lip 122015
 

Słowo stało się ciałem. Dostałem pozew w związku z moją starą książką zatytułowaną „Dzieci peerelu”. Nie widziałem go jeszcze, bo leży w punkcie In Post w Grodzisku, ale jak wiecie odebrałem telefon w tej sprawie, a teraz awizo do tegoż In Postu. Chodzi na pewno o ten pozew, bo inne pozwy na razie są zawieszone. Jutro rano wyjeżdżam na chwilę, ale pojutrze dam znać czego dokładnie ów pozew dotyczy. W razie czego zwrócę się do Was o pomoc.
Jeśli dojdzie do tej rozprawy będzie to, w mojej ocenie pewien ważny test, okaże się czy wszyscy autorzy w Polsce są traktowani równo. Jak wiecie dość starannie unikam wszelkich prowokacji, które mogłyby mnie zaprowadzić na salę sądową. Czynię tak w przeświadczeniu, że to zła droga i nawet jak czasem żartuję, że rozprawa w sądzie to świetna promocja dla pisarza, nie czynię tego przecież serio. Nie należy mieszać porządków. Dobrze wiem, że prowokacja to narzędzie polityczne i lepiej z nią uważać. No, ale okazało się, że moje stare opowiadania rozwścieczyły kogoś na tyle, że postanowił się sądzić. Okay, niech i tak będzie.
Chciałem dziś zwrócić jedynie uwagę na to jak wielu starań dokładają różni autorzy, by trafić na salę sądową, by wywołać skandal obyczajowy, by zrobić coś takiego, co podniesie im sprzedaż. Prowokacja stała się wręcz narzędziem sprzedaży, ale jak to już pisałem kilkakrotnie nie ma rynku na prowokacje. Inaczej mówiąc ludzie wobec których te prowokacje są stosowane nie przejmują się nimi wcale, bo też i pisarze prowokatorzy obchodzą ich niewiele. Żeby mechanizm zadziałał czytelnik czy widz musi być bezwzględnie zainteresowany treścią, bez tego nie ma mowy o wyniku, a tym jest zrobienie szumu i podniesienie sprzedaży.
Nie wiem czy pamiętacie, jak gdzieś u zarania tego bloga próbowano rozdmuchać aferę wokół książki narzeczonego Tomasza Raczka. Ona się nazywała nomen omen „Berek”, czyli tak samo jak książka matki kurki i była równie nędzna, choć nie dotyczyła Żydów tylko pederastów. Owo zestawienie daje nam niejakie pojęcie co do intencji autorów. Im się zdaje, że wystarczy napisać książkę o pedałach czy Żydach i już, gotowe, reszta zrobi się sama. Na okładce tej pierwszej pozycji wymalowano nawet gołego Jezusa, w samym tylko perisonium, czyli tej szmatce na biodrach, żeby nikt nie miał wątpliwości z czym ma do czynienia. Potem, kiedy książka trafiła do Empiku, twarz postaci zasłonięto jakąś naklejką. Wyszło więc na to, że narzeczony Tomasza Raczka zrobił prowokację kapiszon, huknęło nie wtedy kiedy miało huknąć i szlag trafił zyski. Teraz mamy aferę wokół Szczepana Twardocha, który, żeby cokolwiek sprzedać musi używać zwrotów takich jak „pierdolę cię Polsko” czy podobnych. Efektu z tego nie ma żadnego poza tym, że jakiś gaulaiter od kultury kazał dać Twardochowi mercedesa. Dyskusja wokół samochodu Szczepana zatacza coraz szersze kręgi, ale są to kręgi środowiskowe. To znaczy gadają o tym w Polityce, w gazowni i na blogach dziennikarzy z tymi pismami związanych. Dzieje się tak ponieważ te środowiska próbują przejąć cały segment rynku zwany rynkiem treści, a zdając sobie częściowo sprawę z tego czym dla książki jest skandal, nawet niewielki chcą zawłaszczyć to narzędzie dla siebie. Powstaje dzięki temu specyficzna i właściwa tylko dla