lip 252022
 

Nie wiem czy myśli moje pobiegną dziś we właściwym kierunku, ale będę się bardzo starał. Jeśli się pomylę, bardzo proszę o skorygowanie moich błędnych tez. Siedziałem ostatnio przy stole z dawnymi kolegami, z których dwaj są silnie zaangażowani w produkcję i dystrybucję produktów rolnych. Mniejsza o to jakich konkretnie. Jeden jest menedżerem w wielkiej firmie, a drugi producentem na sporym, jak dla mnie, areale. W trakcie rozmowy okazało się, że ten areał, który uważałem za wielki, to pestka. Są bowiem prawdziwi giganci, którzy produkują na ogromną skalę, a do tego organizują dystrybucję. To znaczy dyktują ceny. Pewnie mają w tym jakieś ograniczenia, ale ja nie wiem jakie. Myślę jednak, że w kraju nie mają. Nie chodzi rzecz jasna o śrubowanie cen, ale o zalanie rynku swoim, tanim produktem. Jeśli chodzi o mniejszych producentów są oni w zasadzie bezwolni, nic od nich nie zależy i gdyby nie dopłaty, po prostu zostaliby zniszczeni. W mojej biednej, mało rozumiejącej głowie od razu zrodziło się pytanie – czy istnienie tych mniejszych, a dla mnie imponujących gospodarstw, produkujących masowo produkty rolne nie jest czasem elementem kontroli rynku lokalnego przez organizacje globalne? Niekoniecznie przez UE. Zastrzegam – nie znam się na tym wcale, ale z tego co zrozumiałem wielcy producenci nie narzucają cen skupu tym mniejszym, robi to ktoś inny, czyli pośrednik, który produkcją nie zajmuje się wcale. Kim on jest także nie wiem, bo się nie dopytałem, stawiam więc całą sprawę na wysokim bardzo poziomie ogólności. Być może jest to jakieś przedsiębiorstwo państwowe, a być może nie. Nie zajmujmy się tym, albowiem to co napisałem powyżej można uznać za wstęp. Zacząłem się zastanawiać ile dużych przedsiębiorstw zajmujących się masową produkcją organizuje jednocześnie dystrybucję swoich produktów, nie tracąc kontroli nad ceną? Nie wiem. Jestem jednak całkowicie pewien, że czynią tak Lasy Państwowe. Drewno jest surowcem strategicznym, może nie tak ważnym jak gaz, miedź czy ropa, ale rynek pochłania masę drewna. Cena zaś jest kreowana w lesie. Nie będziemy się zastanawiać od kogo i od czego zależy. Stańmy wprost przed tym faktem. Co wobec tego znaczy wyrażenie „prywatyzacja lasów” w sensie istotnym? Myślę, że rozdrobnienie produkcji, a także oderwanie jej od dystrybucji. Ktoś powie, że to i tak nastąpiło, bo w lesie są przetargi na drewno i wygrywają w nich lokalni potentaci, którzy często sami są leśnikami. Następnie dystrybuują oni drewno po narzuconej przez siebie cenie do odbiorców indywidualnych. Cena drewna więc rośnie nieuchronnie i to wszystkich denerwuje. Już dawno nie kupuję opału, więc nie wiem ile teraz kosztuje metr przestrzenny dębu czy brzozy. Interesujące jest jednak to, że wokół tej kwestii ekologiczny obłęd także wykonywał jakieś ruchy, to znaczy próbowano zakazać palenia drewnem w kominkach. To także jest element dewastacji obecnego systemu produkcji i dystrybucji, który najwyraźniej komuś przeszkadza. Czy przeszkadza także leśnikom? Mam pewne podejrzenia co do tej kwestii. Jak każdy urzędnik państwowy, w państwie realizującym sztywne procedury, stają się oni w pewnym sensie właścicielami powierzonego im majątku. Oczywiście produkcja i dystrybucja jest kontrolowana, ale pracownicy lasów są po pracy prywatnymi osobami, które mogą podejmować jakieś biznesowe ryzyka. I nie ma w tym nic złego. Pytanie – czy pokusa, by sprywatyzować lasy, dla ich własnego dobra i lepszych wyników sprzedaży jest duża? Nie wiem. Wiem natomiast, jak sprawy wyglądały dawniej, to znaczy przez kogo kreowana była cena drewna, którego produkcją zajmowały się lasy prywatne i częściowo państwowe. Wyłącznie przez pośredników. Tymi pośrednikami zaś byli kupcy żydowscy, albowiem oni zmonopolizowali handel drewnem w całej chyba Europie Środkowej. Konsekwencje tego faktu były doniosłe, choć dziś pozostają ukryte. Dochodziło do jawnym konfliktów połączonych z wymuszeniami, pomiędzy prywatnymi producentami drewna a żydowskimi pośrednikami. Dla żartu zupełnie przypomnę kto kontrolował rynek dystrybucji drewna przez I wojną światową i po niej w takim, na przykład, Biłgoraju. Był to ojciec aktora występującego pod nazwiskiem Harvey Keitel. Trudno powiedzieć jak to wyglądało na linii pośrednik – producent państwowy, czyli lasy. Myślę jednak, że podobnie.

