lis 062023
 

Dziś w zasadzie będzie o tym samym, albowiem z niepokojem czekam na dostawę książek, która ma się pojawić jakoś niebawem, ale dokładnie nie wiem jeszcze kiedy. Zaplanowałem przed nowym rokiem jeszcze trzy tytuły i one wszystkie są już w drukarniach. Będą wchodzić do sprzedaży po kolei. Jeden to nowy zupełnie format z ilustracjami Huberta Czajkowskiego. Tak jak już mówiłem po wielokroć, przed nowym rokiem muszę pozbyć się z magazynu możliwie wielu egzemplarzy starszych tytułów. Ze względu na podatek, który muszę zapłacić na początku nowego roku od tego co leży w magazynie i ze względu na powierzchnię, która gwałtownie się skurczyła, albowiem we wrześniu musieliśmy wynieść się z dużego biura do całkiem małego. Dlatego jutro znów zarządzę dwudniową promocję trzech tytułów, które będą dostępne po znacznie obniżonej cenie. Nie mam niestety wyjścia.

Teraz zaś chciałbym pomówić o najważniejszych publicystycznych fetyszach, jakie są dziś dostępne zmysłom i rozumowi. Na pierwszym planie jest oczywiście odtajnienie. Codziennie ktoś ujawnia jakieś truizmy, znane od lat i nazywa to odtajnieniem. Przy czym jasne jest cały czas, że nikt niczego naprawdę nie odtajni, bo utajnione są przede wszystkim personalia, a nie mechanika procesów, które przebiegają przed naszymi oczami. Ludzie zaś, którzy je realizują nie utajniają się specjalnie, a wręcz wskazują na swoją rolę, żeby wszyscy mieli świadomość kim oni są i problem do rozwiązania – jak się zachować, żeby być bezpiecznym.

Od wczoraj słyszę o odtajnieniu amerykańskich planów wobec Europy wschodniej. To akurat sam mogę zrobić bez większego trudu. Amerykanie postanowili, wobec sytuacji na Bliskim Wschodzie, uwierzyć Niemcom, że nie będą oni kolaborować z ruskimi, ale zabiorą się serio i poważnie za nadzorowanie planu przeniesienia produkcji z Chin na teren Polski i Ukrainy. Tylko w ten sposób można wyjaśnić, postawę Brzezińskiego wobec posłów opozycji, która szykuje się do rządzenia. Oczywiście Amerykanie zawiodą się srodze, albowiem Niemcy niczego takiego nie zamierzają robić. Będą za to negocjować warunki, które – z błogosławieństwem USA – doprowadzić ich mogą w końcu do pełnej i niekwestionowanej władzy nad Polską. Czy tak się stanie rzeczywiście? Mam nadzieję, że nie, albowiem nikt nie jest chyba tak głupi, by sądzić, że opanowawszy ekonomicznie i politycznie Polskę Niemcy natychmiast nie zerwą stosunków z USA i nie zadzierzgną wiecznej przyjaźni z Moskwą, która przecież i tak realnie istnieje, ale się o niej nie mówi. Pytanie – kiedy nastąpi opamiętanie w Waszyngtonie? Moim zdaniem niebawem. Przy pierwszym gwałtownym ruchu Tuska, który musi nastąpić, albowiem na to opiewają jego kontrakty z Berlinem. Wielu ludzi co prawda uspokaja siebie i bliźnich gadaniem, że nawet jeśli opozycja przejmie władzę to nic się nie zmieni, ale mnie to nie przekonuje.

Kolejnym fetyszem są kulisy. Wszyscy piszą książki o kulisach władzy, a ostatnio o kulisach PiS. Napisał to niejaki Dziubka, który o PiS nie ma pojęcia, albowiem wiedzę o partii czerpie z TVN 24. No, ale to wcale nie przeszkadza, chodzi bowiem o to, by zaprezentować się w rozpoznawalnym przez odbiorcę formacie. To samo czyni, na przykład, Sławomir Koper, znany pisarz demaskator, którego podcasty puszczane są na fejsbuku. Po zdemaskowaniu II RP, wczesnego PRL, późnego PRL, przeszedł teraz do demaskowania gwiazd estrady końca PRL i początku tak zwanej wolnej Polski. Wiele przy tym mówi o wódce.

