwami” (skad ta „masa krytyczna” ?). Szkoda, bo jakis „donosiciel” chce powtorzyc numer Gontarczyk-Cenckiewicz.
Szczere gratulacje!
ps Mam nadzieję, że te gratulacje nie mają znamion oszczerstwa.
Myślę, że nie.
Ludzie usiłują coś przeżyć, a jednocześnie oszczędzić. Cała sztuka polega na tym, by im to umożliwić. Co do kwestii „wkładania do głów” wiadomości z historii zgadzam się oczywiście.
Już dajmy temu spokój. Niech donosiciel martwi się, żeby nie został zdemaskowany, bo marny jego los. Dopiero wtedy się dowie co to są oszczerstwa.
To teraz nic o panu Grzegorzu Michale Braunie nie będzie można pisać, tu ? Nawet prawdy o takiej, że na zdjęciu we Wikipedii pana Grzegorza ma brodą z to zdjęcie jest z Kielc, 2016 roku. Czy tego, że mój nierodzony szwagier lubi pana Grzegorza i nabywa jego książki drogą kupna.
Oj co to się robi przez tych donosicieli z gestapo. Ja to przez „Plusy dodatnie i plusy ujemne” pana Grzegorza zajarzyłęm dlaczego donoszenie na kolegów jest złe, ale może to była jedynie mądrość etapu. Nadal nie lubię anonimowych życzliwych donoszących dla mojego dobra, przestrzegania procedur i ŚWIĘTEGO SPOKOJU.
Mówić można wiele, a z czynami gorzej i wydaje mi się, że zabolała uwaga valsera, że czeka trzy lata i zobaczy ile pobudowano szkół czy strzelnic.
Pisać wolno, ale nie wolno pisać oszczerstw. Nasz problem polega na tym, że o tym co zostaje uznane za oszczerstwo decydują anonimowi, póki co, kapusie
Z uwagami valsera jest ten kłopot, że trzeba je przedyskutować z samym valserem, nie ze mną, bo ja na valsera żadnego wpływu nie mam. Kolejka dyskutantów nie jest przesadnie długa jak się tu wszyscy domyślają.
„Szczere gratulacje” ? – jakis „donosiciel ” wbija klin i wyglada na to, ze sie to jemu udaje – i „gratulacje” z tego powodu – brzmi jak outing z LGBT
valser ma rację także w kilku innych aspektach, poczynając od 10 pompek a na wskazaniu istoty problemu: słowo/deklaracja a czyn; i to czyn własny/osobisty a nie pierdoły jako dobre rady dla innych, co to 'prawdy i patriotycznego objawienia’ nie zaznali
Wie Pan co, każdy idzie własną drogą. Ja mam swoje priorytety i z nich nie zrezygnuję, niech więc Pan, da już spokój tym klinom, wbijaniu i całej tej historii.
zbyt skomplikowany wywód
O, to to! Mądrość etapu. Etapami do celu usłana była droga na białe niedźwiedzie.
Po raz kolejny okazuje się, że tzw. prawa strona nie jest za bardzo odporna na działania rozbijackie; pociechę stanowi fakt iż Gospodarz rozszerza znajomości i kontakty, więc straty można zniwelować.
najważniejsza jest treść, której przesłaniem i fundamentem jest prawda i tutaj obszar 'scenografii’ musi być bardziej rozbudowany, ponieważ kłamstwo zwykle zawsze ma cywilizacyjna przewagę i wielokroć nie wskazuje dowodów a jeśli już to manipulacje np. kazuistyczne/narracyjne/..
Z uwagami kolegi VALSER-a jest tak, że są dosadne czasem nawet lakonicznie dosadne 🙂 Słownictwo możne czasem razić ale jak sprawdzisz słownik np. Doroszewskiego to sztrzelę, wszystkie słowa w nim występują, więc powinny być zrozumiałe z treści i zabarwienia emocjonalnego.
Szkoda, ale tak to jest jak się informacje bierze z drugiej ręki, bez weryfikacji. Ciekawe, że do tego doszło, widocznie Pan Donosiciel, kapusta, ma poważanie u GB. Czytam tutaj bloga regularnie i część komentarzy i nie potrafię zlokalizować jakiś oszczerstw, wręcz promocję. ew krytykę i komentarz do publicznych zachowań.
Co do komentarza o jakości wydawnictw, to jest jakieś szokujące stwierdzenie, rodem z PRL. Szczególnie dziwi w dzisiejszych czasach gdzie jakość wizualna i estetyczna jest czasami ważniejsza od zawartości. Ot taki przykład z branży telefonów komórkowych czy też samochodów … gdzie podkreśla się każdą krzywiznę czy detal wtyczki etc. etc.
Mnie zawsze irytowały książki o malarstwie czy architekturze bez zdjęć i obrazków. Zupełny bezsens. Także super że Klinika Języka nie idzie tym tropem, ścieżką peerelowskich wydawnictw na papierze toaletowym spiętych jednym spinaczem, brudzących palce tuszem.
Mam nadzieję, że album Bronisławy Rychter jest w konkretnym nakładzie :).
