lip 182022
 

W dużym uproszczeniu wykładania ostatnich pięciuset lat dziejów Węgier da się streścić w takiej oto formule: przez ingerencje Rzymu upadła rodzima dynastia, zastąpiona papieskimi kreaturami z Andegawenii, a następnie kompletnymi nieudacznikami z Litwy i Polski – Jagiellonami. Potem było już tylko gorzej. To przez nich upadło królestwo. Później były już tylko próby odzyskania dawnych ziem, w oparciu o jakiegoś protektora, o nielubianą Austrię głównie. Niestety siły zła zawsze przeważały i Węgrzy są dziś tu gdzie są, ze swojej historii zaś rozumieją tyle, że potrzebny im naprawdę mocny sojusznik, żeby odbudować to, co państwa Zachodu ukradły im po I wojnie światowej. Kto jest tej sytuacji winien? Wszyscy tylko nie Węgrzy. Próby przestawienia w innym nieco świetle dziejów i doktryny państwa są skazane na porażkę. Węgrzy bowiem, konkretniej zaś węgierscy politycy, widzą sens rozmów na ten temat tylko wtedy, kiedy przedstawi im się tak zwane realne wyjścia z ich niewesołej sytuacji. Jeśli zastanowimy się, co to może znaczyć dziś – realne wyście zmierzające do odbudowy Wielkich Węgier – odnajdziemy jedną tylko odpowiedź. Jest nią destabilizacja polityczna i gospodarcza Europy Środkowej. Tylko bowiem wtedy pojawi się szansa na uzyskanie jakiegoś dodatkowego kawałka ziemi. I Węgrzy mogą się bić w piersi i zaklinać po tysiąckroć, że to nieprawda, ale nie ma to żadnego znaczenia. Każdym bowiem słowem dają do zrozumienia, że interesują ich cesje terytorialne. To zaś co widzimy obecnie, czyli poparcie wyrażane dla Putina, jest jednym z elementów obłąkanego rozumienia polityki. To znaczy oderwanego od religii, spraw duchowych i hierarchii Bożych. Ktoś powie, że polityka taka właśnie jest. Otóż nie, ona taka właśnie nie jest, dlatego wszystkie poważne państwa szukają uzasadnień dla swojego istnienia w religii. Nie czynią tego państwa niepoważne, takie jak na przykład Niemcy, co zostanie wkrótce przez Opatrzność właściwie ocenione. Większość zaś z nas, obserwatorów życia politycznego i historii omamiona jest tysiącznymi narracjami o charakterze deprawacyjnym, które łudzą nas tak zwanym politycznym realizmem. Istnieje tylko jeden rodzaj politycznego realizmu – wskazanie, że nasze plany są zgodne z planami Boga. Reszta to śmieci. Istotne jest tylko jakich narzędzi do tego będziemy używać. Co z tego rozumieją Węgrzy? Tyle, że ich plany muszą być zgodne z planami ich protektora. Jeśli Putin postanowił podzielić Ukrainę, oni postanowili wziąć w tym udział, a po udanej operacji chcieli ogłosić sukces i wskazać, że pierwszy etap zmian na drodze ku zanegowaniu traktatu z Trianon został zakończony. Jak głupie jest takie rozumowanie i jak oczadziali są Węgrzy, wskazują obecne wypadki. Można im oczywiście współczuć, albowiem nie mają wyboru. Mogą zdecydować się na jednego ruskiego agenta lub na innego ruskiego agenta. Jest to efekt bardzo przemyślnej, opartej na deficytach małych narodów, długofalowej polityki kremla. Węgrzy oczywiście nie wierzą w to, że są małym narodem. Są narodem wielkim i stąd mogą prowadzić rozmowy tylko z innymi wielkimi narodami. Największym zaś jak wiemy narodem i posiadającym tę autentyczną duchową głębię, są Rosjanie. Wszyscy im ustępują, przede wszystkim zaś Ukraińcy, którzy w ogóle – w rozumieniu Węgrów – narodem nie są.

