cze 272023
 

Wczoraj był kolejny odcinek „Resetu”, a dziś cały twitter się ekscytuje bliskim już i pewnym postawieniem Tuska przed trybunałem stanu. Ludzie zdawałoby się poważni, piszą, po każdym odcinku, że są wstrząśnięci. Ja nie jestem, bo większość pokazywanych w tym filmie spraw po prostu pamiętam. Jeśli zaś chodzi o oglądanie filmów, to wczoraj prawie w całości obejrzałem krótki bardzo obraz zatytułowany „Ludzie z miasta”, który opowiadał o założycielach mafii pruszkowskiej, braciach Danielakach. Niewiele o tych sprawach wiedziałem i jakoś nie ciągnęło mnie w tę stronę. W filmie jednak wystąpiło kilku młodych dziennikarzy, tak zwanych pistoletów, którzy – ubrani niechlujnie – wygłaszali knajackim językiem jakieś kwestie. Miało to świadczyć o ich doskonałej znajomości tematu. Sam prowadzący zaś, który występuje czasem w Wiadomościach, zachowywał się dokładnie jak Rachoń w „Resecie” czyli jak dawniej Wołoszański.

Nie wiem doprawdy jaki cel stawiają sobie twórcy takich filmów, ale nie jest nim z pewnością odkrycie prawdy. Być może chodzi o zaprezentowanie się z jak najlepszej strony, a także wykazanie się bezkompromisowością, ale wniosek taki z kolej wywołuje tylko uśmiech politowania. W zasadzie nie wiadomo o co chodzi. Na pewno nie o pieniądze, bo ileż można zarobić występując w takiej produkcji. Istotnym celem jest zaprezentowanie fałszywej skuteczności, pewien rodzaj szamaństwa, w zakres którego wchodzą strój prowadzącego, sposób wysławiania się i postawa. Wszystko po to, by pokazać widzom, że zło nie ma szans z nowym pokoleniem śledczych. Dobra, o co ja się znów czepiam? Pokazali w tym filmie trzech Danielaków: Maliznę, Wańkę i tego trzeciego. Powiedzieli też, że nie mają oni w zasadzie żadnej szkoły. Byli taksówkarzami. Potem zaś powiedzieli kim była ich matka – zastępcą kierownika w Centrali Handlu Zagranicznego. Ojciec zaś był pracownikiem fizycznym w LOT-cie. Sami zaś bracia zajmowali się fałszowaniem wiz amerykańskich, a także interesowało się nimi wojsko – tak to ujęto w filmie. Po czym powiedziano, że SB aresztowała ich na Okęciu i narracja odpłynęła w całkiem jakąś inną, jałową stronę. Ja zaś zostałem na fotelu z rozdziawioną gębą. No bo jak to? Trzech półanalfabetów fałszuje wizy amerykańskie i sprzedaje je ludziom normalnie latającym do USA? Matka w Centrali Handlu Zagranicznego, ojciec fizyczny…? Co to w ogóle jest? W filmie zaś pokazują jakiegoś nieogolonego grubasa, który opowiada, jak z kolegami zbierał informacje na Danielaków. A co tu jest do zbierania? Co tu w ogóle jest do śledzenia? Kiedy nikt nawet nie próbuje opowiedzieć tej historii ze wskazaniem jej sensów istotnych. Za to prowadzący podnieca się opisywaniem historii o aresztowaniu Danielaków przez SB.

No, a potem był „Reset”, a dziś od rana wszyscy piszą, że zaraz aresztujemy Tuska. Nie wiem co w ogóle powiedzieć. Bo tak naprawdę miałem znów pisać o Arystotelesie, ale niepotrzebnie włączyłem wczoraj ten telewizor. Tekst dzisiejszy bowiem zaplanowałem inaczej niż zwykle. Chciałem, i zrobię to zaraz, umieścić tu cytaty z dwóch książek, które zbliżone są treścią i formatem. Są to niewielkie książeczki, traktujące o filozofii arabskiej. Jedna nosi tytuł „Średniowieczna filozofia arabska” i napisała ją Anna Mrozek w roku 1967, a druga to „Średniowieczne podstawy nauki nowożytnej”, jej autorem jest Edward Grant.

