cze 162023
 

 

Nie wiem czy wiecie, ale Plutarch napisał, że Arystoteles wraz z Antypatrem zaplanowali zamach na Aleksandra Wielkiego. Temu ostatniemu zaś, już po śmierci, legiony całe mędrców dorobiły gębę furiata, maniaka seksualnego i pyszałka. Nie chciał bowiem słuchać  najważniejszego dla całej naszej tradycji mędrca, który radził mu, by ludność w swoim imperium podzielił na ubermenschów i untermenschów. Ci pierwsi to Grecy, a ci drudzy to cała reszta. Arystoteles wymyślał te brednie siedząc w Pelli, albo w Atenach, a Aleksander był albo w polu, gdzie dowodził armią, albo wśród ludów niegreckich, z którymi chcąc nie chcąc się stykał. Wcześniej zaś odebrał dość surowe wychowanie, a także wprawiał się w dowodzeniu armią, co dało mu wiedzę niedostępną dla Arystotelesa. Myślę, że król bardzo szybko zorientował się iż, bez nadania sobie atrybutów boskości nie może utrzymać imperium. Zarządzane na sposób grecki, czyli przez struktury tajne, rozleci się on szybciej niż powstało. Dopuścił też do swojego bezpośredniego otoczenia małą grupkę arystokracji perskiej, by zmienić nieco zasady tego zarządzania. Zrobił to wszystko w przekonaniu, że za plecami ma nie plemię żmijowe, ale wiernych dowódców, którzy pójdą za nim w ogień. Pomylił się. Nie zrozumiał, że od samego początku traktowany był jak narzędzie. Walka zaś o to, jaka w istocie będzie doktryna i polityka Macedonii w Azji toczyła się w Atenach, wśród tajnych stowarzyszeń, których emanacjami były szkoły filozoficzne. Oczywiście, słowa Plutarcha zostały podważone przez armię całą autorytetów akademickich, które pragnęły i nadal pragną jednego – by ich uznano, za spolegliwych opiekunów młodzieży, którzy przygotowują ową młodzież do dojrzałego życia. Jest to i od samego początku była figura fałszywa. Jedna z wielu, na których opiera się nasze rozumienie świata. W jej przypadku fałsz i groza polegają na tym, że już na starcie zło stawia przed nami kogoś, kto ma coś wyjaśnić i wskazać, a w rzeczywistości jego misja polega na czymś innym. Na pozbawieniu  adepta wiary we własne siły. I na uzależnieniu go od organizacji, która przysłała „mistrza”. W warunkach takiego ustroju jak komuna w PRL, była to po prostu milicja obywatelska, ale w Helladzie IV wieku były to struktury o wiele poważniejsze. Fałsz tej relacji mistrz-uczeń ujawniał się i nadal ujawnia, ale nikt nie zwraca na to uwagi i nie próbuje wskazywać jakichś innych sposobów budowania wspólnot posiadających wpływy realne. Zawsze jest to przewaga organizacji niejawnej nad tą, która z definicji musi być widoczna. I jedyną ochroną tej drugiej jest współpraca z Opatrznością. Dobrze to rozumiał świat chrześcijański, w którym obecność osobowego Boga była zaznaczana i podkreślana w każdym akcie władzy, a szczególnie przy koronacji króla. I teraz zastanówcie się, jak to się stało, że nauki Arystotelesa, komentowane i żywe ponoć w islamie stały się częścią tradycji zachodniej? Przyfrunęły tu na chmurze? Czy może zaimplementował je na europejskich uniwersytetach jakiś „spolegliwy opiekun”? A jeśli tak to z jaką intencją to zrobił? I jaki rzeczywiście był stosunek Wilhelma z Owernii, Alberta Wielkiego i Tomasza z Akwinu do nauk Arystotelesa? Bo w powszechnym mniemaniu, w najoczywistszy sposób błędnym, tej implementacji towarzyszył entuzjazm. Tak to sobie wyobrażają niektórzy, że zanim świat zachodni poznał Arystotelesa, co dokonało się wszak za pośrednictwem pism Awicenny i Awerroesa, wszystko wyglądało gorzej, a Europejczycy, pardon, nie odróżniali dupy od taboretu.

