Najpierw o widmie. Zasugerowałem tu niedawno, że cała polityka, bądź jak kto woli pop polityka to widmo rozszczepialne, takie samo, jak to które było wymalowane na wewnętrznej stronie podręcznika do fizyki, używanego przez nas dawno temu w szkole podstawowej. Pewne zakresy widma są widoczne dla wszystkich, a pewne tylko dla niektórych, ludziom zaś „robiącym” w pop polityce najbardziej zależy na tym, by znaleźć się w tym zakresie widma, które jest dostrzegalne przez jak największą ilość osób. Ja to wiem na pewno i zaraz udowodnię posługując się przykładami. Zanim jednak do tego przejdę chciałbym jeszcze raz podkreślić istotę tej konstrukcji. Oto żadne poglądy, przekonania, wiara czy ambicje związane z misją, nie mają najmniejszego znaczenia kiedy w grę wchodzi pragnienie znalezienia się we właściwym zakresie widma. Tam jest nawet wskaźnik, taka strzałka wskazująca optimum. To moja teściowa jest tym wskaźnikiem. Jak ona coś widzi, to znaczy, że wszyscy przez nią widziani muszą być należycie uposażeni i znajdują się w miejscach, na które czekali przez całe życie. Moja teściowa miała ostatnio wypadek, złamała kość udową. Wszystko przez to, że zamiast oglądać telewizję jak dawniej, chodziła bez sensu po domu. No i się potknęła. Nie mogła tego telewizora włączyć, bo w widocznym przez nią zakresie znaleźli się wszyscy szczerze znienawidzeni przez takich jak ona politycy i dziennikarze. W tym rzecz jasna wszyscy „nasi”. Nie ma tam co prawda jeszcze takich egzemplarzy jak Robert Tekieli, ale myślę, że wkrótce będą. Trzeba będzie wtedy zwiększyć ochronę nad babcią, bo może być naprawdę źle.
Jeśli idzie o polityków, to ich poglądy i – nie bójmy się tego słowa – format, niewiele się zmieni. To znaczy Jarosław Kaczyński, Beata Szydło i Andrzej Duda będą mówić to co mówili dawniej, a pop polityka traktować ich będzie jak dekoracje, które się dodaje do istotnych treści, dekoracje przykrawane raz tak, a raz siak w zależności jakie będą potrzeby. Inaczej z dziennikarzami, oni, jeśli znajdą się w w tym wyczekiwanym przez nich zakresie widma, muszą coś zrobić ze swoimi dotychczasowym przekazem. Muszą go uelastycznić. I to widzimy już dziś, jak oni się uelastyczniają.
Wrzuciłem tu niedawno kawałek tekstu, krótką notkę podpisaną przez Roberta Tekieli, której treść była, jak na standardy niezależnej gdzie się ukazała dość kuriozalna. Oto napisał pan Robert do niedawna charyzmatyk leczący przez nakładanie rąk, że w tym roku wyprodukuje się w Polsce kilka ważnych dla naszej kultury seriali, w tym serial o Michalinie Wisłockiej i Tadeuszu Kantorze. Ja się mocno zdziwiłem, że Tekieli używa takiego wyrazu jak „seksuolog”, bo do tej pory zdawało mi się, że coś takiego nie może mu przejść przez usta, a jeśli by się tak zdarzyło, że by przeszło, Tekieli zamieniłby się od tego w czarnego psa i z wyciem ruszył drogą w noc. No, ale jak widać myliłem się. Robert Tekieli przygotowuje się do wkroczenia w ten zakres widma, w którym stanie się widoczny dla odbiorcy masowego. Czyni to, przyznać trzeba dyskretnie i z wdziękiem, ale wiemy, że stać go na więcej i myślę, że czekają nas wkrótce różne niespodzianki, związane z jego osobą, ale nie tylko. Będą też inni bohaterowie zdarzeń.
Byłem wczoraj w gościach u sąsiada, który jest muzykiem, trochę gadaliśmy i ja bezskutecznie próbowałem wyjaśnić temu sąsiadowi, że nie ma żadnych możliwości porównania talentu i sukcesu muzyka i literata. Muzykiem się jest od urodzenia, to jest dar boży, który całe życie trzeba doskonalić. Pisarz zaś to przeważnie oszust skrywający swoje deficyty za alkoholizmem lub obsesjami seksualnymi, który w dodatku czyni wszystko, by nie pisać książek, o których ciągle opowiada. System, w którym żyjemy, to znaczy ciągłe i utrzymywane moim zdaniem sztucznie uwielbienie dla literatury, mit o szlachetności zawodu pisarza, połączony z możliwościami promocji jakie dają media, powoduje, że można zrobić geniusza z każdego. Dowodów na to jest aż nadto, ale ja wczoraj potężnie się zmęczyłem próbując wyjaśnić to mojemu sąsiadowi. On oczywiście rozumiał doskonale co ja chcę powiedzieć, ale miał jakiś taki dzień, że się sprzeciwiał i był, jak to mawiają na Rycicach „sprzeczny”.
Rozpisywaliśmy się tu ostatnio o Sumlińskim, który – wniosek taki wyciągam po obejrzeniu jego najlepszych zdjęć – jest produktem agencji PR. Jeśli to co mówi jest choć w połowie prawdą, jeśli rzeczywiście sprzedał dużo książek, nie tyle co deklaruje, ale połowę tego, albo nawet jedną trzecią, to w zasadzie jest już żywym pomnikiem. Nic mu się nie może stać, znalazł się we właściwym zakresie widma, a media, w tym te największe i najsilniejsze mogą mu, przepraszam za wyrażenie skoczyć. Fakt, że Sumliński ma kłopot z wyrażaniem myśli i emocji, że nie ma warsztatu, że nie rozumie co to znaczy pisanie, nie ma tu żadnego znaczenia. Ta jego koślawa, rzekoma proza, plus kilka zdjęć w czarnym płaszczu na tle mokrego, warszawskiego bruku, załatwiają sprawę. Ludziom to wystarczy. To jest ten mechanizm, który działa w przypadku Bonda. Idiotyczny serial, który oglądają ludzie z aspiracjami, bo to taka konwencja. Sumlińskiego czytać będą ci, którzy myślą emocjami i nie są w stanie porównać jednego tekstu z drugim i ocenić jakości. Interesuje ich tylko kto zabił i na ile lat posadzą Komorowskiego. To, że go wcale nie posadzą, nie ma również znaczenia, ważne, że ich ulubiony autor zasugerował taką możliwość. Tylko to się liczy.