naszego rynku fabryka skandali. O ludzie, o ludzie woła Dunin-Wąsowicz, Twardoch wziął mercedesa, już nie jest pisarzem! To nieprawda, nieprawda, woła Żulczyk Jakub – największe odkrycie Dunina, bardzo dobrze, że wziął, może i mnie dadzą, jak napiszę „pierdol się Polsko”. Porozmawiajmy o tym poważnie – mówi Justyna Sobolewska, krytyczka i pisarka, związana z GW. I tak się to kręci. Nas to nie interesuje wcale, podobnie jak czytelników. Nie może nas interesować, bo sprawy te pochodzą ze świata fikcyjnego, wymyślonego kiedyś tam przez propagandystów z gazowni i kreowanego wciąż na nowo przez coraz młodszych redaktorów i coraz młodszych autorów. Ludzie ci utrzymywani są na swoich pozycjach dzięki nam, czyli podatnikom, bo ich książki oraz pisma, które te książki promują takie jak „Lampa i iskra boża” są dotowane. Tytuł, który wymieniłem należy do Pawła Dunina-Wąsowicza, kolegi Krzysztofa Vargi. Obaj panowie roszczą sobie prawo do tego, by dokonywać mianowań i roszad na rynku literackim. Realnie rzecz ujmując ma to tyle samo sensu co ingerowanie Żwirka i Muchomorka w obsadę stanowiska prezydenta republiki czeskiej. Dunin, który jak twierdzą ludzie na tweeterze ostro popija, nie ma wpływu na nic, no chyba, że ktoś mu każe mieć ten wpływ, to znaczy napisać w 'Lampie i iskrze’, że jeden czy drugi grafoman to objawienie nowego pokolenia. Varga zaś niedawno, pod dwudziestu latach uprawiania zawodu krytyka literackiego ogłosił, że nie ma krytyki literackiej w Polsce. Ona będzie miły panie, jak tylko wy dwaj się wreszcie zamkniecie. To jest warunek konieczny do zaistnienia krytyki literackiej nad Wisłą.
Chciałbym, żebyście zwrócili uwagę na bezczelność tych ludzi, napędzaną kradzionymi i użebranymi pieniędzmi. Bezczelność, która każe im obojętność brać za zainteresowanie, a niechęć za entuzjazm. Chciałbym, żebyście zwrócili uwagę jak ci zawodnicy są rozstawieni na boisku i co próbują ugrać w to oszukane pici polo. To jest ciekawe o tyle, że oni zaraz – ci wszyscy przeze mnie wymienieni, zostają zniknięci i zastąpieni jeszcze głupszymi i prymitywniejszymi egzemplarzami. Kilku może dostanie szansę by wejść w jakieś struktury urzędnicze. Paru będzie próbowało zaistnieć na blogach.
Uważam, że przeciwstawianie się treściom produkowanym przez wymienione osoby jest jednym z elementów naszej misji. W przeciwieństwie do nich mamy przed sobą prawdziwy proces, na który wzywają nas jacyś prawdziwi ludzie. Póki co nieznani z nazwiska. Czekajmy w spokoju na jego wynik. Ponieważ sprawę tę traktuję poważnie, zwracam się z prośbą i apelem do kolegów z mojego rodzinnego miasta, którzy być może już znają nazwiska powodów, by byli bardzo ostrożni w komentowaniu tej całej afery. Mam bowiem podejrzenia, że pod pozwem podpisani są ludzie nie posiadający żadnego rozeznania w tym, jak działa rynek treści i do czego zdolni są dziennikarze, kiedy zwęszą coś tak kuriozalnego jak proces przeciwko książce. Ja nie mam zamiaru ujawniać tych nazwisk, nawet jeśli sąd da mi na to pozwolenie. I proszę, by wszyscy, którzy zorientują się o kogo chodzi również milczeli. Konsekwencje bowiem rozdmuchania tej sprawy mogą być dla powodów dość dolegliwe. Ja zaś nie mam zamiaru ponosić za nie odpowiedzialności. Tak więc już teraz apeluję o rozsądek.

