kw. 202019
 

Od wczoraj nie mogę wyjść ze zdumienia. Wiem, że jest wielka sobota i czas refleksji, ale to przecież będą refleksje. Niewesołe, ale jednak….Oto w komentarzach pod wczorajszym tekstem pojawiły się archiwalne nagrania z lat dziewięćdziesiątych i wczesnych lat XXI wieku, w których widzimy rodzinę państwa Kapela oraz inne znane nam tu osoby. W pierwszym nagraniu mamy program zatytułowany „Teleturniej wiedzy religijnej”, czyli zamarkowaną ustawkę, która ma pokazać ciemnocie, jak głęboko wierzą niektórzy Polacy i jak poważną wiedzą biblijną mogą się popisać. Teleturniej prowadzi jakiś nieznany mi pan oraz znana nam wszystkim Agnieszka Romaszewska Guzy, redaktor naczelna Biełsatu. W kolejnym nagraniu mamy znienawidzony przeze mnie program zatytułowany „Anioł przychodzi wieczorem”, w którym jakiś wystylizowany na ni to kaznodzieję ni to ulicznego grajka facet przepytuje państwa Kapelów na okoliczność ich życia. I oni opowiadają. O swoim szczęściu opowiadają, o tym, że nie jest łatwo wychowywać piątkę dzieci. Ja od siebie mogę dorzucić, że nawet pojedyncze dziecko nie jest łatwe do wychowania, kiedy matka nie ma urlopu wychowawczego, bo nikt jej nie chciał zatrudnić na etacie, nie ma żadnych dopłat na to dziecko, a ojciec nie ma pracy, zaś nad całą rodziną wiszą dwa kredyty. Przez całe lato zaś do gara kładzie się jedynie grzyby znalezione w pobliskim zagajniku. Ja wiem, że epatowanie nędzą jest w Polsce źle widziane, bo z jednej strony wiadomo, że trzeba sobie radzić, a z drugiej wiadomo, że emocje związane z trudnościami i dziećmi generują przecież różne budżety i ktoś je musi przejąć, pokazując się w mediach. Gdybyśmy chociaż wtedy chlali mielibyśmy szansę na to, że pokaże nas Elżbieta Jaworowicz, ale nic takiego nie miało miejsca. Kiedy więc widzę matkę, która z uśmiechem opowiada, że piętnaście lat przesiedziała na wychowawczym bierze mnie jasna cholera.

