lis 252017
 

…a także o władzy nad przeszłością. Tak powinna brzmieć druga część tego tytułu, ale jak wiemy tytuły nie mogą być zbyt rozwlekłe. Kolega przysłał mi kiedyś zajawkę szwedzkiego filmu „Templariusz”, który zaczyna się od sceny pościgu. Grupa mężczyzn w orientalnych strojach pędzi konno po plaży, a grupa innych mężczyzn ich ściga. Nagle pomiędzy obydwoma grupami zjawia się rycerz z czerwonym, ośmioramiennym krzyżem na piersi i robi, sam jeden, porządek ze ścigającymi. Kolega mój, z którym często rozmawiałem o podprogowych komunikatach zawartych w filmach historycznych powiedział tak – wiesz, ten co uciekał to Saladyn, ale powiem ci, że w tym filmie nie ma żadnych aluzji do współczesności. Jest naprawdę dobry. Ja na to – Kuba, Szwed ratuje życie Kurdowi, a ty mówisz, że tam nie ma aluzji do współczesności? I nie obejrzałem tego filmu. Wczoraj za to obejrzałem inny. Zwykle po dziecinnemu utożsamiam się z bohaterami filmów, przeważnie z takimi, którzy nie mają ani jednej ze mną wspólnej cechy. Tym razem utożsamiłem się aż z dwoma. Jeden powiedział – nigdy nie słucham. A o drugim powiedziano – nie potrafi utrzymać porządku w papierach, nie zna języków, bierze się za handel, na którym też się nie zna, a poza tym to cham. Ten pierwszy to Herkules Poirot, a ten drugi to ofiara, człowiek grany przez Johnny Deppa, zamordowany w Orient Expresie.

Początek filmu jest jeszcze lepszy niż ten z uciekającym Saladynem. Oto przed ścianą płaczu w Jerozolimie Herkules Poirot przeprowadza śledztwo. Mamy rok 1934 i w mieście wybuchają zamieszki na tle religijnym. Poszło o spór dotyczący handlu na targowisku, mieli go rozstrzygnąć rabin, ksiądz i immam. Spotkali się w tym celu w Bazylice Grobu Świętego (akcja pędziła szybciej niż Orient Express więc mogłem coś pokręcić), a po ich spotkaniu zniknęły stamtąd różne precjoza i cenny obraz. Przedstawienie, które daje nam pan Poirot jest naprawdę znakomite, wszyscy bowiem wiemy, że jest on kwintesencją doskonałości i perfekcji. Jest zawsze czysty, poukładany, ma różne szajby związane z porządkiem i nie lubi wsi. Miasto i cywilizacja to jego żywioły. Wiemy też, że jest Belgiem. Przed ścianą płaczu zaś, stawia wobec tłumu trzech duchownych i rozstrzyga kto jest winny zamieszek religijnych w świętym mieście Jeruzalem w roku 1934. Nigdy byście nie zgadli kto. Szef miejscowego posterunku policji – brytyjskiego posterunku policji! Zostaje on natychmiast ujęty i odprowadzony nie wiadomo gdzie. Tłum wiwatuje, a nasz bohater, któremu przydzielają do towarzystwa brytyjskiego oficera, ma ruszyć w drogę do Europy. – Mam pana eskortować mówi oficer. – Nic z tego – odpowiada detektyw – musimy się pożegnać. I rzeczywiście się żegnają. Poirot poprzez swojego znajomego, spotkanego przypadkowo w tureckiej herbaciarni, która jest jednocześnie hotelem na godziny, usiłuje załatwić sobie miejsce w Orient Expresie i dojechać tym pociągiem do Londynu.

Ten znajomy jest wart uwagi, albowiem biega on po mieście w towarzystwie żydowskiej prostytutki o urodzie – jakby to napisał Urke Nachalnik – niewolnicy z czasów biblijnych i takimż spojrzeniu. Usiłuje gdzieś skonsumować tę znajomość i wpada na Herkulesa Poirot, Belga, który właśnie zdemaskował nieczyste zagrania imperialnych urzędników, okradających lokalsów i hańbiących w ten sposób mundur i Koronę. Nie dość tego, temu Belgowi oficerowie Foreign Office proponują eskortę i podwózkę przez pół Europy. Czy ktoś coś z tego rozumie? Oczywiście, przecież Herkules Poirot to najlepszy detektyw świata, lepszy niż ten cały Sherlock Holmes. No, ale ma jedną wadę – jest Belgiem. To nie jest wada. To jest konieczność dziejowa i wszyscy wielbiciele Agaty oraz kręconych na podstawie jej prozy filmów powinni to wreszcie zrozumieć. Tak jak koniecznością dziejową było zdemaskowanie nieuczciwych urzędników okradających Bazylikę Grobu Świętego i napuszczających na siebie żydów, chrześcijan i muzułmanów. To było nieuczciwe i hańbiące, a Korona nie może się przecież hańbić. Poza tym każdą porażkę trzeba jakoś wytłumaczyć, a winny musi być wskazany wyraźnie. Powiem więcej – porażki trzeba tłumaczyć stale i do tego między innymi służą takie filmy jak ten obejrzany przeze mnie wczoraj.

Nie ma czegoś takiego jak Belgia i Belgowie. To jest obszar stworzony po to, by Korona miała przyczółek na kontynencie, na tyle skłócony wewnętrznie, żeby dało się go zdetonować w każdej chwili i narobić przez to kłopotu Niemcom i Francuzom. Herkules Poirot, o ile pamiętam, bo nigdy nie przeczytałem ani jednej książki Agaty, jest byłym już szefem belgijskich służb specjalnych. Dobry Boże – belgijskie służby specjalnie nie są bardziej autentyczne niż belgijskie gofry sprzedawane na ulicach Nowego Jorku. Może i są to gofry, ale z całą pewnością nie belgijskie. Zostawmy politykę, przejdźmy do perfekcji. Ona mnie męczy. Jestem zaprzeczeniem perfekcji i nie dążę do doskonałości. Nie mam obsesji na punkcie czystości, przeciwnie jestem znanym bałaganiarzem, często wychodzę z domu nieogolony. Nie wiem więc dlaczego tym razem utożsamiłem się z Herkulesem Poirot, a nie na przykład z przystojnym, francuskim konduktorem. Ana, już wiem, przez te słowa – nigdy nie słucham. I przez inne jeszcze – męczy mnie kurtuazja poprzedzająca rozmowę o interesach. To wystarczyło. Poza tym nie mam nic wspólnego z Herkulesem, a słowo „stosowność” rozumiem tylko w ograniczonych zakresach. Co innego Johnny Deep, który zostaje zamordowany. To jest człowiek z natury niepoukładany i trudno się domyślić dlaczego znalazł się w Orient Expresie składającym się z czterech tylko wagonów i lokomotywy. W gawędę o tym, że właśnie zajął się handlem antykami nie wierzy chyba nawet on sam. No, ale taki kit sprzedaje nasz Johnny belgijskiemu detektywowi. My zaś widzimy, że Johnny może być co najwyżej handlarzem żywym towarem, który ocenia od razu i bez pudła. Perskie dywany i orientalne meble nudzą go i nie da się ich sprzedawać z takim przebiciem jak ładnych dziewczyn. W pociągu jednak jest kłopot z tymi dziewczynami. Mamy tam starzejącą się aktorkę, graną przez Michelle Pfeiffer, zwariowaną misjonarkę, guwernantkę mającą szmergla na punkcie geografii, rosyjską księżnę i jej pokojówkę Niemkę, a także tajemniczą bardzo żonę węgierskiego hrabiego, który wygląda jakby był opętany. Żadna z nich, z wyjątkiem może żony hrabiego i guwernantki, nie nadaje się do sprzedania. Zastanawiające jest więc co w tym pociągu robi Johnny. Tym jest to ciekawsze, że jedyna kobieta, na którą zwraca uwagę to Michelle Pfeiffer, dobrze już posunięta w latach, czego się w żaden sposób nie da ukryć. No dobrze, już przestaje, przecież nie będę tu rozwiązywał tej dętej intrygi. Co innego jest ważne. Oto w pociągu znajduje się też Murzyn, jest on w dodatku lekarzem i ukrywa swoją znajomość z guwernantką. Murzyn lekarzem w roku 1934? No dobrze, nie to jest najbardziej zaskakujące, ten Murzyn jest Brytyjczykiem. W 1934 lekarz Murzyn mógłby być może Francuzem, może Belgiem, ale raczej nie poddanym Korony. No, ale mamy go w tym filmie i jasne jest, niech potwierdzą to fani Agaty, że postać ta nie ma nic wspólnego z książką. Prócz tego Murzyna są tam inni mężczyźni: starzejący się kamerdyner, asystent Johnny’go, który mówi o nim – to cham, rzekomy austriacki profesor, węgierski hrabia, konduktor – jeden na cały pociąg, no i rezydent, który jest znajomym Herkulesa i bliskim krewnym właściciela linii Orient Express, ten od żydowskiej prostytutki. Jego zadanie jest ważne w całej narracji, ma ów człowiek – w tym całkowicie dętym dziele – stworzyć tak zwaną atmosferę. Przewraca więc oczami i mizdrzy się do wszystkich pań, nie robi jednak nic niestosownego, albowiem ma hamulec w postaci Herkulesa. Obaj tworzą zespół, przywiedziony do przytomności przez niezwykłe zdarzenia nieodpowiedzialny młodzieniec i starzejący się perfekcjonista. To jest symbol połączonego przegubowo mechanizmu, który napędzał będzie odnowioną i zawsze skuteczną machinę imperialną. Teraz mała dygresja – nie myślicie, że oni powinni mi za to płacić? Mam na myśli Londyn…