Przypominam, że 16 lipca przy ulicy Wzgórze 14 w Bielsku Białej odbędzie się mój wieczór autorski, temat spotkania brzmi: moja Rzeczpospolita, początek o godzinie 18.00. W dniach 31 lipca – 2 sierpnia w Gdyni odbywa się nadmorski plener czytelniczy, jedziemy tam we dwójkę z moją żoną. Impreza zlokalizowana jest na bulwarze nadmorskim, gdzieś w okolicach skweru Arki Gdynia.
6 sierpnia zaś odbędzie się wieczór autorski w Zielonej Górze – sala „Nad kotwicą” przy al. Zjednoczenia 92, początek o godzinie 18.00.

  53 komentarze do “O pisarzach prześladowanych”

  1. Mam podejrzenie graniczące z pewnością (ta sławna kobieca intuicja), że za pozywającym słupem stoi krytyk, konkurent lub kolaborant 😉

  2. Wszystko jest możliwe…

  3. czyli to proces jest o „naruszenie dobr osobistych” poprzez publikacje tresci w ksiazce?
    Ksiazki nie czytalem wiec trudno mi sie wypowiedziec co moze byc na rzeczy.
    Z wlasnego procesowego doswiadczenia moge jedynie powiedziec tyle, ze mialem wytoczony proces o tzw. naruszenie dobr osobistych. To bala sprawa karna, ktora wygralem.
    Dwie rzeczy tutaj sa wazne – jesli w ksiazce padaja prawdziwe nazwiska i opis dotyczy realnego czasu i miejsca, to sprawa bedzie trudna do obrony. Jesli nazwiska sa zmienione, to nie da sie w 100% wywiezc z tekstu, ze chodzi o konkretne osoby wiec sprawa bedzie oddalona.
    Na przyszlosc najlepiej jest zamiescic w stopce notke typu – „wszelkie postacie, zdarzenia, miejsca maja charakter fikcyjny i wszelkie podobienstwo do okreslonych osob jest przypadkowe” lub cos w tym stylu… to wlasciwie zabezpiecza cala sprawe i na to sie mozna w sadzie powolac.
    Druga rzecz – podawanie do publicznej wiadomosci prawdy, faktow, ktore mozna udokumentowac nie moze byc podstawa aktu oskarzenia. Tzn. mozna napisac, ze ktos jest zlodziej, jesli ma sie na to dowody. Takie pisanie jest bezkarne i moze sie spotkac rowniez z aprobata, bo jest ujawnione w tzw. interesie spolecznym.
    Trzecia rzecz – wazne jest kto stoi po drugiej stronie. To w polskich sadach moze byc kluczowa sprawa jesli chodzi o wynik. Nie mozna wykluczyc, ze za sprawa stoja zupelnie inni ludzie, a ci ktorzy wnosza pozew to jedynie slupy. Moze calosc jest obliczona na cos zupelnie innego. Moja sprawa sie toczyla przez 3 lata. To byla dla mnie taka wytrata energii, czasu i kasy (kilkadziesiat dojazdow na rozprawe, 250km do sali sadowej, czasami na 8 rano, itp), ze sporo innych waznych spraw, ktore mialyby jakis pozytywny wymiar po prostu z tego prostego powodu byly juz nie do ogarniecia. W tym kontekscie ten informujacy cie o sprawie telefon wyglada wiec troche inaczej. Dziwne, ze to adwokat nie zadzwonil?

  4. Tam w ogóle nie ma nazwisk. Jest tylko czas i miejsce.

  5. Nie ma żadnego autora, który pisze dziś tak ciekawie jak Pan.
    Przypomniał mi się Frombork. Byłam tam na plenerze malarskim w ’88r. po pierwszej klasie w liceum plastycznym. Akurat wtedy w kinie grali „Misję”. Żeby mieć na bilety do kina chodziliśmy zbierać maliny na plantację tuż pod miastem. Na „Misji” byłam co najmniej dwa razy. O losach Rodriga de Mendoza napisał Pan w „Baśniach amerykańskim” i za to bardzo dziękuję. Tacy ludzie też dziś żyją, tylko nic o nich nie słychać.