Był taki czas, że zastanawialiśmy się tutaj skąd na firmamencie rodzimej literatury, wzięła się autorka tak beznadziejna jak Elżbieta Cherezińska. Różne tu padały sugestie, w tym najważniejsza, czyli ta, że pani Ela jest koleżanką Szewacha Weissa. No, ale wczoraj dzięki zamieszczonemu tu linkowi, dowiedzieliśmy się, że pani Cherezińska jest absolwentką tego samego wydziału teatrologii, który opuścili między innymi Igor Janek i Cezary Gmyz. Jeśli ktoś się dziwi, że teatrolodzy zostają dziennikarzami i pisarzami, to ja nie potrafię mu pomóc niestety, bo o tych teatrologach pisaliśmy tu już wielokrotnie. To jest pewna misja. Tak więc Elżbieta Cherezińska to także teatrolog, a w faktu tego płynie wniosek taki, że kiedy postanowiła zostać pisarką, to nie było siły, żeby nie została. Ile głupstw i pornografii nie napisze jeszcze pani Ela, za każdym razem będzie promowana w „naszych i nienaszych mediach. Tak to jeździ.
Co z nami spytacie? Otóż w czasie tej wczorajszej dyskusji z sąsiadem wymyśliłem, że nasza sytuacja opisana jest w powieści Karola Maya zatytułowanej „Winnetou”. Nie pamiętam w którym tomie, ale podobieństwa są wyraźne. Oto Old Sutterhand został, wraz z kilkoma traperami, samymi malowniczymi postaciami, schwytany przez Indian Kiowa czy też przez Komanczów. No i ci zamiast ich zamordować od razu, jakby się to zdarzyło normalnie, urządzają różne zawody sportowe, i dopiero po ich zakończeniu zamierzają pozabijać naszych bohaterów. Wszystko ku radości dzieci czytających tę książkę. Old Sutterhand ma jakieś tam doświadczenie, ale umówmy się, że wobec przeważającej liczby wrogów nie na wiele ono się zda. Jego kumple są sympatyczni i ciekawi, ale wobec warunków w jakich mają się rozgrywać te zawody, czyli totalnej ustawki, której zasad pilnują szamani i pomniejsi wodzowie, szans na sukces nie ma żadnych. Zupełnie jak w salonie24, gdzie każdemu się zdawało, że ma szansę, a wygrywał i tak zawsze Stary. Ostatnio zaś powrócił tam Andrzej Kijowski, jakże wyraźnie kojarzący się z Indianami Kiowa. I to już jest prawdziwy dramat.
No, ale wracajmy do książki Karola Maya. Old Sutterhand zdaje sobie sprawę jakie deficyty mają jego kumple, ale wie, że wyjścia nie ma, trzeba wygrać. Podsuwa im więc różne proste, ale nadające się do wykonania od razu pomysły, dzięki którym zwyciężają oni w tych zawodach pływackich, w rzucaniu nożem do celu i w czymś tam jeszcze. Potem jakoś uciekają z niewoli i znów wędrują po prerii.
I z nami jest właśnie tak samo. Celem bowiem nie jest zwycięstwo w tych kretyńskich zawodach organizowanych przez szamanów z teatrologii, ale wolność i swoboda twórcza. Celem jest także zbudowanie jakiegoś, małego na razie środowiska, które będzie zauważalne na rynku książki. Na tyle, by ludzie biorący do ręki „dziennikarskie śledztwo” Sumlińskiego mogli je przynajmniej z czymś porównać. I tak oto Hania napisała książkę dla dzieci, raczej niezwykłą i nie podpadającą pod żadne schematy. Książkę o życiu we dworze w dawnych czasach, książkę o stole, stajni i bibliotece, a także o tym, że porządek w życiu to ważna rzecz. Mam nadzieję, że idąc zgodnie z planem uda nam się ją wydać przez wakacjami. Wszystko się trochę opóźniło przez ten wypadek naszej babci. Tomek rysuje jedyny na świecie polemiczny komiks, którego treścią będzie zamach na Heydricha, polemikę toczyć będziemy z Karelem Saudkiem i jego słynnym komiksem z lat osiemdziesiątych. Maciek pisze książkę o ideologach radykalnego islamu, a Jola przygotowuje specjalny numer Szkoły nawigatorów, którzy dostępny będzie poza prenumeratą i dotyczył będzie roli Żydów w gospodarce, w różnych okresach dziejów. Premiera najpewniej w wakacje. Ja na razie nic nie robię, a powinienem, ale tłumaczę się sam przed sobą, że babcia chora, dzieci też pokasłują, no, ale nie można tak dalej. Od jutra trzeba się zabrać do czegoś konkretnego. Aha, byłbym zapomniał. Niebawem wyjdzie nasz pierwszy reprint, wspomnienia księdza Mariana Tokarzewskiego zatytułowane „Straż przednia”. Ciekawa rzecz, wydana raczej luksusowo, ale cena będzie przystępna.
