sie 172017
 

Na początek trochę wiejskiej filozofii pomieszanej z kokieterią, nie subtelną bynajmniej. Oto czasem mam wrażenie, a wierzę, że nie jestem w tym odosobniony, że składam się z dwóch istot. Jedna to ta, którą widać i która za wszelką cenę stara się racjonalizować wszelkie docierające do niej strumienie informacji, a także pozostawać w zgodzie w zasadami i powszechnie obowiązującymi umowami. Druga zaś, troszkę inna, mniejsza, ale bardziej ruchliwa siedzi w środku tej pierwszej i często podważa jej decyzje, albo je blokuje. To jest tak silne, że bywa iż mówię sobie, że muszę, powinienem zrobić coś, a potem się okazuje, że tego nie robię. Nawet jeśli się zaprę rękami i nogami, ten drugi potrafi wypuścić z palców takie haki, które się powbijają w tę ścianę, co to mu się zachciało po niej pełzać i mnie całego przy niej przytrzyma. Nie jest to, mniemam moje tylko zmartwienie, taka wewnętrzna konstrukcja, wierzę więc, że mnie zrozumiecie. To ten drugi przez całe lata zabraniał mi słuchać wykładów księdza profesora Tadeusza Guza, bo muszę się Wam przyznać do pewnej bardzo wstydliwej rzeczy, nie wysłuchałem do wczoraj żadnego z tych wykładów, ale jak mówię, nie moja to wina, ale tego drugiego. Czasem zdarzają mi się takie rzeczy, na przykład przez całe studia, a jak pamiętacie studiowałem historię sztuki, nie odwiedziłem ani razu zamku królewskiego w Warszawie. Poszedłem tam dopiero całe lata po ukończeniu tych studiów.

Przedwczoraj poczułem nagłą potrzebę stoczenia jakiejś nierównej walki, którą z całą pewnością muszę przegrać. Wiem skąd mi się to wzięło i nie musicie mi tłumaczyć. Z pewnego rodzaju bezradności. Tak się się zwykle dzieje, że kiedy nie wiemy co robić, szukamy zaczepki. No i ja właśnie w stanie tego dziwnego ożywienia postanowiłem wysłuchać, pierwszy raz w życiu, wykładu księdza profesora. Włączyłem sobie taką jakąś wersję skróconą, trwającą pięćdziesiąt osiem minut i oniemiałem. Z kilku powodów oniemiałem, zacznę od najmniej istotnego. Nie mogę tego wyjaśnić wprost, więc pójdę ogródkami, zadzwoniłem do mojego kolegi, który jest przemądrym filozofem i zapytałem go czy on słuchał wykładów księdza Guza. On zaś powiedział mi, że nie mógł ze względu na charakterystyczny zaśpiew w głosie kapłana. – Aha – powiedziałem sam do siebie, czyli nie ja jeden mam to wrażenie. I na tym poprzestańmy jeśli idzie o rzecz najmniej istotną. Teraz sprawy ważniejsze. Ja się w żaden sposób nie mogę zgodzić z tym co głosi ksiądz profesor Tadeusz Guz, to znaczy z koncepcją jakoby Luter był trzecim co do ważności kataklizmem jaki spotkał istoty stworzone przez Boga, po strąceniu szatana i rozpoczęciu jego kreciej roboty, oraz po grzechu pierworodnym. Nie mogę się z tym zgodzić z tej prostej przyczyny, że Luter nie zasługuje na takie wyróżnienie, a stawianie go w jednym rzędzie z Lucyferem oraz Adamem i Ewą to jest po prostu nadużycie. Prawie tak samo prymitywne jak ta moja kokieteria na początku tekstu.

Zaczyna swój wykład ksiądz profesor od stwierdzenia, że Luter napisał iż Bóg zanim stanie się Bogiem musi stać się diabłem. Umieszcza więc Boga w czasie i czyni nas wszystkich jego częścią. Jest więc Bóg Lutra także światem, jest z nim tożsamy, nie występuje poza nim jako skończona doskonałość. I tu mówi nam ksiądz profesor, że Luter poprzez takie postawienie sprawy jest absolutnie najgorszym heretykiem jakiego znał świat, gorszym niż faryzeusze i saduceusze, a także gorszym niż grecka metafizyka starożytna. Ja wierzę księdzu profesorowi na słowo, albowiem nie mam wyjścia. Nie znam dorobku faryzeuszy, ani greckich metafizyków, którzy ponoć uznawali Boga za byt doskonały. Luter zaś czyni zeń najważniejszego grzesznika, nas ludzi czyni jego częścią, a Chrystusa Pana rozpina na krzyżu po to, by okupił grzechy Boga- szatana. Wszyscy słuchając tego rozdziawiają usta w zdumieniu nad przebiegłością tego całego Lutra i nad jego szatańskimi konceptami wymierzonymi w Kościół, a ksiądz profesor zaczyna każdy prawie swój wykład od nokautującego ciosu, który uniemożliwia w zasadzie zadanie jakiegokolwiek pytania. Mówi mianowicie, że od wielu lat zajmuje się studiowaniem w oryginale pism Lutra. To wystarczy, żeby sparaliżować publiczność i odebrać jej mowę. Bo i o czym mają licznie zgromadzeni na wykładach księdza profesora ludzie gadać, jak nie wiedzą nawet ile i czego Luter napisał. No, ale my co nieco wiemy, zanim bowiem zacząłem pisać ten tekst porozumiałem się z kilkoma kolegami, którzy coś tam o Lutrze słyszeli. Może nie zawarli z nim aż tak bliskiej znajomości jak ksiądz profesor Tadeusz Guz, ale jakieś pojęcie mają. Otóż gdybyśmy chcieli traktować serio wszystkie pisma, które zostawił po sobie Luter okazałoby się, że człowiek ów był tytanem pracy, który nie jadł, nie spał i nie pił w ilościach nadmiernych wina, co jak wiemy miało miejsce, a jedynie bez przerwy rozmyślał i myśli swe przelewał na papier czy tam pergamin. Takie rzeczy nie są możliwe i wielu ludzi zastanawia się, ile osób w skrytości pracowało nad sukcesem nazwiska Luter, a także kto wymyślił ów projekt. Ludzie ci nie referują swoich wątpliwości używając optyki zaproponowanej przez księdza profesora, bo wydaje im się ona wadliwa i jakaś taka nieszczera. Niby dlaczego bowiem osoba i czyn, osadzone w realiach epoki tak silnie, że silniej już chyba nie można mają być wiązane już to z upadkiem Lucyfera, z Adamem i Ewą, faryzeuszami z jednej strony, a Heglem z drugiej? Niby dlaczego tak ma być? I dlaczego ksiądz profesor nadaje tej postaci i rzekomym jej myślom takie znaczenie? Po poprzedniej konstatacji nie możemy już tak łatwo przyjąć, że ksiądz profesor studiuje pisma Lutra, on studiuje pisma przypisywane uporczywie Lutrowi przez ludzi dziś jeszcze zainteresowanych jego promocją, a to jest wielka różnica. Stąd też narzędzie, którym ksiądz profesor hipnotyzuje publiczność nie jest tak doskonałe jak się zdaje. Z tymi studiami nad tekstami źródłowymi bywa jak wiemy różnie, ja nie jestem tu żadnym specjalistą, ale wyobraźmy sobie coś takiego, ktoś po wielu latach odnajduje tekst źródłowy do dziejów naszej epoki, którym jest oświadczenie majątkowe Sobiesiaka. I tam jest napisane, że pan Sobiesiak posiada stary zegar z kukułką, małego fiata, oraz pół mieszkania o powierzchni 32 metry kwadratowe, które dzieli z niepełnosprawnym umysłowo bratem, przebywającym czasowo na oddziale zamkniętym w Tworkach. Wszystko potwierdzone urzędowymi pieczęciami. Ktoś, kto miałby jeszcze w pamięci nasze czasy, albo był po prostu wytrawnym krytykiem źródeł rzekłby może tym, którzy próbowaliby serio traktować takie oświadczenie i ubóstwo Sobiesiaka, że warto byłoby poddać analizie okoliczności w jakich Sobiesiak działał. No, ale na takie słowa zerwałaby się czereda historyków wykrzykując, że przecież mamy tekst źródłowy potwierdzający jego status materialny, o co więc chodzi. Jakieś tam analizy okoliczności i procesy poszlakowe, to jest dziecinada, a nie poważna praca. Ksiądz profesor nie czyni rzecz jasna takich rzeczy, on jedynie, przynajmniej w czasie tego wykładu, którego wysłuchałem, bardzo dyskretnie podkreśla swoją wyższość nad słuchaczami obsypując ich komplementami. Nie jest to jednak dyskrecja aż tak dyskretna, żeby taki grubo ciosany pniak jak ja jej nie zauważył.

