Rozmawiałem wczoraj z Jackiem, co zawsze jest bardzo inspirujące i on mi powiedział coś takiego: są kluczowe momenty w dziejach, kiedy całe narody wpadają w pułapkę nie rozumiejąc, że właśnie zmienia się porządek globalny. Pułapka jest tak perfidna, że katastrofa następuje wiele dziesiątków lat po jej zastosowaniu, a początkowo widzimy tylko sukces. Ja omówię teraz dwa takie przypadki, które podał mi Jacek i dodam swój komentarz, myślę, że ważny. Także ze względu na tekst wczorajszy i dyskusję pod nim.
Oto moment odzyskiwania przez Polskę niepodległości i moment podpisania traktatu ryskiego. Okoliczności w jakich się to odbywało znamy wszyscy choćby z opisu Mieczysława Jałowieckiego. Józef Piłsudski, i nie kłammy tutaj, że chodziło o jakichś endeków czy Grabskiego, bo Józef Mackiewicz pisze wyraźnie, że to Piłsudski był odpowiedzialny za Rygę, decyduje się na oddanie Kresów bolszewikom. Czyni to albowiem uważa, że bolszewicy są siłą słabszą niż carska Rosja, która mogłaby być partnerem dla Zachodu po likwidacji rewolucji. To jest figura propagandowa niestety, która nijak nie przystaje do realiów. Rzecz tę stosunkowo łatwo udowodnić. Sukces bolszewików był przez cały czas asekurowany przez ententę, bo nie sposób inaczej określić tak zwanej interwencji. Machina propagandowa zmieniła całkowicie prawdę w fikcję, a wszyscy akademicy specjalizujący się w historii Rosji zajmują się dziś utwardzaniem tej fikcji. To jednak refleksja ogólna. Są inne, bardziej szczegółowe. Jeśli przypomnimy sobie, że brat Wieniawy siedział w jednej celi z Dzierżyńskim, a sam Piłsudski należał z tymże Dzierżyńskim do jednej organizacji zanim nastąpił rozłam, to trudno przypuścić, by obaj nie znali celów i metod jakimi posługiwał się sponsor tych komórek. Mam na myśli PPS i SDKPiL. Trudno przypuścić, że Piłsudski nie rozumiał kim są bolszewicy i jaka jest ich rola istotna, a jeśli nie rozumiał tym gorzej dla niego. Trudno też przypuścić, by Piłsudski, mając przy sobie cały czas brytyjskich agentów traktował poważnie Denikina, Wrangla czy kogokolwiek z tej ekipy skazanej przez świat na zagładę. Można przyjąć takie założenie, ale cała historia socjalizmu polskiego temu przeczy. Tak jak to jest czarno na białym napisane we wspomnieniach Ludwika Krzywickiego, głównym rozgrywającym jeśli idzie o socjalizm w Europie Środkowej był mąż ciotki Piłsudskiego, hrabia Włodzimierz Zubow. Dziś litewski bohater narodowy, który powstanie niepodległej Litwy wraz z Niemcami zaplanował. Człowiek z wielkimi stosunkami u dworu, który przez długi czas gwarantował działaczom socjalistycznym całkowitą bezkarność. Człowiek, który w swoim pałacu w Szawlach gościł Waryńskiego, Mendelsona i innych, a także uratował Waryńskiego do stryczka i załatwił mu wygodną celę w Szlisselburgu. Mając za sobą takie koneksje i takie doświadczenia oraz takich protektorów, Piłsudski nie mógł nie wiedzieć o co chodzi. Uratowanie rewolucji przez Polaków w roku 1920, to nie był wynik żadnego tajnego porozumienia z Leninem, jak się to wydaje Zychowiczowi, ale wynik konsekwentnie realizowanego planu. Rewolucja musiała ocaleć, ale wcześniej kraj cały – Ruś święta – musiał zostać zdewastowany przez wojnę domową, interwencję i co tam chcecie, żeby bieda z rewolucyjną nędzą mogły się łatwiej na spustoszonych obszarach zadomowić. Nie po to bowiem organizuje się rewolucję, by jej obszar doprowadzić do stanu kwitnącego, ale po to, by uczynić tam piekło łatwe do eksploatacji zarządzane przez mianowanych kacyków. Sukces Polaków był więc sukcesem pozornym, a jego konsekwencje to odwleczona w czasie katastrofa. My dziś uporczywie nie chcemy przyjąć tego do wiadomości, bo politycy w Polsce uważają, że należy nam się przede wszystkim triumf, obojętnie jaki by on nie był. Tak więc świętujemy odzyskanie niepodległości, które w perspektywie, niezbyt przecież wydłużonej, było jedynie przerywnikiem w serii katastrof. W coś jednak lud musi wierzyć, żeby nie oszalał, prawda? Nie rozumiem dlaczego ma nie wierzyć w Boga, a musi wierzyć w sprawiedliwość dziejową i geniusz przywódców, których życiorysu, proweniencji i przynależności organizacyjnej nikt nie bada jak należy. Co jest w tych, przez wielu przecież powtarzanych refleksjach, istotne? Oto zmienia się porządek świata, zmienia się w sposób zasadniczy, a przywódca Polski, człowiek pochodzący przecież ze środka tego nowego porządku, jeden z głównych polowych dowódców rewolucji, na długi czas zapomina o tym, że wielkie, globalne młyny, ani na moment nie zaprzestały swej pracy. W imię zasad, które sam zakwestionował, porozumiewa się z Ententą i wykonuje jej, jakże przecież nieszczere polecenia, po to, by zniwelować zagrożenie, którego nie ma. Nie ma, bo interwencja jest akuszerką rewolucji ( na studiach pan od filozofii mawiał, że Sokrates był akuszerem prawdy), a nie jej wrogiem. I Piłsudski, jako strateg, musiał o tym wiedzieć. Jego rola polegała na zatuszowaniu klęski i nagłośnieniu sukcesu militarnego. I w tym także Ententa mu pomogła, a my się tym ekscytujemy do dziś. Pamiętamy, bowiem, że bitwa warszawska była osiemnastą decydującą bitwą w dziejach świata. Powtarzają ten slogan wszyscy, nawet politycy tacy jak Saryusz-Wolski. Ja zaś zastanawiam się jakiż to konglomerat emocji każe im myśleć i mówić w ten sposób. Jedno przychodzi mi do głowy, to są ludzie, którzy za wszelką cenę starają się uspokoić rozhisteryzowane kobiety i zwrócić na siebie ich uwagę. Jeśli ktoś powie, że to jest konstatacja dziwaczna albo nieprawdziwa, niech uważnie poobserwuje ludzi, którzy sami z siebie, w czasie dyskusji i pogawędek podnoszą temat tej całej osiemnastej, decydującej bitwy. Ja jeszcze tylko raz przypomnę, że lord Edgar Vincent d’Abernon, prócz książki o tej bitwie napisał także inną. Nosi ona tytuł „Alkohol i jego wpływ na organizm człowieka”. Wszystkie spostrzeżenia w niej zawarte zaczerpnął z osobistych, bardzo głębokich, żeby nie powiedzieć ciężkich, doświadczeń.
To wszystko są elementy pułapki, w którą Polacy zostali schwytani w roku 1920 i z której nie wyszli już nigdy. Nie jesteśmy dziś bowiem tymi ludźmi, których bolszewicy zastali na terenach polskich w roku 1920. Taka była cena tego sukcesu. Dlaczego Piłsudski to zrobił? Ponieważ, jak każdy marny polityk i marny strateg, szacował siły i oceniał wydarzenia w perspektywie własnego jedynie życia. Poza tym był otoczony „dobrymi” doradcami.