Zapraszam na stronę www.coryllus.pl. Do księgarni Tarabuk, do księgarni Przy Agorze i do sklepu FOTO MAG
Ta niewidoczna część widma jest bardziej energetyczna 😉
Na marginesie:
W Radomiu powstanie „Laweczka Leszka Kolakowskiego”:
http://wyborcza.pl/1,91446,19509259,wladze-radomia-chca-upamietnic-leszka-kolakowskiego.html?disableRedirects=true
Z ciekawostek na temat tworzenia rynku. Przed świętami zasugerowałem dziewczynie podstępnie że chciałbym otrzymać książkę toyaha. Aluzja została zrozumiałna. Ale po świętach usłyszałem że nigdzie takiej książki o takim tytule nie znaznalazła. Nawet w Internecie.
Old Sutterhand został uwolniony bo zaprezentował czerwonoskórym powtarzalny winchester, udoskonalony karabin Henry’go 😉
Przepraszam, zaraz się odniose do teksu, ale chce zasygnalizowac artykul w Wysokich Obcasach – Wyborcza. Tytuł chyba” ta władza nie słucha nas …i potrzeba żeby tacy tacy jak Ziemkiewicz, Warzecha, Skwieciński ich krytykowali – bo tylko ze „swoimi ” się liczą… jakoś tak. Nie mam linka, może ktoś znajdzie.
To chyba rzuca specjalne światlo na Twoje poprzednie teksty … uzupelnia je specyficznie…
.
Cieszę się bardzo że wreszcie oczekiwana ksiazka o dworku polskim będzie…
Reszta zapowiedzi też fajna.
Natomiast o tym wejściu w widzialne widmo…. od strony patrzących, chodzi mi po głowie długi komentarz. Może uda mi się po poludniu usiasc i go napisac.
.
” toyaha” > .google
https://www.google.pl/search?q=toyaha&ie=utf-8&oe=utf-8&gws_rd=cr&ei=Jp2kVuvUOYaOsAHm04uABQ
pomyślała że to ta babka z obrazków
Na s24 jeden z blogerów u Coryllusa pyta o jego autorytety:
~~~~Teściowa~~~~
No i wreszcie Henry trafił do odpowiedniego dla niego widma i się doczekał uznania.
Czołem Waszmości.
Proza WSumlińskiego konfrontuje się z danymi operacyjnymi i urzędowymi opisanymi w „Do Ciebie.Pzdr qwerty”; wynik jest arcyśmieszny, bowiem idol niszy rynkowej WSumliński jest figurantem aparatu skarbowego i MSW;- dlakasy gośc napisze wszystko co każąi czego wymagają;
– odnośnie niszy rynkowej, ktorą chcemy wbić w rynek to jest to zamiar słuszny i trochę już w tym kierunku zrobiliśmy
My tu gadu gadu a ja sobie rano wreszcie oglądnąłem zaległy już wykładzik o obecności Brytoli w Europie Wschodniej. I tak mi do głowy przyszło i się skojarzyło:
http://www.pch24.pl/tysiac-brytyjskich-zolnierzy-w-polsce-juz-w-roku-2017–minister-antonii-macierewicz-potwierdza,40771,i.html
„Celem bowiem nie jest zwycięstwo w tych kretyńskich zawodach organizowanych przez szamanów z teatrologii, ale wolność i swoboda twórcza. Celem jest także zbudowanie jakiegoś, małego na razie środowiska…”
Bardzo się ucieszyłem przeczytawszy tę wiadomość. Bogu niech będą dzięki! Alleluja! Wspieram ją całym sercem i obiecuję modlitwę w tej intencji. Mam też wrażenie, że dobrze byłoby, gdyby misję tego zawiązującego się środowiska opisywało jakieś hasło, wyrażenie, jedno zdanie z którym każdym mógłby się identyfikować lub zrozumieć, że to nie jego miejsce.
Niech ojciec coś zasugeruje, najlepiej po łacinie
UV nie widać, a bąble na skórze delikwenta na nie wystawionego świadczą o ich sporej wredocie.
Picie moczu szamana pozwala uniknąć wymiotów
file:///C:/Documents%20and%20Settings/Gabry%C5%9B/Moje%20dokumenty/Downloads/eb5_89-98%20chwaluk.pdf
Nie wiem, czy trafię i na ile moja intuicja będzie trafna. To ty Gospodarzu masz charyzmat i jesteś „spiritus movens” raczkującego środowiska. Ja proponuję sprawdzone, bo stare i wypróbowane zawołanie: ” pro Ecclesia et Patria” – za Kościół i Ojczyznę / dla Kościoła i Ojczyzny. Może być?
Emetyki nie są znowu takie drogie.
dawać świadectwo
?
.
?
.
Francuzi w Wandei walczyli i gineli „dla Oltarza i Tronu”. Ojczyzne mozna interpretowac bardzo szeroko.
Polskojezyczni bolszewiccy patrioci walczyli „за Родину”. Dzisiaj KODowcy pod bialoczerownymi sztandarami bronia „demokratycznej ojczyzny”. Mysle, ze nie tego chcemy i nie tego nam potrzeba.
powinno byc „za Oltarz i Tron”…
Znakomite, bo zawęzajace. Wyklucza na wstępie i nikt kto tu wychodzi nie pomyli się.
.
Sutterhand? Może Suckerhand?
Non nobis Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam
Motto pewnego zakonu niestety już nie istniejącego:
Pauperes commilitones Christi Templique Salomonici
PO-
http://www.etnobiologia.com/2015/eb5_7-14%20chwaluk.pdf
-prawka 😉
Mamy spójnik „i” Kościół i Ojczyzna gdzie pojęcie Kościoła warunkuje rozumienie pojęcia ojczyzny. Poza tym jest to stare średniowieczne hasło. Nie upieram się, tylko tłumaczę. I tak decyzja należy do Gospodarza.