Wracajmy do meritum, proponuje nam ksiądz profesor w ocenie Lutra perspektywę ontologiczną zamiast historycznej, a ja się zastanawiam dlaczego, bo wydaje mi się, że zestawianie Lutra z Heglem tylko na podstawie eleganckich bardzo konstrukcji myślowych jest jednak trochę naciągane, a jeśli nie jest naciągane ale możliwe, to – wybaczcie drodzy, jeśli się pomyliłem – tylko w rzeczywistości kiedy Bóg jest światem, tak jak tego chciał sam Luter. Ja tu celowo skracam swój wywód, bo skrócił go także w czasie tego wykładu ksiądz profesor. Jeśli Lutra możemy postawić obok Lucyfera, saduceuszy i Hegla to w takiej jedynie konstrukcji kiedy Bóg jest światem, a nie kiedy jest zewnętrzną w stosunku do historycznego świata istotą, która jest w dodatku doskonała. W tym drugim bowiem przypadku narzuca nam się perspektywa historyczna i rodzą się pytania prostsze niż te dotyczące grzesznej natury Boga, ale nie mniej palące. Na przykład takie pytanie – skoro w podręcznikach do historii Kościoła, z których uczą się księża napisane jest, że ojciec Lutra był biedakiem pracującym w kopalni czy też hucie, jak to jest możliwe, że informacja ta ilustrowana jest wyobrażeniem starego Lutra namalowanym ręką Łukasza Cranacha Starszego, cesarskiego propagandysty, pracującego za olbrzymie pieniądze niedostępne przecież biedakom. Inne pytanie, które natychmiast pojawia się, kiedy zrezygnujemy z tego co proponuje nam ksiądz profesor Tadeusz Guz, a zastosujemy perspektywę historyczną: w tym samym podręczniku pojawia się informacja dotycząca ekspertyzy jaką kontynentalne uniwersytety miały wydać na temat małżeństwa zawartego pomiędzy Henrykiem VIII i Katarzyną Aragońską, a jej wynik był następujący – Paryż uznał małżeństwo za nieważne i to jest mam nadzieję zrozumiałe dla wszystkich, Madryt zaś, Lovanium i Wittenberga uznały je za legalne. Madryt i Wittenberga!!!!!!? Madryt i Wittenberga mówią jednym głosem w sprawie najważniejszego mariażu epoki, profesorowie w sutannach piszą o tym w podręczniku dla księży i nikt się nie zastanawia jak to jest możliwe i jaka była płaszczyzna porozumienia pomiędzy jednym a drugim ośrodkiem?! Nawet ksiądz profesor Guz się nad tym nie zastanawia, stawiając Lutra obok Lucyfera i węża z raju?! Dlaczego?! To jest teoretycznie niemożliwe jeśli rzecz będziemy opisywać zaproponowanymi przez historyków pojęciami albo jeśli uciekać będziemy w inne niż prosta perspektywa historyczna optyki. Dlaczego Madryt i Wittenberga powiedziały tak w sprawie małżeństwa dającego Hiszpanom szansę na zajęcie tronu w Londynie? To jest moim zdaniem możliwe tylko w jednym przypadku, w takim mianowicie, jeśli przyjmiemy, że Luter był projektem zaplanowanym przez kręgi bliskie cesarzowi, wymierzonym w papieża, który następnie został przejęty przez jakieś inne siły, wrogie cesarzowi, ale jednak zainteresowane poszerzaniem przez niego wpływów w Londynie. Jednym słowem przez kogoś, kto był znacznie większym wrogiem Londynu niż to wyglądało na pierwszy rzut oka. Mój kolega filozof dał mi od razu odpowiedź na pytanie kto to mógł być. I ja Wam ją zdradzę – Hanza. Luter według niego to projekt hanzeatycki wymierzony w cesarza, który wraz z Jakubem Fuggerem, a potem jego następcami szykował się do podboju nowego świata, zostawiając na uboczu cały handel północno-niemiecki. Ja dokonam tu powierzchownej bardzo syntezy i powiem tak: uważam, że Luter to projekt cesarski, który został przejęty przez braci Hohenzollern, ci zaś poprzez Albrechta, będącego wielkim mistrzem krzyżackim powiązani byli z Hanzą, albowiem zakon należał do Hanzy. Firmował ów Luter rzecz szalenie ważną, a mianowicie likwidację pewnych dość istotnych dla ówczesnego świata aktywów – odpustów. Jak twierdzi mój kolega finansista odpusty były tym samym czym są dziś obligacje amerykańskie – gwarancja stabilizacji finansowej ówczesnego świata, a także Kościoła. Unieważnienie odpustów spowodowało krach o jakim nie śniło się nikomu, książętom zaś z północnych Niemiec nie pozostawiało innej możliwości, jak tylko przyłączenie się do herezji. Książęta zaś Kościoła i sam papież zostawali właściwie bezbronni wobec przemocy. To kto ową przemoc zastosował było w zasadzie bez znaczenia, tak się jednak złożyło, że zrobił to cesarz. Po co? Żeby podreperować swoją, także nadszarpniętą przez Lutra sytuację finansową. Wystąpienie Lutra i ludzi za nim stojących spowodowało katastrofę, która wywołała efekt taki oto – trzeba było zniszczyć najsłabszego, żeby przetrwać, a najsłabszy był papież. Spalono więc i rozgrabiono Rzym, a Klemensa VII publicznie upokorzono. Trzy lata po tym wydarzeniu kontynentalne uniwersytety poproszone zostały o wydanie orzeczenia w sprawie mariażu króla Henryka. Obydwa dla nas najważniejsze – Wittenberga i Madryt liczył w tym posunięciu na to, że uda im się zneutralizować potęgę Londynu. Oni, podobnie jak dziś ksiądz profesor Guz zlekceważyli przeciwnika i zlekceważyli opcje, które obstawili ludzie stojący w cieniu za królem Henrykiem. To nie Luter był w perspektywie historycznej najgorszą z dotychczasowych herezji, był nią anglikanizm, albowiem jego pojawienie się na świecie przyniosło dla Kościoła najwięcej tragicznych w skutki wydarzeń. Z faktu zaś, że Luter napisał iż Bóg, żeby być Bogiem musi najpierw stać się diabłem, nie wynika nic, choć ksiądz profesor twierdzi, że od tego załamało się nauczanie Kościoła. Być może za mało znam historię Kościoła, ale miałem zawsze wrażenie, że jednak się nie załamało.

Wróćmy jeszcze na chwilę do tej elegancji wywodu, która mnie jakoś nie bierze. Kolega filozof mówi, że sposób w jaki ksiądz profesor Tadeusz Guz łączy Lutra z Heglem jest godny podziwu i bardzo elegancki właśnie. Dla mnie ma on jednak jedną podstawową wadę, otóż Luter nie miał pojęcia o Heglu, dobrze za to wiedział kim był Georg Hohenzollern i jaka kara spotka go jeśli ludzie dający mu ochronę dogadają się jednak z cesarzem. Porzucenie rozważań na temat rzeczywistych okoliczności życia i działalności politycznej oraz propagandowej Lutra i uniwersytetu w Wittenberdze na rzecz doszukiwania się tragicznych konsekwencji jakie jego pisma i tezy wywarły na Kościół uważam, za dużą ekstrawagancję, która przybiera wymiar coraz bardziej rozrywkowy. Wiem, co się tu zaraz zacznie, ale powiem Wam, że niespecjalnie mnie to wzrusza. Uważam bowiem, że trzeba się dzielić z bliźnimi swoimi wątpliwościami. Co też i czynię.

Teraz ogłoszenia.

Oto musimy stanąć w prawdzie i ponieść odpowiedzialność za nieprzemyślane decyzje jakie stały się moim udziałem w tym i pod koniec zeszłego roku. Po sześciu latach prowadzenia wydawnictwa wiem już mniej więcej w jakich cyklach koniunkturalnych się poruszamy. Oczywiście nie potrafię tego opisać, ale biorę rzecz na wyczucie. I to wyczucie mówi mi, że jeśli nie zaczniemy już teraz opróżniać magazynu z książek, które na pewno nie będą się dynamicznie sprzedawać, położymy się na pewno. Nic nas nie uratuje. Zanim przejdę do rzeczy, chciałem coś jeszcze zaznaczyć. To mianowicie, że od dziś nie słucham nikogo. Nie biorę pod uwagę żadnych opinii, rad, cudownych przepisów na biznes i zwiększenie sprzedaży, nie robię też nic, co nie jest bezpośrednio związane z moją pracą. Słucham tylko siebie. Howgh. Weźcie to pod uwagę. Teraz clou. Nie sprzedamy nakładu wspomnień księdza Wacława Blizińskiego. To jest dla mnie już dziś jasne. Zajmują one poważną powierzchnię w magazynie i ona musi się zwolnić. Nie sprzedamy tego, bez względu na deklaracje jakie padają na temat tej książki oraz jej autora. Nie sprzedamy jej nawet wtedy jeśli obniżę cenę bardzo drastycznie, bo doświadczenia z obniżaniem cen książek mamy już za sobą i one nas o mały włos nie doprowadziły do katastrofy. Pomysł jest więc taki – wszystko co uzyskamy ze sprzedaży wspomnień księdza Wacława Blizińskiego, pod odliczeniu podatków rzecz jasna, zostanie przekazane na remont kościoła i plebanii w Liskowie, gdzie proboszczem jest dziś nasz dobry znajomy ksiądz Andrzej Klimek. To nie jest ekstrawagancja tak wielka jak „dżdżownica jest to:”, ale uważam, że trzyma jakiś standard. Nie mogę inaczej. Tak więc jeśli ktoś chce pomóc w remoncie kościoła i plebanii w Liskowie, niech kupi jeden egzemplarz książki księdza Blizińskiego i komuś go podaruje.

Zapraszam na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl Michał idzie na urlop, więc FOTO MAG będzie na razie zamknięty. Zapraszam jednak do Tarabuka, do księgarni Przy Agorze w Warszawie. Do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu Gufuś w Bielsku Białej, do sklepu Hydro Gaz w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim. Nasze książki są także dostępne w Prudniku w księgarni „Na zapleczu” przy ulicy Piastowskiej 33/2

  134 komentarze do “Ksiądz profesor Tadeusz Guz czyli apoteoza Lutra”

  1. Tego właśnie wykładu kiedyś wysłuchałem i bardzo mnie dziwiła łatwość kolejno wysnuwanych wniosków. Na tym wykładzie poprzestałem, może z racji zbyt słabego przygotowania.
    Ciekawe, który wykład przeważył, że w dobie 500 lecia ks. prof. ma zakaz wystąpień na temat Reformacji.