Opisane wyżej kwestie są, w mojej ocenie, projekcjami satanistycznymi opartymi, o głębokie niezrozumienie zasad rządzących polityką.
Jak wygląda na tym tle zachowanie się polityków polskich. W mojej ocenie znakomicie. Przede wszystkim trafnie odczytali oni na czym polega ziemska misja zabezpieczenia bytu państwa, a do tego trafnie odczytali ponadczasowy i metafizyczny wymiar polityki, co wyraża się stosunkiem wobec narodów małych i słabych. Idźmy jednak po kolei. Postawiłem tu kiedyś postulat, by Polska prowadziła politykę podobną do polityki Prus w XVIII wieku, przynajmniej do pewnego momentu. Jedna trzecia kraju to byłe Prusy, pruskie dziedzictwo materialne jest naszym dziedzictwem i w dodatku nie musimy się z tego przed nikim tłumaczyć. Niemcy, mimo prób, nie odwrócą, nawet we współpracy z Rosją, konsekwencji II wojny światowej. To się nie uda. Kolejne próby zmiany tego stanu będą coraz bardziej absurdalne i kompromitujące. Na czym polegała istota pruskiej polityki? Nie na prowadzeniu chronicznych wojen bynajmniej, ale na zadłużeniu kraju u producenta najważniejszych w owym czasie wysokich technologii. To było poważne zadłużenie, gwarantowało ono jednak Prusom dynamiczny rozwój, albowiem kupili od Brytyjczyków to co najważniejsze – know how dotyczące produkcji stali. Gwarantowało też stabilizację elitom, albowiem pomysł króla Prus na zarządzanie krajem był prosty – uwłaszczyć urzędników na mieniu państwowym i rozliczać ich z wyników produkcji i sprzedaży, tak jakby chodziło o zdradę główną. Zadłużenie u Brytyjczyków, a potem także sprzedaż masowej produkcji w USA, gwarantowało Prusom bezpieczeństwo, aż do chwili kiedy Francuzi nie zaczęli ich rozliczać z dawniejszych, wzajemnych zobowiązań. Był to jednak w historii kraju epizod. Polska dziś robi podobnie, kupujemy wysokie technologie, zadłużamy się oczywiście, ale chyba nikt nie myślał i nie myśli, że można zarządzać jakimś krajem bez długów? Problem w tym co kupić i u kogo wziąć kredyt. Gierkowi, którego wielbią różni idioci wydawało się, że jak kupi za grube miliardy przeterminowane technologie, to będzie wielki. Został oszukany. My dziś nie zostaniemy oszukani, albowiem interesy wielkich tego świata kumulują się tuż za naszą wschodnią granicą i w ich dobrze pojętym interesie jest, byśmy byli tak silni, jak armia Fryderyka Wielkiego w przeddzień wojen śląskich.

Prezydent Duda co jakiś czas podróżuje do kraju, na który nikt za bardzo nie zwraca uwagi, chodzi mi o Mołdawię. Różni przeterminowani mędrcy piszą co jakiś czas, że Mołdawia zostanie zajęta przez Rosję. Nie zostanie, bo wtedy Putin nie uchowa się nawet w tym swoim bunkrze na Uralu. Mołdawia to stary i bardzo ważny kierunek polskiej polityki, nie rozumiem dlaczego wielbiciele idei jagiellońskich o tym zapominają. Gwarancje, których Polska udziela Mołdawii, są poważne, podobnie jak poważne będzie każde inne zaangażowanie się Polski w tym kraju. Sposób w jaki politycy polscy podchodzą do tych kwestii znamionuje dojrzałość i pełną świadomość wagi sprawy mołdawskiej. Wskazuje też na ich wielkość. Jeśli ktoś tego nie rozumie, jest po prostu durniem. Polska wchodzi w stare koleiny polityki wczesnych Jagiellonów, która zakończyła się źle, ale dziś ma swoją drugą odsłonę. Owo złe zakończenie wynikło wprost z aktywności niemieckiej i tureckiej na Bałkanach. Jak zakończy się dzisiaj? Trudno powiedzieć. Chcę tylko wskazać, że w przeciwieństwie do Węgrów, polityka Polski, zarówno w wymiarze doczesnym, jak i głębszym, doktrynalnym, historycznym, jest polityką słuszną i celową. A skoro tak, wszystkie porównania, przy zachowaniu proporcji, do wskazanych wyżej momentów dziejowych są słuszne i uprawnione. Możemy z nich korzystać. W przeciwieństwie do przeciwników tej polityki, którzy skazani są na briefy przysyłane z Berlina i Moskwy, gdzie nie ma ani jednego zrozumiałego zdania i ani jednej myśli, która znalazłaby pokrycie w faktach czy rokowała na wypełnienie się kiedyś tam, w przyszłości. Oni mogą jedynie odczytywać brednie. No i przesuwać się ku jawnej zdradzie państwa, narodu i ich przyszłości.