Drugim momentem w dziejach, o którym opowiedział mi Jacek, była zgoda Zygmunta I na powstanie państwa heretyków. Do dziś oceniane to jest jako sukces, bo katastrofa przyszła zbyt późno i rzekomo nie można jej było przewidzieć. Albrecht zaś, jako lennik Polski uniemożliwił wysuwanie przez cesarza roszczeń do Pomorza i Prus. Wszystko pięknie, ale jak pamiętamy ceną, za ten rzekomy sukces było rozbicie Węgier. O czym dyskretnie nam się nie opowiada, żeby co słabsze mózgi nie rozlały się po prostu po czaszkach, w których są zamknięte. Perspektywa dwustu lat, które Rzeczpospolita przetrwała wydaje się konsumentom publicystyki historycznej zbyt odległa, żeby można było mówić o wpływie fatalnych decyzji Zygmunta na wzrost potęgi Prus. Tyle, że – jeśli przestaniemy myśleć jak publicyści – a zajmiemy się sprawami ważnymi czyli przepływem pieniędzy oraz badaniem rzeczywistej relacji pomiędzy bankami a tak zwanymi państwami, czyli w realnym świecie prywatnymi folwarkami kilku rodzin gangsterskich albo jakichś scentralizowanych organizacji, ta perspektywa nie tyle się skróci, co wprost zniknie i przed naszymi oczami ukaże się relacja prosta – przyczyna rodząca skutek. Jeśli bowiem cały luteranizm wymyślono po to, by północno-niemieccy książęta mogli wejść w korzystne spółki z miastami, bez udziału cesarza i papieża, to łatwo można sobie wyobrazić sytuację, w której spółki owe, a także firmujące je organizmy państwowe, takie jak Prusy, zaczną realizować politykę innych nakładców, z większymi budżetami, także niezależnych od papieża i cesarza, a na dodatek lepiej zakamuflowanych.
Piłsudski musiał zadać sobie pytanie – kto jest zainteresowany w utrzymaniu rewolucji przy życiu, a Zygmunt I musiał zastanowić się z czyją pomocą Albrecht i jego spadkobiercy będą próbowali wymiksować się spod protektoratu Polski. Nie byliby ludźmi myślącymi gdyby tego nie zrobili.
Pora na jakieś wnioski końcowe. Jeśli zmienia się porządek świata, ci którzy narzucają nowe zasady zawsze grają w jednej bandzie. Nawet jeśli pozornie wydaje się, że jest inaczej. Ci zaś, którzy walczą w imię starych zasad, a na zajętym przez siebie terenie wprowadzają nowe, skazani są na klęskę. Dają bowiem wyraźny znak wszystkim, że nie zostali dobrze poinformowani, a ich działania będzie cechował chaos i niekonsekwencja. Tak było z Polską w dwudziestoleciu międzywojennym i tak będzie teraz. Zmienia się bowiem porządek świata, a w Polsce nikt nie rozumie jakie będą tego konsekwencję i każdy liczy na to, że zdewastowanie Europy Zachodniej przez islam przyniesie nam jakieś realne i długotrwałe sukcesy. Nie przyniesie, jeśli już dziś nie będziemy przygotowywać się do konfrontacji z przeciwnikiem, który ma wszystkie atuty w ręku, a także tak przygotowany PR, by wszyscy wiedzieli, że to po jego stronie jest racja, choćby nawet zachowywał się jak bestia. To po jego stronie jest racja, prawda i przyszłość. Tak będzie ustawiana narracja pro-islamska w najbliższej przyszłości, bez względu na to ile jeszcze zamachów zostanie przeprowadzonych w Europie. Czy w Polsce ktoś jest gotów do tego, by zająć się takimi przygotowaniami? Nie sądzę. W Polsce przygotowujemy się do wojny z Rosją, która nie nastąpi, ponieważ USA nie chcą tej wojny. Podobnie jak nie nastąpi wojna na Pacyfiku pomiędzy USA a Chinami, którą wieszczył do niedawna niejaki Bartosiak. Wczoraj w radio podali, że obydwa wymienione mocarstwa przygotowują grunt pod wspólną politykę wojskową na Oceanie Spokojnym. Po cóż więc było wystąpienie pana Bartosiaka? Po to, żeby podnieść temperaturę dyskusji w blogosferze, jak mniemam. A także po to, by odwrócić naszą uwagę od rzeczy naprawdę istotnych.
Wróćmy teraz na chwilę do Piłsudskiego, Polski i naszej historii i zadajmy pytanie kluczowe – dlaczego nasi politycy nie mogą wymyślić planu, który pozwoli nam żyć w spokoju przez długie dziesiątki lat? Dlaczego prowadzą politykę reaktywną? Moim zdaniem dlatego, że polityka polska nie jest powiązana z ekspansją ekonomiczną samych Polaków, a wobec tego nie jest w istocie polską polityką. Polacy nie mają żadnych liczących się gospodarczych przedstawicielstw nigdzie i nie wiedzą nawet co zrobić, by je uzyskać. Nie wiedzą, bo w realnym ekonomicznym, a także religijnym wymiarze nic ich nie łączy. Irlandczycy, którzy byli przez lata całe w gorszej sytuacji, potrafią chociaż założyć gang i kontrolować kilka dzielnic, gdzie sprzedaje się jakieś żarcie o wyraźnie sprofilowanym charakterze. Nasi nie potrafią nawet tego. Mogą jedynie czekać na instrukcje z centrali.
Organizacja, która odnosi sukces musi być uzbrojona w element wybraństwa kojarzący się z sukcesem, musi mieć charakter na poły religijny i musi działać w imię swoich zasad na odległych terenach, które łączy siecią cieńszych i grubszych nitek z metropolią. I nie może słuchać nikogo. A najmniej tak zwanych dobrych doradców. Musi realizować plan. Plan Polaków w roku 1920 był planem lokalnym, w dodatku wewnętrznie niespójnym. Nie można bowiem wygrać bitwy w imię Matki Bożej, a po jej zakończeniu wprowadzić monopolu zapałczanego i ogłosić reformy rolnej. Na takie rzeczy ludzie ustalający nowe zasady na świecie czyli Lloyd George i Lenin mogli patrzeć jedynie z politowaniem. Oni dobrze bowiem wiedzieli co się będzie święcić i jaki los przygotowano dla Europy Środkowej.
Teraz ogłoszenia.
Oto musimy stanąć w prawdzie i ponieść odpowiedzialność za nieprzemyślane decyzje jakie stały się moim udziałem w tym i pod koniec zeszłego roku. Po sześciu latach prowadzenia wydawnictwa wiem już mniej więcej w jakich cyklach koniunkturalnych się poruszamy. Oczywiście nie potrafię tego opisać, ale biorę rzecz na wyczucie. I to wyczucie mówi mi, że jeśli nie zaczniemy już teraz opróżniać magazynu z książek, które na pewno nie będą się dynamicznie sprzedawać, położymy się na pewno. Nic nas nie uratuje. Zanim przejdę do rzeczy, chciałem coś jeszcze zaznaczyć. To mianowicie, że od dziś nie słucham nikogo. Nie biorę pod uwagę żadnych opinii, rad, cudownych przepisów na biznes i zwiększenie sprzedaży, nie robię też nic, co nie jest bezpośrednio związane z moją pracą. Słucham tylko siebie. Howgh. Weźcie to pod uwagę. Teraz clou. Nie sprzedamy nakładu wspomnień księdza Wacława Blizińskiego. To jest dla mnie już dziś jasne. Zajmują one poważną powierzchnię w magazynie i ona musi się zwolnić. Nie sprzedamy tego, bez względu na deklaracje jakie padają na temat tej książki oraz jej autora. Nie sprzedamy jej nawet wtedy jeśli obniżę cenę bardzo drastycznie, bo doświadczenia z obniżaniem cen książek mamy już za sobą i one nas o mały włos nie doprowadziły do katastrofy. Pomysł jest więc taki – wszystko co uzyskamy ze sprzedaży wspomnień księdza Wacława Blizińskiego, pod odliczeniu podatków rzecz jasna, zostanie przekazane na remont kościoła i plebanii w Liskowie, gdzie proboszczem jest dziś nasz dobry znajomy ksiądz Andrzej Klimek. To nie jest ekstrawagancja tak wielka jak „dżdżownica jest to:”, ale uważam, że trzyma jakiś standard. Nie mogę inaczej. Tak więc jeśli ktoś chce pomóc w remoncie kościoła i plebanii w Liskowie, niech kupi jeden egzemplarz książki księdza Blizińskiego i komuś go podaruje.
Zapraszam na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl Michał idzie na urlop, więc FOTO MAG będzie na razie zamknięty. Zapraszam jednak do Tarabuka, do księgarni Przy Agorze w Warszawie. Do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu Gufuś w Bielsku Białej, do sklepu Hydro Gaz w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim. Nasze książki są także dostępne w Prudniku w księgarni „Na zapleczu” przy ulicy Piastowskiej 33/2
„Organizacja, która odnosi sukces musi być uzbrojona w element wybraństwa kojarzący się z sukcesem, musi mieć charakter na poły religijny i musi działać w imię swoich zasad na odległych terenach, które łączy siecią cieńszych i grubszych nitek z metropolią. I nie może słuchać nikogo.”