Kolejnym zaś fetyszem jest demaskacja, jako taka, która króluje w TVP. Jest tam ze sześć chyba formatów demaskatorskich, których efektem jest to, że Tusk dziś szykuje się na premiera, a Morawiecki idzie do Interii, żeby tam udzielać wywiadu.

Ludzie skończcie z tym, bo to jest droga na manowce. Niech tamci zajmują się demaskacjami, odtajnianiem i kulisami. Niech się w tym babrzą ile wlezie i niech całe swoje, nędzne postaci pokryją tym szlamem. Wy zajmijcie się promocją rzeczy ważnych. Tym bardziej, że demaskacje następują same, jedna po drugiej. Oto, na przykład, była minister kultury Omilanowska powiedziała, że nie należy kontynuować odbudowy Pałacu Saskiego. Wiedziałem, że historycy sztuki to po większej części sprzedajni durnie, ale że była minister wyskoczy z czymś takim, to się nie spodziewałem. Obiekt, który podniesie wartość miasta, przyciągnie turystów, będzie na siebie zarabiał, obiekt wokół którego można nakręcić dziesiątki atrakcyjnych narracji i kampanii promocyjnych, przeszkadza specjaliście z zakresu historii sztuki. To jest dopiero demaskacja i odtajnienie intencji. Jaką idiotką trzeba być, żeby wyemitować podobny komunikat? Omilanowska twierdzi, że Plac Piłsudskiego zawsze był wygwizdowem. Tu już całkiem nie wiadomo co rzec, bo cóż to może znaczyć – zawsze? No i koniecznie trzeba wspomnieć, że Manhattan też był kiedyś wygwizdowem, że o miejscach takich jak Vancouver nie wspomnę.

Przeciwieństwem demaskacji, odtajnienia i kulis jest uwiarygodnienie, które też ma w Polszcze naszej specyficzny smak. Oto mój ulubieniec Oskar Szafarowicz, którego popierają wszyscy prawi patrioci, zrobił sobie zdjęcie na tle jakichś krzaków i podpisał je – na grzybobraniu. Mogłem się tylko uśmiechnąć, bo pan Oskar kojarzy mi się z wieloma rzeczami, ale z grzybobraniem akurat nie. Oczywiście, zaraz obskoczyły go jakieś trolle, wskazując iż odziany jest w kurtkę za 9 tysięcy, bo to akurat było dla nich ważne. Dla mnie istotny jest fakt, że młody człowiek, który rozpoznawany jest poprzez serię kabotyńskich wystąpień, o charakterze dobrze już znanym z wcześniejszych podobnych wystąpień innych ludzi, uważa, że w oczach przyszłych wyborców uwiarygadnia go zdjęcie z grzybobrania. Żeby chociaż jakiegoś grzyba pokazał, co go znalazł, ale nie…Zapewne dlatego, że mogłoby się to dlań skończyć źle.

Jakby tego było mało w Onecie ukazał się tekst o tym, co aktualnie porabia Magda Ogórek. W Onecie!!!!!!!!!!! Otóż okazało się, że pani Magda pojechała do Watykanu, żeby tam badać archiwa, co zapewne zaowocuje nową, demaskatorską książką o ukradzionych artefaktach. Przerwała jednak swoją kwerendę, żeby na dzień zaduszny wrócić do Polski, pójść na cmentarz i zadumać się nad przemijaniem oraz nędzą ludzkiego losu. Ponoć zrobiła sobie nawet zdjęcie nad grobem Grzegorza Ciechowskiego. Aż żal, że nie zabrała ze sobą Oskara i musiał on sam szwendać się po lesie w poszukiwaniu grzybów, na których się przecież nie zna.

