sie 312023
 

Mało kto zwraca na to uwagę, ale po kolei właściwie ujawnione zostały powiązania trzech reżyserów w polityką Moskwy. Oczywiście nie agenturalne, ale przyjacielskie i osobiste, bo tylko takie wchodzą w grę. Kusturica na początku wojny dostał posadę w moskiewskim teatrze, bliskie relacje z  Putinem ujawnił Olivier Stone, a ostatnio Lars von Trier.

Moim zdaniem można uznać, że większość filmów powstałych w latach dziewięćdziesiątych i na początku dwutysięcznych zrobiona została w porozumieniu z Rosją lub wręcz na zlecenie. Ludzie w to nigdy nie uwierzą, albowiem zainwestowali w twórców tych filmów sporo emocji i jako młodzi ludzie przegadali na ich temat wiele godzin usiłując zainteresować w ten sposób sobą jakieś koleżanki. Tak bowiem jest istotna funkcja filmów i istotna funkcja muzyki, a także książek. Potem, kiedy maski opadną, słyszy się od dorosłych ludzi takie brednie – no tak, może i był ruskim agentem, ale aktor z niego świetny. Nie ma wyjścia z tej pułapki, bo w grę wchodzi osobiste zaangażowanie i emocje, często młodzieńcze. A każdy chce być cały czas młody i nie wierzy, że czego go może w życiu jeszcze coś lepszego niż w młodości. Ludzie są bowiem w większości pesymistami i żyją nostalgią. Mówiliśmy już o tym, ale nie w takim kontekście.

Przypomniało mi się to wszystko po obejrzeniu programu Jakuba Maciejewskiego, który ma w tytule coś z demaskacją. I trzeba trafu, że pan Jakub demaskował tam Wołoszańskiego. Wykazał niezbicie, jak niegdyś sam Wołoszański, że w jego programie były te same formuły, co w filmie Stone’a „JFK”, a przez to i jedno i drugie jest rosyjską propagandą. I to jest świetna wiadomość, bo wreszcie ktoś, prócz nas tutaj, w dodatku na wizji, wskazał, że jak rzeczy wyglądają podobnie, to mogą mieć to samo źródło i inspirację. Pytanie jak bardzo konsekwentny w swoich dociekaniach będzie pan Jakub Maciejewski? Obawiam się, że nie bardzo, bo rzeczy podobnych i mających to samo – moskiewskie źródło – jest wokół nas trochę. No, ale one nie są tak bardzo przydatne w demaskacji, jak programy Wołoszańskiego, których od dawna nikt nie ogląda.

Co możemy powiedzieć o propagandzie rosyjskiej? Z jednej strony jest ona zniuansowana i posiada silne piętno indywidualności twórczej. To widać choćby po reżyserze nazwiskiem Stone, czy po Wołoszańskim, którzy – jak wykazał Jakub Maciejewski – jednym głosem oskarżali CIA o zamordowanie JFK. Jest też planowana na lata, a jej najistotniejszą częścią jest podporządkowanie swoim celon globalnej dystrybucji treści. No i lokalnej rzecz jasna też. W końcu Wołoszańskiego z tymi jego ustawkami nie pokazywano poza Polską. O tej dystrybucji nikt nie powie słowa, bo to by mogło oznaczać, że produkcja treści, którą on sam uprawia, zostanie zablokowana i nigdzie nie ruszy. I nikt nikogo nie oskarży o agenturalność, albowiem nie będzie po temu żadnych podstaw. Nikt też śledztwa w tej sprawie nie poprowadzi, bo ono byłoby tak mało widowiskowe i dawało tak niewiele splendoru, że szkoda na to czasu. Przez tę okoliczność, jak sądzę, propaganda rosyjska jest całkowicie niezagrożona, bezpieczna, a jej rozprzestrzenianie się po całym globie trwać będzie w najlepsze, niezależnie od tego ile okropnych newsów o wojnie pokażą codzienne serwisy. One nie mają znaczenia, albowiem żyją dzień. Potem jest tornado, które też trzeba pokazać, a pod koniec tygodnia wykolei się pociąg, albo urodzi się cielę z dwoma głowami.

Demaskacja bowiem nie oznacza usunięcia z przestrzeni publicznej materiału propagandowego. Ona dopiero otwiera szereg dyskusji, które w dodatku są dla demaskującego niewidoczne, znajdują się poza jego zasięgiem i nie w zasadzie go nie obchodzą. On bowiem zrobił swoje na tyle, na ile mógł. W dyskusji zaś biorą udział dwie strony i każda może mieć rację. Nawet jeśli któraś jej nie ma, może popaść w głupi upór i też coś na tym ugrać.