I właśnie zostaliśmy odległym terenem takiej właśnie organizacji. Nie wiem, jak pozostali, ale mam wrażenie, że JK rozpoznał to bardzo dobrze i realizuje plan takiej właśnie organizacji. Co z biegiem czasu coraz lepiej widać zresztą.
To się skończy marnie, bo a przekonuje nas do tego opis propagandowy jaki dołączony jest do tego projektu
Zapewne tak, ale chyba niespecjalnie mamy wybór…
„Sukces bolszewików był przez cały czas asekurowany przez ententę, bo nie sposób inaczej określić tak zwanej interwencji.”
Zastanawia mnie jedna kwestia. Kompania Moskiewska była znakomicie dzialajacym biznesem i narzędziem sluzacym do wielowiekowego rabunku i eksploatacji Rosji. A przecież zakonczyla dzialalnosc wlasnie w 1917 roku, gdy bolszewicy zdobyli władze.
Brytyjczycy popierając Lenina strzelili sobie w stope bo przecież to on wlasnie, jak to pan kiedyś okreslil, „zerwal się z lancucha” a konkretnie zlikwidowal ten interes.
Anglicy to sa gracze którzy takich bledow nie popelniaja.
No ale może uznali ze czas na przetasowanie kart przy stole.
Dzięki, tak to właśnie jest, a ja muszę być gdzieś tam w świecie, by mieć jako taką normalność ale dlaczego poza swoją małą i wielką Ojczyzną?
Nie no inwestujemy, prezesi Polic kupili już dziurę w ziemi gdzieś na świecie, czyniąc z Polic organizację globalną. Oczywiście szyderstwo. Bo prezesi przez minione lata mieli perspektywę uzyskania kasy na zakup mieszkania w Hiszpanii. Ot i cała ich 8 – letnia perspektywa.
A drugi przykład Możejki zakupiono je, żeby Orlen był „organizacją globalną” no i co, jedni rozebrali tory a drudzy zrobili szkodę w tym i tym.
Takie mamy możliwości działania. Jedyna strategia to trwać, być przygotowanym do zmian i czekać ?
No chyba to się zmienia
Kompania zmieniła nazwę
Dostałam przesyłkę z książką ks Blizińskiego min, wspaniale trzyma się w ręku taka twarda okładka i jest odczucie elegancji i niebalności produktu. Dobrze się czyta, bo książka nie wygina się i dziękuję Panu za te wspaniale treści i ich formę. My zaś na tym forum dbajmy o to, by te książki nie były ozdobą tylko magazynu i zalegały tam osamotnione. Pan Bóg nas z tego też rozliczy, bo dał nam rozum, by działać w realu.
Polska jest za dużym i zbyt bogatym krajem, żeby ktokolwiek pozwolił mu się bezkarnie rozwijać. Chyba, że będziemy protektoratem jakiejś poważnej organizacji mocno odległej geograficznie. Ale wtedy też są granice rozwoju. Jednak przynajmniej jakiś czas będzie można budować potencjał. Reasumując – kluczowy jest mądry wybór protektorów w perspektywie odległej.
Polecam serial Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy. Po wielu latach pokazano ją ponownie począwszy od marca w TV Historia.
Tak sobie myślę czy obecnie w przestrzeni publicznej moznaby przeprowadzić dyskusję na temat Józefa Piłsudskiego i rozebrać na czynniki pierwsze jego decyzję że wszystkimi konsekwencjami dla Polaków. Ale chyba musielibyśmy szukać później nowego,, bohatera”. Większość wielkich korporacji/firm na zachodzie jest prywatna. A u nas? Dosłownie nic, jak to jest ze jak Polacy wyjeżdżają na zachód to się nas chwali za niespotykaną pracowitość a nie mamy żadnych dużych firm? Pytanie dlaczego?
Cyt.: „(…) zadajmy pytanie kluczowe – dlaczego nasi politycy nie mogą wymyślić planu, który pozwoli nam żyć w spokoju przez długie dziesiątki lat? Dlaczego prowadzą politykę reaktywną? Moim zdaniem dlatego, że polityka polska nie jest powiązana z ekspansją ekonomiczną samych Polaków, a wobec tego nie jest w istocie polską polityką. Polacy nie mają żadnych liczących się gospodarczych przedstawicielstw nigdzie i nie wiedzą nawet co zrobić, by je uzyskać. Nie wiedzą, bo w realnym ekonomicznym, a także religijnym wymiarze nic ich nie łączy.”.
Genialne ujęcie istoty naszej słabości.
Trybalizm.
Fakt.
Mamy fatalne położenie geograficzne. W tym wypadku nie dość myśleć o rozwoju, cały czas trzeba też skupiać się na obronie i zachowaniu status quo. W podobnym, beznadziejnym położeniu jest Izrael który wciąż istnieje tylko dzięki pomocy USA, uzbrojeniu się po zęby i od lat świetnie prowadzonej polityce zagranicznej. Tylko jak długo jeszcze?
Na dodatek mamy dużo potężniejszych i mądrzejszych przeciwników niż Izrael…
„Polacy nie mają żadnych liczących się gospodarczych przedstawicielstw nigdzie”- prawda. „I nie wiedzą nawet co zrobić aby je uzyskać” – to akurat nie jest prawdą. Nie tyle „nie wiedzą”, co „im nie wolno”. Cała historia III RP to historia blokowania wszelkiej ekspansji gospodarczej Polaków wewnątrz kraju – i na zewnątrz przez rządzące ekipy bez względu na opcję. Bo kolonia nie ma prowadzić żadnej ekspansji. A tzw. władze gospodarcze III RP zawsze miały czas i serce dla – importerów i inwestorów zagranicznych ale przez 27 lat – nigdy – dla polskich eksporterów. Polskich a nie niemieckich firm na terenie III RP. To jest neo-kolonia i czas sobie to przyswoić. Kiedy polska firma budowlana pracująca w Kazachstanie wołała o zbudowanie sieci polskich marketów z polskim produktem, bo wszystkiego tam brakowało a kasy mieli nieprzebrane ilości – kto się tym zainteresował? Może któryś polski ambasador w Kazachstanie albo minister gospodarki???? Gospodarka jest najtwardszym dowodem niesamodzielności polskiej polityki. Dlaczego Polacy z emigracji z kapitałem i wiedzą – nie otrzymują żadnych propozycji np. tworzenia przedstawicielstw gospodarczych lub inwestowania swojego kapitału w Polsce? Polityka tzw. historyczna i kulturalna, która jest pochodną polityki gospodarczej – i dlatego jest taka pokraczna i fałszywa. Żyjemy w neo-kolonii i nie wolno nam prowadzić żadnej własnej „ekspansji gospodarczej”. To jest zresztą długofalowy efekt działania „naszych socjalistów” z panem Piłsudskim i innymi wielkimi patriotami – na czele. Czy oni sobie to uświadamiali, to inna sprawa. Zapewne nie. Zniszczenie ziemiaństwa i katolicyzmu nie było w ich oczach – wielką niepowetowaną stratą. A to dowód na wyalienowanie i na to, że nie byli prawdziwymi kandydatami na prawdziwych przywódców. Bo przywódca- troszczy się o wszystkich poddanych i o wszystkie ziemie a nie tylko o „wybrane wg kryterium”. Po dziesięcioleciach „niezrozumiałych klęsk” możemy sobie to spokojnie powiedzieć.
Prof Józef Szaniawski na pierwszym wykładzie z historii w Wyższej Szkole wskazał na ten protektorat mówiąc, że gdy Polska kierowała się zasadą, że „Jak Boga kocham, znaczy jak Boga kocham” , to Polska BYŁA, a Liberum Veto nie szkodziło wiele długich lat. W dalszej części wykładu, zaznaczył, że najgorszym złem w tej szkole jest to, że nie możemy wybierać sobie wykładowców tylko jesteśmy na niektórych skazani.
Czyli ważne jest morale, i edukacja oparta na prawdzie. W gierki tego świata ciężko się włączyć zresztą zawsze się przegra, a szczególnie zanudzi na śmierć.
Położenie jak położenie. Mamy głupich/sprzedajnych rządzących. I to jest przyczyna problemu.