Nie zauważyłem, żeby się źle ktoś tu wyrażał o GB, a i on by nie miał tych pretensji, gdyby bloga czytał osobiście.
Lubię czytać Pana relacje z targów i spotkań, powinien Pan to rozważyć jako nowy gatunek literacki: Legendy o 'mientkiej’ okładce.
Może temu panu chodziło o to, że treść jest ważniejsza niż forma? To też można zrozumieć…
Dziś rocznicę też mamy – 492 – Hołdu Pruskiego, którą specjalizujący się w rysunku pan Tomasz Bereźnicki tak ładnie „zremalował”.
„Panie Kolego”, Pan się załapał na „masę krytyczną oszczerstw” a na Konferencji Prawicy w dniu 8 kwietnia br. „media toruńskie” załapały się na w 10:38 minucie nagrania na „kartel dezinformacyjny”. W sensie , że „się przyłączyły do kartelu dezinformacyjnego” bo pojawiają się tam ludzie rządu. Poniżej link do nagrania na youtubie pt. „Sytuacja Polski oraz prognozy rozwoju 2017.” Ta sytuacja jest przykra ale nie jest czymś nietypowym w polskich sferach politycznych, gdzie wdzięczność i grzeczność nie są monetą specjalnie wysoko cenioną. Bo można było powiedzieć coś konkretnego i odnieść się do konkretnego stwierdzenia czy wpisu. Ale musi Panu wystarczyć „masa krytyczna oszczerstw”. Przeżyje Pan. Proszę się skupić na szybkim wydaniu I tomu o socjalizmie, bo to jest najważniejsze:)))) A następne tytuły czekają.
https://www.youtube.com/watch?v=I4wj8SatJkU
Chociaż… furorę robią/robiły w telewizji programy poprawiające „formę” – czyli upiększające (głównie kobiety). No i zadbany, czysty (w jakiś sposób atrakcyjny) dom/człowiek/produkt – inaczej się „sprzedaje”.
Nie wiem, bo ja go tylko sprzedaję, a pośrednik, od którego biorę nie zdradza ile wydano
Dobry pomysł
Baśń jest złożona, jeszcze ostatnie poprawki i odjazd do drukarni. W maju będzie
Co do wąskich specjalizacji, to „Panie kolego”, objawił nam się kolejny pilot boeinga. To było raczej prędzej, niż później do przewidzenia. Na wszelki wypadek zaznaczam, że jest to moja opinia, więc pod zarzut słownikowy oszczerstwa nie podpada.
Zgadzam się z Tadmanem, że najbardziej zabolało Valserowe: sprawdzam. Bo to najlepszy dowód schowanej za słowotokiem niemocy. To też moja opinia;-)
Coryllus na tym tylko zyska, zwłaszcza biorąc pod uwagę dominujące na wspólnych z GB wystąpieniach (ileż to już lat temu) kwieciste tokowanie tego ostatniego, często uniemożliwiające dłuższą wypowiedź Gabrielowi. Przy czym słowa „tokowanie” używam w znaczeniu: tokowanie głuszców, a nie angielskiego talk. Ta moja opinia;-))) jest zresztą znana Gospodarzowi, nie pamiętam już, czy z komentarzy na S24, czy korespondencji na PW.
Bo nam dziś nie popisów krasomówczych potrzeba, ale konkretnych działań na miarę możliwości każdego z nas.
to racja – w punkt! – uwielbiam takie ogólniki bez cienia jakichś przykładów. No i stąd rodzą się ploty i mącenie w głowach tych, którzy przecież nie ogarną całości szumu informacyjnego.
Kiedyś był taki wic o podpalaczu, który się strasznie irytował, że tyle luda zeszło się ogrzać a podpalić nie miał kto.
Bez odbioru.
PINKPANTHERze zaskoczyłeś mnie. 🙂
Ja mam szacunek do pana Grzegorza Brauna, nie tylko za jego dorobek, ale rowniez za to, ze pomogl w kilku istotnych momentach przy organizacji targow w Bytomiu. Nie bede zdradzal wszystkich szczegolow, ale jasne jest dla wszystkich to, ze wystapil w naszych filmach promujacych targi. Dodam, ze zrobil to bezinteresownie. Wiec jesli ktos bedzie sie upieral, ze ja jakies tresci oszczercze pod adresem p.Grzegorza Brauna tutaj promuje, to stanowczo temu zaprzeczam. Moje osobiste kontakty z p. Grzegorzem Braunem, choc nie byly obfite, to sa bardzo dobre i jesli sie dowiem, kto probuje je popsuc, to nie bede sie certolil, tylko zapowiadam „stluczke”. Nie cierpie „zyczliwych”, ktorzy „uprzejmie donosza”. Tak, ze tego… paczajta tam jako i uwazajta szanowni kablownicy… doopa nie szklanka.