Johnny nie żyje. Leży zadźgany w swoim przedziale, a na pidżamie pełno krwi, na podłodze zaś leżą porozkładane różne poszlaki, filiżanka z niedopitą kawą, która wydziela dziwny zapach oraz wycior do fajki, czysty jak prześcieradło dziewicy przed nocą poślubną. Herkules zbiera to wszystko i zaczyna prowadzić śledztwo. Nie myślcie, że pociąg w tym czasie pędzi przez ośnieżone Karpaty, o nie…Szalejąca nad górami zimowa burza spowodowała, że ze stoku obsunęła się lawina i wyrzuciła lokomotywę z torów tuż przed tunelem. Sytuacja nie jest jednak beznadzieja. Z najbliższej stacji jedzie już drezyna z ekipą odśnieżającą, która uratuje Orient Express. W czasie kiedy będą to robić Poirot zdemaskuje mordercę.

Oszczędzę Wam tej beznadziejnej historii. Chodzi o to, że dawno temu porwano słodką córeczkę pułkownika Armstronga. Porywacz zażądał okupu, ale potem znaleziono to dziecko martwe. Matka, która była w ciąży z drugim dzieckiem poroniła i zmarła, ojciec zaś popełnił samobójstwo w sali projekcyjnej gdzie wyświetlał filmy, w których widać całą jego, szczęśliwą rodzinę. Macie rację to Johnny porwał to dziecko i potem zabił. Słusznie mu się więc należało. Wszyscy zaś pasażerowie, łącznie z konduktorem, są ludźmi zamieszanymi jakoś w tę sprawę. Rosyjska księżna była matką chrzestną porwanej dziewczynki. Asystent Johnny’ego to syn prokuratora, którego zmuszono do oskarżenia niewinnej, francuskiej guwernantki, ta zaś popełniła samobójstwo z rozpaczy, kamerdyner to były adiutant pułkownika z czasów wojny, czarny lekarz to były podwładny, którego ów pułkownik uczynił człowiekiem finansując mu studia medyczne, rzekomy austriacki profesor, to były agent Pinkertona, który dawno temu zakochał się w tej francuskiej guwernantce, co się zabiła z rozpaczy, misjonarka, to dawna pielęgniarka zamordowanego dziecka, która ma wyrzuty sumienia, że nie upilnowała dziewczynki, a szalona żona węgierskiego arystokraty to jej siostra, która jednak zdążyła się urodzić. No to chyba już wiecie kim jest w tym filmie Michelle Pfeiffer? Oczywiście, to matka zamordowanej, która wcale nie umarła, założyła tylko blond perukę i udaje starą wariatkę podrywającą młodszych mężczyzn. Pani ta jest de domo Goldberg. Mogłem coś pokręcić, bo akcja pędziła jak Orient Express, ale z całą pewnością stwierdzić mogę, że nie była ona z domu Kowalska. W czasie tego całego śledztwa, które przeprowadza nasz belgijski perfekcjonista, przewijają się rozmaite kwestie dotyczące rasy oraz predyspozycji poszczególnych nacji. One są zdecydowanie potępione, ale kiedy zbierzemy je do kupy jasne się stanie, że tylko jedna organizacja na całym świecie odnosi się z prawdziwym szacunkiem do człowieka w jego wszystkich odmiennościach. Jest nią oczywiście Imperium Brytyjskie. Obecni w pociągu ludzie drżą przez cały czas, że kiedy Poirot wskaże mordercę, ten powędruje do jugosłowiańskiego więzienia i tam zostanie najpierw ciężko doświadczony, a potem powieszony bez sądu. Wszyscy bowiem wiedzą, jak to jest w tych okropnych, małych krajach powstałych po wielkiej wojnie, w tych krajach, gdzie nikt nie słyszał nigdy o belgijskich gofrach. Wieszają ludzi za nic i nie tolerują inności.

Jedna jest tylko organizacja przed którą Imperium czuje respekt, reprezentuje ją była już żona pułkownika Armstronga, de domo Goldberg grana przez Michelle Pfeiffer. W zdaniu tym zawiera się jedyny sens tego nieprawdopodobnego filmu. Przepraszam – jest jeszcze jeden – imperium ma władzę nad przeszłością. Po czym to poznajemy? Nie tylko po doktorze Murzynie. Kiedy Poirot wyjaśnia całą zagadkę staje przed nie byle jakim dylematem moralnym. Oni przecież mieli słuszność, zapłacili krwią za krew przelaną niewinnie, w dodatku przez kogo? Przez jakiegoś chama co nie znał języków i miał nieuporządkowane papiery. Czy taka wesz może w ogóle żyć mając taki grzech na sumieniu? Zapewne nie. I Herkules Poirot, razem ze swoim młodym przyjacielem, rezydentem firmy Orient Express, który może i lubił dziwki, ale co z tego, podejmują decyzję salomonową. Poirot wysiada na stacji Brod, otoczonej ośnieżonymi górami, a pozostającym w pociągu ludziom oznajmia, że rozumie ich ból i nie widzi w całym zdarzeniu ich winy. Szczególnie długo patrzy w oczy Michelle Pfeiffer, od razu widać, że oboje się rozumieją. Na tej stacji wynoszą też z pociągu zwłoki Johnny’ego owinięte w koc. Poirot zaś składa kłamliwe, ale słuszne w tych okolicznościach politycznych – rok 1934, zamieszki w Jerozolimie z winy Brytyjczyków – zeznania. Komu je składa? Dwóm jugosłowiańskim żandarmom. Obaj oni są czarni. Tak właśnie, na stacji Brod, gdzieś w Karpatach, witają byłego szefa belgijskich służb specjalnych dwaj jugosłowiańscy żandarmi i obaj są Murzynami. Imperium bowiem ma władzę nad przeszłością, a w filmach, szczególnie rozrywkowych nic nie jest bez znaczenia. To zaś co może się wydawać śmieszne, albo krępujące, ma swoje znaczenie i ono jest zwykle poważne. Tego jednak ludzie dążący do ustalenia prawdy ponad wszelką wątpliwość nie zrozumieją nigdy. Chcecie mi powiedzieć, że właśnie Herkules Poirot był takim człowiekiem…no właśnie nie. Przecież wtedy nie mógłbym się z nim utożsamić, bo zawsze utożsamiam się z tymi, którzy są zaprzeczeniem moich cech charakteru.

