paź 292023
 

Z mowy kandydackiej, wypowiedzianej we Lwowie dnia 18. lutego 1891 r.

Mówiłem o stosunkach ekonomicznych. Lecz biada narodowi, który myśli, że załatwiając stosunki ekonomiczne, wszystko załatwia. Jeżeli co jest środkiem, to zasoby są środkami, lecz zależy przy tem od siły umysłowej i wzniosłości charakteru, jaki użytek robi się z tych środków. Dlatego w naszym programie równocześnie z polityką ekonomiczną podnieśliśmy potrzebę reformy edukacyjnej. Tak samo jak postawiłem autonomię ekonomiczną i t. d., jako cele wytyczne, do których powinniśmy zmierzać, tak samo należy postawić autonomię edukacyjną. Proszę panów, przed dwudziestu kilku laty kwestya ta po raz pierwszy została postawiona jako jedna z głównych kwestyi krajowych. Przypomną sobie panowie, w jakich okolicznościach Galicya uzyskała sankcyę statutu Rady szkolnej krajowej. Było to w roku 1867 za ministerstwa Bensta, gdy temu ministrowi zależało na przeprowadzeniu jednogłośnem adresu uchwalonego przez parlament. W zamian za poparcie Polaków przeprowadził on sankcyę ustawy o Radzie szkolnej krajowej; ta ustawa była o wiele bardziej autonomiczna, aniżeli obecna. Wiadomo, że coś w siedm lat później okrojono atrybucye Rady szkolnej krajowej, a przez ostatnich dwadzieścia kilka lat trudno znaleźć narodu tak potulnego, jak nim był naród polski przez ten czas.

Natomiast możemy podnieść, że nie było wielkich pedagogów, którzy by jako pierwszy artykuł swojej wiary nie uznawali, że tylko ta edukacya jest zdrowa i pożyteczna, która jest w harmonii z tradycyami i z charakterem narodowym.

Otóż na polu edukacyi sytuacya obecna jest bardzo podobna do tej, w której się Niemcy znajdowali przed 100 — a właściwie więcej niż 100 laty — kiedy całe Niemcy były owładnięte wpływem francuszczyzny, kiedy wykształcony Niemiec nie odzywał się inaczej, jak po francusku, kiedy bohater Niemiec, Fryderyk Wielki, ledwie umiał mówić po niemiecku i wręcz z wykształconymi ludźmi nie używał tego języka, tylko żołnierzami w nim komenderował. Wtenczas wszyscy twórcy nowej pedagogii niemieckiej postawili jako pierwszy warunek reformy powrót do tradycyi narodowej i wykazali potrzebę odrzucenia cudzych reguł i cudzej mowy, a wprowadzenia systemu odpowiadającego własnemu duchowi narodowemu. Te wszystkie myśli znalazły wyraz najwymowniejszy w ustach wielkiego patryoty i filozofa niemieckiego Fichtego, który w swoich „Reden an die deutsche Nation”, wygłoszonych w r. 1808, po klęsce pod Jeną w obecności bagnetów francuskich, uzasadnił tę potrzebę odrzucenia wszelkich obcych wpływów w wychowaniu i oparcia się tylko na gruncie czysto narodowym. Jeśli więc teraz przemawiam za odrzuceniem bezmyślnego szablonu niemieckiego w naszym systemie wychowania, to mogę się powołać na twórców pedagogii niemieckiej, że to jest należyty system, że tylko narodowe wychowanie jest prawdziwem wychowaniem.

Ale zarazem posiadamy może pod pewnym względem i większe potrzeby takiego wykształcenia, a także może większe środki i zasoby do przeprowadzenia tego narodowego systemu wychowania. Pod względem potrzeb znowu się odwołuję do tego programu narodowo-demokratycznego, który miałem zaszczyt wyłuszczyć z samego początku. Chodziło o zasilenie środkami materyalnymi, o lepsze odżywianie — że tak powiem organizmu, chodziło o oświecenie umysłu, o podniesienie serca. Właśnie tutaj w tym kraju, gdzie mamy tak małą podstawę ekonomiczną do niezależnego bytu, do śmiałej inicyatywy, właśnie w tym kraju potrzebujemy więcej edukacyi, niż w jakimkolwiek innym. Jeśli nie mamy, jak Węgrzy, 120.000 chłopów, którzy mają 30—50 morgów ziemi, jeśli nie możemy znaleźć odpowiedniej liczby obywateli stanu wiejskiego, jeśli musimy liczyć na ludzi, posiadających połowę, albo część tego majątku, to musimy im dać większą potęgę moralną, większą siłę umysłową, ażeby z tych większych zasobów utworzyli siłę; bo siła to nie są zasoby materyalne, siła, to jest myśl, która włada nimi. Proszę panów, mówimy o niezależnych obywatelach. Historya podaje tutaj fakty niezaprzeczone; wszyscy znacie patryotę rzymskiego Cincinnata, którego od pługa powołali Rzymianie do rządów nad całą rzplitą rzymską i zrobili dyktatorem.