Ojcze Mniszysko 🙂
Jak to jest z tym tronem? Ja właśnie wygrzebałem i mam przed sobą 8 rozdział księgi Samuela, no i wcale nie nie płynie stamtąd pozytywny obraz monarchii. Może coś Ojciec rozwinąć. Może jakieś źródła? Ciekawi mnie jak na to patrzyli w średniowiecznych monarchiach. na przykład.
A Szanownym Państwu to proponuję, naprawdę poważnie się zastanowić nad sensownymi realnymi możliwościami wprowadzenia monarchii. Bo ja nie widzę rozsądnej drogi do monarchii, a co najwyżej chciejstwo, fantazję i drogę do nikąd jak to mówi Autor „wychowanków Krzeczkowskiego” z Baryzelem na czele.
To jest ślad, czyli nie musi być krótkie, ale musi mieć rytm.
Coryllus w swych wczesniejszych tekstach sprzed kilku tygodni pisal. ze Kolakowski „umial trafic do mlodziezy”. Jak w idac w Radomiu tych trafionych zostalo duzo…
Zwycięstwo pośmiertne stalinowców – gorszycieli młodzieży, krętaczy i ludobójców. Howgh!
Pozdrowienia
Krzysztof
chodzi o to, ze jak mowisz Ojczyzna to jest miejsce dla demokracji i republiki. Czyli robi sie plac dal roznych Tuskow, Bonich i Sfetrow i calej tej plejadzie miernot, ktore wejda z tolerancja i prawami czlowieka.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ma%C5%82gorzata_Bartyzel, teatrolog , voila:)
Napewno „pomyslodawcy z radomskiego magistratu”… trafili po „pare groszy”
z zerowiska w Radomiu… mam nadzieje, ze miejscowi sie ta hucpa zajma.
może tak: Ad augusta per angusta
Wolałbym coś mniej oczywistego
Pop polityka to okreslenie idealnie pasujace do Polski. Roznica miedzy naszym krajem a innymi panstwami polaega m. innymi na tym ze tam pod warstewka popu robi sie prawdziwa polityke a u nas nie ma nic procz tej duzej krecacej sie karuzeli na ktorej migaja te same twarzyczki: Sumlinski, Tekieli, Gmyz, Zaremba.
I Duda z Szydlo na deser.
Cieszę się, że powstaje książka o polskim dworze. To ostatnia chwila, żeby nie zaginęła bezpowrotnie pamięć o roli dworu polskiego „w okolicy i na świecie”. Od roku 1944 do dzisiaj najostrzejszy zapis cenzorski jest na „polski katolicki dwór”. Tworzone są „nowe rody arystokratyczne”, które mają nam zastąpić „niesłuszną szlachtę, która wprowadzała niewolnictwo na Ukrainie”. Stalinięta wczepiły się nieźle w tutejsze budżety i tak łatwo nie oderwą się od korytka.
Środki przeciwwymiotne. 🙂
A z czego to najbardziej lubił trafiać, bo chyba nie z rodzimych, radomskich produktów?… Pozostaje tylko zębami zazgrzytać.
W takim wypadku przychodzi mi na myśl tylko jedno: „verum ipsa bonitas et pulchritudo” tłumacząc plus minus prawda, dobro i piękno. Na tyle na ile znam łacinę (szczerze – to dosyć kiepsko) jest to wyrażenie idiomatyczne. To co naprawdę rzeczywiste musi zawierać te wszystkie trzy wymiary: być prawdziwe, być dobre i być piękne.
czemu tanie i na co? Czegoś nie doczytałam….ufff
.
To już niestety zostało zawłaszczone:
https://www.youtube.com/watch?v=Z1GDRx-F1C0
Jak tylko będzie u Gabriela, kupię dla wnuczki. Choć trochę za duza na dziecięce ksiazki – ale myślę, że pióro autorki…. Sądzac po artykułach z SN …Wedlu np:))).
Choć w SN sami znakomici autorzy i autorki:)
😉
Victor sub gladio powinno pasować do profilu i naszej sytuacji 🙂
Przez „band of brothers” of kors
Ja z radościa śpiewam w stosownym momencie liturgii: „Króluj nam Chryste, zawsze i wszędzie. To nasze rycerskie hasło. Ono nas zawsze prowadzić będzie…etc”.
.
No tak, ale wtedy wlasciwie nie wychodzimy poza platonska filozofie. to jest znowu troche za malo. I to da sie latwo znokautowac jednym zdaniem „piekno lezy w oku patrzacego”.
Bez Pana Jezusa i bez Krzyza platonska traida dobro, prawda, piekno to za malo.
Mysle, trzeba poszukac czegos dobitnego w dorobku Piotra Skargi, Andrzeja Boboli, albo sw. Stanislawa, jesli juz koniecznie ma byc Ojczyzna.
Na moim krzyzyku polecilem wygrawerowac szesc liter – na awersie BHO, na awersie JUT.
Dokladnie, tak. Tu nie ma zadnego porownania!
Te same od dziesiatkow lat ich zaklamane mordy i ryje przyssane do polskiego koryta !!!
Syf, kila i mogila… wies i obciach !
Ptaszki ćwierkają, że Episkopat szykuje nam niespodziankę na 1050 lecie
No, więc potrzebne zawężenie kręgu.
.
Jezu Ufam Tobie
.
Pamietam, pamietam… jedni zlodzieje postkomuszy to „belle paire” Anne i Radzio z Chobielina
juz „zalegendowani”… nawet na Ukrainie… o reszcie z przyjemnoscia sobie poczytam!
Na ludzkich lzach i krzywdzie szczescia ci „zalegendowani”… nie zbuduja, a dla potomnych
warto wiedziec…ze nie po trupach droga !
… przy okazji dzieki za kawal pieknej roboty historycznej… Pana wpisy sa dla mnie naprawde
bezcenne !!!