Pan Grzegorz czesto uzywa w swoich wypowiedziach „to ja mowie sprawdzam” wiec nie powinien sie obrazac o to, ze ktos w stosunku do niego bedzie postepowal tak samo. Ja rowniez skladam roznego rodzaju deklaracje i jestem gotowy, ze ktos w kierunku moich dobrowolnie przyjetych zobowiazan powie „sprawdzam”. Nie boje sie tego, bo jestem jak buldozer. Predzej czy pozniej, ale dopne swego i nie bede sie ogladal na koszty, zwlaszcza jesli te sa generowane po stronie przeciwnika.
Kibicuje inicjatywie „Pobudki”, dostaje Newslettery i obserwuje to co sie dzieje. Trzy lata to jest czas, po ktorym kazdy biznes, kazda organizacja robiac podsumowanie musi juz miec jakis materialny i organizacyjny dorobek, a nie tylko przegadane godziny. On tez sa wazne, ale na koncu licza sie konkrety. Panu Grzegorzowi zycze z calego serca Bozel Laski, wielu opublikowanych ksizek i filmow, ktore chetnei obejrze i umozliwie projekcje, zeby inni tez ogladali. I za wszystko to zaplace z wlasnej kieszeni.
No to teraz konkrety – moja inicjatywa „Rozetta” wchodzi w faze rejestracji stowarzyszenia i formowania wydawnictwa, pierwsza publikacja ukaze sie na targach w Bytomiu. W czerwcu wyskalujemy caly projekt na najblizsze 3-5 lat i pojawia sie konkrety, oparte na solidnej organizacji, stabilnych i zasobnych finansach i konkretnej wizji, dla ktorej inspiracja sa Kosciol, Szkola, Wydawnictwo, Strzelnica, Browar, Mennica, zaklad produkcyjny zarejestrowany w rubryce „inne”.
Wiec reasumujac – jak ktos mnie chce wmontowac w konflikt z p. Grzegorzem Braunem to lepiej, zebym ja sie nie dowiedzial kto to, bo litosci nie bedzie.
Grzegorz Braun jako reżyser jest ok, jako lektor jest ok, ale jest niewiarygodny jako polityk, także jako autorytet prawicowy jest niewiarygodny. Rozmawia się z nim jak z nauczycielem, gdyż on mówi do ludzi z piedestału,sceny, co jest zabiegiem celowym. Miałem przyjemność zamienienia z nim paru słów i wyrobiłem o nim taką opinię, że u niego nie ma misji; owszem to jest wielki działacz, obrotny, szukający zarobku, robiący wiele projektów, ale bez misji, może nawet trochę do wynajęcia. Nie na mój gust. Rozumiem co ludzie w nim widzą, ale to dla mnie człowiek od filmów, trochę do posłuchania, ale bez misji, czym się wpisuje w całą resztę prawicowego folkloru.
„Bo nam dziś nie popisów krasomówczych potrzeba, ale konkretnych działań na miarę możliwości każdego z nas.”
Święte słowa – warte podkreślenia. Właśnie na tym opiera się działalność Gabriela Maciejewskiego.
Zakończenie współpracy GB z GM to nic dobrego . Lubie twórczość obydwu panów a GB czytający baśnie GM to było super . Szkoda , jeszcze raz szkoda.
> Piszę „Panu Grzegorzu”, albowiem postanowiłem zakończyć tę niezwykle inspirującą znajomość.
Zwolennicy teorii, że głos oddany na p. Grzegorza w wyborach dowolnych nie jest głosem zmarnowanym, mogą być niepocieszeni 😉
Ważna treść musi być odpowiednio podana. Ze wszystkim, co pozwala lepiej ją zrozumieć, unaocznić, umieścić w czasie i przestrzeni. Zwłaszcza w przypadku esejów historycznych, znacznie lepiej odbieranych z ilustracjami, mapami, czasem nawet tabelami, pełnymi liczb.
Przecież opowieści rodzinne też znacznie ciekawiej brzmią nad albumem starych zdjęć i pamiątek przeszłości.
A teraz dowód/przykład. Była tu już mowa przed kilku dniami o napisaniu przez T. Terlikowskiego biografii o. Maksymiliana Kolbego. Jestem właśnie w połowie lektury i muszę przyznać, że jest ciekawa. Podaje wiele nieznanych faktów i przybliża postać Świętego, nie tylko w sensie popularyzacji. Ale wydana jest w formie przeszło sześćset stronicowej cegły, oczywiście klejonej i w miękkiej oprawie, która nie przetrwa drugiego czytania. Papier przypomina ten powielaczowy z lat 70-tych: żółtawy, chropowaty, łatwy do podarcia. Zdjęcia jak ze starej kserokopiarki. A wewnątrz o człowieku, który stworzył wielkie katolickie wydawnictwo, radio, myślał o telewizji, a potem w dalekiej Japonii powtórzył ten sukces. Tak się właśnie treść rozmija z formą i osłabia wymowę książki…
I mapy, mapy, mapy!!! Nawet takie narysowane ręką Tomasza.
Ja czytam książki w sąsiedztwie internetu. Tam jest błyskawiczne dojście do ilustracji etc..
