Nie ma takiej, pardon, ladacznicy, która po przekroczeniu pewnej granicy bezwstydu lub zwyczajnie wieku, nie zaczęłaby przemawiać do bliźnich z pozycji moralnej wyższości. Obserwowałem to wielokrotnie i pewnie Wy także. Rzecz jest znana, widowiskowa i ogrywana przez autorów w książkach i reżyserów w filmach. I oto otwiera się dziś przed naszymi oczami coś w rodzaju specjalnego uniwersum ladacznic, które domagają się byśmy je uważali za nieskalane dziewice, które przybyły na naszą planetę, by naprawić zło. Jakby tego było mało, wszystkie ich poczynania zostały po wielokroć zapowiedziane i wręcz wskazane. Do tego załoga tego, mknącego z głębin kosmicznego piekła, statku, wysadziła tu wcześniej desant, który rozpoznał miejscowych, jako kompletnych gamoni, całkowicie bezradnych wobec ich programu i chwytów retorycznych. Wielokrotnie tu przywoływaliśmy film „Marsjanie atakują”, jako przykład metody politycznej. Nikt jednak nie traktował tego serio, ani wtedy kiedy to robiliśmy, ani dziś kiedy ta metoda została zastosowana ponownie. Wszyscy bowiem są bezradni wobec narracji przybyszów, a więcej – traktują ją serio i także chcieliby awansować na moralny autorytet i przemawiać do bliźnich z tą charakterystyczną wyższością. Do tego jeszcze są przekonani, że dialog jest możliwy, albowiem nie widać – z wierzchu – żadnych różnic pomiędzy nami a przybyszami.
Dwie kwestie – część obecnych na naszej planecie istot, marzy tylko o tym, by przedzierzgnąć się w tamtych i nadawać podobne komunikaty. To jest problem podstawowy. A ci którzy tego akurat nie chcą, uważają, że dialog stwarza im możliwość wpływania na obcych i wręcz zmiany ich poglądów. Ci najgłupsi uważają, że mogą – pokazując się razem z nimi – podnieść sobie słupki popularności i zrobić show.
Wszyscy wiemy, jaki jest cel inwazji – odsunąć od obszaru komunikacji wszystkie inne rodzaje przekazu poza tym jednym. Potem, resztki po ośrodkach emitujących inny przekaz, zostaną pozbawione finansowania, a następnie zdelegalizowane. W końcu zaś zastąpione innym garniturem osób, które będą udawać tych zlikwidowanych i zmarginalizowanych. To jest program jasny dla każdego, kto cokolwiek rozumie. Należy więc zachować się stosownie i zacząć się przeciwstawiać już teraz. Żeby się przeciwstawiać trzeba ten wrogi program zrozumieć i nie wchodzić z nim w dialog, ani żadne porozumienia, bo to jest koniec.