Otwierany pod Sosnowcem największy w Europie odział amerykańskiego Amazona to kwintesencja sojuszu USA i CHRL. Stworzenie równoległej gałęzi handlu czyli dostawa od dwóch do 24 godz. Przejęcie w perspektywie kilkudziesięciu lat całego handlu w sieci i kasowanie na podbitym terenie 20 do 30 proc ze sprzedaży. Kontrola silników wyszukiwarek to namaszczenie wybranych sprzedawców o cechach miłych kolonizatorowi. Jeśli wymiana towarów przenosi się do sieci a cały obrót jak oka w rosole ciągnie do największego składu to nie ulega wątpliwości, że wojny xxi wieku toczą się o tę władzę. Państwo polskie i kościół katolicki platform handlowych nie budują.
To najmniejszy problem bo możemy ich zmieniać jak rękawiczki.
Jest takie powiedzenie: „mało mleka daje krowa, która dużo ryczy”. Te wszystkie korowody w ambasadach polskich z atache handlowym. Podporządkowanie a to PSL (gospodarka) a to innej partii i innemu ministerstwu albo Prezydentowi RP. Te departamenty MSZ d.s. wspierania polskiego biznesu za granicą to taka „krowa, która dużo ryczy”.
Nazwę, oraz inwestorów. Zdyskontowano Anglików, doszły za to domy bankowe Nowego Świata. Kuhn, Loebb & Co., Warburg, etc. to są amerykańskie banki. Kiedy biznes im się zachwiał, bo masowe poddawanie się milionów sowieckich czeławieków, którzy w 1941 roku latem, milionami rzucali mosiny i sprzęt i oddawali nawet ’dumę Stalina’ czyli t-34, zatankowane i uzbrojone Niemcom*) zaskoczył nawet nowojorskich oprawców, dyrygujących stamtąd NKWD. Szybko odsunięto przygotowanych dowódców oraz instruktorów już gotowego komisariatu KGB (mówię tutaj o przewalcowaniach w Nowym Jorku, gdzie w styczniu 1941 powołano nowiutkie ministerstwo bezpieki, pod właśnie taką nazwą – KGB, które zaopatrzono w „nowocześnie kształcone” kadry) i wrócono do struktur NKWD. Amerykańskie, gigantomańskie inwestycje nie mogły bezplanowo zostać przejęte przez Niemców. I tak już Amerykanie zgrzytali zębami, że ich myśl techniczna: napędzane lekkim, aluminiowym, dieslowskim silnikiem wozy pancerne GeneralMotors, spawane z odbijających pociski blach, zaopatrzone w podwozie Christie, pokonujące każdy teren, tysiącami wpadają do szeregów niemieckich, gdzie natychmiast są wstawiane do linii i używane do rozbijania resztkowego oporu resztkowych resztek sowieckich sił zbrojnych, które miały przecież pilnować amerykańskich inwestycji!
Czytaj trzy tomy Suttona o tym. To udokumentowana solidnie historia rozwoju Kompanii Moskiewskiej pod nowym jej właścicielem. Encyklopedie półgębkiem o tym wspomną, ile i jakich inwestycji dokonały banki nowojorskie w latach 1917-1941. Jak powoływały i jak reorganizowały kolejne iteracje bezpieki sowieckiej. Jak nie wyszło im powołanie najnowocześniejszej „służby bezpieczeństwa” w styczniu 1941, więc zmuszeni byli jeszcze dwa lata dać poszaleć jagodowskiej NKWD – kontraproduktywnej dla nowoczesnych interesów nowoczesnych bankierów, nowocześnie prowadzących Kompanię Moskiewską pod jej nową nazwą, już się domyślasz, jaką: CCCP.
*)
Deutsche Wehrmacht dysponował podczas ataku na Sowieta większą ilością zdobytych, nowoczesnych ale pozbawionych radiostacji, czołgów poddanych podczas pierwszych czterech tygodni Niemcom przez pełnych nadziei, że „wreszcie będzie normalnie” Rosjan, niż przywiezionymi z Reichu wozami pancernymi.
W liczbach: Wehrmacht zaatakował mając 3,5 tys, a w pierwszym miesiącu Rosjanie oddali Niemcom ponad 4 tys, co tu jest istotne-sprawnych do boju, czołgów z ekwipunkiem, ale bez radiostacji (Rosjanie czołgami dowodzili wysyłając sygnały optyczne, machając-to wcale nie jest żart-chorągiewkami, a Niemcy radiem). Włączono je do linii tak szybko, że piloci niemieccy te niemieckie czołgi atakowali, odruchowo reagując na sylwetki: atakowali te zdobyczne czołgi, bo sylwetki zmienić się nie da. Szybko przemalowano niemieckie t-34 na wściekle czerwony kolor wieży, na górze jej malując białe koło szerokości wieży, a w nim swastykę – dopiero to zatrzymało asów przestworzy od strzelania do swoich. W drugi miesiąc Niemcy polubili t-34, choćby dlatego, bo przejeżdżał tam, gdzie PzKW utknął. Bez uzupełnienia uzbrojenia, jakie Niemcy w nieoczekiwany przez nich sposób dostali od Rosjan w postaci tysięcy gotowych do użycia frontowego t-34, pochód na wschód takim tempem, jakie rozwinęli Niemcy, nie byłby możliwy. Koniec dygresji.
co Pani o tym sadzi?
https://www.youtube.com/watch?v=Nk6DBAZvLqc&t=17s
po polrocznym pobycie na tutejszym blogu, jestem sklonna (to ostroznosc: nie mam w tych rzeczach ani wiedzy ani wyobrazni) uznac, ze to cale „uznanie” zagranicznych, strategicznych partnerow dla Optimusa to byla sciema dla zmylenia przeciwnika. Kiedy stalo sie dla nich jasne, ze „staniemy sie(Optimus) swiatowym potentatem” pojawili sie Smutni Panowie i to bynajmniej nie w tle.
Roman Kluska jest dzis „autentycznie szczesliwym czlowiekiem”. To rzeczywiscie widac.
Moj problem polega na tym, ze Milosierdzie Boze jakie objawia sie w historii Romana Kluski, to Milosierdzie, ktore pieczetuje plany „wielkich tego swiata” odnosnie nas: potentatem to my se mozemy byc ale w produkcji…sera owczego.
Niech mi Bog wybaczy, bo czuje, ze cos mi sie powaznie na tej linii myli, ale ja naprawde nie do konca potrafie zachwycic sie ta historia…
pozdrawiam Pania (bawilam ostatnio w cudnej Italii, ale nawet tam, w ciagu dnia cieszyla mnie mysl, ze se odpale komorke wieczorem: a nuz pojawi sie notka Pantery:) Yuhuu!!!)
ps. prosba o komentarz dotyczy nie tylko Pani Pantery.
w 41′ to był Beria.
Pod Sosnowcem? A magazyny we Wrocławiu plus te tam umieszczone komputerowe drukarnie, jakie w takt popytu dodrukowują, oprawiają i wysyłają w niewiele godzin dowolną pozycję księgarską?
A gdańska dyrekcja polskiego Amazona (w budowie), powstająca korzystnie o rzut beretem od politechniki gdańskiej (może to jest uniwersytet, nie znam się, tam przejeżdżałem jadąc do Oliwy, nie zatrzymując się).
Sosnowiec-Wrocław-Gdańsk-Sosnowiec.
Jak umiem kreślić, to jest trójkąt z wierzchołkami w najważniejszych ośrodkach akademickich Polski. Do Sosnowca dodam K-ce 8km, i G-ce 28km, a otrzymam wtedy ośrodek akademicki najważniejszy w Polsce, w polu tego, nakreślonego przez Amazon, trójkąta umieszczony. Kraków jest też tuż obok. Gdańsk to centrum Trójmiasta. Wrocław to stolica Śląska, a chociaż brakuje tam wielkich miast w bezpośrednim sąsiedztwie Wrocławia, to położenie historyczne, plus potencjał Dolnego Śląska co najmniej równoważy dwa pozostałe ośrodki metropolitalne. Ten trójkąt to trwała konstrukcja. Łódź w środku? — czyli ta konstrukcja jest jeszcze trwalsza, niż poprzednio myślałem.
Jeśli się mnie spytasz, to planowanie tak posadowionej firmy nie jest obliczone na chwilę, tylko na nienaruszalne trwanie tejże.
Naprawdę a czy przypadkiem te rękawiczki nie przyrosły już nam do dłoni i możemy je zdjąć zdzierając skórę ?
Bo jakoś przez te 27 lat od „obalenia komuny” wszyscy rządzący dbali o przywileje dla firm obcych kosztem lokalnych.
Kto panuje nad Polską, ten dzierży środek Europy i kontroluje jej drogi handlowe.