Żeby ktoś zajął się jakąś tradycją, musi mieć dobry powód do tego i dobrą motywację, a przede wszystkim musi mieć tekst. Kto przywiózł do Paryża, gdzie rezydował Wilhelm z Owernii teksty uważane za pisma Arystotelesa? Jak świat zachodni zetknął się z tą arabską tradycją, podnoszącą znaczenie starożytnych filozofów? Okoliczności, które temu towarzyszyły były raczej szczególne. Utracono Jerozolimę, gangi weneckie spustoszyły i zajęły Konstantynopol, trwała wojna z katarami, dominikanie zwalczali herezję. To oni także przejęli władzę nad Sorboną w czasie kiedy znajdował się tam Wilhelm z Owernii i zarządzali uniwersytetem, gdzie zbuntowani studenci odmówili współpracy z namaszczonym monarchą, który akurat był na krucjacie. Tak, tak, chodzi o Świętego Ludwika. Uważacie, że to wszystko nie ma związku z „przeniesieniem na grunt europejski myśli Arystotelesa”? Naprawdę tak myślicie? Pewnie jeszcze niektórzy z Was wierzą we wspólnotę uczonych, która jest jak międzynarodówka – chcę wszystkim przychylić nieba i sprawić, by wszyscy byli oświeceni.

Kto był nośnikiem tradycji islamskiej a europejskich uniwersytetach? I w jaki sposób wymuszono przyjęcie rzekomo antycznych pism i metod jako narzędzia opisu? Ja rozumiem, że wywołam dziś w wielu czytelnikach szczerą wesołość, bo jak to tak – żyć bez Arystotelesa? I jak myśleć? Poza tym, jak można się porywać na taką świętość z tak marnym przygotowaniem? Napisałem – świętość? No najwyraźniej tak…

Spróbujmy to jakoś przerobić. Wdałem się wczoraj w dwie dyskusje na twitterze. Najpierw napadłem na pewnego księdza, który umieścił wpis o tym, jakie to głębokie wzruszenia towarzyszyły mu przy lekturze książki Michała Koterskiego, który opowiada w niej o swoim nawróceniu. Okazało się, że duchowny, który co niedziela celebruje Mszę Świętą, uważa za słuszne i dobre wskazywanie swoim owieczkom takiego wzoru. Zadałem księdzu kilka pytań, a on  mi napisał, że jestem diabelsko jadowity. Bo nie podoba mi się głupkowata wiara w nieszczere demonstracje. Nawet jeśli założymy, że Koterski jest rzeczywiście nawrócony, to dlaczego mamy się mieszać do jego relacji z Bogiem?  I co to jest za pomysł, żeby kolportować o tym książki w duchu misjonarskim?

Przyglądałem się też dyskusji, jaką kolega Jarecki prowadził z kim o literaturze SF. Obaj panowie mówili o zaletach i wadach warsztatu różnych autorów. W końcu zeszło się na to, że literatura SF, jest w istocie literaturą kostiumową. Inaczej być nie może – wtrąciłem się – bo zarówno owe warsztatowe smaczki, jak i kostiumy są wymogami marketingowymi jakie autorom stawia wydawca lub oni sami je sobie narzucają, albowiem wiedzą, co może czytelnika zainteresować. Ja oczywiście nie jestem żadnym autorytetem w tej dziedzinie, bo nie sprzedaję przecież żadnych smaczków, a przez to nie robię kariery na rynku, który jest w najoczywistszy sposób posegmentowany, by ułatwiać dystrybucję. Karierę na tym rynku można zrobić wyłącznie poprzez kontakt z organizacjami niejawnymi, czego nikt nie przyjmie do wiadomości. Także z tego powodu, że przy takim założeniu jego rola – jako czytelnika – sprowadzona zostaje do roli perskiego fellacha w macedońskiej monarchii, zarządzanej według zasad narzuconych Aleksandrowi przez Arystotelesa – jest bydłem. Strach przed ujawnieniem tej niełatwej prawdy pcha ludzi ku rozmaitym fikcjom. Budują oni konstrukcje składające się z piramidalnych bzdur, byle ocalić swoją podmiotowość i sprawczość. Jest to pragnienie tak silne, że nie omija duchownych, którzy szukają dowodów na bezpośrednie ingerencje Boga w życie człowieka w książkach byłych narkomanów, rozpaczliwie usiłujących zachować jakiś specjalny status społeczny.

