lip 262023
 

Pomysł na napisanie tego tekstu przyszedł mi przed chwilą do głowy. Przeczytałem bowiem, że w Kalifornii, studentka leśnictwa, pochodząca z Rosji trzydziestolatka, została szamanką, a następnie zaczęła podpalać lasy. Spłonęło ponad 40 domów i prawie 9 tysięcy akrów drzewostanu. Ktoś mógłby pomyśleć, że to jest aberracja i jednostkowy przypadek. Moim zdaniem nie, to jest przypadek najbardziej drastyczny, ale chodzi o to, że w każdym zawodzie kryje się jakaś furtka, która prowadzi człowieka, silnie zafascynowanego swoją pracą lub takiego, który nie zrozumiał o co w niej chodzi naprawdę i pomylił ją z własnymi emocjami, na jakieś całkowite manowce. Leśnicy są tu dobrym przykładem, albowiem tak naprawdę nikt nie wie kim oni są. Pokutuje jakieś całkowicie anachroniczne wyobrażenie o leśnikach rodem z książek napisanych przed wojną lub wręcz w XIX wieku. Etos zawodu zaś zbudowany został o komunistyczne struktury, które podmieniły prywatne latyfundium, z którym las był połączony na sztywno i zawsze, na latyfundium państwowe. W tym ostatnim odpowiedzialność została rozmyta i dotyczyła tylko tych, którzy nie należeli do struktur partyjnych albo gorzej – należeli, ale do niewłaściwej koterii. To jest chyba jedyne dziedzictwo na którym dziś bazują leśnicy w Polsce i próby zmiany tego stanu, podejmowane co jakiś czas kończą się klęską. Komunikacja zaś w zawodzie, inna niż oparta na wyżej wspomnianym paradygmacie, w ogóle nie jest możliwa, albowiem leśnicy nie rozumieją, co dzieje się w prawdziwym świecie. Oni nawet nie potrafią tego dostrzec. Na zachodzie jest inaczej i tam to szaleństwo przybiera rozmiary inne, wprost nawiązujące do pogańskich kultów, co kończy się dewastacją dużych obszarów lasów. Można powiedzieć, że dziedzictwo komuny, nie tylko w lasach, to także pogański kult, i to będzie prawda. No i ta prawda ma swoje konsekwencje. Jakie? Żaden komunikat nie jest oznajmieniem życzenia wprost. Każdy ma drugie dno i każdy musi być zinterpretowany przez „widzącego”. O konsekwencjach decyzji samodzielnych nie muszę chyba nikomu mówić. To powoduje trwały paraliż struktury, a także wycofuje w sferę cienia momenty i ludzi, którzy nadają jej dynamikę. Ta zaś nie jest potrzebna do realizacji celów statutowych, ale innych. Jakby tego było mało, w każdej zawodowej strukturze, powstają hierarchie bliźniacze – związki zawodowe – których rolą jest poprawienie jakości funkcjonowania hierarchii, a w istocie misja ich jest ukryta i nikt do końca nie wie do czego one służą. Prawdopodobnie do wzmacniania decyzji osób posiadających władzę realną. W każdej takiej strukturze kwitnie handel informacją, albowiem ona jest bezcenna. Każda informacja jednak potrzebuje interpretatora, a tym może być tylko „widzący”. Nie wiem ilu jest „widzących” na jedną standardową jednostkę administracyjną. I nie mówię tu tylko o lasach, ale w ogóle o wszystkich zawodach związanych z administracją obszarami i zasobami. Przypuszczam, że co najmniej dwóch, albowiem co najmniej dwie obce struktury zawsze są zainteresowane pozyskaniem czegoś w takiej jednostce.

Sprawy te dotyczą, co oczywiste, także urzędników administracji państwowej, samorządowej, policji innych służb. Tam jednak są one trudniejsze do wskazania i wyjaśnienia. Głównie przez to, że nikt nie tłumaczy publiczności, do której się zaliczamy, co dokładnie dzieje się na zapleczu. Z nielicznych swoich doświadczeń wiem, że może tam nie dziać się nic. Ludzie zaś, którzy pokazują się w mediach i przybierają pozy „widzących”, mogą być całkowicie zmanipulowani, komunikaty zaś, które emitują w celu zaspokojenia ciekawości dziennikarzy, mogą być preparatami bardzo nędznymi i całkiem bezwartościowymi.