Zacznijmy może od tej pierwszej książki. Znajdujemy tam rozdział „Przyczyny oddziaływania filozofii arabskiej na chrześcijański zachód”.

Zaczyna się ów rozdział tak:

 

Filozofia arabska szybciej i w nieco odmienny sposób rozwinęła te same problemy, które nurtowały świat chrześcijański. Jest więc rzeczą zrozumiałą, że przenikając na zachód dostarczyła nowych argumentów zarówno teologii, jak i filozofii. Wniosła ożywczy prąd do sporów toczonych między filozofią a teologią, stanowiła potężny bodziec dla rozwoju badań przyrodniczych i wprowadziła pierwiastki obcej, lecz wyższej kultury.

Ten fragment jest odpowiednikiem wyznania iż Malizna z Wańką byli półanalfabetami. Idziemy dalej:

Jak dalece obca i nieznana była Arabom grecka filozofia, świadczyć może fakt, że teologowie muzułmańscy, odkrywając z wolna niebezpieczeństwo nauki Arystotelesa dla prawd wiary, przyjęli poglądy wymienionego w dziełach Stagiryty jego oponenta, atomisty Demokryta. Akceptowali z bezwzględną konsekwencją atomizm Demokryta, ale na gruncie teologicznym: dla uzasadnienia bezwzględnej wolności działania boskiego. Dokonali tego za pomocą „nieznacznej” poprawki, którą wnieśli do nauki greckiego atomisty: tam gdzie Demokryt wprowadził działanie mechanicznej przyczynowości, teologowie muzułmańscy podkładali pojęcie Boga. Za atomami stoi więc Allach jako ich spirytus rector.

Teraz dowiedzieliśmy się gdzie pracowała matka Danielaków. A także, że fałszowali oni wizy amerykańskie, to jest chciałem rzec, poprawiali pisma Stagiryty, tak by im pasowały do koncepcji. Anna Mrozek upiera się, że tylko w tych fragmentach, które dotyczą Demokryta. Bo przecież każdy rozumie, że nie chodzi o poprawianie Demokryta, który znany jest jedynie z pism Arystotelesa, każdy rozumie, prawda? Autorka jednak, która jest o wiele bardziej inteligentna niż twórcy filmu „Ludzie z miasta”, nie może sama przed sobą udać głupiej, nie może też tego zrobić przed swoimi promotorami, albowiem nie wydadaliby jej książki. Musi być konsekwentna. Pisze więc tak:

Teologowie ci przyjęli poglądy Demokryta w dobrej wierze, chcąc przeciwstawić je  niebezpiecznym tezom nauki Arystotelesa i sądząc, że Demokryt był jedynym poważnym przeciwnikiem Arystotelesa w starożytności, skoro doczekał się jego krytyki. Przejmując poglądy Demokryta z prac Arystotelesa i nie rozumiejąc istoty sporu między filozofami, teologowie nie mogli wiedzieć, że rzeczywisty sens nauki Demokryta jest znacznie bardziej niebezpieczny dla dogmatów wiary niż poglądy znienawidzonego Arystotelesa. To przywołanie ducha Demokryta dla udowodnienia boskiego aktu stworzenia z nicości i nieograniczonej wolnej woli Boga jest zjawiskiem nie pozbawionym specyficznego humoru: filozofowie zostają potępieni przez teologów z powodu wyprowadzenia swych twierdzeń z nauki Arystotelesa, a sami teologowie opierają swój atak na atomistyce Demokryta!

W tym właśnie momencie widzimy, jak SB aresztuje Danielaków na Okęciu.