Tymczasem wczoraj, w chwili kiedy tamci przejmują TVP i PAP oraz Polskie Radio, redaktor Rachoń zaprasza do TV Republika posła Libickiego. Nigdy nie zgadniecie po co – żeby go „zaorać”. Poszło o wyrok Trybunału Konstytucyjnego wydany przez Zolla, który Libicki kwestionował, dopóki się nie dowiedział, że to Zoll. Wtedy przestał bo został „zaorany”. A co za tym idzie Rachoń wykazał się moralną wyższością, którą przeniósł na nas poprzez odpowiednią mimikę i gesty, abyśmy nie mieli wątpliwości, że moralne zwycięstwo jest nasze. Libicki tymczasem wygłosił – cytuję z pamięci – kwestię następującą – jeśli sąd jest nasz to wyrok jest ważny, a jeśli wasz to nieważny. I to poszło w tak zwany eter i zostało zaakceptowane. Nie wiem ile jeszcze znaków muszą wyemitować tamci, żeby po naszej stronie doszło do jakichś sensownych działań. Zwróciłem oczywiście wczoraj uwagę na ten fakt, na portalu zwanym niegdyś twitterem, ale mi powiedziano, że uprawiam teorie spiskowe i w mediach musi być pluralizm. No i przecież Rachoń wygrał, bo „zaorał” Libickiego. Ile to czasu upłynęło do wyborów? Niewiele. Przed tymi wyborami w TVP „zaorywano” z pozycji wyższości moralnej każdego posła PO. Potem, przed samymi już wyborami, próbowano ich zakrzyczeć, kiedy oni znaleźli się na pozycji moralnie wyższych, bo wynaleźli aferę paszportową. Okazało się, że to nic nie pomaga, albowiem w tej wyższości moralnej chodzi o coś innego. Nikt naprawdę moralny nie może się tak zachowywać, albowiem wyższość moralna związana jest na sztywno z pokorą. Jeśli ktoś zaczyna przemawiać z pozycji tejże wyższości mamy 100 procent pewności, że jest to k…a. I znów wracamy do początku – jeśli ktoś nie jest krańcowo zdeprawowany, zepsuty i zły, nie może takiego udawać, bo zostanie pokonany przez bardziej doświadczonych. Tak, jak nie można udawać chuligana, bo weryfikacja przyjdzie natychmiast. Należy znaleźć inną metodę. Po naszej stronie ta metoda jest czasem stosowana, ale odkłada się ją na bok, jako nieskuteczną, albowiem nie nadaje się do „zaorywania”. Jest nią manifestowanie intelektualnej wyższości, nie można tego stosować w każdym przypadku, bo zarezerwowane to zostało dla prof. Legutki, Krasnodębskiego i Ryby. No i skuteczność takiego sposobu jest problematyczna, albowiem wyborcy mają w nosie wyższość intelektualną.
Wróćmy więc do początku – celem tamtych jest uzyskanie pozornego pluralizmu w mediach, czyli wstawienie Bosaka i Mentzena na miejsce PIS. Największym zagrożeniem, o którym trzeba mówić już dziś, jest cenzura Internetu. Na pewno spróbują czegoś takiego i nikt nie może być pewny, że się uchowa. Wobec tak spozycjonowanych planów wroga, trudno zrozumieć dlaczego tamci są w ogóle zapraszani na wizję. Nie można tego wyjaśnić inaczej niż głupotą. I niech mi nikt nie tłumaczy, że ustawa zobowiązywała dziennikarzy TVP do zapraszania posłów opozycji. Widzicie dziś wyraźnie, gdzie oni mają ustawy i jak się do nich odnoszą. A będzie gorzej. To jest wojna na wyniszczenie, a nie konkurs piosenki aktorskiej jak się wydaje redaktorom z TV Republika, którzy przemawiają do wyborców z pozycji dobrotliwych wujciów, którzy chcą im nieba przychylić i nauczyć przy okazji, że nie można się zachowywać tak, jak ten niedobry pan Tusk.
Niestety nie ma szans, by się od tej metody oderwać, bo horyzont naszych tuzów medialnych wisi tak nisko, jak gradowe chmury nad polem złotej pszenicy. Wczoraj, na przykład, ktoś umieścił na twitterze skan pochodzący z krzyżówki wydrukowanej w Gazecie Polskiej. I tam było do odgadnięcia słowo opisane w ten oto sposób: Tak na imię miał, w chwili narodzenia Jezusa, ówczesny Donald Tusk, król Judei.
Widzimy, że mamy tu w jednym zdaniu wyższość intelektualną a la prof. Ryba i moralną wyższość wzorowaną na pośle Libickim, siekiera motyka, bimber, szklanka…
O żadnej polemice z naszymi też mowy nie ma, albowiem wszyscy oni poprawiają spinki u mankietów i makijaże sceniczne, żeby jak najlepiej wypaść w dyskusji z ludźmi, których napuścił na nich Donald Tusk.
