sie 182023
 

Zajmujemy się tu bardzo konkretnymi czynnościami – przerabianiem treści ulotnej na trwałą, czyli wydawaniem książek. Jedno z podstawowych założeń, jakiego się trzymam brzmi – musi być realizacja. Jeśli coś zostało zapowiedziane musi się ukazać i musi wyglądać tak, jak zostało zapowiedziane. To jest postulat z pozoru tylko oczywisty. W rzeczywistości bardzo trudny do zrealizowania, a jeśli ktoś, jak my tutaj, próbuje go wdrażać w życie spotyka się prawie zawsze z ostracyzmem. W potocznym, nie antycznym rozumieniu tego słowa. Dominującą aktywnością publiczną, w którą zaangażowani są w zasadzie wszyscy jest kreowanie wizji. A w zasadzie nie kreowanie, ale powielanie jakichś projekcji wymyślonych przez kogoś, a następnie kolportowanych bynajmniej nie w dobrej wierze i nie tak znowu bezinteresownie. Mitomani, którzy zajmują się tym kolportażem tego nie rozumieją, albowiem dystrybucja cudzych pomysłów jest ich sposobem na życie. I to jest, jak powiadam, aktywność dominująca. Nawet jeśli ktoś próbuje wskazać komiczny i żenujący jej aspekt, nie ma to znaczenia, a jego komunikat nie przebije się do szerszej publiczności, albowiem uczestnictwo w powielaniu i rozbudowywaniu bujd, szczególnie kiedy działa się bez nazwiska własnego, traktowane jest przez ludzi, jako terapia. W tej terapii chcą uczestniczyć wszyscy, albowiem jest ona bezwysiłkowa. Tym mocniejsze jest pragnienie brania udziału w czymś takim, im bardziej stresującą człowiek ma pracę.

To powoduje, że postulat – musi być realizacja – przestaje mieć jakikolwiek znaczenie. I nie byłoby problemu, ale mitomani, kiedy już wyleją te swoje kubły frustracji i przekonają świat cały, czego to oni by nie narobili, jeśli tylko by im się zachciało, wołają – ludzie! Niech ktoś coś zrobi! No właśnie i tu się sprawa komplikuje, bo w chwili kiedy ktoś, kto może coś zrobić, słyszy taki postulat, to wykonuje jakieś czynności i mówi – proszę gotowe. I wtedy cała czereda istot postulujących czyn, krzywi się i mówi – to nie to.

Mam swój z kolei postulat, jeśli chcemy by inni coś robili, akceptujmy, że mają oni swoje założenia i jeśli nie działają na zlecenie, albo na prośbę, która musi być wykonana według określonych założeń, dajmy im wolną rękę.

Obecność mitomanów w branży wydawniczej jest szczególnie dokuczliwa. Jeśli ktoś podchodzi do mnie i mówi – myślę o napisaniu książki – mogę się tylko odwrócić i udawać, że go nie widzę. Ja bowiem o niczym takim nie myślę. Jak mam jakiś pomysł, zaczynam go realizować. Zwykle jest to trudniejsze niż mi się zdawało na początku, ale nie ustaję w wysiłkach. Siedzę i robię. Jak ktoś mówi – myślę o napisaniu książki, to znaczy, że – w najlepszym razie – chce zaliczki. Nie wiadomo na co w zasadzie, bo nikt przecież nie ocenia i nigdy nie oceniał pomysłów. One były zlecane i wykonywane przez takich wyrobników pióra jak Stefek Żeromski, nazywany pisarzem nie wiadomo z jakiego powodu. Normalnie nikt nie finansuje pomysłów. To jest mitomania, która bierze się ze słabego rozpoznania sytuacji i wiary w to, że można coś zrobić dla siebie, zwalając przy tym odpowiedzialność za wykonanie i konsekwencje na kogoś innego. Na mitycznego wydawcę-złodzieja, na przykład, który dorabia się milionów na utalentowanych biedakach, nie rozumiejących dystrybucji. Nie ma i nigdy nie było czegoś takiego, jak utalentowany literacko biedak. To są wymysły służące zamaskowaniu propagandowej funkcji literatury. Wielu ludzi orientuje się szybko w sytuacji i rozumieją oni, że w dzisiejszych czasach, kiedy dostęp do publiczności jest łatwy, można zostać autorem i cieszyć się wszystkimi przywilejami tego fachu. Bo to jest fach, można się już przestać oszukiwać. Wystarczy być ograniczonym głupkiem, albo cwaniakiem. Można też wystąpić z prezentacją swoich deficytów, no ale to jest najmniej rokująca droga.