Napisałem to wszystko pod wpływem chwili, siedząc w oficynie jednej z moich ulubionych rezydencji, czyli obok pałacu Henryka Bruhla, w Brodach. Jak pamiętamy Henryk był ministrem finansów króla Polski Augusta III. Podkreślam – króla Polski, nie króla Prus, nie księcia elektora Saksonii, na terenie której pałac znajdował się do roku 1945. Obiekt jest w odbudowie, która trwa bardzo długo, albowiem budowla jest olbrzymia, a została zniszczona prawie doszczętnie. Hotel znajduje się w oficynie, która jest większa niż wiele znanych nam rezydencji. Henryk Bruhl miał bowiem, jak to się eufemistycznie mówi, rękę do pieniędzy. Pałac został zdewastowany najpierw na rozkaz Fryderyka II, króla Prus, potem zaś zniszczyli go żołnierze sowieccy. Mam nadzieję, że zobaczę go kiedyś pełnej krasie, gdy będzie już odbudowany. Jest to miejsce symboliczne, albowiem mówi nam ono wyraźnie czym jest polityka i jak można ją interpretować. Mówi nam także owa ruina, jak ważne są symbole. Fritz nienawidził Bruhla, ale nie musiał palić jego pałacu. Jednak wydał taki rozkaz. Musimy zawsze o tym pamiętać – tamci nie uszanują naszych symboli. My jednak możemy przejąć ich symbole, ich doktrynę, ich narzędzia i wykorzystać je do własnych celów. Tego prostego przełożenia nie rozumieją przywódcy wielkiego narodu węgierskiego. Do niedawna powiedziałbym – szkoda. Teraz jednak już tak nie powiem. Każdy bowiem dokonuje wyborów na własną odpowiedzialność. O tym też musimy pamiętać.

  11 komentarzy do “O różnicach pomiędzy polityką mądrą i głupią czyli małe i wielkie narody”

  1. Coś jest na rzeczy, bo wystąpił straszliwy wysyp kompromitacji…

  2. > „siedząc w oficynie jednej z moich ulubionych rezydencji”

    No proszę, proszę – pełny sukces, także w wymiarze materialnym!

  3. Polityka rządu polskiego po wyborach w 2015 roku jest  odwróceniem trendu polskiej polityki od 1989 roku, kiedy to po upadku bloku państw socjalistycznych, UW i następnie rozpadzie ZSRR nastał w geopolityce świat jednobiegunowy zwany „Pax Americana”.

    Prowadzono wtedy politykę „szerzenia demokracji” na wschód i w ślad za tym, poszerzania paktu NATO.

    Zakładano możliwość realizacji polityki paneuropejskiej Coudenhove-Kalergi, prowadzącej do budowy „Stanów Zjednoczonych Europy”, w ramach których widziano też Rosję z unią posowieckiej przestrzeni.

    Do realizacji tej polityki USA w tamtym czasie,  wiodącym państwem w Europie były Niemcy, przygotowywane w procesie jednoczenia Europy po II WŚ, procesie rozpoczętym Planem Marshalla, potem EWWS, EWG, UE.

    Polityka resetu USA-Rosja, rozpoczęta przez administrację B.H.Obamy, miała w założeniach  stać się ukoronowaniem tego procesu w postaci powołania konfederacji UE i Rosji, wraz z całym obszarem postsowieckim.

    Ostateczna klęska tej polityki w 2013 roku(odrzucenie przez W.Putina oferty Obamy na II-gi etap polityki resetu), była początkiem zmiany polityki „sił morza”, głównie USA i UK i postawienie na Polskę i państwa Europy Środkowo Wschodniej(w nowej sytuacji geopolitycznej, podobnie jak po I-szej WŚ, USA postawiły na Polskę i Europę Śr.Wsch.