Przejdźmy teraz do kolejnego rozdziału książki Anny Mrozek, który nosi taki oto tytuł „Drogi przenikania filozofii arabskiej do Europy”. Już na samym początku czytamy tam:

Filozofia arabska przenikała do Europy dwiema drogami: we wcześniejszym okresie bezpośrednio (wojny krzyżowe), ale oddziaływała ona wówczas raczej powierzchownie i w wąskim zakresie: później zaś już po upadku arabskiej filozofii lub bezpośrednio przedtem – za pośrednictwem Żydów.

W tym momencie dowiadujemy się, że po roku 1989, SB już mogła Danielakom, pardon, skoczyć. Czasy bowiem się zmieniły i zmienił się pośrednik eksportujący filozofię do miejsc jej przeznaczenia.

Dalej czytamy:

Uczeni ci najwcześniej przejęli poglądy Awerroesa i przetłumaczyli jego prace na hebrajski, dzięki czemu, być może, jego dorobek – ze względu na ostre potępienie przez ortodoksję i niechęć doń nawet wśród uczonych muzułmańskich – w ogóle zachował się dla wieków późniejszych.

To zupełnie jak z tymi papierami z IPN, gdzie napisane jest, że Danielakami interesowało się  wojsko, ale nikt nie tłumaczy dlaczego i po co? Nie wiemy po jaką cholerę miały się przydać te pisma Awerroesa, skoro  od dawien dawna nikt z nich nie korzysta i 90 procent populacji świata nie wie w ogóle kto to był. No, ale może miały one jakieś praktyczne zastosowanie, inne od sugerowanego w mądrych książkach. Czytajmy jednak dalej:

 

Filozofia arabska przeniknęła do Europy przez Hiszpanię. Pierwsze tłumaczenia na łacinę datują się od działalności Rajmunda arcybiskupa Toledo tj. od lat 1130 -1150. Rajmund założył pierwszą szkołę tłumaczy w Toledo, która pozostawała pod opieką arcybiskupa Gundisalinusa i której zadaniem było dokonanie przekładów najważniejszych arabskich prac filozoficznych i naukowych, dzieł Arystotelesa i jego arabskich komentatorów, jak również skrótów prac al-Farabiego i Awicenny. Metoda jaką posługiwano się przy tłumaczeniach, była dość prymitywna: przestrzegano dosłownego tłumaczenia tekstu, a w przypadku trudniejszych terminów arabskich poprzestawano na ich łacińskiej transkrypcji. Tłumaczami tej szkoły byli najczęściej Żydzi. Wybitniejszym tłumaczem żydowskim był Jan z Sewilli. Nie jest bliżej znany przebieg i zakres prac dokonanych w tej szkole, jednak już w trzydzieści lat od chwili jej założenia pełny tekst Organonu Arystotelesa znajdował się na uniwersytecie paryskim.

Dalszy rozwój scholastyki, pod wpływem filozofii arabskiej – przebiegał w trzech kierunkach: 1). Wprowadzenie w obieg wszystkich prac Arystotelesa, przetłumaczonych z arabskiego, 2) przekłady z oryginałów greckich, zapoczątkowane w XIII w., 3). Badanie prac arabskich komentatorów Arystotelesa.

I sami widzicie jak jest. Wszyscy myśleli, że Bagsik z Gąsiorowskim to złodzieje, a tu się okazało, że, w tym czasie kiedy tamci poprawiali fragmenty dzieł Arystotelesa, dotyczące Demokryta, oni uratowali wielu Żydów ze wschodu przerzucając ich do Palestyny, a w tym czasie Danielak – Wańka już widział, że Pershing go chyba trochę okrada.

Czytajmy dalej:

Od chwili objęcia władzy przez cesarza Fryderyka II w roku 1215. Następuje dalszy okres przenikania arabskiej wiedzy na Zachód. Władca ten uchodził za racjonalistę i z całą pewnością był wielbicielem obyczajów i kultury arabskiej, a nawet czytał w oryginale prace filozofów arabskich. W 1224 roku założył on Nową Akademię w Neapolu, gdzie dokonywano dalszych tłumaczeń praca myślicieli arabskich. Z jego inicjatywy powstały też najważniejsze tłumaczenia z arabskiego na łacinę i hebrajski. Jednym z najwybitniejszych tłumaczy tego okresu był Michał Szkot, który odwiedził ok. 1217 roku Toledo i na życzenie Fryderyka przetłumaczył część dzieł filozoficznych i przyrodniczych Arystotelesa.