Wczoraj usłyszałem o człowieku, który przedstawia się jako pisarz, sam sobie wydaje książki zupełnie jak ja i pisarz Stasiuk także, i kolportuje je przez fejsa. Pełna profeska. I nie są to żadne historyczne czy polityczne brednie. Gość wali z grubej rury od razu – zanurzył się w morzu swojego jestestwa i wyłonił z tajemnymi prawdami. Wielbicielek ma masę i żyje jak pączek w maśle. To nie jest bynajmniej źle i ja go nie krytykuje. On się przyczynia do rozwarstwienia rynku i wskazuje, że każdy może na nim znaleźć swoje miejsce. Pozytywną cechą tego pana jest też to, że adresuje swoją produkcję do ludzi dojrzałych, konkretnie do dojrzałych kobiet. Nie bałamuci dzieci, nie udaje Edwarda Stachury, nie wyłudza też od nikogo pieniędzy opowiadając, że ma sieć aptek w USA, ale chwilowo brakuje mu na bilet do Miami. On promuje określoną treść, podpisuje ją swoim nazwiskiem i cieszy się, jeśli kogoś ona zainteresuje, a interesuje wiele osób.

Można wręcz rzec, że pan ten jest kolporterem szczęścia, w dodatku lepszym niż wydawnictwo Harlequin, albowiem jest dla swoich fanek dostępny osobiście i, że się tak wyrażę, namacalnie. To wiele.

Inaczej jest z ujawnioną wczoraj pisarką z Podlasia, która znalazła się na listach KO z tego regionu, na miejscu ósmym. Jej istnienie oraz pojawienie się na tych listach powinno zaniepokoić wszystkich. Nie dość bowiem, że pani owa – Laura Żurawska – obraża przebywających w Polsce uchodźców, to jeszcze ma coś do stale mieszkających tutaj Cyganów. A jakby tego było mało, pochodzi ona z Hajnówki, gdzie ludność polska, białoruska i ukraińska, żyją z dziada pradziada, może nie w najlepszej zgodzie, ale nie przeszkadzając sobie za bardzo. Do niedawna cała ta populacja, jak za panią matką, głosowała na czerwonych, albowiem to oni byli tam gwarancją spokoju i powodzenia dla wszystkich karier, tak resortowych, jak i tych w kulturze. To się zmieniło, szczególnie w grupach określanych jako mniejszości, które – przed napływem uchodźców – miały taką ambicje, by wyróżniać się pozytywnie na tle zhomogenizowanej ludności polskiej. Ta zaś zaczęła głosować na PiS, może nie za bardzo licznie, ale są na tym Podlasiu takie wsie, gdzie na PiS głosują wszyscy. No i żeby nie było złego wrażenia, Białorusini i Ukraińcy, którzy tam żyją w miastach i wioskach, nie mówię o uchodźcach, ale o naszych rodzimych Białorusinach i Ukraińcach, kiedy już się wymydliło SLD zagłosowali na PO. I co się teraz porobiło? Wzięli te jakąś Żurawską na listę, która jest pisarką pełną gębą i ma zajęcia z dziećmi po bibliotekach, a ona wali prosto z mostu, że te Ukrainki, panie, to nadają się tylko do jednego – w sensie, że do seksu oralnego.