Otóż w owej chwili, po utracie swego pierwotnego majątku, jego niezależność charakteru była zbudowana na podstawie materyalnej 10 morgów ziemi. A wiele tysięcy my mamy ludzi, którzy mają 10 morgów ziemi! Starajmy się wykształcić Cincinnatów na każdych 10 morgach ziemi! W późniejszym czasie państwa rzymskiego czytamy u starego Katona, tego wzoru cnoty starorzymskiej, opis przeciętnego folwarku rzymskiego. Wynosi on 120 morgów — ale, żeby być Katonem na 120 morgach, także trzeba mieć zasoby charakteru i sił moralnych, bo człowiek oddany szablonom zagranicznym, naśladowaniu mód zagranicznych, zwyczajów zagranicznych, a mający 120 morgów, będzie niewolnikiem swoich potrzeb i nie będzie posiadał podstawy do niezależnego charakteru.

Zacytowałem te dwa przykłady, ponieważ właśnie odpowiadają pewnym faktycznym potrzebom naszym. Posiadamy w Galicyi właścicieli na 10 morgach i powinniśmy stworzyć folwarki 100—120 morgowe, jedne z wykształceniem tych sił, które już mamy, drugie będzie rezultatem jakiegoś podjętego szerokiego planu parcelacyi. Powiedziałem, że nam przedewszystkiem potrzeba tych sił umysłowych, nam, którzy mamy tak mało sił materyalnych. Spotęgujmy je większemi silami charakteru i umysłu. Ale jeszcze zauważyć muszę, że my posiadamy do pewnego stopnia większe środki działania od innych narodów. Może to, co powiedziałem, wyda się zbyt śmiałem; zapewne jest ono śmiałem. Jeśli chodzi o środki pieniężne, tych środków pieniężnych do należytego wyposażenia naszych szkół, do należytego opłacenia mozołów stanu nauczycielskiego, do dostarczenia mu warunków choćby tylko do fizycznego istnienia potrzebnych — tych środków nie posiadamy w należytej mierze i jednem z głównych dobrodziejstw podniesienia się stanu ekonomicznego kraju będzie to, że będziemy mogli więcej czerpać z zasobów krajowych na len cel najważniejszy. Ale mówię nie o środkach finansowych, mówię o środkach moralnych, mówię o tych siłach magicznych, które leżą w odwołaniu się do tradycyi narodowej, które leżą w wyrobieniu się pewnych zapatrywań narodowych.

Wiadomo, że Pestalozzi, twórca nauczycielstwa ludowego w Niemczech, pracował nad jedną myślą, pisał „Das Buch der Mütter” (książkę dla matek); wiedział on, że wszystkie zasoby umysłu i charakteru tworzą się w wieku przed szkołą, że wpływ matki zaszczepia zasady szlachetności i charakteru. Pod tym względem zdaje mi się, że nasze zasoby narodowe będą większe, niż innych narodów. Jeżeli tradycya polska zachowała się w narodzie polskim, to nie jest to zasługą szkoły, bo szkoły były przez długie lala przeważnie obce, to jest zasługą naszych matek, powołajmy matki do współudziału w dziele wychowania narodowego, powołajmy je w myśl programu Pestalozziego, a znajdziemy siłę, której inne narody nie mogły znaleźć.

Mamy drugą siłę, którą także możemy powołać do współdziałania na polu edukacyi: Jeżeli w Niemczech myśli edukacyjne zwykle wychodziły od pedagogów fachowych, od nauczycieli, i jeśli niejako ten świat pedagogiczny był światem odrębnym, dla siebie istniejącym, który szukał tyle razy poparcia władzy i rządów, — a przypominam, że Fichte apelował do książąt niemieckich, prosił, aby któryś z rządów wziął inicyatywę — to my mamy w tradycyach historycznych ten objaw szlachetny, ten objaw niespożytej doniosłości, to jest ten, że wszystkie reformy edukacyjne wychodziły nie od pedagogów, nie od rządów, lecz od społeczeństwa, że reformy edukacyjne były kierowane myślą obywatelską i w ten sposób wykształciły się zupełnie inne pojęcia celów i zamiarów wychowania. Ta polska narodowa pedagogia, która czerpie z potrzeb żywego społeczeństwa, która kierunek obywatelski uważa za najważniejszy, ta polska pedagogia wytwarza nie tylko ludzi posiadających pewną dozę wiedzy, ale polega na wyrobieniu charakterów i przyucza do spełnienia obowiązków obywatelskich. A jeśli to jest bardzo doniosłem i ważnem w każdej chwili, to jest donioślejszem i ważniejszem w chwili obecnej.