Pershing zanim pojechał do Zakopanego, posłał tam swoich ludzi na zwiady, ale niewiele mu to pomogło.

I na koniec cytatów z książki Anny Mrozek, jeszcze jeden taki fragment:

Komentarze Awerroesa, nie cieszące się popularnością na gruncie arabskim, rozpowszechniane były przez Żydów na Sycylii i w Nowej Akademii w Neapolu. W połowie XIII wieku prawie wszystkie prace filozoficzne Awerroesa zostały przetłumaczone na łacinę, a w XIV wieku. Znana już była cała jego twórczość łącznie z pracami medycznymi. Jeśli w XIII wieku interesowano się głównie komentarzami Awicenny, to w XIV w. uwaga uczonych skupiona była na Awerroesie, który uważany był, nawet przez swoich przeciwników, za czołowego reprezentanta nauki Arystotelesa.

Widzimy więc jasno, że śmierć Pershinga niewiele zmieniła, podobnie jak aresztowanie Słowika, którego Wałęsa zaraz ułaskawił.

Pora teraz na cytaty z kolejnej książki – „Średniowieczne podstawy nauki nowożytnej” Edwarda Granta.

Oto pierwszy fragment:

Wprowadzenie dzieł Arystotelesa do języka łacińskiego oraz późniejsze ich rozpowszechnianie i przyswajanie przeobraziło życie intelektualne Europy Zachodniej. Jednakże wpływ Arystotelesa nie ograniczał się jedynie do tych dzieł. Aby zrozumieć ogromne oddziaływanie Arystotelesa, musimy wziąć pod uwagę komentarze do jego traktatów, sporządzane przez Greków w okresie późnej starożytności oraz przez Arabów od IX do XII wieku. Aczkolwiek dzieła Arystotelesa ukształtowały średniowieczną percepcję świata, wiele prac, niesłusznie jemu przypisywanych także ukształtowało średniowieczne wyobrażenie na temat jego poglądów. Musimy do tego dodać przekłady łacińskie do  z języka arabskiego traktatów przypisywanych Arystotelesowi, a zawierających koncepcje zaczerpnięte z arystotelesowskiej filozofii przyrody, zwłaszcza z dziedziny medycyny i astrologii.

Widzimy więc jasno, że programy telewizyjne nie mogą służyć li tylko ustaleniu prawdy, albowiem pełnią jeszcze inne zadania. Muszą – na przykład – łączyć w sobie medycynę i astrologię, czyli próbę uzdrowienia widza z jednoczesną próbą przepowiadania jego przyszłości. Czego efektem są hasła pisane przez różnych od samego rana na twitterze, dotyczące rychłego rzekomo aresztowania Tuska.

Idźmy jednak dalej:

Spośród uczonych muzułmańskich, którzy pisali na temat Arystotelesa w języku arabskim i których pracę zostały przełożone na łacinę  najwybitniejszymi byli Al Kindi (ok. 801-ok.866), Al Farabi (870-950), Awicenna (Ibn Sina 980-1037), Al Ghazali (1058-1111) i Awerroes (Ibn Ruszd, 1126-1198). Z tej grupy największy wpływ na arystotelesowską filozofię przyrody wywarli Awicenna, Al – Ghazali i Awerroes. Uczonym zaś, który najbardziej przyczynił się do rozwoju nauki europejskiej, był Żyd piszący po arabsku, Mojżesz Majmonides (1135-1204).

Na tym skończę, bo tekst robi się przydługi. Prawda, jak wiemy musi zwyciężyć. No chyba, że ktoś przedstawi adeptom metodę tak bezwzględnie atrakcyjną, że machną oni naprawdę ręką, nie ogolą się przez dwa dni, założą przepoconą koszulkę, czarną skórę i zaczną udawać tak ostrych pisaków, że uklęknie przed nimi sam Bogusław Wołoszański.