Najlepsze zaś jest to, że na stacyjce Brod, wśród ośnieżonych gór, oczekuje na Herkulesa Poirot ktoś jeszcze. Jest to oficer Foreign Office, który zabiera go samochodem z asystą czterech żołnierzy na motocyklu….no gdzie? Nie do Londynu bynajmniej, do Kairu, ponieważ właśnie dokonano zbrodni na rejsowym, pasażerskim statku kursującym po rzece Nil. Sami widzicie, że gdyby nawet coś źle poszło i ci wstrętni, czarni Jugosłowianie wywlekliby z pociągu Michelle Pfeiffer, po to, by ją powiesić wprost na peronie, był jeszcze jeden zawór bezpieczeństwa. Samochód, młody, gruby porucznik, motocykl i czterech dziarskich chłopaków. Tamci nie daliby rady, zwłaszcza, że byli czarni. Pewnie się zastanawiacie po co to wszystko, po co to całe gadanie o rasizmie. Po to, by zwalić go na innych i utrzymać hermetyczny charakter organizacji. Wśród bowiem tych, co odebrali Herkulesa z dworca, nie było ani jednego kolorowego.

To nie koniec. Kiedy Orient Expres odjechał, na ekranie pojawił się napis – reżyseria Kenneth Branagh. A niech to, pomyślałem, niezły jestem, nie wiedziałem, że czołowy królewski propagandysta wziął się za to dzieło, a tak ładnie go rozmontowałem w czasie projekcji. Potem zaś zacząłem się zastanawiać, kto też mógł grać Herkulesa Poirot. Przez całą drogę do domu się zastanawiałem, w wannie się zastanawiałem, kiedy zamykałem drzwi się zastanawiałem i w końcu doszedłem, że on mi kogoś przypomina ten Herkules Poirot. Całkiem już w nocy doznałem olśnienia – przecież on wygląda jak król Henryk V z ten nowszej wersji ekranizacji sztuki Szekspira! Tylko ma te okropne wąsy! No jasne, a kto grał Henryka V w tym filmie? Czyja kariera ruszyła wtedy niczym Orient Express przez ośnieżone góry półwyspu Bałkańskiego? No jasne….nawet bohater grany przez Johnny’ego Deppa by się wcześniej połapał…Ciekawe swoją drogą dlaczego on nie wziął pieniędzy tylko zamordował to dziecko…a może go nie zamordował, może zamordował go kto inny, a postać ta jest tylko podprogową sugestią dotyczącą mordów rytualnych rzekomo dokonywanych przez Żydów? Nie wiem nawet czy Agata umieściła ten wątek w powieści, czy pan Branagh go dołożył realizują nową edukacyjną misję wśród elit nowego Imperium. Sami musicie ocenić.

Przypominam, że książki nasze są do kupienia na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przez ostatnie miesiące wspierali ten blog dobrym słowem i nie tylko dobrym słowem. Nie będę wymieniał nikogo z imienia, musicie mi to wybaczyć. Składam po prostu ogólne podziękowania wszystkim. Nie mogę zatrzymać tej zbiórki niestety, bo sytuacja jest trudna, a w przyszłym roku będzie jeszcze trudniejsza. Nie mam też specjalnych oporów, wybaczcie mi to, widząc jak dziennikarskie i publicystyczne sławy, ratują się prosząc o wsparcie czytelników. Jeśli więc ktoś uważa, że można i trzeba wesprzeć moją działalność publicystyczną, będę mu nieskończenie wdzięczny.

Bank Polska Kasa Opieki S.A. O. w Grodzisku Mazowieckim,

ul.Armii Krajowej 16 05-825 Grodzisk Mazowiecki

PL47 1240 6348 1111 0010 5853 0024

PKOPPLPWXXX

Podaję też konto na pay palu:

gabrielmaciejewski@wp.pl

Przypominam też, że pieniądze pochodzące ze sprzedaży wspomnień księdza Wacława Blizińskiego przeznaczamy na remont kościoła i plebanii w Liskowie, gdzie ksiądz prałat dokonał swojego dzieła, a gdzie obecnie pełni posługę nasz dobry znajomy ksiądz Andrzej Klimek.

Zapraszam też do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze, do Tarabuka, do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu GUFUŚ w Bielsku Białej i do sklepu HYDRO GAZ w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim.

  80 komentarzy do “O talmudycznej sprawiedliwości przed którą klękają imperia”

  1. Przyczółki Imperium na kontynencie: Portugalia, Czechy, Szwecja, Belgia. Maltę i Cypr pomijamy. Coś mi umknęło?

  2. Warto Pana felietony czytać dla takich perełek jak: „Nie ma czegoś takiego jak Belgia i Belgowie. To jest obszar stworzony po to, by Korona miała przyczółek na kontynencie, na tyle skłócony wewnętrznie, żeby dało się go zdetonować w każdej chwili i narobić przez to kłopotu Niemcom i Francuzom.” To jest ciekawe, że właśnie Belgia ma w Brukseli siedzibę UE. By było zabawniej, to na dzień dzisiejszy szefem Komisji Europejskiej jest pan z Luksemburga, czyli kolejnego dziwnego tworu państwowego. No, a tak generalnie, to po raz kolejny sprawdza się Pana teza, że dziś całą politykę robi się w popkulturze. Zresztą, niech się Pan nie obrazi, już wiecznie żywy Lenin stwierdził, że kino to najważniejsza ze sztuk.

    Osobliwe, z jakimi oporami w Sejmie przeszła uchwała potępiająca rewolucję bolszewicką. Notka Pani Wiesławy tu.

  3. Ten film to Arn templariusz lub Arn miłość i krew. Jakbyś chciał go obejrzeć to muszę przed czymś przestrzec. w Polskich kinach i wydawanych w Polsce płytach z tym filmem
    jest inny film. Inny, bo oryginał składa się z dwóch pełnometrażowych filmów kinowych, a to co dystrybuują w Polsce jest zlepkiem tych dwóch upchniętym w półtorej godziny.
    I ten zlepek jest bardzo różny od oryginału. Kluczowe i wazne sceny są wycięte na rzecz przygody w stylu Robin Hooda.
    Odkryłem to gdy po obejrzeniu naprawdę dobrych dwóch filmów, moi znajomi krytykowali szajs lecący w kinach.
    I słusznie krytykowali.

  4. re-we-la-cyj-ny tekst.

  5. Panie Gabrielu, byłoby łatwiej wspierać Pana na serwisach typu: patronite.pl patreon.com

  6. Jazda bez trzymanki! Kapitalne.

    Dorzucę coś od siebie: od kilku lat staramy się o oznaczenie miejsca spoczynku naszego krewnego, który zginął służąc w RAF, w czasie II wojny. Wiemy, że jest pochowany w jednym z trzech bezimiennych grobów na pewnym cmentarzu w Holandii. Zebraliśmy więc materiał genetyczny do identyfikacji i dawno już wystąpiliśmy do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Początkowo wszystko ruszyło sprawnie, potem jednak nastąpiła cisza. Po czasie dowiedzieliśmy się, że nikt nie może wbić szpadla w groby obywateli II RP, mieszczące się na holenderskim cmentarzu, bez zgody Commonwealth War Graves Commission.