Bog zaplac i szczesc Boze,
Kupię dla siebie a dodatkowe egzemplarze dla młodych kuzynów i ich dzieci. Książki dla dzieci są czasem bardzo potrzebne w edukacji dorosłych. Na przykład przedwojenny cykl „Stach szuka Ojca” i „Stach szuka Matki”. Rewelka ale całkowity brak na rynku. A tu się szykuje coś podobnego – całkowicie pod prąd obecnych „tryndów”. O poziom się nie martwię. Pisane będzie sercem, więc jest skazane na sukces.
Bog-Honor-Ojczyzna.
Dokladnie na prawo od panskiego postu jest okladka ksiazki „Swiat ciemnosci” z Kolakowskim, ktory chce „trafic do mlodziezy”. A z czego trafial? Nie znam jego upodoban ale standardowe wyposazenie „trafiaczy” to wyroby z Tuly i nie mam na mysli samowarow….
Choc moze wolal uzywac konstrukcji pewnego dziewietnastowiecznego inzyniera belgijskiego…
Zgadzam się z Panem ale Gospodarz chce coś bardziej ogólnego i po łacinie.
Tym razem przyszło mi coś innego. To z twórczości ks. kard. Wojtyły zanim został papieżem. Myślę, że to może być nasz program:
„Był człowiek, w którym moja ziemia ujrzała,
że jest związana z niebem.
Był taki człowiek, byli ludzie… i ciągle tacy są…”
Tak napisał ks. Karol kard. Wojtyła o św. Stanisławie…
Gospodarzu a co ty na to:
Był człowiek, w którym moja ziemia ujrzała,
że jest związana z niebem.
Był taki człowiek, byli ludzie… i ciągle tacy są…
Mamy tutaj wszystko. To z poematu ks. Karola kard. Wojtyły o św. Stanisławie.
ZWIĄZAĆ ZIEMIĘ Z NIEBEM
Czekam z wielkimi nadziejami. Der Onet już wyraził zaniepokojenie.
Nie zaglądam na andronet:(… Co napisano???
plisssss:)
Janina Broniewska, przyjaciółka Wasilewskiej, na starość już powiedziała: myśmy czasem mordowali ale TAK nie kradliśmy.
Odnosiło się to do gierkowskiej epoki dobrobytu.
Szczególne wartościowanie: mordowali ale nie kradli….
(powiedzmy, ze nie kradli…)
.
_89-98%20chwaluk.pdf
http://etnobiologia.com/2015/eb5_89-98%20chwaluk.pdf
Barzo mi się podoba, bo oddaje to o co idzie, a nie jest zbyt dosłowne. Jak będzie po łacinie?
Polecam wszystkim milym czytelnikom tego bloga zapoznanie sie z nowa niezwykle ciekawa
notka PinkPanther’a !
1050 zamiast 1066!!!!
Nieśmiało, ale może: „Skąd nasz ród”
Jeśli dobrze pamiętam byli: Old Shatterhand i Old Surehand.
Sztucer Henryego. Czym się różni sztucer od karabinu – nie wiem
pobódka-Christian country
https://www.youtube.com/watch?v=fA6XcyXsxXU
Oryginal czy tulski – nagan to nagan.
Jak bardzo dobrze wiem co zrobilem.
Ogladalem i czytalem te strony memomiksu z Kolakowskim i dlatego gdy dzis rano dowiedzialem sie o tej „inicjatywie” radomskiej – zaanonsowalem tu p. Maciejewskiemu, ale nawet nie zareagowal…
Ja rozumiem, niedziela, rodzina, tesciowa, popaprany sasiad … ale tu jest wojna.
Przeciez to mozna potraktowac tak, jak p. Osiejuk to granie po kosciolach w Krakowie Ludzie, na mily Bog, musicie zrobic szybki reset we glowach rdnych Radomia, na nowo je sformatowac i zadnej laweczki tego gawedziarza-pseudofilozofa mentalnosci o alfonsa nie bedzie.
Jak bedziecie zaczynac od hasel i sloganow, to takie z tego gowno wyjdzie jak stad do Banja Luki.
To sie robi, a nie …
Nawet nie próbuj…okay…sam sobie to na drzwiach napisz
Robimy od kilku lat. Każdy orze jak może….A teraz by się warto policzyć:)))
.
@MNISZYSKO
Złączyć ziemię z niebem …. No właśnie ramionami Chrystusa z Krzyża.
Tak się właśnie mówi.
Czyli Chrystus Królem, Władcą.
.
Prosze Pani
Przeczytalem powyzej propozycje sloganow i naprawde brak slow, brak slow… Mnie brak.
Z calym szacunkiem, ale zejdzcie czym predzej na ziemie, bardzo prosze.
Do Maryli
Oni aż TAK nie kradli, czyli kradli ale troszeczkę mniej…
Myśmy czasem mordowali – ale tylko czasem. Liczb nie znamy ale ostrożne szacunki mówią o ok. 300 000 zamordowanych przez żydokomunę.
A w ogóle praca „lekka,łatwa i przyjemna” – ściągnięcie spustu w broni wojskowej wymaga użycia ok. 4 kG siły. O sprawach moralnych nie wspominam – nie ten segment ludzkości, by to ICH dotyczyło.
Do tecedunavtece.
Pisząc o wyrobach z Tuły miałem na myśli produkt Tokariewa. Nagan też był w LWP używany chyba do roku 1953. Ale to detale…
Panie Mniszysko.
Pan jesteś zupełnie pozbawiony „sensus catholicus”…
Świętego Stanisława zestawić z Wojtyłowymi wypocinami….
Toż pan uwłaczasz męczennikowi…
A w tym Radomiu, to chyba ławeczka się należy (+ rozstawiony blejtram, pędzel i farby) właśnie Jackowi Malczewskiemu a nie bliżej nieznanemu … już zapomniałam kto to miał być… .
Nie, proszę pana.
Bez transcendencji, schodząc na ziemię, lądujemy prosto w krainie grzybów.