    Aby taką politykę móc realnie prowadzić, należało zadbać o zmianę władz w Polsce i jak kiedyś w wywiadzie radiowym powiedział J.Kaczyński, był ofiarą:

    „…bo na mnie naciskano tutaj bardzo w sprawach, które nie powinny rządu amerykańskiego w najmniejszym stopniu interesować.”

    Tymi sprawami „które nie powinny rządu amerykańskiego w najmniejszym stopniu interesować.” były sprawy personalne przed podwójnymi wyborami w 2015 roku, czego efektem było wystawienie przez PIS w wyborach prezydenckich Pana Andrzeja Dudę, który był na tyle mało znanym politykiem, że bardzo wielu sądziło, że chodzi o Piotra Dudę z NSZZ „Solidarność”.

    Drugą figurą w rządzie B.Szydło powstałym po wyborach w 2015 roku został Mateusz Morawiecki, człowiek wskazany J.Kaczyńskiemu przez finansjerę za pośrednictwem kolegi szkolnego Braci Kaczyńskich, czyli Leiba Fogelmana, senior partnera w międzynarodowej  kancelarii Greenberg Traurig, która intensywnie pośredniczyła w większości prywatyzacji polskiego majątku narodowego po 1989 roku.

  4. Ale że co? Wyjazd do hotelu na głęboką prowincję to jest ten sukces?

  5. Przepraszam, ale czy widział pan, jak Fogelman wskazuje Kaczyńskim Morawieckiego i mówi – Mój ci on jest?

  6. Znakomity tekst. Serio. Nie 100% sama prawda, ale w 100% odpowiada na podstawowe pytanie ludzkości i moje, zadane przez czarnego szofera śmieciarki w NY w filmie Terminator – „whadeheck…?”.  A że jest jak pisze Gospodarz, voila – „…Węgry podniosły gotowość sił zbrojnych. Chcą chronić swoją ludność na Ukrainie. Węgierskie władze mają plan ochrony węgierskiej ludności na Zakarpaciu. W planie jest użycie węgierskich siły zbrojnych…”. Polski internet źródło.   Nie wiem jak oni to sobie wyobrażają.  Nie wiem co powie Ukraina.  Wygląda to jak otworzenie 3 frontów, Wschodni z Sowietami, Północny z Biała Rusią i Południowy z Węgrami. Sen wariata.

  7. Przed kim Węgry chcą bronić swojej ludności na Ukrainie ?Przed Ruskami czy Ukraińcami ?

  8. przed wojną, nazistami, faszystami, inflacją, zimną zimą, złym zachodem, blabla, jakie to ma znaczenie ?  jest okazja, robi się politykę pod siebie. węgry wykonały spore zakupy ciężkiej broni w DE i FR więc coś z tego będą mieć … spokój od sankcji, albo zgodę na „minor intrusions”, albo storpedują komuś jakiś plan, albo odwrotnie albo hwc … skoro nie mogą być wasalem usa, bo chyba nie mogą, a muszą coś ugrać, bo chyba muszą, to kombinują gdzie i co się da …  ja mam mały musk, ale 3ba pa3ać co Ukraina w hedlajnach napomknie …  Zelenski właśnie wykonał kilka sporych dymisji …  nie ma nudy, front jest dookoła Ukrainy, nie ne wschodzie …

  9. A czy prawdziwość postawionej tezy dowodzimy tylko na podstawie dowodów wprost(dowodów zwyczajnych, dowodów klasycznych, jakim jest np. świadek naoczny/nauszny)?
    Nie słyszał Pan o innej formie dowodzenia prawdziwości postawionej tezy, stosowanej w procesach poszlakowych?
    Jeszcze inną metodą dochodzenia do poznania prawdy jest ta stosowana wg zasad naukowej teorii chaosu.
    Każde wydarzenie a szczególnie istotne wydarzenia występujące w przestrzeni publicznej, skrywane są pośród licznych  różnych rozproszonych i chaotycznych strzępów informacji, z których z wykorzystaniem zasad teorii chaosu, można zbudować syntezę zdarzeń wyjaśniającą prawdziwy przebieg i istotę zdarzeń.

  10. jednej z __moich__ rezydencji ; )

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.