  6. Sad powinien pekac ze smiechu, jak strona skarzaca bedzie przedstawiac „dowody”, ze Ziutek z ksiazki, ktoremu smierdzi z paszczy, nie myje sie i puszcza smrodliwe bonki to JESTEM WLASNIE JA! No i jeszcze jedno – to jest sad. Trzeba trzymac swoja wersje. Tlumacza sie tylko winni.
    To powinna byc zabawa, ale z kolcem w tylku. Tak czy inaczej, trzeba dobrego prawnika szukac, takiego co juz podobne sprawy prowadzil. Optymalnie z tej okolicy, w ktorej bedzie sie toczyl proces. Nazwisko z zewnatrz nawet glosne, ma inny poziom razenia. Tak bylo w mojej sprawie. Prowadzil mnie lokals, ktory mieszkal w miescie w ktorym toczyla sie sprawa. Szyki trzeba miec dobrze zabezpieczone, ale to mozna zaczac robic wtedy kiedy oskarzyciel bedzie rozpoznany.

  7. Tam nie ma prawników. Jest ich dwóch chyba i obaj się znają. Jeden będzie oskarżał.

  8. No to jednak sa debile. Ciekawe czy oni wiedza jakie maja opcje? Na pierwszej rozprawie sedzia bedzie probowal polubownie zalatwic sprawe. Oni musza taka propozycje miec przygotowana do negocjacji. Prawnika musisz wziac, bo prawnik z nich zrobi kaszanke, wystawi ci rachunek, a ostatecznie to oni za wszystko zaplaca. Skalkuluj to tak, zeby zasponsorowali tez dodruk ksiazki. Bede w Polsce w srode. Jak sa jeszcze dzieci PRL na skladzie to prosze mi egzemplarz przytrzymac plus Kredy i wojne. Jakie numery SN sa jeszcze dostepne?
    No i czy sa jakies dalsze wiesci w sprawie wizyty w Zurichu we Wrzesniu?

  9. Podejrzewam , ze nie bedziesz chciał nagrywać rozprawy ??? a może być ciekawe takie ujawniernie bohaterów … duza odwaga i szacun dla nich … ja bym się chyba nie przyzxnała , ze mi śmierdza skarpetki …

    …. czytałam dość dawno ale kompletnie nie wiem kto by mógł być…. nie są z zewnątrz rozpoznawalni …. w sensier , ze po prztyjeździe nie wiedziałabym jak ich namierzyć… gdybym chciała poznać bohaterów książki ..

    …a tu okazja … nagrać :)))))))))))

    Może by sąd dał zgodę na takie jak w telewizorach … czarny pasek poziomy na oczach zabez[piecza przed rozpoznaniem … ale i tak by było ciekawe :)))

  10. Chyba nie pojadę do tego Zurichu, za dużo rzeczy mam do roboty i są różne inne ograniczenia. W czwartek wyjeżdżam do Bielska jeśli masz blisko to zajrzyj. Mamy jeszcze 3,4,5,6,7 numer SN

  11. …………..szkoooodaaaa :))))

  12. słuchajcie , jakaś plaga pozwów i napaści …. czytam , ze sobie Musirowicz zastrzegła sądownie słowo Jeżycjada … bo jej jakaś rezyserka zaczęła go używać w swoim spektaklu …i nazwisk bohaterów ksiażki … zmyślonych …
    Musierowicz broni się przed pasożytowaniem na jej pracy …. a Krytyka Polityczna napada na nią w giewu
    … że coś tam coś tam … patriarchalnie pisze i broni dziedziczenia :))))

    Co się porobiło … to siostra Barańczaka … zresztą bardzo ;lubiłam jej ksiązki ….

    :)))

  13. Mam blisko, ale mam straszny scisk czasowy. raczej sie nie urwe. Bede w Polsce na wakacjach we wrzesniu, w Gdansku i okolicach. Chcialbym swojej szwajcarskiej zonce pokazac troche Polski i o niej opowiedziec, ale mam takie dziury w edukacji, ze strach robic za przewodnika. Na pewno bede w Gdansku, w Malborku, na Helu, w Lebie.
    W srode wezme wszystkie SN po numerze, Dzieci PRL i kredyt na wojne.

  14. To Musierowicz jest siostrą Barańczaka? No pacz pan, tata robił w medycynie (zdaje się psychiatrycznej) a dzieci w literaturze ?
    W mojej rodzinie nie na takich zdolnych.

  15. Przed chwilą zakończtyła się transmisja XXIV Pielgrzymki Radia Maryja na Jasną Górę…. zakończyła się Koronką do Bożego Miłosierdzia .