Pan jednak nie rozumie, a zdawało mi się…
well…
A pańska propozycja – umknęła mi ???
.
Nie, to nie ma znaczenia KTO…. Użyto słów prawidłowych.
.
W świadomości społecznej nie ma czegoś takiego jak zagłada cywilizacji szlacheckiej.
Ludzie roztkliwiają się nad zagładą Inków, a nie widzą tysięcy ruin i starodrzewów wokół zarośniętych stawów.
A odpowiednie środowiska czerpią z takich widoków wielką satysfakcję do dzisiaj.
Zadnych sloganow i hasel. To pierwszy krok w strone zidiocenia. Hasla i slogany zawsze sie zle koncza – katastrofa, a najlepszym razie mitem i propaganda, a co one maja wspolnego z prawda?
Jesli nie mam racji, to prosze o przyklad hasla lub sloganu z Pisma. Czego nie ma w Pismie nie ma racji bytu.
PS. Solidarnosci na przyklad i tzw. wartosci (rowniez chrzescijanskich) tez nie ma w Pismie. Ciezka i mozolna rewizja calej logosfery czeka do odrobienia, tym ciezsza, im ciezsze brednie zalegaja w umyslach.
Transcendencje myli Pani z agitacja. Transcendencja w zyciu katolika nie polega na gloszeniu sloganow i hasel, lecz na walce wewnetrznej duchowej oraz takich dokonaniach w swiecie, ktorych celem theosis, czyli jak mowia na Zachodzie – uswiecenie. Zgodnie z pierwszym artykulem katechizmu katolickiego.
Owszem sa pewne tzw. zawolania czy dewizy np. zgromadzen zakonnych na Zachodzie, ale stanowia one roadzaj przyswiadczenia regule, a nie hasla w proponowanym tutaj rozumieniu. Biskupi rzymscy tez maja takie zawolania.
Chyba, ze chcecie Panstwo zawiazac jakis instytut zycia konsekrowanego? Ja chetnie sobie na to popatrze z boku. Jak juz panstwo ukujcie sobie nazwe tego kolejnego nowego zakonu, to nie zapomnijcie o siglum, zeby bylo rasowo i powaznie, np. Ordo Corylliani, czyli OC (gospodarz wybaczy, ale to z Pana powodu Pana chca rozkrecic ten cyrk, a Pan sie na to chyba godzi).
A powaznie rzecz biorac: slogany hasla, organizowanie formalne – to obecnie podkladanie glowy pod topor. To juz nie te czasy za pozno. Nie za dlugo rozpocznie sie przesladowanie jakiego Kosciol jeszcze nie doswiadczyl.
Powinno wiec wystarczyc Pismo, sw. Tradycja, Magisterium i sakramenty – poki jeszcze mozecie z nich korzystac.
Interesujace jest, ze ten kacik pamieci Kolakowskiego jest przyklejony do jakijs izby pamieci czy muzeum Malczewskiego wlasnie.
Transcendencja wymaga prawdy.
Człowieczek całujący pogańskie i zbrodnicze, szatańskie wersety ma, według Pani, tę prawdę nam przekazywać, bo użył „prawidłowych (w tym akurat przypadku) słów”?
http://www.bing.com/images/search?q=wojty%C5%82a+ca%C5%82uje+koran&view=detailv2&id=4BACDBDA7108048E22AA28B4CE29C4E6F36489BB&ccid=qoAdxu4j&simid=608012356023421502&thid=OIP.Maa801dc6ee23782cae94c2d5139381ebo0&mode=overlay&first=1
Przede wszystkim sensus fidei pozbawiony, a raczej nigdy go nie mial, wiec nawet nie pozbawiowny, lecz uposledzony. To nie grzech, ale sromota na pewno.
A jesli nawet znajdzicie w Pismie glose, ktora moglaby zostac uzyta (bo jest co najmniej jedna taka), to pomyslcie, jaka odpowiedzialnosc za slowo z Pisma, ktoremu sie nie sprosta i jakaz z tego moze szkoda dla autorytetu Boga wyniknac? Bo przeciez nikt o zdrowych zmyslach i rozumie nie zapewni, ze dotrzyma slowa, nie upadnie, skoro wieksi od Was wedle stanu i laski nie sa juz sola, lecz tylko na podeptanie przez ludzi.
Koran zawiera buznierstwa przeciw Bostwu Pana Jezusa, przedstawiajac Go jako jedynie jako czlowieka-proroka, a jego Matke, jako matke tego czlowieka, a nie bez grzechu poczeta Matke Boga.
Przypominam wiec o anatemach, jakie sciaga na siebie kazdy, kto nie uznaje w Jezusie Chrystusie Boga rownego Bogu Ojcu – podobnie jak bluznierca Ariusz, a Jego Matki jako Matki Boga – podobnie jak bluznierca Nestoriusz i sprzeciwia sie nieomylnie wyrazonej w tej mierze nauce swietych soborow katolickich w Nicei i Efezie.
… a misje z budzetem.
Do tecedunavtece
Ja to, oczywiście, wiem.
Dlatego przywołałem tego bluźniercę. By pokazać, że ma znaczenie KTO używa słów…
Nawet, gdy są prawdziwe.
Sądzi pan, że produkt „katolicyzmu kremówkowego” zna łacinę? Może o niej słyszał. Jak wszyscy…
… a przed soborem watykanskim II to kosciola jakby nie bylo (to „jakby” to ulubiona partykula JPII, od ktorej u niego samego, jak i pismach posoborowych, roi sie jak od czerwi toczacych padline. Partykula ta bowiem oslabia doslownosci jednoznacznosc wypowiedzi, czyniac ja wzgledna lub z braku precyzji – sprzeczna z logika dwuwartosciowa, a wiec przeciwna jest nakazowi Pana Jezusa: Niech wasza mowa bedze tak, tak, nie, nie). Cos tam jakby bylo, ale liczy sie tylko ostatni sobor i to co po nim, przede wszystkim JPII, ktorego pisma moga „konkurowac” w Kosciele chyba tylko z potepionym – posmiertnie (sic!) – Orygenesem.
