sie 172022
 

Jak wszyscy pamiętają najgorszą udręką peerelowskiej telewizji był Festiwal Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu. Głównie przez postawę wykonawców, który zachowywali się na scenie jak szympans w klatce, solidnie już przegłodzony przez pijanego dozorcę. Ale nie tylko to było nie do zaakceptowania. Wykonawcy wychodzili na scenę z utworami, które zostały napisane specjalnie na tę okazję, czyli na festiwal kołobrzeski, nie było żadnych piosenek rzeczywiście związanych z tradycją wojska polskiego. Mało kto o tym pamięta. Raz chyba, bo ja ten festiwal oglądałem, zdarzyło się, że zaśpiewali „Pąki białych róż”, a wykonawcami byli – jakaś pani w stroju góralskim i gruby facet przebrany za kościuszkowskiego żołnierza. To wszystko. Żadna tradycyjna pieśń żołnierska nigdy tam nie wybrzmiała. Jeśli się mylę, bardzo proszę o poprawienie mnie. Piosenki te miały, nie dający się znieść, współczesny sznyt, nawiązujący – na chama – do ludowych tradycji wojska

I teraz zastanówmy się ile my mamy tych tradycyjnych pieśni żołnierskich. Trzy na krzyż: ułani, białe róże, rozmaryn. I to koniec. Jeśli zaś idzie o czasy dawniejsze, zostaje „Duma rycerska”. I na tym można by zakończyć festiwal polskiej pieśni żołnierskiej. On jednak został reaktywowany, albowiem ludzie uwielbiają festiwale. Za ten w Kołobrzegu ktoś też gotów był płacić, a po dekadach całych tyranii estradowej idiotycznych kabaretów, publiczność kupi wszystko, co kabaretem nie jest. Także festiwal Kurskiego. Nie włączyłem tego nawet i jak zauważyłem komentarze w sieci były nader ostrożne. Przyszły mi jednak w związku z tym festiwalem do głowy różne myśli. Związane z wykonawcami, którzy – jak za dawnych czasów – są ciągle ci sami i ciągle zachowuj się w jeden przewidywalny sposób – manifestują entuzjazm. To się podoba wielu ludziom, szczególnie takim, którzy postrzegają armię, jako czynnik propagandowy. I teraz słowo o propagandzie. Jak wiemy, a może nie, w takim razie przypomnę, tak zwana muzyka irlandzka została wymyślona w zasadzie w całości, w XX wieku, w USA. Utwór „Fields of Athenry” powstał w latach siedemdziesiątych, a uważany jest za pełną tęsknoty piosenkę irlandzkich emigrantów, gnanych głodem wprost do Ameryki. Niedawno, bo nie wiem czy nic się nie zmieniło, był nieformalnym hymnem irlandzkich kibiców. Czy jakaś polska piosenka zyskała tę rangę? Mówię o randze nadanej jej przez publiczność, a nie przez uporczywy lans mediów? Jak zauważyłem, festiwal wojskowy Kurskiego reklamowany był w TV fragmentami utworu z filmu „Jak rozpętałem II wojnę światową”. To jeszcze nie jest najgorsze. Kiedy sobie czasem przeglądam różne fragmenty imprez gdzie grana jest muzyka wojskowa i tradycyjna, odnajduję występy orkiestr wojskowych, z różnych krajów. Niemcy grają marsze z XVIII wieku, bardzo skomplikowane melodycznie i nie do powtórzenia dla nucącego sobie coś pod nosem żołnierza. Brytyjczycy zaś po prostu robią kolejne aranżacje z muzyką z filmu „Ostatni Mohikanin”, która stała się dla ludzi konsumujących tradycyjne i stylizowane aranżacje pretekstem do niezliczonych eksperymentów. Polacy zaś wyszli i zagrali utwór z serialu „Janosik”. I to jest moim zdaniem hańba. Myślę, że na tym nowym festiwalu żołnierskim, związanym z NATO było jeszcze gorzej, a w czasie kolejnych edycji odnotujemy wprost zjazd w dół, ku klimatom psychodelicznym. To jest niezwykłe, w jaki sposób moment tak newralgiczny, jak kultura reaktywowanej na nowo w zasadzie armii, jest dewastowany już na samym początku działaniami chaotycznymi i pozornymi. Nie ma żadnego planu, a widać to gołym okiem, nie ma albowiem nie ma ani jednego człowieka, który zdolny byłby taki plan stworzyć, a do tego jeszcze wdrożyć go w życie i nadać mu odpowiednią rangę. To co widzimy dzisiaj jest po prostu degradacją. Myślałem sobie o tych sprawach ostatnio, albowiem udało mi się – przy pomocy betacoola – zamknąć kolejny numer nawigatora, który poświęcony jest raz jeszcze wojnie z Chmielnickim. Najpierw napiszę o tym, co rozumiem poprzez rangę. Chodzi o to, by stworzyć pewną bazę utworów kojarzonych z wojskiem i armią, które miałby w sobie pewne elementy tradycji, ale nie stwarzały słuchaczowi nie wyrobionemu muzycznie jakiegoś dyskomfortu. To jest istotna sprawa, szczególnie w takim kraju jak nasz, gdzie większość ludzi zainteresowanych muzyką pozuje na koneserów jazzu lub gatunków niszowych. I nie ma doprawdy sposobu na to, by ich jakoś uciszyć i sprawić, aby przestali emitować swoje przemądre opinie. Ci zaś, którzy nie są wyrobieni muzycznie,  drą mordy przy wódce, próbując wyekspediować wprost ku przestrzeniom kosmosu pieśń zaczynającą się do słów – głęboka studzienka.