To nic, najważniejsze, że wydawca Terlikowskiego oszczędził na papierze, kiwnął frajerów i jest zarobiony
Z tego co pamiętam, to „zakończenie współpracy” nastąpiło już dawno temu i jakoś nie zauważyłem aby to wpłynęło negatywnie na działalność Gospodarza. Powiem więcej, że widzę tylko „plusy dodatnie” tej sytuacji.
tak dobrze żarło a zdechło, więc szkoda
a to *panie kolego* (!?) jak z rozmowy w pokoju nauczycielskim
Jest Moc! tzn Plan 😉 Trzymam kciuki!
Ech, chciałoby się napisać „ogarnij się człowieku” ale mam podobne odczucia.
”Stłuczkę” alibo i lany poniedziałek?:
https://paczaizm.pl/lany-poniedzialek/
Mimo zdolności krasomówczych jest GB człowiekiem wąskiej specjalizacji. Dopóki reżyserował filmy „właściwie” zaangażowane „ideologicznie”, czy popularyzował wiedzę historyczną, był wiarygodny. Robił to, co umiał najlepiej. Włączając się w bieżącą politykę, stanął przed problemem zgodności słów z działaniem, czyli ich praktyczną realizacją. I tu się jednak wypowiadane treści nie przełożyły na rzeczywistość, co jest tym bardziej denerwujące, że p. GB zaczął wówczas sam rozdawać ciosy jak najbardziej konkretne. Czyli belki we własnym oku jakoś nie chce zauważyć. A to go w moich oczach dyskwalifikuje jako człowieka godnego zaufania.
Nawet jeśli to się Valserowi nie spodoba;-).
I to jest wyższość moralna (jak mówi pewna moja znajoma) GM nad GB:-).
Trochę jak klasyczna definicja prawdy, czyli zgodność myśli z rzeczywistością.
Robiąc przedświąteczny rachunek sumienia, przypomniałem sobie jeszcze o książce anonimowego autora, którą pan Grzegorz polecał.
Trochę tu było naszych kąśliwości dotyczących owej anonimowości. Może o to poszło?
Jak się rozsypie, to się zrobi dodruk, na jakąś kolejną rocznicę. Równie szmatławy, ale już raz zapłacony autorowi.
jakim trzeba byc sukinsynem, zeby insynuowac, ze my tutaj cos przeciwko Grzegorzowi Braunowi knujemy, ze cos na niego wypisujemy co jest oszczerstwem? Za cos takiego nalezy sie bucior w morde bez ostrzezenia.
🙂 faza wstępna naprawianie murów i kopanie fosy 🙂 a może by tak mosty nareperować
Jakich kąśliwości? Może jeszcze zróbmy listę osób, o których nie należy pisać i nazwijmy je pseudonimami, żeby się obrażały, jak ktoś jednak coś napisze?
Pan Grzegorz jest zakręcony i być może pomylił blogera. Jest to możliwe, choć ciężkie do pojęcia.
Szkoda, bo współpraca dawała bardzo dobre efekty. Ropnie należy przecinać radykalnie, wtedy się szybciej bliźnią.
Bylo tez o czasopismie „Pobudka” w kontekstach rewolucyjnych. Podkopy robia krety, ktore tu wesza i donosza. Do takich trzeba strzelac nawozem.
To jest prosta sprawa, może zawiść może inne. Ale myślenie w stylu „nie można niszczyć symboli” odgrywa tu moim zdaniem kluczową rolę. Więc jeśli ktoś podnosi jakiekolwiek wątpliwości nt. Grzegorza Brauna podnosi rękę na symbol i konfident na tę rękę donosi czem prędzej.
A w ogólę to kajam się, bo ja trochę krytycznych rzeczy na temat Grzegorza Brauna napisałem, ale na pewno nie oszczerstw.
Pomylił blogera?! Czy ty się dobrze czujesz?
Bylo tez o czasopismie „Pobudka” w kontekstach rewolucyjnych.
O Ewie Braun też mamy nie pisać? Przestańcie się zastanawiać co było a czego nie było, bo banda donosicieli ma z tego tylko uciechę.
widzę że rośnie popyt na strój pokutny
Czytam to wszystko i kita mi opada. Znaczy – prawica jest pod specjalnym nadzorem. I to skutecznym. Sztuką jest, by nie dać się w to wciągnąć. Tak właśnie postrzegam projekt Kliniki Języka czy Rosetty i wszystkiego dookoła jako skuteczną drogę obejścia. I wyjścia. Tylko lejce trzeba trzymać mocno! Co czynicie – i Ty i Valser. Niech Wam się darzy.
Tak, za chwilę wszyscy zaczną się tarzać w pyle, żeby odpokutować swoją krytykę…
spokojnie, wiemy przecież, że w Polsce ta cała prawica to zbiór sekt,
to, że nic o GB nie piszemy złego – to mało znaczy(dla jego niektórych fanów), bo kto nie z nami, to przeciw.
Pieczyński, Olszański, Chojecki: wybierz stronę, wybierz natychmiast, wahanie się jest słabością, kto nie z nami, ten przeciw -i zdrajca, i głupiec itd. Emocje sięgają zenitu! Marynarki w powietrzu! Niech żyje! Na pohybel!