    Odmawiałam tę koronkę we wszystkich polecanych przez księzy prowadzacych intencjach i w intencji Gabriela … żeby wyszedł z opresji podbudowany i z duchowymi korzyściami ….

    Gabriel i jego przeciwnicy …. i my wszyscy.

  16. >>Konsekwencje bowiem rozdmuchania tej sprawy mogą być dla powodów dość dolegliwe. Ja zaś nie mam zamiaru ponosić za nie odpowiedzialności. Tak więc już teraz apeluję o rozsądek.<<

    To z powodu deblinskiej umiejetnosci przywolywania po latach smaku pierwszokomunijnej oranzady? Zycze wygranej w sadzie! W jakim tempie 'schodza' te "Dzieci prlu"? Czy do wrzesnia utrzyma sie naklad deblinskiej wersji wspomnien niebieskiego mundurka – pozycja staje sie intrygujaca – a ja nie chce naduzywac uprzejmosci rodziny (Kredyt + Nawigatory juz plyna lub leca do mnie)?

  17. Lepiej sie przyznajcie Koryllus,będziecie krócej siedzieć!

  18. Może się utrzyma, a może nie, jak sie okaże, że to sprawa karna podnoszę cenę książki.

  19. W tym miejscu Panie Gabrielu poszedlbym jeszcze dalej: utworzenie fundacji,ktorej celem byloby finansowe waparcie w sprawach sadowych.
    Do kazdej oferty ksiazkowej istnialby dodatek na ta fundacje ( na zasadzie dobrowolnosci ?).

  20. Nie jest to głupia myśl…

  21. coryllusie zajrzyj do Ulpiana co to jest „sprawiedliwość” i pomyśl co Cię może czekać w sytuacji kiedy od łacińskich rozwiązań prawnych jednak się odchodzi na rzecz rozwiązań – nie bazujących na naszych przyzwyczajeniach czyli na cywilizacji łacińskiej.
    Pamiętaj że sędzia ma immunitet czyli że jest bezkarny, może nawet logiki nie używać.
    Zarządź ściepkę – 10 zł od czytelnika .

  22. Nie przesadzałbym.

  23. Moze i sedzia ma immunitet, ale zemby raz wybite nie odrastaja. Jesli nigdzie nie pada zadne rzeczywiste nazwisko, to nawet jak wszystko inne jest co do joty, lacznie z nazwami urzedow, numerami, datami, to dowiedzenie przed sadem, ze dotyczy to konkretnej osoby, to jest bardzo karkolomna sprawa. Zwlaszcza, ze rzeczy sie dzialy kilkadziesiat lat temu i dowiedzenie czegokolwiek bez wykazania dokumentow (a to raczej malo prawdopodobne, by ktos gromadzil „literature faktu” na samego siebie w jakis drobnych sprawach) jest malo realne. Takich rzeczy nie da ustalic z cala pewnoscia i to nie moze byc podstawa do wydania skazujacego wyroku w sprawie. Ja mialem sprawe o naruszenie dobr, bo wrzucilem w publiczna przestrzen informacje, ktore rzeczywiscie gosciowi zaszkodzily, ale mialem dokumenty poswiadczajace moje wersje, a na dodatek facet sie przyznal do podanych przeze mnie faktow. Trwalo dosc dlugo ustalanie roznego rodzaju okolicznosci. W sumie trzy lata. Jak sad przyjmie sprawe na wokande to bedzie to trwalo lata bo zaznajomienie sie z trescia ksiazki, faktycznym przebiegiem wydarzen, ustaleniem tozsamosci osob. Jesli sprawa ruszy to ksiazka bedzie jednym z dowodow w sprawie i sad tez bedzie badal – czy to co jest trescia ksiazki – w sferze faktow – mialo miejsce. No i jeszcze moga byc powolani biegli i swiadkowie. Jesli faktycznie opisane fakty zachodzily, to sad bedzie ustalal dwie sprawy – czy tozsamosc oskarzyciela i osoby opisanej w ksiazce to ta sama osoba – ale jak mowilem – to bedzie mozna tylko domniemywac. Mysle, ze zaden sedzia nie wyda skazujacego wyroku w tej sprawie. Jesli tresci nie obrazaja wprost konkretnych wymienionych z imienia i nazwiska osob to wnikanie w tresci i antycypowanie tozsamosci (bo dowiesc bedzie bardzo trudno) jest ponad kompetencje sadu. Mysle, ze jak nie ma konkretnych nazwisk, to sad po zapoznaniu sie z trescia pozwu oddali sprawe i tak sie to zakonczy. To jest w koncu powiesc, literatura piekna, artystyczna konwencja, a nie pamietnik, albo dokument na zasadzie reportazu.
    Wrzucilem do koszyka pare ksiazek, ale nigdzie nie moglem znalezc w sklepie „dzieci PRL”.