No, a teraz wróćmy do tej dystrybucji. Film Stone’a „JFK” pokazywany był wszędzie, albo prawie wszędzie. Tak nam się wydaje, ale tego nie sprawdzamy, bo mierzymy wszystko własną miarą. Film „Dawno temu w Ameryce” w wersji pełnej pokazywany był tylko w Europie, w dodatku za późnej komuny. I o tym parę osób wie, ale jedna refleksja jaka im przychodzi do głowy jest taka oto – to wszystko przez Żydów. Może tak, a może nie, nie wszystkie bowiem ukryte w filmach treści są dostępne naszym zmysłom i rozumowi, choć bardzo chcemy, żeby tak było. A gdzie i na jakich warunkach pokazywany był film Agnieszki Holland „Zabić księdza”? Ktoś się może orientuje? Na pewno był pokazywany w Polsce, ale mniemam, że też w innych aspirujących krajach, które chciały zrzucić jarzmo komunizmu. Na pewno nie był pokazywany w Rosji, bo takie rzeczy nie mogą być pokazywane miejscowym, albowiem oni – w myśl zasad działania rosyjskiej propagandy – muszą być od wszystkiego odizolowani.

Film Kusturicy „Undeground”, oskarżający społeczność międzynarodową o rozpad Jugosławii i stawiający otwarte zarzuty wszystkim dookoła poza Serbami był przez publiczność uwielbiany. Trzygodzinny gniot z wygłupami nie mającymi sensu puszczała też TVP. Ktoś zapytał może o koszty? To samo było z Larsem von Trierem. Nie oglądałem ani jednego filmu tego oszusta, ale wiem, że telewizja puszczała to kiedyś. W kinach też było. A taki David Lynch, który na początku lat dwutysięcznych zainstalował się w Łodzi, potem pojechał do Niemiec i tam kręcił jakieś brednie o buddyzmie? Co takiego on przemycał w swoich filmach i z kim był zaprzyjaźniony w Polsce, a także w Rosji?

Mamy więc, mniej więcej, scharakteryzowaną naturę propagandy rosyjskiej. Najważniejszą jej cechą jest kreowanie artystów nazywanych przez media geniuszami i kontrola globalnej dystrybucji treści, których nie można podważyć na gruncie warsztatowym, a zarzuty polityczne wobec nich są oddalane, poprzez pluralizm w dyskusji, który musi być w wolnym świecie. Bez tego nie ma przecież wolności. Tak to widzi większość. Tyle, że to nieprawda. Bo dyskusja o wolności twórczej toczy się wyłącznie wokół treści preparowanych przez Moskwę. I wokół żadnych innych. Dlaczego?

Bo propaganda antyrosyjska rozumiana jest jako proste wskazywanie działania propagandy rosyjskiej. To zaś budzi pewien niepokój i zastanowienie – skoro tak, to czy – poza garścią pożytecznych idiotów, którzy myślą, że zdobędą na tym popularność, twórcy tej antyrosyjskiej propagandy też są finansowani z Moskwy? Ja tylko pytam. A czynię to albowiem moim problemem, który nie daje mi spać jest dystrybucja i stałe jej udoskonalanie. Żeby postawić tamę rosyjskiej propagandzie, należałoby zablokować jej dystrybucję, ale to jest niemożliwe, bo takich możliwości nie ma nawet osławione CIA. Może więc zacząć produkować jakieś treści, które nie są prostą reakcją na różne ruskie emisje? No i tu się zaczyna problem, albowiem dochodzimy do wiecznej, nieodgadnionej kwestii ludzkiego „ja”, czyli do aspiracji i ambicji.

Włączam sobie czasem TVP Historia, albo inne TVP. I ostatnio miałem dwie takie przygody – sławny historyk ze swadą omawiał wady i zalety przedwojennych generałów. Choć już od dawna należało wskazać kto z nich był agentem NKWD i powiedzieć o tym głośno. Nie można tego zrobić, albowiem aspiracje i ambicje wielu osób pragnących występować w TV legną w gruzach. Żaden demaskator i wielbiciel historii nie zrobi programu o tym, jak to było możliwe, że Wincenty Jastrzębski był ministrem w rządzie Bartla. Bo legenda dwudziestolecia zostałaby zapaskudzona, a tak mamy trochę tych porywów serca…panie dziejaszku.