  2. A kto to jest Sobiesiak??? Nie znam.

  3. Ksiądz prof. Guz nawet za to co mówi otrzymuje pouczenia od przełożonych. Wyobrażasz sobie co by się działo gdyby napomknął publicznie że z tym Lutrem, tezami to szopka, bo tak naprawdę było jak zwykle czyli kasa i kontrola rynku? Inna sprawa czy sobie z tego zdaje sprawę, bo z samej lektury pism przypisywanych Lutrowi tego z pewnością nie wyczytywał.

  4. To że nie tylko realne, materialne najczęściej brzęczące argumenty mają znaczenie (a ma to znaczenie sfera mniej materialna) widać już w kwestii nazewnictwa. Reformacje przeprowadził św. Franciszek, bo robił to co robił w momencie kryzysu Kościoła. Luter nic nie reformował tylko niszczył. W samych Niemczech reformował Mikołaj z Kuzy i to krótko przed Lutrem. Pozdr.

  5. Ostatni Pana akapit. Tak, profesor opisuje ten kataklizm z dzisiejszego punktu widzenia. A trzeba popatrzeć z punktu widzenia Lutra. Bandyta/morderca , żyjący niemoralnie, biedny, nie ustosunkowany w tamtym świecie, nie ma nic na obronę swojego życia, W tamtych warunkach nie miał nic na swoja obronę. Schronił się do Augustianów. Jedyne co mógł zrobić to  przypodobać się grupie rządzącej. Obserwował ją , zrozumiał co może być  korzystne dla grupy rządzącej i tak  szedł „za ciosem”, dla ratowania swojej beznadziejnej sytuacji.  My o warunkach rządzenia przez Hohenzollernów w tamtych czasach wiemy mało, a Luter wiedział .  I wybrał.

  6. I rzecz najważniejsza, gdzieś tam kiedyś w sieci przeczytana, ale oddające sens i prawdę w krótkim zdaniu, ciągle przeze mnie tu i ówdzie przypominana: Kościół katolicki założył Jezus Chrystus a kościół (?) protestancki założył Marcin Luter.

  7. Na imię mu Luter, bo jest ich wielu..

  8. No proszę Mikołaj z Kuzy był podgotowką. Ktoś coś wie?

  9. Mój Ojciec, pisałem tu kiedyś o tym, twierdził, że przyczyną wszystkich nieszczęść Niemców to  odejście od Rzymu.

  10. Ten od afery hazardowej. Zresztą pewnie słup, bo mądrzejsi zarządzanie tym interesem.

    https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Ryszard_Sobiesiak

  11. Panie Gabrielu, czy ma Pan jakieś źródła odnośnie wątku odpustów jako obligacji USA ?

    Byłbym bardzo wdzięczny.

    Pozdrawiam,

    BRZ

  12. Wysłuchałam kilkudziesięciu wykładów ks prof Guza i proszę mi, Panie Gabrielu, wierzyć. Wasza wiedza się po prostu uzupełnia. Rozkopujecie ten sam pobielony grób, ale każdego z Was interesuje co innego. Poza tym, jak napisał JarekBeskidy, nie wiemy, co jeszcze wie ks Guz. Co do Londynu to możemy pozazdrościć ich propagandzie, która już kolejne stulecie odwraca oczy całego świata od poczynań City. Od potworności anglikanizmu też.

  13. Chyba zawsze się kierowali pychą i chciwością. Gdyby ktoś potrafił zrobić kalendarium zdarzeń na ziemiach niemieckich od „zwierciadła saskiego” do dzisiaj.

  14. Pomyślmy….Siedzimy w zamkniętym pudełku kartonowym. To pudełko gdzieś jest…Ktoś je może trzyma w rękach? Kto? i po jaki ch…j luterek z kartonu sie odzywa…znaczy czyta nie swoje o czymś, o czym nie ma pojęcia.

  15. no i Guz został zdemaskowany, celny cios

  16. Może ten w pudełku to Michalkiewicz, Jabłonowski albo Bartosiak – powiedz im  żeby się odezwali  na temat Sieczyna i Szredera. Niech nas oświecą w temacie tym którego nie znamy. Bo o tym co się dzieje w Polsce to wiemy

  17. Troszkę zażartowałam,  ale miło że jest link. Dziękuję i przepraszam a także  przepraszam i dziękuję

  18. Żadna podgatowka. Kuzańczyk się nie buntował przeciw Kościołowi.

  19. Coryllusie – jakich to ciągłości  finansowych się dopatrują. Kiedy w Filadelfii pisano konstytucję, był upał, panowie (rzemieślnicy i handlarze) byli w strojach organizacyjnych  surduty wełniane i takież kapelusze, spływali potem, gryzły ich muchy, Jefferson dobrze pisał ale gówniano mówił, chyba się nawet jąkał, kiedy wyłożył swoje tezy mieli go dosyć,  nie umiał przedstawić słowem tego co napisał, gubił się w wątkach kłócili jak wściekli na upał i te muszyska …. no i pan Bartosz pyta o problem obligacji … no to myślę, że omówili jak się upał zmniejszył.

  20. X. Guz mówił w podsumowaniu wszystkich swoich badań, że siłą napędową deformacji była władza i pieniądze, że za ideami tam nikt raczej nie leciał, tylko za tym, że Luter pozwolił władcom świeckim grabić majątek Kościoła, jeśli się przyłączą. O jego czysto pragmatycznej motywacji wstąpienia do zakonu też mówił nie raz. Nie jest takim 100% filozofem, który tylko buja w ideach, choć akurat u niego filozofia i teologia są na pierwszym miejscu z różnych przyczyn. Na pewno mocno rozbudził zainteresowanie deformacją i wygrzebał wiele rzeczy, które „przyczynkarze” mogą badać, choć takich jest akurat mało, jakoś więcej krytyków, jak zwykle z resztą.

  21. Tak jest prościej. Chcemy analizować Lutra to czytamy Lutra, podobnie z Marksem. A że z tych pism własnych nigdy nie dowiemy się dlaczego pojawiło się zapotrzebowanie kół rządzących na nową religię i dlaczego Luter im jakoś szczególnie pasował, to inna sprawa. Jasne, że dużo ważniejsza od tego jaką tam Luter miał koncepcję Boga. Musiała lepiej sprzyjać biznesowi, i tyle.

  22. Tak poza tym spróbujcie cokolwiek z tego o czym tu piszemy opowiedzieć jednemu z moich ewangelickich sąsiadów…
    Jak się coś wbije, zamuruje, przytwierdzi to u nas się mówi, że: „będzie się trzymać jak luterska wiara koło Cieszyna”

  23. A propos taki link… jak pieniądz rozpalił protestancką reformację…

    http://www.christianitytoday.com/history/issues/issue-14/selling-forgiveness-how-money-sparked-protestant.html

    Leon X był z rodu Medici…może chciał odwirować trochę Fugera sprzedając  mu toksyczne aktywa(odpusty) tak jak to zrobiły amerykańskie banki w poprzedniej dekadzie…

     

    Czytać proszę miedzy liniami, bo autor artykułu ma misje…

    Randy Petersen has written more than fifty books on subjects ranging from history to relationships, psychology, sports, and even word games. Formerly an editor and writer with Christian History magazine, he also prepares curriculum for small-group Bible studies. 

    http://www.thomasnelson.com/the-printer-and-the-preacher

  24. Myślę,  że najważniejsze w tym uprawianym przez ks. Prof. „demaskowaniu” Lutra jest fakt,  że nawet protestanci nie wiedzą tak naprawdę w co wierzą,  ponieważ luteranizm w zasadzie nie jest chrześcijaństwem a poganstwem ubranym w chrześcijańskie symbole. Luter zakwestionował parę najważniejszych dogmatów chrześcijańskich,  m.in „esentia et persona”,  co spowodowało,  że jego „wierzenia” to tak naprawdę panteizm a nie chrześcijaństwo. Warto więc wiedzieć takie rzeczy tak samo jak te skąd komu nogi wyrastają w sensie historycznym. Tutaj jak widać jedno do drugiego pasuje jak ulał, ponieważ całego tego goovna, które było konsekwencją rewolucji luteranskiej zarówno w wymiarze politycznym jak i ekonomicznym nie sposób usprawiedliwić  w ramach doktryny chrześcijańskiej. Jedno w drugim się po prostu nie mieści.

  25. Ks. Guz nie ma zakazu. Został jedynie poproszony przez swojego Biksupa o powstrzymanie się od głoszenia wykładów na temat Lutra. Ekumeniści się wściekli.

  26. Warto więc wiedzieć takie rzeczy tak samo jak te skąd komu nogi wyrastają w sensie historycznym

    Dokładnie, i szczególnie dotyczy to Hegla, którym, za przeproszeniem, brandzluje się kolejne pokolenie rewolucjonistów. Jeśli x. Guz błędnie przypisał Lutrowi utożsamienie Boga z diabłem, to tym bardziej błędnie przypisał mu je luterański teolog Hegel, który na tym utożsamieniu zbudował całą swoją ideologię. U niego wszystko zaczyna się przecież od tego, że jest „byt” i „niebyt” i one wchodzą ze sobą w interakcję, a wszystko, co istnieje, to skutek uboczny. Jeśli x. Guz się myli, to i Hegel się myli, bo on otwarcie uznał teologię Lutra za kryterium prawdziwości swojej „filozofii” – no więc trzeba to jak najszybciej wycofać ze wszystkich akademii świata, bo to jest bełkot i tylko miesza ludziom w głowach, tak? Np. taki prof. Hartman nazywa Hegla swoim „mistrzem” – skutki widać chyba gołym okiem, ale dzięki fundamentalnemu błędowi x. Guza wiemy już w czym problem – w dokładnie tym samym fundamentalnym błędzie Hegla. Niestety wszelkie jak dotąd „demaskacje” x. Guza mają na celu dyskredytacje wyłącznie jego osoby i nauki, ale już nie wyciąganie tak daleko idących wniosków – można się tylko domyślać dlaczego – cała lewicowa ideologi na Heglu stoi i wyrwanie im tego stołka spod d… nie wchodzi w grę, no bo co wzamian?