Jak widać ludzie mediów nie mają dla nas litości. A to nie koniec, bo przecież są jeszcze ci, co pozostali, i nie ratują swojej pozycji poprzez kolaborację z Onetem. Już zapowiedzieli, że powstanie nowa platforma patriotycznych mediów w oparciu o TV Republika i koncern Polska Press. Szykujcie się na wielkie grzybobranie między nagrobkami. Potem zaś, jak już skończycie, czeka was wspaniała szarża husarii. I tak w koło Wojtek. Nie mam już chyba do tego zdrowia. Jutro dwudniowa promocja trzech tytułów, a wkrótce nowości. W dwóch z nich demaskujemy husarię, jako bandę roszczeniowych gamoni, która nie potrafiła zwyciężać i psuła wszystko swoimi głupimi uporami i ambicjami. Wiem, że nie możecie się doczekać.

  15 komentarzy do “Odtajnienie, kulisy, demaskacja”

  1. Jakie kulisy kulis może odtajnić 😉

  2. Miejmy  nadzieję, że Amerykanie chcą tylko uśpić trochę  czujność Niemców i że sami nie zrezygnują że swojej pozycji w Europie.

  3. Husaria ocaleje, bo ponoć ostatnio gen. Załużny promował się jako husarz.

  4. Pani Ogórek, przeciera drogę, teraz będzie wysyp ale nie grzybów.

  5. Dzień dobry. Rzeczywiście, o tej husarii to może być ciekawe, w końcu to jedna z polskich legend, sam Pan pisał kiedyś o tym, jakie zaskoczenie panowało na polach bitew w szeregach przeciwnika, kiedy się pojawiła, pierwszy raz w wojnie z Gdańskiem, jeśli się nie mylę. Co zaś do roszczeniowych gamoni i ich uporów i ambicji, to rzeczywiście mam pewien przesyt tego modelu, przez całe życie nie mogę się bowiem od nich uwolnić. Możnaby spróbować wyjechać gdzieś daleko, ale nie ma żadnej pewności, że ich tam też nie będzie… To już lepiej zostać tu, w myśl zasady, że lepszy stary wróg i znajomy, jak to określił niejaki Pawlak (nie premier). Z tą produkcją to nie wiem tak do końca. Polska może jest kandydatem, ale z drugiej strony Polacy dobrze się sprawdzają jako gastarbeiterzy na zachodzie, zostaje więc produkcja, którą mogą realizować starcy i dzieci, kto wie, może to przyszłość światowej wytwórczości. Dzieci zresztą też powyjeżdżają, kiedy pisowski socjal zostanie zniesiony. I tak staniemy się Zombie-landem. Ukraina – jak wyżej, zresztą ktoś te czarnoziemy musi w końcu uprawiać, żeby holenderskie konsorcja, które weszły płynnie w rolę niegdysiejszych magnatów, nie ponosiły dalszych strat. Rzucić pomysł jest łatwo, ale przeprowadzić go nie jest tak prosto. Niech się zatem martwią wielcy tego świata, my się w końcu i tak załapiemy do jakiejś roboty. Nie lekkiej i słabo płatnej, ale taki już nas los…

  6. Najważniejsze okazuje się pana Kantora. Też sieje coś tam na Ukrainie.

  7. ” my się w końcu i tak załapiemy do jakiej roboty” – uczmy się szyć burki. To jest umiejętność najbardziej perspektywiczna. 

  8. Omilanowska powiedziała, że nie należy kontynuować odbudowy Pałacu Saskiego… taaak, mamy tylko konserwować strażnice niemieckie i powtarzać za fiurerem Taskiem: arbeit macht frei, ja niestety mieszkam i pochodzę z drugiej strony Wisły, a nawet Bugu i znam ruski but, czy raczej onuce i walonki.