Kto włada centrum EU, ten włada kontynentem.
Ostatni element: kto kieruje kontynentem europejskim ten faktycznie decyduje o losach Świata.
Kto w Polsce więc ma wpływy…
nie nada
Dokładnie tak. Propaganda wszystkich znaczących partii jest od zawsze skierowana przeciwko polskiemu przedsiębiorcy, dwa główne zarzuty są niezmienne – złodziej i kombinator (PiS i okolice) – wyzyskiwacz ciemniak i skąpiec (GW i jej zaplecze). I ludziom się już dawno utrwaliło w głowach, że lepiej pracować u obcego.
Natomiast żeby zaorać, zniszczyć i do końca ośmieszyć polskich przedsiębiorców na przywódcę wciśnięto im Korwina od którego jakoś nie mogą się uwolnić.
I tak to się kręci te 27 lat…
problem Optimusa to jest problem tysięcy polskich firm likwidowanych wg dyrektyw z lat 1993/95;- kto odmówił współpracy lub nie nadawał się ze względów ideologicznych tego los był przypieczętowany;- metodyka była prozaiczna: „Pan ma dużo pieniędzy a my tutaj mało zarabiamy” „szkoda, że Pan nie jest z nami..” …;- cały aparat państwa postawiony do dyspozycji, jedna z prokuratorek pozwoliła sobie onegdaj na wynurzenia, że wobec tych grup które decydują żadna instytucja nie ma nic do gadania [takie einsatzgruppe]; fabrykowanie dowodów, etc- a nawet w fabrykowanie do dziś się już nikt nie bawi – przykład: http://3obieg.pl/gliwice-korupcja-czy-nieznajomosc-prawa-oto-jest-pytanie
jak mi to mentor Seremeta na sali sądowej objaśnił „w moim sądzie Pan nic nie wygra”
to było podstawą organizowania służb skarbowych po 1989r. cały ubeckosbecki sort tysiącami zasilił 'nowe’ służby [Wałęsa publicznie oświadczył, że Polaków trzeba trzymać za twarz bo zawsze kombinują i tylko ten aparat to zapewni, a Balcerowicz jakim był entuzjastą tego naboru] a dalsze konsekwencje? kariery resortowe: ze skarbówki do sądownictwa/prokuratury/adwokatury/.. to już jest państwo wg Berii; a frajerzy myślą że sąd to sąd, adwokat to adwokat a prawo prawo znaczy;- z tyłu zawsze się czai ubecka twarz i 'sponsorzy’
Polska to obecnie tylko nazwa geograficzna i nic poza tym
Też mam wrażenie, że to było robione na wielką skalę, lata 90-te to był horror, Kluska wcale tak źle nie skończył, jednak ciąganie po sądach to lepsza opcja niż ukrywanie się latami na Ukrainie czy w Afryce…
w czerwcu 2000r. dostałem propozycje od amerykanów przejęcia obowiązków w branży projektowej [rafinerie] 50/50 – w sierpniu było po zabawie [przejęcie pracowników do współpracy dla … i ….] atak skarbowy „nie istniejące przedmioty transakcji” pointa: 100% rynku już nie dla nas, adieu Polsko
po pierwsze jeszcze żyje, po drugie ma kasę i zajęcie;- inni tego szczęścia nie doznali;- do wielu do dziś nie dociera, że to wojna i to nie na niby
popełniliśmy błędy doktrynalne tj. uwierzyliśmy, że żyjemy w Państwie przez duże P oraz naiwnie wierzyliśmy, ze praca, kumulacja kapitału, itp. pierdoły to coś co ma sens; za komuny straciliśmy niewiele z nieruchomości i z kasy, w nowej Polsce – wszystko i wojna trwa do dziś, skala operacji przekracza wyobraźnię i tak mam szczęście, że żyję;- no to wracamy do Świętych i do nauki KK i do Miłosierdzia Bożego, no i co się okazuje? o tym kiedy indziej
Posłuchaj, mam bardzo zły humor od wielu tygodni i wcale mi nie przechodzi. Jeśli będziesz wrzucał tu taką ilość bezsensowych komentarzy, to wylecisz bez prawa powrotu. Okay…
Od końca 1938 roku pod Berią czynownikiem był jego alter ego, niejaki Mierkułow. On to dostał władzę nad ministerstwem (Narodnyj Komisariat = ministerstwo) bezp.pub. NKGB, skrócone do KGB w styczniu/lutym 1941. KGB przetrwało do ataku Niemców, kiedy to w obliczu rozsypki KGB-owskich nowoczesnych metod kierowania państwem biegiem powrócono do NKWD i do starych gangsterów, czyli do internacjonalnie sprawdzonych towarzyszy Berii z NKWD.
Sowriemmiennyje mietody uprawljenja wprowadzono po wojnie. Ich zasadniczym elementem był odstrzał (wybijanych jak wściekłe psy) weteranów wojennych. Tych wyłapywano po miastach i zamykano w „sanatoriach”; zaś nawet odrobinę dyskutujących zabijano. Ponad 10 mln kalek KGB-iści eksterminowali. Nic miało nie przypominać o tym, że „wygrana wojna ojczyźniana” faktycznie była porażką, o czym codzień przypominały hordy kalek, żebrzących po placach i parkach dowolnego sowieckiego, radośnie budującego komunizm, miasta. Więc takie to bezpieczeństwo zapewniało KGB przez pierwsze lata istnienia: bezpieczeństwo od pomyślenia, że wojna, dopiero stoczona, naprodukowała miliony, nie uczestniczących w „wiesiołoj strojkie komunizma„, poszkodowanych i nieuleczalnie okaleczonych. Do obozu z nimi, jak słówko powiedzą, zabić. KGB wybiło kaleki.
Maltuzjańska nowoczesność o brytyjskim kolorycie? Ależ oczywiście, nie inaczej. Żaden hitlerowiec, żaden fabiańczyk zapewne nie przypuszczali, w jakim kraju ich idee zrealizowane zostaną najpierw. Dziś wiemy.
Nie ma co szukać linków. To morderstwo milionów niepełnosprawnych NIGDY nie zostało wspomniane w druku, a potem w sieci. Można jedynie liczyć na pamięć ludzi. Do niej trzeba dotrzeć.
i jak tu tam żyć? (pytanie retoryczne)
Co za notka dzisiaj. Ja sobie wciąż jednak zadaję to pytanie, dlaczego oddaliśmy Kresy..? Dlaczego Piłsudski się na to nie tylko zgodził, ale ponoć nawet sam to zaproponował? Chyba jedyna logiczna odpowiedź, którą da się przyjąć to taka, że ktoś nas do tego zmusił. Ktoś to znaczy Anglia i zachodnia Europa. Bo czy ktoś przy zdrowych zmysłach oddałby taki kawał swojej ziemi razem z ludźmi?
I jeszcze cytat „Organizacja, która odnosi sukces musi być uzbrojona w element wybraństwa kojarzący się z sukcesem, musi mieć charakter na poły religijny i musi działać w imię swoich zasad na odległych terenach, które łączy siecią cieńszych i grubszych nitek z metropolią. I nie może słuchać nikogo.”
Czyli znowu wracamy chyba do koncepcji misji jezuickich na dalekich kontynentach. Tylko jakie warunki musiałyby zostać spełnione, żeby to się dzisiaj dało powtórzyć i żeby to wyszło z Polski? I jaką pracę trzeba by wykonywać, żeby neutralizować wpływy wszystkich innych poważnych organizacji na świecie? I czy one by w ogóle na to pozwoliły. Musiałyby się długo nie zorientować, a na to chyba nie ma co liczyć. Wygląda to dość beznadziejnie 🙁
Dzięki za rozwinięcie. Wrogie nam organizacje nie pozwalają, bo są nam wrogie, ale my chyba wciąż ustawiamy się do tego faktu w ten sposób, że narzekamy w stylu „Niemcy nas biją”, wygrażając pięścią z bezsilności, a gdy nam się na daną chwilę to już znudzi, wtedy udajemy się do pana Wojciecha po serwowaną przez niego pociechę duchową w postaci spacerów po cmentarzach naszych bohaterów, którzy polegli z podpuszczenia tych właśnie organizacji. Jesteśmy bez przerwy spychani w to diabelskie koło przy pomocy różnych metod.