  24. w procesie sadowym jest postepowanie dowodowe i to oskarzyciel musi te dowody w sprawie przedstawic. Jesli ma tylko ksiazke bez rzeczywistych nazwisk, to w jaki sposob bedzie to postepowanie dowodowe przeprowadzal? CO przedstawi w sprawie? Wlasne zeznania? Wtedy wystarczy na swiadka powolac kogokolwiek, kto rozpozna na kartach ksiazki samego siebie i zezna to w sprawie, a kto inny to potwierdzi (zartuje w tym miejscu), ale wlasnie na tym bedzie polegal absurd dowodzenia w tej sprawie. Mysle, ze sprawa bedzie oddalona, bo nikt nie bedzie chcial robic kabaretu w sadzie, a tak na pierwszy rzut oka to wyglada. Rada jednak jest taka jak Coryllus powiedzial. W konkretnych sprawach dotyczacych tresci ksiazki trzeba milczec, bo nawet teksty z blogu moga byc uzyte jako dowod w sprawie. Blog to jest „publiczna przestrzen” i to moze stanowic dowod w sprawie. Zadnych nazwisk, wydarzen, skojarzen.
    W kazdym razie… nie zazdroszcze. Uczucie, ze sie jest oskarzonym w sprawie karnej i ze potencjalnie nazwisko moze sie znalezc w rejestrze skazanych,to uczucie jest straszne.

  25. Dzieki. Dorzucilem do koszyka.

  26. Ja ostatnio wypowiadałem się negatywnie o pewnych aspektach Brauna. Nie oznacza to, że z nim np. nie sympatyzuję. Jestem pewny, że ma najlepsze intencje, żeby to było jasne.

    Aby być sprawiedliwym, zachęcam do obejrzenia filmu. Właśnie dlatego na niego głosowałem w 1 turze. Nawet myląc się w pewnych sprawach, można służyć Polsce lepiej od wielu innych. Ale kto jest nieomylny??

    https://www.youtube.com/watch?v=ML7JTQDNKyM

  27. szwach to jest stary duren – skad mu wpadl ten psor I exelencja ambasador?

  28. Uchwycułeś najważniejsze wątki tej dyskusji . GRATULUJĘ

  29. Ja odczytałem to wystąpienie obu panów wprost, a mianowicie:
    a/ Polacy, zważajcie na słowa, bo my jesteśmy delikatni i nie będzie zmiłuj, gdy nam ubliżycie,
    b/ Nieistotna jest racjonalność waszych argumentów, bo to wy musicie zgodzić się na jednostronny kompromis, aby spełnić nasze oczekiwania,
    c/ Wróciłem do Polski nie dlatego, że mi się tu podoba, ale dlatego, bo was dobrze znam, mam przetarte szlaki skutecznego lobbowania (wystarczy przejrzeć wyniki głosowania ws. rent dla obywateli Izraela) i wiem jak koordynować działania, by wasz sześćdziesięciopięciomiliardowy kompromis stał się faktem.

    Zauważyłem, że Szewach Weiss był ukontentowany przeprowadzoną wspólnie z Grzegorzem Braunem demonstracją dla tuziemców i chyba nie ma wątpliwości, że z nowym prezydentem wspólpraca będzie owocna, bo ten wybrany stosownie będzie rozumiał potrzebę kompromisu.

  30. InPost to firma którą popieram, żeby obniżyć koszty pocztowe. Mogliby tylko mieć swoje skrzynki pocztowe i ubrać zawodowo doręczycieli, a nie że na sportowo przychodzą ubrani z paczką.