Ktoś powie, że takie utwory – stylizowane na tradycyjne – są, a pisze je Jacek Kowalski. To prawda, z twórczości pana Jacka dałoby się coś wybrać, ale moim zdaniem ich warstwa tekstowa nie zawsze koresponduje z tym obszarem emocji, który tutaj nazwałem rangą. Kłopot jest także w tym, że one mają charakter epicki, zawierają opisy jakichś zdarzeń i nazwiska, a to może być kłopot. Nie dla konsumentów takiej muzyki, którzy sobie coś tam podłożą pod melodię, ale dla organizatorów festiwalu. Jestem bowiem przekonany, że tak, jak wszystkie festiwale i występy estradowe w Polsce jest on organizowany z myślą o tym, by zdegradować publiczność. Rzucić jej jakiś ochłap po prostu. Przede wszystkim należy odwrócić ten sposób pojmowania spraw. No, ale czy ktokolwiek w TVP jest w stanie o tym w ogóle pomyśleć? Wszyscy się cieszą, że mamy festiwal żołnierski i nie ma on charakteru sowieckiego, publiczność się bawi, a prezes Kurski zbiera nagrody. O co chodzi? O to, by przyszłe pokolenia nie czuły żenady przysłuchując się pieśniom śpiewanym podczas defilad żołnierzy, a także podczas ich pogrzebów. W wojsku jest mnóstwo okazji do aranżowania wspólnego przeżywania głębokich emocji i temu zawsze powinna towarzyszyć muzyka. Dobrze, by nie była to muzyka amerykańska, ale nasza. Tę zaś trzeba dopiero napisać, a dobrze napisana muzyka to coś niezwykle ważnego. Może nie tak ważnego jak czołgi, ale jej ranga jest wysoka. Źle napisana muzyka, śpiewana pod przymusem i bez zaangażowania to katastrofa.

Skąd mi to przyszło do głowy? Przygotowywałem tego nawigatora i pomyślałem, że nie ma przecież żadnych utworów opiewających czasy, które opisał Sienkiewicz. Być może były jakieś pieśni, ale my ich nie znamy, bo gdzieś przepadły. Być może można je odnaleźć, ale nie ma klimatu, który pozwoliłby na ich odtworzenie i popularyzację. Żeby taki klimat był potrzebna jest decyzja i ona musi mieć charakter polityczny, a nie rozrywkowy. To jest dla mnie jasne, albowiem sprawy te są zbyt poważne. Nie ma także możliwości, by zaangażować muzyków i autorów tekstów, którzy stworzyliby utwory stylizowane, na przyzwoitym poziomie, z prostym, ale przejmującym tekstem, który mogliby wykonać współcześni artyści bez jakichś żenujących podskoków na scenie. Nie ma jej, albowiem próba znalezienia takich rozbiłaby się o odwieczny problem – czy aby osoby odpowiednio godne, zostaną dopuszczone do tego budżetu. I bardzo proszę, żeby nikt tu nie linkował „Bogurodzicy”, żeby mnie przekonać o tym, iż nie jest tak źle. Ani też piosenki „Idzie żołnierz borem lasem”.