Waw…
… to zapewne ten „jedwabny szlak”… albo program innowacji wg „konstytucji biznesu” „nadpremiera” Morawieckiego… no i jeszcze to „wyjatkowe” wystapienie prezydenta Trumpa… na podpuche…
… figura propagandowa grzana przez Sakiewicza i cala pozostala „patriotyczna bande” roznych Zychowiczow czy Bartosiakow… z kartofla wystruganych… wbrew calemu narodowi !!!
To pewnie dzieki takim detym „inwestycjom” jest ten 4% „rozwoj gospodarczy” o ktorym wyje Sakiewicz… Kuzmiuk… i reszta „ekonomistow” z Tv TRWAM… rowniez !!!… co prawda GUS jeszcze nie podal szczegolowych danych, z czego ten „zaskakujacy rozwoj” w dogorywajacej polskiej gospodarce wynika… GUS opublikuje je dopiero za 2 tygodnie… ale kto zabroni tym zaprzedanym debilom wyc o „sukcesie”… i pier****c te swoje dete kocopoly w telewizorach i „prawicowych portalach”… komentujac je sami do siebie… i ze swoimi funkcjonariuszami !!!
My mamy dużo lepsze (a zarazem gorsze) położenie geograficzne, bo mamy lepszy (dla produkcji rolnej) klimat, oraz liczne zasoby naturalne. Chwilowo sytuacja wygląda tak, że albo będziemy Izraelem bis, albo nas nie będzie – tu sytuacja jest w pełni klarowna.
Juz znowu stoja ci polityczni bandyci w blokach startowych do kolejnego… astroturfingowego „zamahu stanu”… system caly czas „struga” kolejne KADRY… ciagle z tych samych !!!… a presstytucja to zmaterializuje…
… tak zawsze system… sam z siebie „sie struga”… nic nowego.
jest tak, jak piszesz, zdupertowicz jęczy na myśl, że ludzie będą się bronić przed arabami:
http://gosc.pl/doc/3972411.Po-pierwsze-musimy-chciec
Z wybijaniem kalek wojennych to znana sprawa.
Profesor, normalny profesor.
Psia ich wszystkich mać…
Co innego ważnego się dzieje: rozłazi się system bankowy, dotąd jakoś jeszcze funkcjonujący w Polsce. To nie jest żart. Myślmy co chcemy o Michalkiewiczu, jednak on trafnie diagnozuje stan goownianej zmiany, jak St.M. w przypływie nerwów nazwał rozłażącą się dobrą zmianę. Link:
http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=4007
Wyjaśniam:
Nie ma w bankowości czegoś takiego, jak „program nie działa”. Michalkiewicz czujnie wyłapał rządowy-bo nie inny-zakaz wysyłania dolarów do USA, co jest tylko inną nazwą zablokowania polskich osób i firm, polskich podmiotów gospodarczych, dotąd współpracujących ze Stanami Zj.AP.
Jednocześnie Morawiecki – czy raczej ci, którzy go nakręcają kluczykiem, czytaj City of – nastawiają polską bankowość na smarowanie ukraińskich korbowodów i trybów. Morawieckim MinFinem bezczelnie zaatakowano i Polaków, prowadzących interesy z Amerykanami, i najnowsze amerykańskie dążenia do wspierania Polski. To jest sprawa, która gdy nie zostanie zatrzymana – wywaleniem na zbity ryjek jaczejki Morawieckiego, zainstalowanej w MinFinie, przykładowo – może zablokować dobre kontakty dyplomacji polskiej, ledwie co nawiązane z administracją Donalda J. Trumpa.
Michalkiewicz 'jeden mały przelew zrobił’ a przy tym, stary polityczny cwaniak, trafnie zdiagnozował stopień dywersji przeciwko narodowi polskiemu i przeciw nowej przyjaznej polityce amerykańskiej.
Dywersant siedzi w Ministerstwie Finansów, Michalkiewicz wskazuje nam na Morawieckiego.
No… bedzie jeczal do smierci…
… z jeczenia zyje i za to mu jeszcze placa… ale lada moment i to sie skonczy… trzeba by sie z glupim na rozum zamienic zeby sluchac tego… zdupertowicza.
michalkiewicza wyjaśniać nie trzeba
„zgoda Zygmunta I na powstanie państwa heretyków. Do dziś oceniane to jest jako sukces, bo katastrofa przyszła zbyt późno i rzekomo nie można było jej przewidzieć. Albrecht jako lennik Polski uniemożliwił wysuwanie przez cesarza roszczeń do Pomorza i Prus”
Może i uniemożliwił ale za wysoką cenę. Cesarzowi lepiej było dybać na Małopolskę i ziemie ukrainne niż kopać się z Hohenzolernami o Pomorze. Nadto Albrecht chciał wyraźnie podbić tę cenę aż do zniszczenia władzy Jagiellonów w Rzeczpospolitej przez skorzystanie z jej elekcyjnego charakteru. Katastrofa była już w zasięgu wzroku w 1525, i widział ją Zygmunt Stary i panowie polscy, kiedy po spisaniu artykułów poddaństwa, jak pisze Payton w Relation of the State of Polonia, książę Albrecht zażądał od króla trzech rzeczy, których król mu odmówił:
„1. Że król zrzeknie się swego prawa do bezpiecznego przejazdu przez terytorium Księcia (sic!)
2. Że nie będzie odwołań od Księcia (w sprawie sądów książęcych) do króla (sic!!).
3. Aby Książę miał głos w wyborze króla. (SIC!!!!)”
Zygmunt Stary odrzucił te żadania, bo inaczej nie mógł, musiał zachować pozory władzy i słuchać Senatu. Odebranie prawa poddanych w Prusach do odwołania się od sądów książęcych do króla, całkowicie zlikiwdowałoby zwierzchni charakter władzy Jagiellonów, podobnie jak głoś Albrechta przy wyborze króla Polski. Wszystkie te żądania to jawna kpina, rozpoznanie przez atak. Gdyby na tronie polskim był ktoś z Tudorów albo Iwan Groźny, Albrechtowi nawet cień takiej myśli nie przemknął przez głowę, bo to by oznaczało wojnę.
Ale i tak nie mógł spodziewać się że zostaną zrealizowane. Dlaczego w takim razie je postawił? Żeby zacząć licytację Rzeczypospolitej. Kto da więcej? Wobec panów polskich oznaczało to, kto da więcej, że tak powiem, … ciała. Wobec graczy kontynentalnych, kto więcej zainwestuje w celu zdobycia zysków niepoliczalnych. Co nie wyczerpuje wcale wszystkich znaczeń tej prowokacji. Że Zygmunt I odmówił, znaczy że wiedział co się święci, ale był królem elekcyjnym na dotacjach weneckich i słuchał wybranych senatorów.
Dlaczego arystokracja nie zareagowała bardziej radykalnie, dlaczego nie doradzała Zygmuntowi Staremu wojny prewencyjnej, możemy domyślać się z dużym prawdopodobieństwem poprawnych wniosków, na podstawie np. faktu iż Jan Łaski, za czasów Batorego, był regularnie obłaskawiany przez Johna Dee w samym wręcz Londynie zaś Jan Zamoyski przyjmował ogromny roczny jurgelt (40 000) od elektora Pruskiego lub Brandenburskiego, teraz już nie pamiętam. To nie są przypadki odosobnione.
Nooo…
… co sie Pani Michalkiewiczowa nachodzila i nasluchala – to jej… ale tak powaznie to te „zagrywki” WU w Polsce sa ponizej pasa !!!
Optimus wygrywał przetarg za przetargiem. Przypadek? A potem Kluska sprzedał swoje akcje Kostrzewie. Potem Jakubas.
Jak powiedział Siemiątkowski, nie problem zlikwidować WSI, ale kto tą gospodarką potem będzie zarządzał?
Nawet nie uwierzysz jak „ZAWSZE”
Odpowiedź, pośrednią, znajdziemy u Sołżenicyna w „Archipelagu….” Człowieki sowieckie poszły na wojnę i nauczyły się nie bać, przetrzymywać atak i, najważniejsze, z zimną krwią zabijać. To dlatego stary model musiał upaść. Sołżenicyn opisuje to na przykładzie obozów, w których ludzie z UPA, AK i sami Rosjanie rozprawili się w kilka dni z rządzącą do tej pory Gułagiem bandą urków i stukaczy. Fajnie jest siedzieć w centrali w Moskwie ale inaczej jest na Kołymie w obozie. I co wyślemy na Kołymę wojsko żeby zrobiło porządek?