A góra stoi, czyli bez zmian.
Korzystając z okazji chciałbym pozdrowić Pana GB(proszę mu przekazać); nie mogę się już doczekać tego filmu o heretykach.
Pan Terlikowski w tej książce zapewne przedstawia rozmaite prawidłowe rozumowania, np. słuszne i skutecznie działania świętego Maksymiliana przeciwko masońskim satanistom, ale nie przedstawia, jak przypuszczam, narzucających bezwzględnych wniosków co do naszych czasów. Gdyby takowe bowiem przedstawił, żaden większy wydawca nie wydałby panu Terlikowskiemu żadnej ulotki, a żaden większy dystrybutor by jej nie pozwolił dystrybuować. Klasyczny przypadek katolickiego publicysty tej doby: jednego dnia przedstawia pochwałę świętego Maksymiliana, by następnego dnia udać się do kościoła na modły ekumeniczne z protestanckimi heretykami, którzy nie uznają dogmatu o realnej obecności Pana Jezusa Chrystusa w świętej hostii. Nic więc dziwnego, że książka zawierająca ważne i mocne treści katolickie jest wydana siajowo.
Dziękuję, dobrze się czuję – pytanie powinno brzmieć jak wtedy czuł się… (dobra bo wylecę…).
Ale czemu opada? Przecie nie po to sataniści zrobili rewolucję, by teraz mieli z nami odtańczyć wesołego oberka na zgodę. Albo to: siedem lat mija od odegrania ściemy pamiętnej soboty i cała para w gwizdek.
No, ale to przecież sam GB zarzuca nam tu jakieś oszczerstwa, nie sprawdziwszy u źródeł, urażony w swoim coraz bardziej rozdętym Ego. Jeśli sam nie czyta, to jak najgorzej świadczy o nim wysłuchiwanie donosicieli (jeśli czyta, to też źle, bo wynikało by z tego, że nic nie rozumie). Co odbiera wiarygodność jego wcześniejszej działalności.
To by było „na tyle w temacie GB”.
”F. Villon: W ogniu piekielnym (..) niechaj się smażą zawistne języki…
Mury to trzeba rozwalać, powiększając stopniowo wyłomy. A mosty tylko zwodzone.
to ciekawa konstrukcja bez muru a z mostem zwodzonym 🙂
Przecież nie tylko z masonami musiał św. Maksymilian walczyć. Z lektury wyłania się szaleniec Boży, dla którego nie było rzeczy niemożliwych. Zgodnie z dewizą: jeśli Bóg z nami, któż przeciw nam! Dużo jest też o rodzinie, braciach, wierności powołaniu.
Jestem w połowie książki, ale uważam, że warto przeczytać, choć wydanie szmatławe odstręcza od lektury.
Zawsze prawda jest NAJWAZNIEJSZA !!! Zawsze sie liczyla… zawsze sie liczy… i zawsze liczyc sie bedzie !!!
Amen,
Zawsze w tego typu działaniach, kiedy coś komuś wychodzi na prawicowej niszy, oczekiwany jest jakiś rozwój. Ten rozwój prędzej, czy później musi nastąpić, bo taka jest fizyka. Kamiuszek, boson pisali ciekawe teksty blogerskie, zyskali sporo życzliwych im fanów, ale nie napisali książki-jeden o Mikołaju Koperniku, drugi o Fizykach (chyba). Jako czytelnik mam nadzieję, że jeszcze się opamiętają i wezmą do roboty, bo bym z chęcią poczytał na te tematy. Grzegorz Braun z kolei nakręcił ciekawe filmy, miał sporo pogadanek na ciekawe tematy, może też wydał jakieś książki(nie wie, postanowił rozwinąć to wszystko poprzez wejście do polityki…Poszedł inną drogą niż Valser lub Coryllus
A po co most, skoro się mury wznosi i fosy kopie? Czy my tu jakąś oblężoną twierdzą jesteśmy? Niech drżą ci ukryci za murami. A jak się mosty zwodzone nie podobają, mogą być pontonowe. Trzeba się do abordażu (ew. lądowego odpowiednika) szykować, a nie do katakumb.
I po co mu to było? Że tak retorycznie zapytam…
Gdyż dom musi być mocny by się oparł naporowi losu a mosty są potrzebne by oddech móc złapać.
Wszyscy jesteśmy wolnymi ludźmi i możemy robić co nam się podoba. Każdy lekarz ma swoją diagnozę, a jak wiadomo na prawicy są sami doktorzy.
Poszedł inną drogą niż Valser lub Coryllus.
I widząc szybo oddalające się plecy Coryllusa, próbuje go chwytać na lasso?
Zapomniał pan Maciejewski, że sporą część swojego sukcesu zawdzięcza GB. Pamięta Pan
” przesądy polskiej inteligencji” i zdanie ” mój ulubiony pisarz Gabriel Maciejewski”. ??? Gb był dla pana trochę jak sprężyna, czyż nie nie było tak? Niewdzięczność to paskudna cecha. Druga paskudna rzecz to waśnie wśród przyjaciół, z których cieszy się wiadomo kto.