Nie będziemy tu dziś drwić i oceniać możliwości a także temperamentu pani Laury, we wskazanych przez nią samą zakresach. Chodzi bowiem o coś innego – o to mianowicie, że zbliżamy się do niebezpiecznej bardzo granicy. Po jej przekroczeniu zaś okaże się, że nic tak naprawdę, poza siłą nie ma znaczenia. I módlcie się, kiedy padnie rozkaz i usłyszą go wszyscy mitomani tęskniący za działaniem tu i teraz, bez odpowiedzialności, żebyście mieli przy sobie choć marną gazrurkę. Bo żartów nie będzie. Oni wreszcie będą mogli zrobić to, co tak długo nosili w sercu. I nie chodzi bynajmniej o zabranie się za pisanie książki, którą planowali od dwudziestu lat.

Walka klas zaostrza się w miarę jej prowadzenia, przedwczoraj Kołodziejczak, a dziś pani Laura, kto jutro? Do wyborów dwa miesiące. Może się nagle zrobić bardzo niebezpiecznie, bo już widzimy, że przewodniczący Tusk nie decyduje o niczym. Ktoś te realizacje wyznacza i wskazuje za niego. On jedynie to klepie. Dwa miesiące też zostało do naszej konferencji, która odbędzie się dzień przed wyborami. Spodziewam się dynamicznych dyskusji, zostało 37 miejsc.

  12 komentarzy do “O mitomanach na Podlasiu”

  1. Wszystko, co Pan dzisiaj napisal, to jest prawda, ale co z tego wynika?

    Wiadomo, ze na imigrantki z Ukrainy najbardziej ciete sa mlode kobiety w wieku, w ktorym szuka sie pracy i partnera na stale, a te starsze sa jeszcze bardziej ciete, bo maja jeszcze mniejsze szanse na szukanie i znalezienie kogos „wartosciowego”. Kiedys poznalem w Warszawie pania nauczycielke matematyki ze Lwowa i nie mielismy czasu rozmawiac o wzorach matematycznych.

    W zyciu prywatnym staram sie byc dzentelmenem, o sprawach intymnych nie rozmawiam, a cham zwykle sam predzej czy pozniej zaplacze sie w swoje kalesony/rajtuzy/ponczochy i przegra w sadzie. Niestety, jakosc polityki wynika wprost z jakosci etnosu i polityka bedzie bardziej brutalna. Tusk chcialby, zebysmy przyjmowali legalnie nielegalnych imigrantow. W zasadzie kazdy, kto odpowie na ktorekolwiek pytanie w refendum „tak”, powinien miec postawione zarzuty.

  2. Wielbicielek ma masę i żyje jak pączek w maśle.

    Wielbicielki, muzy są podstawą bytu pisarza a również blogera 😉

  3. Bialorusinki sa jeszcze szybsze.

    Pani Zurawska, ktora wg mojego doswiadczenia ma rysy twarzy ukrainskie albo sklada samokrytyke (narzekanie na pobratymcow), albo probuje wywolac jakies konflikty.

    Musimy byc czujni!

  4. Polskie kobiety i dziewczyny nie potrafią znaleźć partnera nie przez konkurencje imigrantek , ale przez to że faceci ok trzydziestki nie biorą się za zakładanie rodzin czy konkubinatów. Mamy pokolenie niedorozwojów (fecetów) tym się powinni zająć politycy też.
    Co do pisania książek to się nie wypowiem , bo się nie znam

  5. Mowi sie juz 0 30% kobiet w pewnych grupach statystycznych, ktore nie maja szans na przekazanie swoich genow. Jestesmy obiektem eksperymentu etnicznego i socjalnego. Narzedziami sa migracje i indoktrynacja. Celem jest wymieszanie ras i zmiana mentalnosci kobiet.

    Punkt wyjsciowy wyglada tak:

    https://img4.bdbphotos.com/images/500×250/m/f/mfwhiewplq2tqp.jpg?skj2io4l

    a koncowy jak na zalaczonym obrazku, czyli Laura Zurawska, Marta Lempart albo Anna Grodzka.