My to wiemy
Sytuacje są podobne
WSI i gospodarka niezły żart a jeszcze zarządzanie to nie te filmy
Dzis ma ta kompania wiele odnog. w dodaku przeksztalca swiat w ktorym zyjemy bez naszej wiedzy. i tu dam przyklad
Panstwa to korporacje . Widac to z ponizszego
https://www.sec.gov/cgi-bin/browse-edgar?company=&match=&CIK=&filenum=&State=&Country=&SIC=8888&owner=exclude&Find=Find+Companies&action=getcompany
dla przykladu Kanada
https://www.sec.gov/cgi-bin/browse-edgar?action=getcompany&CIK=0000230098&owner=exclude&count=40&hidefilings=0
Jeszcze do niedawna mozna bylo znalesc nasz nieszczesliwy kraj wbijajac Standard Industry Classification 8888
ale od pewnego czasu juz nazwa naszego kraju sie tam nie pokazuje tak jakby klasyfikacja sie zmienila
jest on tutaj
https://www.sec.gov/cgi-bin/browse-edgar?action=getcompany&CIK=0000079312&owner=exclude&count=40&hidefilings=0
POLAND REPUBLIC OF CIK#: 0000079312 (see all company filings)
State location: NY | Fiscal Year End: 0331
Business Address 233 MADISON AVENUE NEW YORK NY 10016 48 22 694 5000
Mailing Address MINISTRY OF FINANCE UL. SWIETOKRZYSKA 12 WARSAW POLAND R9 00916
https://www.sec.gov/Archives/edgar/data/79312/000095012716000077/0000950127-16-000077-index.htm
logo
https://www.sec.gov/Archives/edgar/data/79312/000095012716000077/a16-4_424b50.jpg
mapa
https://www.sec.gov/Archives/edgar/data/79312/000095012716000077/a16-4_424b5.jpg
i tu rodzi sie pytanie . Jak jest korporacja to kto jest wlascicielem, bo obywatel (ponoc z czeskiego mieszkaniec) to tylko inna nazwa dla opodatkowanego pracownika.
i nikogo to nie obchodzi wiec mozna juz tylko krakac nad trupem starego swiata
Powiem tylko, że ta rozmowa dzisiejsza jest trochę OT. Chcecie Państwo mówić o polskiej ekonomii i jej globalnych interesach to nie patrzcie na Miedź, Lotos czy Orlen. Tym bardziej na Optimusa. Spójrzcie w kierunku Wadowic, zajrzyjcie do bohatera afery reklamowej z dopalaczem w puszkach, do Maspexu. Rządzi Europą Środkową w najważniejszym segmencie – produktów żywnościowych. Zajrzyjcie do Nowego Sącza i jego globalnych firm meblarskich i okiennych, które walczą z UE od wielu lat. Obejrzyjcie spis globalnych firm meblarskich z Polski i ich wojnę w UE i USA o dostęp do rynków. Przykład Optimusa to przykład bricoulera, który padł ofiarą mafii ubeckiej i to też dlatego, że wszystkich Polaków fascynują ropa, gaz, miedź, węgiel, komputery i inne temu podobne. Co kto wie o firmie Dawtona albo o chłodniach, które rządzą rynkiem mrożonej cebuli w Europie?
w swiecie korporacji wystarczy Polsce obnizyc credit rating na powiedzmy BBB- i wszystko zacznie sie rozpadac jak domek z kart
Im ciszej o nich tym dla nich lepiej problemem są np.ubezpieczyciele ich mienia i ich działalności wtedy są etapy prawdy
Bo Polacy z emigracji z kapitałem i wiedzą, to w dużej części etniczni Żydzi, Niemcy, czy Rusini. Koncepcja narodu politycznego w oparciu o etnos w naszym wypadku nie trzyma się kupy kompletnie.
A pan Bartosiak w bajkach o jedwabnym szlaku zdaje się nie zauważyć że chińczycy nie potrzebują superszybkiej kolei do UE bo już mają kosmodromy zawieszone na Śląsku i w Czechach. Myślę, że mu słowo amazon przez gardło habilitacji nie przejdzie.
Rotschild uznał że czas na przetasowanie. I napatoczył mu się utaletowany podpalacz magazynów z ropą, Josif Wisarionowicz Dżugaszwili. Jacob Schiff zainwestował w Trockiego, Rotschild w Stalina. Wygrał Stalin, ale R. też skorzystał, ropę z Baku miał nonstop nawet w czasie II wojny.
Nie może odnieść sukcesu państwo które ma ZUS, teraz Wody Polskie(?),podatek vat w obecnej postaci, niekaralność urzędników skarbowych i ściąga 2 mln. Ukraińców do siebie by korporacjom na Rusi było lżej.
D’Abernon zrujnował Ottoman Bank (vide: Wiki Eng – Wiki Pol milczy o tem).
*
A w Meksyku działa 800 firm z Niemiec, które dzięki NAFTA wprowadzają np. Audi do USA.
Ile w Meksyku działa firm z Polski?…
Nawet nie zdajesz sobie sprawy ilu Polonusów przyjechało do świeżo powstałego Ministerstwa Przekształceń Własnościowych. Przyjeżdżali ze 2 – 3 lata, w końcu przestali. Byli przeganiani przez urzędników, sekretarki, które w szyku zwartym przeszły z Cenzury na ul Mysiej do MPW na ul. Wspólnej. No ile razy można być upokarzanym petentem, czekać na wizytę u 30 – letniego Dyrektora Departamentu. Polonusi eleganccy, zamożni, mający poczucie własnej godności przyjechali do Ojczyzny z ofertą współpracy produkcyjnej, handlowej, ze swoim kapitałem, nikt z nimi z decyzyjnych stanowisk nie rozmawiał. Całym MPW rządził skarbnik lewicy.
Widać, że są inne łatwiejsze i utarte sposoby zdobywania środków i ewentualnych dostarczycieli tych trudniejszych sposobów ich zdobywania (trudniejszych w sensie wymagającym wysiłku i odrobiny inwencji od urzędnika) pędzi się z kraju. Kiedy państwo na gwałt potrzebowało $$ to zachęcało Polonusów do zakładania tutaj biznesu w celu wydojenia ich z $$, a nie aby coś tutaj hulało.
Losy właściciela Malmy pokazują, że jeśli polski biznes wchodzi w paradę np. włoskiemu eksporterowi makaronu do Polski to UniCredito Italiano, udziałowiec niby polskiego banku PKO S.A., wymusza od ręki ogłoszenie utraty zdolności kredytowej polskiej firmy i na poczet kredytu bank zajmuje mienie polskiej firmy. Jeśli ponoć polski bank broni interesów obcego eksportera, a podkłada nogę firmie, która produkuje w kraju i daje zatrudnienie polskim pracownikom to widać, że mafia bankowa pilnuje interesów, ale firm swoich. Dlatego te Krauze, Kulczyki i inne biznesmeny polskiego chowu to geszefty o tajemniczych umocowaniach i dlatego banki nie odważą się ich ruszać.
Centrum Amazon w Sosnowcu nie będzie największym w Europie lecz przeciwnie – jednym z najbardziej kameralnych. Także nie najbardziej zaawansowanym technologicznie, np. paczek nie będą tam pakować roboty. Natomiast co do kontroli silników wyszukiwarek, to kto wie. Ta firma posiada tak wielką chmurę internetową, że wypożycza kawałek Googlom…
Po co im tak ogromna chmura? No chyba właśnie po to.
Niestety, zdaję sobie sprawę. Złudzenia zdechły mi w 2007.
Zupełnie niezobowiązujące uwagi do tego fragmentu o Bartosiaku
>> Po cóż więc było wystąpienie pana Bartosiaka? Po to, żeby podnieść temperaturę dyskusji w blogosferze, jak mniemam. A także po to, by odwrócić naszą uwagę od rzeczy naprawdę istotnych. <<
Jeśli mnie oczy nie mylą to Autor sugeruje, że ktoś celowo wyhodował Bartosiaka, wykształcił go w USA, kazał mu przestudiować to i owo, następnie wypuścił go jak Neron lwy, z tej z klatki zastawionej książkami, kazał mu napisać doktorat po polsku i zrobić karierę medialną – wszystko to tylko po to, by podnosić temperaturę i odwracać uwagę.
