Chyba się starzeję, bo dałbym sobie głowę uciąć, że wczoraj znalazłem w internecie informację, że hetman polny koronny, Marcin Kalinowski, maszerował pod Batoh z zamiarem pozbycia się konkurenta do ręki księżniczki mołdawskiej, Roksany Lupu, czyli Tymosza Chmielnickiego. Dziś tego za nic nie mogę znaleźć. No, ale informacja ta gdzieniegdzie się pojawia i jest jedną z tych wiadomości, które powinny wstrząsnąć zainteresowanymi historią osobami. Jeśli bowiem uświadomimy sobie, że siostra tej Roksany była żoną Janusza Radziwiłła, to robi się naprawdę dziwnie. Ja zaś chcę dziś napisać o metodach prowadzenia polityki w czasie otwartej wojny, ale takich, które wojną nie są.
Jak wszyscy wiemy, przebieg wypadków z lat 1648-1657 utwierdza nas w przekonaniu, że Bohdan Chmielnicki nie był żadnym wojskowym dowódcą. Był może politykiem, na pewno intrygantem, na pewno człowiekiem lubiącym pieniądze, ale żołnierzem nie był. Pewnie też z tego powodu został w wojsku pisarzem.
To także powodowało, że za pomocą metody, której istotnych mechanizmów nie znamy oraz propagandy, którą miał opanowaną, w mojej ocenie na cztery z plusem, rozgrywał wszystkich wokół. Wręcz można powiedzieć, że traktował swoich przeciwników jak kukły, które po wykonaniu zadania należało odłożyć do pudełka, zatrzasnąć wieczko i całość wrzucić do rwącej rzeki. Tak ukochane przez niektórych pola bitewne, starcia i marsze ku zwycięstwu traktował jak teatr, na którym ujawniały się możliwości jego przeciwników. I tak bohater bitwy pod Beresteczkiem – Jeremi Wiśniowiecki – zmarł w tajemniczych okolicznościach już dwa miesiące po tej bitwie. Hetman wielki koronny – Mikołaj Potocki – alkoholik i degenerat, sprzeciwiający się we wszystkim królowi Janowi Kazimierzowi, realizujący plan polityczny Ossolińskiego, doprowadził do ugody białocerkiewskiej, a potem, jako zużyta już kukła, został zatrzaśnięty w pudełku. Jego śmierć można złożyć oczywiście na karb nieuporządkowanego trybu życia, czyli pijaństwa po prostu, ale wielu wtedy piło, a nie każdy odkładał łyżkę po ważnych wydarzeniach historycznych ze swoim udziałem.
Wszyscy bohaterowie spod Beresteczka znaleźli się po Batohem i tam zostali wymordowani w pokazowej rzezi. I teraz pytanie – czy informacja, która pojawia się i znika – o tym, że stary Kalinowski chciał poślubić córkę Bazylego Lupu, jest prawdziwa? Moim zdaniem jest, ale ponieważ my do dziś jesteśmy więźniami schematów propagandowych fabrykowanych przez ludzi z agencji PR, którą wynajął Chmielnicki, nawet nie bierzemy jej pod uwagę, choć przecież cały, dęty od początku, plan Władysława IV, by wojować z Turkiem za francuskiej pieniądze, opierał się na włączeniu do niego Mołdawii. Stąd ślub Radziwiłła z Marią, siostrą Roksany.
A skoro tak, to marsz pod Batoh w celu zablokowania idącego na Mołdawię Tymosza Chmielnickiego, był maskirowką, Ktoś temu staremu durniowi Kalinowskiemu podpowiedział takie rozwiązanie i on ruszył tam ochoczo, marząc o wielkim sukcesie i młodej żonie z książęcego rodu. Pod Batohem spotkał się z połączoną armią kozacko tatarską, silniejszą kilkakroć od polskiej. Popełnił wszystkie możliwe błędy i doprowadził do masakry. Na szczęście sam też zginął. A wszystko do wydarzyło się ledwie rok po wiktorii beresteckiej.