  27. „Koncepcja Boga” to jednak jest poważna sprawa. Zrzucić testowanie, probierzowanie jej samym „lepiej dla biznesu czy gorzej” nie da się. Teologia zajdzie Cię od tyłu i podstawi Ci nogę w najmniej spodziewanym momencie. Pokażę, o co tutaj chodzi.

    Oto, co zarzucają Franciszkowi: zamiast błogosławić wiernych w imię „Boga Ojca i Syna i Ducha Świętego” jak to nakazały sobory i dogmaty katolickie, ów, a za nim hierarchowie, a za tymi księża katoliccy, tak żegnają się, wzywając ” Boga Wszechmogącego”, dokładnie tego luterańskiego, gdzie wszech moc oznacza stwarzanie zła, aniołów upadłych (diabła, pokus diabelskich, Lucyfera i pozostałych szatanów wykreowanych, no, no… przez Wszechmogącego, zgadłeś) tak samo, jak tworzenie dobra – chodzi dokładnie o wszechstronną moc czynienia tak najgorszego zła jak i dobra, stąd Wszechmogący. Natomiast Ojciec, który jest w Niebie, który Syna swego jednorodzonego posłał, który jest zrodzony (CREDO!) a nie stworzony, współistotny Ojcu, i tak dalej — czyni dobro.

    Wzywajmy więc BOGA OJCA, żegnajmy się krzyżem, uznawajmy Trójcę, gdzie Bóg Ojciec i Syn i Duch Św.

     

    NIE żegnamy się wzywając Wszechmogącego – robią to heretycy. W imię OJCA, SYNA, DUCHA jest katolickim zawołaniem i błogosławieństwem; modlimy się do Boga Ojca, lub Syna, lub – takie modlitwy też są – wzywamg Ducha Świętego. Wszechmogący?

    Nie. To władca demonów, spuszczających ich na Ziemię, by spustoszyli ludzkie sadyby, uniemożliwili życie, sterroryzowali wszelki byt. Powołując się na tak skonstruowane pojęcie Luter, lub jego oficerowie prowadzący, zażyli ówczesnych teologów. Bo wszechmogący Bóg faktycznie zawiera w sobie wszechrzeczy, może wszystko, jest wszechmocny. Luteranizm przenika do Kościoła Świętego coraz to silniej: zatrząsłem się ostatnio, gdy usłyszałem, jak to wobec wiernych inwokuje się 'Wszechmogącego’, tego heretyckiego władcę diabłów. Ksiądz, czy biskup, woła pomocy u Boga Ojca; wyprasza łask u Boga Ojca, modli się wraz z wiernymi 'niech Bóg Ojciec wam błogosławi w życiu i w pracy’. Nigdy nie woła katolicki ksiądz czy biskup – tego drugiego. Zwróć na to uwagę. A więc…

     

    To nie jest ani proste, ani możliwe, ot tak sobie machnąć ręką na „koncepcje protestanckie”, bo one mają w sobie. Wyjaśnić to powinien świadomy owych zależności ksiądz, a nie ja, tak nawiasem mówiąc. To, co tu przedstawiam, ksiądz zaprawiony w bojach z protestantami lepiej by Tobie wyjaśnił, niż laik.

  28. Może ktoś z czytelników pomoże mi zrozumieć „odpusty jako aktywa, obligacje”, ich rolę.

  29. Wzięli Francję pospołu z Anglią w kleszcze i podobny los zgotowali nam z Rosją, czyli państwa katolickie muszą według nich paść. Chcieli uderzyć w serce, ale obecna taktyka idzie w kierunku cięcia po skrzydłach i rozregulowywania/osłabiania „serca”.

  30. Porządni teolodzy wiedzą, że Wszechmoc Boga jest ograniczona Jego naturą i nie może oznaczać mocy czynienia zła.

  31. Niezręczność. Nie chcieli, ale uderzyli.

  32. Dzięki, Wojtku. Wystarczy sobie uświadomić, że „…sed in divinis est una essentia et tres Personae, ut ex supra dictis patet. Ergo essentia non est idem quod persona. ” Cytuję Św. Tomasza.

     

    Tu jest więcej o tym:

    http://www.thelatinlibrary.com/aquinas/q1.39.shtml

  33. Alez  BOMBE  Pan  odpalil  !!!

    Jestem troche zaskoczona, ze az do wczoraj nie wysluchal Pan zadnego wykladu ks. profesora Guza… ale tylko troche.  Ja bylam lekko zauroczona jego wykladami jakies… moze 2 lata temu… wysluchalam ze 3 wyklady… no i nawet – na moj sposob – one mi sie podobaly… ale jak sie okazalo, ze ks. profesor nie bedzie mogl wziazc udzialu w TK Rozettcie, no to poczulam sie lekko dotknieta tym, ze ksiadz Guz byl tak zajety i nie mogl znalezc czasu aby wziazc udzial w naszej jubileuszowej imprezie.

    No a dzis… Gospodarz napisal te nadzwyczajna notke…

    … no i po przeczytaniu jej po prostu mnie zatkalo… ale tez i sporo mi sie rozjasnilo… chocby to, ze zaden juz wyklad ksiedza Guza nie bedzie tym czym mi sie zdawal byc… i to jest bardzo wazne dla mnie, ze prysl juz kolejny moj zachwyt… czar… i entuzjazm… jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki !!!   Bo nie ma w zyciu nic gorszego niz ciagle miec falszywe zludzenia… czyli samemu sie oszukiwac.  Ciesze sie, ze juz znikla dla mnie ta cala magia wykladow ksiedza profesora Guza…

    … mam nadzieje, ze w zamian za nie pojawi sie autentyczna i pasjonujaca dyskusja historyczna o Lutrze, o Hanzie, o braciach Hohenzollern i o calej tamtej zaklamanej epoce… oczywiscie  TYLKO  u Gospodarza na blogu i na portalu SN !!!

    Szczesc Boze Panie Gabrielu na to wytrwale odklamywanie naszej historii… i prostowanie moich sciezek zycia,

  34. Metoda  naukowa, w  uproszczeniu,   zaklada,  ze  prawda jest to,  co  zostanie  potwierdzone  dowodem i eksperymentem  przez innych  naukowcow. Jasnym jest wiec dla kazdego,  ze  za  daleko  od  glownego nurtu odejsc nie mozna,  bo   nie  dostanie sie  certyfikatu  „prawdy”.       Stad,  wydaje   mi sie,  ze  np.  polska historia  to ciagle  przepisywanie  Kadlubka i Dlugosza  z  niewielkimi  uzupelnieniami  mozliwymi do  zaakceptowania przez aktualna  akademie. W tej sytuacji,  ktos,  kto  znajduje jakies  nieznane  fragmenty prawdy,   jest w sytuacji  malo rozniacej sie od  oszoloma, hohsztaplera i  oszusta,  bo  po prostu nie  moze uzyskac  akceptacji  akademii  glownego nurtu.    Nie tylko w  naukach  humanistycznych tak jest.  Inzynierowie  maja  podobnie.  Wszystkie  samochody sa takie same.

  35. Pierwsze słyszę żeby nazywanie Boga Wszechmogacym czynilo z Boga stworzyciela zła. Zło jest skutkiem wyboru naszej wolnej woli. Absolutna Miłość nie tylko nie może ale nawet nie potrafipotrafiać zła. Takie myślenie o Bogu jako stworcy również zla, zaproponowal Luter. Bóg jest Wszechmocny ale na pewno nie jest nim diabeł

  36. A co by było, gdyby Gospodarz napisał, że GW to fajna gazeta?

  37. O nie. Uderzają w samo serce. Spojrzyj na następującą szatańską „inicjatywę szesnastu tysięcy” *) gdzie jacyś cwaniacy zmuszają papieża Franciszka do wydania kapitulującej encykliki, dhimmi, zaświadczenia wiecznego poddaństwa papieża i wiernych:

     

    https://ekai.pl/zakonnicy-chca-by-papiez-napisal-encyklike-o-niestosowaniu-przemocy/

     

    *)

    Tam jest paru przepłaconych zdrajców, a „16000” zostało zmyślone. Zdrajcy, atakujący Papieża, aby podpisywał „prędzej tę kapitulację” mogą odnieść sukces, co mówię ze smutkiem. Petycja opiera się o perwersyjne przekłamanie „nadstawiania drugiego policzka”. Faktycznie jest to rycerska pokuta za bitwę przegraną, zadana sobie po to, aby żadnej następnej bitwy nie przegrać. Znam właściwą interpretację tej, (wielokrotnie fałszowanej) przypowieści od księdza, który pracował w Sekretariacie Stanu, więc mi perwertowanie tej przypowieści chyba już poważniejszej szkody nie uczyni.

    Tymczasem innym wierzącym może ona zaszkodzić, bowiem sperwertowano tę rycerską pokutę w „nakaz poddwania się”. Parszywy talmud zakorzenia się w sercach katolików; już słyszałem przekręconą interpretację słów Chrystusa od księdza.

  38. Tak bym nie napisał, niech Basia będzie spokojna

  39. Wcześniej. Przed Lutrem. Projekt „Luter” jedynie uwypuklił tę dawnejszą, bo biblijną koncepcję Wszechmogącego i postawił ją na piedestale.

     

    Od razu mówię, że biblijnych egzegez nie przeprowadzę; ostrzegam tylko przed naiwnością, przed fantazjowaniem że „wszechmoc to dobro”, bo w Biblii napisano to zupełnie inaczej. Nawet odwrotnie. Nie zmyślajmy więc „dobrego Wszechmogącego”.