Kiedy widzę, że w teleturnieju obok tej matki siedzi dzieciak, który za parę lat zrobi sobie zdjęcie na tle napisu „papież ch…j, Polska ku…a”, a następnie napisze w jednym z felietonów, o tym jak jego spokojny z natury ojciec, denerwuję się na internautów wypisujących bzdury w sieci, to mam wrażenie, że Tworki są jedynym miejscem gdzie ludzie ci powinni przebywać. Z nimi zaś razem winni się tam znaleźć twórcy i prowadzący program „Teleturniej wiedzy religijnej” oraz „Anioł przychodzi wieczorem”. Takiego bowiem popisu schizofrenii nie dał od dawna nikt. I ta dysfunkcja powinna być wskazana i odpowiednio nazwana. Program „Anioł przychodzi wieczorem” emitowany był w niesławnej telewizji „Plus”, którą, o ile się nie mylę, prowadził Maciej Pawlicki, człowiek biegający z krzyżem wyciętym z resora od elektrowozu na szyi. Jakieś afery tam były, ale już dokładnie nie pamiętam jakie, nikt nie pamięta, bo ważne jest przecież, żeby pokazywać ludziom, jak można żyć pięknie i godnie, posiadając jednocześnie gromadę dzieci. Wystarczy tylko być dobrym chrześcijaninem, a reszta zrobi się sama. Potem, kiedy człowiek będzie już w latach, będzie można jeszcze pouczać innych na okoliczność tego godnego życia i wskazywać im drogę. Nawet jeśli rodzony syn okaże się dysfunkcyjnym i agresywnym osobnikiem. Przez pierwsze cztery lata życia mój syn skazany był prawie wyłącznie na moje towarzystwo. Karmiłem go, przewijałem, mówiłem do niego i czytałem mu jedyną książkę dla dzieci jaka wówczas była w domu – Sto bajek Jana Brzechwy. W zasadzie czytałem jedną bajkę, bo on nie chciał słuchać innych, tę o jajku. Czytaliśmy ją od rana do wieczora i ja nawet przez moment nie pomyślałem, że mógłbym przestać, albo powiedzieć mu, żeby się odczepił. Potem chodziliśmy na spacery, zbieraliśmy krzemienie i stukaliśmy jednym o drugi, żeby zobaczyć iskrę i poczuć ten dziwny zapach ognia. – Pachnie ogniem – mówiłem, a on powtarzał zaraz – pachnie ogniem….I tak dzień po dniu, aż do momentu kiedy poszedł do przedszkola. Wtedy już oboje mieliśmy jakieś dorywcze zajęcia i było łatwiej. Mój syn, choć nie chodziliśmy wtedy do kościoła i nie modliliśmy się w domu, nigdy w życiu nie wpadłby na pomysł, żeby stanąć obok takiego napisu, jak ten zacytowany wyżej. Ja zaś, gdyby to się jakimś cudem zdarzyło, przejmowałbym się wyłącznie nim i jego stanem, z którego chciałbym go jakoś wyprowadzić, nie zaś – jak pan Piotr Kapela – tym co tam piszą w sieci jacyś obcy ludzie. W dodatku w najlepszej zgodzie z tą chodzącą katastrofą, jaką jest jego dziecko. Kogoś może zdziwić, że ja się tak tym przejmuję, ale uważam, że warto, bo chodzi o pewien trend, który fałszuje nam obraz rodziny, w tym także rodziny świętej. To co pokazywali nam państwo Kapela, a także zapewne inni jacyś ludzie doproszeni do tych programów prowadzonych przez Romaszewską i produkowanych przez Pawlickiego, to sposób za zagospodarowanie budżetów w ramach pewnej silnie zintegrowanej grupy. Poza którą te budżety wyjść nie mogą i nie powinny. Przekaz jaki emitują te programy służy jedynie temu, by zintegrować tę grupę i niczemu więcej. I to widzimy właśnie na przykładzie rodziny Kapela. Ojciec w jednym z nagrań mówi, że jeden z synów właśnie zaczyna pisać poezję, a my wiemy, że to ten sam, który z uśmiechem będzie szedł w marszu szmat, przebrany w czerwoną sukienkę. Jak to świadczy o tej rodzinie? Jak to świadczy o tej matce przede wszystkim. Bo ja wiem jak, a wiem to ponieważ przez cztery lata wychowywałem małe dziecko, podczas gdy moja żona jeździła do pracy na całe dnie.

Pora na syntezę i wnioski. Kiedy widzę tę dętą orkiestrę emocji, a mogę ją zauważyć nawet dzisiaj, w niektórych programach religijnych i katolickich, myślę zawsze –( a katolicy chyba powinni myśleć o takich sprawach?) o św. Dominiku i jego spotkaniu z cysterskimi opatami nad rzeką Rodan oddzielającą ziemie cesarskie od ziem zajętych przez herezję. To jest moment domagający się wielkiego autora i wielkiego opisu, moment obfitujący w konsekwencje i czyny, a w dodatku prawie wcale nie nacechowany emocjami, bo – wbrew wszelkim sugestiom – uważam, że Dominik Guzman nieprzesadnie im ulegał, a jeśli idzie o opatów cysterskich, to sprawa jest jeszcze bardziej oczywista. Myślę o tym, bo to jest część wielkiej historii Kościoła, jej punkt zwrotny, za którym nie było bynajmniej triumfu, raczej seria rozczarowań. No, ale to jest ważny moment i ja myślę o nim i piszę o nim świadom, że wywoła to krzywe uśmiechy na twarzach katolików entuzjastów ekscytujących się teleturniejami wiedzy biblijnej. Uważam bowiem, że wobec lansowanych w Polsce postaw, na których powinni wzorować się wierni, postaw lansowanych przez ludzi, do których jak ulał pasuje słowo „obcy”, można jedynie przywoływać takie momenty. Chwile, w których Kościół stawał wobec podstępu i grzechu tak atrakcyjnego, że w zasadzie nie było na jego zwalczanie dobrej metody. Trzeba było poświęcenia pojedynczych osób, ogłaszanych potem świętymi, żeby pokazać, że można i trzeba żyć inaczej.

W programie „Anioł przychodzi wieczorem” ten gamoniowaty pajac, pokazuje widzom różne nędzne malunki wyobrażająca anioły właśnie, które dzieci wręczały swoim mamom, anioły są krzywe, ale przecież były malowane sercem…cóż jest większego i ważniejszego niż serce dziecka? Nawet takiego dziecka jak Jan Kapela…nic, nic nie jest ważniejsze.