To wg mnie bzdura, ale nawet jeśli tak było – nie ma co się czepiać samego Bartosiaka. Geopolityka jest to dziedzina syntetyczna, operująca dużymi uproszczeniami podobnie jak cybernetyka. Bartosiak nie „wieszczy wojny”, tylko wykazuje że w momentach przesilenia wojny się zdarzają, i że taki moment przesilenia zdaje się nadchodzić. Poza tym – teoria, jaką prezentuje Bartosiak nie jest wcale sprzeczna z Twoją narracją. Rzekłbym nawet, że jest zbieżna. W skrócie: wojny zdarzają się wtedy, gdy trzeba coś ukraść, a już nie da się ukraść po cichu. Brzmi jak Coryllus – a to właśnie mówi Bartosiak.
Ale przede wszystkim na rzeczonej wielce poważnej liście wielce honorowego D’Abernona nie było bitwy pod Palasi, co jednoznacznie tę listę umiejscawia na zardzewiałym gwoździu wbitym w drzwi wychodka.
Prof. Józef Szaniawski był wielkim admiratorem, krzewicielem/krzywicielem wiedzy o Piłsudskim. Czasem nawet ocierał się o śmieszność, zwłaszcza gdy mówił że Józef Piłsudski – JP I to wybawiciel, a potem nadszedł czas JP II – Jana Pawła II. Był za dużym chłopcem na takie egzaltacje. Lubiłam go słuchać, nawet mu wierzyłam, bo nie miałam porównania, ale kiedy grał na tej strunie, to aż mi w uszach piszczalo. To było żenujące. Gdyby Barbara Wachowicz użyła tego rodzaju, jeszcze bym rozumiała, ale dojrzały mężczyzna. Dziwne.
Takich Bartosiaków nie trzeba hodować, oni się sami biorą, gratis i wołają: mnie weź, teraz mnie!
„Geopolityka jest (…) jak cybernetyka” – wchodzisz Waść na grząski grunt
To tak samo jak dzis…
… struga sie nam roznych Spiewakow, Ogorki… Gory Piachu… albo Kramki… a po biurach poutykane rozne „lule” Pereira… albo inne „nasze” tepe dziunie !!!
O jakich kosmodromach mowa? Na południu Śląska, w Czechach i Słowacji owszem jest mnóstwo ale koreańskich firm branży automotive, zaopatrujących głównie Hyundaya we Frydku Mistku ale nie tylko.
No prosze…
… tez go slyszalam moze ze 3 razy… w tym 2 razy jak opowiadal o Kuklinskim… i raz „na zywo” w Paryzu… tuz przed tragiczna smiercia w gorach. To od niego uslyszalam o historii holdu ruskiego, tj. obrazu, ktory nigdy nie widzial swiatla dziennego, bo lezal ponoc w piwnicach muzeum narodowego czy wojska polskiego… juz nawet nie pamietam ktorego muzeum… ale szczesliwie nie slyszalam jak wychwalal JP… tez bym pewnie uwierzyla – tez nie bylo porownania.
http://www.rp.pl/artykul/1058899-Amazon-otwiera-dwa-centra-logistyczne-w-Czechach.html#ap-1 do tego magazyn na 25 ha w Sosnowcu tylko dla odzieży i butów. ja to tak widzę, że oto Amerykańska załoga ląduje składem na danym terenie, za opłatą obsługuje sprzedaż i skład dla firm z dowolnej części świata, po chwili magazyny wypełniają się chińszczyzną a sieć zarzucona na rynek tubylczy zaczyna zbierać plon. W tym układzie jedwabny szlak to bzdura i mydlenie oczu, bo oni już tu są z dostępem do klienta w 24h! A my z wypiekami na twarzy rozmawiamy o hartlandzie i czy Chińczycy wybiorą nas, czy Rosję?
>to Piłsudski był odpowiedzialny za Rygę, decyduje się na oddanie Kresów bolszewikom
Trauma wyprawy kijowskiej
To ten sam żeński target, który Szanowny Gospodarz opisał w Baśni socjalistycznej.
Jeszcze Szczecin
Zarówno Jedwabny Szlak, jak i Międzymorze od dawna funkcjonują. W końcu przyjmowanie do UE Bułgarii i Rumunii, niespełniających kryteriów, było po coś. Bitewka idzie teraz o to, kogo od tych szlaków odspawać i jak je zabezpieczyć. My na tych szlakach i tak leżymy, a mieć z tego za dużo nie będziemy. Ale coś niecoś możemy wyhandlować dla siebie, tylko mądrości potrzeba.
Nieźle. Obstawili wszystkie kąty… zaraz, chwila. Czekamy na Białystok.
Ile z nich ma rządowe gwarancje inwestycji…?
Na wypadek, gdyby(ś/ktoś) nie zrozumiał: tylko idiota inwestuje swoje na tak wolatylnym rynku, jak Mexico. Bez polskich rządowych gwaracji żadna przytomna firma nie wejdzie do Meksyku, koniec, kropka.
No dobrze, ale to nie znaczy, że odziany we frak i z serwetą nakrochmaloną na przedramieniu masz w drzwiach oczekiwać 3-milionowego desantu bardzo nieogolonych przedstawicieli wyznania handlowego.
Hermes-Bürgschaften, mein Lieber, sie entscheiden „über alles”.
Przrzepraszam za nieporozumienie. Językiem dla laika zrozumiałym, w powyżej pomieszczonym komentarzu tłumaczę co się dzieje WEWNĄTRZ BANKU.
Nie mogę wesoło zakładać, że potrafisz bezbłędnie zinterpretować trzykrotne (!!!) odesłanie klienta od okienka Western Union, w sensie tego, co dzieje się w back office banku. Interpretuję zatem to i tylko to.
Pan St.M. pisze zrozumiale – ale czy Ty odróżnisz back office od front office, a bank inwestycyjny od banku handlowego? No właśnie. Tutaj ważne jest to, że odmówienie przelewu świadczy o poważnej (historycznie prowadzono o to wojny) blokadzie, jaką zarządził nikt inny, tylko minister finansów, na rozkaz tego, kto go prowadzi. Kto taki wywija polskim MF nie musimy zgadywać. I dopiero to jest sednem felietonu St.M. – nienazwany tam oficer prowadzący ministra, zatruwający wymianę dewiz Polska-USA. To był do niedawna akt wypowiedzenia wojny, taka blokada. Dzisiaj luźniej się traktuje wyskoki blokujące wymianę dewiz niemniej nadal jest to prognostyk poważnych wydarzeń.
Za premierem transformacji Balcerowiczem stał (pilnował ?) niejaki Koźmiński, młody człowiek, nic o nim nikt nie wie, ale podobno ekonomista, a kto stał za Koźmińskim ? Nie wiemy, tak przecież jest cały czas a premier Buzek co to kopalnie wodą zalewał bo mu tak Steinhoff doradzał, premier Miller i jego zaplecze, i sam Rostowski co liczył i liczył i ciągle nie mógł się doliczyć, a kto stał za nim i liczył za ministra? .
Oczekiwać musisz, bo za bardzo nie masz wyjścia, ale niekoniecznie we fraku i z nakrochmaloną serwetą. Ale otwartą wrogość raczej bym schował. Jeśli kogoś nie możesz pokonać, lepiej się przyłączyć i patrzeć swego.
Henryk Pająk:
„Ponura prawda o Józefie Piłsudskim”
Wydawnictwo RETRO ,
rok, bodajże, 2005.
my nadal na kolanach przed Atlntami, bo jeden z nich odczytał cos o barykadzie w Alejach Jerozolimskich.
Bo my jak zwykle na kolanach przed Atlantami, gdy np. jakiś ich przedstawiciel coś tam odczytao barykadzie w Alejach Jerozolimskich podczas Powstania Warszawskiego.
Jakby na innych warszawskich ulicach brakowało w sierpniu 1944 roku barykad.
Slogany zastępują nam real.
Jakby na innych warszxawskich ulicach w sierpniu 1944 r. brakowało barykad
Od kiedy amazon jest chiński? chińczycy potrzebują kolei, żeby nie musieć transportować towarów drogą morską. To są naprawde podstawy.
No nie zupełnie.
Plotkę zasłyszałem, że był projekt, by z Morza Śródziemnego poprowadzić kanały do Morza Martwego przy różnicy 420-430 m poziomów instalując turbiny wodne do generowania energii elektrycznej o praktycznie nie ograniczonej mocy.
Na dodatek kanały ochłodziłyby klimat przez parującą z nich wodę, stanowiły drogi wodne, no i oczywiście służyły do produkcji odsalanej wody, co da się zrobić przy takim klimacie, temperaturach i nieograniczonej energii elektrycznej.
No i oczywiście ktoś (kto?) do tego nie dopuścił.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.