W tej kwestii zgoda;-). Ale ja już w przód wybiegam i o zdobywaniu nowych pozycji mówię. Stąd nieporozumienie.
Wolność to także prawo do opinii i poglądów, bez świętych krów rodzaju ludzkiego;-)
Bardzo chętnie będę kibicował kolejnemu ulubionemu pisarzowi Pana Grzegorza Brauna, którego zechce on wypromować. Naprawdę, nich to uczyni czym prędzej, zrobi się ruch na rynku i będzie ciekawie.
A poza wszystkim – czy może Pan doprecyzować co według pana oznacza słowo „niewdzięczność”?
Wział?
Sorry za trolling.
Ten pan od miękkich okładek i braku ilustracji może jada z papieru i palcami?
No ale pewnie czyta przy jedzeniu 🙂
IMHO było odwrotnie.
Powiedziałem, żeby mimo wszystko wziął i wziął
Plecy można by było zobaczyć tylko gdy ktoś biegnie po tej samej drodze. No i cel musiałby też być ten sam.
Eh, to były czasy, Gospodarz z Braunem o Kallimachu. Ale nie ma czego żałować, bo dla obu panów był to początek i dzisiaj widać, że ten czas lepiej wykorzystał Gospodarz, a tu jeszcze ciekawe zapowiedzi i Gospodarza, i dzisiejsza valsera.
Właśnie wysłuchałem prelekcji GB, którą zaproponowała Pani Pink Panther. Od jakiegoś czasu lubię słuchać Brauna, ale była w tych ostatnich wypowiedziach jakaś zadra. Ta ostatnia prelekcja pozwoliła mi określić tę zadrę. Jest to narzędziowe traktowanie Kościoła Katolickiego. Mimo, iż prelegent zastrzega, że tak nie jest to z jego wypowiedzi aż wyje takie podejście do KK. Objawia się ono w ten sposób, że GB nie robi tego co robi najlepiej – filmy dokumentalne – tylko wchodzi na orbitę meta polityczną. Jakby zatracił swoje powołanie. Jak człowiek nie realizuje swojego powołania to staje się niewiarygodny. I na nic nie pomoże powoływanie się na św. Tomasza, Sobór Trydencki, śpiewy gregoriańskie i co tam jeszcze. Nieprawda będzie wyłazić, bo GB nie daje przykładu tylko nawołuje powołując się na wątpliwe przykłady.
To wszystko wina andropauzy. /męska odmiana menopauzy/. Znam te cholere jak zły szeląg.
To samo było przerabiane trzy lata temu. I znów wróciło.
Divide et impera. Byłoby naiwnością sądzić, że zaistnienie i współpraca GB i GM nie zostały obstawione agenturą, a także że ta agentura nie zrobiła wszystkiego, aby choć ta współpraca się skończyła. Sądzę, że agent jest w ekipie zbliżonej do GB, bo to on poniósł największe straty; GB był znakomity jako twórca filmów dokumentalnych. Gdyby to on kręcił Smoleńsk, czy Wołyń, poszłabym w ciemno. No ale skoro został wkręcony w politykę, gdzie uprawia wodolejstwo, to przecież nie ma czasu na takie głupstwa jak jakieś filmy. A życie leci. Szkoda.
O, widzę, że JK też tak uważa.
Byc moze chodzi o to, ze kto nie z GB ten przeciwko a byc moze ktos stara sie rozbic to co z tego zostalo – mam na mysli targi w Bytomiu, ktore z pewnoscia niektorych mocno drażnią
ja dowiedziałem sie o istnieniu GB z G Aborczego, z tego artykułu :
http://wyborcza.pl/1,76842,9596136,Hanba_na_KUL_u.html
a następnie z tego artykułu:
http://www.newsweek.pl/polska/oburzenie-na-oszczerce-abp–zycinskiego,91190,1,1.html
GB dostaje sporo promocji w polskojęzycznych Mediach jako osoba antysystemowa, tzn. o nim „się mówi”, zgodnie z zasadą marketingu „nie ważne czy źle czy dobrze”. Pojawiał sie w TV. Niejedna osoba mogła by tylko pomarzyć o takiej, wycenialnej na konkretne kwoty, obecności na szpaltach gazet i minut w okienku TV.
Z ciekawością słucham jego wypowiedzi na youtube.
Moje, wyłącznie moje, prywatne, wewnętrzne przeczucie pozwala mi wyobrazić go sobie jako cynicznie uśmiechniętego, „awangardę każdego rewolucyjnego ruchu”.
Przestan Marianna. Andropauze to maja kobiety i tylko kobiety. Mezczyzni i tylko mezczyzni maja „kryzys wieku sredniego”. O ile menopauza jest scisle powiazna ze zmianami hormonalnymi, zakonczeniem na dobre procesu jajeczkowania, menstruacji, co powoduje fizjologiczne glebokie implikacje, o tyle u facetow jest proces powiazany z reasumpcja doroslego zycia i rachunkiem straconych i niewykorzystanych szans. Takie krowie zale nad nie wypitym mlekiem i butelka wodki. Bez sensu. Nie bede sie nad tym dalej rozwodzil, bo to by znaczylo, ze na powaznie traktuje jakies kabalistyczne brednie niemieckich zydow, ktorzy udaja naukowcow zwanych psychologami. Mysle, ze juz ich wystarczajaco dorzezbilem, zeby juz sie nad nimi dalej nie pastwic. Szkoda czasu na pierdoly.