Na szczęście muzyka to nie zabytki i można pisać piosenki i robić aranżacje jakie się chce, a nie takie jak każe konserwator. Być może ktoś kiedyś wdroży taki program, żeby nasi żołnierze nie byli skazani na śpiewanie do tylnej części Maryny i huzarach. Bądźmy dobrej myśli. Na razie prezes Kurski starym swoim zwyczajem rozrzuca suchary ze sceny i demonstruje, fatalnie zagrane, emocjonalne wzmożenia.

Program konferencji w Uniejowie jest tutaj

http://szkolanawigatorow.pl/panel/lul

A wykupić udział można tutaj

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/udzial-w-7-konferencji-lul/

  17 komentarzy do “O pieśniach wojskowych i innych”

  1. Słaba kultura muzyczna to nie tylko problem żołnierzy, ale w zasadzie każdej grupy społecznej i wiekowej w naszym kraju. Może tylko na Podhalu jest trochę lepiej i w parafiach wiejskich. Po prostu mało śpiewamy. Nawet w kościołach. A dlaczego? To jest pytanie.

  2. Dodam jeszcze, że zawsze wszystkich namawiam do wstępowania do chórów czy uczestnictwa w warsztatach śpiewackich. Bez względu na wiek.

  3. Wielu ludzi to czyni, ale moim zdaniem problemem jest brak melodyjnych pieśni, które można by było powtarzać nawet w towarzystwie muzycznych prymitywów.

  4. ,,W stepie szerokim,, ma wszelkie cechy przeboju ale napisano tylko jedną zwrotkę .Niestety.A jest śpiewana na wszystkich meczach siatkówki .Z dobrym skutkiem.

  5. Może to sprawa genetyki. Poznałem kilkunastu Włochów -kazdy może zaśpiewać czysciutko a z moich polskich znajomych nikt.

  6. Dzień dobry. Ja myślę, że jest tak dokładnie, jak Pan pisze – nie ma woli politycznej. Abstrahując od tego ile nasi w danej chwili rządzący rozumieją z istotnego znaczenia tych rzeczy – ogólnie, wliczając pieśni żołnierskie ale też inne elementy tej tak zwanej „kultury” która w istocie jest repozytorium środków do uprawiania propagandy. Nie ma woli, żeby te środki były i były dobre, bo Polakom żadnej swojej propagandy robić nie wolno. A to co jest w jej miejsce jest w istocie częścią propagandy antypolskiej, przez swoją bylejakość. Ona jest zaplanowana nie przypadkowa. Dlatego żadne oddolne ruchy na dobrym poziomie – nie pokazując palcem 😉 – nie mają szans się przebić, a wręcz są zwalczane. Tak to zwykle wygląda w krajach podbitych. „Śpiewka i chorągiewka”. Tyle.

  7.  

    „Do tragicznego zdarzenia doszło w Grodzisku przy ulicy Grabowej. Na parkanie wisiało ciało 52-letniego mężczyzny. Obok stała drabina. O przyczynach śmierci więcej powie zlecona przez śledczych sekcja zwłok – przekazała asp. szt. Katarzyna Zych z grodziskiej komendy.”

    https://niezalezna.pl/454087-cialo-mezczyzny-wisialo-na-ogrodzeniu

  8. krewniak ze szkoły muzycznej co roku na niepodległoścIowym koncercie Śpiewali inną pieśń żołnierskĄ /oczywiście dla widowni słyszaną po raz pierwszy/ a pochodzącaą z cazsów około legionowych – jedna z nich zaczynała się od słów warczą karabiny … dalej nie pamiętam – no po raz pierwszy i jedyny ja usłyszałam

    piosenkom z Powstania Warszawskiego trochę się udało mają słownik chyba z 15 – 20 piosenek  no i te warsiaskie rymy typu .. siekiera , motyka , piłka, alasz , przegrał wojnę głupi malarz