  7. To już ten sojusz wojskowy z GB Macierewicz, czy inny Waszczykowski podpisali? 🙂 Myślałem, że to w grudniu…

  8. Parę lat temu, kiedy pokazano nagrania jak w Libii krajowcy rozbijają nagrobki na cmentarzu wojskowym z czasów II w.ś., w tym m.in. nagrobki Polaków, napisałem maila do ROPWiM (szefem był wtedy Kunnert), czy zamierzają coś w tej sprawie zrobić. Odpisali mi, że oni nie są od tego, że tym się Anglicy obiecali, że się tym zajmą. Państwo teoretyczne…

  9. Off Topic… Odzież patriotyczna – wersja turbo: http://persjarnia.com/product-category/pasy-kontuszowe/

  10. Ja do niedawna wręcz SZTANDARYZOWAŁAM!!! się bałaganem, dzieci tak wychowałam na wrogów porządku i osób sprzątających i nagle, pewne zdarzenie mnie odmieniło i dostałam jakby nadnaturalne moce takie, że wokół mnie jest tyko porządek, a nawet raczkująca moja rodzina jest tym zarażona i jako najlepszy sport, rozrywkę, przyjemność  i relaks, balsam dla ciała traktują sprzątanie i coraz lepszą organizację domu. Przyszło to nagle na poziomie geniuszu. Wszystko umiem, wiem i lubię i nawet nie wiem kiedy to robię. Może to łaska wyproszona przez księdza Blizińskiego. Bez poćwiczenia mózgu na tekstach coryllusa nic nie ruszyłoby. Może ta szczypta prawdy zmienia człowieka i ożywia. W każdym razie i sylwetkę mam dopracowaną (dzięki coryllus !) i otoczenie. Tego się w tym życiu nie spodziewałam. Bóg zapłać za inspiracje.

  11. W Białymstoku, w budynku centrum misji barbikańskiej w międzywojniu, (za komuny i trochę po, było tam kino) dziś jest zbór, mimo że w mieście protestantów jest kilkunastu. Po wykładzie Brauna „Kto rozpętał powstanie listopadowe” nachodzą mnie niemądre skojarzenia… :).

  12. Nazwisko Poirot występuje w literaturze już wcześniej – u Francuza hr. Ponson du Terrail (1829-1871) w powieści pod pod polskim tytułem za Królewską Sprawę.
    Poirot, zwany Dławiszczurem jest tam brygadierem, postacią negatywną, mściwy, zwalcza rojalistów (Szuanów), „miał twarz smutną, kwaśną, oględną, usprawiedliwiającą powyższy przydomek”.
    wśród licznych prac hr. Ponson du Terrail jest seria Les Misères de Londres (1868) /Nędza Londynu?/
    https://fr.wikipedia.org/wiki/Pierre_Alexis_de_Ponson_du_Terrail#.C5.92uvres

  13. Jednym słowem: „tak czy owak, zawsze Nowak”.

    Zawsze, najpierw  Commonwelth. Nie można się ruszyć w świecie, bez ich wiedzy. Archiwizacja wszystkiego i wszystkich.

    Anglicy wszystko traktują serio, tylko w filmie (dla dzieci), dla zbagatelizowania sytuacji, mogą  pokazać na wesoło sytuację,  kiedy kanapka Misia Paddingtona  (hot – dog), przez gapiostwo misia, wkręca się w system archiwizacyjny Królewskiego Towarzystwa Geograficznego i rozwala ten system. Mapy, pamiętniki, sprawozdania zebrane  przez angielskich podróżników zostają  rozrzucone  po całym budynku Królewskiego Towarzystwa Geograficznego.  No ale archiwa są – tylko rozrzucone.

  14. Chyba już będzie zrozumianym to, co nieraz pisywałem w komentarzach, jak to mieszkając na tej Wyspie UK czuję się, jak na pustyni. W tej kapitalnej notce jest to napisane. Gdziekolwiek człowiek nie spojrzy, to nie jest to, co widać. Dlatego już przestałem patrzeć. Dlatego ta pustynia.

  15. Hercule Poirot jest nie tylko Belgiem, ale jest także katolikiem. I to także nie jest wada. Zysk z jego katolicyzmu jest podwójny. Kiedy tropił morderców w wyższych sferach Imperium, często słyszał od nich, że nie jest jednym z nich (i to go zresztą troszkę bolało), no bo w końcu bez przesady z tym dążeniem do prawdy, kto nie żyje, ten już nie żyje… No ale był z zewnątrz i lepiej widział, w co gra eleganckie towarzystwo.

    A kiedy w ostatniej powieści Hercule umierał, to przed śmiercią popełnił bardzo sprytne morderstwo na innym bardzo sprytnym mordercy. No a potem wił się w agonii mamrocząc zdrowaśki na różańcu. Tak jakby w sumie bardziej mu zależało na tym, żeby dołączyć do elity Imperium, niż na jakimś tam enigmatycznym zbawieniu. Jasno widać, co jest wart ten cały katolicyzm…

  16. Był jeszcze inny, słynny Poiret – francuski jezuita na misji w Chinach, malarz, tłumacz Pisma Świętego, pośrednik-tłumacz korespondencji pomiędzy Chinami a Rosją.
    https://en.wikipedia.org/wiki/Louis_Antoine_de_Poirot

  17. A więc publika już tak zdurniała, że można jej wciskać te kity o Murzynach…

  18. Fajne zdanie na temat Belgii na początku tekstu. Dodam tylko, że sami brytole też  mają podobne  zdanie. W znanym angielskim programie telewizyjnym Top Gear nejaki  Clarkson powiedział kiedyś, że Belgia  to taki kraj, który istnieje  tylko po to by Anglicy i Francuzi mieli gdzie toczyć swoje wojny. Ciekawe co by powiedział na pytanie  po co istnieje nasz kraj. Może gospodarz nam podpowie?

  19. Prześliczna recenzja.

  20. to zwyczajne mamrotanie zdrowasiek na różańcu gwarantuje doszlusowanie do elity imperium…. ???

    Teraz mi to mówisz ?!! Nie wiedziałam, że to takie proste.

    Tyle czasu straciłam,  a już bym była nie tylko celebrytką   , ale elitą imperium.

  21. nie, przepustką do elity jest sprytne morderstwo…

    różaniec był po to, by pokazać że H to był taki pożyteczny idiota. Miły, inteligentny, ale jednak idiota…

  22.  „… była już żona pułkownika Armstronga, de domo Goldberg …”

    Wiki twierdzi, że „Ze związku tego urodziło się troje dzieci: córka Judyta (Jula) oraz synowie: Beniamin (Nioma) i Józef, znani później jako Jerzy Borejsza i Józef Różański„.

    Znaczy o córce nakręcono film z Johnny Deepem, Judytę grała Michelle Pfeiffer, a o synach Wojtek Biedroń (tak, ten właśnie Wojtek) napisał książkę nominowaną w Plebiscycie Książka Roku 2015. Faktycznie niesamowita rodzina.

    A co wiadomo o „żydowskiej prostytutki o urodzie – jakby to napisał Urke Nachalnik – niewolnicy z czasów biblijnych i takimż spojrzeniu„?

  23. To nie pierwsza masakracja klasyki w duchu poprawności politycznej w wykonaniu towarzysza Kennetha Branagha, reżysera zaangażowanego. Numer z „wprowadzeniem Murzyna do obsady” zrobił już w 1993 r. i to Szekspirowi. Nakręcił na podstawie komedii Szekspira „Wiele hałasu o nic” – film, w którym rolę księcia Aragońskiego  Pedro  dał najsłynniejszemu wówczas „Afroamerykaninowi z Hollywood”- Denzelowi Washingtonowi. Denzel jest świetnym aktorem i gwiazdą ale pasował do tej Toscanii/Sycylii jak pięść do nosa.