  31. ja ich nie popieram, popieram pocztę

  32. Nie chodzi o to, że z nową władzą będzie łatwiej. Przeciwnie, to mafia WSI oddałaby wszystko , żeby się ostać. Dowosem jest próba z lasami. Sam Kaczyński też już odpowiedział odmownie w klubie Ronina, chyba że dostalibyśmy grube odszkodowania od Niemiec, to wtedy moglibyśmy żydom coś odpalić, ale na zasadach równości ze wszystkimi innymi, np. Ormianami, Rusinami itd. Tak to zostalo przedstawione przez Kaczyńskiego.

    O co chodzi naprawdę? Pomijam żydowskie cele, na co to chcą. Chodzi o to, że Polska teraz awansuje, odbuduje się, bo Ameryka na to pozwoli. Ale w jakim stopniu, jak dalece, to jeszcze ”się zobaczy”. A poza tym ryzyko wzrasta. I żydzi chcą za to haracz. Około Traktatu Wersalskiego też szantażowali, że niby staną nam na drodze i do Gdańska i do Śląska itd. Pisze o tym Dmowski np.

    Tak czy inaczej, Braun zrobił kawał dobrej roboty i ten film trzeba rozpowszechniać.

  33. Fuck in post!:))))))))

  34. To znaczy, też nie popieram Inpostu:)))))

  35. To może mieć związek z próbą takiego zbudowania Międzymorza, żeby stanowiło wlaściwie Wielką Chazarię. Chodi o zdominowanie nas i Europy środkowej. I po to jest m.in. banderyzm, żeby nas pozbawić dziedzictwa I RP.

  36. Ale nie na rzecz Ukraińców:))))))))))

  37. Możliwych jest wiele wariantów, które zależą też od rozwoju sytuacji.

    W najgorszym razie (dla Żydów), będą chcieli haracz za to, żeby nie stali nam na drodze do Kresów.

  38. I w tym widać polityczną mądrość Piłsudskiego, że potrafił zawczasu zbudować siłę, aby nie musieć liczyć się z szantażem, przynajmniej nie w dużym stopniu. Zobaczymy, co potrafi Kaczyński…

  39. Te 5 stów na dziecko itd, to jest m.in. po to, żeby państwo nie miało kasy na haracze:))))

  40. Chyba będzie gorąco tej jesieni.

  41. Nie tylko tej jesieni. Zapowiada się gorąca dekada.

    Cały świat się poprzewraca do góry nogami. Potrzebujemy naprawdę wielkiego przywódcy.

  42. Kiedyś z Pocztą Polską walczył InPost w ten sposób, że obchodził przepis, że na przesyłki listowe wyłączność ma PP przez doklejenie blachy do koperty lub później przez włożenie nibynotesiku z kilkunastu kartkami. Tak obciążone przesyłki nie były już wagowo listami, InPosta wspierały wyraźnie wszelakie firmy z kapitałem zachodnim jak Vatenfall, Tauron, banki. Dzisiaj już tak skołowali Polaków, że dostałem ostatnio wezwanie do sądu i oczywiście była to przesyłka InPost.
    To grubszy skandal i nadaje się na interpelację poselską, że urzędy państwowe pomagają zwalczać Pocztę Polską.

  43. Przecież In post w sprawach sądowych nie wygląda poważnie. Czy to pomysł kogoś z Ministerstwa Sprawiedliwości? No bo kto ogłaszał przetarg na te usługi? Jeśli tak, to mamy pewną egzemplifikację – Poczta Polska instytucja zaufania publicznego znana od 100 lat, przegrywa przetarg na dostawę przesyłek sądowych z instytucją która wydaje się być dla społeczeństwa elementem baśniowym jak np. Gin z Lampy Aladyna. Przesyłki odbierane w pralni, albo u szewca, brak umundurowania, brak takich znamion wyróżniających, wpływających na zaufanie do instytucji.
    Ufać nie ufać, okazać kobiecinie z pralni dowód osobisty z NIP-em nie okazać ? Odebrać list In postu i narazić się na przekazanie pracownikowi pralni swoich danych osobowych czy się narazić na kłopoty z sądem. Kto to wymyślił?
    A co na to tzw GIODO?