Wiecie panowie z ogłoszeń, które towarzyszyły rozwiązaniu Rady państwa, że w przyszłości mamy zapowiedziany szereg ustawodawstw na polu społecznem. Wiecie, że kwestye o rozmaitych reformach socyalnych nie są tylko zapatrywaniami stronnictw rewolucyjnych, ludzi, których się do kozy wsadza, albo za granicę wydala, ale, że to są zapatrywania ludzi stojących na czele władzy w niejednem państwie europejskiem. Wiecie panowie, że gdyby może niejeden student w którym z naszych zakładów wygłaszał zapatrywania, które kierują cesarzem Wilhelmem, albo, które wygłasza kardynał Manning, byłby uważany za nieprzyjaciela społeczeństwa.

Pokazuje to, że te myśli są wytężone w kierunku ogólnego prądu i biegu myśli ekonomicznej w Europie. — Ale uznając to, przyjmując nawet ten rozwój myśli socyalistycznych w Niemczech, we Francyi, Anglii, jako naturalną konsekwencyę pewnej fazy rozwoju ekonomicznego, nie mniej uważam, że to jest prąd myśli nam obcych, że to jest prąd myśli kosmopolityczny, który nasz naród polski odwraca od swojego zadania najważniejszego. Ale nie myślcie panowie, że ja odrzucam te prądy tak doniosłe, tak ważne, które nie tylko teraz górują w Niemczech, ale które podług zapowiedzi rządu w Wiedniu mają znaleźć odgłos we Wiedniu, że uważam te prądy za nieuzasadnione, lub szkodliwe. Nie! owszem, przyjmuję je jako krytykę obecnego stanu społecznego, jako wytknięcie wad i niedostatków systemu kapitalizmu w Europie.

Ale przyjmując je w znaczeniu symptomatu, w znaczeniu krytyki, nie przyjmuję wszystkich projektów niedojrzałych, aby zapobiedz tym niedostatkom, przeciwnie wierzę, że naród polski jedyny w Europie ma lepsze lekarstwo na te wszystkie niedostatki społeczne, posiada myśl wznioślejszą od myśli społecznej innych narodów, to jest myśl obywatelstwa i myśl obowiązków obywatelskich. Jak długo my będziemy rozumieli, co obywatelstwo znaczy, jakie obowiązki obywatelstwo nakłada, tak długo u nas nie może i nie powinna się wytwarzać klasa kapitalistów, któraby posiadała majątek bez obowiązków. Tego historya nie widziała. Jeśli, panowie, często jest mowa o agitacyach socyalistycznych, o agitatorach socyalistycznych, to wierzajcie mi, że każdy człowiek, który używa majątku na cele niegodne, ten jest prawdziwym agitatorem socyalizmu. To nie ci młodzi, którzy bez wpływu rozszerzają te myśli socyalistyczne, tylko te przykłady złego użycia majątku są przyczyną ruchu socyalistycznego, a korektywa na to nie znajduje się tylko w ustawodawstwie. Ja nie wierzę, ażeby podobna rzecz mogła się wyleczyć przez przymus ustawodawczy, przez ustanowienie nowej biurokracyi, któraby pilnowała wszystkich; ja wierzę, że korektywa na to jest myśl obywatelska, spotęgowanie poczucia obowiązków, że lekarstwo jest moralne, a nie przymusowe.

Ale jeśli naród polski ma rozwijać swoją myśl narodową, to jest pojęcie obywatelstwa, które on sam wykształcił w Europie, to do tego potrzeba samodzielności umysłowej, ażebyśmy się odważyli myśleć sami za siebie na podstawie naszej własnej tradycyi, własnej literatury, a nie powodowali się obcymi wzorami. Tu się przedstawia niezmierna doniosłość systemu edukacyjnego, podniesienia oświaty nie tylko w szeregach demokratycznych, ale wytworzenia ognisk pobudzających i oddziałujących na wszystkie zagadnienia umysłowe, filozoficzne i społeczne, które teraz świat zajmują.

  4 komentarze do “O polskich tradycjach w wychowaniu. Fragment. Autonomiczna rada szkolna i zadania matek”

  1. W nachodzącym, być może, czasie Wilkołaka, wszystkie książki na pokład!

  2. Morga – ok. 5600 metrów kwadratowych – 0,56 hektara 😉

  3. morga, morgą, autor wyznacza jaka jest wg niego wielkość dochodowych gospodarstw /chyba/,  ale  zapomniał że cenę dyktował ten co towar zakontraktował/odbierał czyli pośrednik

    kto był tym pośrednikiem

  4. akr akrem

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.