    Król Pedro Aragoński jest w sztuce najważniejszym gościem, który wkracza do akcji jako „władza niosąca sprawiedliwość”. Nikt nie protestował.Branagh napisał scenariusz, wyreżyserował, zagrał jedną z dwóch głównych męskich ról i wyprodukował. Znacznie od niego słynniejsza (później) małżonka Emma Thompson też w nim grała.
    W 1996 r. poszedł za ciosem i zmasakrował „Hamleta”, osadzając fabułę „w epoce wiktoriańskiej”.  Dostał Oscara. Że niby taki oryginalny. Potem powtórzył to z komedią Szekspira „Jak wam się podoba”. Obsadził Kevina Kline’a i Alfredo Molinę w tużurkach i to było już po prostu straszne.  Nudy na pudy.

    Polityczna poprawność w kryminałach Agathy Christie pojawiła się brutalnie, kiedy wymuszono na wydawcach zmianę tytułu „Dziesięciu małych Murzynków” na „I nie było już nikogo”. Potem masakrowała ją telewizja w serialu pt. „Poirot”.

    Obecny wyczyn Kennetha Branagha jest naprawdę imponujący, bowiem w tym filmie większość postaci została „wymieniona” na „inne lepsze” oraz sporo postaci dodano. Np. prostytutkę.

    Może zgodnie z jego „techniką” aby cienki film był „ciągnięty” przez bardzo słynnych aktorów w obsadzie.W powieści nie ma żadnej „Pilar Estravados” ale „musiała zagrać Penelope Cruz”. Wymieniony w obsadzie  Kennetha Branagha „dr Arbuthnot” – w powieści i poprzednich ekranizacjach jest – pułkownikiem Robertem  Arbuthnotem wracającym z Indii” -przyjacielem ojca porwanego dziecka. W poprzedniej ekranizacji zagrał go sam sir Sean Connery.U Kennetha Branagha z nieznanych przyczyn pułkownik nazywa się Armstrong. I dołożyli mu „żonę” panią „Sonię Armstrong”. W powieści pułkownik Arbuthnot jest starym kawalerem wracającym ze służby w koloniach, mającym słabość do dawnej guwernantki Mary Debenham (ostatnim razem grała ją Vanessa Redgrave).

    W powieści doktor jest Grekiem i nazywa się dr Constantine. Konduktor jest Francuzem i tak dalej.
    Obsadzenie „Afroamerykanów” w roli  „doktora medycyny” lub „jugosłowiańskich policjantów” to w jego stylu.

    Natomiast zachowany został zachowany główny wątek powieści czyli – wątek „zemsty zbiorowej” i zachowanie przez Poirota milczenia w sprawie autentycznych sprawców. W ramach „prawa do zemsty z wyższych pobudek” – bez procesu sądowego i z wyłączeniem prawa ofiary do obrońcy.  Towarzysz Branagh, którego filmowa kariera ugrzęzła i wylądował na lata w telewizyjnych serialu „Wallander”  kręconych na podstawie szwedzkich kryminałów  – poszedł już w politycznej poprawności – na całość. Filmowi to chyba nie pomogło, bowiem wielbiciele Agathy Christie – się oburzyli na taką masakrację słynnego dzieła i nawet uwielbiający Kennetha – recenzenci filmowi – są podobno średnio zachwyceni.

    Tzw.  „miejsce akcji” czyli owe mityczne „Bałkany” z żelazną konsekwencją są pokazywane jako „gdzieś nigdzie”. Tak „lepsza część Zachodu” chce widzieć – „gorszą”. I „kto im zabroni”. Dodanie jakichś wątków z Jerozolimy (akcja powieści zaczyna się w Stambule) to typowe dla Branagha, który nawet w „Hamlecie” dodał jakąś „swoją kwestię”. Ciekawe z kim uzgadniał ten numer z
    To jest właśnie „rewolucja kulturalna”.   Film pada na mordę ale zacietrzewienie poprawnościowe pozwoliło nawet „zamordować Agathę Christie”.  Szekspir już dawno został uznany za „białego męskiego szowinistę” a teraz przyszedł czas na „klasykę kryminału”. Mamy „Agathę Christie multi-kulti”. No i „więcej seksu” czyli jakieś „prostytutki”. Teraz bez „seksu” po prostu nie ma filmu. Skoro staroświecka Agatha się pomyliła i nie dała „seksu” ani „Murzynów”, to jak u towarzysza Eisensteina – towarzysz Branagh – spełnił obywatelski obowiązek artystyczny i – wprowadził, co tam trzeba. Włącznie z rabinem, księdzem i imamem:))) PS. Ale jaja.

  24. Ale w oryginałach Agathy Christie nie ma ani żadnych murzynów, ani pedałów. W dawnych ekranizacjach też tego nie było. To dopiero obecne poprawnościowe  ekranizacje dodały te elementy.

  25. Prostytutka występuje tylko przez moment, seksu nie ma wcale, a ci Jugosłowianie to żandarmi nie policjanci, czyli tacy bardziej żołnierze. Piszę to, żeby mi potem nie przylazł tu jakiś i nie nagadał jak to nie zwracam uwagi na szczegóły

  26. Orient express oglądam robiąc na nim poranną kawę (marki Nespresso). Nigdy ten ww tytuł nie zdołał zaciągnąć mnie do oglądania. Podobnie z H Poirot, jego idiotyczny wygląd i metoda pt morderca jest wśród nas.

    We Francji są dowcipy belgijskie, jak gdzie indziej polskie lub w Polsce milicyjne.

    Recenzja doskonała. PS Najbardziej poszkodowana postać potrzebuje nazywać się Godberg.  No niech Cię…

  27. Miało  być Goldberg

  28. Byłam w Belgii trzydzieści parę lat temu i do dziś nie mogę wyjść z szoku, jaki zaserwował mi mój interlokutor, który powiedział, że jego syn zamierza pracować w turystyce i właśnie zaczął uczyć się języka flamandzkiego. Na moje pytanie, jak to to szkoły nie są dwujęzyczne – odpowiedział, że nie. Dalej drążyłam, czyli może się spotkać dwóch Belgów i się nie dogadać. Powiedział, że tak. I kilka – kilkanaście lat temu faktycznie coś takiego się zdarzyło – potworny wypadek kolejowy spowodowany tym, że dwóch zawiadowców nie dogadało się, bo każdy mówił po swojemu. Belgia to twór na wskroś sztuczny.

  29. Dzięki za poprawkę. Czyli „seksu nie ma” za to jest na liście płac filmu „prostytutka”. Przyznam, że nie odróżniam za bardzo policjanta od żandarma. Dla mnie to po prostu „facet w mundurze’.

    PS. Szczegóły są bardzo ważne, zwłaszcza w tak rewolucyjnych ekranizacjach klasyki. W powieściach Agathy ilość postaci tzw. cudzoziemców jest wyraźnie reglamentowana i ogranicza się do pojedynczych przypadków Belgów, Francuzów, Włochów, Greków, Rosjan, Amerykanów, Niemców (naukowcy i lekarze) oraz – do Arabów. Ona dużo przebywała na Bliskim Wschodzie i zwłaszcza w powieściach „archeologicznych” wsadzała różnych arabskich „przewodników”, „właścicieli hotelików”, właścicieli osiołków i wielbłądów”, z całą sympatią zresztą.  Nie przypominam sobie natomiast w jej powieści  naprawdę żadnego Murzyna.Poza słynnym „trefnym tytułem”, który odnosił się do jakiejś gry .  Co do Żydów, to czasem wsadzała przed II WW bardzo cienkie aluzje do np. chciwości. Ale w wydaniach z ostatnich lat – to zostało wygumkowane. Sam Herkules Poirot jest świadomie przerysowaną, zabawną  postacią, tak odmienną od Anglików, że ma być elementem jakiejś brytyjskiej autoironii. Wyłonił się z odmętów I WW, kiedy to Belgia miała zrobiony bardzo dobry pijar „małego bohaterskiego narodu, potwornie prześladowanego przez Hunów/Niemców”. Jada i pije bardzo „dziwne” rzeczy, jest potwornym pedantem, jest niezmiernie dumny ze swoich wąsów, które „usztywnia na pomadę”. Po prostu boki zrywać. W dodatku Agatha miała jakiś uraz do „rewolucjonistów” i „globalistów” i obsadzała ich w rolach czarnych charakterów.