DUNAJ
Mogę napisać wyłącznie w swoim imieniu.
W „mojej okolicy” teraz księdza na kolędzie przyjęła POŁOWA rodzin.
Myślę że czas gdy będziemy w katakumbach jest bliski.
Ci co nie przyjęli księdza to nie ludzie obojętni – oni nienawidza. Chodzę z psem po okolicy i słyszę rozmowy.
Plus mamy sporo Ukraińców.
Mam jednak głosić Chrystusa – aż przyjdzie. Taka jest moja wiara. Nikogo nie namawiam na tak ekstremalne, jak się zdaje działania.
A gdy słyszę śmiech u katolika czynnego – któremu z jakiegoś powodu powiedziałam o królowaniu Chrystusa – wiem ze głoszenie GO jest nagląca koniecznością.
Zawsze żyjemy w czasach ostatecznych, zawsze spodziewamy się przyjścia Naszego Pana. Apokalipsa św Jana mówi wszystko co potrzeba wiedzieć.
i… biada mi gdybym nie głosił…….
Ale chyba szkoda pisać… Kto się chce ukryć, ma prawo.
Ja chcę przenieść iskrę przez ciemny okres. Jeśli to jednak nie koniec swiata tylko kolejne zawirowanie.
.
Nie wiem kto agituje. Aż tak nie czytałam dziś komentarzy.
A ja nie dam sobie zamknąć ust. Głosząc.
.
Przeczy pan sobie.
OK
Dobranoc.
.
Pani Marylo.
Ja nie jestem Dunaj.
Ja jestem marekm
Proszę się określić. Albo jest Pani katoliczką, albo jakimś „cósiem:”.
DUNAJ to tecedunavtece
marekm
Skąd znowu pan tu wyskoczył?
Piszę przecież do ciecze dunaj ciecze
Widać przy okazji że pan nie umie czytać ze zrozumieniem.
Wyobraziłam sobie ze mam do czynienia z NORMALNYMI katolikami…co chodzą kazdej niedzieli do koscioła na mszę…słuchają czytań…I że gdy wprost piszę słowami pieśni śpiewanych w czasie mszy …czy cytatami z Pisma Świętego to jest to znakomity skrót myślowy , między swoimi…
Widzę ze po pierwsze powinien się pan a może i inni udac do sklepiku przy parafii i KUPIĆ sobie zwykłe po polsku , Pismo Swięte…
Na łacińską, trydencką mszę nie zapraszam. To wymaga odpowiedniego poziomu świadomości.
I jeszcze proszę sobie kupić katechizm.
Aha ..i czytac listy św Pawła ..i inne…
Tyle dobrych rad .. nie ma przymusu korzystać.
Dobranoc.
Bardzo przypadl mi do gustu na „Strona Miroslawa Dakowskiego” ciekawy artykul dr Jaskowskiego
„Chazarska mafia, Soros i oszustwa”… warto zapoznac sie i przekazac dalej.
Jest taka prosba, ktora za pewnym setnikiem powtarzamy co niedziele. Po lacinie to bedzie „sed tantum dic verbo”. Lub po prosu „Tantum Dic Verbo” – „powiedz tylko slowo”.
Ostrożnie! Ostrożnie! Syn tegoż obywatela był jednym z małych ministrów w nieciekawym rządzie III RP, a tenże bywa niestety dziwnie kontrowersyjny, onże był razem ze Świętej Pamięci Profesorem Jerzym Przystawą oskarżony przez Pana Dariusza Przywieczerskiego w procesie karnym, adwokat z mojej rodziny wybronił obu od skazania po czym onże wykonał unik wypowiadając mecenasowi pełnomocnictwo bez żadnego takiego tam – no wiesz, następnie rzeczony adwokat został działaniami organów ścigania zniszczony fizycznie i psychicznie, a ten ruch JOW’ów firmowany nazwiskiem profesora Jerzego Przystawy okazał się sporym humbugiem. Powtarzam ostrożnie!
Pozdrawiam
Krzysztof
W przemówieniu w synagodze rzymskiej Jan Paweł II powiedział: „Religia żydowska nie jest dla naszej religii «zewnętrzna», lecz w pewien sposób «wewnętrzna». Mamy zatem z nią relacje, jakich nie mamy z żadną inną religią. Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi i w pewien sposób, można by powiedzieć, naszymi starszymi braćmi”. W przekładach tego przemówienia wyrzucono słowa „w pewien sposób”, na skutek czego formuła stała się bezwarunkowa. I to jest właśnie ów wielki teologiczny błąd, który oznacza poważne zafałszowanie wypowiedzi papieskiej i wypaczenie samych podstaw teologicznych relacji chrześcijańsko-żydowskich.
Ksiądz Waldemar Chrostowski
============================================================
Jaki był cel takiej deklaracji, nie wiadomo, mamy podejrzewać, że … już wtedy był chytrze ukrytą projekcją w przyszłość?