 

Zapraszam na Targi Książki i Sztuki, które odbędą się w Grodzisku Mazowieckim, w Mediatece, a najbliższy weekend – 1-2 lipca i potrwają od 11.00 do 19.00.

  21 komentarzy do “O sposobach rozumienia rzeczywistości, a także jej zaklinania”

  1. Nie wiem, co takiego waznego stalo sie w 1215 roku, skoro Fryderyk zostal krolem Niemiec w 1212 a cesarzem w 1220? Przyjeto srednia arytmetyczna w biografii Stauffa?

  2. Może został królem Sycylii? Jak widzę wzorem licznych komentatorów przypieprza się pan do kwestii – kto lub co porusza atomami

  3. Nu,telewizja stała się ulicą sezamkową,opowiada widzom zabawne życiowe historie,dlatego młode pokolenie jej nie ogląda a starsi przez jakieś uzależnienie z dzieciństwa chcą dokończyć żywota przed ekranem. Prawdziwe za to są wojskowe odrzutowce złowieszczo latające tu i tam,to chyba wystarczajacy sygnał ostrzegawczy ze świata rzeczywistego,dla tych co mają uszy.

  4. Ja pochodzę z Dęblina, na mnie to nie robi wrażenia, od dziecka słyszałem ten dźwięk i się przyzwyczaiłem

  5. Krolem Sycylii byl z faktu urodzenia plus jakas uroczystosc oficjalna musiala pozniej nastapic, jak mial 4 latka – wtedy zostal nim oficjalnie.

    Dobra, nie klocmy sie. Kiedy Pan pojedzie do Wloch?

    https://youtube.com/shorts/b9f-mJXp2ok?feature=share

    https://youtube.com/shorts/jOITd8QV9S4?feature=share

    https://youtube.com/shorts/R0hvPqtit80?feature=share

    Dla dziewczyn:

    https://youtube.com/shorts/FjZ55XbtuVQ?feature=share

  6. Dzień dobry. Jakiś pożytek jednak jest z tych programów, bo mimowolnie powiedzą coś ważnego, czego nie wiedziałem. Mianowicie że ta matka pracowała w CHZ. Ok, wszyscy wiemy czym były te instytucje. I jeśli w takim programie, realizowanym przez najpatriotyczniejszych pistoletów nie pada oczywisty komentarz, że skoro tak, to od początku mafia pruszkowska była przybudówką komunistycznej bezpieki – to znaczy, że mamy do czynienia de facto wciąż z tą bezpieką, tylko w gorszych ciuchach. Mojżesz Majmonides wiecznie żywy!

  7. Zeby przekaz byl mocniejszy, nie powinnismy uzywac slowa „mafia”, tylko zastosowac jakies inne, polskie pojecie z kodeksu karnego albo po prostu z zycia „SB w cywilu” czy cos takiego.

    W postepowaniach karnych nie mowi sie o mafii z Pruszkowa, tylko o „grupie pruszkowskiej, wolominskiej” etc., tak samo jak o „grupie Wagnera”. Oczywiscuie pojecie „grupy” jest eufemistyczne, bo grupy to sa w przedszkolu albo na koloniach.

  8. Jednak prosze nie uzywac terminu „mafia”.

    Za prapoczatki mafii uznaje sie powstanie na Sycylii, ktore wybuchlo po rzadach Stauffow na skutek zlych rzadow Karola Andegawenskiego. Powstanie / ma-fia bylo wspierane przez Konstantynopol i Aragonie.

    Karol Andegawenski byl nie tylko okrutnym wladca, ale po prostu bal sie o swoje zycie i byl gotow w kazdej chwili do ucieczki do Francji, o czym swiadczy Nowy Zamek, ktory wybudowal w Neapolu tuz nad brzegiem morza, zeby moc szybko spakowac rzeczy i ewakuowac sie stamtad do ojczyzny.