  44. Myślę, że powoli do tego dojrzewamy, a czas goni! Ale nawet ten najwybitniejszy nic nie zdziała bez powszechnego narodowego poparcia. Bardzo ważna jest sytuacja zewnętrzna i akceptacja naszych dążeń przez graczy globalnych. I chyba geopolityka jest coraz bardziej dla nas korzystna i ma charakter rozwojowy. Tworzy się pewna szczelina i musimy ją jak najszybciej wypełnić. To tak jak z rynkiem, gdy przegapisz okazję to wolne miejsce zajmują inni.

  45. To prawda, że geopolityka jest coraz bardziej korzystna, inaczej Kaczyński nigdy by nie wygrał z ruskimi serwerami. Ale, ”tak jak z rynkiem”, im większy może być zysk, tym wyższe jest ryzyko.

    Tu potrzebny jest Dziadek, który potrafi układać pasjanse:))))))

    Nie można myśleć, że jacyś gracze globalni, zaakceptują nasze (słuszne) dążenia. Tak właśnie myślał Dmowski, i całe szczęście, że zepsuł tylko Traktat Ryski(…). Globalni gracze myślą tylko o swoich dążeniach, a cudze zaakceptują tylko jak nie mają innego wyjścia.

  46. Recepta jest zawsze taka sama:

    ”Krwią żołnierza, wysiłkiem narodu, geniuszem wodza”

  47. A kiedy nie mają wyjścia? Gdy się wzajemnie podgryzają walcząc o globalną dominację. Ta walka przebiega obecnie na bardzo wielu płaszczyznach. I tu tkwi pewnie nasza szansa. Bo na wzajemne wykrwawienie kolosów jak po I wojnie światowej bym nie liczył. Myślę, że jesteśmy ważnym elementem tej całej globalnej układanki w tym regionie i warto to wykorzystać, tak gra Kaczyński, a czy coś się nie zmieni to tylko wie stwórca?

  48. Podstawą marketingu jest identyfikowalność świadczącego usługi i istotne jest logo, wystrój lokali usługowych, uniformy pracowników i wygląd taboru samochodowego. Zmieniono umundurowanie, (sporo listonoszy chodzi teraz po cywilu), inaczej wymalowano samochody i zmieniono logo poczty. Wypieto się na tradycję i dano zarobic jakimś firmom z UK, jak tej od tych sławnych sprężynek, co to mają symbolizować pokrętność wiodącej partii.
    Żółtą, po staroświecku uroczą trąbkę zamieniono na coś, co ludziska na mieści nazwali reklamą minety.

  49. ”A kiedy nie mają wyjścia?” – w tym problem. Piłsudski miał na to sposób w postaci ”faktów dokonanych” , ale mógł sobie na to pozwolić, bo dysponował pewnymi kadrami, które wcześniej ukształtował. Była też w miarę normalna struktura społeczna i jakaś własność.

    Ile z tego (po wojnie) zostało?

    Amerykanie potrzebują geopolitycznego ośrodka siły w tym miejscu świata, ale czy to nie mogłaby być np. jakaś Judeopolonia? Czy nie do tego zmierzają te wszystkie Szewachy z tymi propozycjami?

    Wszyscy, którzy widzą, jak dajemy się dotychczas rypać na kasę, mogą snuć rozmaite koncepcje… Okazja czyni złodzieja.

  50. Stowarzyszenie Niepokonani2012 służy radą i pomocą w zakresie batalii prawnych, my gramy zawsze do końca.

    pzdr
    qwerty

  51. Chcecie poczytać o wyrokach karnych? Do Ciebie.Pzdr qwerty – tam jest reality i tam są wskazania jak się zachowywać oraz jak prowadzić gry sądowe.
    Kto nie był oskarżony o czerpanie korzyści w wys. 1 zł/m-c i nie zaliczył wyroku 3 lat pozbawienia wolności za ww czyn, ten nie wie co to jest sądownictwo w Polsce [karne czy cywilne czy administracyjne – jeden kraj, jeden sąd, jeden wyrok].

    pzdr
    qwerty

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.