Pozdrawiam
Krzysztof
Z naganem czy bez?
odnośnie maksym:- na elewacji kamienicy w Krakowie [ul.Retoryka] jest piękna i właściwa maksyma: „długo myśl prędko czyń” arch. Talowski i ta maksyma chyba winna być mottem w dzialaniach;- odniesienie do czynu jest niezbędne, bowiem inaczej stanowi o bezbronności i bezsilności, etc
zastosowanie maksymy ma na celu marketingowe uzewnętrznienie rozpoznawalności oraz identyfikacji dostawcy dobra [towaru, usługi, idei,..];
z racji faktu, że działamy na rynku i walczymu o sukcesy finansowe to pomysł jest b.dobry, jednakże zawarta treść w maksymie musi spełniać rolę spójną z walorami produktów;- to nie jest tylko targowisko idei i zawezwań do opamiętania;- to walka o pieniądze do ściągnięcia z rynku..
praktycznie takie motto to prawie nazwa dla coryllusowej idei wbijania się w rynek;- i nalęzy pamietać, że pieniądze nie mają ojczyzny, zatem urokliwe jest ściąganie ich właśnie od adwersarzy pod każdym skutecznym pretekstem;
katolicyzm, bynajmniej nie sprowadza się tylko do chodzenia/bywania/.. za katolicyzm w życiu płaci się życiem/krzyżem, i nie ma innej waluty czy też kryterium rozpoznawalności; tak- tak ;- nie-nie i nie ma i nie będzie żadnych kompromisów,
i jest bez znaczenie czy szykuja się katakumby wg niektórych, katakumby były zawsze i są nadal;
jak to jeden z urzędowych szyderców warknął w moja stronę, w 1998r.: i na dodatek chodzi Pan do Kościoła i przez takich jak Pan nie możemy wejść do Europy;-
toczyliśmy i toczymy najnormalniejszą wojnę cywilną o przetrwanie własne, własnych rodzin i kto tego nie rozumie ten jest wyćwiczonym apologetą reżyserowanej rzeczywistości
Sugeruje hasło ; tak tak, nie nie.
…no to ja jeszcze raz powtórzę ; tak tak,nie nie. Kwintesencja z Biblii…
http://www.magazynpolonia.com/pobierz/wydanie/pdf/2009-06
Dziwny wypadek Lancii, utonięcia, zawały serca, a teraz zniszczenie adwokata. Czy to można przenosić na „tegoż obywatela”?
a robić należy przede wszystkim skutecznie, i robienie nie znosi hałasu; natomiast sprzedawanie efektów już ciszy nie potrzebuje, wręcz odwrotnie: zgiełk jest świetnym tłem dla dystrybucji/sprzedaży
…tak, jednak pod warunkiem, ze sie kontroluje rynek.
Ja nawet nie mysle Pani tych ust zamykac.
Propozycja miniszyska nie zdumiala mnie, ale jej recepcja bardzo. To zreszta nie jest moja sprawa, lecz Panstwa, i jesli macie tak nieprzezwyciezona sklonnosc do powtarzania wciaz tych samych kardynalnych bledow, do ciaglych wariacji na ten sam urojony temat, to prosze bardzo. Mam nadzieje, ze mimo tak zalosnego zniewolenia Polacy sie odrodza.
Ci, co chodza na msze posoborowa NIE SA NORMALNYMI katolikami, skoro przyjmuja ten konglomerat bledow przeciw wierze bez sprzeciwu.
NORMALNYMI katolikami sa natomiast ci, ktorzy sluchaja np. mszy trydenckiej, ktora nie wymaga zadnego specjalnego poziomu swiadomosci, wiem, bo widuje wiele osob, ktorych wyglad wyraznie wskazuje, ze nie maja zadnego specjalnego przygotowania, i to bez wzgledu na wiek. to jest bowiem probierz owego zmysly wiary katolickiej. Kto go ma sluchac spokojnie NOM nie bedzie.
Z Pani slow zreszta wynika cos niesamowitego: ze ludzie, ktorzy sluchali jej przez wieki mszy lacinskiej mieli ten „odpowiedni poziom swiadomosci”. Jesli tak, przyjmiemy, to tylko uwyrazni sie obraz upadku wiary.
Co do katechizmu zas, to musimy tutaj wyraznie przestrzec przed KKK JPII, zalecajac na pewno bezpieczny dla duszy katechizm trydencki, np w redakcji kard. Gaspariego, od lat dostepny rowniez po polsku.
To sa owe subtelne a silne „dotkniecia” Systemu 🙂
… a co wiecej od Zlego pochodzi.
Tak. Ja urodziłam się w początku lat 50’tych i całe moje dojrzewanie w wierze to masz łacińska itd.
Potem ten szko posoborowy.
Nie ma mozliwosci dalej szeroko pisać bo mnie tu wzywają… Ale proszę zobaczyć… ja pisałam wczoraj same nawiązania lub cytaty z POLSKIEJ … mszy .. czy Pisama …Język nie stanowi przeszkody ??? hmmm… nie rozpoznali. Albo nie chodzą na mszę…albo nie słuchaja… Więc pytanie fundamentalne… PO CO TO JEST WSZYSTKO PO POLSKU ??? Prawda??
Owszem, zastawiłam wczoraj pewną pułapkę mentalną..
Jeszcze kiedyś porozmawiamy i na pewno się „spotkamy” w ppogladach… Muszę biec…
pozdrawiam
M.Sz.
errata:
msza
szok
pozdr.
Gdyby nie bylo wizyt w synagogach, gdyby nie bylo dwuznacznych (czyli modernistycznych) wypowiedzi, ktore latwo zmanipulowac, gdyby ….
Gdyby….
Mozna tak dlugo, a mamy to co mamy.
Dlatego od „madrosci” made in JP II lepiej trzymac sie bardzo daleko.
Bezpieczniej dla naszej duszy niesmiertelnej.
Dzieki za przestroge, ale tylko ! ograniczylam sie do artykulu… nie do autora.
Kazdy z nas musi „nauczyc sie”… poznawac indywidualnie.
Absolutnie nie ma „przymusu”.
Tak jakbym nie wiedzial.
Chyba nie zrozumial pan kontekstu mojej wypowiedzi, choc moglem napisac to jasniej.
Tekst pani Maryli adresowany byl do Dunaja (czyli tecedunavtece) a ja, wtracajac sie w „rozmowe” innych osob, zaznaczylem, ze nie jestem Dunajem, podejmujac watek w tej rozmowie.