    Wobec tak bogatego kontekstu historycznego, uzywanie slowa „mafia” w stosunku do naszych lokalnych bandziorow na uslugach komuchow wydaje mi sie niestosowne.

  9. – a ja myślę, że z powodu tej długiej i skomplikowanej historii i zjawiska i pojęcia, słowo „mafia” jest rzeczownikiem pospolitym zrozumiałym powszechnie i takoż używanym.

  10. Jak fasolka po bretońsku albo ryba po grecku.

    To ja już wolę łuczników scytyjskich, niż jakieś ukryte struktury.

  11. Oni wręcz sugerowali, że władza miała z tą mafią jakieś problemy

  12. To jest tak, jak wypic zaparzona po turecku lure w barze na dworcu przy kiblu albo saczyc espresso w kafejce w Neapolu z widokiem na port. To i to jest kawa.

  13. Za prof. Kucharczykiem :  zanim w Toledo zaczęto tłumaczyć Arystotelesa na łacinę, w Mont Saint – Michel istniało tłumaczenie Arystotelesa, dokonał tego Jakub z Wenecji. „Szkoła tłumaczy” spóźniła się o parę dekad.

  14. Teza historyków francuskich ma sens, a mianowicie, że z greki na jakikolwiek inny język mogli tłumaczyć ludzie z zasięgu kręgu greckiej kultury Syria, Koptowie.

    Mieszkańcy Apulii mówią o sobie do dzisiaj, że są Grekami. Magna Graecia to także Sycylia i Kalabria.

    Ale dobrze, że w ogóle przetłumaczyli Arystotelesa. Była to praca zbiorowa.

    https://youtu.be/YyredNcX3P0

  15. Jeżeli chodzi o muzykę na dworze normańskim a potem niemieckim w Palermo w XII wieku, to była kiedyś audycja w programie IIPR jakieś dwadzieścia lat temu, w każdym razie to, co słuchano osiem wieków temu, to było coś w takich klimatach, oczywiście w dużym przybliżeniu, tu musieliby się wypowiedzieć fachowcy od muzykologii

     

    https://youtu.be/4cG6pbwx_dw

     

    https://youtu.be/nR0GaHM4aMQ

     

    W każdym razie więcej było wpływów greckich, niż arabskich, bo Fryderyk był kontynuatorem cesarstwa a nie kalifatu.

  16. Tak było. L’Italia e il paese più bello del mondo, la musica, il cibo, la storia, ma sopra tutto, la gente del Salento, la Basilicata, la Puglia e la Sicilia. Questa terra mistica e piena di cose meravigliose.

  17. dobrze że się gdzieś ta muzyka przechowała, bo np my to swoich starych kompozycji  możemy szukać gdzieś w Szwecji , no i jest to niedostępne,  przecież w kulturze europejskiej nie wypada być ciekawskim i chodząc od zamku do zamku dopytywać się czy na strychu  nie ma kompozycji/ksiąg w „nieszwedzkim” języku

  18. Niestety, funkcjonujemy na kraterze. Gorąco, duszno i dużo dymu, od czasu do czasu przebłyskuje słońce i coś tam zakwitnie.

    Otwarte pytanie na ile sami jesteśmy za to odpowiedzialni, jako zbiorowość.

    A może życie to zawsze stan sztucznie utrzymywanej równowagi chwiejnej, życie społeczeństw i państw tym bardziej, taka gra, że siedzimy na gałęziach i nawzajem musimy się spychać, kto odpuści to z pewnością będzie zepchnięty, kto będzie chojrakował, weźmie się za niego cała ekipa i też spadnie.

  19. już przypłynęły do Szczecina, „amerykańskie sukinsyny” czyli nasze ubezpieczenie na życie narodu…

    uid_9d27a01a922546438e0511fe738fe0eb_width_900_play_0_pos_0_gs_0_height_506.jpg (900×506) (tvp.pl)

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.