Dzień dobry. Może to tak wyglądać, choć ja myślę, że wyniszczać to już tu nie ma co, można najwyżej kopnąć w d…ę co bardziej nielubianego konkurenta, który w obecnym rozdaniu wyciągnął blotkę, ale krzywdy prawdziwej mu zrobić nie można, bo są jeszcze dla niego różne zadania. Oczywiście, ludzie są tylko ludźmi i mają swoje potrzeby, dość niskie – tak wszak są rekrutowani – niejedna zatem żaba w piórniku albo g…o na wycieraczce się znajdzie. Ten wariant z eksterminacją konkurentów – bo przecież nie przeciwników – już był tu ćwiczony i został odgwizdany jako kosztowny i nieskuteczny. Co innego odcinanie od finansowania. Żaden bowiem funkcjonariusz kolejnych ministerstw prawdy nie potrafił jak dotąd zmienić zasady, że moneta może spoczywać tylko w jednej garści naraz i istotą rzeczy jest – czyja to jest garść. Szczęśliwego – i zasobnego – Nowego Roku.
„Inteligencja żoliborska” jest w swojej głupocie niereformowalna i nie ustanie nim nie zatopi PiS do końca. Wyższość moralna i nieskuteczność to jej „herby rodowe”. Jeśli działacze PiS nie uwolnią się od tego garba to marne perspektywy przed tym ugrupowaniem.
Wzajemnie, staram się być optymistą
I jeszcze niezrozumienie Internetu
Donald Tusk, król Judei – skojarzenie – aborcja. Cel różny, efekt ten sam.
RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA!!!
inteligencja żoliborska to kto ?
czy to mieszkańcy Żoliborskiej Spółdzielni Mieszkaniowej ?
Trochę o ladacznicach. Przypominam sobie taki program w tvp info z czasów Tuska pierwszego. Ladacznice były tak nudne, że zdjęto je po cichu niezwykle szybko.
„Inteligencja żoliborska” to są ludzie wykształceni, inteligentni ale pozbawieni „genu” skuteczności czyli wykazujący postawę: ja swoje zrobiłem (więc zapłata się należy), a o skuteczność nie pytajcie, nie moja sprawa. Przymiotnik „żoliborska” można czytać także jako „socjalistyczna”, jak to z socjalistami przeważnie bywa mają piękne idee oderwane od realnego życia i nieskuteczne ale realizowane na koszt społeczeństwa. To także przypadek człowieka tak przekonanego o swojej wyższości intelektualnej i moralnej, że nie musi się przejmować skutkami swoich poczynań (stosowna gaża oczywiście się należy). To także działanie, w którym między wynagrodzeniem, a skutecznością nie ma korelacji.
A ja czekam na pamiętnik Jarosława.
Spodobało mi się, bo o skuteczności: GADOWSKI MIAŻDŻY HOŁOWNIĘ W 1 MINUTĘ! „TO NIEUDACZNIK” #shorts (youtube.com)
Jarosław Kaczyński
Nec Herkules contra plures
Żeromski : „— Wszystko przełajdaczone — szepcze Winrych, pogwizdując — przegrane nie tylko do ostatniej nitki, ale do ostatniego westchnienia wolnego. Teraz dopiero wyleci na świat strach o wielkich ślepiach, ze stojącymi na łbie włosami, i wypędzi z mysich nor wszystkich metafizyków reakcji i proroków ciemnoty. Czego dawniej nie ważyłby się jeden drugiemu do ucha powiedzieć, to teraz będą opiewali heksametrem[18]. Ile w człowieku jest zbója i zdrajcy, tyle z niego wywleką, na widok publiczny ukażą i ku czci oraz naśladowaniu podadzą. I pomyśleć, że to my taki sprawiliśmy postęp wyobrażeń, ponieważ przegraliśmy…”
chyba było już coś w temacie, albo pt. Abecadło braci Kaczyńskich, albo coś w podobie, no a taki pamiętnik JK, to miód malina, jak opisze postaci z minionej polityki to spadną maski
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.