  40. Dowcipkuje sobie… zmyśla własną Biblię… powagi potrzeba, nie podbierania, nie erupcji jawiemlepizmu.

  41. Wszystkie damochody, a zwłaszcza wszystkie rowery. Palanty tłuką od stu lat jedną i tę samą konstrukcję z jej błędami. Np gdy zahamować przednim hamulcem, czyli jedynym zdolnym do zahamowania pojazdu, to przelatuje się przez kierownicę. Poprawne, zdolne zahamować do  -13m/s²  rowery, nie są budowane. Bezpieczne, phi — ale „one nie są takie, jak inne”.

     

    To samo tzw humaniści. Trafne wnioski? Ale one nie są „takie, jak wszystkich innych” i trzask, koniec, szans by to upowszechnić nie będzie.

  42.  „Nie godzę się, aby nauka moja mogła podlegać czyjemukolwiek osądowi, nawet anielskiemu. Kto nie przyjmuje mojej nauki, nie może dojść do zbawienia”. Marcin Luter, Weimaier Ausgabe (WA, X., P.II, 107, 8-11.)

    MOJA nauka. Nie nauka Jezusa Chrystusa ale MOJA nauka. Tako rzekł Luter.

  43. Ksiadz  prof. Tadeusz Guz w swoich publicznych wykladach nazywa protestantyzm herezja,    i chyba jako jedyny podaje na to liczne dowody odwolujac sie do zrodel. Tym samym broni jedynej prawdziwej Katolickiej Wiary. Stwierdza jednoznacznie, ze istnieje tylko jeden Kosciol (Katolicki) i poza nim  nie ma zbawienia. Przed wielu laty dla wszystkich katolikow bylo to oczywiste. Dla wiekszosci wspolczesnych katolikow jest to nowoscia. Dzieki ksieze  profesorze. Niech  Pan Bog blogoslawi!

  44. Zaskoczony nie jestem tą „demaskacją” ks. prof. Guza. Popełnił Pan w tym tekście kilka rażących błędów i rzucił bezpodstawne oskarżenia.

    „Po poprzedniej konstatacji nie możemy już tak łatwo przyjąć, że ksiądz profesor studiuje pisma Lutra, on studiuje pisma przypisywane uporczywie Lutrowi przez ludzi dziś jeszcze zainteresowanych jego promocją, a to jest wielka różnica.” Czyli jednym zdaniem można podważyć wieloletnie studia ks. profesora Guza, ale też studia niemieckich wydawców pism Lutra. Idąc tym tokiem rozumowania, musiałbym sądzić, że Coryllus to grupa ludzi, bo tyle publikuje …. No a porównanie do pism Sobiesiaka to słaby żart.

    „zestawianie Lutra z Heglem tylko na podstawie eleganckich bardzo konstrukcji myślowych jest jednak trochę naciągane,”. A dlaczego naciagane? Pan znowu jednym zdaniem przekreśla studia nie tylko ks. prof. Guza, ale też Almy von Stockhausen. Hegel jako teolog podejmuje pewne kluczowe elementy nauczania Lutra, w tym zwłaszcza panteistyczne pojmowanie Boga Ojca, i zupełną degradacje boskości Chrystusa.

    „Z faktu zaś, że Luter napisał iż Bóg, żeby być Bogiem musi najpierw stać się diabłem, nie wynika nic, choć ksiądz profesor twierdzi, że od tego załamało się nauczanie Kościoła.” To zdanie demaskuje fałsz całej tej naciąganej konstrukcji. Święty Kościól Powszechny opiera się na świętej doktrynie. Satanizacja Boga to zniszczenie doktryny i fundamentu Kościoła. Idee mają swoje konsekwencje i Pan nie obali tej prawdy najbardziej nawet szyderczymi uwagami.

    Sukces Lutra wziął się z połączenia niesłychanie groźnej antykatolickiej idei z zachętą do grabieży i usprawiedliwieniem tejże dokonanej na Kościele. Jedno bez drugiego nie da się wytłumaczyć. W kwestiach historycznych ma Pan ciekawe spostrzeżenia, ale zafiksowanie się na Anglii i jej imperialnych planach prowadzi w ślepą uliczkę.

    Zarzucanie księdzu prof. Guzowi braków metodologicznych  w rekonstrukcji historii teologii i filozofii Lutra i Hegla to z Pana strony zuchwałe oskarżenie wobec świetnie wykształconego specjalisty. Napisał Pan wiele cennych tekstów, pisał Pan pięknie o wielkiej misji Kościoła. Ale w ostatnich miesiącach widać zmianę na gorsze w Pana felietonach.

  45. Tak. Nieźle pan to ujął. Demaskacja ze strony Ks. Guza jednak jest, bo sięga do nieznanych wczesnych pism Lutra, bądź przypisywanych Lutrowi. Jeśli Lutrów było wielu, i nikt nie śmiał pisnąć ilu, to wolno spekulować czy nie są to najważniejsze pisma Lutra. Lutrowi przypisuje się również tekst o małżeństwie, który właśnie niszczy sakrament i ustanawia na nowo pogański kontrakt małżeński, w którym tak na prawdę kobieta jest jakąś kobyłą, którą można zarżnąć, jeśli się puści na boku. Zaś cała Lutrowa nauka o człowieku w jakimś Evangelien Weinahspostille sprowadza się do „affen spiel” czyli do gry małp:

    https://books.google.pl/books?id=ZrpBAAAAcAAJ&pg=PR162-IA1&dq=martin+luter+apfen+spiel&hl=pl&sa=X&redir_esc=y#v=onepage&q=martin%20luter%20apfen%20spiel&f=false.

    Naturalizmu nie wymyślił ani Newton ani Darwin, w każdym bądź razie nie byli pierwszymi, Luter ich uprzedził.

    I to jest powód dla którego bardzo kulturalny, że aż prawie kokietujący, Ks. Guz „wściekł się” na Lutra. Bo chyba ani Wycliff ani Hus nie zdołali zadać takiego celnego ciosu nie tylko w doktrynę kościelną, ale nade wszystko w realność miłości, nie jako sentymentu i uczucia, ale jako istoty istnienia osoby („essenita et persona”), aktu woli Najwyższego, który jest Jego Istnieniem i Istotą i prawzorem tego, co nazywamy osobą. W rzeczywistość miłości również jako podstawy relacji między Bogiem a człowiekiem i między osobami ludzkimi.

    To co naucza Ks. Guz odbieram jako pochodną całej głęboko przeżytej wizji wszechświata, rzekłbym tomistycznej, opartego o dynamikę miłości.

    Ciekawe jest to co pisze insane, że jednak Ks. Guz mówi o kontekście historycznym i o uwikłaniu Lutra w grę rządzących. Ja tego wykładu nie znam. Wysłuchałem jeden antyluterski, kilka fragmentów w jutubie na inne tematy i kilka audycji w Radiu Maryja. W tym jednym wkładzie był kontekst historyczny a nawet detektywistyczny, ale inny niż ten o którym pisze Gospodarz. Jednak mam wrażenie, że detektywistyczna analiza polityki siły jest za mało obecna w edukacji i pismach pisarzy kościelnych. Za dużo tam naiwnych pominięć.

  46. Rozalio, jeśli wola, to spojrzyj proszę na link:

    https://coryllus.pl/o-madrosciach-branych-od-malpy/#comment-150093

     

    Rozwinęła się tam przeciekawa dyskusja, o pracy i o zapłacie za pracę, pomiędzy Grzeraltsem a Mietkiem.

    Spróbowałem tam odpowiedziać na Twoje pytanie, co również rozwinęło się w wątek. Pięknie zapraszam!

  47. Wiem, ale też wiem, że Pan wie, co miałam na myśli

  48. Nie raz dawałem linki do ks.prof.T.Guza i przecież nie tylko ja, bo pierwszy raz o ks.prof. dowiedziałem się właśnie tutaj. I chcialbym podkreslic, ze ks.prof. jest księdzem i najpierw, potem profesorem. I ja słucham wykładów księdza prof.T.Guza cały czas pamiętając o tym.

    Dają mi one niesłychanie wiele i to zarówno w sferze wiary, jak i wiedzy. I moje spojrzenie nie tylko na Lutra ale na to cale zlo, ktore tylko zaczelo sie rozpedzac wlasnie przez herezje luterańska, w wielkim stopniu uporządkowało się przez wykłady ks.prof. Bo on wskazuje ciągłość tych diabelskich zmian w naszej cywilizacji, które rozpoczęły się w epoce Lutra właśnie.

    A kto za nim stał, to oczywiście cały czas jest dla mnie pytaniem ale też coraz bardziej jednak już z jakąś odpowiedzią, bo 1517 rok, to nie wziął się ot tak, bo Luter zawiesił te swoje tezy dla publiczności na drzwiach katedry. Źródeł należy szukać wcześniej, a mój wzrok jak wiadomo skierowany jest zawsze na tę Wyspę.

    A popatrzmy, jak ta herezja wygląda dzisiaj, lotniskowiec brytyjski najnowszej generacji (zdjecie nr.5)
    http://fakty.interia.pl/galerie/kraj/zdjecie,iId,2367032,iAId,261097

  49. Teorie naukowe budowane są na aksjomatach np. Geometria euklidesowa i nieeuklidesowa, doktryny religijne kreowane są wg takiej samej maniery i jednym z elementów bywa objawienie np.pierwotne wiele problemów powstaje gdy za tworzenie religii bierze się bixnes/władza swiecka/oszołomy/.. tworzenie tzw.wszechteorii co to opiszą lub opisują wszystko jest marzeniem i kończy si3 naukowym marksizmem W realu

  50. Nie wiem co by bylo…

    … ale  bym pomyslala, ze musial ktos Go do tego zmusic… albo postradal zmysly !!!