  30. Dziesięcioro Murzyniątek to stary angielski wierszyk dla dzieci, przetłumaczony przez Antoniego Marianowicza:

    Dziesięcioro Murzyniątek,
    Figlowało ranną porą.
    Jedno z nich ze śmiechu pękło
    I zostało dziewięcioro.

    Dziewięcioro do teatru
    Poszło kiedyś zgrają całą.
    Jedno tak się zagapiło,
    Że ośmioro pozostało.

    A z ośmiorga Murzyniątek
    Wnet siedmioro było, bo się
    Jedno całkiem przewierciło
    Dłubiąc sobie palcem w nosie.

    Tych siedmioro raz czytało
    Bajki bardzo, bardzo nudne
    I to szóste tak ziewało,
    Że połknęło w mig to siódme.

    Zaś sześciorgu do obiadu
    Ktoś kiszoną dał kapustę,
    Więc pięcioro pozostało,
    Bo się zakwasiło szóste.

    W chowanego się bawiła
    Murzyniątek cała piątka.
    Nigdy już nie znaleziono
    Ukrytego Murzyniątka.

    Czworo kąpiel brało w wannie,
    Baraszkując, że aż miło,
    Pozostało tylko troje,
    Bo się jedno wymydliło.

    Z trojga małych Murzyniątek
    Drugie grało na klarnecie
    I tak strasznie fałszowało,
    Że nie zniosło tego trzecie.

    Dwoje z nich zawędrowało
    W pewien wiejski raz zakątek,
    Lecz niestety gęś kopnęła
    Przedostatnie z Murzyniątek.

    A ostatnie Murzyniątko
    Wzięło sobie żonkę małą
    I w ten sposób z Murzyniątek
    Żadne już nie pozostało.

  31. Walonowie i Flamandowie to zupełnie odmienne  nacje, które upchnięto do jednego państwa.

    Ale znajomy przesadził. Zawsze dwóch Belgów może się dogadać po francusku. Język obowiązkowy;)

  32. To naprawdę  dość staroświeckie powieści, w których występują  nienachalne zwłoki. Służę oryginałami;)

  33. Ten uraz Agathy Christie do rewolucjonistów i globalistów  doprawdy proroczy;) Resztę ludzi lubiła. Tych, których nie lubiła, nie opisywała.

  34. Ciekawy zabieg towarzysza Branagha z tym wątkiem „babci Goldberg”. Książka Agathy Christie bezpośrednio odnosi się do bardzo słynnej na całym świecie sprawy porwania i zamordowania w marcu 1932 r. malutkiego syna Charlesa Lindbergha (pioniera lotnictwa i syna kongresmana Charlesa Augusta Lindbergha, z pochodzenia Szweda)  z domu rodzinnego. Charles Lindbergh pierwszy przeleciał Atlantyk w 1927 r. i był zięciem ambasadora USA w Meksyku Morrowa. Rodzina z najwyższej półki i śledztwo „z najwyższej półki”. Porywacze mieli zostawić w łóżeczku dziecka list z żądaniem okupu napisanym „łamaną angielszczyzną z niemieckimi słowami”. Sprawcę znaleziono w 3 lata po tragedii, po tym jak zapłacił 10-dolarowym „gold certifikate” z okupu, jaki zapłacił Lindbergh. Podejrzanym i skazanym był Bruno Richard Hauptmann „34-letni imigrant z Niemiec), który w czasie procesu cały czas twierdził, że winnym porwania i zabójstwa jest – niemiecki Żyd Isidor Fish, zmarły na raka w 1934 r.Na krzesło elektryczne poszedł Niemiec Hauptmann.
    A Charles Lindbergh jeździł z  misjami dyplomatyczno-dyplomatycznymi w kwestiach lotniczych m.in do Niemiec, gdzie witał go chlebem i solą sam Goering ale też do ZSRR, gdzie witano go kawiorem i wódką. Od Niemców przyjął order i to mu do dzisiaj postępowe media  strasznie mają za złe.
    Więc ten wątek z „poszkodowaną babcią Goldberg” to już jest jazda po bandzie i taniec na grobie Lindberga. Szczątki dziecka zostały znalezione po dwóch miesiącach „nadgryzione przez dzikie zwierzęta”. Sam je rozpoznał i zorganizował pogrzeb. Wkrótce po porwaniu pierwszego syna urodził się drugi: Jon Lidbergh a rodzina Lidberghów wyjechała do Anglii, gdzie mieszkali w posiadłości brytyjskiego dyplomaty Nicolsona – Long Barn – otoczeni ochroniarzami. Agatha Christie jeździła Orient Expressem, bo jej drugi mąż archeolog miał „robotę” na Bliskim Wschodzie. Książkę napisała kiedy temat był jeszcze bardzo „gorący” a Lindberghowie mieszkali 200 mil od niej. Miała piękną willę w Torquay.

  35. jeszcze raz to napiszę: Hercule Poirot był katolikiem

  36. Cudne.  I właśnie wokół tego wierszyka jest osnuty kryminał Agathy Christie. Tajemniczy ktoś zaprasza do swojej posiadłości dziesięcioro eleganckich ludzi, z których każdy/każde ma coś na sumieniu. I „wymierza im sprawiedliwość” wg 'scenariuszy” opisanych w wierszyku. Wierszyk jest częścią brytyjskiej kultury masowej. Jest całkowicie abstrakcyjny i w żaden sposób nie odnosi się do jakichś „prawdziwych Murzynów”.  Ale poprawność polityczna jest nieubłagana:))) PS. Dzięki za tekst.

  37. Nie rozumiem. Pani komentarze sprawiają wrażenie polemiki, a nie napisała przecież Pani nic sprzecznego z moim komentarzem 🙂

  38. Tak, znam tę powieść, jakiś stary film też oglądałam.

    U nas w podobnie nieubłaganym trybie rozprawiono się z Murzynkiem Bambo Tuwima.

  39. Czyli „ekscentryczny do niemożliwości” :))) Ale w końcu to Belg, więc „powinien być” katolikiem. Z tym,  że jakoś sobie nie przypominam, aby to było zaznaczane silnie w opisie postaci. Od lat nie czytam książek Agathy Christie, chociaż bardzo je lubię jako zabawę konwencją.  I ten jej cienki czarny humor. Te książki są mieszaniną tragedii i komedii. Co świetnie pokazali sami Anglicy w filmach z Miss Marple – z Dame Margareth Rutheford w roli głównej. To są pełną gębą klasyczne komedie brytyjskie: czarny humor, autoironia i „górą obyczaj Imperium”.

  40. Coś w tym jest. O „rewolucjonistach” napisała w „Wielkiej Czwórce” – 1927 r – o próbie „obalenia Imperium” a  o „globalistach” przynajmniej 2 razy: „Pasażer do Frankfurtu” i „Spotkanie w Bagdadzie”. Na szczęście „Imperium” zawsze zwycięża. To znaczy jego obywatele zawsze lojalni i pełni poświęcenia oraz świetnych pomysłów.
    To była pisarka utrwalająca samozadowolenie obywateli Imperium, które było „wieczne i niepokonane”.