Nie wiem czy wiecie, ale republika ogłosiła właśnie program wznowienia szkolnictwa zawodowego w zakresach potrzebnych do odbudowy katedry. To z daleka zalatuje odwróconym na nice św. Bernardem z Clairvaux i zapewne będzie skuteczne. Państwo ogłosiło właśnie program integracyjny dla narodu ateistów, w wyniku którego odbuduje się jedną z najważniejszych świątyń chrześcijaństwa. Można było tych fachowców sprowadzić z zagranicy, ale nie…Francuzi wykształcą ich u siebie i pokażą, że można. Czy w Polsce państwo, wespół z Kościołem, który przecież popiera może ogłosić i zrealizować taki program integracyjny dla narodu? Nie. Nie może albowiem państwo to służy jedynie jako generator budżetów, z których utrzymują się katolicy medialni epatujący swoja wrażliwością i drżącymi emocjami, katolicy, spośród których lewica rekrutuje potem swoich prowokatorów. Kościół zaś służy jako pudło rezonansowe tych akcji. I wszyscy udają, że nie ma problemu, martwią się trochę, ale przecież nie ma czym w istocie, ważne, że wszystko zostaje w rodzinie….Jeśli ktoś zechce się dziś na mnie obrazić, zrozumiem, ale zdania nie zmienię.

Na www.prawygornyrog.pl wrzucę dziś nagranie liturgii męki pańskiej z parafii św. Szczepana w Warszawie.

  11 komentarzy do “Obcy”

  1. Alleluja. Dziękuję. W wolnej chwili poproszę obszerniej o Rodanie.

  2. Bardzo dziękuję za ten tekst i dołączam najpiękniejsze życzenia świąteczne

  3. Drogi Coryllusie, Radio Józef i TV Plus to media franciszkańskie z Niepokalanowa. Do Plusa wpuścili jakiś zachodni kapitał, który szybko przejął koncesję i zmienił wszystko. Radio Józef to dziś radio Niepokalanów. Dodam, że w tym samym czasie zaczął działalność o. Rydzyk, redemptorysta. Do dziś zachodzę w głowę gdzie jest duch o. Maksymiliana Kolbego bo na pewno nie w Niepokalanowie. Twoje dzisiejsze przypomnienie o św. Dominiku uzmysławia (pamiętając o o. Rydzyku), że KK jednostkami stoi. Błogosławionych świąt Zmartwychwstania Pańskiego!

  4. Corylus coraz bardziej wchodzi na ścieżkę herezji i to mu się podoba, broni tradycyjnej doktryny, a KK to magma prześlizgująca się pomiędzy palcami oponenta i przekierowująca jego otoczenie we właściwym dla siebie kierunku. Boska narracja. Wcześniejsza dużo niż Chrześcijaństwo.

  5. >Można było tych fachowców sprowadzić z zagranicy, ale nie…

    Dominikanie i fachowcy na Freta

  6. Ten  wierszyk Brzechwy  o jajku, jest bardzo dobrym umoralniającym wierszykiem podpowiadającym dzieciom,  że kiedy się coś głupio robi, nie słuchając starszych (rodziców)  to można sobie zrobić kuku (krzywdę). Wierszyk ten,  jasno to dzieciom uzmysławia.

    Młody Kapela zdaje się być tak rozpuszczony, jak to jajko z wierszyka. Młody poeta, któremu się wydaje,  że jest mądrzejszy od kury. Jednakże dlaczego matka o niego nie zadbała? Tyle lat na wychowawczym urlopie a dziecku wyraźnie brak kultury. No ani chybi jego anarchizm, dobrze mu nie rokuje …  ktoś go kiedyś ugotuje (zgrilluje)…  na twardo.

    Tak na dzisiaj odezwa do młodego poety: nie trzęś się bo będziesz nieświeże,

  7. szkoda że dla szoku poznawczego nie zamieściłeś fotki Dominikanów z Freta po powstaniu warszawskim, gdzieś tak ze stycznia   z 1945 roku

  8. Pewnie bym znalazł takie zdjęcie nie naruszające praw autorskich, ale ten czas wolałem poświęcić na wyszukanie w mojej okolicy wierzby odpowiednio potężnej na symbol zmartwychwstania. A oto moja karta świąteczna z życzeniami dla Gospodarza i wszystkich Czytelników.

  9. Bardzo piekna karta…

    … i oryginalna…  wzajemnie zycze Panu – pieknych i rodzinnych Swiat Zmartwychwstania Panskiego…

    … i Bog zaplac za te wszystkie linki, ich opisy – wszystkie one sa naprawde bardzo ciekawe.

  10. Błogosławionych świąt Zmartwychwstania Pańskiego Dla Gabriela i Jego komentatorów!

  11. Tak, wesoły nam dziś dzień nastał, … i żeby nauczyciele się opamiętali

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.