Po II wojnie światowej wszystko się zmieniło? Tylko czy aby na pewno? Jak wiemy, za komuny i chwilę po zamianie ustrojów sytuacja w Lasach Państwowych była tragiczna, a leśnicy byli pariasami. Złodziejstwo na masową skalę połączone z różnymi horrendami było codziennością i nie dało się tego niczym zwalczyć w ramach systemu. Lata dziewięćdziesiąte i późniejsze przyniosły odmianę. Leśnicy stali się rozpoznawalnymi i poważnymi członkami lokalnych społeczności. Mienie zaś, które powierzono im w zarząd przestało być obiektem kpin i ocen kreowanych za pomocą pojęć ze świata baśni.

Czy ktoś serio interesuje się dziś kwestiami dotyczącymi dystrybucji i produkcji surowca drzewnego? Zapewne tak, ale ten ktoś pozostaje w ukryciu. Ujawnienie bowiem istotnych elementów oraz konsekwencji jakie manipulacja w systemie przyniosła by lasom w ogóle, krajowi i każdemu z nas indywidualnie, mogłoby wywołać reakcje dziwne i nieprzewidywalne. Stąd uporczywe i ciągle podejmowane próby sprowadzenia lasów i leśników do roli zabawnych gości w dziwnym uniformach, zajmujących się czymś, z istoty samej, mało poważnym. Na branżowych portalach co jakiś czas pojawiają się jakieś krytyczne teksty dotyczące polityki państwa wobec lasów. Nie są one w zasadzie zrozumiałe dla postronnego czytelnika, trudno więc, by ktokolwiek próbował się do tych polemik przyłączyć. Dokładnie zaś, o co chodzi, nikt nie wyjaśni, albowiem – takie mam wrażenie – uruchomiłoby to całą lawinę polemik. Leśnicy nie są zbyt silną organizacją, ale zarządzają wielkim majątkiem. Czy są traktowani jako zasób przez administrację państwową? Wielu twierdzi, że tak. O szczegółach jednak nie chcą mówić, albo nie mogą mówić, ewentualnie nie potrafią mówić. Ja obstawiam tę trzecią opcję. Widzę bowiem, jak niektórym mylą się metody zarządzania resortem z metodami zarządzania państwem. I jak próbują przenieść te pierwsze na grunt, gdzie działają tylko te drugie. To się nie może udać. Może się za to udać prywatyzacja lasów, które – w założeniu lansowana będzie jako wybawienie od czegoś – nie wiemy jeszcze od czego. Jeśli takie pomysły będą lansowane skończy się to jak zwykle – podziałem i odebraniem możliwości kreowania cen surowca. Co nie znaczy, że ceny te będą od razu wyższe. Mogą spaść. Definitywnie jednak skończy się dyskusja na ich temat, albowiem pośrednicy na to na pewno nie pozwolą.