Do czego zmierzam? Do tego, że nawet najwspanialsze zwycięstwa w polu, a Beresteczko było naprawdę wspaniałe, nowoczesne, przemyślane, przeprowadzone prawie bez błędów, bo Kalinowskiego upito i siedział w namiocie, a Potocki nie zdążył naszkodzić, nawet najwspanialsze – powiadam – zwycięstwa nic nie znaczą wobec toczącej się na zapleczu intrygi. A wobec intryg jakie inicjował Chmielnicki, żaden z polskich polityków tamtego czasu nie mógł nic przedsięwziąć. Głównie z tego powodu, że wszyscy oni aspirowali do sławy wojennej, a nie gabinetowej i to ich właśnie zgubiło. Jedyny polityk gabinetowy – Ossoliński – prowadził swoją grę wespół z Chmielnickim.
Wróćmy do Roksany. Jej ślub z młodym Chmielnickim musiał zirytować wszystkich wokół, nawet wrogich Polsce Węgrów, bo oni w końcu tego Tymosza zabili. Jego brat zaś – Jurko – jak mówi legenda, wydał tę Roksanę za kawalera Henri de Boa, który był nie wiadomo kim. Po czym oboje zamieszkali w stanicy kresowej Raszków, gdzie czekali na rozwój sytuacji. Oczywiście to tylko takie bajania, od których prawdziwa, rzetelna wiedza historyczna, mająca potwierdzenie w źródłach, trzyma się z daleka. My jednak nie musimy się ograniczać. Kim była ta jakaś Roksana dla rezydentów francuskich na sułtańskim dworze? Jakąś, pardon, cizią. Ich koledzy rezydujący w Polsce poczynali sobie z królową Ludwiką Marią, jak z klaczą pod wierzch, a tamci mieli się przejmować jakąś Roksaną? Była na tyle dobra, żeby ją wydać za tego całego de Boa. Potem zaś mieli siedzieć oboje nad Dniestrem i czekać na instrukcje ze Stambułu.
Okazało się jednak, że prócz rezydentów francuskich są na tej Ukrainie jeszcze jacyś inni rezydenci, bo oto sułtan Islam Girej III zmienił nagle front, nie lubił już Chmielnickiego, ale wolał Polaków. Ponoć został za to otruty, a Chmielnicki od razu, nie czekając na nic wysłał posłów do Moskwy. No ciekawe kim byli ci inni rezydenci, którzy unieważnili szerokie plany kawalera de Boa?
W publikowanych w sieci bajkach mówią, że tego całego chana otruła jego ukraińska kochanką. Jasne, a potem uciekła nie niepokojona przez nikogo do Raszkowa, gdzie zamieszkała wraz z Roksaną i jej sympatycznym małżonkiem kawalerem de Boa.
Jak się domyślacie, sieć dostępna w języku polskim jest z tych rewelacji wyczyszczona, albowiem obowiązuje u nas wersja wydarzeń taka – wszyscy chcieli dla nas dobrze, ale my nie umieliśmy tego docenić i przez to sami sobie jesteśmy winni. I mowy nie ma, żeby z tego poziomu zejść gdzieś głębiej, albo może wskoczyć wyżej. Zrobić po prostu cokolwiek, żeby nie powtarzać tych bredni.
Weźmy taką ugodę zborowską i jej niektóre punkty. Ten na przykład, że Rzeczpospolita musi utrzymywać staje 40 tysięcy kozaków rejestrowych. Państwo, które, jak inne ówczesne państwa nie ma stałych podatków, a jedynie te uchwalane doraźnie, na wojnę, ma nagle wziąć sobie na garb 40 tysięcy żołnierzy, którzy wymordowali mieszkańców trzech województw, są skrajnie nielojalni i domagają się – w dłuższej perspektywie – odłączenia się i stworzenia na terenach Korony i Litwy samodzielnego państwa. Nie na terenach będących lennem tureckim, ani na tych należących do Moskwy, ale właśnie na wymienionych. Jakby tego było mało ludzie ci muszą sami spłacać trybut wobec swojego najważniejszego sojusznika – Tuhaj beja – i wymusili w tej ugodzie, że odchodzący na Krym Tatarzy mogą bezkarnie spustoszyć Podole i województwo Bracławskie. I na to miał zgodzić się polski sejm, bo tak sobie wymyślił kanclerz Ossoliński i jego protegowany Chmielnicki? Ugoda nie przewidywała też powrotu szlachty do swoich majątków, ani też obecności Żydów oraz Jezuitów w trzech ukrainnych województwach. Oczywiście tak samo, jak to później było zapisane w Ugodzie Hadziackiej, armia koronna także nie miała tam wstępu. No, ale wstęp i stałą rezydencję miał tam Henri de Boa, który ponoć zmienił nazwisko na brzmiące bardziej z ruska.