    Innego wytlumaczenia bym nie widziala.

  51. Zaraz tam metodologicznych….Oczywiście, że na gorsze, kiedy czytamy coś, co nam się nie podoba autor musiał zmienić się na gorsze

  52. Humanistyka drwi z logiki i pogardza doświadczeniem

  53. A może Lutra należy umiścić w koszyku z Leninem i scjentologami i zapytać czy to promocja czy wyprzedaż?

  54. Przepraszam za OT, ale pod notką O małych i dużych ekstrawagancjach pojawiła się sprawa wprowadzenia podatku katastralnego. Otrzymałem właśnie odpowiedź z MF, którą poniżej kopiuję:

    „Szanowny Panie.

    W odpowiedzi na wniosek z 14 sierpnia 2017 r. o udostępnienie informacji w trybie ustawy

    z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz. U. z 2016 r. poz. 1764)

    uprzejmie informuję, że nie są prowadzone prace w zakresie wprowadzenia podatku od wartości

    nieruchomości.

    Osoba, która jest odpowiedzialna za treść informacji: Justyna Przekopiak, Dyrektor Departamentu Podatków Sektorowych,

    Lokalnych oraz Podatku od Gier

    Informację udostępniła niżej podpisana w dniu 17 sierpnia 2017 r.

    Z upoważnienia Ministra Rozwoju i Finansów

    Agnieszka Niekłań-Wudarska

    Zastępca Dyrektora Biura Ministra

    w Ministerstwie Finansów

    /podpisano kwalifikowanym

    podpisem elektronicznym/”

    Wyżej przywołaną odpowiedź wkleiłem pod notką z dyskusją, ale pozwoliłem sobie ją tu ponownie wkleić, bo komentarze po tygodniu chyba mało kto czyta.

  55. Jak u dzieci w piaskownicy -to moje to moje- infantylizm i zaklinanie realności to jest Luter no i pojęcie umowy kontraktu toż to bajer na kasę  i tyle

  56. I to nic nie znaczy wiadomościom nie zdementowanym nie wierzymy patrz:Michalkiewicz

  57. Jaki problem zbudować rower? Uruchom produkcję tych prawidłowych Chętnie kupię bo mnie przekonałeś swoimi argumentami. mam nadzieję że będą lepsze i tańsze od konkurencji.

  58. Nie od tego wykładu rozpocząłeś.

    A jakie zasady myślenia przyjąłeś w tym rozumowaniu ?

    …..

    cisza ?

  59. W sumie wyglada tak samo jak przed wiekami… bez zmian.

  60. Na mnie to zdjecie zrobilo wrazenie, to musiało byc przemyslane, przeciez nie ma przypadków, a na bialo ubrani marynarze byli, a jakze.

    Tak jakos nie mogę sie zgodzic na to, ze oni odnieśli sukces. Maja teraz już caly świat i maja czym bronic to. I Global Britan, to haslo obecnej premier, to ja co rusz widze w mediach. I nie ma byc, a przeciez juz jest.

    Jezeli poznalibysmy mechanizmy, ktore doprowadzily do herezji Lutra, może udalo by nam się jeszcze cos wsadzic w szprychy temu wszystkiemu. Jakos bardzo mnie intryguje wojna stuletnia i wcześniejsze lata,  Joanna d’Arc, powstanie dynastii Tudorow itd.

  61. Sukces Lutra podobnie jak sukces Lenina i wielu innych ma źródło w oczekiwaniu, że zostaną zaspokojone potrzeby chętnych/zainteresowanych środowisk i że te potrzeby zostaną ochronione rzeszami wyznawców każda ideologia potrzebuje rekrutów i musi być wskazana nagroda np. grab zagrabione

  62. Specjalista jest świetnie wykształcony, ale ogólnie katoliccy pisarze mają tendencję do koncentracji na doktrynie. Ks. Guz już zaczyna wychodzić poza ten schemat, ale to na razie pierwsze kroki. W wykładzie opolskim (wystarczy wguglać Guz Opole) jest ten krok widoczny w tym co mówi o kryminalnej przeszłości Lutra i o historii Stanisław Orzechowskiego który mimo że przyjął luteranizm został księdzem katolickim i nadto bigamistą. Potem się pokajał i pisał ważne rzeczy dla I Rzpospolitej, ale dokonało się coś złego w egzekucji prawa, bo osąd hierarchów został odrzucony przez Zygmunta Augusta. Sprawa wymaga osobnych studiów.

    Teza że Bóg musiał stać się najpierw diabłem, żeby stać  i że istnieje w czasie a nie w wieczności, nie była jeszcze tak ważna, bo Melanchton i inni Luteranie zamietli ją pod dywan. Bo musieli inaczej herezja by nie chwyciła. To jest prywatny problem samego Lutra. Wittenberga była przecież mekką czarnej magii i alchemii. Trudno żeby światowy opryszek nie otarł się o nie.

    Błąd metodologiczny Gospodarza widzę jedynie w tym, że osądził Ks. Guza na podstawie jednego wykładu i jednego wątku w jego wykładach. Wątku który faktycznie wymaga wzięcia pod uwagę tej kryminogennej gry sił w 16 w. A tematów Ks. Guz ma całą masę, sakrament małżeństwa, Intronizacja, prawo rzymskie vs. prawo pozytywne, ekologia itd.

  63. Ale przecież Coryllus nie osądza Ks. Guza, tylko pisze o tym co mu się nie podobało  w części jednego wykładu. Teza, jakoby Adam, Ewa, Lucyfer i Luter są częściami boskiego planu. Tak to zrozumiałem.

  64. To znaczy wróć. Mój błąd. Gospodarz osądza tylko ten jeden wątek ale na podstawie tego jednego wykładu. W innych wykładach być może jest więcej, jak twierdzi insane, kryminologii historycznej. Nie ma powodu nie wierzyć insane’owi, tylko czy Ks. Guz sięga do materiałów być może trudniej dostępnych, ale ważnych dla badań nad początkami luterstwa.

  65. I postawiony problem czy można te pisma traktować poważnie?odpowiedź jest oczywista, że nie; lepiej już Natana Spire trktować jak naukowca pełną gębą

  66. Tak. Masz rację. Zapędziłem się. Ale się poprawiłem powyżej.

  67. Czy chodzi panu o Pisma Lutra? Które? Te wczesne, gdzie pisze że Bóg stał się najpierw diabłem? Czy te późniejsze typu Evangelien Weihnachtspostille albo to unieważniające małżeństwo? Zresztą co tam. Wszystkie należy traktować poważnie, ale na innym poziomie. Wczesne świadczą o jego problemach, a doktrynalne o doktrynalnych błędach w rozszerzającej się herezji. Luter nie jest jedynym autorem tej herezji.

    Ps. Prześwietliłem Niepokonanych’2012. Ok. Są spoko. Za parę  miesięcy mam nadzieję napiszę coś o nich.

  68. No bo Luter nie przylazł z piekła, tylko przedstawił koncepcję uznaną za obiecującą politycznie i ekonomicznie. Fachowo mówiąc „przyszedł do targetu z kontentem”, a target  był z koncepcji kontent, więc zapłacił.

  69. Z boza pomoca powolutku odkrywamy te mechanizmy…

    … rzeczywiscie ten dzisiejszy wpis Gospodarza o tym heretyku Lutrze… i ks. Guz… i apoteoza Lutra… i KUL, to co sie na nim dzis dzieje  – to  MISTRZOSTWO  SWIATA  !!!

    Tez mysle, ze fajnie by bylo poznac te 100-letnia wojne… Jeanne D’Arc… czy powstanie Tudorow… mam jakies takie przeczucie, ze niebawem i o tych mechanizmach bedziemy mieli lepsze pojecie niz dzisiaj…

    … a poza tematem… to gdzie to „cudo” bedzie garazowac ?

  70. To jest bardzo ciekawe pytanie… wrecz podstawowe !!!

    Bo np. profesor Krasnodebski z uniwersytetu w Bremie… co prawda z innej beczki… ale takie smutki pier**li  u  Sakiewicza,  ze az nie mozna tego sluchac  tego jego belkotu  !!!

  71. No właśnie on to tylko firmuje swoim nazwiskiem. Tak jak kapitału nie napisał Marks tylko Engels (tak się opowiadało w latach 80 tych na wykładach z ekonomii )

  72. Ja tylko nieskromnie dodam jeszcze, że takich Guzów powinno być przynajmniej z 10. I Bogu dziękować że jest przynajmniej jeden. Bo co by było gdyby go nie było?

  73. Świetne. Poezja. Tak. Przylazł z rynsztoku, gdzie wszystko jest dozwolone żeby przeżyć. W sumie to jest piekło. Marcinek po prostu opanował sztukę przetrwania w piekle. I tak jak piszesz potrafił przedstawić kotłowemu a potem wyższemu diabłu ziemskiemu fajny kontent czyli gadżet propagandowy.

  74. Ale powiem ci i wam wszystkim, że fajnie to też ujął Kuldharus na SNie u Coryllusa. A ja, chwaląc się nieskromnie, też fajnie dopowiedziałem. A co Mniszysko pisze to już w ogóle kosmos. Zajrzyjcie tam.

  75. Bogu dziękować i ducha nie gasić! I modlić się za niego. Zgadza się, nawet 20 za mało!!! Jednak od świątobliwych też trzeba wymagać. I jestem pewien, że Ks. Guz z pokorą przyjmie takie pouczenie. Księże czcigodny a uczony, ad rem, do rzeczy kryminalno-historycznych!

  76. Bo on w ogóle jakiś taki smutny ten prof. Krasnodębski. Te samoloty i pociągi go chyba osłabiają. Ja też byłbym smutny gdybym nie widział pani mego serca przez trzy miesiące.