  20 komentarzy do “O przewadze dystrybucji nad produkcją”

  1. pamiętam czas kiedy na SGPiS,  dość często wykład z ekonomii rozpoczynano słowami

    – lepszy jest najgorszy handel niż dobra produkcja-

  2. ale tak w odniesieniu do czasów po transformacyjnych, czyli kiedy już byliśmy w UE, słyszałam info że nagonka na prof. Szyszko zaczęła się kiedy polski przemysł drzewny zdominował rynek europejski, mogło tak być, bo przecież jakieś żyjątka  z Rospudy, nie były prawdziwym powodem ówczesnej histerii ekologicznej.

    tak jak teraz inflacja jest wywoływana wpisem p.Truskolaskiego że cukier będzie po 7 zł. jednak 40 procent rynku cukrowego jest w rękach polskich, jest -polska grupa-  pilnująca rynku cukru, to te 60 procent które wykupili Niemcy nie może zdewastować naszego rynku … ale Niemcy próbują i zatrudnili Truskolaskiego do tej zaszczytnej roli

  3. Jarosław Kaczyński chce znieść immunitety poselskie i sędziowskie, żeby wsadzić do „pierdla” malkontentów i osoby zadające za dużo pytań albo tych, którzy próbują połączyć kropki.

    Na razie projekt zniesienia immunitetów jest testowany na pośle Braunie, któremu media przypięły łatkę „kontrowersyjnego”, więc nikt nie powinien po Braunie płakać.

    A potem będzie już czyste ZSRR/USA z nadreprezentacją pewnej nacji.

     

    Co do umiejętności łączenia kropek, to problem z tym ma nawet profesor Korab – Karpowicz, który udostępnił dla kanału wrealu24 nagranie swojego wykładu, w którym nazwał on Marksa, Wittgensteina i Harariego filozofami zniszczenia.

    Otóż z połączenia kropek wynika, że dla Marksa proletariat nie był sojusznikiem. Marks nie darzył proletariatu żadnym szacunkiem. Proletariat miał być wyłącznie narzędziem do zlikwidowania arystokracji.

    Z tego wynika, że wymordowanie kilkudziesięciu milionów ludzi w ZSRR albo w Chinach czy Kambodży nie było pomyłką ani sprzecznością ponieważ, jak chciałbym zauważyć, nigdzie marksizm nie hołubi proletariatu jako takiego, a wręcz nim gardzi.

    To jest krok do zrozumienia tego, że system jest przeciw nam aż do naszego unicestwienia i nikt po nas nie zapłacze.

    Często spotykam się z argumentem, że system nie może zlikwidować ludności, bo ludność płaci podatki i utrzymuje system. Jest to sposób myślenia z gruntu nielogiczny.

    Podobnie ekologom wcale nie zależy na ochronie przyrody i to jest chyba dla wszystkich jasne.

  4. A wszystko co Pan pisze zawiera się w tym co  głosi stare, żydowskie powiedzenie:

    „Lepsze deko handlu niż kilo roboty”

    Ważne jest to, ze to właśnie Żydzi stosowali i stosują tę zasadę konsekwentnie od tysiącleci i ta ich konsekwencja sprawia, że po przejęciu kontroli nad pieniądzem, kontrolują wydarzenia na świecie, czyli de facto w ich rękach jest coraz większa władza nad światem. 

  5. Marksiści jak i klimatyczni neomarksiści  posługują się w swej praktyce cynizmem zakamuflowanym pod pojęciem demokracji, ostatnio liberalnej demokracji.