  9. AXELLE HUBSCH – J420238
    16.00

    Normal
    0

    21

    false
    false
    false

    PL
    X-NONE
    X-NONE

    /* Style Definitions */
    table.MsoNormalTable
    {mso-style-name:Standardowy;
    mso-tstyle-rowband-size:0;
    mso-tstyle-colband-size:0;
    mso-style-noshow:yes;
    mso-style-priority:99;
    mso-style-parent:””;
    mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
    mso-para-margin-top:0cm;
    mso-para-margin-right:0cm;
    mso-para-margin-bottom:8.0pt;
    mso-para-margin-left:0cm;
    line-height:107%;
    mso-pagination:widow-orphan;
    font-size:11.0pt;
    font-family:”Calibri”,sans-serif;
    mso-ascii-font-family:Calibri;
    mso-ascii-theme-font:minor-latin;
    mso-hansi-font-family:Calibri;
    mso-hansi-theme-font:minor-latin;
    mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
    mso-bidi-theme-font:minor-bidi;
    mso-fareast-language:EN-US;}

    Festiwale piosenek żołnierskich to temat dla koneserów gatunku. Dla mnie trochę nudny. Ale np. moi rodzice ( teraz już ponad 65 lat) bardzo lubią. Kiedyś chodzili na takie występy organizowane chyba przez Warszawską Operę Kameralną.
    Z piosenką żołnierską jest trochę jak z piosenką kibiców różnych sportów drużynowych. Nie za bardzo nadają się na salony. Kiedyś Pan Pospieszalski zorganizował śpiewanie piosenek powstańczych/żołnierskich/harcerskich przy ognisku w blasku kamer TVP. I taka forma tutaj pasuje. Jeśli chcemy robić z tego nadetną imprezę dla sukni balowych i smokingów to zawsze wyjdzie sztucznie.
    Jakiś czas temu w telewizji był emitowany program pt. Kawaleria powietrzna. Tam też śpiewali piosenki – https://www.youtube.com/watch?v=LMvMbiHuUuY
    A odnośnie współczesnych artystów, którzy śpiewali o wojnie ( to oczywiście nie są żołnierskie piosenki) polecam:
    – Lao Che – Powstanie. Cała płyta jest dobra, ale „Godzina W” to majstersztyk: https://www.youtube.com/watch?v=xZb3jJE8pYM
    – Panny Wyklęte od Maleo Reggae Rockers, np. https://www.youtube.com/watch?v=2Xt8iKsvmVs

    Tyle ode mnie. Czuwaj!

  10. Jak by tu przerobić słynną ulubioną pieśń Waffen-SS „Erika”, bardzo łatwą i ładną, o Marynie (bez nawiazywania do jej tylnej części!), na język polski tak, żeby nikt się nie połapał?

  11. Pieśń rokoszan Zebrzydowskiego

  12. I tu niespodzianka :https://www.google.com/search?q=leszek+herdegen+w+stepie+szerokim+tekst&oq=w+stepie+szerokim+slowa&aqs=chrome..69i57.8122j0j4&client=ms-android-oppo-rvo3&sourceid=chrome-mobile&ie=UTF-8&si=AC1wQDAmhH4WxhqkLyzXLNCgm7uMlL-cwjtGo7YoiLsJI42k1Zt3T5h9PClNLNtt0Z7jv–8i4_LJXLROdVFD10U6b7sfBpUtaNlKDCrgciWEfTk7vprx43fPvDkpLRljp41KWVR6N2GY5yxnG954TqsD7lrWfDevVx4V_-GeP4K4IJTgCQQJl0%3D&ictx=1&ved=2ahUKEwix7pOLms75AhWJzosKHWANC6kQjukCegQIChAD

  13. Pełne zaskoczenie dla mnie .Wielkie dzięki !

  14. Z całą pewnością nie genetyki 🙂 Prędzej memów. Ale najprawdopodobniej jakichś braków w edukacji domowej i szkolnej. Na początek trzeba się dobrze osłuchać. Tylko nie na Sylwestrze marzeń.

    Poza tym to porównanie do Włochów to jak porównanie skarpety do ferrari. To chyba jeden z najbardziej umuzykalnionych narodów. Oni jak rozmawiają to prawie śpiewają.

  15. Nawet Mongołowie mają swoje śpiewy gardłowe, w których nawiązują do imperium Czyngis Chana:

    https://www.youtube.com/watch?v=6SZuFi9htLA

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.