My zaś widzimy dokładnie gdzie znajduje się moment odróżniający prawdę od fikcji. Znajduje się on w relacji stwórcy ze stworzeniem. Każdego stwórcy z każdym stworzeniem. Jeśli więc ktoś, już na samym początku życia, odejmuje sobie wrodzone przymioty kierujące go ku tworzeniu. A w ich miejsce stawia przysłanego przez nie wiadomo kogo oszusta, czy nawet tylko jego teksty, przyniesione przez jakichś podejrzanych przybłędów, nie może mieć pretensji, że jest traktowany jak bydło. No chyba, że do siebie samego. Relacja między stwórcą, a stworzeniem nie wymaga publiczności, bo jest intymna. Publiczność może się zgromadzić co najwyżej przy efekcie, jaki ona wywołała. Do najbardziej zaś intymnych relacji, należy podejmowanie decyzji w samotności, kiedy człowiek słyszy tylko głos z wewnątrz. Potem zaś jego decyzje się materializują i wie, że miał rację, a raczej, że rację miał głos. Nie wiemy kto doradzał Aleksandrowi w czasie kampanii perskiej i czyj głos on słyszał, ale tradycja przekazała nam taką oto wizję – król decydował sam i czynił to bardzo szybko. W tradycji chrześcijańskiej ostatnią instancją, z którą władca wchodzi w relację jest osobowy Bóg. Podobnie jest z nami dzisiaj. Ufamy, uczestnicząc w sakramentach, że za naszymi decyzjami podejmowanymi w oparciu o życie w zgodzie z Ewangelią stoi Bóg. Wiele sił, środków i podstępów zastosowano, by to unieważnić. Władcy chrześcijańscy jednak, a przynajmniej niektórzy, dożywali późnego wieku, w przeciwieństwie do Aleksandra. Mieli za sobą organizację, która gwarantowała trwałość ich rządów i stałą obecność osobowego Boga. Aleksander miał tylko swoje młode życie, intuicję, doświadczenie w polu i bandę zdrajców za plecami. Oraz człowieka, który wychował go z przeznaczeniem na śmierć, w razie nieposłuszeństwa.

Wróćmy teraz do świata islamskiego w średniowieczu. Czym on się różnił do świata chrześcijańskiego? No tym, że był tolerancyjny, w każdym filmie tłuką nam to do łbów i w każdej książce jest to opisywane – kalifat był miejscem, gdzie każdy mógł spokojnie żyć i wyznawać swoją religię. No, niby tak, ale po pierwsze nie wiemy jaka była rzeczywiście praktyka, po drugie świat ten dzielił się na ludzi i podludzi, w myśl zaleceń Arystotelesa, które ten starał się wpoić Aleksandrowi. Podludzie, oznaczeni żółtymi, albo błękitnymi barwami, mogli co prawda żyć, ale też mogli być w każdym momencie wskazani jako ofiary. Świat chrześcijański, stale zagrożony herezją, która prócz doktrynalnego miała także wymiar gospodarczy i polityczny, domagał się, by każdy przyjął wiarę w Chrystusa, albowiem to jedynie gwarantuje zbawienie. Świat islamski był ponadto naznaczony głęboką dwoistością praktyk religijnych – bardzo gorliwych i równie, jeśli nie bardziej gorliwych, praktyk antyreligijnych. Polecam wszystkim książki o usankcjonowanym wszeteczeństwie, handlu ludźmi i temu podobnych sprawach, które w powszechnym mniemaniu nie zasługiwały tam na potępienie.

Różnica więc pomiędzy światem chrześcijański a  muzułmańskim w średniowieczu, a być może i dziś, polegała na tym, że świat chrześcijański dawał każdemu szansę na życie wieczne. Świat muzułmański zaś proponował mu udział w zarządzaniu upokorzonym stadem ludzkiego bydła. Co miało być tożsame ze szczęściem tu na ziemi. Na dziś to tyle.