    Cynizm, to jeden z najbardziej destrukcyjnych czynników naszej  kultury.
    Trudno zrozumieć cynizm, a jeszcze trudniej spierać się z cynikiem, gdyż w cynizmie ulega zamrożeniu cały dyskurs etyczny, jako że przedmiotem negacji i szyderstwa staje się sam rdzeń tego dyskursu: racje i wartości mora1ne.
    Współczesny – modelowy – cynik to ktoś, kto fakt rozbieżności między ideałami i rzeczywistością obraca przeciwko głosicielom ideałów.
    Fakt, że ludzie ustawicznie występują przeciw wartościom, obraca on w karykaturę i ostateczne ośmieszenie samych wartości.
     
    W ten sposób cynik utrwala status quo.
    Cynik  dziś dostosowuje się do zasad, wyśmiewając jednak normy społeczne, jutro konspiruje pogardzając ideałami swoich rewolucyjnych towarzyszy.
    To stałe wymykanie się moralnej klasyfikacji stanowi istotę cynika .
    Modelowym przykładem współczesnego cynika w dzisiejszej Polsce jest Donald Tusk, Polnischer Oppositions Führer.

     

    jeden z najbardziej destrukcyjnych czynników naszej kultury.

  6. Ale ktoś musi chronić ten system środkami przemocy, bo inaczej by upadł. Robią to nauczyciele, rodzice, urzędnicy (sądy, skarbówka), media, Kościół, politycy, samorządowcy, sąsiedzi, krewni – jest to tzw. polskie piekiełko.

    Włosi olewają państwo i fiskusa i Ukraińcy też, dlatego przelewają krew, bo wolą swoje własne mafie, niż obce – mówił o tym w radiu 24 profesor Paweł Kowal.

  7. Marksiści jak i klimatyczni neomarksiści  posługują się w swej praktyce cynizmem zakamuflowanym pod pojęciem demokracji, ostatnio liberalnej demokracji.

    Cynizm, to jeden z najbardziej destrukcyjnych czynników naszej  kultury.
    Trudno zrozumieć cynizm, a jeszcze trudniej spierać się z cynikiem, gdyż w cynizmie ulega zamrożeniu cały dyskurs etyczny, jako że przedmiotem negacji i szyderstwa staje się sam rdzeń tego dyskursu: racje i wartości moralne.
    Współczesny – modelowy – cynik to ktoś, kto fakt rozbieżności między ideałami i rzeczywistością obraca przeciwko głosicielom ideałów.
    Fakt, że ludzie ustawicznie występują przeciw wartościom, obraca on w karykaturę i ostateczne ośmieszenie samych wartości.
    W ten sposób cynik utrwala status quo.
    Cynik  dziś dostosowuje się do zasad, wyśmiewając jednak normy społeczne, jutro konspiruje pogardzając ideałami swoich rewolucyjnych towarzyszy.
    To stałe wymykanie się moralnej klasyfikacji stanowi istotę cynika .
    Modelowym przykładem współczesnego cynika w dzisiejszej Polsce jest Donald Tusk, Polnischer Oppositions Führer.

     

  8. Natomiast polskie mafie wysługują się obcym, więc nie można powiedzieć, że są nasze.

    https://m.youtube.com/watch?v=hFPcpv7KUKU

  9. Avete capitu cornuti?…

  10. Prof. Szyszko padł ofiarą miejscowej sprzedajnej, zdradzieckiej mafii.

    https://images.app.goo.gl/HNw2Y8oxFkHoWq777

  11. niemiecka perfidia zażądała zmniejszenia PRODUKCJI w krajach UE,

    bo u nich spadnie produkcja np cementu  – pamiętamy prywatyzację cementowni Warszawa na rzecz NIEMCÓW, minister Lewandowski niech wyliczy te zyski jakie od 30 lat czerpie cementownia i przekazuje niemieckiej centrali.