Pół biedy jeśli okazuje się, że członkowie struktury, która w szyldzie określana jest jako państwowa lub samorządowa budują na zapleczu jakieś swoje prywatne latyfundia, bo to oznacza, że mają zdrowy odruch i chcieliby czymś zarządzać naprawdę, a ich pozycja zawodowa daje im możliwości nieznane zwykłym ludziom. I tak, jak to się kiedyś zdarzyło, policjant otwiera szkołę nauki jazdy. Gromadzi klientów, zatrudnia instruktorów i ze zwykłego stójkowego zamienia się w latyfundystę pełną gębą. Firma jest na żonę i nikt nie może się przyczepić, a ludziska zastanawiają się skąd on ma taką brykę przy tak nędznych zarobkach. To są jednak przygody z poprzedniej epoki, bo dziś wszystko się zmieniło i nikt do końca nie wie, jak wygląda. Nie ma też żadnych narzędzi prawnych, którymi można by się posłużyć, żeby odkryć prawdziwą misję i mechanizm działania struktur zarządzających. No i sami rozumiecie, że leśnicy, o których tu wspomniałem to jest tak zwany lajcik w porównaniu z urzędnikami ratusza w takim Poznaniu, że o Warszawie nie wspomnę. Ten zasób bowiem jest o wiele bardziej ekscytujący niż kołyszące się na wietrze, osiemdziesięcioletnie sosny.

Skoro jesteśmy przy zawodach, nie można zapomnieć o szkolnictwie zawodowym. Czego ono dotyczy i kogo kształci? Nikogo. To jest resztówka po filozofii przyrody, która nie przydaje się w żaden sposób. Żeby zacząć karierę w strukturze, trzeba mieć ojca tam zatrudnionego, w najgorszym razie wujka. Ten promotor istotny powinien znać „widzącego”, a jeśli nie jego samego, to kogoś z jego otoczenia. Wtedy możliwa jest autentyczna kariera w zawodzie. Jeśli ten warunek nie jest spełniony, człowiek może przez całe życie przepracować w jakimś fachu i nie mieć pojęcia o co w nim chodzi tak naprawdę, a jedynie coś tam podejrzewać. No i, rzecz jasna, nigdy nie awansuje. Szkolnictwo zawodowe, tak, jak ja je zapamiętałem, jest jedynie dręczącym folklorem. Próbą przez którą przejść musi każdy adept. Jedni będą znudzeni i całkiem świadomi jej bezwartościowości i umowności, a inni będą się tym podniecać. Jeszcze innych całkowicie ona zniechęci i pójdą oni swoją drogą. W strukturze zostaną ci, którzy powinni, to znaczy ludzie dziedziczący wpływy i stanowiska. Oni mogą być nawet skończonymi kretynami i, jak w przypadku leśników, nie odróżniać sadzonki brzozy od sadzonki olszy. To nie ma żadnego znaczenia. W najlepszym przypadku ma znaczenie niewielkie, bo przyznać trzeba, że oczywistych gamoni jednak w tym zawodowym szkolnictwie eliminowano. Z historykami sztuki jednak już nie było tak różowo. Bym powiedział nawet, że bywało różnie.

Ktoś może powiedzieć, że to jest dobrze wszystkim znana patologia. O nie, mylicie się całkowicie kochani. To jest dziedzictwo kulturowe, a nie żadna patologia, w dodatku bardzo stare dziedzictwo. Ja sobie wczoraj do poduszki czytałem książkę pod tytułem „Piraci w świecie grecko-rzymskim”. Jest to właśnie książka o funkcjonowaniu różnych struktur w ich aspekcie istotnym. Wymyśliłem nawet coś w rodzaju definicji piractwa. Jest to zajęcie, którego nie ima się czas, a morze jest tylko metaforą.

No, ale pozostaje kwestia najważniejsza – opisane tu aspekty pozostają ukryte, o czym mówi nam tytuł tekstu. Ktoś więc cały czas jest oszukiwany. Kto? Wiemy kto, ta grupa, która nazywana jest suwerenem, a której odbiera się możliwość istotnego decydowania, choć pozostawia jej pozory. W czasach, które określamy jako początek naszej cywilizacji sprawy te były zabezpieczone bardzo opresyjnym prawem, które pochodziło z uchwał zgromadzeń ludowych i dekretów. I było całkowicie nieskuteczne. Tajne związki zawsze wygrywały. No chyba, że nadeszła wojna i król zamieniony w boga położył na stole inne argumenty. Wtedy przecinano węzeł gordyjski, a na znak, że stare czasy odchodzą w przeszłość, wieszano na rejach kilku najbardziej bezczelnych i nieostrożnych piratów. No i przynajmniej jednego „widzącego”, żeby się wszystkim innym w dupach nie poprzewracało. Impet jednak tej inicjatywy wygasał zwykle samoczynnie lub był z całej mocy powstrzymywany. I tak jest do dzisiaj, albowiem jesteśmy dziedzicami antyku, o czym możemy się dowiedzieć zwiedzając muzea całego świata i oglądając wiszące w nich obrazy. Na dziś to tyle. Przypominam, że w przyszłą sobotę, w hotelu Polonia w Krakowie rozpoczyna się dwudniowy Kiermasz Książki i Sztuki, na którym będę ja, będzie pracownia „Sztuka Cięcia” o dwoje krakowskich artystów – Irena Czusz i Tomasz Bereźnicki.