  77. Czytam komentarze i tu i tam…

    … a Kuldahrus nie dosc, ze fajnie to jeszcze bardzo trafnie i prawdziwie to ujal.

  78. Mysle, ze on z innych powodow taki jakis smutny… nie sadze, zeby to bylo z powodu niewidzenia pani jego serca… chyba, ze to „swiezy”  zonkos… to co innego…

    … ale… daje spokoj temu.

  79. Jest całkiem odwrotnie. Dopiero po jakichś 25 latach nie sposób żyć bez oblubienicy, a po 37 to już szkoda gadać.

  80. Nie wiem jak tam jest z pozyciem malzenskim w przypadku Krasnodebskiego… no i mniejsza z tym…

    … ale rzeczywiscie tak  mowia… ze jak sie przetrwa w malzenstwie te pierwsze 25 lat… to potem juz sie wytrwa do smierci.  Mnie prywatnie ta sztuka sie nie udala, ale Panu zycze i szczescia i wytrwalosci  do samego konca.

  81. Do trafnych wniosków nie ma bibliografii, ani przypisów. Wszystko na nic z takim wnioskiem

  82. @Coryllus

    Pewnie już Pan tego nie przeczyta o tej porze, ale trudno. Ja zauważyłem już jakiś czas temu, że kilka osób dających wykład na temat reformacji z 1517 roku (czyli wspomniany tu ks. prof. Guz, prof. Chodakiewicz na targach Rozetta 2016, prof. Kucharczyk w tym roku czy też Grzegorz Braun w jakimś nowym chociażby wystąpieniu) w ogóle nie wspomina, a tym bardziej nie zaznacza istoty gospodarczej i politycznej wystąpienia Lutra. Czyli połączenia z braćmi Hochenzollern, z Fuggerem i tym wszystkim, o czym Pan napisał w II części Baśni Polskiej. Były kwestie religijne, co bardzo ważne. Ale nie było tego „mięcha”, które jednak zwykle napędza ten świat.

    No i człowiek czuje jednak pewien niedosyt albo dysonans.

  83. Ale jednak – to Luter napisał, że „gdybym wiedział że jutro będzie koniec świata – sadziłbym jabłonie”…

  84. Aha, tym co napisałem nie mam zamiaru absolutnie unieważniać w swoim mniemaniu którejkolwiek z wymienionych osób lub wartości prezentowanych przez nich treści. Po prostu zauważyłem z lekkim (z czasem coraz lżejszym) zdziwieniem pewne luki w tych wykładach na temat reformacji, które chyba są jednak sednem sprawy. No ale może mało kto może sobie pozwolić na powiedzenie wszystkiego. Albo nawet oni potraktowali sprawę idealistycznie (i to byłoby gorzej).

  85. Już daję spokój, ale … i nieświeżym żonkosiom też to się zdarza. Heeeeej …

  86. Dziękujemy i zapraszamy do współpracy co do Lutra to studiowanie tej dyscypliny nie jestem zainteresowany

  87. We wtorek minęło nam 35 lat masz duuuużo racji

  88. W latach 1520-1540 prawie wszystkie niemieckie miasta Hanzy, z wyjątkiem położonych w Nadrenii-Westfalii, przyjęły protestantyzm w wyniku wzrostu władzy książąt i ich politycznych ambicji kosztem kupieckich interesów gildii. Związek szmalkadzki, do którego przystąpiły największe miasta, był dla książąt jedynie narzędziem m.in. do podporządkowania miast.
    Wg ośmiotomowej historii świata „History of the World”, New York, 1902

  89. Tacy ludzie jak Luter czy Lenin to wręcz sypali powiedzonkami. Kto im je wymyślał, trudno stwierdzić. Lenin : „Państwo policyjne, to takie w którym policjant zarabia więcej od nauczyciela”. I szybciej idzie na emeryturę (mój dopisek).

  90. Myślałem że pan ich zna tylko z daleka. Dzięki. Będziemy w kontakcie na SN. Pogadam z innymi magazynierami i może coś zaproponuję.

    Co studiowania Lutra, nie dziwię się, trzeba mieć silną motywację żeby w to wejść. To jak walka w klatce, mma. Na sam widok odechciewa się.

  91. „Autor musiał zmienić się na gorsze” – hehe. Sprzedam tu niezawodną metodę określania, czy autor danego internetowego felietonu/kawałka dał się kupić, i pociska kotka, czy argumentuje przekonany wewnętrznie o słuszności jego pracy: patrzymy na lekkość lektury. Nic więcej. Sprawdziłem to na setkach przykładów w kilku językach. Działa niezawodnie. Kto podkupiony, zaczyna smędzić, koloryzować, gubić się w dygresjach i hipostazach. Kto zaś pisze od siebie, ten jest zrozumiały, a dyskutanci (obojętnie, czy jego zwolennicy, czy przeciwnicy), łyknąwszy kawałek *) zaciekle się spierają, sami pogubieni w hipostazach i metaforach. Jak ten Rowieński z N w środku (pisze z zagranicy?).

     

    Nie masz się więc co przejmować. To oni mają się czym przejmować. Raz: niezbyt wiarygodne źródła, dwa: Hanza, której odjęto jej zbrojne ramię, przez co upadła. Mimo wprowadzenia szkolnictwa w zawodach (szkoły zawodowe i technika to wynalazek Hanzy), jakie rozwijane jest do dziś – w Niemczech – a zwalczane i likwidowane – to w Polsce.

    Pan Rowieński nie rozumie, że istnieje wytłumaczenie dla fenomenu uwiądu Hanzy, który dokonał się równolegle do utraty znaczenia, jakie miał język starej Hanzy, zawartość jej składów towarowych, jej statki, giełdy i kantory, jej miasta i jej mieszczanie. Gdy zanikała Hanza, rósł Londyn. To jest po raz pierwszy ogarniane przez Ciebie. Zawodowi historycy wysiadają – i bardzo dobrze. Do kroćset z nimi.

     

    *)

    ehm, felieton – skreśl ten kawałek

  92. Może tak zrobię. Dam znać, gdyby.

  93. Rzeczywiscie…

    … motywacja do studiowania tego przechrzty Luther’a  musi byc  O-GROM-NA  !!!

    Pare minut temu – cos mnie tchnelo – i sprawdzilam sobie tego LUCYFERA  na WikiP.  To cos zupelnie nieprawdopodobnego co tam jest napisane o tym „reformatoze kosciola”… mnie wystarczyl tylko krotki zyciorys:

    Urodzil sie w biednej rodzinie gornika, ktory z czasem dorobil sie pieca hutniczego, zeby latwiej mu bylo wychowac 9 dzieci !!!  Marzylo sie temu biedaczynie aby jego Marcinek zostal… prawnikiem !!!   Majac 18 lat w 1501 roku rozpoczal studia w dalszym Erfurcie, bo tam byla „nowoczesniejsza” uczelnia niz w pobliskim Lipsku.

    Studia skonczyl w styczniu 1505 roku… potem do maja tego samego roku „studiowal” prawo tak jak chcial ojciec… a 17 lipca wstapil juz do zakonu Augustynow… w bardzo dziwnych okolicznosciach… a 31 pazdziernika 1517  ten przechrzta przybija swoje „95 tez reformatorskich”  do drzwi katedry… 3 stycznia 1521 roku objety jest juz ekskomunika przez papieza !!!

    W miedzyczasie robi dziecko jakiejs pani…

    … 7 czerwca 1525 roku rodzi mu sie syn Johann (pewnie imie jego to pamiatka po tatusiu)… a tydzien po tym wydarzeniu, 13 czerwca 1525 roku Marcinek zeni sie… z ex-mniszka, jedna z 12 uciekinierek z zakonu… potem rodzi mu sie jeszcze 5 dzieci !!!

    Pierworodny syn zostaje starannie wyksztalconym humanista,  wysokim urzednikiem ksiecia Saksonii oraz utrzymuje ozywione kontakty z ksieciem Albertem Hohenzollern’em  !!!

    Ma Pan racje, ze aby studiowac tego hohsztaplera trzeba miec motywacje nawet  PRZEOGROMNA  !!!    Trzeba miec PRZEOGROMNA  motywacje aby pier****c  o jakims „heglowskim ukaszeniu”…

    … ta  cala deta reformacja,  ten protestantyzm… ten dety  ekumenizm –  to  capi  siara  na odleglosc  !!!

  94. Coryllus pracuje powoli. Chcesz już dziś wykluczyć, że dopracuje, zaopatrzy w bibliografię i przypisy – chyba nie. Powyżej pokazuję szczególną metodę, jak się nie zagubić w sieci. Ta metoda, gdy zastosować ją do pisarstwa Coryllusa, pokazuje zielone światło.

  95. Bo te nasze „chisterycy” som jak… Zybertowicz !!!    No nie nadazajom, Panie  !!!

  96.  
    Ja czytam wszystkich ks Guza wlaczajac. Zawsze potrzebny jast ktos kto pelni role tz “front man” w swoim czasie byl to Luter, Marks, czy inni np medrcy z Frankfurtskiej szkoly filozoficznej. Dzis to ludzie jak Gates, Elon Musk, Mark Zuckerberg, czy im podobni . Gates podobno fachowiec od kompow zajmuje sie dzis sprzedarza szczepionek, inni propaguja inne rzeczy . Zyciorysy maja zawsze z tego samego szablonu, najperw maly byznas w garazu, nastepnie dzura czasowa po ktorej staja sie obrzydliwie bogatymi. Tak to juz jest , jest to skuteczne wiec po co zmieniac. Mysle ze ks Guz zdaje sobie sprawe ze podobnie bylo z Lurtem. A zajmuje sie tym na czym zna sie najlepiej

  97. Łojiej, co będzie jutro?