  12. co do dystrybucji

    Ten gazowy problem to Niemcom zaczyna bokiem wyłazić  – zdaje się że ta szrederowska strategia będzie idealnym przykładem na to że chciwość rozum odbiera

  13. Czy rzeczywiscie niemiecka? Zadaniem banku centralnego jest dbanie o stabilnosc cen towarow na rynku. – Z tego wynika, ze skoro ludziom zostaje mniej pieniedzy w kieszeniach po oplaceniu czynszu, ogrzewania i innych podatkow, to nalezy zmniejszyc produkcje towarow po to, zeby nie spadla ich cena. Jezeli mocno ograniczy sie podaz mieszkan, to ich cena nie spadnie. Trudniej bedzie sprzedac mieszkanie, ale przynajmniej ich cena pozostanie na obecnym poziomie. Utrzymanie produkcji na dotychczasowym poziomie przy jednoczesnym ogolacaniu przez panstwo ludzi z nadmiaru gotowki doprowadziloby do deflacji, a tego globalna wierchuszka chce uniknac.

    Tyle produkcji idzie na rynek, ile prywatnych srodkow jest w obiegu, a rzad sie zawsze wyzywi!

  14. Dlaczego socjalizm powoduje biede?

    Jezeli mamy w danym kraju tylko 5% srodkow finansowych w rekach prywatnych, to statystycznie produkcja dobr rynkowych jest na poziomie 5% x PKB, a 95% wytwarza i konsumuje panstwo, czyli wydaje na rzeczy niekoniecznie potrzebne i pozyteczne dla ludzi.

    Jezeli w tym czasie, powiedzmy w USA w rekach prywatnych jest 50% srodkow finansowych, to 50% x PKB (USA) daje nam duzo wiekszy wolumen dobr rynkowych (czyli poszukiwanych i pozadanych przez ludzi), niz podane poprzednio 5% x PKB (PRL albo 3. RP)

    Tak bym to wytlumaczyl studentom SGH.

  15. Zatem duet Kaczynski – Morawiecki zmierza do radykalnego wygaszenia polskiej gospodarki (rynkowej) w ten sposob, ze po bismarckowsku przyzwyczaja ludzi i uzaleznia od pomocy panstwa, przez co zwieksza sie wolumen podatkow i srodkow finansowych do dyspozycji panstwa i zmniejsza obszar wolnego rynku. Wiekszosc wyborcow nie chce obnizania podatkow. Jest to petla na szyi, ktora sami sobie gotujemy, dlatego nawet krytykowany na Ukrainie ustroj oligarchiczny jest klepszy od skorumpowanej demokracji. Argument Konfederacji, ze na Ukrainie nie ma i nie bedzie demokracji jest wiec malo skuteczny w debacie na ten temat.

  16. ZASUPŁALEŚ SIĘ W PĘTLĘ

    nie kopnij stołka bo będzie po tobie i po twoim rozumieniu ekonomii

    a może to by było właściwe, bo jednak nie rozumiesz tego co się mówi

    jaką ty gospodarkę obserwujesz … nie wiem ..

  17. Mam wrażenie, że w dużej mierze to zwykła ściema, chcą wymusić uruchomienie drugiej nitki gazociągu, bo skoro taki kryzys, to trzeba się ratować… cyniczna gra.

  18. „… cyniczna gra.’

    Ten cały projekt UE to cyniczna gra niemieckich cyników skrywanych pod szyldem demokratów z przymiotnikami: socjaldemokracji(SPD), chrześcijańskiej demokracji(CDU/CSU) i najbardziej cynicznej liberalnej demokracji

  19. od początku kiedy nas zaczęli werbować do tego eurokołchozu . werbowac przez tych co juz upatrzyli sobie stołki w tym kołchozie

    ktoś tam wyliczał że ue oszukała nas 9 razy, czy to jest aby dobrze policzone

  20. kiedy sie tak uważnie przyjrzeć wszystko w tym zakresie nie jest zwykłą ściemą tylko programowym działaniem  wkręcania nas w coraz silniejsze podporządkowanie … perfidia niektórych rozwiązań  teraz daje po oczach, wytypowano nas na  -frajera-

    ale

    -nie ma takiego frajera co by nie znalazł większego od siebie-

    /Sergiusz Piasecki/

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.