Sejm się na to nie zgodził i wojna rozgorzała od początku. Ciekawe, że w wiki napisane jest iż to sprzeciw katolickich biskupów oraz ludu Ukrainy zatrzymał ratyfikację ugody. Nikt tego jakoś nie podnosi i nie ocenia, albowiem większość historyków i popularyzatorów koncentruje się na opowieściach o wielkich zwycięstwach i zawinionych przez głupotę magnatów klęskach. No i oczywiście na okrucieństwie Jaremy.
Mamy więc tych ukrytych kontekstów sporo. Wszystkie są na pół baśniowe, no ale może uda się znaleźć jakieś ich potwierdzenie. Na pewno nie dziś, ale może w przyszłości. Na koniec zaś warto zapytać, wobec sukcesów rządu, które na szczęście nie są wojenne, ale ekonomiczne, jaka dziś intryga toczy się na zapleczu naszej polityki? Bo, że jakaś się toczy, to pewne. Tylko analitykom i publicystom politycznym wydaje się, że jest inaczej.
Informuję, że w dniach 8-10 września stoimy na targach książki pod Pałacem Kultury, w namiocie I, na stoisku oznaczonym napisem WYPOCZYNEK FUNDAMENTEM KULTURY
Jeśli ktoś może wspomóc Saszę i Anię, będę wdzięczny. Zbieramy na mieszkanie, w którym pozostaną jeszcze przez rok i na nagrobek dla Julii, żony Saszy i mamy Ani
https://zrzutka.pl/shxp6c?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification
Teraz słowo o dystrybucji. Jest ona taka, jaka jest i mamy małe możliwość wpływania na nią. Jeśli więc będą jakieś dodruki, to w cyfrze, w niewielkiej ilości i będą one drogie. Trochę tańsze w naszym sklepie, a droższe na allegro. W naszym sklepie jednak ich ilość będzie ograniczona. Będą też książki tańsze, ale sami wiecie, że trudno dziś znaleźć książkę nową w cenie poniżej 50 zł. Muszę jednak najpierw te swoje tanie książki wyprodukować. To chwilę potrwa.
Wznowiłem II tom Kredytu i wojny, a także Bitwę o Warszawę, jednak w niewielkiej ilości. Kredyt będzie w starej cenie, tak jak i pierwszy tom, ale Bitwa będzie droższa. Na razie umieszczam ją w naszym sklepie, a od przyszłego tygodnia będzie na allegro, ale w cenie wyższej. Wracam też do sprzedaży Dziejów górnictwa, które wznowiłem w nakładzie homeopatycznym, stąd cena.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-ii/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/bitwa-o-warszawe-1944-major-zbigniew-sujkowski/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/dzieje-gornictwa-i-hutnictwa-na-gornym-slasku-do-roku-1806/
Pisałem wcześniej o tym, że RON nie graniczyła z wrogami w kontekście Imperium Osmańskiego (założonego w prowincji „Bilecik” zwanego niekiedy mało dokładnie „Turcją” lub Turcją osmańską) i miałem ku temu powód, a mianowicie chciałem zachęcić, żeby studiować mapy. Otóż istnieje różnica pod każdym względem między Imperium Osmańskim i chanatem tatarskim, które nie było jego częścią. No i stało się. Autor wpada w zasadzkę, jak te chorągwie i nazywa Islama III Giereja sułtanem, zamiast chanem.
Ottoman Empire 1683 (orthographic projection) – Imperium Osmańskie – Wikipedia, wolna encyklopedia
Też nie pamiętam czy Kubala o tym Kalinowskiego przypadku pisał w „Krwawych swatach”.
Kalinowskiego i Potockiego nie trzeba było z niewoli tatarskiej wykupywać 😉
Zaraz wylecisz 😉
W następnym akapicie jest już chan!