Już tylko dwa tygodnie pozostały do Targów Książki i Sztuki w Grodzisku Mazowieckim, edycja II. Odbędą się one w grodziskiej Mediatece w dniach 1-2 lipca. Zapraszam wszystkich, którzy się ze mną zgadzaj oraz tych, którzy się nie zgadzają, ale gotowi są milczeć przez całą imprezę dla dobra sprawy.

Wszystkim, którzy dorzucili się do naszej zrzutki na mieszkanie dla Saszy i Ani bardzo serdecznie dziękuję. Jeśli ktoś jeszcze zechce nam pomóc, będę wdzięczny.

https://zrzutka.pl/shxp6c?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_confirmation

  19 komentarzy do “O tym czy Arystoteles jest ojcem cywilizacji muzułmańskiej?”

  1. Przerywnik dla wytchnienia umyslu

    https://youtu.be/S4B5H-PHYmI

  2. Chrzescijanie mają głosić i prosić o Krolestwo Serca Jezusowego. Innej alternatywy nie ma oprocz tej którą wyznaje islam,tak to sie właśnie ustawia. Wysiłki kolejnych papieży aby nieuchronna konfrontacja między chrześcijaństwem a islamem przebiegała w miarę bez ofiar przynoszą skutki. W tym samym czasie nasiliły się bardzo wezwania chrześcijan do Ducha Świętego,kto ma oczy ten widzi co tu sie wyrabia ale tak po cichu.

  3. Jeśli Pana diagnoza jest prawdziwa to Wielka Podmiana Ludności którą realizuje Komisja Europejska jest wstępem do niewolnictwa na naszym kontynencie.

  4. Dzień dobry. Cały czas chodzi mi po głowie ten zgubiony przeze mnie Nawigator o Aleksandrze. Był tam artykuł koncentrujący się na jego sponsorach – czyli ateńskich bankach, które chciały poszerzyć swój obszar działania, czyli nająć Macedończyków na ochroniarzy swojej działalności na wschodzie. Nie dziwi mnie wcale, że wybór padł akurat na niego. Młody, energiczny, z dobrego domu, obdarzony talentami wojskowymi. A przede wszystkim aspirujący do świata greckiego, którego częścią do końca nie był. Był więc łatwy do zmanipulowania i to właśnie było zadanie niejakiego Arystotelesa. Kolejny przykład istoty działania tak zwanych filozofów. Byli to ludzie od czarnej roboty wykonywanej w białych rękawiczkach. I sam nie wiem, czy ta ich „świętość” była już wtedy im potrzebna, czy wykreowano ja później, w czasach tej inwazji islamu na chrześcijańską Europę, kiedy trzeba było walczyć ze świętością prawdziwą. Stawiam na to drugie, bo Grecy dla mnie byli w większości ludźmi do bólu praktycznymi a ich hybrydowe że tak powiem pochodzenie dało im dystans do takich rzeczy. Jak już powstawała jakaś metafizyka, to miała ona bardzo utylitarny charakter – konsolidacja jakiegoś gangu i ewentualnie narzędzie rekrutacji. Przeciętny człowiek zajmował się liczeniem oboli, czego nam wszystkim życzę 😉

  5. Tak, dokonuje klasyczna – że tak zażartuję – podmiana kryteriów oceny. To co ma być niewolnictwem nazywane jest różnorodnością i wolnością. Aleksander stanął przed poważnym wyborem. Zrozumiał, że jakiś Bóg jest i on nakłada bezpośrednio na władcę odpowiedzialność za poddanych. Chciał jej sprostać, ale stojące za nim Hitlerki uznały, że to niedobra jest, bo trza obozy dla ludności miejscowej budować. Dopiero Rzymiarze się właściwie do rzeczy przymierzyli, a potem było wcielenie