Na mnie zrobił wrażenie osobnika rozedrganego, gdzie nie ma harmonii w głosie, geście i przekazie.
No ale mamy okres wielkopostny więc to tylko, mam nadzieję, takie drgawki z postem związane.
A o czyjej niewdzięczności prawisz?
Zaczynacie się niebezpiecznie zbliżać do kategorii „oszczerstwo”. Ostrzegam
Przepraszam, w milczeniu z Milicza będę się ćwiczyć.
Andropauze to mają faceci . Koniec, kropka. Mój komentarz nie był do Ciebie ale do Coryllusa. On wie o co chodzi a ja nie muszę nikomu tego tłumaczyć.
Uważam, że skoro stroną wysuwającą zarzuty był p. Grzegorz to z jakiś względów zależało mu na wyraźnym oziębieniu stosunków, bo w przeciwnym razie postarałby się o wyjaśnienie sprawy. Polityka panie, polityka.
Zawsze jest mi przykro w takich razach /co to je opisał Gabriel w notce/. Cichutko liczyłam na jakąś współpracę – kilkakrotnie tu pisałam, że komplet: tekst Misia I i lektor Braun to było dzieło sztuki. Mam słabość do dzieł sztuki 🙂 wielka szkoda.
Aha, mea culpa – dla Szanownego Pana Gestapo: kwiknęłam tu, żeby ktoś powiedział Braunowi, żeby otóż zgolił tę okropną brodę. Ale w smole i pierzu się nie wytytłam z tego powodu. Ot, słabość estety /co do brody, smoły i pierza/.
A poza tym – masz rację. Tam w ogóle pary nie było, nie mówiąc o gwizdku. Tylko głosy i ogniki błędne we mgle. Ludziom na życiu i władzy zależy, wiesz…
Tak się zastanawiam- pierze to chyba dość drogie było:) A tu taka rozrzutność
Przecież nie utrzymujemy żadnych relacji, daj spokój…jakim oziębieniu
HEHE. Nie wiem skad czerpiesz takie stanowcze sady, no jesli tak, to nie ma rady. Trza podreczniki przepisywac. Zabrali sie za to dawo temu fachowcy, ktorzy forsuja teze, ze anus to nie jest czesc ukladu pokarmowego, ale organ plciowy. Przynajmniej w takiej wersji forsuje sie uzywanie. Zmiany starcze predzej czy pozniej dopadna kazdego. No, ale to jeszcze nie ten moment. Grzegorzowi Brunowi sie niedawno dziecko urodzilo. Do andropauzy daleko. W meskim wydaniu postepujacych zmian starczych robote robi drastyczne obnizenie poziomu aktywnosci zawodowej, intelektualnej i fizycznej. Przebywanie w jednym miejscu, powtarzajaca sie od lat taka samy rutyna, niechec do podrozy, fizycznej aktywnosci, brak sprecyzowanych planow zyciowych to droga do tego, zeby spotkac sie z terapeuta od duszy, a ten przepisze piguly i zleci terapie.
Zauważalnym jest dość poważne wzmożenie różnych tam przy pewnym przebiegunowaniu w polityce. Różne ega to się nadymają, to mamy kolapsę /opadnięcie gaci/. W rękach /i na językach/ już są cepy. Euglena viridis by to zauważyła przeca! Góra jednak stoi. Co wqrza, jak widać. No trudno. Polecam ahystokhatyczne olanie. Jest Klinika Języka, jest Rosetta. To są fantastyczne inicjatywy. Bez wnoszenia suplik o dofinansowanie. Nie jest źle.
Moim cichym marzeniem jest dofinansowanie do Agory albo od Fundacji Batorego, takie, zeby na koniec roku sie zorientowali ze wydali kase na cos czego sami z siebie by nigdy nie zaplanowali jako wydatek.
Gęsi puch chyba był drogi. My tu, co do tej smoły, preferujemy pierze od kurów 😉
„postanowiłem zakończyć tę niezwykle inspirującą znajomość”
:)))))))))))))))
Sorry, nie mogłam się powstrzymać…..:)
Subtelnyś, Valserze, w swych życzeniach. Ja – niekoniecznie, więc nie będę swoich życzeń co do Agory i Fundacji Batorego artykułować 😉
http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/choroby-meskie/objawy-andropauzy-czyli-hormony-mezczyzny-po-czterdziestce_38644.html
U mężczyzn po czterdziestce obniża się poziom testosteronu, czyli hormonu odpowiedzialnego za libido, zmniejsza się też poziom hormonu wzrostu i melatoniny. Mogą się pojawiać pierwsze objawy andropauzy – uderzenia gorąca, depresja, zaburzenia snu lub mniejszy popęd płciowy.