Moim zdaniem motywacja kozaków była jasna i czytelna: na zachodzie mieli białego chana (króla polskiego), nad którym tylko Bóg, a na wschodzie chana, nad którym też tylko Bóg. Kozacy inspirowani instytucjami państwowoprawnymi, z którymi mieli do czynienia na co dzień, bardzo chcieli niezależności, co zostało wykorzystane przez wszystkich istniejących wówczas suwerenów na szkodę samych kozaków i Korony Królestwa Polskiego.
przesłuchałam kiedyś książki o Jaremie Wisniowieckim i o Stanisłąwie Żółkiewskim – pamiętam że utkwiło mi w głowie opisana wścieklość Ossolińskiego na Radziwiłłów, Wiśniowieckich, chyba Koniecpolski też się mieścił w tej grupie . Zaczęło się od tego że Ossoliński został przez króla wysłany do papieża z ważną sprawą, a kiedy wrócił okazało się że sprawy dla kraju i króla nie załatwił, ale dla siebie załatwił tytuł książęcy. Bardzo to wzburzyło rodziny książąt wymienionych na wstępie. Oni bowiem byli książętami starożytnymi i Ossoliński /nuworysz/ nie miał prawa z nimi się równać . Awantura była w sprawie tej tytularnej duża, w końcu uznano że wymienieni na wstępie to – książęta starożytni- a Ossoliński chyba został tylko z tytułem -książe- /nie pamiętam, ten tytuł mu chyba pozostawiono bo nadany przez papieża/ .
Wg autorów w/w biografii mściwość Ossolińskiego była duża, bo siedział przy królu i szeptał do królewskiego ucha
wygląda na to że pycha idzie przed upadkiem
Hipoteza: na powstanie nowego królestwa nie zgodziłby się ani „kolektywny Zachód”, ani Moskwa czy Stambuł. Kozacy profilaktycznie pozbyli się żydów i jezuitów, którzy reprezentowali określone systemy prawne, religijne, finansowe, które z jakichś powodów im nie pasowały, więc pozostawał im chanat, a ostatecznie wygrał carat.
Teraz pytanie: jak powinna prawidłowo postąpić Korona Królestwa Polskiego w tej sytuacji?
jakaś dobrze zorganizowana intryga musiała być, bo znany i wojowniczy książe Jarema Wiśniowiecki został przez te intrygi pozbawiony majątku
został rezydentem przy rodzinie Zamoyskich
Świetna i z podtekstami nazwa stoiska na targach książki. Od razu zachęca do tego, żeby przyjść.
Niczego takiego nie robię
Niechby tam sobie zdechli
Ossoliński spędził ponad rok w Londynie, tak jak i Tomasz Zamoyski, to moim zdaniem wyjaśnia całkowicie sprawę
tego się właśnie obawiam
Teraz z innej beczki: granice imperiów to jest poważna sprawa. W ostatnich dniach straż graniczna zastrzeliła na morzu bez zbędnych ceregieli turystów na skuterach wodnych, którzy przekroczyli granicę Maroko – Algieria. Jest to dawna granica Imperium Osmańskiego w najdalej na zachód wysuniętym punkcie. Podejrzewam, że kręcąc się przy granicy z obwodem kaliningradzkim albo na granicy z Białorusią tez można dostać kulkę i to od obydwu stron. Tak, jak kiedyś na granicy państw demoludów z krajami zachodnimi. Formalnie więc już nastąpiła aneksja okrojonej Ukrainy przez „imperium” UE, ponieważ granica z Ukrainą jest praktycznie nie kontrolowana, a kolejny akt tego dramatu politycznego rozegra się po 15 września w kontekście barier celnych.
Konteksty ukryte i widoczne, hehe… Dobre!
Po prostu nie da się wyjść z domu, żeby się nie natknąć na jakąś Roksanę. Wystawiłem pojemnik na odpady, a tam idzie prosto na mnie taka Roksana, że nie wiedziałem, jak się zachować: dyplomatycznie czy jak tatar w takiej sytuacji. Chodzą sobie do sklepu, na targ i tylko prowokują człowieka. Przy okazji dwie sprawy mogą być ciekawe, po pierwsze jakie były kompetencje Erdogana Beja w stosunku do chana w kontekście ściągania trybutów i podatków oraz jaki był rozdzielnik pięknych kobiet pozyskiwanych na Ukrainie? Część brał chan, ale niektóre były wysyłane do Stambułu jako podarunek i tu jest pytanie, kto kim manipulował i kto kogo ogrywał? Bo są dwie możliwości: albo żenimy się z rozsądku, albo z miłości. W pierwszym przypadku mówimy o dyplomacji, a w drugim działa popęd. Myślę, że w obu przypadkach trzeba po prostu do sprawy podejść uczciwie:
https://youtu.be/2_luXShLylA?si=j9VDnKXtnj2-2SSO
A to dobre, chcieli niezależności i poszli do sułtana i do cara. Pełna niezależność.