  6. Tak było. A to był jeden z lepszych nawigatorów. Muszę sprawdzić czy go jeszcze mam

  7. Przypomina mi to sytuacje opisane w książce (niestety nie pamiętam autora, ani tytułu) opisującej realia panujące w szpitalach psychiatrycznych. Zmagania personelu, w większości traktującego chorych jak „podludzi”,  z tymi  „wariatami” starającymi się „wyszarpać” dla siebie jakąś cząstkę poważania. Uderzyło mnie w tych opisach to, że ci biedni ludzie uzależniali swoją „pozycję”, swoją samoocenę od postawy ludzi, którzy nimi w gruncie rzeczy pogardzali, a przynajmniej nie traktowali zbyt poważnie. Zastanawiało mnie dlaczego oddają ocenę swojego istnienia w ręce ludzi całkiem przypadkowych, obcych, nadając im w ten sposób status „ibermensza„, kiedy swoją wartość określamy przecież sami dla siebie i nic nikomu do tego. Podobnie odbieram postawę Miśka Koterskiego, „pacjenta” usiłującego różnymi sprytnymi wytrychami poprawić sobie własną samoocenę w świecie, w którym jego ego nie ma dla nikogo znaczenia i zamiast „spinać się na zewnątrz” sensowniej byłoby zajrzeć do swoich „trzewi”, odbierając w ten sposób status „sędziego” innym i zachowując go dla siebie. Ten co nas stworzył niech nas ocenia bo przecie jesteśmy JEGO kreacją.

  8. Ciekawe, czy w wieku arystotelesowskim bede jeszcze tak sprawny, jak lokator naszych nowych Aten?

    https://youtu.be/JYX1QV5yDfU

  9. Korzybski w „Science and Sanity: An Introduction to Non-Aristotelian Systems and General Semantics” zaproponował jak może wyglądać język / myślenie /bez logiki Arystotelesa.
    Może ktoś z Państwa zajmuje się tradycją islamską poza akademickim nurtem, chętnie poznam opinię.
    Wyszukałem pozycje akademickie /wolę te Coryllusowe, które zmuszają do myślenia i wyruszania nieustannie w intelektualną drogę/:

    https://www.cambridge.org/core/books/aristotle-and-the-arabic-tradition/7D64A5B1A70DC4235D0E13B63B2B7311

    Będąc w Mekkce pytałem na hadż muzułmanów z wielu krajów o kwestie związane z ucieczką Muhammada z Mekki i jak to się ma to późniejszych źródeł o tolerancji. Muzułmanie jacyś tacy przyjacielscy wydawali się w Londynie, tam u siebie już nie byli tacy wyważeni i skorzy do przemyśleń przy „ognisku”. Spotkałem tylko jednego szejka, z którym mogłem na spokojnie porozmawiać i nazwał on w dyskusji o wpływach helleńskich na judaizm i islam  Arystotelesa „Pierwszym nauczycielem falsafa” i stwierdził, że jeden z atrybutów Allaha jako „Mądry” jest takim przykładem –  a być może wzorem mądrości lubhikmah dla drużyny Mahometa był właśnie Arystoteles / Kuran 2:129 Panie nasz! i poślij wśród nich posłańca spośród nich samych, który będzie im recytował Twoje znaki, nauczał ich Księgi i mądrości, i oczyszczał ich. Zaprawdę, Ty jesteś Potężny, Mądry! /.
    Szejk próbował usystematyzować moją wiedzę, twierdząc, że cała filozofia jest jak budyń – pochodzi a Arabii.
    Abu Yusuf Ya’qub ibn Ishaq al-Kindi, znany na Zachodzie jako Al-Kindi (801-873 n.e.) nie znał greki, a pomimo to promował tezy greckich falsafów / brzmi to słówko jakże podobnie do falsyfikatów 🙂
    Drugim falsafem był Al-Farabi (ok. 872-951 n.e.), a kontynuatorem dalszego „falsowania” Awicenna.
    Dla Awicenny Allah jest odpowiednikiem czystego, nieskażonego Intelektu, który reprezentuje nieco wyjątkowy zwrot w filozofii i metafizyce jego poprzedników, zarówno zarówno w muzułmańskiej tradycji filozoficznej, jak i helleńskiej, choć nadal opiera się na równoważności między Allahem a pierwszą przyczyną Arystotelesa, zgodną z jego muzułmańskimi poprzednikami filozoficznymi – a stojącym w opozycji do Boga tradycji judaistycznej, który wystawia wciąż człowieka na próbę.
    Ojcem scholastyki jest Ibn Rushd (1126-1198) – jego awerroizm wywarł większy wpływ na teologię judeochrześcijańską niż islamską.  W przesłaniu Mahometa jest wyraźnie osadzony i zintegrowany motyw społeczno-polityczny z pism antycznych, który był dość wyraźnie odzwierciedlony w samym Kuranie, w rzeczywistości bardziej wyraźny i podkreślony niż w swoich rywalizujących ze sobą wyznaniach żydowskich i chrześcijańskich, do których Koran wielokrotnie odnosi się jako do skażonych i przestarzałych ścieżek do zbawienia, ścieżek, którymi podążają tak zwani niewierzący. Niesamowite, że ta mądrość falsafów została sprytnie zainstalowana na uniwersytetach od średniowiecza by przyspieszyć tempo asymilacji odrębnych cywilizacji., a Kuran był jedynie środkiem do osiągania celów, podobnie jak inne pisma święte dla misjonarzy.