Druga zaś przygoda to kolejny odcinek „07 zgłoś się”. Porucznik Borewicz relacjonował akurat swoje rodzinne uwikłania. Mówił o babci, które była dystyngowaną damą, członkinią KPP i rąbała las za kołem polarnym. A kiedy wróciła natychmiast pokłóciła się ze swoim zięciem, a ojcem Sławka Borewicza, albowiem on był w PPS. I już wiadomo kto miał rację. Z samej tylko miny porucznika to widać. I co? Ktoś to zdejmie z anteny? No nie, bo co to szkodzi. Poza tym jak nie puszczą Borewicza, to nie mają czego puścić, albowiem antyrosyjska propaganda nie inwestuje w artystów, ale w głupków, którym się zdaje, że po jednym czy dwóch programach zmienią całemu pokoleniu spojrzenie na historię. Nie zmienią nawet swojej sytuacji, albowiem ich przekaz nigdzie nie trafi. Za nimi bowiem jest kolejka podobnych gamoni, z których każdy wie, że tak głupio i prosto on także potrafi. Dlaczego więc nie jego wybrali? Skąd ta rażąca niesprawiedliwość?!

Nawet jeśli osiągniemy sukces w nadchodzących wyborach, a nie uporządkujemy komunikacji i nie usuniemy rosyjskiej i komunistycznej propagandy z przestrzeni publicznej będzie po nas. No, ale niestety nie możemy jej usunąć., bo jednemu podobają się przygody Borewicza, drugiemu Wielki Szu, a wszyscy razem nie rozumieją, co to jest dystrybucja. No, a poza tym skąd brać pieniądze na dobre filmy o Polsce? Jak próbowali jeden zrobić, to wyszedł „Smoleńsk”. Potem ten o Pileckim trzeba było zablokować, żeby ludzie nie podpalili kin. Problem tkwi nie w dzieleniu pieniędzy, ale w możliwościach dystrybucyjnych. Polityka państwa powinna dążyć do tego, żeby polskie filmy były dystrybuowane możliwie szeroko. To jest trudne, albowiem globalne kanały zajęte są przez propagandę rosyjską, solidnie doinwestowaną. Wtedy można by było dać szansę innym niż państwowe wytwórniom. Innym to znaczy nie pobierającym dotacji, ale realizującym sprzedaż gdzie się da. Normalnie, tak jak w Ameryce. Na jeden prorosyjski film, powstaje dziesięć antyrosyjskich i szafa gra. Takie rzeczy są oczywiście niemożliwe, albowiem w naszym grajdołku jest cała dywizja papierowych szwoleżerów szykujących się do szarży. No i oni muszą przede wszystkim zaistnieć. Skuteczność nie ma żadnego znaczenia. Nie ma go też dlatego, że gdyby miała, zawód filmowca, scenarzysty, pisarza, stałby się o wiele bardziej niebezpieczny.

 

Jeśli ktoś może wspomóc Saszę i Anię, będę wdzięczny. Zbieramy na mieszkanie, w którym pozostaną jeszcze przez rok i na nagrobek dla Julii, żony Saszy i mamy Ani

 

https://zrzutka.pl/shxp6c?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification

 

Teraz słowo o dystrybucji. Jest ona taka, jaka jest i mamy małe możliwość wpływania na nią. Jeśli więc będą jakieś dodruki, to w cyfrze, w niewielkiej ilości i będą one drogie. Trochę tańsze w naszym sklepie, a droższe na allegro. W naszym sklepie jednak ich ilość będzie ograniczona. Będą też książki tańsze, ale sami wiecie, że trudno dziś znaleźć książkę nową w cenie poniżej 50 zł. Muszę jednak najpierw te swoje tanie książki wyprodukować. To chwilę potrwa.

Wznowiłem II tom Kredytu i wojny, a także Bitwę o Warszawę, jednak w niewielkiej ilości. Kredyt będzie w starej cenie, tak jak i pierwszy tom, ale Bitwa będzie droższa. Na razie umieszczam ją w naszym sklepie, a od przyszłego tygodnia będzie na allegro, ale w cenie wyższej. Wracam też do sprzedaży Dziejów górnictwa, które wznowiłem w nakładzie homeopatycznym, stąd cena.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-ii/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/bitwa-o-warszawe-1944-major-zbigniew-sujkowski/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/dzieje-gornictwa-i-hutnictwa-na-gornym-slasku-do-roku-1806/

  16 komentarzy do “O propagandzie rosyjskiej i propagandzie antyrosyjskiej”