  41. A co zrobiono Murzynkowi Bambo??? Przecież on jest w Elementarzu Falskiego!!!!

  42. A to bardzo przepraszam, widocznie gdzieś pomyliłam komentarz. W takim razie nie mam pojęcia, z kim ja polemizowałam;)

  43. No, jeden 'nie-kryminał’ napisała o związkach rodziny królewskiej z nazizmem, nie pamiętam tytułu.

  44. Nie przypominam sobie  żadnych takich wątków. Jakiś tytuł?

  45. Wracając do „talmudycznej sprawiedliwości”: całkiem sporo kryminałów Agathy Christie wręcz zaleca i sugeruje „talmudyczną sprawiedliwość”.  A przecież jej dzieła to fundament edukacji każdego Brytyjczyka. Policja to jeszcze się pojawia : inspektor Japp, ale już sądy i obrona to naprawdę wyjątkowo. Ciekawa obserwacja.  Obecnie cała praktycznie produkcja filmowa Hollywood – „popiera” sprawiedliwość „talmudyczną”. Czyli – zemstę najlepiej krwawą.

  46. Został ocenzurowany przez Fundację „Pomoc Społeczna SOS” Kuronia, która wydała książeczkę z wierszykami na początku lat ’90-tych.

    Za niecenzuralne „uznało” wiersze:

    Mama powiada:”Napij się mleka”
    A on na drzewo mamie ucieka.

    Mama powiada :”Chodź do kąpieli”,
    A on się boi że się wybieli.

  47. „nie myślicie, że oni powinni mi za to płacić?”

    Ależ skąd. To jest przywilej, za który powinieneś być, drogi Gospodarzu, wdzięczny.  Powinno to zaowocować zadenuncjowaniem kilku polskich antysemitów.

  48. „Obaj tworzą zespół, przywiedziony do przytomności przez niezwykłe zdarzenia nieodpowiedzialny młodzieniec i starzejący się perfekcjonista. To jest symbol połączonego przegubowo mechanizmu, który napędzał będzie odnowioną i zawsze skuteczną machinę imperialną.”

    Np. natchniony Jezuita i poeta Gerard Manley Hopkins, szkotysta, bo jasnym jest, że jako tomista musiałby porzucić zakon dla, powiedzmy, jakiegoś młodego arystkokraty, i Rudyard Kipling (Kim, Brzemię białego człowieka, Księga dżungli), względnie Herbert Spencer (teoria ewolucji cywilizacyjnej, trzy epoki, niemowlęctwo ludzkości, epoka pubertalna – średniowiecze, i epoka dojrzałości – pozytywizm imperialny).

    Poetyckie natchnienie + mechanika.

  49. W grudniu to oni będą go opijali … przy kolędach staropolskich.

  50. „Na tej stacji wynoszą też z pociągu zwłoki Johnny’ego owinięte w koc”, którego prawdziwe nazwisko, przeciwnie do Pfeifer, to Kołolsky. Mordy rytualne? Zgadza się. Być może kolejne śledztwo inspektora Poirot naprowadzi go na trop polskich antysemitów, względnie rosyjskich czarnosetnków, zależnie od potrzeby. 

    „Samochód, młody, gruby porucznik, motocykl i czterech dziarskich chłopaków. Tamci nie daliby rady, zwłaszcza, że byli czarni. Pewnie się zastanawiacie po co to wszystko, po co to całe gadanie o rasizmie. Po to, by zwalić go na innych i utrzymać hermetyczny charakter organizacji. Wśród bowiem tych, co odebrali Herkulesa z dworca, nie było ani jednego kolorowego.” 

    I to jest najlepsze. Meisterstuck.

  51. Null, za dużo napisała, nazwy plików mogą być bez autora, bałagan znaczy jest.

    Agent MI6(?) po kapitulacji zabiera kompromitującą(?) korespondencję z zamku grafa w Bawarii(?). Nietypowy utwór Agaty.

  52. Z Paryża do Konstantynopolitańczykowianeczki w roku 1886.
    Dystans 3000 km, czas podróży 85 godzin, wyjazd z Paryża dwa razy w tydodniu.
    Cena 526 franków. Śniadanie 1,5 fr., lunch 4 fr. (bez wina), obiad 6 fr. (alkohole za ekstra opłatą).

  53. Ta zasada jest już wpisana w system prawny eu i RP ze wskazaniem, że normy prawa pisanego nie są wiążące dla sędziów

  54. Z organizacją pozarządową/Fundacją Pomoc Społeczna SOS Kuronia związana jest pani Danuta Winiarska -Kuroń de domo Filarska, bardzo ambitna druga żona Kuronia, która go usilnie lansowała na prezydenta III RP. Ur. 1949 studiowała historię na UW ale przyjechała też na KUL jako Filarska. Wyszła za mąż za niejakiego Janusza Winiarskiego – dziennikarza Polskiego Radia Lublin ale też „lektora marksizmu-leninizmu”. Źli ludzie mówią, że wyrwała go z jakiegoś małżeństwa a sama pracowała w jakiejś gazecie codziennej Lublina – czyli „też w propagandzie PRL”. Co nie przeszkodziło strasznie zaangażować się w NSZZ „S” a nawet „zakładać” wraz z Winiarskim NSZZ „S” Rolników Indywidualnych. Pod koniec lat 90-tych puściła w trąbę Winiarskiego i zaawansowała do Warszawy, gdzie postanowiła uszczęśliwić wdowca Kuronia. Była wśród założycieli ROAD, zakładała jakieś „uniwersytety im. Jana Józefa Lipskiego” gdzieś na wsi na Podlasiu.
    Nie wiadomo, z jakich „Filarskich” pochodzi, bo są „właściwi Filarscy” z Urzędu Wojewódzkiego MBP/MSW ale jest też pani prof. dr hab. Filarska z KUL. Może ciocia. Bardzo dobrze była ustawiona „koło Michałowskiego”, co trzymał całą archeologię.
    Wcale mnie zatem nie dziwi, że Kuroniowa 2.0 zażądała ocenzurowania elementarzy w III RP. Ona wie wszystko o cenzurze.

  55. Ten najgorszy charakter to był Kołolsky? No to wszystko jasne. Sama prawda.

  56. U Agathy wywiad brytyjski „amatorski” z udziałem uświadomionych brytyjskich obywateli – występował już wcześnie. Np. „Człowiek w brązowym garniturze”: Tommy i Tuppence. Dwoje sympatycznych detektywów na tropie szpiega.

  57. Drobna poprawka, to nie był elementarz, tylko książeczka z wierszykami dla dzieci. Ale całkiem możliwe, że to ta pani zatroszczyła się o nową lepszą wersje klasyka.

  58. W nowej wersji Świętego, tak tego samego ale nowego czyli dziejącego się współcześnie, pada zdanie *w Polsce mordują / zabijają żydów*. Okazuje, że nie tylko papier przyjmie wszystko. Tajemnica orient expresu rozwiązana.

  59. Nie ten kierunek :). To BARDZO nietypowa Agata 🙂

  60. ”publika już tak zdurniała”

    tutaj 20 /wcześniej 85 …/, tam dalej 50 … lat temu
    – to ciągle trwa,  i nie liczy się, zwłaszcza 'Teraz, już’, że te 20 % jest …/ margines … błędu … to też do wykorzystania

    na swoją 'chwałę’

    jak by się nie starał … nie ma szans – bez zrozumienia 'polityki’ tegoconieprzepuszcza
    – zawsze będzie 'koło zamknięte’

  61. Właśnie. Każdy kogo spotykałam mówił, że jest Walonem albo Flamandem, żaden nie powiedział, że jest Belgiem. Mój rozmówca był Walonem.