  98. Dzięki A-Temie za skierowanie mnie linkiem, do Twojego komentarza i dalszej dyskusji, bo pewnie już bym się nie cofała. Dołożyłeś ostatnie klocki do układanki.

    I stała się jasność.

    Jeszcze raz dziękuję  za komentarze dotyczące AM,  a teraz przestudiuje całość dyskusji.

  99. Florian Geyer to wg Engelsa ówczesny bojownik proletariatu. Ho, ho.

    Gdyby Engels poznał bliżej kozaczyznę, a w tym np.  Camerona (Krzywonosa) co przy Chmielnickim występował, to by zobaczył proletariackiego bojownika, no ale …

  100. Też mnie czasami ogarnia zniechęcenie gdy myślę o sukcesie brytyjskim ale niejedno niezwyciężone imperium przestało istnieć.

    My musimy tylko trzymać ręce wzniesione do góry .

    „Jak długo Mojżesz trzymał ręce podniesione do góry, Izrael miał przewagę. Gdy zaś ręce opuszczał, miał przewagę Amalekita.”

    „Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, *
    a Jego imię jest święte.
    Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie *
    nad tymi, którzy się Go boją.
    Okazał moc swego ramienia, *
    rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich.
    Strącił władców z tronu, *
    a wywyższył pokornych.”

  101. Dziękujemy w październiku będzie kongres i podsumowanie i Nowe inicjatywy jesteśmy otwarci i na współpracę i na propozycje

  102. małżeństwa zawartego pomiędzy Henrykiem VIII i Katarzyną Aragońską

    Heniek był cwanym królem, Kaśkę wziął chociaż była wdową po jego starszym bracie (widoki na spadek po teściu?), początkowo nastawiony antylutersko za co dostał złotą różę od papieża i tytuł Obrońcy wiary (widoki na bycie cesarzem?). Ciekawe czy od młodości mydlił oczy wszystkim a zwłaszcza Św. Tomaszowi, czy ktoś go tego nauczył później?

  103. Bo ”arbeit macht frei”..

  104. A-Tem, jak to inżynier, nie bierze pod uwagę, że rower nie ma być konstrukcją doskonałą mechanicznie, tylko optymalnie dopasowaną do biomechaniki i zmysłów człowieka.

  105. Ci Hohenzollernowie byli wszędzie.

    Z chęcią przeczytałbym dysertację doktorską Ludwika Kolankowskiego:

    Kandydatura Jana Albrechta Hohenzollerna na biskupstwo płockie 1522–1523

  106. I to jest właściwe postawienie sprawy w kwestii Lutra. A co do reszty – ja też nie daję rady słuchać ks.prof. ze względów akustycznych. I mimo, że prezentuje on olbrzymią wiedzę i erudycję, oraz nie myli się co do zasady, uznaję te wykłady za szkodliwe. Jedyny konkretny wniosek, jaki 90% jego słuchaczy jest w stanie wyprowadzić, to że trzeba ogniem i mieczem traktować ewangelików augsburskich.

  107. No tak…

    … Gates, Musk… Gora Cukru… i jego ekscelencja Kulczyk… niezyjacy juz – wladcy swiata !!!

  108. Nikt jakoś rodzinnie ich nie opisał. A biografia Albrechta ukazała się po raz pierwszy w roku 2010.

  109. nie wladcy tylko front men

  110. Rower i inne rzeczy są wynikiem kompromisu. Jak zbudujesz taki co nie wyrzuci Cię przez kierownicę to np. będzie źle skręcał. A-Tem wrzuca jakieś dziwne teorie. Jaki to miał by być ten przełomowy rower? Na gąsienicach? Przykład motocykli – choper niby ładny ale kompletnie bez sensu bo się źle prowadzi itp itd. Gdyby była jakaś przebojowa konstrukcja dawno by ją wykorzystano w sporcie – tam naprawdę pracują tuzy inżynierii.

    No chyba że A-Tem zrobił jakieś przełomowe odkrycie w stylu teleportacji – to ja zamilknę.

  111. I jeszcze  jedno – nie muszą być tańsze od konkurencji skoro będą przełomowe.

  112. //zestawianie Lutra z Heglem tylko na podstawie eleganckich bardzo konstrukcji myślowych jest jednak trochę naciągane//

     

    Hegel we wstępie do ”Filozofii Prawa” napisał że przepisał na język filozofii to co Luter powiedział w teologii o Bogu. Prof. Guz mówi o tym w innym wykładzie. Ja wysłuchałam wszystkich i to jest konieczne by nie krytykować go głupio, ponadto odkryć korzenie nazizmu, komunizmu, socjalizmu, liberalizmu, modernizmu i wszelkiego lewactwa.

    Luter odrzucił Arystotelesa (Ojca Logiki Formalnej)  i to jest tak samo złe jak stwierdzenie że w Bogu istnieje zło z dobrem, kłamstwo z fałszem. Jeśli jesteśmy na podobieństwo takiego Boga to wali się cała antropologia, aksjologia i cały rozum cywilizacji. Jesteśmy wtedy głupsi niż muzułmanie i nawet aborygeni którzy myślą prawem naturalnym są wyżej nas.

  113. No a też ciekawe, że twórcy projektu „Encyklopedia Katolicka”, opracowanie hasła Lutrze, powierzyli  luteraninowi zamiast opisać to hasło z pozycji krytycznych.

  114. Tak. Dodatkowo, powinien choć odrobinę chronić użytkownika przed jego głupotą.

  115. Nie. Środek ciężkości jest niżej a przede wszystkim dalej od przedniego koła. Nawet nie musi to być tzw. leżak. Wystarczy downhillowo odsunąć przednie koło możliwie daleko do przodu. Think downhill bike. Masz konkretne rozwiązanie, a ja sądzę, że nawet bez ilustracji zdołasz zrozumieć, o co mi chodzi.

    Uboczny efekt to odciążenie takiego wysuniętego przodu przy przyspieszaniu: nie bijesz w krawężniki na nieresoraku, tylko lekko na krawężniki wskakujesz podrywając kierownicę. Bez amortyzatora przedniego.

     

    Po co drwina. Pomyśl, a potem mów. Nie milknij, milczący BENDIX jest sprzeczny z naturą… Mów 🙂

  116. Wysunięte koło do przodu spowoduje gorsze prowadzenie (skręcanie, hamowanie – zwłaszcza w lekkich zakrętach). Nie wiem jak będzie wyglądała ergonomia napędu (pedałowania). Myślę że to przemyślano gdzieś w przemyśle. Pamiętasz że kiedyś zaczęto robić „owalne” nieokrągłe przekładnie? Wycofali się z tego podobno bo powodowały arytmię serca. W sumie rzadko się zdarza że ktoś wyleci przez kierownice. Chyba prerostem formy nad treścią było by montowanie czegoś w rodzaju ABS-u do rowerów.

    Ps. z teleportacją to nie była szydera tylko nakierowanie poprzez przejaskrawienie 🙂

  117. Czasami np. w sporcie robi się dziwne rzeczy które dla inżyniera są niezgodne z logiką.

    Np. celowo w motocyklach 'psuje” się kolejność zapłonu w cylindrach silników żeby spowodować „pulsowanie” momentu napędowego żeby jak dodaje gazu w zakręcie nie spowodować zerwania przyczepności.

  118. Nie da się też skutecznie podrzucić daleko wysuniętego przedniego koła bez ponadprzeciętnych umiejętności. BTW hamowanie z dużymi opóźnieniami w jeździe rekreacyjnej/komunikacyjnej w ogóle nie jest potrzebne – wyminąć jest zawsze szybciej niż zahamować. A ci, którzy muszą skutecznie hamować, wiedzą, jak przenieść środek ciężkości w dół i do tyłu.

  119. To oczywiste. Nigdy nie przeleciałem przez kierownicę w rowerze.

  120. Samochód jadący na Ursynów, skręcając z Al. Sobieskiego w ul. Sikorskiego, wywalił mojego 15 letniego krewniaka z roweru i krewniak przeleciał przez kierownicę roweru. Potłukł się trochę, bo nie uwierzysz, kilka dni wcześniej oglądał film o komandosach i w filmie było omawiane lądowanie z podobnych opresji – z kilkakrotnym podkreśleniem, ze trzeba zachowywać się jak pająk, lądować na przygotowanych do lądowania rękach i nogach. Trochę się chłopak potłukł, ale nie wyobrażasz sobie przerażenia kierowcy z auta, bo to on się zagapił.

  121. No rower został zezłomowany

  122. A co do Lutra to jasno widać po lekturze tekstu z encyklopedii Nowodworskiego na Szkole Nawigatorów, że to był człowiek absolutnie pogubiony. Jakież bzdurne są te jego rozważania. Ktoś w komentarzach na SN, powiedział ze Luter był takim „jestem za a nawet przeciw” tamtych czasów. Sam sobie zaprzeczał, ale mówił głosem zdecydowanym i grzmiał wskazując na papiestwo. No ale pod koniec życia przeraził się tego co nabroił. Walczył o podniesienie wynagrodzenia „predykantów” kaznodziei protestanckich, majątki kościelne zostały rozgrabione, ale nie dla niego. Został z niczym, on i ci jego predykanci.

  123. W tym wypadku przelecenie przez kierownicę uratowało mu życie. Ale nie o takim przeleceniu dyskutowaliśmy.

  124. Luter ewidentnie „przegrał życie”, co się wpisuje ładnie w historiozoficzną analizę gospodarza.

  125. Taki jest właśnie katolicyzm, jest dobry w sposób absolutny, na podobieństwo Ojca. Kto ma rozum sam sobie porówna. Protestanci nie mają takich zwyczajów i nie zanosi się by mieli.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.