    Na razie my, jako faceci, jestesmy szczesliwi, bo bierzemy udzial w eksperymencie jako kroliczki doswiadczalne, ktore maja w laboratorium wiele partnerek, dlatego nie mamy motywacji, zeby sie starac. Marchewka jest i podupcyc tez mozna. Czego chciec wiecej?…

  6. Eksperyment na stadzie jest tak daleko posuniety, ze Tusk wprost zapowiedzial, ze (z punktu widzenia Niemiec) nalezy pilnie uszczelnic plot na granicy z Bialorusia, zeby zaden kroliczek do rozplodu nie przedostal sie na nasza strone, sa natomiast gotowi dostarczyc do naszego corralu dowolna ilosc byczkow z ciemniejsza karnacja. Byczki z imigrantkami ze Wschodu maja dostep do kredytow 2% na mieszkania bez wkladu wlasnego. Polacy raczej sie nie lapia na ten program, bo zostali wykluczeni regulaminem przez organizatorow.

    Murzynowi wklad wlasny jest potrzebny w dalszym etapie, jak juz bedzie mial mieszkanie.

    Bareja by na to nie wpadl.

    Bo tak naprawde, to nie mamy problemu demograficznego (ktory da sie szybko i sprawnie rozwiazac), tylko mamy problem z nacjonalizmem, to znaczy, czy po tym wszystkim bedziemy jeszcze Polakami.

  7. Odnosnie gazrurki, to skojarzylo mi sie to z historia, kiedy baronowa von Schlochen szukala partnera, z ktorym moglaby odbyc podroz do Budapesztu, a przy okazji nawiazac romans. Otoz, 80-letni baron von Rohrke nawet z najlichsza rurka nie mial juz nic wspolnego, wiec baronowa odrzucila jego propozycje. Nawiazala jednak znajomosc z wegierskim treserem zwierzat cyrkowych. W drodze powrotnej, po licznych perypetiach, baronowa podziwia z balonu Zaglebie Ruhry. W opowiesciach z deszczykiem pojawia sie takze nazwisko cyrkowki Karoliny Ptaszynskiej, w ktorej kochali sie bez pamieci wszyscy arystokraci i tu niespodzianka, jak sie okazuje, opowiesci nie sa calkiem wyssane z palca, bowiem Imre Kalman faktycznie skomponowal w 1926 roku operetke Księżniczka cyrkówka, ktorej akcja dzieje sie na salonach arystokratycznych i w swiecie cyrkowych popisow.

     

    https://youtu.be/shkAEmc27w8

  8. Co za historia, pani Laura zrezygnowała… nic już nie podniesie w Polsce wibracji odwagi do 200!

  9. To nie koniec dramatów. Symetryści i klimatyśli bojkotują Trzakowskiego. Koniec świata bliski…

  10. Niech się Pani nie martwi – wojsko Błaszczaka nas uratuje. Polecą nawet na drzwiach od stodoły, a świat się zadziwi i będzie bił brawo. Tu jest pokazane, jak to się stanie w chwili próby:

    https://youtu.be/6CYcaZg7ikA?si=sfK7IwchnCJ8YJsr

     

    Wojna jest raczej pewna. Rozmawiałem dzisiaj z kierownikiem budowy polskiej firmy, która buduje szpital dla US Army w Ramstein. Potrzebują na cito dostaw materiałów. Amerykanie przyspieszyli dostawę myśliwców F16 z Danii i Holandii na Ukrainę. Piloci kończą szkolenia. Wiadomo, że zanim ich zestrzelą i trafią do szpitala, to sobie trochę polatają, ale skoro we wrześniu rusza montaż, to spodziewają się pacjentów za kilka miesięcy.

    Proszę się nie denerwować i zaufać opatrzności!

  11. Profesor Wielomski twierdzi, że pewne formy współżycia płciowego są perwersją i świadczą o degeneracji duchowej człowieka, który je praktykuje. Można postawić zarzut duchowego upadku osobie, która publicznie opowiada o perwersjach, a jeśli któreś z tych wynurzeń okazałyby się prawdą, to także bohaterkom tych opowieści.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.