    Te 40 lat temu język francuski nie był obowiązkowy w szkołach flamandzkich, dziś może być inaczej, tego nie wiem.

    Czytam w wiki – szkolnictwo w Belgii odzwierciedla strukturę narodowo-językową państwa, w której istnieje podział na francuskojęzycznych Walonów, flamandzkojęzycznych Flamandów i mniejszość niemieckojęzyczną. Każda z tych grup ma zapewniony autonomiczny system kształcenia.

  62. Możliwe, to „Pasażer do Frankfurtu”. Zabawnie koreluje z

    dwutygodnik.com/artykul/6870-najnowsi-barbarzyncy.html

  63. Apropo filmow i Imperium to „polecam” film „Victoria i Abdul”-tam mozna czarno na bialym zobaczyc komu obecnie Imperium sklada i jaka oferte.

  64. Jedna z pierwszych wiadomości o Orient Express w prasie amerykańskiej:

    13 lipca 1883, The Democrat, od regularnego korespondenta z Wiednia (list z 8 czerwca 1883).
    Pierwszy pociąg wyruszył z Paryża w ostatni piątek o 19-tej. Ma trzy salonki z 42. łóżkami, wagon restauracyjno-bufetowy i bagażowy. Pasażerowie odbywają podróż bez przesiadki. Bagaż zarejestrowany do miejsca docelowego nie wymaga inspekcji celników w miejscach pośrednich, ale np. pudła na kapelusze poddawane są długiej inspekcji w celu zatrzymania podróżnych w lokalnych bufetach.

    W roku 1895 Amerykanin podróżujący z Paryża do Konstantynopola z przykrością zauważył, że na Gare de l’Est pobrano od niego dodatkowe 21 franków za 50 kg bagażu, a gdy potem dał bagażowemu kilka sous napiwku, ten wrzucił je do specjalnej zbiorowej puszki i utracił zainteresowanie klientem. Nie tak jak w Londynie, gdzie bagażowi zatrzymują napiwek indywidualnie dla siebie.
    Jedna trzecia wagonu restauracyjnego jest przeznaczona na salon dla palaczy. Przedziały mieszczą dwie lub cztery osoby. Lunch podawany jest o 11-tej. Razem trzy dobre posiłki dziennie kosztują $2,25, podczas gdy w Ameryce koszt to średnio trzy dolary.

  65.  

    „Ekspres Berlin-Bagdad” za Kajzera, choć nie miał szczęścia  też wart uwagi 🙂

  66. Akurat na tym znam się świetnie, bo byłem parę tygodni w Brukseli. W części walońskiej obowiązkowa jest w szkole nauka flamandzkiego (holenderskiego), zaś w części flamandzkiej, francuskiego. W muzeach ulotki są po holendersku i francusku. Po angielsku nie. Milicja w Brukseli gada raczej po francusku. Dosyć łatwo można w Brukseli dogadać się po niemiecku, zwłaszcza w arabskich sklepach.

  67. Tak…

    … w ten sam desen… Niemcy i Austria… tekst rzeczywiscie  re-we-la-cyj-ny  !!!

  68. Bagdadbahn to infrastruktura kolejowa o strategicznym charakterze antybrytyjskim.
    Z pism Róży Luksemburg:
    „Kolej bagdadzka była od samego początku przeznaczona do tego, by Konstantynopol i wojskowe ośrodki państwa tureckiego w Azji Mniejszej połączyć bezpośrednio z Syrią oraz prowincjami nad Eufratem i Tygrysem… Było oczywiście do przewidzenia, że kolej ta w połączeniu z projektowanymi częściowo, a częściowo budowanymi lub już ukończonymi liniami kolejowym, w Syrii i Arabii stworzyłaby także możliwość zaatakowania Egiptu przez wojska tureckie… Nikt nie zaprzeczy, że wziąwszy pod uwagę istnienie sojuszu niemiecko-tureckiego i różne inne założenia, których urzeczywistnienie byłoby jeszcze bardziej skomplikowane aniżeli ten sojusz, kolej bagdadzka stanowi dla Niemiec polityczne ubezpieczenie na życie”.

  69. .. ja myślałam, dzięki temu

    ród Murzynków odzyskano.

  70. To by było logiczne 🙂

  71. Dwa dni temu do mojej skrzynki mailowej trafił tekst pod tytułem: „Belgijski polityk o Polakach: „faszyści”!”.
    A teraz tu czytam o Belgii jako sojuszniku Anglii oraz Polsce, też nieodłącznym sojuszniku.
    Nadawcą maila jest Jerzy Kwaśniewski / Ordo Iuris. Belgijski polityk to oczywiście
    Guy Verhofstadt. O pomoc prawną, do wyżej wymienionych, zwrócił się Murzyn na wózku inwalidzkim – dr Bawer Aondo-Akaa, pokrzywdzony słowami Guya.
    Nie wiedząc kto to jest, wygulgałem na stronie prawy.pl, że to prawdziwy Polak, syn Nigeryjczyka i Polki, działacz Prawicy RP Marka Jurka, były sympatyk UPR.
    Temat „grzany” jest od 2 tygodni.
    Jeśli to zbyt odległe skojarzenia, to proszę mi wybaczyć. Ale mamy z jednej strony belgijskiego sojusznika Anglii, który nazywa Polaków, maszerujących w pochodzie 11 listopada, faszystami, a z drugiej pokrzywdzonego tymi słowami Murzyna-Polaka, nigeryjskiego pochodzenia (Nigeria należy do Brytyjskiej Wspólnoty Narodów). Kiedy publika się tym ekscytuje, Anglia zarabia na nas, na pośrednictwie dostaw skroplonego gazu, jak tu ktoś ostatnio linkował.
    To się nazywa zarządzanie konfliktem.

  72. Swietne skojarzenia…

    … i jeszcze… byc moze pan Macierewicz  UMOWE  SOJUSZNICZA  podpisze z tym calym, detym „spszymiezencem”  !!!

    Farsa i jaja jak berety… ale w Kurwizji odtrabia  SUKCES  !!!

  73. mogę w kółko czytać Agatkę -mam jej wszystkie ksiązki, bo świetnie przy nich wypoczywam. Najlepiej gdy nie pamiętam kto zabił -ale to b. rzadkie… Gdy pamiętam -lubię sprawdzać jak Hercules (lub Miss Marple) dochodzą do rozwiązania -ten cieniutki prawie niewidoczny pierwszy ślad. ALe na ogół i to pamiętam -po tylu już lekturach -wtedy rozkoszuję sie jej stylem, subtelnym humorem, i angielskim rytuałem -ktorego przecież juz dzis nie ma ; ich purytanskim wychowaniem kiełznającym namiętnośc,i ktore często prowadzą do zbrodni .

    Jest wiele wątków „antysemickich” we wczesnych powieściach -może z autopsji: jej ukochany ojciec umarł właściwie ze zmartwienia gdy jego amerykanscy(?) wspolnicy puścili go z torbami –  do tego stopnia że ONI zemścili się na pisarce paskudnie, co opisane jest jedynie w jej „Autobiografii” bo już w drugiej wydanej po polsku „Biografii” ledwo ledwo wspomniane.

    DOść powiedzieć że najbardziej na świecie wydawana pisarka w pewnym momencie była bez grosza -na dodatek z długami wobec fiskusa za NIEzapłacone honoraria amerykanskie.

    Młyny podatkowe -i amerykanskie i brytyjskie -mieliły sprawę kilkanaście lat a pisarka „przymierała „głodem.

    A zmianę tytułu „10 murzynkow ” na „I nie bylo tam nikogo” wymusili cenzorzy politpoprawności na spadkobiercy ACH

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.