  10. A czy mogę prosić o informację który to był numer Nawigatora z rzeczonym Aleksandrem Macedońskim?

  11. Islam to religia pokoju i tolerancji dla innych. Arabaowie stworzyli przecież wspaniałą cywilizację itd. to prawda, ale…. ich wojujący islamiści jeśli można tak powiedzieć czyli ISIS to średnio się obchodzą z kulturą, dziedzictwem cywilizacji (tysiącletnie posągi i biblioteki munuskryptów w Mosulu. Czyli mam rozumieć że coś takiego jak starsi i mądrzejsi, którzy powinni edukować nawet swoich siepaczy nie zaprowadzili hierarchii do końca, nie zdyscyplinowali swoich dżihadystów:

    isis-nimrud.jpg (2012×1194) (independent.co.uk)

    3b7cdca9-6928-4945-bac8-17a6aea1384a_16x9_1200x676.jpg (1200×675) (alarabiya.net)

    5825c0ccb09e8-gdzie-na-swiecie-niszczone-sa-16521_l-580×302.jpg (580×302) (youngface.tv)

  12. Tak właśnie, wzorem mądrości był Arystoteles, bo kazał sprzątnąć swojego najwybitniejszego ucznia

  13. Tak, a najbardziej pokojowym muzułmaninem był Sulejman wspaniały, bo dużo czasu spędzał w pokojach

  14. Była zaburzona numeracja, to jest numer 18 z gwiazdką, z marca 2018

  15. Wniosek w Pana imieniu poszedł tam gdzie trzeba!

    https://youtu.be/WM45e3Tcipk

  16. JKM nie ma generalnie szczerych intencji jeśli chodzi o swoje postulaty polityczne. OK, muzułmanie mu nie pasują, ale tak naprawdę to rozgrywa sobie to instrumentalnie, popiera Białoruś, podczas gdy ta nasyła tutaj swoimi samolotami uchodźców, którzy dosłownie napierają na naszą granicę, nawet obchodzą ją od strony litewskiej. Dodatkowo uwielbienie Korwina do Rosji jako matki chrześcijaństwa, a ile w jej obrębie jest muzułmanów??

    „Obecnie w Rosji jest mniej więcej około 20 mln muzułmanów, z czego około 3 mln to przybysze. Rosyjskie władze obawiają się, że islam w Rosji rozrośnie się na skalę, której nie da się kontrolować, a zwłaszcza powstania enklaw. Na razie większość islamskich liderów duchownych jest lojalna wobec Kremla”

    Kadyrow wzywa świat islamu do walki przeciwko NATO (dorzeczy.pl)

    Nikt w PL nie chce żadnych islamistów to oczywista sprawa, ich układy mafijne tworza rodzinne układy, klany na zasiłkach. A wszystkiemu winni są oczywiście NIEMCY !!!!

  17. jeszcze swego czasu JKM uczynił Miriam Schaded swoją główną tubą jeśli chodzi o obronę PL przed uchodźcami. Ona tam nawet trochę przesadzała, bo już wszędzie widziała te zamachy, nożowników i gwałcicieli, ale jaki był tego cel naprawdę?? Jedynie Putin da gwarancję, że PL nie będzie śniadej karnacji !!

    pudelek.pl/artykul/84461/miriam_shaded_barack_obama_jest_sunnita_wszyscy_to_wiedza/

  18. Cała nauka x Bańki w łeb 🙂

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.