Moim zdaniem nie jest ważne, do kogo poszli, bo stosunki dyplomatyczne utrzymuje się ze wszystkimi, na przykład Polska utrzymuje stosunki z Chinami, co wcale nie świadczy o tym, że razem z tymi Chinami spiskujemy. Chodzi o to, czy plany starszyzny kozackiej od początku były realne, czy nie. Zakładam, że jednak dużo zależało od ich woli i ich decyzji. Nie byli jedynie bezwolnymi marionetkami w rękach Zachodu.
No i stąd mamy prosty wniosek, że od czasu upadku ZSRR kwestia ukraińska wróciła, bo musiała wrócić. Słynny jasnowidz z Człuchowa ma swoje zdanie na temat, co się wydarzy w najbliższym czasie w Polsce w związku z tą kwestią, to znaczy wojną ukraińską.
Niech pan więc spyta jasnowidza z Człuchowa jakie propozycje składali carowi i sułtanowi i w zamian za co.
Jak będzie Pani w mieście, to możemy pójść do restauracji o nazwie ristorante i zjeść spagetti i omówić temat, jak kozacy pisali listy do sułtana osmańskiego.
Ps. Wg wiki w Chanacie krymskim tytuł „sułtan” był określeniem syna lub brata chana (aktualnego lub poprzednich).
Islam Girej prowadził otwartą wojnę przeciw Konstantynopolowi, więc Turcja była wtedy potencjalnym sojusznikiem KKP, natomiast kozacy naturalnym sojusznikiem Bachczysaraju.
zapewne były propozycje , pewnie i oczekiwania, ale chyba car ich zaraz okpił, nie potraktował ich jak towarzyszy oficerów do czego przyzwyczaili się w Polsce.
Z mety się dowiedzieli, że nie do pomyślenia jest, by poddany panu stawiał warunki. Jeśli car zechce to łaską obdarzy, a jak nie, to nie. Z wolnego kraju poszli w podłe poddaństwo. Dobrze im tak za te wszystkie zbrodnie. Należało się.
ciekawe kto im wcześniej zrobił wodę z mózgu, kto ich tak wystawił , tak sobie myślę że Jędrzej Kitowicz co prawda opisuje kozactwo z czasów augustowskich , jednak tam kilka razy podkreśla że kosz przy wyborach atamana stawiał wymóg analfabetyzmu , oznacza to że piśmienny był tylko jakowyś pisarz koszowy, czyli może pisarczykowie tworząc dokumenty tworzyli historię … uzgadniali scenariusz tego co planowali… a jeszcze lepiej kiedy główny wódz tylko z wąską grupą piśmiennych ustalał i realizował
zdaje się że u Rzewuskiego w Pamiątkach Soplicy też jest o tym wymaganym analfabetyzmie jako warunku startu do funkcji atamana
podobno wysłannik carski nawet nie zsiadł z konia wobec tej starszyzny kozackiej ofiarującej carowi siebie i ziemie, przyjął ich z dużym dystansem, chyba lekceważąco ,tak jak się przyjmuje -byle kogo- no i dobrze … zrozumieli w co wybrali na własne życzenie już nie mieli odwrotu.
Futra sobolowe fajne były i inne podarki też.
Ci z czasów Chmielnickiego byli piśmienni, jaka część trudno powiedzieć, ale aż tak źle z nimi nie było jak pisze Kitowicz.
Wodę z mózgu to im Chmiel zrobił i jego otoczenie.
Niemożliwe! Przecież UE udowodniła, że nie da się zatrzymać tysięcy pontonów z milionami nielegałów, bo tak szybko i masowo się „prześlizgowywują” że strażnicy całego basenu śródziemnego nawet rąk rozłożyć nie „zdanżają”…
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.