  9. Jeśli chodzi o demaskacje, to przypomina mi się taka historia. Było to w 1910 albo 1911 r. Roman Dmowski wracał sobie spacerkiem z redakcji „Gazety Polskiej”, gdy wtem na ulicy podbiegł do niego od tyłu jakiś młodzieniec i z rozmachu strącił mu z głowy kapelusz. Gdy Dmowski odwrócił się do napastnika, ten zaśmiał się mu w twarz, po czym  uciekł. Pan Roman próbował go gonić, okazało się jednak, że nie jest w stanie dotrzymać kroku znacznie młodszemu mężczyźnie. O incydencie tym rozpisywały się wszystkie dzienniki polskie i z prawej, i z lewej strony sceny politycznej. Wszyscy zachodzili w głowę kim był tajemniczy napastnik, bo co chciał udowodnić swym czynem, to dla nikogo nie było tajemnicą. Dmowski w pełnym oburzenia artykule apelował do niego, aby się ujawnił i przyjął wyzwanie na pojedynek, jak można byłoby oczekiwać od człowieka honoru. Nie wiadomo czy nieznajomy nie był honorowy, czy strach go obleciał przed wystąpieniem z otwartą przyłbicą, czy też kierowały nim inne względy, dość powiedzieć, że nie ujawnił swej tożsamości. Nigdy nie udało się też nikomu dowiedzieć, kim był. A więc konia z rzędem temu, kto zdemaskuje dziś typa, który miał czelność Romanowi Dmowskiemu zrzucić kapelusz na ulicy.

  10. 1. Rzeka tirów do granicy w Dorohusku i z granicy w Dorohusku dzisiaj zatrzymała się. Jakoś pusto się zrobiło :O .

    2.Co do Ogórek to wczoraj miałem okazję spróbować ogórki konserwowe nazywane „krokodylkami”. Całkiem dobre. Na inne Ogórki nie warto energii marnować.

    3.Konfederacja poprze związki partnerskie?Przesuwają się do centrum żeby PiS został na „spalonym”. W wojsku za Jaruzelskiego po przysiędze żołnierz zdawał onuce i dostawał zielone skarpety. Mimo chwilowej wpadki ten projekt jednak dobrze rokuje więc zgodnie z tradycją czas przefarbować się na Europejczyków.

    4.Nie ma co deliberować co kto z nami zrobi tylko myśleć o tym co sami ze sobą robimy. Bo to od nas najwięcej zależy. To najlepsze wyjście z sytuacji i nawet wPolityce to zrozumieli bo jednak „PiS prowadzi politykę do ostatniego dzwonka” (https://wpolityce.pl/polityka/669562-opozniac-powolanie-rzadu-tuska-po-stokroc-warto ). Sam prosperuję w branży, w której walka o terminy jest chlebem codziennym i taktyka walki do ostatniej minuty, a nawet w dogrywce zawsze się sprawdza, zawsze przynosi efekty. Konsekwencja, upór, nieodpuszczanie nawet jeśli chwilowo nie widać perpektywy na sukces zawsze, podkreślam: zawsze, przynosiło u mnie efekty dlatego popieram to i trzymam kciuki.

  11. Ha, tym panom należy zalecić na tego typu dolegliwości receptę św. Benedykta. Post i pokrzywy.

  12. Pani senator Kidawa –  Błońska powiedziała, że nie lubi bardzo precyzyjnych -zapisów-  w umowach /chodzi i ustalenia koalicyjne/

    informuję panią senator że w umowach zawiera się  -postanowienia-  nie  -zapisy-

  13. Nie rozsiewaj propagandy dorzeczy, obejrzyj oryginał.
    Gabriel od lat zachęca do sięgania do źródeł i samodzielnej oceny, a nie łykania jak pelikan clickbite’towych (chwytliwych a bez związku z prawdą) tytułów.

  14. Nie rozsiewaj propagandy dorzeczy, obejrzyj oryginał.Gabriel od lat zachęca do sięgania do źródeł i samodzielnej oceny, a nie łykania jak pelikan clickbite’towych (chwytliwych a bez związku z prawdą) tytułów.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.