  1. Zapamiętam, że nie wszystkie koleżanki są warte zainteresowania, tfu – zainwestowania 😉

  2. Ktos powiedzial, chyba profesor Wielomski, ze neokonserwatysci w USA to sa w zasadzie trockisci i jest to banalne stwierdzenie. Mozna sobie poczytac o neokonserwatyzmie w wikipedii i to, co sie dzieje w Polsce, uwzgledniajac wazne daty jak 1989, wojny w Iraku, w Jugoslawii, majdan w Kijowie, 2014, 2022 jest zgodne z ta doktryna, przy czym rozwoj gospodarczy i dobrobyt w stylu zachodnim to jest sprawa, ktora rozwija sie rownolegle, czasem wspolnie ze zmianami politycznymi, a czasem ten dobrobyt jest calkowicie niezalezny od polityki. Polska jest zatem w oku cyklonu miedzy neokonserwatyzmem „nowojorskim”, konserwatyzmem rosyjskim, lokalnymi interesami Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii. Poniewaz neokoni sa to w wiekszosci albo w 100% zydzi, jak podaje wiki, to praktycznie cala propaganda w Polsce i duza czesc propagandy w Europie wychodzi z Moskwy albo z Hollywood, od Sorosa i dominuje tez w Polsce. Czasami trudno odroznic, kto jest kim. Moim zdaniem nie da sie zreformowac swiata zachodniego, do ktorego nalezy tez Rosja (chocby jako antagonista), bez spektakularnej katastrofy nas wszystkich albo utraty wplywow przez diaspore na swiecie.

    Dlatego ja osobiscie preferuje inteligentne kino niezalezne i nie bawie sie w polityke. Nie interesuje mnie to.

    https://youtu.be/5YbEKFCnH-w?si=uQoj9MIgSmVVKvh2

  3. Ok, niech Pan nie krzyczy, juz zamilkne.

  4. Tak, ten to wyjątkowy wprost wrażliwiec

  5. Dzień dobry, No, niestety, tak to jest. Dystrybucja treści – książek, filmów, muzyki – przesądza o skali ich społecznego odbioru. Są dwie rzeczy potrzebne do tego, żeby ta skala była jakaś niepomijalna; pieniądze – te dawane twórcom za ich produkcje oraz pieniądze – wykładanie na funkcjonowanie struktury dystrybucyjnej. One się czasem w części zwracają, jeśli oprócz wymowy propagandowej trafi się jakiś hit – to nie zawsze można zrobić na zamówienie, bo Stwórca też ma coś do powiedzenia, ale – bywa tak. Wystarczy otworzyć jutuba i zobaczyć ile tam jest rosyjskich treści. Od cerkiewnych śpiewów do uzdolnionych wszechstronnie dziewoi zawodzących pseudoludowe pieśni na wolnym powietrzu. Nie czarujmy się, to się nie robi samo i nie za darmo, szczególnie w takim biednym nieszczęśliwym kraju, jakim od dawna jest Rosja. Istnieje jakaś komórka odpowiedniego urzędu, dysponująca budżetem i realizująca przy jego pomocy poważny program propagandowy, którego celem jest przekonanie świata, że słuszność jest po tamtej stronie. Pozostaje rozstrzygnąć w której to stolicy jest ten urząd, ja mam swoje typy. I głupki w rodzaju Kusturicy łapią się na ten lep, cwaniaki jak Stone – załapują się może nawet na kawałek budżetu. A ja nie mam złudzeń na ten temat, bo mi dziadek opowiadał, jak przed wojną zrzucali w Polsce skoczków, którzy opowiadali jak szczęśliwie żyje się w kraju rad. Nawet pracować podobno nie było trzeba, bo pola z samolotów obsiewali. I biedni niemądrzy idealistyczni młodzi Polacy dawali się uwieść tej socjotechnice, że o innych środkach wyrazu zamilczę. Naprawdę, to przeciwnik, z którym trudno walczyć. Ale – trzeba.

  6. Może się mylę, ale kluczem do badania są filantropi. Przypomniał mi się taki jeden : naukowiec i badacz odbłysków satelitarnych, potem po wtopie z dokumentami firmy informatycznej, kierownik działu damskiej bielizny, twórca monitoringu ekologicznego, kolekcjoner sztuki awangardowej i oczywiście biznesmen ….  dzisiaj bidulkowi zarekwirowali to i owo, między innymi kilkanaście włoskich willi.

  7. To który jest takim omnibusem?? Szkoda ze nie znam. Po prostu samorodek złota.

    a aktor Depardieu tez lansował Rosję chyba jako kraj bez podatków

  8. To ten, z którym Kwach współpracował.

  9. Myślę że po ośmieszaniu przez całe lata komisji Mc Carthego ,Hollywood na nowo zostało zinfiltrowane przez jaczejki komunistyczne.Zwróćmy uwagę że w dwa lata po napadzie Rosji na Ukrainę i możliwym LUDOBÓJSTWIE w razie wygranej Rosji ,Hollywood nie wyprodukował ŻADNEGO filmu o tej wojnie .ŻADNEGO .

  10. majątek jest a dziedziców brak … ot przykrość

  11. no pewnie jakoś wpłynie na wybory, chyba nie na sam wynik, ale na wybory jako pewien event , jakiś wpływ będzie

    no właśnie ale po której stronie, bo wygląda że dla nich takie zasadniczo różne w działaniach organizacje jak Strajk kobiet i katolicy są wymieniane na liście płac na równi,

  12. Społeczność międzynarodowa? Dziwne wyrażenie, bo co to właściwie jest?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.