Do rozpoczęcia tej imprezy trwa promocja:

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/przygody-kapitana-magona-leon-cahun/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/cistercium-mater-nostra-tradycja-historia-kultura-ii-2-2008/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/cistercium-mater-nostra-tradycja-historia-kultura-ii-2008/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/cistercium-mater-nostra-tradycja-historia-kultura-iii-2009/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/cistercium-mater-nostra-tradycja-historia-kultura-iv-2010/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zaginiony-krol-anglii/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/krucjata-dziecieca/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zabojczyni-leon-cahun/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/gabriel-ronay-anglik-tatarskiego-chana-tlumaczenie-gabriel-maciejewski-jr/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/leon-cahun-niebieski-sztandar-powiesc-o-przygodach-chrzescijanina-muzulmanina-i-poganina-w-czasach-wypraw-krzyzowych/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jan-kapistran-biografia/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ryksa-slaska-cesarzowa-hiszpanii/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/walka-urzetu-z-indygo/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sylwetki-zbigniew-sujkowski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/smierci-nie-udalo-sie-pokonac-historia-biologiczna-ksiazat-radziwillow-na-birzach-i-dubinkach-koniec-xv-wieku-xvii-wiek/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-i-2/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zle-czasy-pamietnik-stanislawa-karpinskiego-z-lat-1924-1943/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zydowscy-fechmistrze/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/swiety-ludwik-jacques-le-goff/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-iii/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sacco-di-roma/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sanctum-regnum/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/straz-przednia/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/z-kronik-klasztoru-i-kosciola-o-o-bernardynow-w-zaslawiu/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/budowa-jachtow/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-tom-ii-wielki-powrot/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-i/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/czerwiec-polski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/okraina-krolestwa-polskiego-krach-koncepcji-miedzymorza/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jak-nakrecic-bombe/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/czy-krolobojstwo-krytyczne-studium-o-smierci-krola-stefana-wielkiego-batorego/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pieniadz-i-przewrot-cen-w-xvi-i-xvii-wieku-w-polsce/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/lichwa/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/i-co-kiedys-bylo-fajniej/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ojciec-dreadnoughta-admiral-john-fisher-1841-1920/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/wielki-zywoplot-indyjski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/komisarz-zdanowicz-i-ponczochy-guwernantek-juz-wkrotce/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/dzieje-gornictwa-i-hutnictwa-na-gornym-slasku-do-roku-1806/

 

  4 komentarze do “O ukrytych aspektach różnych zawodów”

  1. Mam bardziej współczesne skojarzenia; na znak, że stare czasy odchodzą w przeszłość, wbijano na pal kilku najbardziej bezczelnych i nieostrożnych kozaków  😉

  2. Po wojnie ziemianie zasilili PGR-y w znacznej liczbie, skutecznie dyrektorując.

    Likwidacja PGR-ów w jakimś sensie była kolejnym wdeptywaniem resztek „pańskiej Polski” w glebę.

    Leśnictwo chyba bardziej niż PGR-y kontynuowało dawne tradycje? I chyba ich nie zatraciło?

    Pomijając fakt, że lasy państwowe zakupiły samochody BMW, zdaje się elektryczne, do jazdy po leśnych duktach ? Goebbels chichocze w piekle.

    A podpalanie może być wciągającym nałogiem? Przypomina mi się opowiadanie „Pożarowisko” Grabińskiego.

    No i paląca się Tajga, której nikt nie gasi. Zgodnie z prawami natury 🙂 Emisje z tych pożarów są przeogromne, porównywalne z całymi emisjami człowieka. Czy to ma jakiś związek z szaleństwem tej Rosjanki? Syberyjski syndrom? Wyjdę przed chatę i sobie podpalę, żeby zabić chandrę?

  3. Dawno pan chyba nie był w lesie?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.