http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/choroby-meskie/objawy-andropauzy-czyli-hormony-mezczyzny-po-czterdziestce_38644.html
U mężczyzn po czterdziestce obniża się poziom testosteronu, czyli hormonu odpowiedzialnego za libido, zmniejsza się też poziom hormonu wzrostu i melatoniny. Mogą się pojawiać pierwsze objawy andropauzy – uderzenia gorąca, depresja, zaburzenia snu lub mniejszy popęd płciowy.
http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/choroby-meskie/objawy-andropauzy-czyli-hormony-mezczyzny-po-czterdziestce_38644.html
U mężczyzn po czterdziestce obniża się poziom testosteronu, czyli hormonu odpowiedzialnego za libido, zmniejsza się też poziom hormonu wzrostu i melatoniny. Mogą się pojawiać pierwsze objawy andropauzy – uderzenia gorąca, depresja, zaburzenia snu lub mniejszy popęd płciowy.
http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/choroby-meskie/objawy-andropauzy-czyli-hormony-mezczyzny-po-czterdziestce_38644.html
U mężczyzn po czterdziestce obniża się poziom testosteronu, czyli hormonu odpowiedzialnego za libido, zmniejsza się też poziom hormonu wzrostu i melatoniny. Mogą się pojawiać pierwsze objawy andropauzy – uderzenia gorąca, depresja, zaburzenia snu lub mniejszy popęd płciowy.
http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/choroby-meskie/objawy-andropauzy-czyli-hormony-mezczyzny-po-czterdziestce_38644.html
Przepraszam ale komputer mi fiksuje. Znika mi napisany tekst albo kilkakrotnie się powtarza.
Podoba mi się. To bardzo dżentelmeńskie było z Twojej strony wobec zaistniałej sytuacji.
Dzieja sie niby rzeczy wielkie i doniosle o niespotykanej sile i znamiennych konsekwencjach. Problem z tym jest tylko taki, ze to zupelnie niczego nie zmienia w tym co robimy i zamierzamy dalej robic.
Dobra zmiana zainstalowala w Polsce amerykanska armie, nie pytajac ani polskiego, ani europejskiego parlamentu, o narodzie nie wspominajac. Nie pamietam, zeby w historii Polski, ani Rzeczypospolitej przebywanie obcych wojsk na polskim terytorium zakonczylo sie happy endem. No, ale nawet taka konstatacja nie zmienia niczego w tym co zostalo przez nas powziete i zaplanowane. Wiec nie ma sie co pompowac, dziwic, oburzac i bulwersowac. Fakty w ostatniego weekendu zanotowane. Przyjdzie moment to sie do nic wroci.
Coryllusa poznałem bodajże w 2011 roku właśnie za sprawą wywiadu przeprowadzonego przez Grzegorza Brauna, którego fanem również jestem.
Przykre to i szkodliwe dla Sprawy, że się panowie skonfliktowaliście, aczkolwiek zauważyłem, że od kilku lat – chyba od momentu aresztowania – pan Grzegorz zrobił się „kolczasty” i kąsający wobec nawet najżyczliwszych osób, jakby czuł się osaczony i w każdym widział wroga.
A, przepraszam, mam nadzieję że wolno to napisać i „kapusie” nie uznają za „oszczerstwo”. 🙂
Moja przyjaciółka /świetny diagnostyk, lekarz z długim stażem/ zrobiła mi kiedyś wykład na ten temat. Dla faceta z pięćdziesiątką na karku, młodą żoną i małym dzieckiem – stress nie do ogarnięcia. Konsekwencje widoczne jak na dłoni.
Facet w tym wieku powinien już mieć jako tako ustabilizowane życie. Spokojne.
Szkoda,bo te wspólne Panów występy do dla mnie mistrzostwo świata.
Zamiast życzliwości ofiaruj modlitwę, zamiast dobrych rad, pomoc konkretną, nie pozwalaj mówić źle o innych lecz nie zamykaj oczu na dowody.Nie ten wrogiem co drzazgę chce wyjąć ale ten co ozdabia twoją belkę.
Nie ma czasu na czytanie komentatorów- x.Tadeusz Guz, trzeba brać źródła, w Niepokalanowie wydali dzieła wszystkie s.Maksymiliana w dwóch tomach, twardej oprawie, na papierze biblijnym z przypisami i indeksami, to jest lektura!
Sam byłem zwolennikiem aby treść… ale ilustracja, zdjęcie i …rozrywać grzbiet by doczytać co sklejone i kończyło się kilkoma tomami po przeczytaniu.Czy ja jestem buc by się męczyć z książką jako formą, takie wydanie to bolszewickie traktowanie odbiorcy.Do dziś po latach, wspominam ryciny z katechizmu ilustrowanego, liturgicznych ksiąg z grafikami, których nie rozumiałem i Szancera i naśladowców w bajkach i przygodowych, to były oazy w szarości i brudzie socjalizmu.Lubiłem czytać „Morze” i nadziwić się nie mogłem, że na zachodzie, to kontenery nawet są kolorowe. Forma jest generatorem wrażliwości i potwierdzeniem treści.